Nagaoka MP -110

Zaczęty przez rudy-102, Luty 07, 2015, 22:07

Poprzedni wątek - Następny wątek

rudy-102

Nagaoka MP -110




Napięcie wyjściowe:                          5.0 mV
Pasmo przenoszenia:                         20Hz - 20kHz
Separacja kanałów:                           23 dB
Kanal Balance                                   > 1,5 dB
Znamionowa impedancja obciążenia:     47 kOhm
Wspornik:                                        Aluminium
Szlif igły:                                         eliptyczny
Siła nacisku:                                     1,5 - 2,0 g
Masa wkładki:                                   6,5 g

SzuB

Mam, bardzo ładnie gra skrajami pasma ;)

frywolny trucht

Wkładki Nagaoka są dla mnie białą plamą. Chętnie poznam :)

Jakub


GregWatson

Widzę ten uśmiech czyli zagrała dobrze?
Trochę tego i trochę tamtego też.

Jakub

Jeszcze za wcześnie na oceny, ale wstydu nie ma.
Śledzenie rowka na poziomie AT440, albo nawet lepiej. Nie byłem w stanie jej zmusić do przesteru na teście antyskatingu.

GregWatson

Dobrze zrobiłeś, na tamtej byś się zawiódł niemiłosiernie.
Trochę tego i trochę tamtego też.

Jakub

Myślę, że po kilku dniach intensywnego słuchania mogę się pokusić o wydanie niewiążącej opinii  ;)

Najpierw o samej budowie. MP110 to nie jest tak naprawdę wkładka typu MM. W polskim internecie, a dokładnie w recenzjach tej wkładki, mamy sporo przeinaczeń wynikających z niezrozumienia anglojęzycznego opisu tej wkładki.

Wkładki Nagaoka z serii MP, to wkładki typu MP :) czyli Moving Permalloy. Jest to rozwinięcie idei wkładek MI (Moving Iron). Innymi słowy, na końcu wspornika nie ma magnesu tylko lekka rurka z permaloju, materiału o dużej podatności magnetycznej. Obok zespołu cewek znajduje się z kolei bardzo silny magnes samarowo kobaltowy, który namagnesowuje rzeczoną rurkę z permaloju. (O zachowaniu ferromagnetyka w polu magnetycznym było w podstawówce/gimnazjum  ::) ).
Zaleta tego rozwiązania jest taka, że element ruchomy ma mniejszą masę niż ma to miejsce w wypadku wkładek z ruchomym magnesem, co przekłada się na mniejszą bezwładność, krótszy czas reakcji itd.

Co do samej wkładki. Nie jest to wysoki model w serii, bo raptem drugi od dołu. Niestety kolejna w szeregu MP-150 kosztuje już sporo ponad tysiąc złotych.  >:(

Diament przyklejony do wspornika ma szlif eliptyczny 0,4x0,7, czyli szału nie ma. Może się więc wydawać, że wkładka nie powalczy z konkurencją o bardziej zaawansowanych szlifach lub z "nagimi" diamentami na wspornikach.
Wartość podatności podana przez producenta to 6 x 10-6cm/Dyne dla 100Hz, czyli około 18 dla 10Hz. Jest to więc wkładka o średniej podatności.

Brzmienie tej wkładki było i wciąż jest dla mnie sporym pozytywnym zaskoczeniem. Nagaoka swobodnie porusza się w rejonach zarezerwowanych dla AT440Mlb, a pod pewnymi względami przewyższa wkładkę Audio Technica.
Opis brzmienia będzie porównaniem Nagaoki i AT440.

AT440 ma opinię wkładki o ostrej górze pasma i słabym basie. Od razu chciałbym zaznaczyć, że u siebie nie zaobserwowałem tej przypadłości, ale połączenie mojego gramofonu ze wzmacniaczem ma mniej niż 100pF pojemności, dzięki czemu nie występuje podbicie góry pasma.

AT440, po poprawnym ustawieniu, gra dosyć "wyczynowo", kładąc nacisk na eksponowanie niuansów brzmieniowych, co może się podobać. Z MP110 nie ma tego efektu "wow", jest dosyć zwyczajnie, ale to tylko pozory, a jak wiadomo, pozory mylą.  ;)

Jako płyty testowe posłużyły mi:
Cassandra Wilson "Travelling Miles" (Wydanie na 75. lecie Blue Note)
Miles Davis "Kind of Blue" (MoFi, 2xLP 45RPM)

Oczywiście słuchałem więcej muzyki, ale te dwa albumy wystarczą żeby wypunktować różnice między tymi wkładkami. Poza tym, znam je na pamięć.

Z AT440, wokal Cassandry jest umiejscowiony przed linią kolumn, podczas gdy reszta instrumentów rysuje się nieco bardziej z tyłu. Głos jest dominujący, wręcz nieco przytłaczający. Kontrabas, mocno wyeksponowany w miksie, brzmi potężnie; słychać wyraźne wybrzmienia strun jak i pudła. Dźwięk zmienia się z utworu na utwór, pokazując różnice w realizacji poszczególnych piosenek.

Z MP110, wokal jest dużo bliżej instrumentów, pozostaje w linii kolumn. Scena jest nieco węższa ale bardziej rozbudowana wgłąb. Głos jest przy tym "mniejszy" i jest umieszczony wyżej na scenie, nie wypełnia tak przestrzeni jak to miało miejsce z AT440. W bezpośrednim porównaniu może więc wydawać się nieco odchudzony, ale po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że jest bardziej prawdziwy. Bliżej tu do wrażenia śpiewającej osoby, niż "źródła dźwięku". Kontrabas brzmi nieco mniej konturowo, bardziej eksponowane są wybrzmienia pudła.

Na Kind of Blue wyszły kolejne różnice w dźwięku kreowanym przez obie wkładki. Tutaj Nagaoka pokazała AT gdzie jej miejsce.
Jak wszyscy wiemy, nagranie KoB jest jak na dzisiejsze standardy dosyć prymitywne. Materiał nagrany na setkę w sporym studiu. Nie ma tu zaawansowanego miksu ani produkcji muzycznej, które pozwalają rozwinąć skrzydła AT440 wyciągającej wszelkie smaczki.
Ta tendencja wkładki AT do wyciągania wszystkiego na wierzch jest przy tym materiale jej największą bolączką.
Z AT440 perkusja jest jakby rozdwojona. Bębny umiejscowione są za linią kolumn, natomiast talerze przed. Ma się wrażenie, że są oderwane od instrumentu. Nagaoka natomiast pokazuje je tam gdzie są. Wszystkie dźwięki perkusji dobiegają z jednej linii za kolumnami. Nie ma więc takiego efektu, że talerz nagle wybrzmiewa przed saksofonem Coltrane'a. Inaczej też brzmi kontrabas. AT440 ładnie rysuje go z tyłu, ale ma się wrażenie, że ma on wielkość raczej wiolonczeli niż kontrabasu. MP110 pokazuje go jeszcze dalej i, co ciekawe, instrument jest dużo większy oraz dużo bardziej wyeksponowany z tła (pomimo że jest "z tyłu").
Dęciaki brzmią świetnie z obydwu wkładek, przy czym AT440 rysuje je na jednej wysokości, natomiast MP110 rysuje trąbkę nieco wyżej niż saksofony, tak jakby oddawała relację pomiędzy umiejscowieniem mikrofonów.

Obie wkładki mają swoje zalety i tak naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić, która jest lepsza. Mnie bardziej do gustu przypadła Nagaoka, bo zdaje się tworzyć pełną synergię z moim wzmacniaczem. Jest bardziej poukładana niż Audio Technica. Możliwe też, że AT nie dała rady pokazać wszystkich swoich zalet przez to, że ramię mojego gramofonu jest dla niej nieco za ciężkie. Tak więc, póki co, AT440 wędruje do pudełeczka, gdzie będzie czekała na drugi gramofon z lekkim ramieniem, a ja zaczynam zbierać na MP200 lub MP300.  ;)