Menu główne

U2

Zaczęty przez rudy-102, Listopad 15, 2017, 13:20

Poprzedni wątek - Następny wątek

rudy-102

Kiedyś, jako młody chłopak ich uwielbiałem. Tak do "Rattle and Hum". Całe lata 90-te nie mogłem ich słuchać a z do "All That You Can`t Leave Behind". To było już trochę lepsze. Ostatnią płytę "Songs of Innocence" tylko przeleciałem po łebkach i się wkurzyłem.
Za chwilę wyjdzie nowa płyta. Co myślicie? Znów będzie rozczarowanie?

Księgowy

... ja słuchałem do The Joshua Tree, to już był piękny koniec  :(
Teraz kupuje, czasami posłucham.
Pro-Ject Debiut III Esprit, Pro-Ject Box SE II, Ortofon Alfa, PM6003, CD6003, Heco Celano 501, Qed 350 xt

tomekkk1

Chłopaki wyjaśnijcie mi pewien fenomen U2 z jakim mam do czynienia. Lubię ich starsze utwory, ale nie da się ich słuchać - brzmienie przejaskrawione, wręcz ostre, krew z uszu. I to na ciepło grającym zestawie...
Czy to wina nagrań, czy ten typ tak ma? Słuchałem z Tidal i plików Flac (np. The Best Of 1980-1990) - jednym słowem tragedia  :-\

Michał

Dla mnie U2 skończyło się na Achtung baby,która podobnie jak Joshua tree uważam za genialną,potem jeszcze RTtle a potem już upadek dno i wodorosty. Jak słyszę single z najnowszego dzieła,to uciekam z krzykiem...

gratefullde

Próbowałem wczoraj posłuchać ich nowego "dzieła". Szybko poległem.
Ale w rozgłośniach radiowych okrzyknięto to rewelacją [emoji39]
Kondo KSL M7 Tube Preamplifier by Mac (bez szumu brzmi cudownie)~ Accuphase Clone Power Amplifier ~ 6S33S Ad Fontes Integrated Amplifier ~ Audio Nirvana by InAudio ~ Sony PSX-70 ~ pre phono MM/MC tube ecc83 Gennett ~ Dynavector 20x2 ~ Questyle CMA 600i ~ Denon AH-D7200 ~ NeoTech  ~ Tellurium Q Black II ~ Yamaha CDX-9

Michał

W radio wszystko jest rewelacją ;D

elem

U2 od wielu lat ma taki patent; Dwa radiowe single na słabej płycie i wielki tour koncertowy jako źródło kasy.
Koncerty fajne, same hity z najlepszego okresu + dwie piosenki z promowanej płyty. Tak było też w Katowicach, podobało mi się :)
Przeleciałem po łebkach nową płytę i jest podobnie. Tylko dla fanów, którzy łykają wszystko.
Posłuchałem przy okazji Achtung Baby - tam nie ma jednej słabej nuty, wszystko się zgadza.
Feickert Twin, SME V, DV XX2MKII;  CEC TL51,DX51,DX71,
Olive Opus 4; Sensor 2  MKII ; Bonasus; Gauder Arcona 60, Tesla ARZ 6604- Voigt Pipe

rudy-102

Jeszcze nie zebrałem się na odwagę i z nowej nic nie słuchałem.

Drizzt

#8
Ja bardzo lubię ich koncerty od pamiętnego Służewca '97, który do tej pory uważam za najlepiej nagłośniony koncert stadionowy, na jakim byłem. Na poprzedniej halowej trasie I+E byłem na koncertach w Berlinie i Dublinie, na TJT'17 znów w Berlinie i zawsze było świetnie. To są niezapomniane przeżycia, poza tym ja lubię takie wypady gdzie koncert jest dobrym pretekstem do spędzenia paru dni z rodziną w fajnym miejscu. Podobno w przyszłym roku na jesieni zagrają w Polsce. Trasa E+I znów będzie halowa, więc prawdopodobna jest Tauron Arena w Krakowie, choć Łódź czy Gdańsk też wchodzą w grę. Choć jak akurat dobrze się złoży to polecę do Lizbony. Tak, koncerty są naprawdę świetne i wszystkim polecam.

A płyty? Dla mnie ostatnia naprawdę dobra to POP, potem niestety już równia pochyła, choć doceniam fakt, że za wszelką cenę nie chcą być dinozaurami rocka w stylu Deep Purple i zawsze próbują zrobić coś nowego... szkoda tylko, że nie bardzo to wychodzi.

PS Welcome back Michał!  :D

PS2 Nawet na AB zdarzyła się słaba nuta w postaci So Cruel, choć oczywiście płyta jest świetna.

PS3 Mnie też zawsze fascynowało jak słabe nagrania z audiofilskiego punktu widzenia wydaje U2, mimo angażowania topowych producentów. Trudno to wytłumaczyć. Co ciekawe, nowa płyta wreszcie brzmi bardzo przyzwoicie, szkoda że muzycznie jest mocno tak sobie. Ale też po singlach nie warto oceniać, bo jest jednak wyraźnie lepsza niż te dwa kawałki, które ciągle lecą w radio...

Michał


rudy-102

Gazeta Wyborcza
"Muzyka   U2 i "Songs of Experience": miło i nudno. Nowa płyta gigantów rocka miała dawać do myślenia. Tylko że Bono nie mówi nic nowego   
Jacek Świąder   07 grudnia 2017 | 17:30 
       
U2, czyli (od lewej) Bono, Adam Clayton, Larry Mullen i The Edge
   U2, czyli (od lewej) Bono, Adam Clayton, Larry Mullen i The Edge
     
Czternastej płyty U2 przyjemnie się słucha, ale nie przynosi ona ani przełomu, ani wybitnych piosenek. "Songs of Experience" lekko odświeża brzmienie zespołu, Bono dwoi się i troi, ale w pamięć nie zapada nic.   U2, ,,Songs of Experience", wyd. Island RecordsAmerykański magazyn ,,Rolling Stone" dał U2 trzecie miejsce na liście najlepszych płyt roku. Uważam ten werdykt za nieporozumienie.
Żeby nie być zbyt surowym – warto docenić to, że tak spełnionym i uwielbianym muzykom jeszcze się chce. Chce im się koncertować, nagrywać i modyfikować brzmienie istniejącego cztery dekady zespołu. Jednak nowe pomysły na ,,Songs of Experience" są słabej jakości, a znaków rozpoznawczych U2 (klasyczne brzmienie gitary The Edge'a, talent Bono do ballad) jest jak na lekarstwo.
Mimo to zdaniem części dziennikarzy to najlepsze dzieło U2 od czasów ,,Pop" z 1997 r. albo nawet ,,Achtung Baby" z 1991 r.
Najbardziej w stylu zespołu jest okładka. Widać na niej Eliego, syna Bono, oraz Sian, córkę The Edge'a. Ich niewesołe miny kontrastują z pozytywnym przesłaniem płyty.Miłość kontra Donald TrumpCałość brzmi jak kolejna poprockowa płyta pierwszego wykonawcy z brzegu – przyjemna, lekka, brzmieniowo i lirycznie na czasie. Gdy Donald Trump został prezydentem USA, Bono, lider i wokalista grupy, przerobił gotowe już teksty, ponoć zmieniając wymowę płyty.

Kierunek jest niespodziewany – lider U2 postanowił dodać otuchy zdezorientowanemu i wkurzonemu światu. Najchętniej używa słowa ,,love", nie wstydzi się skłonności do kaznodziejstwa. Tytuły takie jak ,,Love Is All We Have Left" czy ,,Love Is Bigger Than Anything in Its Way" wyglądają na zdania z listu św. Pawła do Koryntian. Jakby mówił: hej, rock and roll powinien łączyć, nie dzielić.
Irlandczyk pisze (jak wskazuje tytuł albumu) z perspektywy człowieka doświadczonego. Ale na czym polega jego osobiste doświadczenie? Jest bogaczem koncertującym na całym świecie w ramach tras wartych miliony dolarów. Pieniądze od lat trzyma w rajach podatkowych – niewiele ma wspólnego ze zmartwieniami i nadziejami zwykłych ludzi.
Dlatego Bono przez dzielenie się doświadczeniem rozumie dzielenie się refleksją bardziej ogólną. Odchodzi od osobistych historii, których pełna była płyta ,,Songs of Innocence" sprzed trzech lat (ta, która pewnego poranka sama zjawiła się w telefonach użytkowników sklepu iTunes, nawet tych, którzy tego nie chcieli), skłania się ku pouczeniom i złotym myślom.Kiedy Ameryka kochała imigrantówA jednak da się lubić tę postać. Jego połączenie chłopięcego uroku i zaangażowania w sprawy świata ma wiernych fanów. To swój chłop, starzejący się facet, któremu jeszcze zależy, choć mógłby resztę życia spędzić pod palmą.
Jest atutem zespołu nawet w najgorszych momentach: gdy puszcza swój głos przez autotune (plaga współczesnego popu) w ,,Love Is All We Have Left", atakuje całym chórem Bonów w ,,Get Of Your Own Way" albo powtarza tysiąc razy głupawe ,,Free yourself to be yourself/ if only you could see yourself" (Uwolnij się, aby być sobą/ gdybyś tylko mógł siebie widzieć) w ,,Lights of Home".
W ostrym ,,American Soul", upozowanym na utwór Queens Of The Stone Age, odnajdujemy przyśpiewkę, którą Bono wykonał już w utworze ,,Xxx" rapera Kendricka Lamara (to jego głos słychać we wstępie). To słaby, wyżęty z melodii utwór – i znów ratunek niesie Bono i tekst o gościnnej dla imigrantów Ameryce.


Podobnie w niby żwawym, ale płaskim ,,The Blackout" – pieśni o zagrożonej demokracji, w której dziennikarz ,,Guardiana" naiwnie upatruje autorefleksji muzyka: ,,A dinosaur wonders why it still walks the Earth / a meteor promises it's not going to hurt" (Dinozaur rozmyśla, dlaczego wciąż chodzi po świecie/ a meteoryt obiecuje, że nie będzie bolało).Rock nie zmieni świata57-letni dziś Bono rzucił się w wir pracy nad tą płytą po wypadku rowerowym, któremu uległ w nowojorskim Central Parku w 2014 r. Przeszedł wtedy pięciogodzinną operację. Miał być szybki album, a rzecz pochłonęła trzy lata, wymagała zatrudnienia dziewięciu producentów i 15 inżynierów dźwięku. Armii fachowców nie udało się jednak zamaskować bezceremonialnego cytowania Coldplay (dawnych uczniów U2), Arcade Fire, The xx, a nawet Lany Del Rey.
Z kolei U2 nie udało się przywrócić słuchaczom wiary w to, że rock może zmieniać świat. Przy tak mało przebojowych i mało oryginalnych utworach ucieczka w przesłanie ,,miłość jest ważna" wydaje się sensownym pomysłem. Z drugiej strony – ,,Songs of Experience" stało się przez to miłą płytą do posłuchania i niewiele więcej.
Paradise Papers wykazały ostatnio, że Bono zainwestował w zarejestrowaną na Malcie (podatki – 5 proc.) firmę kontrolującą centrum handlowe na Litwie. Później firma dla lepszych wyników przeniosła się na rajską wyspę Guersney (podatki – 0 proc.). Przy montowaniu ,,Songs of Experience" wokaliście raczej nie chodziło o czysty zysk, lecz o kolejny klasyk i tzw. nadążanie.
Nie udało się. Może dziś jest lepszym biznesmenem niż artystą?
Ocena: 2/5"

rudy-102

To chyba bardzo dobrze oddaje to co niesie ta płyta.
No cóż. Zobaczymy. Panowie pewnie pożyją jeszcze co najmniej dwadzieścia lat, może jeszcze im się uda.

Drizzt

Czytałem tę recenzję Świądra i zgadzam się z nią, płyty miło się słucha i nic poza tym, a za rok nikt nie będzie do niej wracał. Samo chcenie to za mało. Szkoda, może następnym razem się uda. Wiary nie tracę i jak zawsze kibicuję.

Drizzt

#13
16.09 Lizbona - będę. Jedziemy ekipą 6-osobową, o ile się uda wyszarpać tyle biletów. Na razie mam 4 na płytę. Byłem 2 lata temu w Lizbonie na przełomie września i października, pogoda piękna, bilet na pociąg do Cascais kosztuje kilka euro i już można pić wino, próbować 100 potraw z dorsza atlantyckiego i moczyć nogi w oceanie. Warto wybrać się na tydzień, termin wprost idealny. Jeśli ktoś się wybiera na starych dziadów to pisać ;)

http://www.empik.com/empikultura/u2-oglszaja-europejska-czesc-trasy-koncertowej,14692,a