Tak się zastanawiam czy korektor dźwięku jest tylko fenomenem lat 80-90 tych? Oczywiście w formie osobnego urządzenia zwanego korektorem graficznym tak, ale korekcja istniała i wcześniej i dziś istnieje. Nawet jeśli każdy słucha muzyki na FLAT na komórce, w samochodzie- to ten korektor tam siedzi i gotów nam na przykład tak podbić częstotliwości aby jazz brzmiał jakby lepiej.
To całe kino domowe opiera się na tysiącu korekcji. Się zmieniło, że nie jest osobnym klockiem audio. Korektor został "wtopiony".
Czyli co? Najpierw były pokrętła bass/treble, przestało wystarczać i pokazał się korektor graficzny, a dziś często ta możliwość suwania jeszcze istnieje, ale raczej wszystko poszło w gotowe schematy. Typu rodzaj muzyki, rodzaj pomieszczenia odsłuchowego. Zrobiło się wygodniej, ale ta korekcja nadal się rozwija. Zresztą rzeczywiście wzmak Vasy (Lyngdorf TDAI-2170) jest tego najlepszym przykładem. Oczywiście to zupełnie inny pułap psucia

Zakładam, że ten nie psuje, a korektor graficzny ładnie wyglądał ale zagracał no i przepuszczenie dźwięku przez to całe ustrojstwo rzeczywiście degradowało dźwięk.
Staram się sobie przypomnieć dlaczego zależało mi kiedyś na korektorze graficznym? Chyba dlatego, że wtedy słuchałem lżejszej muzyki, a w tym przypadku podbicie skrajów pomagało. Jak wbić w jutuba graphic equalizer wyskakują raczej przypadki potwierdzające używania muzyki prostej, łatwej i przyjemnej. dziś słucham muzyki poważniejszej, a ta jednak jest lepiej realizowana. Nie ma potrzeby suwania. Zestarzałem się

Chociaż nie. Takim korektorem jest dla mnie właśnie wkładka Filipka

Ciągle jestem młody
(duchem)