Czesław NIEMEN

Zaczęty przez GregWatson, Luty 19, 2018, 20:39

Poprzedni wątek - Następny wątek

kos

2000 XII Tylko Rock

kos

1995 wrzesień Tylko Rock

   Wynalazca

kos

 Tylko Rock 1993 marzec
Planeta cudów

Kangie

Niemen nad modrym Dunajem

W niedzielny wieczór 4 marca w wiedeńskim klubie Utopia rozbrzmiały zgoła inne dźwięki niż kojarzące się z tym miastem walce Straussa. Za sprawą Krzysztofa Wodniczaka i Ewy Paprotnej Wiedeńczycy usłyszeli największe przeboje Czesława Niemena.

Pracownicy wiedeńskiego kluba Utopia byli mocno zaskoczeni, gdy klub wypełnił się ponad dwustoma widzami. Zazwyczaj w niedzielne wieczory mało kto tu zagląda. Tą niespodziankę sprawiła wiedeńska Polonia wraz z konsulem RP w Austrii Tadeuszem Olewińskim. Ale okazja była niezwykła - 73. rocznica urodzin Czesława Niemena. Koncert przypominający różnorodną twórczość artysty prowadzili Romuald Juliusz Wydrzyki i Krzysztof Wodniczak. Dzięki nim widzowie poznali wiele nowych faktów z życia Czesława Niemena.

Ale oczywiście najważniejsza była jego muzyka. Ogromne wrażenia na widzach zrobił Romuald Andrzejewski, który na instrumentach klawiszowych wykonał utwory inspirowane kompozycjami Niemena z okresu el muzyki. Podwójne instrumenty klawiszowe wybrzmiały w pełni, a instrumentalista zadbał o wyrazistość wypowiedzi i należycie zrozumiał wypełnienie przestrzeni, podobnie jak to robił Czesław. Natomiast Grzegorz Kupczyk wraz z muzykami z zespołu CETI w hołdzie Niemenowi zaśpiewał piosenki Pamiętam ten dzień, Ptaszek i Com uczynił. Nie zabrakło także innych piosenek z wczesnego okresu piosenkarza. Natalia Janowska przypomniała zgromadzonej publiczności Domek bez adresu, Płonącą stodołę, Obok nas i Zabawę w Ciuciubabkę. Największe wrażenie na widzach zrobił tenor Opery Wrocławskiej Jarosław Królikowski, który przy akompaniamencie Romualda Andrzejewskiego dał niezwykły recital. Polacy mieszkający w Wiedniu zupełnie nie słyszeli wcześniej tego wokalisty - a trzeba dodać, że jeszcze za życia Niemen ,,namaścił go" jako autoryzowanego wykonawcę swoich piosenek. Jego głos chwilami do złudzenia przypominał głos Czesława. Na początek zaśpiewał piosenkę z filmu ,,Czarny Orfeusz", czyli utwór który Niemen zaprezentował podczas Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Następnie Królikowski zaprezentował wiedeńskiej Polonii Wspomnienie, Sukces i Włóczęgę. A już w towarzystwie muzyków z zespołu CETI Fantasmagorię, Pod Papugami, Dziwny jest ten świat oraz Sen o Warszawie. W finale koncertu wszyscy wykonawcy zaśpiewali po jednej zwrotce piosenki Jednego serca. W licznych rozmowach kuluarowych, jakie odbyły się koncercie nasi rodacy wyrażali zdumienie istnieniem w Polsce tak wspaniałych wykonawców, gdyż na co dzień karmieni są jedynie komercyjną papką jaką pokazują polskie telewizje z TVP na czele.

Jerzy Jeras
Fot. Mariusz Michalski i Michał Wioch 

Kangie

Znowu zdobyty

Nowa Polonijna Agencja Artystyczna VIP i jej szefowa Ewa Paprotna postanowiła zainaugurować działalność koncertem dedykowanym Czesławowi Niemenowi Wydrzyckiemu. Dzięki Romanowi Szmeterlingowi, bratu Anny Jantar, mieszkającemu od ponad 30. lat w Wiedniu, postanowili odnaleźć Krzysztofa Wodniczaka, ostatniego menedżera Zmarłego Artysty, prosząc o zaproponowanie odpowiednich wykonawców. To Wodniczak wybrał takich, a nie innych sprawdzonych muzyków na wielu koncertach i tematycznych imprezach i... udało się!

Klub Utopia w Wiedniu
Koncert dla około 200 osób, z udziałem konsula Tadeusza Oliwińskiego, bardzo serdecznie powitanego przez Ewę Paprotna szefową Agencji VIP Okazało się także wokalistkę śpiewającą ciepło " To ty mój anioł" (kompozycja Jarosława Kukulskiego). Zaprosiła ona na estradę Romualda Juliusza Wydrzyckiego i Krzysztofa, którzy od tego momentu stali się gospodarzami. Ten duet wniósł wiele ożywienia przedstawiając mniej znane fakty biografii Niemena-Wydrzyckiego. Potem na scenie pojawił się Romuald Andrzejewski, znany multiinstrumentalista, grający muzykę improwizowaną inspirowaną kompozycjami z okresu el muzyki. Podwójne instrumenty klawiszowe wybrzmiały w pełni, a muzyk zadbał o wyrazistość i wypełnienie przestrzeni ,podobnie jak robił to dawniej Czesław.
Kolejnym wykonawcą był Jarosław Królikowski na przyciemnionym wejściu zaśpiewał a capella wokalizę dedykowaną Czesławowi Niemenowi Wydrzyckiemu. Następnie zaśpiewał utwór wykonywany w Szczecinie na Festiwalu Młodych Talentów z filmu "Czarny Orfeusz". Śpiewał także ,,Wspomnienie", ,,Sukces" i ,,Włóczęgę".

Rodzynkiem w polskim ansamblu była wokalistka Natalia Janowska. Wykonała dwa utwory: ,,Obok nas" i ,,Zabawę w Ciuciubabkę". Wodniczak i Wydrzycki zapowiadając Grzegorza Kupczyka i muzyków z GRUPY CETI. wspomnieli o nagraniu płyty Czarna Róża i udziału w nim Czesława Niemena Wydrzyckiego. Kupczyk śpiewał ,,Pamiętam ten dzień", ,,Ptaszek",,,Com uczynił" oraz swoją
standarową kompozycję ,,Dorosłe Dzieci" Po przerwie zaproszono Natalię Janowska, która wykonała ,,Domek bez adresu" i ,,Płonącą stodołę". Po czym zagrał instrumentalny mix w wykonaniu R. Andrzejewskiego, gitarzysty Janusza Musielaka i J. Królikowskiego. Zespół przedstawił kilka utworów: ,,Fantasmagorię", ,,Pod Papugami",,, Dziwny jest ten świat", ,,Sen o Warszawie".

Kibice Legii Obecni w klubie śpiewali najgłośniej dając wyraz, że to ich hymn i nikt im tego nie odbierze! Na finał, weszli na estradę wokaliści i muzycy i po jednej zwrotce zaśpiewali symbolicznie ,,Jednego serca". To utwór kończący koncert.

Były bisy i chóralne śpiewy. Po koncercie spotkanie z organizatorami, przedstawicielami mediów polonijnych, sympatykami. Rozmowy i wspomnienia potwierdziły, że czas upłynął, ale nie przemija. Jest zawsze wiele wspólnych wrażeń, niezapomnianych koncertów, płyt i imprez, które łączą pokolenia. Można nieskromnie podsumować - Wiedeń znowu zdobyty!


Z archiwum sopockiego pasjonata
17stycznia minęła 8. już rocznica śmierci Czesława Niemena. Ten nietuzinkowy artysta pozostawił po sobie również liczne sopockie ślady i tropy, po których chciałbym dziś poprowadzić czytelników ,,Riwiery".
Na początku lat 60-tych Czesław Juliusz Wydrzycki (bo artystyczny pseudonim ,,Niemen", pochodzący od nazwy rzeki jego dzieciństwa i dzieciństwa spędzonego na ówczesnych polskich Kresach, przyjął znacznie później) zarabiał na swoje utrzymanie, śpiewając w ,,Żaku", w studenckim kabarecie ,,To tu". W roku 1962 wystąpił - jako solista - w finale I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i wtedy zaczęła się jego przygoda z zespołem ,,Niebiesko-Czarni", z którym występował później w sopockim ,,Non-Stopie".

Żak i Błękitne Pończochy
Pomieszkuje wtedy w... kotłowni klubu ,,Żak", później Tadeusz Chyła przygarnia go do swojej sopockiej pracowni przy ul. Obrońców Westerplatte. Na początku stycznia 1963 roku przenosi się do swojego przyjaciela, jazzowego - muzyka, Helmuta Nadolskiego, z którym dzieli wynajmowany pokój w mieszkaniu przy małej, cichej sopockiej uliczce Chodowieckiego 3. Kwaterę te podnajmował im świeżo upieczony student wyższej Szkoły Muzycznej w Sopocie Zdzisław Miodoński, który grał później w kilku zespołach jazzowych, a w roku 1976 został kierownikiem Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Sopocie. Był też jednym z założycieli Towarzystwa Przyjaciół Sopotu i inicjatorem odbywających się od 30 lat (!) koncertów czwartkowych w Dworku Sierakowskich. W tym sopockim lokum Niemen mieszkał ponad dwa lat, odbywały się też tam liczne muzyczne próby (m.in. z chórkiem ,,Błękitne Pończochy", w którym śpiewała Ada Rusowicz, z którą Niemen przez jakiś czas tworzył parę). Tam właśnie zabrzmiała też po raz pierwszy piosenka ,,Zabawa w ciuciubabkę", która szybko stała się przebojem i tam powstała pierwsza samodzielna kompozycja artysty - piosenka ,,Wiem, że nie wrócisz", do której słowa napisał ,,ojciec chrzestny" polskiego big-beatu i pierwszy menedżer Niemena, Franciszek Walicki, kilka lat temu uhonorowany nagrodą Sopockiej Muzy z okazji 50-lecia polskiego rock'n'rolla. To Walicki był też pomysłodawcą i organizatorem legendarnej sopockiej sceny muzycznej - ,,Non-Stopu", gdzie - w roku 1963 usłyszał jego piosenkę reżyser Andrzej Kondratiuk, kręcący akurat w Sopocie swój film ,,Kobiela na plaży", zrealizowany techniką ukrytej kamery. W ten sposób ,,Wiem, że nie wrócisz" trafiło do tego filmu, jako końcowa ilustracja muzyczna i stało się kolejnym przebojem Niemena.

I stał się Niemen
W roku 1965 występuje po raz pierwszy jako Niemen (pseudonim wymyśliła mu żona Franciszka Walickiego) wraz ,,Niebiesko-Czarnymi" na V Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Operze Leśnej w Sopocie. Rok później opuszcza na stałe Trójmiasto, zakładając w Warszawie własną grupę ,,Akwarele". W roku 1970, kiedy ukazuje się album ,,Niemen Enigmatic", uznany wiele lat później polską płytą rockową wszechczasów, jedną z nagród na sopockim festiwalu przyznano zachwycającą nie tylko oryginalnym głosem, ale urodą (pochodziła z Algierii), młodej piosenkarce, reprezentującej Włochy, Faradzie. Głośno było wtedy o burzliwym romansie Niemena, który podczas pobytu w Sopocie nie odstępował Faridy o krok. Helmut Nadolski wspominał, jak ukrywali się oni wtedy przed wścibskimi dziennikarzami i fanami, zamknięci godzinami w jego sopockim mieszkaniu.
Jerzy Gruza, długoletni reżyser sopockich festiwali, wspomina też nieco ekstrawaganckie, zarówno prywatne, jak i estradowe, stroje Niemena: ,,Zawsze był inny, kolorowy, niecodzienny. Do tego trzeba było niezmiernej odwagi. Kiedy przyszedł do Opery Leśnej z zakochaną w nim do nieprzytomności Faridą, miał na głowie sombrero, którym współtworzył jakiś pozaustrojowy świat. Przy nim nie czuło się PRL-u". Po sopockim festiwalu ta oryginalna para rusza w trasę koncertową po Polsce pod hasłem ,,Niemen przedstawia Faridę". Po burzliwym, krótkotrwałym związku artysta pozostawił piosenkarce kilka utworów, które później wykonywała podczas solowej kariery.

Sopockie gwiazdowanie
Niemen zaś powraca do Opery Leśnej w roku 1974 już jako wielka festiwalowa gwiazda (z własnym nowym zespołem ,,Aerolit"), występując poza konkursem na sopockiej scenie m.in. obok popularnej wtedy grupy ,,Middle of the Road". Kilka dni po zakończeniu festiwalu, 27 sierpnia 1974 roku w sopockim kościele św. Jerzego, ma miejsce niecodzienny koncert. Niemen występuje w nim, jako instrumentalista podczas utrwalania na płytę niecodziennego wydarzenia koncertowego, którego motorem był kontrabasista i długoletni przyjaciel, Helmut Nadolski. Wypełniony po brzegi kościół był świadkiem koncertu muzyki niełatwej, wymagającej skupienia, ale wyjątkowo pięknej, która została utrwalona na czarnej płycie długogrającej ,,Medytacje". Jej bohaterem był Nadolski (teksty, muzyka, kontrabas), a towarzyszyli mu właśnie Niemen, grający na moogu, Andrzej Nowak na organach oraz znany aktor Olgierd Łukaszewicz. Na okładce tej płyty znaleźć też można poetycką refleksję samego Niemena, chyba dość dobrze oddającą charakter jego ,,muzycznej filozofii":
,, Uczmy się - odczuwać głębiej niż rozum praktycznie nakazuje Kochać piękno i odnajdywać je w sobie samych Słuchać muzyki angażując jedynie serca sumienia..."

W roku 1976 znów występuje na festiwalu jako gwiazda z pozakonkursowym recitalem, ale jego nagrane występy telewizja wstrzymuje. Kiedy w roku 1979 po raz kolejny otrzymuje taką propozycję, ku zaskoczeniu wszystkich, odmawia. ,,Jerzy Gruza zaproponował mi występ w Sopocie. Odparłem: - Co, znowu będę gwiazdować? Ponieważ tyle razy mnie zdejmowano z anteny, zgodzę się na występ, jeśli umieścicie mnie w konkursie. Zażartowałem. Minęły dwa tygodnie, zadzwonił Gruza i zaproponował występ w konkursie. Złapałem się za głowę. Miałem jednak kilka piosenek, fajny motyw z telewizyjnego serialu ,,Rodzina Leśniewskich", do którego pisałem muzykę. Pasował do wiersza Jarosława Iwaszkiewicza ,,Nim przyjdzie wiosna". Wygrałem..."
Niemen zdobył wtedy Grand Prix - główną nagrodę sopockiego festiwalu, do której dodatkiem był piękny jacht pełnomorski, zajmujący podczas koncertów honorowe miejsce na scenie Opery Leśnej. Nagroda ta nigdy do artysty jednak nie trafiła i ciekawe skądinąd, co się z nią później stało.

Fruwające marynary dinozaurów Rok później, kiedy w gdańskiej stoczni trwały sierpniowe strajki i rodziła się właśnie ,,Solidarność", Niemen występował na sopockim festiwalu - obok takich gwiazd jak Gloria Gaynor i Petula Clark. Z telewizją poróżnił się jednak na dobre, kiedy dopuściła się haniebnej manipulacji na jego osobie na początku stanu wojennego, emitując odpowiednio zmontowany, archiwalny wywiad z artystą. Ale po reaktywacji sopockiego festiwalu w roku 1984, piosenki Niemena były wciąż obecne na scenie Opery Leśnej, bowiem najczęściej wybierali je zagraniczni uczestnicy konkursu o nagrodę ,,Bursztynowego Słowika". Nagrody te zdobywały ich interpretacje m.in. piosenek ,,Dziwny jest ten świat" czy ,,Jednego serca".

Sam Niemen triumfalnie powrócił na deski sopockiego amfiteatru podczas dwóch pamiętnych koncertów ,,Old Rock Meeting - Czy nas jeszcze pamiętasz?" z 11 i 12 lipca 1986 roku, które zorganizowano z inicjatywy niestrudzonego Franciszka Walickiego, jako hołd dla polskich muzyków, którzy rozpoczęli swoje kariery w latach 60-tych. To było autentyczne ,,Srebrne wesele" polskiego rocka, z nadkompletem na widowni Opery Leśnej, z chóralnym wykonaniem ,,Sto lat!", z fruwającymi marynarkami, z łzami wzruszenia w oczach i ponadpokoleniową integracją. Finałem tych koncertów był samodzielny recital Niemena i wspólne wykonanie z nim przez wszystkich wykonawców jego piosenki ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz" ze zmienionym nieco na te okazję tekstem Walickiego. Wówczas było to na pewno pytanie wyłącznie retoryczne."

Wojciech Fułek 

Kangie

Małgorzata Wydrzycka - Niemen kontra Stowarzyszenie,,Brzmienia"

Co postanowi biegły i sąd w procesie Małgorzata Niemen-Wydrzycka kontra Stowarzyszenie ,,Brzmienia"? Concetta Gangi-Farida o prawie do utworu ,,La musica magica", którego jest autorką słów, a autorem muzyki - Czesław Niemen: ,,To była umowa serca" (10 listopada 2011). Małgorzata Niemen - Wydrzycka: ,,Nie wyraziłam zgody na wykorzystanie »La musica magica« podczas koncertu w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009, przekazałam to telefonicznie panu Krzysztofowi Wodniczakowi, a on przerwał rozmowę" (26 stycznia 2012).

Krzysztof Wodniczak: ,,Czy miałem wskoczyć na scenę, wyrwać mikrofon i zabronić Faridzie, aby nie wykonywała tego utworu?," (26 stycznia 2012).
Prawo cywilne w Polsce i we Włoszech nie zna ,,umowy serca". Sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu Iwona Godlewska 26 stycznia 2012 zdecydowała, że powoła biegłego do wyceny i oceny, w jaki sposób, jakie dobra osób i jakie ich prawa zostały naruszone, stwierdzając wcześniej podczas tej wokandy, że prawo cywilne ani w Polsce, ani we Włoszech nie zna kategorii ,,umowy serca" , na którą powołała się Concetta Gangi - Farida jako świadek podczas poprzedniej rozprawy, w listopadzie. Włoska piosenkarka wówczas ,,umową serca" nazwała i argumentowała swoje prawa do utworu ,,La musica magica". Piosenkę tę stworzyli wspólnie. Niemen skomponował muzykę do tekstu Faridy, a później podarował jej nagranie.

,,La musica magica" na krużgankach sądowych. Utwór ten Farida zaprezentowała na koncercie w Poznaniu w lutym 2009 roku, zorganizowanym w Auli Uniwersyteckiej przez Stowarzyszenie Muzyczne ,,Brzmienia" na 70. urodziny Czesława Niemena. Po tym koncercie Małgorzata Niemen-Wydrzycka, wdowa po zmarłym w 2004 r. Czesławie Niemenie, wystąpiła z pozwem o odszkodowanie 50 tyś. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw autorskich swego męża i o ochronę tych praw - przeciwko prezesowi Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" Krzysztofowi Wodniczakowi. Twierdzi, że nie wyraziła zgody na wykorzystanie i wykonanie tej piosenki podczas tego koncertu, o co prosiła Krzysztofa Wodniczaka w rozmowie telefonicznej, którą on przerwał...

To już piąta wokanda procesu. Sąd w miniony czwartek 26 stycznia br. zapowiedział, że nie będzie przesłuchiwał Luciany Farese, uznając dowód z tego przesłuchania za zbędny. Obie zaś strony procesu, toczącego się już od 24 marca 2011 r., podtrzymały swoje stanowiska. Tym razem zeznawała Małgorzata Niemen-Wydrzycka i Krzysztof Wodniczak. Obecna zaś na sali Concetta Gangi - Farida przysłuchiwała się ich zeznaniom (tłumaczonym z polskiego na włoski przez jej osobistą tłumaczkę), zajmując miejsce w ławie dla publiczności. Rozemocjonowana którąś z wypowiedzi Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej - zareagowała głośno i gestykulując, lecz sędzia Godlewska upomniała ją i zapowiedziała, że może zostać wyproszona z sali za zakłócanie porządku. Włoska piosenkarka przeprosiła sąd i pozostała w sali. Dociekania w sądzie o wiedzy Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej dotyczącej ,,La musica magica" i upubliczniania tego utworu. Sędzia Iwona Godlewska oraz adwokaci obu stron procesu zadali powódce w tym procesie wiele pytań zmierzających do poznania jej wiedzy o faktach upubliczniania ,,La musica magica", m.in. dociekali, czy Małgorzata Niemen-Wydrzycka wie, od kiedy piosenka ta pojawiła się na You Tube, czy za jej zgodą tam się ona pojawiła, jaka była zawartość tego nagrania, kiedy telefonowała do Krzysztofa Wodniczaka, czy wie, że ten utwór był wykonywany w Szczecinie, czy wie, na ilu koncertach w ogóle był wykonywany, czy była na koncercie w Auli UAM, na którym piosenkę tę śpiewała Farida, czy wiadomo jej o udostępnieniu tego utworu przez jej męża Czesława Niemena - Polskiemu Radiu, czy Czesław miał zwyczaj publicznego udostępniania utworów nieskończonych, kiedy dowiedziała się o tym utworze, jakie były okoliczności kontaktu Faridy z Niemenem w sprawie wspólnego tworzenia tej piosenki, gdzie ten utwór był nagrany i czy była świadkiem jego nagrywania przez Czesława Niemena i Faridę oraz ich konsultacji.
Małgorzata Niemen-Wydrzycka generalnie podtrzymała swoje wszystkie dotychczasowe zeznania złożone przez nią podczas przesłuchań w sądzie. A odpowiadając na kolejne pytania sądu, stwierdziła, że ma wiedzę, iż na You Tube ta piosenka jest od 2 lat, że widziała jakąś składankę, dodała: nieudolną (,,to był nieudolny fotomontaż wizualny"), wie o jednym tylko koncercie - w Poznaniu, na którym ten utwór wykonała Farida, ,,Czesław Niemen udostępniał utwór Polskiemu Radiu, gdy go tam zapraszano", ,,nie miał on zwyczaju udostępniać utworu nieskończonego", o ,,La musica magica" dowiedziała się w latach 89., 90., na jej męża wywierano presję, aby skomponował ten utwór, w tej sprawie jednak nigdy się z nim nie kontaktowała Farida, lecz jej menedżerka, a nie chciał być nękany telefonicznie, bo miał swoje twórcze plany, ,,Czesław nie przywiązywał wagi do tego utworu", ,,utwór był nagrany u nas w domu". Stwierdziła też, iż nigdy nie była świadkiem nagrania, gdyż odbywało się ono w innym pomieszczeniu.

Krzysztof Wodniczak: ,,Działałem w imieniu Stowarzyszenia Muzycznego »Brzmienia«". Od Krzysztofa Wodniczaka, który również podtrzymał swoje dotychczasowe zeznania, sąd i adwokaci pragnęli uzyskać rozeznanie w kwestiach ściślej związanych z branżą muzyczną i popularyzacją muzyki, a szczególnie - z utworem ,,La musica magica". Pytania te dotyczyły m.in.: jego roli w koncercie zorganizowanym w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009, podczas którego zaprezentowana została ,,La musica magica", oraz w innych organizowanych koncertach (czy je organizował osobiście). Także zmierzały do uzyskania odpowiedzi o miejscach, gdzie był udostępniony film o tym koncercie, ile razy była odtworzona ,,La musica magica" i gdzie, w tym ile razy na żywo, ile razy wykorzystał ten utwór bez zgody Faridy, jak go otrzymał, czy Czesław Niemen wykonywał ten utwór za życia, jakie stanowisko w sprawie wykonania tego utworu w Auli UAM zajęła Małgorzata Niemen-Wydrzycka... A nawet - dlaczego się zajmuje Czesławem Niemenem.

Krzysztof Wodniczak stwierdził m.in.: ,,od kiedy otrzymałem ten fonogram od Faridy, wiedziałem, że mogę go wykorzystać tylko raz,"La musica magica" z fonogramu, który otrzymał od Faridy (ona przesłała go na adres Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia") był przeznaczony tylko do promocji, to była zapowiedź koncertu i zawierał osobistą adnotację Concetty Gangi - Faridy, że nie można go upowszechniać, był pokazany w swarzędzkiej telewizji internetowej, nie miał zgody powódki na prezentację tego promocyjnego fonogramu. Powiedział, że nie organizował koncertu w Auli UAM w swoim imieniu, lecz jako prezes Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" i tak też kontaktowała się z nim Farida (niejako menedżerem Niemena), film z tego koncertu był
odtworzony raz - w rocznicę tego koncertu, w spisie utworów do ZAIKS-u zamieścił utwór Niemena i Faridy, ,,La musica magica" pojawiła się na You Tube ok. 2005 r., w sumie ma wiedzę o 8 odtworzeniach tego utworu, po raz pierwszy był prezentowany na koncercie w kwietniu 1990 roku w Cieszynie, na żywo był wykonany l września 1990 roku i w sierpniu 1991 roku, w audycji ,,Lato z radiem", chociaż na to nie ma bezpośredniego dowodu (lustrator muzyczny Michał Rybczyński zmarł 1,5 roku temu, a on mógłby to potwierdzić). Zaakcentował: Ja nie wykorzystałem tego utworu. Ona, Farida, przywiozła ten utwór w przywiezionym przez nią programie. ,,Czy miałem wskoczyć na scenę, wyrwać mikrofon i zakazać Faridzie, aby nie wykonywała tego utworu?". Na pytanie: Dlaczego zajmuje się pan Czesławem Niemenem? - odpowiedział m.in.: ,,Byłaby oracja na całą rodzinę, ale wolałbym uniknąć takich wypowiedzi. To artysta wielki, on wybrał Wodniczaka na menedżera. Byliśmy przyjaciółmi". ,,Farida swoje honorarium z koncertu w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009 przeznaczyła na Izbę Pamięci w Starych Wasiliszkach, zresztą cały ten koncert miał taki cel. Powstała grupa inicjatywna, która ten dom (dom rodzinny Czesława Niemena) ma zagospodarować na muzeum poświęcone pamięci Artysty". ,,A ten koncert to trzy bisy, owacja na stojąco, kilkanaście recenzji. Jeśli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego obejmowało patronatem ten koncert, czy mógłby on mieć niski poziom?!" - mówił z patosem, świadomy wielkiego i entuzjastycznego przyjęcia i tego koncertu, i samej Concetty Gangi - Faridy w Poznaniu.

Ciąg dalszy... Sąd zmierza do ustalenia, w jaki sposób i jakie dobra osób i prawa majątkowe zostały naruszone. Powołuje biegłego z zakresu wyceny praw. Postanowienie odnośnie tezy dowodowej zostanie podjęte na posiedzeniu niejawnym. O ciągu dalszym powiadomi strony...

Stefania Pruszyńska 

Kangie

''NIEMEN WSPOMNIENIE"

Odbył się koncert ''NIEMEN WSPOMNIENIE" Hali Widowiskowej OSRiR przy ulicy Łódzkiej 29 w Kliszu. Czesława Niemena wspominał w roli głównej wybitny polski wokalista jazzowy Marek Bałata ze swoim zespołem oraz z towarzyszeniem Filharmonii Kaliskiej pod dyrekcją Adama Klocka a także Chóru Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Kaliszu pod dyrekcją dr Beaty Szymańskiej. Koncert poprowadził były basista zespołu Akwarele Paweł Brodowski, który oprócz pięknych zapowiedzi utworów opowiadał różne ciekawe anegdoty z życia wielkiego mistrza.

Oprócz znanych utworów takich jak: ,,Dziwny jest ten świat", ,,Wspomnienie", ,,Pod papugami", ,,Obok nas', znalazły się mniej znane kompozycje: ,,Z listu do M", ,,Com uczynił", ,,Elegia śnieżna", ,,Epitafium'. Ogromna wrażliwość, wirtuozeria i świetne, własne interpretacje Bałaty sprawiły, że wszystkie dzieła Niemena odżyły na nowo i uświadomiły nam ponadczasowość i kunszt ich kompozycji. Gościem specjalnym była Natalia Niemen - córka Czesława Niemena. Zaśpiewała kompozycję swojego ojca ,,Począwszy od Kaina", pochodzącą z przedostatniej płyty artysty z 1989 r.. Ze wzruszeniem wyznała, że wykonuje w całości utwór swojego taty po raz pierwszy. Brawurowo wykonała utwór i słychać było duże podobieństwo w głosie. Drugi utwór, jaki wykonała Natalia był jej własnej kompozycji pt: ,,Ja jednak". Niemen przyznała, że piosenka kojarzy jej się smutno, bo napisała ją w czasie, kiedy jej ojciec odchodził. Zadedykowała ją wszystkim, którzy stracili kogoś bliskiego. Zapewne wzruszyła tym wykonaniem niejedną osobę, bo słychać w niej było wielki ból ale i nadzieję. Na zakończenie koncertu zaśpiewali w duecie Marek z Natalią ,,Nim przyjdzie wiosna". Publiczność oklaskiwała bardzo długo artystów. Na bis zaśpiewali powtórnie finałowy duet.
Osobiście zaliczam koncert do bardzo udanych. Pogratulować należy organizatorom i pomysłodawcy całego przedsięwzięcia.

Natalia Janowska 

Kangie

Dwa pisma

Kangie

Świat się nie zatrzymał - GALA 12-13/2008
rozmawia Alina Mrowińska


Chociaż skończyła 50 lat, wciąż jest najbardziej znaną polską modelką. Chociaż jej mąż
Czesław Niemen zmarł cztery lata temu, wciąż jest jego żoną. Ale uczy się żyć bez niego.
Cieszy się, że ma fantastyczne wnuki, fajnego zięcia, mądre córki. Docenia każdą chwilę
radości.
W restauracji, w której się spotykamy, Małgorzata zamawia pierogi. Śmieje się, że zawsze
wprowadzają ją w dobry nastrój. Opowiada, że w tym roku chce wydać felietony męża, które
przez dziesięć lat pisał do muzycznego miesięcznika ,,Tylko Rock". ,,Sam Czesław planował to
zrobić. Chcę, żeby ludzie poznali również, jak pisał. Bardzo dowcipnie opisywał rzeczywistość.
Czasem zahaczał o politykę, ganił nasz show-biznes. Fajnie się to czyta". Chciałaby też
upowszechnić mniej znane utwory męża. ,,Pamiętam, jak Czesław niejednokrotnie ubolewał, że
ludzie znają tylko kilka jego piosenek. Kiedyś byliśmy w kuchni, radio grało, ja się krzątałam,
Czesław czytał gazetę i nagle słyszymy »Obok nas«. Odłożył gazetę i powiedział z ironią: »No
tak, zatrzymałem się w rozwoju w latach 60.«".

GALA: Od śmierci męża minęły cztery lata. Nadal trudno pani o tym mówić. Czas nie goi ran?
MAŁGORZATA NIEMEN: Dzisiaj wiem, że czas łagodzi rany, ale ich nie goi. Uczy, żeby żyć
dalej, funkcjonować i tyle. Ostatnio kontaktuję się listownie z fanką Czesława, dziś już
emerytowaną nauczycielką z Opola. Niedawno też odszedł jej mąż. Napisała do mnie piękny list.
To, czego ja nie potrafiłam wyrazić, a czułam po śmierci Czesława, ona ujęła w jednym trafnym
zdaniu: ,,On zmarł, a czas się nie zatrzymał". Na ulicy samochody dalej jeździły, młodzi ludzie
się całowali, w telewizji ktoś robił głupie miny. A stało się przecież coś nieodwracalnego.
Chciało się krzyknąć: Ludzie, zatrzymajcie się, stańcie, mój mąż odszedł. Ale świat nie
przystanął.

GALA: Poznaliście się jesienią 1973 roku. Powiedziała pani: ,,Poczułam, że coś się między nami
zdarzyło".
MAŁGORZATA NIEMEN: Pierwszy raz zobaczyłam Czesława w Wytwórni Filmów
Fabularnych na Chełmskiej. Robił tam muzykę do filmu Janusza Kondratiuka ,,Dziewczyny do
wzięcia". Mijaliśmy się. Zaintrygował mnie, ale się nie obejrzałam. Nie chciałam mu dać
powodu do satysfakcji, że jakaś małolata ogląda się za artystą. Czesław potem mi powiedział, że
wtedy przystanął i patrzył za mną. Miał nadzieję, że się odwrócę. Po jakimś czasie z
projektantką Grażyną Haase i koleżankami poszłyśmy po pokazie do ,,Remontu". On też tam
był. Grażyna nas poznała. Zaczęliśmy rozmawiać, tańczyć i tak już zostało.

GALA: Jaki był państwa dom?
MAŁGORZATA NIEMEN: Zwyczajny. Dzieci, koty, obowiązki, nieporządek... Gotowałam,
odprowadzałam dziewczynki do szkoły. Wydawało mi się, że pokazy mody muszą się kiedyś
skończyć i powinnam mieć poważny zawód. Czas mijał, córki rosły, a propozycje pokazów i
zdjęć ciągle były. Myślałam: Jeszcze ten jeden raz i koniec. To ,,jeszcze" trwa do dziś i cały czas
jestem gospodynią domową. Dom był najważniejszy, pielęgnowaliśmy to. Dziś ciągle trudno mi
o tym mówić.

GALA: Czym się różniliście?
MAŁGORZATA NIEMEN: Czesław nigdy nie wszedł w blichtr show-biznesu. Uważał to za
stratę czasu. Ja też nie byłam i nadal nie jestem bywalczynią, ale czasem lubiłam gdzieś pójść,
poznać nowych ludzi, popatrzeć na dobre pokazy mody. Co jeszcze? On lubił stare, ciemne
meble. Zachwycało go dobre rzemiosło, piękna rzeźba. Ja natomiast wolałam meble prostsze,
jasne i takie, które się nie kiwają, nie trzeszczą, na których można śmiało usiąść, bez obawy, że
coś się zniszczy.

GALA: Co jest w życiu ważne?
MAŁGORZATA NIEMEN: Na pewno miłość. Do mężczyzny, rodziny, przyjaciółki,
zwierzęcia. To, żeby drugiemu człowiekowi nie robić krzywdy. Czasami bardzo się staramy i nie
udaje się. Może samo staranie się, żeby być dobrym, już jest osiągnięciem? Po pięćdziesiątce
zaczyna się inaczej patrzeć na swoje życie. Dociera do nas, że nawet to, że oddychamy, jest
skarbem. Cieszę się, że chodzę, patrzę, słyszę, jakby banalnie to nie brzmiało. Ostatnio
zauważyłam, że wysyłając kartki świąteczne, zaczęłam do: ,,Zdrowia, szczęścia, pomyślności"
dopisywać: ,,I życzliwych ludzi na drodze". Przez te cztery lata sporo się nauczyłam o naturze
ludzkiej.

GALA: Jest pani osobą wierzącą?
MAŁGORZATA NIEMEN: Coraz częściej myślę, że nie. Kiedyś mówiłam: Większość wierzy,
to coś w tym musi być. Ludziom, którzy wierzą, na pewno jest łatwiej, mają się gdzie zwrócić.
Mogą powiedzieć: Tak widać miało być, Bóg tak chciał. Nie wierzę, że Bóg tak chciał.

GALA: Dlatego lubi pani ciszę.
MAŁGORZATA NIEMEN: Wtedy łatwiej zdystansować się, przemyśleć, czy jest sens dalej się
czymś zagryzać, czy mam na to wpływ. Czasem lubię też muzykę, taniec, plotki, imprezy z
koleżankami. Ale na co dzień dobrze się czuję sama z sobą.

GALA: I co pani wtedy robi?
MAŁGORZATA NIEMEN: Leniuchuję, czytam. Nawet prawo autorskie mnie wciąga. Ostatnio
dotykałam spraw, z którymi wcześniej miał do czynienia Czesław. Pomyślałam, że nie mogę aż
tak mocno wszystkiego przeżywać, bo to będzie ze szkodą dla mnie i rodziny. Muszę siebie
oczyszczać z różnych pokładów emocji.

GALA: Co panią cieszy w życiu?
MAŁGORZATA NIEMEN: Że siedzę teraz z panią w pięknym miejscu, zajadamy pyszności.
Cieszy mnie, że mam fantastyczne wnuki, fajnego zięcia, że moje córki są mądrymi kobietami,
rodzice jeszcze nie potrzebują mojej pomocy, a wręcz odwrotnie, mnie podtrzymują na duchu.
Lubię cieszyć się chwilą. Kiedyś zdzwoniłyśmy się rano z koleżanką, rozmawiamy, w pewnym
momencie pytam: ,,Co teraz robisz?". A ona: ,,Piję kawę i siedzę na tarasie". Powiedziała to z
taką rozkoszą. Też piłam kawę, popatrzyłam przez okno i ta chwila była taka kojąca. Nie lubię
rano pośpiechu. Muszę najpierw wypić kawę, a dopiero potem odbieram telefony. Lubię
delektować się powolnym wchodzeniem w dzień.

GALA: Lubi pani jeździć autobusem i patrzeć na ludzi.
MAŁGORZATA NIEMEN: Czasami po powrocie do domu napiszę jakiś tekst. Pamiętam
starszą panią, siedziała obok mnie. Zwróciłam uwagę na jej ręce. Takie stare, spracowane,
piękne. Żałowałam, że nie mam aparatu, ale pewnie nie odważyłabym się ją poprosić o zgodę.
Lubię czarno-białe portrety starszych ludzi. W ich oczach jest szczerość, mądrość,
doświadczenie życiowe. Mogę patrzeć i patrzeć na te ich zmarszczki, oczy, wyraz twarzy.

GALA: Łatwo godzi się pani z przemijaniem?
MAŁGORZATA NIEMEN: Nie zaciskam zębów i nie zmagam się z czymś, na co nie mam
wpływu. Zawsze miałam świadomość, że nie będę wiecznie wyglądać jak pupcia mojego wnuka.
Czasami zastanawiam się nad zabiegami kosmetycznymi. Myślę, że jeżeli to kobietom pomaga,
to w porządku, niech robią. Ale walka z czasem też jest do jakiegoś punktu, do końca się nie da.
Chyba pozostaje się pogodzić.

GALA: Pięknej kobiecie trudniej jest się starzeć?
MAŁGORZATA NIEMEN: Dla żadnej nie jest to łatwe. Tylko że piękną bardziej widać. Czy to
będzie pani na poczcie, czy Demi Moore, każdą tak samo to boli.

GALA: Starość zawsze panią fascynowała. Kiedy miała pani dwadzieścia kilka lat, kupiła pani
książkę o geriatrii.
MAŁGORZATA NIEMEN: To był jakiś rodzaj przystosowywania się do przemijania. Już
wtedy myślałam: Nie będziesz całe życie osiemnastką. Gala: To dosyć dziwne. M.N.: Sama
jestem zdziwiona. Mam tę książkę do dziś. Może jakiś wpływ miało to, że mama była
pielęgniarką? Napatrzyła się na wiele ludzkich dramatów. Lubiłam z nią rozmawiać o życiu, o
tym, co jest najważniejsze. Mam mądrą mamę.

GALA: Mówi pani, że wspomina dzieciństwo jako coś słonecznego.
MAŁGORZATA NIEMEN: Cudowne były zajęcia plastyczne w moim przedszkolu w Olsztynie
i okolice mojego bloku. Teraz stoją już tam nowe domy, ale kiedy byłam mała, rosły drzewa.
Wdrapywaliśmy się na jabłonkę, siadałyśmy z koleżankami na kocach i szyłyśmy ubranka dla
lalek. Bawiliśmy się w Indian, kowbojów.

GALA: Jeszcze w podstawówce zaczęła pani zapisywać złote myśli.
MAŁGORZATA NIEMEN: Wypisywałam z książek cytaty, żeby potem nie szukać, tylko
zawsze mieć ulubione fragmenty pod ręką. W ,,Przekroju" były różne mądre myśli znanych
ludzi. Usilnie szukałam wskazówek, drogowskazów, podpowiedzi, jak żyć. Z czasem przestałam
notować, zaglądać do tych zeszytów. Kiedyś pomyślałam: Dlaczego już nic nie notuję? Aha, bo
już jestem taka mądra. W jakimś momencie ma się tyle własnych życiowych doświadczeń, że
mądrości wielkich ludzi ma się w małym palcu. Dawno niczego nie notowałam.

GALA: Pamięta pani ulubione cytaty?
MAŁGORZATA NIEMEN: Bardzo mi się podoba powiedzenie: Lepiej zapytać raz i wstydzić
się raz, niż nie zapytać i wstydzić się całe życie. Ktoś niezwykle elokwentny z nami rozmawia i
co chwila pada jakieś mądre słowo. A my wstydzimy się przyznać, że nie rozumiemy i zapytać:
Przepraszam, co to znaczy? Ja zawsze pytam, to przecież nie jest żadną ujmą. Nie musimy na
wszystkim się znać. Jeszcze lubiłam: Cierpliwość drąży skałę. Genialne. Żeby w pewnych
sprawach zanadto się nie spieszyć, bo cierpliwością też można dużo zyskać.

GALA: Anna Dymna powiedziała mi, że przez całe życie kolekcjonuje piękne chwile. Nazywa
je swoim skarbcem. Gdy jest jej źle, zamyka oczy i przypomina sobie jedną z nich.
MAŁGORZATA NIEMEN: Ja sięgam w piękne zakątki, kiedy jest mi dobrze. Gdy jest mi źle,
to jest mi źle. Ktoś mnie zranił, był nieelegancki, nietaktowny i dopóki ta cała mgławica się nie
rozwieje, nie potrafi ę uciec w ładne wspomnienia.

GALA: Z kolei pani powiedziała kiedyś: Nie mogę się nadziwić, że tyle dobrego spotkało mnie
w życiu. Dziś powtórzyłaby to pani?
MAŁGORZATA NIEMEN: Na pewno tak. Ważne jest, żeby od czasu do czasu wrócić do
punktu, z którego się wychodziło. Gdzie byłam, gdy miałam 20 lat, a gdzie jestem teraz. Zrobić
prosty rachunek życia. Ja kochałam i byłam kochana. Miałam szczęście do ciekawych wydarzeń,
interesujących ludzi, mam wspaniałych rodziców. Mnóstwo im zawdzięczam.

GALA: Jacy są pani rodzice?
MAŁGORZATA NIEMEN: Są dynamitami. Chciałabym mieć jedną setną energii mamy. Mam
nadzieję, że trochę wzięłam z jej żywotności, pogody ducha, dzielności. Jesteśmy podobne w
powściągliwości. Obie nie lubimy obarczać sobą świata. Tata jest bardzo usportowiony. Kiedyś
sędziował mecze koszykówki, siatkówki. Po nim lubię dużo chodzić, ruszać się. Może dlatego
nie mam samochodu? Chociaż pewnie też z innych powodów. Czasem się zamyślam, zagapiam.
Mogłabym być niebezpieczna na drodze.

GALA: Córki są pani przyjaciółkami?
MAŁGORZATA NIEMEN: Kiedy były małe, nie byłam mamą kumpelką. To przyszło później,
kiedy mogłyśmy razem iść potańczyć, na koncert. Córki wiedzą, że ze wszystkim mogą do mnie
przyjść. Podoba mi się, że mają świetny kontakt z babcią. Czasami mówią jej więcej niż mnie.

GALA: A wnuki? Pięknie pani powiedziała, że jak się rodzi dziecko, bezkrytycznie wierzy pani
w Boga.
MAŁGORZATA NIEMEN: Nawet bardziej to odczułam przy wnukach niż moich
dziewczynkach. Nie było człowieka i nagle jest... Takie małe źrebiątko, pulsują żyłki, krew wie,
w którą stronę ma płynąć, za chwilę zacznie mówić. Cud niepojęty, boskie wydarzenie.

GALA: Wnuki mówią do pani ,,babciu"?
MAŁGORZATA NIEMEN: Jestem ,,baba Gosia", jest jeszcze ,,baba Mira", mama zięcia.
Chłopcy mieszkają w Poznaniu, ale prawie cały styczeń spędzili u mnie. Na początku byłam w
euforii, potem zaczynałam mieć dość (śmiech). Odkąd wyjechali, tęsknię i z uśmiechem
wspominam ich zabawne zachowania. Fajne chłopaki. Choć testosteron chyba działa od
początku. Wystarczy, że Bronek chwyci ołówek, już wywija, krzyczy, że jest rycerzem. Mimo że
córka z zięciem dbają, żeby nie oglądali nawet kreskówek, w których są czołgi i wybuchy.
Cieszę się, że Bronek ma dobry słuch. Młodszy Wincenty zabawnie tańczy.

GALA: Kiedyś pani malowała w sposób, który nazywała pani rozlewaniem kolorowych plam.
Jaki kolor ma teraz pani życie?
MAŁGORZATA NIEMEN: Beżowy. I gdzieś już przemazuje się róż. Jeszcze do niedawna
byłam jak w smogu. Szaro, ciemno, buro. Gdy byłam na spotkaniu, niby rozmawiałam,
uśmiechałam się do ludzi, ale wiedziałam, że jest nas dwie. Ta podwójność już zawsze będzie mi
towarzyszyć.

Kangie

#284
2008-15 VIVA ,,Bo Czesław mówił"
Wywiad z Małgorzatą Niemen prowadzi
MONIKA KOTOWSKA

- "Jagody szaleju" Niemena? Nie znam.
Świetnie. Pozna pani. To pastisz. Czesław nie był pompatyczny, jak wielu się zdaje. Miał świetne
poczucie humoru. Pamiętam, parę lat temu siedzieliśmy w kuchni, kiedy naszą ulicą szedł
sprzedawca jagód i wołał: ,,Ja-go-dy, ja-go-dy, ja-go-dy, ja-". I tak na okrągło. Czesława
wielokrotnie inspirowało to, wobec czego inni przechodzą obojętnie. Wtedy napisał ,,Jagody
szaleju".

- I zmieściły się na ,,Spiżowym krzyku", płycie, którą Pani złożyła z utworów bliskich swojemu
sercu. Myśli Pani, że bliskich równie mocno sercom fanów?

Pewna grupa fanów męża ma odmienne zdanie na temat tego, co powinnam robić. Co w jakiej
kolejności wydawać. Rzecz ciekawa, tym osobom wydaje się, że są wyspą na oceanie, a wokół nie
ma innych ludzi. Trafnie w ubiegłorocznej ,,Machinie" powiedziała Agnieszka Chylińska, że są fani
i fanatycy. Ci ostatni mają postawę roszczeniową, wszystko wiedzą najlepiej, chcą mieć wpływ na
to: ,,kiedy masz wydawać płyty, jak masz się ubierać i co mówić w wywiadach". Teraz te pretensje
przeniosły się na spadkobierców Niemena. A wracając do ,,Spiżowego krzyku" wydanego przez
Polskie Nagrania, jest to płyta z kluczem. Szanowni Państwo, choćbyście nie wiem jak mocno ją
ściskali, nie wyciśniecie z niej ,,Dziwnego świata", ,,Snu o Warszawie" ani ,,Wspomnienia"... to
płyta żony, gospodyni domowej i eksmodelki (śmiech).

- Kobiety, z którą przeżył 30 lat. Fanki wypisywały każdego dnia w jego windzie: ,,Kochani
Niemena". Tyle dziewczyn go otaczało, wybrał Panią.

Czy czułam satysfakcję? Nie, choć zdawałam sobie sprawę, że Czesław jest wyjątkowym
człowiekiem. I miałam świadomość, że podoba się kobietom. Kiedy się poznaliśmy, miał forda
mustanga i czasem, gdy przejeżdżaliśmy koło jego domu, mijaliśmy ławeczkę, na której dzień w
dzień siedziała jedna lub dwie dziewczyny. Siedziały tak i patrzyły w jego okna. Tamtego miejsca
dziś już nie ma. Zamiast ławeczki i kiosku z gazetami stoi nowoczesny budynek. Ale mam zdjęcie
tamtego skwerku sprzed lat.

- Niemen miał w sobie jakiś magnetyzm.
Był z innego wymiaru. Nie ma już takich mężczyzn. Kiedy byłam zeźlona na kogoś, obejmował
mnie i mówił: ,,Popatrz w gwiazdy". Najpierw się jeżyłam, obruszałam, ale za chwilę
przyznawałam mu rację. Lepiej spojrzeć w niebo, zamiast się spalać. To jego ,,kosmiczne"
spojrzenie bardzo mi pomagało. Wiedziałam, że jako gospodyni powinnam dbać o dom i czasem
użalałam się: ,,No zobacz, dopiero co odkurzałam, a tu znów wszystko od nowa". A on na to ze
spokojem: ,,Kosmos cały kurzy". Nie przejmował się mniej ważnymi sprawami. Z czasem drogą
osmozy i na mnie przeszło to zdystansowanie (śmiech).

- Sam wiedział dobrze, czego chce?
Czasem pokazywał mi swoje nowe kompozycje i pytał, co myślę. Wolę rozwiązania
minimalistyczne, Czesław odwrotnie - ornamenty, ozdobniki, zagęszczał aranżacje. ,,Strasznie dużo
się tu dzieje", mówiłam. A on lekko uśmiechał się i przekornie odpowiadał: ,,Tak, co powiesz?".
Ale jeśli pisał wiersz czy felieton, byłam pierwszą recenzentką, brał pod uwagę moje sugestie. To
niesamowite, ale nie uczył się w szkole polskiego. Urodził się w Starych Wasiliszkach, małej
polskiej wsi, która po 1939 roku znalazła się poza naszymi granicami. W szkole uczono języka
rosyjskiego, ale w domu mówiło się po polsku. Z drugą repatriacją rodzina Wydrzyckich wyjechała
do Polski. Stało się tak za namową Czesława, któremu groziła służba w sowieckiej armii.

- Mocna osobowość, wpłynął na Panią? Będąc modelką trudno nie poddać się fascynacji
modzie. Pani się udawało. To jego zasługa?
Pamiętam, kiedyś kupiłam sukienkę i mówię do męża: ,,Zobacz, to teraz modne". A on: ,,No to co,
że modne". Dla niego nie był to wyznacznik, że skoro zgodne z trendami, to dobre. Czesław miał
taki własny radar, jak chodzi o garderobę, był może kontrowersyjny, ale pozostawał sobą.

- Mąż coś kiedyś Pani w życiu narzucił?
Mieliśmy różne zdania, jeśli chodzi o szkołę dzieci. Wolałam, żeby dziewczynki poszły do
zwykłej podstawówki. ,,Bo spokojne dzieciństwo", argumentowałam. Czesław uważał, że powinny
uczyć się gry na instrumentach, a mając warsztat muzyczny, kiedyś same zdecydują, w jakim
kierunku pójść.

- Wspierał córki, pomagał dziewczynkom w nauce?
Kiedyś poprosiłam Czesława, żeby którejś z dziewczynek pomógł przebrnąć przez ćwiczenia na
fortepianie i tu okazało się, że raczej nie ma talentów pedagogicznych. Ze swobodą pokazywał, jak
to trzeba zagrać, ale nie umiał tego dzieciom przekazać.

- To on miał zawsze w domu decydujący głos? Czy spieraliście się o życie?
Czesław był człowiekiem dobrodusznym, ale niewątpliwie to on był w naszej rodzinie wodzirejem.
Wszystko mu podlegało, o wiele spraw go pytałam. Kłótnie? Oczywiście bywały różnice zdań.
Zdarzało się, że dzień czy dwa były tak zwane ciche. Ale potem albo ja zaczynałam się łasić, albo
Czesław obejmował mnie i wszystko szło w niepamięć. Między nami było 16 lat różnicy. Bardzo
imponował mi swoim postrzeganiem świata. Właściwie wszystko, co Czesław mówił, robił,
przyjmowałam bezkrytycznie, jako to najlepsze, najmądrzejsze, najwłaściwsze. Ktoś pięknie
powiedział, że życie z nim było jak uniwersytet. Myślał o tym, co Czesław śpiewał na koncertach.
Ale dla mnie rzeczywiście tak było. Bo nie przyjmował czyichś sądów za własne, a ja uczyłam się
od niego.

- Jak Pani sobie radzi z tym, by odnaleźć się teraz na nowo?
Staram się żyć normalnie. Ja jedna wiem, jak się czuję. Tych, co milczeli, gdy Czesław odszedł,
rozumiem. Sama chciałam niedawno dzwonić do znajomej, wesprzeć, coś powiedzieć. Ale nie
podniosłam słuchawki. Nie ma takich słów. A ja? Raz sobie radzę, raz trochę mniej. Jem, staram się
wyspać, ruszać się. Luksusem jest spokój. Takie chwile tylko ,,moje". Nigdy nie lubiłam
podróżować. Od dziecka mam problemy lokomocyjne. A teraz świadomie pielęgnuję swoje

- Nie musi Pani wstawać rano do pracy, ale wstaje.
Nie muszę, ale odkąd zajmuję się sprawami Czesława, mój plan dnia się zmienił. Sporo czasu
spędzam przy komputerze. Córka nauczyła mnie jego obsługi. To dla mnie wielki przełom,
ponieważ jestem zupełnym antytalentem technicznym. Kiedyś Czesław próbował wprowadzić mnie
w zawiłości grafiki komputerowej. Pokazywał, jak to jednym ruchem można rysować niby
ołówkiem, grubym pędzlem, robić pastelową fakturę. Jednak byłam oporna. Bo w malowaniu lubię
się pobrudzić, czuć zapach farb. I tak się skończyło na jednej lekcji.

- Malowania Pani brakuje?
Brakuje mi rodzaju beztroski związanej z malowaniem. Takiej wręcz naiwnej radości z położenia
plamy. Może jeszcze przyjdzie jakaś wena, ale do tego potrzebny jest spokój. Na razie mam myśli
zaprzątnięte innymi sprawami.

- Ma Pani tyle kwiatów w ogrodzie, to też sztuka, gdy rośnie.
Kwiaty to zasługa mojej mamy i córki. Mają rękę do roślin. Dla Czesława zieleń przy domu też
była ważna. Wychowywał się przecież wśród pól i łąk. Jemu też rosło. Kilka lat temu w naszym
ogródkowym kompoście zakiełkowała wielka pestka awokado. Czesław posadził ją w donicy,
hołubił i podlewał, aż wyrosło delikatne drzewko. Rośnie do dziś.

- Potrafi Pani poprosić o pomoc?
Gdyby okoliczności mnie do tego zmusiły - na pewno tak. Jednak nie lubię zaprzątać sobą innych.
Próbuję w miarę możliwości radzić sobie sama. Hmm, może to uciekanie od zobowiązań?

- Ma Pani przyjaciółki? Ich prosić o nic nie trzeba.
Ewcia Wajnert, Lidka Popiel, Bogna Sworowska, Madzia Siemińska. Tak się trzymamy, trzymamy
się w pamięci. Czasem nie gadamy ze sobą pół roku. Zastanawiałam się, na czym więc ta bliskość
polega. Może podobne poczucie humoru, estetyka? Lidka fotografuje, Ewcia jest utalentowaną
artystycznie osobą. Kiedy się spotykamy, rozmawiamy o kolorowych sprawach, choć nie tylko. Już
samo to, że one są, bardzo mnie krzepi.

- Są twarze, którym czas nie robi krzywdy. Pani ma taką twarz.
W prasie często robią mi liftingi komputerem. Wtedy gromy ślę,bo jeśli w wywiadzie mówię, że
jestem babcią, nie mogę mieć twarzy ponaciąganej jak dziewczynka. Kiedy ktoś pyta mnie o dietę,
odpowiadam: Dobrze robi dieta ,,newsowa". I podaję jako przykład 95-letniego dziadka mojego
zięcia. Wincenty mieszka w lesie, hoduje pszczółki, włosy ma gdzieniegdzie przyprószone siwizną,
jest w dobrej kondycji. Jego głowy nie bombardują od rana informacje, który polityk zrobił szpagat
i gdzie wybuchła bomba. Budzę się i nie włączam telewizji.

- Dużo Pani myśli?
Bywa. Czasami mam skłonność do czarnowidztwa, ale staram się to od siebie odsuwać. Dużo
myślę o dzieciach, lubię towarzystwo wnuków. Ich naiwność, świeżość, spontaniczność. Dużo się
od nich uczę. Próbuję od nowa wyzwolić w sobie optymizm i czułość do świata.

Rozmawiała MONIKA KOTOWSKA

Kangie

PARTY - Dziwny świat Niemena
Nr 5: 9 marca 2009

W jego życiu najważniejsze były rodzina i muzyka. Stronił od fleszy,nie wywoływał skandali.
Zarzucano mu,że gra za ambitnie, tymczasem Czesław Niemen pięć lat po śmierci nadal nie
ma sobie równych.

Jedni zachwycali się jego talentem i głosem, nazywając go wirtuozem ludzkich serc, inni
twierdzili, że jest dziwakiem, który - zamiast śpiewać - krzyczy. Choć Czesław Niemen budził
kontrowersje, dziś - pięć lat po śmierci - jest uznawany za artystę wszech czasów. ,,Dziwny jest ten
świat" wygrał ostatnio plebiscyt TVN Style na niezapomnianą polską piosenkę, pokonując takie
nieśmiertelne szlagiery jak ,,Małgośka" Maryli Rodowicz i ,,Autobiografia" Perfectu. Na dodatek
piosenki Niemena włączają do swoich repertuarów coraz to młodsze gwiazdy. Jego geniusz ciągle
nie ma sobie równych. Dlaczego? ,,Swoim śpiewem Czesław po prostu czynił cuda", powiedział w
jednym z wywiadów Daniel Olbrychski. I trudno nie przyznać mu racji.

Wspomnienie
Czesław Wydrzycki od dziecka marzył, by zostać muzykiem. Urodził się siedem miesięcy przed
wybuchem wojny we wsi Wasiliszki Stare koło Nowogródka. Później, już jako Czesław Niemen,
wspominał, że w rodzinnych stronach częściej słyszał śpiew niż rozmowę. Jako młody chłopak był
wstydliwy i zamknięty w sobie. Uciekał w muzykę. Kiedy grał na gitarze, pianinie, akordeonie, a
nawet grzebieniu, świat przestawał dla niego istnieć. Na jednym z przedstawień szkolnych
zaśpiewał tak pięknie, że kobiety obecne na sali... popłakały się ze wzruszenia. Kiedy jako 19-latek
został z rodziną repatriowany do Polski, nie zrezygnował z muzyki. Uczył się w szkole muzycznej
w Gdańsku, w klasie fagotu. ,,Marzyła mi się kariera muzyka w orkiestrze symfonicznej. Ale po
śmierci ojca (Niemen miał wtedy 21 lat - przyp. red.) musiałem myśleć nie o nauce, lecz o
zarobieniu na utrzymanie swoje i matki", wspominał. Rzuca szkołę i zaczyna zarabiać, m.in.
występując w kabarecie To Tu i śpiewając latynoamerykańskie samby w studenckich klubach.
Podoba się. Wysoki, dobrze zbudowany, modny wąsik. No i ten głos...
W 1962 roku 23-letni Czesław wygrywa Ogólnopolski Festiwal Młodych Talentów w Szczecinie i
dołącza do zespołu Niebiesko-Czarni. Zamiast portugalskich czy hiszpańskich piosenek zaczyna
śpiewać angielskie standardy. Kiedy zespół jedzie na występy do Francji, żona Franciszka
Walickiego, kierownika grupy, stwierdza: ,,I trzeba coś zrobić z twoim nazwiskiem, Czesiu.
Francuzi go nie wymówią. Znad Niemna pochodzisz, to może Niemen?". Czesław tak się zżywa ze
swoim pseudonimem, że później robi z niego swoje oficjalne nazwisko.
W ciągu kilku lat Niemen, okrzyknięty prekursorem bigbitu, staje się rozpoznawany w całej
Polsce. Na jego występy z Niebiesko-Czarnymi walą tłumy. Jednak prywatnie nie jest szczęśliwy,
bo właśnie rozpada się jego pierwsze małżeństwo ze szkolną miłością - pielęgniarką Marią
Klauzunik. Niemen obiecuje, że nigdy nie będzie mówił ani o niej, ani o ich córce Misi. Ta ostatnia
ma dziś 49 lat.

Sukces
Coraz większa popularność dała Niemenowi pewność: trzeba postawić na karierę solową. Założył
grupę Akwarele. Kiedy w 1967 roku na festiwalu w Opolu przejmująco zaśpiewał ,,Dziwny jest ten
świat", nikt nie miał wątpliwości, że właśnie narodził się nowy idol, gwiazda, jakiej jeszcze w
Polsce nie było. ,,Wiedziałem, że trzeba wyjść z jakimś mocnym pomysłem. Wymyśliłem sobie
strój od Sasa do łasa. Czyli: spodnie w kwiatki, marynarkę w paski, do tego jakąś apaszkę - można
powiedzieć, że idiotyczny (...) A już ten krzyk na estradzie w moim songu? To była totalna
herezja!", wspominał.
,,Dziwny jest ten świat" stał się hymnem pokolenia młodzieży lat 60. Niemen był na ustach
wszystkich. Jedni mówili o nim, że jest ekscentrykiem i dziwakiem, inni widzieli w nim twórczego
indywidualistę. Rok później odebrał pierwszą w historii polskiej fonografii Złotą Płytę za swój
debiutancki krążek. Koncertował, komponował, nagrywał. Stał się zjawiskiem, bo proponował
swoim fanom nie muzykę rozrywkową, jak Maryla Rodowicz czy Czerwone Gitary, ale
ambitniejszą, taką, która zmuszała do myślenia. Wykorzystywał teksty Adama Asnyka, Kazimierza
Przerwy-Tetmajera i Cypriana Kamila Norwida. Do dziś na lekcjach języka polskiego nauczyciele,
zamiast czytać wiersze Norwida, puszczają młodzieży niemenowską wersję ,,Bema pamięci
żałobny rapsod".

Coś, co kocham najwięcej
Sława, jaką zdobył w latach 60., jednak mu nie wystarczała. ,,Jako młody człowiek byłem wtedy
na rozdrożu - znałem już smak sukcesu i popularności, ale wciąż poszukiwałem tego
najważniejszego, co każdy człowiek powinien dostrzegać najbardziej, czyli prawdziwej miłości",
wspominał artysta. Jesienią 1973 rokują odnalazł. 34-letni Niemen na korytarzu wytwórni filmowej
na Chełmskiej zobaczył piękną, 18-letnią Małgorzatę. Niedługo potem poznał ją dzięki projektantce
Grażynie Hasse. Stali się nierozłączni. ,,Przyciągało mnie jego wnętrze, jakaś tajemnica", wyznała
w wywiadzie dla magazynu ,,Exklusiv" Małgorzata Niemen. On - popularny artysta, ona
świetnie zapowiadająca się modelka. Dziś wspomina w wywiadach, że czuła się trochę nieswojo,
odwiedzając Czesława w domu koło Ogrodu Saskiego. Winda była cała zapisana wyznaniami
miłosnymi, a na ławeczce przed domem niemal zawsze siedziała jakaś dziewczyna. Nie wystraszyła
się jednak jego popularności. Zamieszkali w 20-metrowym mieszkaniu, potem w domu na
Żoliborzu. Urodziły się córki - Natalia i Eleonora zwana Norą. Małgorzacie, choć robiła karierę
modelki, udało się stworzyć dom pełen ciepła i miłości. To ona dbała o rachunki, zakupy, odrabiała
z dziećmi lekcje. Niemen komponował. Najchętniej spędzali czas właśnie we czwórkę. Nie lubili
blichtru, bardzo rzadko można było ich spotkać na bankietach. Niemen, koncertując poza
Warszawą, nie szedł po koncercie na imprezę, jak to było w zwyczaju, ale wracał szybko do hotelu.
Jak wspomina Dariusz Michalski w książce ,,Czesław Niemen. Czy go jeszcze pamiętasz?": ,,Sam
wielokrotnie plotkarzom rzucał na żer siebie,swój ubiór, swoje opinie, gesty, zachowanie - poza
życiem prywatnym. Najwytrwalszy nawet paparazzo nie mógł znaleźć niczego »na Niemena«. No,
może poza tym, że artysta łysieje, dlatego nosi perukę".

Ten los, zły los
Niemen zawsze wzbudzał emocje i przez to miał także wielu przeciwników. Pierwszy uderzył w
artystę Marek Piwowski, który nakręcił o nim film dokumentalny ,,Sukces". Choć wypowiedzi
artysty wykorzystane w filmie miały być autoryzowane, Niemen obrazu nie widział. Po premierze
artysta uznał, że Piwowski go ośmieszył, pokazując jako dętego bufona. Reżyser go przeprosił.
Niedługo potem wybuchł tzw. skandal radomski. Jedna z lokalnych gazet napisała, że Niemen po
koncercie w Radomiu za kulisami zdjął spodnie i wypiął się na publiczność. Nie było to prawdą, ale
piosenkarz mocno przeżył publikację. W prasie coraz częściej można było przeczytać, że ,,Niemen
się skończył". Oskarżano go o wykorzystywanie polskiej poezji do celów komercyjnych,
plotkowano, że ,,układa" się z władzą. To ostatnie zresztą było całkowicie wyssane z palca, bo
Niemen nawet nie interesował się polityką. Natomiast władza chętnie ,,skorzystała" z Niemena.
Zimą 1981 roku muzyk nagrał dla telewizji program świąteczny. Nie wiedział, że zostanie on
wyemitowany po wprowadzeniu stanu wojennego, a jego pojawienie się na szklanym ekranie
będzie jednoznaczne z poparciem status quo. ,,To była wzorcowa manipulacja. Czesław ciężko to
odchorował", wspomniała w rozmowie z ,,Sukcesem" Małgorzata Niemen.

Postscriptum
Ataki sprawiły, że artysta powoli zaczął się wycofywać z życia publicznego. Fani oczekiwali
,,starego" Niemena, a on nie chciał w kółko śpiewać ,,Pod papugami". Czuł się nierozumiany.
Zaczął szukać nowych inspiracji. Zafascynowała go muzyka elektroniczna, zaczął komponować
muzykę do filmu, teatru, użyczył głosu Chochołowi w ,,Weselu" Wajdy. ,,Był obiektem
niewybrednych ataków, ale właściwie nie ze strony ówczesnych decydentów, tylko właśnie ze
strony twórców i odtwórców, których przewyższał talentem, wyprzedzał wyobraźnią", powiedział
w jednym z wywiadów jego kolega Franciszek Walicki.
Czesław Niemen mówił, że jest ,,człowiekiem niedoskonałym". Był wymagający, szczególnie w
stosunku do siebie. Dlatego trudno mu było uznać swoje utwory za dobre, ciągle je poprawiał,
zmieniał, udoskonalał. Kiedy grzmiał ,,popelina", wiadomo było, że utwór się nie nadaje. Ale
denerwował się rzadko. We wspomnieniach przyjaciół i współpracowników pozostaje zawsze
ciepły i wciąż ,,poszukujący". Czego? Może odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak dziwny jest ten
świat...

MARTA TABIŚ

Wspomnienia Czesława Niemena pochodzą z książki Dariusza Michalskiego ,,Czesław Niemen.
Czy go jeszcze pamiętasz?", wydawnictwo MG.

Kangie

Życie na gorąco - Postać tygodnia

Kangie

Życie na Gorąco - Ludzie Legendy

Kangie

#288
2010-1 GALA - Czy mnie jeszcze pamiętasz

Gdziekolwiek się pojawili, zawsze wzbudzali zainteresowanie. On w ostatnich latach życia
zawsze na czarno, z nieodłącznym kapeluszem na głowie. Ona jak bajeczny ptak, łagodna,
uśmiechnięta. Unikali bankietów, hucznych zabaw, taniego rozgłosu. Naturalni, prostolinijni,
serdeczni.


Od pierwszego wejrzenia
Po raz pierwszy zobaczyli się na korytarzu w Wytwórni Filmów Fabularnych przy Chełmskiej w
Warszawie w 1972 roku. Małgosia miała wtedy 17 lat. ,,Zobaczyłem zjawę" - wspominał później
Czesław Niemen. ,,Trochę przesadził, bo byłam w wyciągniętym swetrze i szerokich spodniach,
dzwonowatych" - komentowała po latach wypowiedź męża Małgorzata. Ale sama również
doskonale zapamiętała, jak wtedy wyglądał: ,,Na głowie miał jak zwykle kapelusz i szedł tym
swoim flegmatycznym krokiem. Pamiętam, że serce mi drgnęło, ale nie chciałam dać mu
satysfakcji i nie obejrzałam się". Za to obejrzał się on. Opowiadał: ,,Czekałem, czy się obejrzysz,
czy nie...". Małgosia: ,,W naszych początkach było kilka takich spotkań, kiedy przeszywał nas prąd.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że powinniśmy iść razem". Splot zdarzeń, które
doprowadziły do wymiany spojrzeń na szarym korytarzu, to kolejny dowód na nieuchronność losu,
kiedy jedno zdarzenie pociąga za sobą inne. Wystarczy jeden krok postawiony w innym miejscu,
niż planowaliśmy, a życie potoczy się inaczej. Gdyby Małgorzata wcześniej nie oblała egzaminu do
szkoły plastycznej przy Łazienkowskiej, najprawdopodobniej nigdy nie znalazłaby się w wytwórni
filmowej. Na egzaminie miała wyrzeźbić kosiarza w ruchu i dostała za to czwórkę, ale już z
rysunku - troję, co przeważyło. Żeby nie tracić roku, poszła do liceum dla pracujących, a tam
poznała Zosię, która pracowała jako goniec na Chełmskiej. I to właśnie Zosia powiedziała Małgosi,
że ekipa filmu ,,Wielka miłość Balzaka" również poszukuje gońca...
I tak Małgorzata zatrudniła się w WFF, a w wolnych chwilach statystowała. Również w filmie
Janusza Kondratiuka ,,Dziewczyny do wzięcia", do którego muzykę pisał Niemen. Nic więc
dziwnego, że minęli się na korytarzu. Oboje być może zapomnieliby o tym, gdyby nie kolejny
przypadek. Gdy któregoś dnia Małgosia stalą w bufecie filmowców w kolejce po kawę dla swojego
kierownika, podszedł do niej nieżyjący już operator Stanisław Latałło i poprosił o podejście do
stolika, przy którym siedziało kilka osób, a wśród nich Grażyna Hase. Znana projektantka mody
zwróciła uwagę na nastoletnią piękność i chciała z nią porozmawiać. Któregoś dnia po pokazie
mody Grażyna zaproponowała, by wszystkie poszły do klubu studenckiego Remont. Tam ze swoim
towarzystwem był również Czesław Niemen. Grażyna Hase dokonała oficjalnej prezentacji. To była
miłość od pierwszego wejrzenia. Zaczęli ze sobą tańczyć, rozmawiać. I od tej chwili stali się
nierozłączni.

Mężczyzna po przejściach
Zanim Czesław poznał Małgorzatę, miał już za sobą kilka związków, małżeństwo i dziecko. W
swojej pierwszej miłości, Marii Koluzunikównie, zakochał się jako kilkunastoletni chłopak. Tego
związku nie akceptowały rodziny zakochanych. Czesław był jednak nieugięty. W tajemnicy przed
rodziną w 1958 roku wziął ślub w rodzinnych Wasiliszkach Starych (dzisiejsza Białoruś). Miał
wtedy 19 lat. Później z młodziutką żoną przyjechał do Gdańska. Tu odbył się ślub kościelny młodej
pary. Tu także niebawem na świat przyszła ich córka Maria zwana Misia. Małżeństwo jednak po
roku się rozpadło. Artysta utrzymywał je w tajemnicy. Zwierzył się tylko dziennikarzowi gdańskich
,,Liter", że żona go nie rozumiała, kazała mu przestać śpiewać i brać się do ,,porządnej roboty".
Kolejnymi partnerkami muzyka były piosenkarki: związana z zespołem Niebiesko-Czarni Ada
Rusowicz i przywieziona z półrocznego pobytu we Włoszech Farida, z pochodzenia Algierka.
Artysta próbował ją lansować. W 1970 roku na jeden z koncertów z cyklu ,,Niemen przedstawia
Faridę" przyszedł z dziesięcioletnią córką Marysią. Maria, dziś Gutowska, choć kochała ojca, jako
dziecko się od niego odcinała. ,,Wydrzycka, my pamiętamy, kto jest twoim ojcem..." - mówiono do
niej ostrzegawczym tonem w szkole, co znaczyło: lepiej uważaj! Czesław Niemen nie był
pieszczochem komuny: barwny, utalentowany, śpiewający niezrozumiałą muzykę i w dodatku
niepokorny. Już pierwszymi piosenkami zdobył wielką popularność. W1963 roku jego kompozycja
,,Wiem, że nie wrócisz" odniosła ogromny sukces na koncertach w paryskiej Olimpii. Kolejnym stał
się utwór ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz", który w grudniu 1964 roku z własnym tekstem nagrała
wielka Marlena Dietrich. Pseudonim artystyczny ,,Niemen" przed wyjazdem do Paryża wymyśliła
dla niego żona Franciszka Walickiego, muzyka i przyjaciela Czesława. ,,Jak oni tam będą
wymawiać twoje nazwisko: Wydrzycki?!" - mówił.

Odkąd artysta poznał młodszą od siebie o 16 lat Małgorzatę, wówczas Krzewińską, olsztyniankę z
urodzenia, życie nabrało dla niego innych barw. Spotkał ją po niezbyt udanym włoskim epizodzie,
kiedy podpisał pięcioletni kontrakt z monachijskim oddziałem CBS na nagranie pięciu płyt. Grał
wtedy z nową grupą - zespołem Silesian Blues Band (SBB) Józefa Skrzeka. I nareszcie miał do
kogo wracać! Był zauroczony Małgosią, a ona, kiedy mogła, pojawiała się na jego koncertach, żeby
wpaść na scenę z bukietem kwiatów. Był bardzo skromnym człowiekiem, toteż Małgosia zdziwiła
się, kiedy jadąc po raz pierwszy do niego windą, zobaczyła ściany zapisane wyznaniami miłości,
np.: ,,Czesiek, kocham cię!". Na ławce pod jego domem zawsze siedziały dziewczyny, które
wpatrywały się w okna swojego idola. Kiedy później artysta dostał od szefa wytwórni Columbia
zaproszenie do Nowego Jorku, wydawało się, że światowa kariera stoi przed nim otworem. Miał
przecież wszystko: niebywały talent, nieprawdopodobne możliwości wokalno-instrumentalne,
fantazję. A jednak artysta nie odniósł tam sukcesu. Na przeszkodzie stanął jego upór i
niewiarygodna wprost wierność sobie. Niemen nie chciał wykonywać swoich starych przebojów,
jak ,,Pod papugami" lub ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz", wolał nowe, oryginalne brzmienia,
poszukiwania. ,,Bema pamięci żałobny rapsod" dla amerykańskiej publiczności okazał się zbyt
trudny.

Tylko Małgosia
,,Bardzo wtedy tęsknił za Małgosią" - wspominała w telewizyjnym dokumencie Urszula Dudziak.
Dwa lata później, w 1975 roku, muzyk i modelka wzięli ślub. Zamieszkali w jego kawalerce koło
Teatru Wielkiego. Potowe zajmował biały fortepian. ,,Najtrudniej było na początku, gdy w 26-
metrowej kawalerce zamieszkaliśmy wraz z córkami i Czesław musiał pracować w domu. Czasami
miałam wszystkiego dość, ale z drugiej strony, wychodząc za niego za mąż, wiedziałam, co mnie
czeka. Nigdy więc nie padło z mojej strony »Twój żywioł albo ja«" - opowiadała po latach
Małgorzata. W 1980 roku razem z dziewczynkami Natalią i Eleonorą przeprowadzili się do
segmentu na Żoliborzu. Maryla Rodowicz wspominała, że Czesław sam zbudował w nim schody i
remontował dach. Mieli niewielką grupkę serdecznych przyjaciół, z którymi się często spotykali u
dziennikarki Krystyny Tarasiewicz. Przychodzili tam m.in. Magda i Wojciech Klemmowie,
Karolina i Chris Niedenthalowie.
Małgorzata została muzą męża. To dla niej pisał piosenki i projektował okładki swoich płyt,
zachęcając do malowania również żonę. W tej dziedzinie, biorąc pod uwagę fakt, że miała już
własne wystawy, mogła być ekspertem, ale gdy wypowiadała się na temat muzyki, Czesław
grzecznie mówił: ,,Tak uważasz?" i... zostawał przy swoim zdaniu. Artysta początkowo nie był
zachwycony tym, że Małgorzata jest modelką: ,,Bardzo chciał, żebym była w domu. Jak ta
kokoszka w domku gniazdeczko wysiadywała. A mnie cieszyło chodzenie po wybiegu,
aranżowanie ruchu, dobieranie układów do określonych strojów. W końcu Czesław skapitulował" -
mówiła. Dla niego było to niepoważne zajęcie. Ale skoro tego chciała Małgorzata...
,,Na pokazie był raz, może dwa razy. Popatrzył, potem powiedział: »Ładnie wyglądałaś«. I tyle. O
co miał być zazdrosny? Wtedy modelki nie musiały bywać na imprezach, żeby poznawać ludzi,
łapać kontakty. Po pokazie wracało się do domu. Czasem szliśmy całą grupą na wino i plotki, ale
tym się nie przejmował" - opowiadała w jednym z wywiadów. Wszyscy, którzy ich znali,
podkreślają, że byli idealnym małżeństwem, zawsze zgodni w osądach, stojący za sobą murem.
Małgorzata za Czesławem, on za Małgorzatą.

Mijały lata. Po manipulacji, jakiej wobec artysty dopuściła się w stanie wojennym TYP, muzyk
tworzył samotnie w domu. Małgorzata wciąż była najpiękniejszą polską modelką. Córki rosły,
dojrzewały. Obie próbowały sił w muzyce. Dzisiaj Natalia jest żoną Mateusza Otremby, syna
pastora i byłego prezesa fundacji ,,Młodzież dla Chrystusa-Polska". Związała swe życie ze
wspólnotą chrześcijańską Genesis w Poznaniu, która jest zborem Kościoła Chrześcijan Baptystów.
Śpiewa, ale realizuje się także jako mama dwóch synów: Bartka i Wincentego, których Małgosia
kocha nad życie. Eleonora wzięła udział m.in. w nagraniu charytatywnej płyty ,,Moja i Twoja
nadzieja" i w wielu innych projektach muzycznych. Napisała też muzykę do filmu Jana Holoubka
,,Obce ciało", a w 2002 roku wydała elektro-popową płytę. ,,Był wspaniałym ojcem" - mówiła
niedawno w porannym programie TVN- ,,Był osią, wokół której kręcił się nasz dom" - dodała
Małgorzata. W tym roku mija szósta rocznica śmierci Niemena. Jak teraz wygląda życie
Małgorzaty? ,,Moje życie ma teraz kolor brązowy. I gdzieś już przemazuje się róż. Jeszcze do
niedawna byłam jak w smogu. Szaro, ciemno, buro. Gdy byłam na spotkaniu, niby rozmawiałam,
uśmiechałam się do ludzi, ale wiedziałam, że jest nas dwie. Ta podwójność już zawsze będzie mi
towarzyszyć" - mówiła w wywiadzie dla ,,Gali". Jednocześnie jednak w wielu publicznych
wystąpieniach wdowa po jednym z najwybitniejszych polskich artystów powtarza, że trudno jej
nadziwić się, że tyle dobrego spotkało ją w życiu. ,,Kochałam i byłam kochana. Czy można chcieć
czegoś więcej".

Aleksandra Szarłat

Kangie

2001 V 29 CZAT - zapis

Czesław Niemen
SPOTKANIE 2001 V 29 i 2001 XII 12


Moderator: Za 10 minut rozpoczniemy internetowe spotkanie z Czesławem Niemenem. Nazywam
się Bartek Radniecki i będę moderował to spotkanie. Prosimy o zadawanie pytań.
Moderator: Pora zacząć.
krzycho: Witam panie Czeslawie . Co pan sadzi o opinii ze "rock juz umarl" ?
tommy: Panie Czesławie, czy zgodzi się pan ze smutnym hasłem 'Rock'n'roll is dead'? Czy ta
muzyka rzeczywiscie juz nie powroci?
Czesław Niemen: Ja myślę, że umarł dla tych, dla których nigdy nie żył.
Defekt: Jaki rodzaj muzyki uważa Pan za najszlachetniejszy ?
Czesław Niemen: Trele słowików.
Czak: Co sądzi pan o muzyce wspolczesnej, typu disco polo ?
kefirz: Czy sluchal pan kiedys Hip Hopu
Czesław Niemen: Disco polo uważam za kalectwo. Moim zdaniem najbardziej zabawny Hip Hop
mógłby się okazać w wykonaniu Hanki Bielickiej.
Pszczola: Co Pan sądzi o młodych wykonawcach sięgajacych po Pana utwory (np. K.Kowalska czy
M.Balcar)?
Czesław Niemen: Miło mi, że o mnie pamiętają.
krzycho: Czy planuje pan jakies wystepy w najblizszym czasie ?
Czesław Niemen: Jak na razie jeden koncert, specjalny poświęcony 180 rocznicy urodzin
Cypriana Norwida. Odbędzie się 29 września w Teatrze Polskim w Warszawie.
JohnyBravo: czy sa plany wydawnicze na najblizsze lata
jerseyGIRL: czy będzie nowy album?
Czesław Niemen: Zająłem się wyłącznie realizacją niezrealizowanych planów. Jestem bliski
zakończenia projektu nowej płyty, która ukaże się w październiku.
Robert : Co myślisz o karierze swojej corki w showbusinessie?
krzycho: Czy w pelni akceptuje pan kierunek artysystyczny jaki obrala panska corka ?
krzycho: Czy mozna oczekiwac kiedys na pana duet z natalia (niemen oczywiscie ) ?
Czesław Niemen: Próbowałem ją ukierunkować w stronę muzyki poważnej, ale po skończeniu
liceum muzycznego w klasie altówki nagle zaczęła śpiewać. Uważam, że robi to coraz lepiej.
Obecnie pracuje z zespołem "New Live'm" i za kilka dni ukazuje się ich nowa płyta z udziałem
Natalii.
MAGI: Czy pomaga pan artystycznie rozwijac sie swojej corce?
Czesław Niemen: Nigdy nie narzucałem jej niczego. W tym roku jednak zgłosiła się do mnie
sama z prośbą o nagranie ścieżek wokalnych do wspomnianej płyty z "New Live' m". Było to dla
mnie bardzo bogate doświadczenie, ponieważ Natalia wykazała się bardzo wysokimi
umiejętnościami, jeśli chodzi o technikę wokalną. Niewiele miałem istotnych wskazówek.
spring: Czy Pańska nowa płyta będzie skierowana do odbiorców starszego pokolenia, czy też
spróbuje podbic serca młodych ludzi?
Czesław Niemen: W moim wieku nie można mieć takich zamiarów, jak podbijanie czyichkolwiek
serc. Nigdy specjalnie nie spekulowałem, tym bardziej teraz. Płyta będzie kontynuacją tej sprzed
10 lat "Terra deflorata", ale oczywiście nie zabraknie na niej jeszcze niestosowanych przeze mnie
eksperymentów. Chociaż może tylko mi się tak wydaje.
michał: PANA NAJLEPSZY PRZEBÓJ TO ?
Defekt: Pana ulubiony film to... ?
Czesław Niemen: "What'd I say" Raya Charlesa i "Wesele" Andrzeja Wajdy.
Freebird: pana ulubiona książka to ....?
Czesław Niemen: "Pan Cogito" Zbigniewa Herberta.
kamil: Czy w planach są reedycje płyt nagranych dla niemieckiej filii CBS i czy data wydania
nowego albumu jest pewna czy może się jeszcze zmienić?
Czesław Niemen: Oczywiście takie plany są, natomiast co do pewności dat, nie da się niczego
zapewnić w 100 %, poza tym, że jestem bardzo zdeterminowany.
krzycho: Czy zgodzilby sie Pan zagrac przed jakas duza gwiazda ? Jesli tak to przed kim np. ?
Czesław Niemen: Już drugi rok trwam w postanowieniu zaniechania popisywania się na scenie.
JohnyBravo: NAJPIEKNIEJSZE LATA W PANA ŻYCIU
Czesław Niemen: Paradoksalnie dzieciństwo (choć były to czasy bardzo niebezpieczne -
powojenne) i czas obecny.
j23: Kim chciałby Pan być gdyby nie mógłby Pan zostać muzykiem?
Czesław Niemen: Malarzem
lamella: NAJWIĘKSZ PORAŻKA ŻYCIOWA
Czesław Niemen: Z grubsza wszystko mi się udało, dlatego drobiazgi się nie liczą.
jagoda: Jakie potrawy Pan lubi jeść i co Pan je,czyto jest jakaś dieta, bo wygląda Pan świetnie.
Czy lubi Pan pitrasić?
ela: ela : JAK pAN TO ROBI ,ZE WYGLĄDA TAK ŚWIETNIE
Czesław Niemen: Od 17 lat jestem wegetarianinem. Nie pitraszę. Lubię czasem szklankę
czerwonego wina.
krzycho: Jakie jest Pana ulubione zajecie w wolnych chwilach ?
lamella: CZY UPRAWIA PAN JAKIŚ SPORT ?
Czesław Niemen: W wolnych chwilach zasypiam. Wakacje i zabawy mnie nie interesują. Rano
robię 20 pompek. Niecodziennie i nieregularnie.
Zibi: Czy uważa się Pan za pracoholika?
Czesław Niemen: Raczej stosuje autoterror.
lamella: Czym dla dla Pana jest praca ?
Czesław Niemen: Zachwytem, choć często mozołem.
krzycho: Czy zgadza sie Pan z opinia za cierpienie uszlachetnia ?
Czesław Niemen: Nie każdego, ale wszyscy mamy sposobność zrozumienia bólu innych.
piorek: czym jest autoterror?
Czesław Niemen: Sposobem na pokonanie lenistwa.
krzycho: Kazik Staszewski uwazany jest za jednego z najwybitniejszych naszych artystow ? Co Pan
sadzi o tej opinii i Kaziku ogolnie ?
Czesław Niemen: Jeżeli jest uważany, to pewnie tak jest.
eevona: czyja tworczosc najbardziej pan ceni?
skaty: MA PAN SWOJEGO IDOLA
Czesław Niemen: Nie zanoszę modłów do wybrańców. Kocham sztukę. Osoby fizyczne są według
mnie zawsze tylko pretekstem do uprawiania sztuk
ASIA: WITAM MOJEGO IDOLA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mir: Czy nadal Pan twierdzi że dziwny jest ten świat
gut: Czy naprawdę dziwny jest ten świat?
Czesław Niemen: Tak. Nasz ludzki. Poza tym jest piękny, choć i okrutny.
ASIA: ALE SĄ TEŻ DOBRZY LUDZIE!
Czesław Niemen: I ten świat nie zginie nigdy dzięki nim...
ASIA: TO PRAWDA
zK: jakis ciekawy epizod w Pana twórczości, śmieszne wydarzenie?
Czesław Niemen: Co do śmiesznych wydarzeń, tych w pamięci nie chołubię.
piorek: czy uważa się Pan za Człowieka Spełnionego?
lamella: Czy jest Pan Człowiekiem Spełnionym ?
Czesław Niemen: Stałem się minimalistą i nic już nie uważam.
krzycho: Co wg. Pana jest najważniejsze w życiu ?
Czesław Niemen: Miłość.
piorek: na czym polega Panski minimalizm ?
Czesław Niemen: Na niedążeniu do jakichkolwiek sukcesów.
Leszek: Czy czuje się pan człowiekiem kochanym Panie Czesławie?
NONA: m
Czesław Niemen: Nawet, jeżeli tak jest, trudno mi to pojąć. Najważniejsze, ze sam odczuwam
uczucie miłości.
Moderator: Pora na ostatnie pytanie.
krzycho: Czy takie uwielbienie ze strony fanow jest dla Pana przyjemne czy raczej meczace ?
lamella: POZDROWIENIA OD FANÓW !!!!!!!!!!!!!!!!!
Czesław Niemen: Zawsze miałem kłopoty ze zrozumieniem pojęcia "uwielbienie". Najmilsze jest
zrozumienie przez fanów moich intencji.
Moderator: Dziękujemy wszystkim za udział i pytania. Naszym gościem był Cz.Niemen
SPOTKAANIE - 2001.XII.12
Moderator: Witam. Nazywam się Marta Kacprzycka i będę prowadzić dzisiejsze spotkanie z
Czesławem Niemenem. Zachęcam do nadsyłania pytań do naszego Gościa
Moderator: Nasz Gość jest już nami. Serdecznie witamy i rozpoczynamy spotkanie.
Monika31: proszę nam opowiedzieć o swojej nowej płycie. Przede wszystkim dlaczego tak długo
na nią czekaliśmy?
MARTA: Dlaczego po kilku latach przerwy Czesław Niemen zdecydował się na wydanie nowej
solowej płyty?
Czesław Niemen: Witam. Przez ostatnie 10 lat każda przymiarka wejścia do studia kończyła
się czymś pilniejszym do zrobienia. W rezultacie odkładanie na później spóźniłem się o całą
dekadę. Jednak na początku 2001 roku postanowiłem już nie odkładać realizacji planowanych
nagrań.
messerx: Czy, skoro nowa płyta jest już gotowa i do kupienia w sklepach, jest szansa, ze przyjdzie
teraz kolej na dalsze reedycje? Kiedy płyty zagraniczne? (Ludzie w Polsce ich często nie znają –
można by wydać jak nowe:-))
Czesław Niemen: Zdaję sobie sprawę, że tego też już nie można odkładać na później. Dlatego
po pierwsze: przystępuję do kontynuacji przeniesienia winylowych płyt na format cyfrowy,
projektu, który był przerwany kilka lat temu. Mówię o 12 płytach, które kiedyś były wydane
na winylowych płytach od 1962 do 1980 roku. Ten zbiór nosi tytuł "Niemen od początku". Jak
na razie zremasterowałem 5 płyt. W tej chwili w drodze są 6 i 7.
Yabadaba: Jak można by określić charakter nowej płyty? Jaki jest jej przekaz, nawiązania ?
Czesław Niemen: Kontynuując poprzednią wypowiedź - to jeśli chodzi o płyty wydawane w
kraju. Natomiast trwają pertraktacje z wydawcą mojej ostatniej płyty - Pomaton, na wydanie
pięciopłytowego albumu, na który się złożą wszystkie nagrania jakie się okazały za granicą.
bumerang: Dlaczego zrezygnował Pan ze współpracy z żywymi ludźmi na rzecz maszyn, to oddala
od ludzi
Czesław Niemen: Yabadaba - Mimo, że nie czuję powołania bycia "misjonarzem", to jednak
nie mogę zrezygnować z maniery mentorsko - pouczającej, w jaką popadłem od chwili
napisania piosenki "Dziwny jest ten świat". Praktycznie ten temat jest nieustannie
powtarzany w tekstach, które w między czasie napisałem i których się nagromadziło dużo.
Natomiast opinie, jakie do mnie docierają, że jest to płyta niekomercyjna, niepiosenkowa, co
to znaczy niepiosenkowa? Użyję tu poetyckiego skojarzenia - Ja jako kłos, a nie kwiat nie
mogę się już umizgiwać do ślicznych panienek. Co nie znaczy, że nie mogę już śpiewać
piosenek o miłości, ale na pewno nie o taką o jaką zabiegają młodzi pięknie tego świata. De
facto ta płyta jest o miłości. Z przesłaniem takim - Norwidowskim - czy ten ptak swoje
gniazdo kala, czy ten, kto o tym mówić nie pozwala? Jeżeli mówię o naszych przywarach - to,
dlatego, że świat dziwny mnie do tego zmusza. Po pierwsze to nie są maszyny. To, czego
używam, to są instrumenty. I ja nie pozwalam im rządzić sobą. Wszystko, co jest na tej płycie
jest zagrane i zaśpiewane. Natomiast zrezygnowałem ze współpracy zespołowej, ponieważ
przyszedł taki czas, że mogłem ziścić swoje marzenie o niezależności. Słowem awersja do
kołchozu, którą wyniosłem z młodości dalej jakoś tkwi we mnie.
Bart: Skąd pomysł na piosenkę "Dziwny jest ten świat"?·
lewy_lewy: Jeśli nasz świat jest, według Pana, dziwny, to jak wyobraża Pan sobie świat niedziwny?
Czesław Niemen: To bardzo proste. Kiedy ludzie zniszczą w sobie nienawiść - świat stanie się
piękny.
Aśka: Czy we współczesnej muzyce jest miejsce na kolejny "Bema pamięci rapsod"? Czy możemy
sie jeszcze spodziewać podobnych utworów?
Mirosław_Malik: Pozdrawiam, życzę dalszych sukcesów. Czekamy na dalsze reedycje z antologi w
formacie cyfrowym. To cieszy. Czy w tym przypadku możemy liczyć na wydanie "Bema pamięci
rapsod żałobny"? Wydaje mi się, że właśnie ten klimat w powiązaniu z C.K.Norwidem - i nie tylko
- jest jakby źródełkiem m.in. nowej płyty. Czy w przyszłości właśnie ten charakter i klimat będzie
towarzyszył pańskiej twórczości?
Czesław Niemen: Nie da się tego wykluczyć. Co do Rapsodu to w zbiorze "Niemen od
początku" znajduje się taka płyta pt. "Enigmatic".
raf: Jest pan na polskiej scenie muzyki rockowej niemal od jej początków. Proszę powiedzieć, jak
ona się zmieniała przez ten czas, czy zmiana ustroju miała znaczący wpływ i jak pan ocenia to, co
się teraz dzieje na naszej scenie
Czesław Niemen: Scena muzyczna zmieniała się wraz ze zmianami nowych, modnych
kierunków, jakie następowały jedne po drugich. Nie ma sposobu żeby odpowiedzieć na takie
pytanie jednoznacznie, krótko i węzłowato.
DePe: Dlaczego Pan Niemen nie zgodził się na wykorzystanie sampla z jego piosenki w hip
hopowym utworze WYP3 i Trzyha i chłopaki musieli wycofać nakład ?
Czesław Niemen: To chyba jakieś nieporozumienie. Niczego takiego nie przypominam sobie -
żeby ktoś śię do mnie w takiej sprawie zgłaszał.
Marcos: Hej Czesław , pomagasz swojej córce przebić się w show-buisiness'ie?
MARTA: Jak Czeslaw Niemen ocenia poczynania muzyczne swojej córki?
gieroppa: Co sądzi Pan o twórczości Pana córki? Czy jest pan z niej zadowolony?
Czesław Niemen: Nie pomagam. Mam za wąskie plecy. Ostatnio pomagałem tylko w nagraniu
ścieżek wokalowych na płytę z zespołem New Life M. Jestem o tyle zadowolony, ponieważ w
trakcie sesji nagraniowej przekonałem się, że umie śpiewać.
Zdzichu: Czeslaw , co sadzisz o ludziach którzy próbują naśladować twój śpiew ?
Sławek: Czy stara sie pan podchodzić ze zrozumieniem dla młodych ludzi, którzy próbują spiewac
pana utwory czy ich pan bardzo nie lubi (bo tak słyszałem)
Kredka_fetka: co pan sądzi o coverach pana piosenek, czy podobają się panu nowe wersje
ówczesnych przebojów?
Czesław Niemen: Nie mam żadnych zastrzeżeń. Jeżeli ktoś próbuje włączyć je do swojego
repertuaru - niech to czyni na własną odpowiedzialność.
morela: jak Pan ocenia współczesne trendy w muzyce?
Marcos: Co sądzi pan o współczesnych, młodych polskich wykonawcach? Czy rację mają ci którzy
mówią ,że wielkie koncerny faworyzują miernoty na polskiej scenie?
Czesław Niemen: Gdy się obserwuje medialny szum wokół wciąż nowych trendów - można
takie wrażenie odnieść. Ale to nic nowego. Coraz bardziej okazuje się jest potrzebna mediom
opinia przechodniów, którzy nie muszą mieć dobrego smaku.
women: -women: Co innego robiłby Czesław Niemen gdyby nie był muzykiem?
Bodek: Panie Czesławie, proszę opowiedzieć cos o swoim życiu prywatnym. Jakie Pan ma hobby,
czy ma Pan jakąś generalna życiowa filozofie? Jaki był najbardziej fascynujący dzień w Pańskim
życiu ?Czego chciałby Pan jeszcze dokonać, doświadczyć, zobaczyć... Pozdrawiam serdecznie i
dziękuje onet.pl za możliwość transformacji myśli...
Czesław Niemen: Moje życie prywatne niech nikogo nie obchodzi. Powiem krótko jestem
minimalistą. Ani zbytek, ani blichtr mnie nie interesuje. Niczego nie próbuję robić w imię
górnolotnych dokonań. Moje hobby to jest nieustanne analizowanie, dlaczego jestem i dokąd
zmierzam. Gdybym nie był muzykiem - przede wszystkim bym malował. Jednak przeważyła
gitara i popisywanie się przed publicznością.
Bodek: Czy Pan zmienił swoja opinie o świecie? Czy myśli Pan, że "Pod Papugami" to miejsce na
dobry azyl ?
gol: Czy piosenka '"Pod Papugami" jest związana z Pana prywatnym życiem?
Czesław Niemen: Nie jestem autorem tej piosenki. I nie zamierzam przestępować z nogi na
nogę w kolejce po szklaneczkę koktajlu do niklowanego baru pod Papugami.
Bombadillaz: Jedno mi się bardzo u pana podoba. Z wywiadów wynika, że nie jest pan materialistą,
że nie przywiązuje pan takiej wagi do dóbr materialnych. Czy zawsze tak było? Czy gdy mógł pan
robić karierę na zachodzie właśnie ten pana minimalizm panu w tym przeszkodził?
Czesław Niemen: Święta prawda. I nie jestem z tych którzy koniecznie chcą błyszczeć i nie
wyobrażam sobie siebie w roli gwiazdy zamieszkującej w pałacu przy Beverly Hills na
przykład.
gol: Wydaje mi się, że jest Pan samotnikiem. Czy to prawda?
DePe: Panie Czesławie, nie widać Pana na przyjęciach tzw. warszawskiej śmietanki. Ewentualnie
bywa Pana żona. Jest Pan typem samotnika czy po prostu to wstręt do taniego blichtru?
Czesław Niemen: Nie bywam często. Chociaż czasem wychodzę z nory. Nie bywam z
prozaicznego powodu - z powodu dymu papierosowego.
tresor23: Mam następujące pytanie Cześku: Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania? Kogo ze
współczesnych kompozytorów uważasz za najlepszego w dziedzinie muzyki?
hez_guitar: jaki muzyk robi (ł) na Panu największe wrażenie? Kto był (jest) dla Pana inspiracją ?
Czesław Niemen: Właściwie nigdy nikogo nie potrafiłem naśladować dokładnie. Dzięki temu
udało mi się stworzyć własny styl. Ale przecież próbowałem wzorować się. Pierwszym
nauczycielem był dziś już 70-o letni geniusz rhytm&bluesa - Ray Charles.
messerx: Trzymam kciuki za wydanie "box". A dlaczego nie ma/nie było nigdy "Niemen - Live"?
Od dawna sam Pan nagrywał swoje koncerty, musiało się ich dużo zachować na tasmach... Znam
chociażby świetne nagrania z Leningradu '76, prezentowane kiedyś przez Polskie Radio. Szkoda, ze
to tez chowa się tylko w archiwach...
maak: Jest wiele pana muzyki pochowanej w archiwach PR i TV czy i one ujrzą kiedyś światło
dzienne?
Czesław Niemen: Szczerze mówiąc, jakość tych nagrań, które i sam rejestrowałem i inni je
rejestrowali pozostawię tak wiele do życzenia, że nie przekonuje mnie do tego iżby koniecznie
to wydawać. Jeśli chodzi o archiwalia TV i PR - te pierwsze w większości zapewne już nie
istnieją, te drugie najczęściej, a właściwie od połowy lat 70-tych sam dostarczałem do PR. A
więc mam je w swoim archiwum. Zamierzam w przyszłości, jak dobrze pójdzie - niedalekiej -
również je zebrać w zbiór utworów nieznanych.
fanka: Skoro wydał pan nową płytę czy będzie pan również koncertował ?
staszek: Czy w związku z wydaniem nowej płyty planuje pan jakąś trasę koncertową? Młode
pokolenie miało bardzo małe szanse widzieć pana na żywo.
Mirosław_Malik: Kiedy będzie można Pana słuchać na żywo, na koncertach w wielu miastach
Polski na których obok nowych utworów znalazłyby się i wspominki?
Czesław Niemen: Pomysł na koncertowanie na razie jest problematyczny. Ponieważ to się
wiąże z wyjazdami. Niestety praca przy nagraniach i remasteringu dawnych nagrań wymaga
bardzo dużo czasu. Jednak nie wykluczam, że od wiosny przyszłego roku spróbuję wyjść na
przeciw tym wszystkim, którzy na to czekają.
Bodek: Jaki trend w malarstwie , czy może jaki artysta zrobił na Panu największe wrażenie? Ile
dziel Pan stworzył własnoręcznie i czy jest możliwość obejrzenia Pańskich obrazów? Czy gdyby
ktoś zaproponował Panu aukcje Pańskich dziel na cele dobroczynne odmówiłby Pan? Czy ma Pan
swoich " uczniów?"
Bombadillaz: A jak tam pańskie projekty multimedialne. Czy technika dojrzała już, aby sprostać
pana wizjom?
Czesław Niemen: Na pewno Van Gogh, Salvadore Dalhi, Malczewski i wielu innych. Jest
znakomita okazja zobaczenia 12 obrazów w książeczce dołączonej do płyty pt.
"Spodchmurykapelusza". Marzę o możliwości high definition, chociaż na razie pracuję nad
płytą DVD.
Lo_li_ta: Czy lubi Pan brać udział w tego typu spotkaniach z fanami?
rafcioo_82: A może pytanie z innej beczki :-) ..Co pan myśli na temat internetu?i takich spotkań jak
te?
messerx: "Za dużo tu hochsztaplerki" powiedział Pan kiedyś w radiowym wywiadzie na pytanie o
Internet. Nadal jest Pan tego zdania, czy Internet się poprawił o tamtego czasu w Pana oczach?
alimka: Czy na co dzień korzysta pan z zasobów sieci internetowej? Co pan sądzi o ty wynalazku?
Czesław Niemen: Paradoksalnie taki doświadczony komputerowiec jak ja powinien zacierać
ręce z powodu możliwości łączenia się ze światem. Lecz nie jestem ekshibicjonistą. Ponieważ
nie mam wciąż własnej strony www, ani przeglądarki, tak na prawdę nie wiem czy się
poprawił, czy się popsuł. Słyszałem tylko, że młodzi internauci najchętniej wymieniają się
grami komputerowymi i muzyką o podejrzanej jakości MP3.
Aśka: Jaka jest Pana recepta na spokojne i prawe życie
Czesław Niemen: Żyć i dać żyć innym. A nade wszystko nie zaglądać do okien sytych.
Moderator: Ostatnie pytanie do naszego Gościa.
achesa: "...lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy
dzięki nim..."- śpiewa Pan. Czy nadal Pan w to wszystko wierzy?
Czesław Niemen: Tak. Bo gdyby tak nie było, co nie znaczy, że nie może tak być, jakiś
przybysz z kosmosu mógłby zobaczyć jedynie wąwozy blizn na planecie Ziemia.
Moderator: To było ostatnie pytanie do naszego Gościa. Dziękujemy naszemu Gościowi i
wszystkim uczestnikom za udział w spotkaniu.
Czesław Niemen: Również bardzo dziękuję i przesyłam serdeczne życzenia na Święta. I mimo
wszystko bardziej optymistycznego 2002 roku.

Kangie

Czesław Niemen i zasłużona pamięć
Indeks 7-8 2007

Pomnik jemu należał się z pewnością. Jeśli jednym z symboli Opola jest festiwal piosenki polskiej, a Czesław Niemen jest dziś najznaczniejszym artystycznie i społecznie symbolem tej piosenki w całej jej historii, to możemy z powodzeniem zauważyć, że taki pomnik powinien stanąć właśnie w Opolu. W mieście repatriantów zza wschodniej granicy, takich samych, jakim był Czesław Wydrzycki-Niemen z Wasiliszek koło Grodna, który do Polski w powojennych granicach wrócił dopiero w roku 1958 jako 11-letni chłopiec.

                                                                                  ***

Rozmawiałem z nim po raz pierwszy w kwietniu 1976 roku podczas Międzynarodowej Wiosny Estradowej w Poznaniu. Upłynęły wówczas równe dwa lata od chwili, kiedy ukazała się moja książka pt. Niemen. Kształty mitu - jego pierwsza obszerniejsza biografia muzyczna. Do tej pory nie znaliśmy się osobiście, choć po ukazaniu się tej publikacji nieraz słyszałem wśród znajomych z branży rozrywkowej zadawane pół żartem, pół serio pytanie: ile ci Niemen zapłacił? Branża zna swoje prawidła gry i jeśli ktoś od nich odstąpi, to i tak w to nie uwierzy.

Ówczesny szef ,,Estrady" w Poznaniu i gospodarz ,,Wiosny", Stanisław Nowotny, zadość czyniąc dobrym zwyczajom tego grodu, na zakończenie festiwalu wydał przyjęcie w hotelu ,,Polonez". Niewielu gości, smakowity poczęstunek (jak to w Poznaniu), no i niezobowiązujące rozmowy przy lampce wina w garści. Był na przyjęciu także Andrzej Kosmala, eks-dziennikarz i wicedyrektor ,,Estrady", który wiedział, że obaj z Niemenem prywatnie nie znaliśmy się.
- Poznajcie się, panowie - powiedział Andrzej, z pełną gracją dokonując prezentacji (a w duchu pewnie chichotał z wytworzonej sytuacji). Niemen swoim zwyczajem bezalkoholowe; popijał wodę mineralną i zaczął prowadzić grzeczną konwersację o niczym, jak to zwykle snuje się przy tego typu okazjach.
W pewnej chwili nie zdzierżyłem i zapytałem, czy czytał książkę biograficzną o sobie i swojej muzyce.
- Nie, nie czytałem. A wyszła? - Wyszła, panie Czesławie. I jest przez impresaria, który wykupił od wydawcy część nakładu, sprzedawana na pańskich koncertach.
- Acha, chyba coś sobie przypominam, coś takiego widziałem - powiedział z przepraszającym uśmiechem. Pomyślałem wówczas, że najwyraźniej kpi sobie ze mnie albo ma taki sposób bycia. A może popularność tak na niego wpływa? W duchu żałowałem wtedy, że nie znał on krótkiej opowiastki Bohdana Smolenia z kabaretu. .. ,,Tey", który na festiwalu w Opolu oświadczył: ,,Przyzwyczaiłem się już do telewizyjnej popularności. Niedawno byłem z synami w ZOO i wie pan, przy której klatce zgromadziło się najwięcej ludzi?... Przy mnie".
- Zrobił pan Wackowi niespodziankę - włączył się Andrzej, przysłuchując się naszej rozmowie. I do mnie: - To nie wiesz, że pan Czesław słynie z tego, że żyje tylko muzyką?
Kończąc pierwszą naszą rozmowę, odniosłem wrażenie, że poświęciłem książkę wspaniałemu muzykowi, który jako człowiek jest zwykłym bufonem. Ale pozory mylą, o czym mogłem się przekonać w następnych latach, kiedy odwiedzałem Niemena w jego studiu ulokowanym na dawnym strychu Teatru Narodowego. Na przeciw teatru, na ulicy Niecałej, miał małe mieszkanko, gdzie dosłownie gnieździła się jego rodzina. Dzięki uprzejmości ówczesnego gospodarza Teatru Narodowego, Adama Hanuszkiewicza, znalazł więc sobie tu przystań i mógł ulokować ogromny sprzęt elektroakustyczny, różne syntezatory, przystawki i dokładki, na których grywał i nagrywał swój ą muzykę na płyty, do filmu, dla teatru.

Pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy wpadałem do jego pracowni w Narodowym, mało już występował publicznie. Skoncentrował się na nagraniach, na komponowaniu. Jego gwiazda idola z lekka przygasła, choć nadal jasno świeciła gwiazda niewątpliwie najlepszego muzyka naszej estrady rozrywkowej. I takim pozostał do dziś, nawet po śmierci. Ale w całej powojennej historii polskiej rozrywki był to chyba jedyny idol młodzieżowy z prawdziwego zdarzenia. Idol, a zatem coś więcej niż tylko piosenkarz, kompozytor, instrumentalista. Kiedy w latach 60. i 70. był u szczytu popularności, zastanawiałem się wówczas, kim jest ten człowiek, któremu prasa poświęciła tysiące stron maszynopisu. Kim jest i cóż zdziałał, skoro znaj ą go i mówiąc nim wszyscy, a spory na jego temat osiągały najczęściej temperaturę wrzenia. Idol? Czy tylko piosenkarz, kompozytor i aranżer? Artysta? Człowiek-symbol? Organista? Młodzieżowe bóstwo? Klasyk XX wieku? Mitoman? Filozof? Rzemieślnik muzyczny? Duchowy przywódca młodych? Cierpiętnik i pielgrzym rodzimej rozrywki? A może rzeczywiście jest coś dziwnego w tym świecie, który zrobił z niego gwiazdę?

Próbowałem znaleźć odpowiedź na te pytania. Przeczytałem uważnie kilkaset artykułów, przesłuchałem nagrania płytowe Czesława Niemena. Obserwowałem jego występy w kolejnych latach kariery, występy z różnymi muzykami i przed różną publicznością. Rozmawiałem z jego młodymi wielbicielami i wrogami oraz ze znawcami muzyki.
Wydaje mi się, że mit Niemena jest czymś więcej niż tylko mitem, a obraz, który ukształtował się wokół jego wieloletniej popularności, nie jest prosty i jednowymiarowy. Zresztą jest to nie tylko obraz działalności Niemena. To raczej zlepek wielu lustrzanych odbić naszej codzienności, zwłaszcza z życia młodzieży, ale i nie tylko młodzieży - który z tych lub innych powodów przylgnął do hasła wywoławczego: Niemen.

Powszechnie uważa się, że idola tworzą środki masowego przekazu, przemysł rozrywkowy, ludzie showbusinessu, wielka machina popierania. Niemen jest tu wyjątkiem. Nie radio, nie płyty, nie telewizja czy film zrobiły z niego gwiazdę. Niemen stał się ulubieńcem młodzieży, a później i jej idolem - dzięki żywym koncertom. W długich włosach nie mógł być pokazywany w telewizji, bo TV lubiła wówczas ostrzyżonych. W radiu też nie wypadało go lansować, bo prezes telewizji był jednocześnie prezesem radia. A w filmie, jak to u nas w filmie: krucho z taśmą. Starczyło jej na początku kariery Niemena tylko na tyle, by nakręcić film dokumentalny pt. Sukces, który ośmieszał nowo wykreowanego idola młodych ludzi.

Dziś, z perspektywy 2007 roku, można powiedzieć, że był idolem przez całe dziesięciolecie, bijąc swoją popularnością wszystkich. Ani przed nim, ani po nim nie pojawił się na powojennej estradzie ktoś, kto mógłby równać się z nim zasięgiem i trwałością popularności.

Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
że od wielu lat
człowiekiem gardzi człowiek.
(...)
Nadszedł już czas
nienawiść zniszczyć w sobie!


To proste zdziwienie Niemena podzieliły miliony młodych ludzi pod koniec lat 60. zeszłego stulecia. Dorośli zaś mogli wówczas podziwiać wielkie dyskusje prasowe na temat młodzieży (sygnalizowane tytułem tej piosenki), dyskusje, w których z dużym mistrzostwem skrzętnie pomijano problemy dla młodzieży najistotniejsze. Lała się woda, pływały słowa, a o tym, co młodych gnębi - cisza. Tak jakby zapomniano, że w wieku lat kilkunastu zaczyna się wielka droga szukania ideałów. Równie wielkich, jak ta droga.
Kiedy Czesław Niemen śpiewał w Opolu swój pierwszy wielki przebój Wiem, że nie wrócisz, pozostał nie zauważony przez jury i prasę. Rodzi się nowe, zaskakujące pomysłowością i inwencją oryginalne zjawisko w naszej muzyce rozrywkowej: Niemen. Jeden z nielicznych dziennikarzy muzykologów, zajmujący się wówczas rozrywką, Andrzej Stankiewicz, napisał kiedyś, że gdy sławny Ray Charles przypadkowo wpadł na pomysł nagrywania własnym falsetem poszczególnych głosów towarzyszącego mu zespołu wokalnego - Niemen zrobił to już o wiele wcześniej, np. w piosence Jak można wierzyć. Głośno było w naszej prasie o pomyśle Charlesa, natomiast: ,,Gdy Niemen nagrywał Jak można wierzyć,
rozważano właśnie, czy wygląda gorzej w białym garniturze czy w siermiędze" - ironizował Stankiewicz. Tak to ,,kompleks Kopciuszka" przysłaniał ludziom oczy.

Z roku na rok Niemen zyskiwał na popularności (i to bez poparcia środków masowego przekazu, co również można zaliczyć do zjawisk rzadko spotykanych w światku rozrywki, a polską swoistość podkreśla jeszcze fakt, iż w podobny sposób, bez mass mediów, utorowały sobie drogę do popularności Czerwone Gitary). Z czasem stał się Niemen jedną z najciekawszych na świecie postaci muzyki rozrywkowej. Potrafił połączyć elementy tradycji rhythmandbluesowej ze słowiańskimi: archaiczny śpiew antyfonalny - z temperamentem i ekspresją zyskującą aprobatę polskiej publiczności młodzieżowej lat 60. Stał się niekoronowanym, największym idolem naszej młodzieży. A że nie wylansowano go w świecie? Nie martwiłbym się z tego powodu. Może publiczność ówczesnego RFN-u czy Włoch wolała puściutkie ,,umpra-umpa" od okraszonych melizmatami za-śpiewów? Może nasi impresariowie, jeżdżąc na Zachód ,,w celu lansowania po linii i na bazie", bardziej byli zainteresowani zakupem ortalionów i rajstop niż rze-czywistym interesem polskiej kultury? Może... Faktem jest, że mieliśmy Niemena, a nie Gotta czy Juergensa. Każdemu, znającemu nuty i posiadającemu odrobinę wyobraźni muzycznej, wiele to mówi.

Dzięki stosunkowo olbrzymiej popularności, trwającej przez wiele lat, wystąpienia oraz postać Czesława Wydrzyckiego-Niemena urosły do ponadpiosenkarskich i ponadrzeczywistych kształtów. W sytuacji, kiedy popyt na idoli estrady wzrósł do niespotykanych dotąd rozmiarów, jeden autentyczny idol musiał zastąpić kilkunastu, równorzędnie walczących o względy nie tylko młodzieżowej publiczności. Innym powodem wyolbrzymienia postaci Niemena był fakt, iż przy długotrwałym zastoju w twórczości naszych autorów piosenkarskich, przy ciągłym powielaniu tych samych schematów melodycznych, aranżacyjnych i tekstowych - nawet najmniejsze odejście od tych schematów dawało wrażenie awangardowości, ambitności poszukiwań. Nie mówiąc już o tym, co robił Niemen, przełamujący te schematy. Tylko kto to chciał docenić?

Ze wszech miar unikatowa to postać w polskiej i światowej muzyce rozrywkowej. Autentyczny i wieloletni idol młodzieży, który był jednocześnie najciekawszym rodzimym twórcą w całej historii naszej estrady piosenkarskiej. Prócz Beatlesów nie znam innego, porównywalnego przykładu.

Pierwszy piosenkarz i kompozytor, któremu udało się połączyć pozornie odległe światy dźwiękowe chropowatej, murzyńskiej muzyki soulowej z miękką i liryczną melodyką słowiańską. Ostro zrytmizowanego rhythm and bluesa czy rocka z polską czy rosyjską metrorytmiką. Brzmienie starocerkiewnego chóru, orientalne melizmaty i archaizmy polskiej muzyki ludowej - z komercyjnymi standardami anglosaskiej mody rockowej. Intuicji i muzycznego instynktu mogli mu zazdrościć wszyscy.
Idol, którego wyniosła na piedestał sama młodzież, bez podpowiedzi mądrych wujków z show-businessu i telewizyjnych prezesów.
Takiego przypadku nie znała dotąd historia rozrywki. To bowiem mogło się urodzić tylko w Polsce. Sami przyznacie...

Wacław Panek

Kangie

2011 31 Na żywo - Historia jednej piosenki
- Z tęsknoty za żoną, która odeszła do innego.

Mało kto wie, jak prawdziwe i bolesne są uczucia, które wyśpiewał Niemen w przeboju ''Wiem, że nie wrócisz''. Wybitny artysta w genialny sposób śpiewał o swoim wielkim żalu po rozstaniu.

Opole, rok 1963. Czesław Niemen przejmująco śpiewa: ,,Źle mi tak bez ciebie być, szare są dni, słońca w nich brak, gdzie jesteś, gdzie jesteś ty?"...Publiczność słucha ze wzruszeniem. Czy poruszona była przed telewizorem piękna Maria Klauzunik? Jeżeli tak, to pewnie starannie ukrywała swoje emocje, bo nie oglądała tego występu sama. Choć formalnie była jeszcze żoną Niemena, w jej życiu i sercu gościł już inny mężczyzna.
Dla Czesława odejście Marysi było straszliwym ciosem. Wierzył, że ta jego pierwsza, wielka miłość pozostanie z nim na zawsze. Zakochał się w Marii jako 17-latek, jeszcze w Starych Wasiliszkach, gdzie się urodził i wychował. Marysia była śliczną dziewczyną, ojej względy starało się wielu chłopaków. Czesław miał nad nimi przewagę - był artystą. Grał na wielu instrumentach, śpiewał, pisał wiersze, malował... Gdy Maria dostała od niego swój portret, innych adoratorów odstawiła. Wybrała Czesława. Długo nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Przez tę miłość... wyrzucono go ze szkoły muzycznej w Grodnie. Ponad 400 opuszczonych, nieusprawiedliwionych godzin lekcyjnych poświęcił spotkaniom z ukochaną!

Dramatyczne wydarzenia towarzyszyły repatriacji rodziny Wydrzyckich. Wszyscy czekali już przy ciężarówce z upakowanym dobytkiem, ale Czesław zniknął. Siostra Jadwiga szukała go po całej wsi, bez skutku. Nagle przybiega kuzynka z rewelacją: - Czesio właśnie w urzędzie pojął Marysię za żonę, ja byłam świadkiem - mówi. Za chwilę zjawia się zdyszany pan młody, wskakuje na ciężarówkę. Ruszają...
Czesław chciał mieć pewność, że ukochana przyjedzie do niego do Polski. Z obozu dla repatriantów w Mielenku pisał czułe listy, wysyłał zdjęcia. Po roku Maria przyjechała. Wkrótce urodziła im się córka. - Misie wychowywała nasza mama, bo oni nie mieli
warunków. Czesiek tułał się, mieszkał nawet w kotłowni w szkole muzycznej w Gdańsku, gdzie się uczył, a Marysia u naszej cioci - wspomina ,,Na żywo" siostra artysty, Jadwiga Wydrzycka-Bortkiewicz.

To od początku była trudna miłość. Czesław dużo grał, wyjeżdżał w trasy. Był wierny żonie, ubóstwiał ją. Jednak Maria, kiedy podjęła naukę i pracę w szpitalu jako pielęgniarka, inaczej spojrzała na takie życie z artystą. - Gdy któregoś dnia Czesiek przyjechał do niej z bukietem kwiatów, u niej był już ktoś inny - opowiada jeden z zaprzyjaźnionych muzyków.

Po rozwodzie Maria natychmiast wyszła za mąż. Czy to była dobra decyzja, wie tylko ona. Jej mąż, marynarz, po latach przywiózł sobie ze świata nową miłość, peruwiańską piękność, dużo młodszą od Marii. Rozwiedli się. Dziś Maria jest na emeryturze i podobnie jak Misia mieszka w Trójmieście. Czesław Niemen związał się z piosenkarką Adą Rusowicz. Ale ona sama żaliła się koleżankom, że nie czuje się kochana, bo Czesław wciąż myśli o Marysi. Gdy przejmująco śpiewał: ,,Chciałbym - cię widzieć tu, mój jedyny śnie i przez życie tylko z tobą, tylko z tobą iść" - wszyscy doskonale wiedzieli, za kim tak rozpaczliwie tęskni.

Kangie

2011 48 Na żywo -  Nie mogła bez niego żyć

Przed laty rozstała sie z Czesławem Niemenem, którego kochała. Wróciła do męża. Dziś gorzko żałuje tej decyzji
Z jednym z najpopularniejszych polskich muzyków Czesławem Niemenem łączył ją namiętny romans. On napisał dla niej muzykę do piosenki ,,Musica Magica". Dziś o prawa do wykonywania tego utworu Farida (65) toczy bój z żoną zmarłego artysty Małgorzatą. ,,Na żywo" zdradza, dlaczego uważa, że ona ma prawo śpiewać ten utwór.

Stanęła Pani przed sadem, bo zaśpiewała piosenkę skomponowaną przez ukochanego...
Trudno mi to zrozumieć, jestem rozgoryczona. Małgorzata Niemen pozwala organizatora koncertu ku czci jej męża, za to, że wykonałam na nim swój własny utwór. To ja napisałam słowa do piosenki ,,Musica Magica". Czesław skomponował muzykę i mi ją podarował. To zeznałam w sądzie jako świadek. Opowiedziałam też o naszej miłości. Bo bez niej nie powstałby ten piękny utwór.

Czesław był największą miłością Pani życia?
Zdecydowanie największą i jedyną. Nazywałam go Giulio, to po włosku Juliusz (drugie imię Czesława). Od pierwszej chwili, kiedy spotkaliśmy się na jednym z festiwali, adorował mnie. On też zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłam przerażona, bo czułam, że rodzi się między nami coś niebezpiecznego, a przecież dopiero co wyszłam za mąż. Giulio był po rozwodzie z pierwszą żoną Marią.
Próbowała Pani zabić w sobie tę miłość?

Tak. Po festiwalu rozjechaliśmy się i myślałam, że już nigdy się nie zobaczymy. On jednak robił wszystko, by nasze drogi się spotkały. Przyjechałam na festiwal do Sopotu, potem zaczęliśmy występować razem. Nie umiałam się obronić przed miłością. Zamieszkaliśmy w jego kawalerce na ulicy Niecałej w Warszawie. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego córeczką Marysią.
Dlaczego w takim razie wróciła Pani do Włoch?

Mój ojciec poważnie zachorował, trafił do szpitala. Złożyłam ślubowanie, że jeśli wyzdrowieje, wrócę do domu, do męża i rozstanę się z Giuliem. Pochodzę z Sycylii, gdzie rodzina w tamtych czasach była świętością. Dzieci były podporządkowane rodzicom, żona mężowi. Teraz jest zupełnie inaczej. Młode dziewczyny nie muszą dokonywać tak dramatycznych wyborów.
Nie żałowała Pani decyzji o rozstaniu?

Nie było dnia, abym ni e żałowała. Byłam w zasadzie małą, głupią dziewczynką. Skrzywdziłam i jego i siebie. Zrozpaczony Giulio pojechał ze mną do Rzymu.
Wiedział, że nie będę z nim rozmawiać, więc skontaktował się ze mną przez naszą wspólną znajomą. Powiedziała, że Giulio ma dwa bilety do Paryża i chciał, żebym ostatni raz pojechała z nim, pożegnała się. Płakałam, zaciskałam zęby, ale nie pojechałam.

Po kilku latach Czesław ożenił się z Małgorzata. Poznałyście się za jego życia?
Nie, nigdy. Zobaczyłam ją dopiero niedawno w sądzie. Wydała mi się bardzo samotna i nieszczęśliwa. Zdziwiłam się, że odczytała z kartki to, co sobie wcześniej przygotowała.
-Ja mówiłam z serca. Gdy w 2009 r. zaproszono mnie na koncert ku czci Czesława, przyjęłam zaproszenie, bo myślałam, że spotkam na nim Małgorzatę. Liczyłam, że porozmawiamy, powspominamy mężczyznę, którego obie kochałyśmy. Dziś wątpię, czy ona go kochała. Bo jak można żądać 50 tyś. zł za to, że zaśpiewałam naszą wspólną piosenkę? Za udział w koncercie, podobnie jak inni artyści, nie wzięłam ani grosza! Pieniądze zostały wpłacone na dom pamięci o Niemenie.
Nie brak głosów, że Małgorzata jest o Panią zazdrosna...

Ja też sądzę, że to właśnie jest powód tego procesu. Ona wie, że to ja byłam jego największą miłością. Nawet będąc daleko od siebie, cały czas byliśmy z Giuliem połączeni. To była i jest więź serca. Wiem, że on przez całe życie często malował moją twarz.
Gdyby mogła Pani cofnąć czas, co by Pani zrobiła?
Krzyczałabym ze wszystkich sił, że nie mogę bez niego żyć.

Krzysztof Owczarek

Kangie

Synkopa - Nasze rozmowy z Czesławem Niemenem
Rozmawiał Dariusz Michalski

Kangie

1971 Jazz nr 1. styczeń
Niemen bez formy
Notował: Krzysztof Hara

Kangie

1971 Jazz nr 6. czerwiec
Niemen - XL 0666
Niemen - XL 0710-711
Artykuł: Janusz Mechanisz

Kangie

Kilka fotek z 1971 roku

Kangie

1971 Nowa płyta Niemena

Kangie

   Magazyn Jazz, lipiec-sierpień 1971

   HELLO, DOLLY
   hello, Niemen



Z Pragi otrzymaliśmy relację naszego czytelnika wrocławskiego, Bogdana Gieraczyńskiego:

   ''Po zakończeniu Festiwalu muzyki beatowej (14—16.IV) odbył się w praskiej ''Lucernie" koncert z udziałem zespołów ''Collegium Musicum", ''Gattch" oraz Czesława Niemena. Występ naszego śpiewaka spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. Prawdziwą sensacją stolicy CSRS jest musical ''Hello, Dolly" reżyserii Gene Kelly, wyświetlany w kinie «Alfa». W głównej roli gra niezrównana Barbra Streisand, w epizodycznej roli leadera big bandu - Louis Armstrong, który zresztą w duecie wokalnym z bohaterką wykonuje tytułową piosenkę. Muzyka i choreografia filmu - na najwyższym poziomie
Melomani prascy korzystają z licznych disco-teque i jazzklub'ów z Redutą (gdzie stale gra ''Prażsky Dixieland" i ''Jazz Q") na czele".


Kangie

Muzyka teatralna i telewizyjna
Muza (S)XL0831

data nagrania: grudzień 1971
CD: 2004
Muzyka: Andrzej Kurylewicz
Śpiew: Czesław Niemen
Śpiew: Wanda Warska