Kondensatory - właściwości soniczne - Wasze doświadczenia

Zaczęty przez gratefullde, Sierpień 19, 2015, 20:02

Poprzedni wątek - Następny wątek

MAC



MAC

Do moich monobloków poczeba 8 sztuk :)

Ale skoro w AN siedzi takich ze 40 sztuk to czapa z głowy  ;D

squad05

:)
W DAC4, taki jak ma pmcomp jest taka jedna sztuka w filtracji zasilania, wszystkie inne to takie malutkie BG, te choć znacznie tańsze to i tak drogie :)

MAC

 W moim DACu siedzą w torze V-Capy CuTF i moim zdaniem wymiana ich na BG spowoduje cofnięcie się do tyłu.


TheKamil921

Ja do zasilania w CD daję zazwyczaj Panasonic FC.
Trzeba uważać na elna silmic bo lubią ładnie zamulić.

miniabyr

Temat  rzeka ,nie do jednoznacznej oceny. Fakt jest taki że kondensatory "grają"w zależności od masy innych czynników . Tak samo jak rezystory ,cewki etc.Własnie habilituje  się na zwrotnicy  głosnikowej . Powiem tylko ,że jestem zmęczony  godzinami odsłuchów i roszadą elementów(finanse). Ale doświadczenie zostaje.
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

pelot

Znam kolesia który w budowie zwrotnic głośnikowych stosuje kondensatory od silników elektrycznych.  Ba słuchałem nawet kilku typów  kolumn które popełnił , z tym że nie w optymalnych warunkach ,zadziwiła mnie ich nieprawdopodobna dynamika . :o

Jakub

W sumie, to czemu nie. Można spróbować :)

W "grajpudłach" chyba takie są.

rudy-102

Cytat: vasa w Październik 29, 2015, 22:57Szczerze mówiąc nigdy mi do głowy nie przyszło żeby sprawdzać wpływ kondensatora na dźwięk. Nie miałem też okazji posłuchać urządzenia przed i po wymianie.
Tylko raz zabawiłem się w podmianę kondensatorów. Efekt opisałem tutaj: https://audiomaniacy.pl/index.php?topic=73.msg164140#msg164140
Efekt piorunujący. Czasem warto spróbować.

McGyver

Cytat: miniabyr w Październik 24, 2015, 19:43U mnie nie zagrały V-cup CuTf- po prostu nie podobały mi się.(nie pytajcie o" wygrzewanie " bo one siedziały we wzmaku 4 bite miesiące)
Też je wygrzewałem parę miesięcy. I też mi się nie podobały. Niby nie było się do czego przyczepić, była dynamika, zróznicowany i zwinny bas, średnicy nie krzywdziły, wysokie gładkie i dźwięczne, stereofonia też wszystko na swoim miejscu, tylko że ... to kompletnie nie wciągało. Nie szło się zaangażować w słuchanie, przekaz był jakiś taki beznamiętny, wyprany z pierwiastków emocjonalnych. Całkowicie zniknęło też zjawisko zwane przeze mnie aurą akustyczną. Grało jakby ktoś odessał powietrze spomiędzy instrumentów, jakby były zawieszone w próżni, wycięte skalpelem z tła, a tło zostało wyrzucone. Niektórzy nazywają to efektem czarnego tła, ale dla mnie było to nieznośne, niefizjologiczne, jakieś takie laboratoryjne. Klinika pełną gębą. CuTf nie dla mnie.
Z identyczną manierą, ale jeszcze bardziej nasiloną zagrały mi teflonowe SCRy FEP Supersound, też nie tanie, choć tańsze od V-Capów. Po tych doświadczeniach unikam wszelkich kondensatorów teflonowych jak ognia.
Prędzej przymknę oko na to że kondensator nieco przymula, jeżeli wzamian gra z duszą, niż zaakceptuję odhumanizowany, syntetyczny przekaz teflonowców.

tomekkk1

Cytat: rudy-102 w Grudzień 08, 2017, 17:22
Tylko raz zabawiłem się w podmianę kondensatorów. Efekt opisałem tutaj: https://audiomaniacy.pl/index.php?topic=73.msg164140#msg164140
Efekt piorunujący. Czasem warto spróbować.
Ja może nie raz, kilka razy raczej. Za to ostatnia zabawa z wymianą kondów sprawiła, że wzmacniacza swojego na pewno prędko się nie pozbędę. W starej budzie zupełnie inne granie - a wcale nie odjechałem w stronę jakichś kosztownych kondensatorów  8)

tomekkk1

Cytat: McGyver w Grudzień 08, 2017, 18:01
Też je wygrzewałem parę miesięcy. I też mi się nie podobały. Niby nie było się do czego przyczepić, była dynamika, zróznicowany i zwinny bas, średnicy nie krzywdziły, wysokie gładkie i dźwięczne, stereofonia też wszystko na swoim miejscu, tylko że ... to kompletnie nie wciągało. Nie szło się zaangażować w słuchanie, przekaz był jakiś taki beznamiętny, wyprany z pierwiastków emocjonalnych. Całkowicie zniknęło też zjawisko zwane przeze mnie aurą akustyczną. Grało jakby ktoś odessał powietrze spomiędzy instrumentów, jakby były zawieszone w próżni, wycięte skalpelem z tła, a tło zostało wyrzucone. Niektórzy nazywają to efektem czarnego tła, ale dla mnie było to nieznośne, niefizjologiczne, jakieś takie laboratoryjne. Klinika pełną gębą. CuTf nie dla mnie.

Nie ma to raczej nic wspólnego z czarnym tłem, raczej z okrojoną muzykalnością. Dokładnie tak jak Ty opisałeś te V-Cup'y ja kiedyś stwierdziłem na temat wzmacniacza Harman/Kardon HK980, którego miałem przez krótki czas - miał sporo czarnego tła, a mimo to jego granie było bez życia, nudne i mało emocjonalne/ I to pomimo niesłabnącej makro-dynamiki :)

Michał

Też zdecydowałem o wymianie kondów. Widziałem w sieci zdjecia Almarro z kondami Jupiter,czy ktoś z Was miał z nimi jakieś doświadczenia?a może macie jakieś rozsądne propozycje co tam można wsadzić?

Hubertrs

Wg mnie kondensatory maja podobny wplyw na dzwiek jak lampy, trzeba je wymieniac swiadomie i czasem trzeba ich kilka przewalic aby znalezc ten wlasciwy

Jakub

Ja niezmiennie polecam ruskie PiO jako sprzęgające. Muzykalne, gładkie brzmienie za grosze.
Kilkudziesięcioletnie NOSy mają lepsze parametry niż nowe "audiofilskie" kondensatory.
Trzeba pamiętać, że to była produkcja do sprzętu wojskowego i kosmicznego. To nie jest żaden badziew.
Audiofilskie kondensatory raczej nie latają w kosmos :)

W kwestii kondensatorów elektrolitycznych jestem zwolennikiem rozwiązań przemysłowych. F&T, Epcos, BC components, Vishay, to są produkty używane w poważnych urządzeniach, działające często w skrajnych warunkach.

Hubertrs

Ja wsadzilem ruskie PIO do yanka mc13s i niemozebnie zmulily dzwiek, nastepnie poszly czerwone jantzeny i juz bylo bardzo dobrze ale dopiero SGO od mundorfa daly to czego szukalem. SGO zastosowalem nastepnie w EARze i znowu tragedia, obecnie mam Audyny TC ale w kolejce juz czekaja Jupitery. Mingda na ten przyklad pokochala sie z Duelundami alexander. Obiegowe opinie na temat danych kondow cos tam mowia o ich charakterze aczkolwiek dopiero dana aplikacja osadzi jak dany delikwent zagra

rudy-102


Michał

Cytat: Jakub w Grudzień 09, 2017, 10:52
Ja niezmiennie polecam ruskie PiO jako sprzęgające. Muzykalne, gładkie brzmienie za grosze.
Kilkudziesięcioletnie NOSy mają lepsze parametry niż nowe "audiofilskie" kondensatory.
Trzeba pamiętać, że to była produkcja do sprzętu wojskowego i kosmicznego. To nie jest żaden badziew.
Audiofilskie kondensatory raczej nie latają w kosmos :)

W kwestii kondensatorów elektrolitycznych jestem zwolennikiem rozwiązań przemysłowych. F&T, Epcos, BC components, Vishay, to są produkty używane w poważnych urządzeniach, działające często w skrajnych warunkach.

Czytałem onegdaj w sieci wypowiedź twórcy Almarro,Muramatsu-Sana i ona tam bardzo dobitnie wypowiadał się co twierdzi o tzw audiofilskich i butikowych pierdoletach i dlaczego ich nie stosuje. Po stronie jego argumentów z pewnością stoi fakt,że przemysłowe diwajsy są powtarzalne i przetestowane w tysiącach urządzeń,pracujących w zadziwiających warunkach. Z drugiej strony,jeśli może być lepiej? Muramatsu-San oczywiście nie zachęca a wręcz zniechęca do takich eksperymentów(podobnie jak Alan Shaw z Harbetha) twierdząc,że nic pożytecznego z takich dłubanin nie wyniknie. Jak żyć....?

McGyver

Na tej niemieckiej stronie punktacja dla kondów jest identyczna jak na humblehomemadehifi, a przecież humblehomemadehifi opisuje brzmienie kondensatorów w zastosowaniach do ZWROTNIC GŁOŚNIKOWYCH, a tam zachowują się inaczej niż w ścieżce sygnałowej elektroniki, gdzie przenoszą małe sygnały, za to często są polaryzowane wysokimi napięciami (lampowce). W głośnikach jest odwrotnie, zero polaryzacji, duże sygnały. W związku z tym te testy mogą dać jakieś ogólne pojęcie, ale do ostatecznych wniosków i tak musicie dojść samodzielnie na podstawie własnych odsłuchów.

McGyver

Cytat: Michał w Grudzień 09, 2017, 12:59
Cytat: Jakub w Grudzień 09, 2017, 10:52
Ja niezmiennie polecam ruskie PiO jako sprzęgające. Muzykalne, gładkie brzmienie za grosze.
Kilkudziesięcioletnie NOSy mają lepsze parametry niż nowe "audiofilskie" kondensatory.
Trzeba pamiętać, że to była produkcja do sprzętu wojskowego i kosmicznego. To nie jest żaden badziew.
Audiofilskie kondensatory raczej nie latają w kosmos :)

W kwestii kondensatorów elektrolitycznych jestem zwolennikiem rozwiązań przemysłowych. F&T, Epcos, BC components, Vishay, to są produkty używane w poważnych urządzeniach, działające często w skrajnych warunkach.

Czytałem onegdaj w sieci wypowiedź twórcy Almarro,Muramatsu-Sana i ona tam bardzo dobitnie wypowiadał się co twierdzi o tzw audiofilskich i butikowych pierdoletach i dlaczego ich nie stosuje. Po stronie jego argumentów z pewnością stoi fakt,że przemysłowe diwajsy są powtarzalne i przetestowane w tysiącach urządzeń,pracujących w zadziwiających warunkach. Z drugiej strony,jeśli może być lepiej? Muramatsu-San oczywiście nie zachęca a wręcz zniechęca do takich eksperymentów(podobnie jak Alan Shaw z Harbetha) twierdząc,że nic pożytecznego z takich dłubanin nie wyniknie. Jak żyć....?

A tam jak żyć... Olać to, i samemu eksperymentować. Taki np. Andrzej Piwowarczyk też kiedyś gadał jak Muramatsu, a teraz wsadza Duelundy i V-Capy.
U mnie ze stosowania kondensatorów przemysłowych w sygnale zwykle nic szczególnie konstruktywnego nie wychodziło poza kilkoma wyjątkami (polskie wojskowe papierzaki MBM grały dobrze, niestety padały jak muchy, osiowe kondensatory Roedersteina, niektóre serie ICEL).
Chcąc zaoszczędzić na kondensatorach sygnałowych można jeszcze się pobawić kategorią kondensatorów rozruchowych do silników elektrycznych, ale tylko tymi starymi olejakami Bosch, Siemens, ITT, Lorenz, itp. itd. Współczesne nie bardzo, bo zwykle nie są to już olejaki, lecz ordynarne elektrolity bipolarne, a ze stosowania takiego czegoś w sygnale nic dobrego wyniknąć nie może.

rudy-102

Cytat: Michał w Grudzień 09, 2017, 12:59a wręcz zniechęca do takich eksperymentów(podobnie jak Alan Shaw z Harbetha) twierdząc,że nic pożytecznego z takich dłubanin nie wyniknie.
Ale w większości średnio-dobrych sprzętów wsadzane są podzespoły tanie bo innych by księgowość nie przepuściła. Ja mogę sobie do wzmacniacza za np. 2 tyś. euro wstawić kondensatory za 200, czy 300 euro i będzie lepiej grało. W produkcji danej serii może to oznaczać większe koszty produkcji o nawet pół miliona. To księgowy mówi brać te po 50 centów za sztukę bo elektrycznie to przecież to samo.

Michał

Wydaje mi się,że to nie ta postawa a raczej rodzaj pewnej filozofii. Alan Shaw mógłby w tej chwili wsadzać do Harbethów najbardziej egzotyczne komponenty,ale ma swój punk widzenia i wyśmiewa takie rzeczy. Harbeth gra świetnie na tanich częściach a ich urzytkownicy unikają modowania jak ognia. Mam wrażenie,że Muramatsu wyznaje podobną filozofię,to jest hand made in Japan,bez problemu mógłby pierdalnąć cenę przynajmniej taką jak Yamamoto i nikt by nie pisnął a z jakichś przyczyn nie chce...

rudy-102

Pewnie jest tak jak mówisz, ale wspomniane przez Ciebie sprzęty to nie są produkty masowe. W "masowcach" zapewne da się trochę wycisnąć podmianą kondensatorów. U mnie we wzmacniaczu siedzi trochę kondów WIMA i mam zamiar zimą się za nie zabrać i zobaczyć co z tego wyjdzie. Just for fun :). Jak będzie gorzej to zawsze mogę wrócić do fabrycznego zestawu.

McGyver

Filozofia filozofią, ale lepszy komponent zawsze będzie lepszym komponentem, i nie tylko w produktach masowych da się tą drogą osiągnąć poprawę.
Natomiast w produktach dopracowanych jest to o tyle trudniejsze, że niewłaściwym doborem komponentów można zachwiać subtelną równowagę, więc trzeba uważać, a skala trudności i kosztów przedsięwzięcia rośnie, bo trzeba wypróbować ileś tam dość drogich podzespołów zanim się człoweik wstrzeli.