Czesław NIEMEN

Zaczęty przez GregWatson, Luty 19, 2018, 20:39

Poprzedni wątek - Następny wątek

Kangie

Kilka artykułów z 1976 r. oraz okładki

Kangie

Niemen - Katharsis
Artykuł Mateusza Święcickiego

Kangie

"Dzisiaj przestałem się dziwić" - mówi Czesław Niemen

Rozmawiał Marek Wieroński

Kangie

Rok 1977. Kilka fotek.

Kangie

1977 X 29 Polityka nr 44 (1078)
Jak głęboki jest Niemen

U SCHYŁKU piątej, u progu szóstej dekady słabło powoli tętno życia społecznego. Ucichły już echa wieców, kraj zaczynał szykować się do małej stabilizacji. Kolumb z Kolumbową - jak w piosence Młynarskiego - kupował szafę orzechową.
U schyłku piątej, u progu szóstej dekady, wiosną 1959 r. Franciszek Walicki - akuszer polskiej muzyki młodzieżowej - zakładał w Gdańsku pierwszy, krajowy zespół ,,rock and rollowy". W jazz klubach Wybrzeża, otwartych na importowane z Zachodu produkty ,,nowoczesności", rozległy się dźwięki elektrycznych gitar. Kilku młodych ludzi śpiewało rytmiczne przeboje z repertuaru Presleya, Anki, Sinatry. Śpiewał - łamaną angielszczyzna - magister ekonomii Bogusław Wyrobek, śpiewał - dziwacznym dialektem - piętnastoletni Cygan Michaj Burano, śpiewał też - po hiszpańsku, portugalska, rosyjsku - młody repatriant z Wileńszczyzny Czesław Wydrzycki - późniejszy Niemen. Dźwięki muzyki, te najgłośniejsze, rozchodziły się po całym kraju. Zespół Walickiego o pożyczonej nazwie ,,Rythm and blues" rozdwoił się szybko na bardziej swojskich Czerwono-Czarnych" i ,,Niebiesko-Czarnych". Na gwałt poszukiwano młodych talentów. Każdy festiwal i konkurs obiecywał szybką karierę. ,,Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą, chłopca z gitarą chcę" - śpiewała z śląskim akcentem Karin Sianek - pierwsza w Polsce nauczycielka twista.

ZEMSTA JANKA MUZYKANTA
Chłopcy z gitarami nie kazali na siebie długo czekać. Nadciągali ze wszystkich stron
poprzebierani w ludowe rubaszki i haftowane kożuszki, nylony i futerka, szamerowane złotem fraczki i strażackie mundury, krakowskie czapki i kierpce, peruki i parzenice... Mnożyły się grupy mocnego uderzenia. W dziesięciolecie powstania pierwszego zespołu było ich już ponad dwa tysiące. Kilkanaście profesjonalnych, pod patronatem Polskiej Federacja Jazzowej, kilkaset amatorskich, przyczepionych do zakładów pracy, domów kultury, szkół i uczelni. Ci sławni występowali już w telewizji, nagrywali ,,czwórki" i ,,longi", jeździli za granicę na trzeciorzędne festiwale, koncertowali w większych miastach. Inni szukali mecenasów, naśladowali modne aktualnie style, próbowali wylansować własny przebój, przygrywali na studniówkach.
Paweł Beylin - jeden z najbardziej przenikliwych obserwatorów naszej kultury masowej - zastanawiając się w felietonie ,,Beat i byt" nad tą ,,straszliwą, historyczną zemstą zza grobu Janka Muzykanta'', zemstą ucieleśnioną w występach jego wnuków, pytał: ,,Cóż chcą wykrzyczeć i cóż chcą zagłuszyć ci młodzi ludzie z gitarami? Czy ich krzyk jest krzykiem rodzącego się Pantagruela, manifestującego swoją obecność, witalność, chęć bycia na wielką skalę? Czy też jest krzykiem Kasandry wieszczącej inne, to prawdziwe mocne uderzenie, za pomocą którego ludzkość może zgotować sobie własny kres? Czy stanowi on, objaw zdrowia czy frustracji, triumfu życia czy ucieczki przed życiem, buntu czy rezygnacji? Czy ów wrzask należy traktować dosłownie, czy też jest on tylko wielokrotnie i elektrycznie wzmocnionym kwileniem? Czy jest tylko modą, czy też czymś więcej niż modą? Zabawą, czy też nie tylko zabawą? Produktem współczesnej cywilizacji, czy taż próbą jej zaprzeczenia?".

Powszechne muzykowanie młodych okazywało się zjawiskiem daleko wykraczającym poza samą muzykę, stwarzało okazję do psycho-socjolcgicznych interpretacji. Nie ulegało wątpliwości, że beat stał się ważną formą egzystencji młodego pokolenia, jednym z jego zewnętrznych dowodów tożsamości. ,,Mocne uderzenie" okazywało się dla młodzieży z różnych stron świata najbardziej powszechnym środkiem ekspresji i spontanicznego wyzwolenia emocji. Emocje te miały charakter zbiorowego przeżycia, koncert zespołu beatowego, czy to w Woodstock czy to w sopockim ,,Non-stopie" lub warszawskim parku na Powiślu zakładał zatarcie granicy między rozrywką a zabawą, biernym odbiorem a czynnym uczestnictwem. Wydawało się, że na rozpaczliwe pytanie z ,,Zabawy" Mrożka: ,,Ludzie, ludzie, gdzie się bawią?" młodzi znaleźli wreszcie odpowiedź. Znaleźli ci zwłaszcza, którzy nie zaglądali wcześniej do koncertowej sali filharmonii ani do studenckiej piwnicy. Nowa muzyka stawała się fenomenem ponad-środowiskowym, rozpieszczony maminsynek z inteligenckiej rodziny spotykał się na występach idola z chłopakiem z przedmieścia.

Oczywiście, w gitarowej krucjacie chodziło nie tylko o zabawę i manifestację odrębności. Beat był środkiem porozumienia wśród młodych generacji, zasady tego porozumienia zmieniały się jednak zależnie od miejsca, czasu, społeczno-politycznych dekoracji, w których się objawiał. Na pytania Eeylina "trudno więc było udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Kiedy w Polsce tworzyły się dopiero pierwsze zespoły ,,mocnego uderzenia", na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, muzyka młodzieżowa była symbolem walki pokoleń, rewolucji obyczajowej, seksualnego wyzwolenia. Po śmierci Presleya prezydent Carter w specjalnym oświadczeniu stwierdzi, że Elvis stał się wyrazem buntowniczego ducha i humoru całych Stanów, że jego śpiew wyrywał społeczeństwo amerykańskie ze stanu odrętwienia. Nazwiska innych twórców tej muzyki, stworzone przez nich nurty i tendencje kojarzono z polityką, religią, filozofią. Czym stała się muzyka młodzieżowa w kraju socjalistycznym? Jałcie nadzieje wyrażała, kto się na nią obrażał?

Pierwsze reakcje starszych były oczywiście niechętne. Gorszono się długością fryzur, dziwacznym strojem, hałasem elektrycznych gitar. Kilka lat wcześniej lekka ekstrawagancja stroju, kolorowa apaszka i dłuższe włosy kojarzyły się z czarnym charakterem. Teraz wysyłano młodych do fryzjera z innych nieco powodów. Wśród dawnej inteligencji i mieszczaństwa utrzymywał się dość szeroki margines tolerancji dla wszelkich objawów cyganerii. Na młodych ,,beatników" oburzali się natomiast ludzie, nadsyłający listy protestacyjne do telewizji na widok spikera, który wkładał rękę do kieszeni lub pozwalał sobie na inny swobodniejszy gest. Ludzie ci, szukając potwierdzenia dla swego awansu społecznego bądź ulegając mieszczańskiej tradycji, chcieli mieć kulturę - podobnie jak meble - na wysoki połysk. Taka kultura zapewniała uczucie stabilności i bezpieczeństwa. Wszelka ekstrawagancja kryła, w sobie groźbę dla ich procesu adaptacyjnego.
Już wtedy jednak połajanki miały też w sobie szczyptę adoracji. Okazywało się, że młodzi nie są na tyle gniewni, by nie dać się ugłaskać i oswoić, że można ich pokazywać w telewizji, a nawet na rocznicowych akademiach i koncertach. ,,Big-beat" zaczął przeplatać się z arią
operetki i monologiem sołtysa Kierdziołka. Krył w sobie echa harcerskich zabaw przy ognisku i ludowej przyśpiewki. Piotr Szczepanik - sentymentalny, trochę zawiedziony młodzieniec, śpiewał o ,,żółtych kalendarzach'" i ,,kormoranach" w piosenkach, które nie różniły się specjalnie od przebojów Warsa i Petersburskiego. Seweryn Krajewski z zespołem ,,Czerwonych gitar" opiewał matkę - najwierniejszego przyjaciela, rozczulając do łez zarówno swe młode wielbicielki, jak ich rodziców. Do wojny pokoleń nie dochodziło, gorszono się na ,,beat" już raczej dla formy i z przymrużeniem oka: a to Wiech radził Wątróbce zakładać zespół ,,Pomarańczowo-Fioletowych". a to w ,,Podwieczorku przy mikrofonie" prezentowano nowy przebój grupy ,,Wapniaków''.
Atmosferę dobrotliwej tolerancji i wzajemnego schlebiania zakłócił incydent o posmaku skandalu. Skandal był tym większy, iż wydarzył się podczas festiwalu polskiej piosenki w Opolu, imprezy, która stała się już główną atrakcją i symbolem dobrego samopoczucia całej ,,telewizyjnej" Polski. W 1967 r. na estradzie opolskiej pojawił się Czesław Niemen i jak skwapliwie podała już nazajutrz prasa - ,,wywrzeszczał histerycznie »dziwny jest ten świat«". Niemen nie był odkryciem sezonu. Jako Czesław Wydrzycki przez kilka lat śpiewał z zespołem ,,Niebiesko-Czarnych", zwracając uwagę bogatym rejestrem głosu i oryginalną techniką interpretacyjną. Miał już za sobą kilkanaście własnych kompozycji i tekstów, kilka przebojów (,,Wiem, że nie wrócisz", ,,Nie bądź taki bitels", ,,Zabawa w ciuciubabkę"), występy w paryskiej Olimpii. O tych kilku latach pracy nad własnym stylem powie później, że były zaledwie okresem przygotowań. Tak naprawdę czas zaczynał się dla niego liczyć od Opola,. Z nowym, już tylko swoim, zespołem ,,Akwarele" postanowił nie tylko śpiewać ładne piosenki. Miał inne ambicje - śpiewania ,,prawdy". ,,Nadszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie" - oświadczał w piosence, po której jak twierdził ,,ośmieszono go i poniżono". Niemen przesadzał, jego piosenka zdobyła na festiwalu jedną z trzech głównych nagród specjalnych. Podkreślano jej walory ideowe i humanizm. Ale szersza opinia rzeczywiście nie szczędziła kpinek. Niemen poczuł się nie zrozumiany i skrzywdzony.

BUNTOWNIK BEZ POWODU?
Czego właściwie oczekiwał twórca pierwszego w Polsce protest songu? ,,Myślałem - wyznawał w jednym z licznych wywiadów - że jak zaśpiewam taką piosenkę to coś się wokół mnie odmieni, że ludzie będą wstrząśnięci tak, jak ja byłem wstrząśnięty swoją piosenką". W innym wywiadzie dodawał jeszcze: ,,Po śmierci ojca Świat był w moim widzeniu tak okropny, że zacząłem się dziwić. Od wielu lat chciałem po prostu wyśpiewać ludziom prawdę, z której niekiedy nie zdają sobie sprawy. ,,Dziwny jest ten Świat" to protest przeciwko obłudzie. Mój protest. Obłuda jest rzeczą straszną. Jestem człowiekiem z małego miasteczka na Wileńszczyźnie, na wsi i na prowincji, z której pochodzę, panują lepsze stosunki i obyczaje niż w świecie, do którego teraz należę.. Zanim stałem się tym, kim jestem, musiałem przejść bardzo dużo i dużo doświadczyć na własnej skórze. Dużo krzywdy".
Piosenka stawała się dla Niemena najważniejszym środkiem wypowiedzi o świecie, formą rozliczenia się z własnym życiorysem, zapisem drogi od sielskiego dzieciństwa nad rzeką Lebiodą do ,,pełnej krzywdy" młodości w ,,nowym okrutnym świecie". Niemen śpiewając swój utwór powoływał się na wspólnotę z bliżej nie określoną grupą ,,ludzi dobrej woli". Jako pierwszy przedstawiciel polskiej muzyki młodzieżowej określał się jako buntownik, programowy kontestator, ,,Bunt", ,,protest", ,,walka" - takie słowa towarzyszyły odtąd całej jego działalności. Jakie było ich właściwe znaczenie?
Nie trzeba chyba przypominać, że epitetem ,,buntowników" po wojnie określano na świecie co najmniej kilka młodych generacji. Mówiło się tak zwłaszcza o ludziach pozbawionych rzekomo biografii, ludziach, którzy nie znaleźli w historii ujścia dla swoich pasji i młodzieńczego zapału. Bunt takich ludzi musiał być mglisty i abstrakcyjny, pozbawiony punktów zaczepienia i wyraźnego celu. Film Nicholasa Raya ,,Buntownik bez powodu" podrzucał klasyczną już dziś formułę takiego buntu. James Dean, łącząc cynizm i brutalność z neurotyczną wrażliwością romantyka, bezskutecznie szukającego ciepła i zrozumienia, stworzył postać bliską nastrojom milionów młodych. Bunt ,,deanowski" prowadził do gestów samounicestwienia, gestów oskarżenia rzucanych światu, który nie odpowiadał młodzieńczym ideałom. Taki bunt bez kierunku - jak to wywodził na przykładzie młodej literatury Jan Błoński - kończył się albo samobójstwem, albo akceptacją bez wyboru. Z czasem formy buntu młodego pokolenia ulegały jednak zmianom. Protesty kierowano na konkretny adres. Na Zachodzie, pod koniec lat sześćdziesiątych potężny nurt muzyki młodzieżowej stawał się formą politycznej kontestacji. W pieśniach buntowników zaczyna przeglądać się rzeczywistość, i to w coraz wyraźniejszych konturach. Festiwale i koncerty zespołów beatowych przekształcają się w manifestacje skierowane przeciwko wojnie wietnamskiej, dyskryminacji rasowej, niesprawiedliwości społecznej. ,,I can't get no satisfaction" - powtarzano za wielkim przebojem Rolling Stonesów. ,,Fakt, że nie możemy osiągnąć satysfakcji - stwierdzała ulotka rozrzucana przed koncertami zespołu - jest spowodowany przez tych, którzy pragną nos przekonać, że życie polega jedynie na uzyskaniu awansu i posłuszeństwie, respekcie dla kariery, uczeniu się i egzaminach, pracy i zarobkach, pilności, oszczędności, spokoju i porządku, Volkswagen i Opel, Bratwurst i Rosti".

W Polsce młodzi mieli trochę inne sprawy na głowie, nie znaczy to jednak, że zaczynali właśnie o nich śpiewać. Pod koniec lat sześćdziesiątych ,,muzyka młodzieżowa" raczej schlebiała u nas dorosłym. Zespoły beatowe śpiewały o partyzantach, białym krzyżu w szczerym polu, o Janosiku, górach, chmurach i dolinach, o miłosnym wzdychaniu, słodkim omdlewaniu. Kilka zespołów i piosenkarzy próbowało układać wprawdzie ,,protest songi",
wyrażające solidarność z walczącymi o pokój na świecie, ale na tle estradowych dekoracji robiły one wrażenie pustych gestów. Niemen też nie unikał patosu, ale łatwiej było się z nim utożsamiać. ,,Bob Dylan i jego naśladowcy - stwierdza skromnie - piszą protest songi o wojnie, dyskryminacji rasowej, wielkiej polityce. Ja takich zamiarów nie miałem. Napisałem tekst o zwykłych ludzkich sprawach, i o tym, że naprawą świata trzeba zaczynać od siebie".

C.d.n.

Kangie

C.d.

Surowa, niemal ascetyczna moralistyka piosenek Niemena denerwowała sceptycznych racjonalistów. Teksty roiły się od ogólników: ,,Tyle jest dróg na świecie - śpiewał Niemen - a wszystkie kręte., oplatają ziemią jak pajęcza nić, bez drogowskazów, z drogowskazami, którą z nich wybrać?" Równie tajemniczo i enigmatycznie brzmiały wezwania w piosence ,,Spiżowy krzyk": ,,Hej ludzie biali już czas, hej ludzie czarni dzwon bije, wy wszyscy w krąg wznieście krzyk. Kiedy tysiące bomb wytrysną z nieba jak łzy, czy wtedy staniesz już obok mnie, by z moim swój połączyć głos, swój krzyk". Czyż jednak teksty te można było
poddawać filologicznej egzegezie? Niemen odwoływał się do podświadomości swoich odbiorców, głosił pochwałę ,,piękna", ,,dobra" i ,,szczerości". O autentyzmie tych ,,kilku prostych prawd" przekonywać miał sugestywny sposób ich przekazywania: ekspresja głosu, czarny strój, charakterystyczny gest: wyrzucenie ręki w stronę zespołu - muzyka niech się stanie. ,,Cała moja działalność zmierza do humanistycznego wychowania młodzieży" - mówił Niemen. Czy wychowawca miał swoich wychowanków?

Odpowiedź na to pytanie wymaga znajomości prawdziwego portretu młodzieży szóstej dekady. Na taki wizerunek nie zdobył się film, nie zdobyła się literatura. Zaledwie szkice
do portretu znaleźć można w pracach socjologów. Badania zgodnie stwierdzały wśród wielu młodych minimalizm ambicji, niechęć do reformowania rzeczywistości, poszukiwanie spokoju i bezpieczeństwa, zarazem frustrację. Młody człowiek- anonimowy bohater
socjologicznych ankiet - pisał w szkole wypracowania, które zaczynał od słów ,,w epoce lotów kosmicznych..." Ten sam młody człowiek wysłuchiwał domu narzekania rodziców na pensję, której nie starcza do pierwszego. Uczył się dziejów książąt dzielnicowych i części szkieletu gołębi w codziennej gazecie czytał wiadomości sportowe i telewizyjny program...
Jego emocje i myśli były chaotyczne i przypadkowe, nie składały się w spójną całość. W opowiadani Janusza Głowackiego ,,Ból gardła nas dwóch" uczennica liceum wysyła list do prokuratury z prośbą o zwolnił nie młodocianego przestępcy, który zamordował człowieka. W szkole przerabiają właśnie ,,Korsarza" Byrona i wydaje się jej, że ,,Heniek też chciał walczyć, bo mu to życie ni odpowiadało, tyle że nie umiał, ale musiała, w nim być ta potrzeba, której inni ludzie nie rozumieją". Dla rówieśników tej uczennicy Niemen mógł uchodzić za buntownika; w imię bliżej nie określonej Sprawy. Pod to pojęcie mogli podkładać bardzo różne treści. Na razie im to wystarczało. Nie wiedzieli jeszcze jak głęboki jest Niemen. Intuicyjnie wyczuwali już chyba za to infantylizm ,,Czerwonych gitar".

DRUGA TWARZ PROROKA
Drugą twarz proroka postanowił pokazać Marek Piwowski. Jego film ,,Sukces" (taki był też tytuł jednego z najgłośniejszych przebojów Niemena) opracowany został w kilku wersjach. Fama głosiła, że uznany został za ,,mało pedagogiczny". Niemen chciał podobno wykupić taśmę. ,,Piwowski zrobił ze mnie idiotę" - oświadczył nie bez racji dziennikarzom.
Film zaczynał się sceną za kulisami estrady. Niemen pije wodę sodową, podnosi syfon do góry, przymyka oczy. Za chwilę wychodzi na scenę, wrzask na widowni, rozmodlone twarze dziewczyn. ,,Sukces - śpiew; dla wielu ludzi miarą jest fortuna, a dla mnie, dla mnie ponad wszystko twoja miłość, mój sukces to ty" Potem jest próba z zespołem, ,,Nie jestem szczęśliwy, zbyt dobrze zdałem sobie sprawę z sensu istnienia'' - oświadcza Niemen, a za chwile zwraca - się do kolegi z zespołu ,,nie wtrancaj się". Kamera rejestruje sztuczne pozy i głupkowaty
uśmiech idola... Piwowski potrafił patrzeć, patrzył jednak na Niemena tylko z jednej perspektywy. Tak, to prawda, że Niemen nie błyszczał w swoich wypowiedziach dowcipem, że strzelał gafy. To on potrafił twierdzić z całą powagą ,,zawsze zazdrościłem kobietom, że mogą się ubierać lekko, kolorowo, chociaż nie jestem rzecz jasna kobietą ani żąda inną płcią". To on głosił teorię ,,białej koszuli - czarnej duszy", sparodiowaną przez Hamiltona. To on wreszcie wyznawał z namaszczeniem: ,,Mam wiele pomysłów, nabitą nimi głowę, jakaś siła powoli oczyszcza''. Ale w tych wszystkich mniej lub bardziej naiwnych wypowiedziach można się było doszukać autentyzmu, którego Piwowski - przedstawiciel zupełnie odmiennej formacji duchowej - nie mógł zrozumieć. Słowiański franciszkanizm, kult natury, piękna i dobra nie trafiał do świadomości miejskiego racjonalisty. Niemen śpiewał o miłości nie dbając o jej paradoksy i antynomie. Dla czytelników Hłaski i Iredyńskiego ,,najświętsze słowa naszego życia" były już raz na zawsze splugawione. Powrót do nich mógł oznaczać tylko naiwne frajerstwo.
Piwowski robiąc, z Niemena idiotę miał za sobą określone racje. Nie można tego powiedzieć o wielu innych krytykach tego twórcy, którzy popisywali się najwyżej myślowym prowincjonalizmem, i wyrachowaniem. Określano Niemena jako ,,grafomana", ,,dyletanta", ,,snoba", ,,spryciarza" ,,błazna", ,,kabotyna", ,,karierowicza", ,,kosmopolitę", ,,dekadenta". W tym bogatym repertuarze epitetów dwa ostatnie zasługują na szczególną uwagę. Niemen okazywał się ,,dekadentem", śpiewał bowiem o przemijaniu i śmierci. Był ,,kosmopolitą", unikał bowiem w swoich utworach składania ogólnopatriotycznych deklaracji. W ,,Ekranie"
zwracano uwagę, iż Niemen nie wyratował nigdy dzieci z płonącego domu (najwyżej śpiewał o płonącej stodole), że nie rzucał się wpław, by ratować tonącą staruszkę, że nie usunął zatoru z szyn, że - słowem - trudno go propagować jako wzór dla naszej młodzieży. W innym piśmie sprawozdanie z koncertu kończyło się refleksją: ,,Kim byłby Niemen, gdyby wyjąć mu z ręki mikrofon, a jego zespół odłączyć od elektrycznych wzmacniaczy?"
W całej prasie toczyła się groteskowa dyskusja o prawidłowej odmianie pseudonimu Niemen. W ,,Walce Młodych" spierano się na temat ,,Niemen a sprawa polska". J. Szewczyk stwierdzał, że na ,,piedestał winduje się ludzi, którzy dla najszerszych mas publiczności są zaprzeczeniem, uczciwej roboty, a więc zaprzeczeniem sensu życia milionów" i zauważał, że ,,dopóki będziemy fascynować się bardziej tym, że eksportujemy na Zachód reżyserów, dramaturgów, kompozytorów i zespoły pieśni i tańca, a nie mózgi elektronowe, myśl techniczną i odrzutowce, dopóty będziemy wywalczać sobie w świecie karierą pawia i papugi narodów". Marek Sewen w kuriozalnej książeczce o Niemenie opisywał go symbolicznie na tle ruin Zaimku Warszawskiego: ,,Nasze spojrzenia spotkały się w tym punkcie, w którym z ocalałej od zawieruchy wojennej cząstce Zamku świeciło błękitem staromiejskiego nieba okno Stefana, Żeromskiego"...
Już na długo przed swoją rolą w ,,Weselu" Wajdy Niemen prowokował sztuczne pozy chocholego tańca.

Z NORWIDEM W KOSMOS
Nastąpiło już wtedy spotkanie Niemena z Norwidem. W kraju zaczynała się moda na śpiewaną poezję. Muzykę rozrywkową próbowano nobilitować tekstami klasyków. Teksty brzmieć miały bardziej zrozumiale i ,,współcześnie". Prowadziło to do wielu odkryć interpretacyjnych (Demarczyk pozostała wzorem nieprześcignionym) i do wielu nieporozumień. ,,Jak zawsze ambitny Hanuszkiewicz - pisał Puzyna - postanowił podbić stawkę. Zaśpiewać ,,Kordiana", per procuram oczywiście". Wszyscy chodzili na głośny spektakl w Powszechnym. Niemen śpiewał poetyckie teksty kilku poetów, w tym także współczesnych: Kubiaka, Iwaszkiewicza, Herberta. Ale za patrona wybierał sobie Norwida. Czy wcześniej czytał innych romantyków? ,,Norwid - stwierdzał jest dla mnie symbolem, walki z ludzką głupotą i bezdusznością . On nawoływał do wszechoświecenia, solidaryzuję się z nim". Dodawał też: ,,Wierzę w wychowawczą, posłanniczą rolę sztuki kształtującą nas w
obcowaniu z pięknem, uświadamiającą sens najistotniejszej domeny naszego życia, szeroko pojętej pracy. Tej idei pragnę służyć". We wszystkich bez wyjątku wypowiedziach Niemena odzywają się odtąd echa norwidowskich koncepcji poezji - dobra. Niemen śpiewa ,,Larwę", ,,Marmur biały", ..Moją piosenkę", śpiewa wreszcie ,,Bema pamięci rapsod żałobny".

Niemen zmieniając charakter swojej twórczości, zmieniał starannie zewnętrzną oprawę swoich występów. Porównajmy zdjęcia: Niemen z lat sześćdziesiątych - ludowa rubaszka, pstrokaty serdaczek, chłopska koszula - to jeszcze ,,swojski Czesiek". Kilka lat później nosi długą brodę, ubiera się w luźne swetry z grubej wełny, pali fajkę. Wtedy potrafił miotać się po ringu hali Gwardii z mikrofonem w dłoniach, teraz- ,,obserwuję reakcje, słuchaczy, kiedy stojąc przy białym mellotronie jak przy ambonie lub mównicy mówię, nie śpiewam wiersz Herberta »Pan Cogito a ruch myśli«"...
Lecz Niemen ''norwidowski", Niemen z okresu ''monumentalizmu rapsodycznego" tracił powoli emocjonalny kontakt ze swoją dawną publicznością. Była to już inna publiczność - przez kilkanaście lat zmieniła się, choć niekoniecznie tak, jak zmienił się Niemen. U progu lat siedemdziesiątych młodym ''ludziom dobrej woli", na których Niemen się powoływał, nie wystarczały już mgliste formuły ,,buntu", ,,protestu" i ,,walki". Ludzie ci potrzebowali samowiedzy i konkretów, których Niemen zawsze unikał. Dawni bywalcy jego koncertów chodzili teraz chętniej do kabaretów. Bliższy był im styl Młynarskiego: trzeźwe, ironiczne spojrzenie na rzeczywistość. Dla najmłodszego pokolenia beat nie był już z kolei wyzwaniem rzuconym dorosłemu światu.
Niemen twierdzi wprawdzie nadal, że inspiracją dla jego twórczości jest - dzień dzisiejszy, świat pełen niepokojów i sprzeczności, tak naprawdę jednak- zwraca się raczej w stronę sfer pozaziemskich. ,,Interesuje mnie muzyka awangardowa, która najbardziej jest adekwatna do naszych czasów, a która będzie się rozwijać w kierunku, jak to nazywam, muzyki kosmicznej". Powstawały już pierwsze takie ,,kosmiczne" kompozycje Niemena, jak ,,Sygnały QSS". W podobnym stylu, wykorzystuje możliwości muzyki elektronicznej, Niemen komponuje muzykę teatralną i filmowa. Stopniowo rezygnuje w ogóle z występów estradowych. Interesuje się scenografią akustyczną, marzy o stworzeniu nowego rodzaju teatru plastyki i dźwięku.
,,Dopiero teraz robię to, na co naprawdę mam ochotą" - takie zdanie Niemen wypowiadał kilka razy. Co zrobił ze swoim talentem? Czy naprawdę udało mu się odnaleźć własną drogę? Nie chciał być Połomskim z gitarą i długimi włosami, nie był też nowym Komedą. W laboratorium muzycznym, obłożony elektroniczną aparaturą, wpatrzony w gwiazdy, z ,,Yademecum" Norwida pod ręką Czesław Niemen pozostał sam z garstką najwierniejszych wielbicieli.

Zbigniew Mentzel

Kangie

Ivo Vlassak, Wacław Panek
Jazz, Nr 7-8-9 /251-252-253/ Lipiec - Sierpień - Wrzesień 1977, Rok XXII
,,Obraz gwiazdy"

Fragment:

,,Ile gwiazdy zarabiają, ile wydają? Do ilu występów miesięcznie przyznają się? Czyli innymi słowami: ile razy występują, a ile chałturzą, bo wiadomo, że istnieje pewna granica wytrzymałości psychicznej, po przekroczeniu której nawet najlepszy artysta zaczyna okrutnie kaleczyć swój program i niszczyć uszy publiczności. Temat: pieniądze – również dostarczy nam m.in. przykładów prawdomówności gwiazd, przejawiającej się tym, że wypowiedź na łamach jednego pisma - przeczy innej wypowiedzi. Czesław Niemen: (,,Ile pan dostaje za koncert?"): ,,Tysiąc. Dla mnie to nie jest sprawa finansów (...) Trudno się dziwić naszym zespołom dającym 60 koncertów miesięcznie, że drepczą w miejscu, te się nie rozwijają." (Niemen zapowiedział zejście z estrady. Jest kompozytorem, więc ma inne źródło utrzymania). Anna Jantar: ,,Na występ w telewizji, za który otrzymam najwyżej tysiąc pięćset złotych, muszę np. kupić sukienkę, która kosztuje więcej niż honorarium (...) Z występów w telewizji i w radiu się nie wyżyje. Tantiem za wykonanie piosenek nie ma. Mąż je wprawdzie ma, ale nie są one zbyt wielkie (...) Najlepsze moje piosenki, które zdobyły rynek, podobają się publiczności, plasują się na pierwszych miejscach na listach przebojów – to kompozycje męża." Na pytanie, czy posiada samochód, gwiazda odpowiada, że nie posiada, z braku środków finansowych. Maryla Rodowicz: ,,Za występ dostaję 1500 złotych. A wie pani, ile kosztują same troje? Ja po 15 występach (miesięcznie) jestem już z gardłem out (...) Miesięcznie mam ponad 20 koncertów." (,,Kultura"). Na łamach ,,Dziennika Wieczornego": ,,Średnio daję 30 koncertów w miesiącu". Zaś w ,,Sztandarze Młodych" przyznaje się do 40 występów miesięcznie. O swoich zarobkach: ,,Ostatnio nasze zarobki wzrosły o 50 procent. Do tej pory zarabiałam średnio 15 – 20 tysięcy złotych."

Kangie

1977 Wiosna Estradowa 77-LP

Polska płyta winylowa wydana w 1977 r. Nakład 1000 szt.

Tylko dla wykonawców i dziennikarzy uczestniczacych w imprezie. Wydana w firmowej kopercie z czerwona banderolą i wkładana w czarne plastikowe etui.

"Piesn Wernyhory" wykonana na tej płycie przez Niemena to wersja dłuższa, nie publikowana nigdzie indziej.

Kangie

#383
Rok 1978

Idée Fixe - kolejny album artysty

Utwory:

01.Sieroctwo
02.QSS I
03.Larwa
04.Moja piosnka
05.W poszukiwaniu źródła
06.Chłodna ironia przemijających pejzaży
07.Straceńcy
08.Laur dojrzały
09.Larwa
10.Idącej kupić talerz Pani M.
11.Białe góry
12.Legenda scytyjska
13.QSS II
14.Twarzą do słońca
15.Credo
16.Proroctwo Wernyhory
17.Spotkanie Leona i Salomei
18.W obozie ukraińskim
19.Zazdrość Semenki
20.Przybycie regimentu
21.Defilada
22.Mazurek weselny
23.Pieśń Wernyhory

Wykonawcy:

Czesław Niemen - śpiew, instrumenty klawiszowe
Sławomir Piwowar - gitara
Maciej Radziejewski - gitara
Jerzy Dziemski - gitara basowa, skrzypce
Stanisław Kasprzyk - bębny, perkusja
Zbigniew Namysłowski - saksofon altowy

Wydania:

Typ Rok Wydawnictwo Numer Kraj
LP 1978 Pol
skie Nagrania SX 1570/71, SN-0770 PL
CD 2003 Polskie Radio PRCD 340/1 PL
* Oryginalnie wydany jako zestaw trzech płyt winylowych:
- dwa longplaye w rozkładanej okładce - SX 1570 (z utworami 2-8) i SX 1571 (z utworami
10-15)
- EPka SN-0770 (z utworami 11-23, będącymi fragmentami muzyki do sztuki Juliusza
Słowackiego "Sen srebrny Salomei")
* Wznowienie jako 2 płyty CD: PRCD 340 i 341, należące do drugiego boxu Niemen od
początku i zawierające wcześniej niepublikowane utwory (1) i (9)

Idee fixe zestaw złożony w winylowej wersji z dwóch longplayów i małej płyty. Stanowi
jakby rekapitulację działań z kilku poprzednich lat i jeszcze jeden manifest artystyczny, tym
razem przygotowany z zespołem. Wybrane przez Niemena wiersze Norwida układają się w
bardzo czytelne i piękne przesłanie: są w świecie pewne trwałe, tradycyjne wartości, o
których nie można zapominać. Finał stanowi fragment Promethidiona: bo piękno na to jest,
by zachwycało/do pracy - praca, by się zmartwychwstało. Muzyka z tego albumu -
zawierającego i tym razem tylko kompozycje naszego artysty- jest urozmaicona. Czego tu nie
ma! Próba zbudowania utworu tylko z efektów, dziwnych brzmień (QSS I). Ale też bardzo
skomplikowane akcje. Ostinatowy rytm funky, a do tego ''masa muzyczna" z nałożonymi na
siebie kilku improwizacjami instrumentalnymi, śpiew - mimo tekstu - też w gruncie rzeczy
traktowany instrumentalnie; a gdy milknie głos Niemena, jego rolę w utworze przejmuje
saksofon Zbigniewa Namysłowskiego (Larwa). Pojawia się wątek folkloryzujący, bardzo
swojski: Moja piosnka ma melodię stylizowaną na ludową, fortepian imituje cymbały, jakby
góralskie zwroty odzywają się w partii skrzypiec. Ludowo-elektronicznego-jazzrockowego
Niemena mamy wręcz w nadmiarze w Białych górach. Szczerze mówiąc chwilami jest to
album dla zagorzałych zwolenników artysty. Czasami Niemen jakby cierpi na brak jasnej
koncepcji artystycznej (Twarzą do słońca), i stara się zaintrygować słuchacza już samym
zestawieniem elektronicznej pulsacji z długimi, stojącymi dźwiękami syntezatora
(Straceńcy). Natomiast finałowe Credo ma - wyraźnie wynikający z programowości
niemenowych poczynań - pastoralny wstęp instrumentalny. Potem - poza interpretowanym z
egzaltacją wierszem - pojawia się improwizowany dialog syntezatorowo-saksofonowy
Niemena i Namysłowskiego... Dodana mała płyta jest dobrą próbką elektronicznej muzyki
teatralnej Niemena, przypomina jego wkład w Sen srebrny Salomei Słowackiego.

Kangie

POTRÓJNY ALBUM NIEMENA
N.AE. IDEE FIXE

Muza SX 1570-1571

Strona l - QSS I/Pytanie o naszą skromność ; Larwa/Wszechcywilizacji społeczny blues; Moja piosnka; W poszukiwaniu źródła.
Strona 2 - Chłodna ironia przemijających pejzaży; a) Marmur biały, b) Egejski błękit; Slraceńcy/Z wypraw nie tylko krzyżowych; Laur dojrzały
Strona 3 - Idącej kupić talerz pani M.; Białe góry; Legenda scytyjska.
Strona 4 - QSS II/Nawoływanie; Twarzą do słońca; Credo: a) Pochwała pracy/ Promethidion - fragment, b) Burza i kolory tęczy
• SEN SREBRNY SALOMEI

Fragmenty muzyki do spektaklu ''Sen Srebrny Salomei" Juliusza Słowackiego (reżyser: Bernard Ford-Hanaoka, Teatr Narodowy w Warszawie)
Muza EP-SN 0770
Strona l - Proroctwo Wernyhory; Spotkanie Leona i Salomei; W obozie ukraińskim; Zazdrość Semenki; Przybycie regimentu: Defilada; Mazurek weselny.
Strona 2 - Pieśń Wernyhory.

Wykonawcy:

Niemen - śpiew, fortepian elektryczny i akustyczny, clavinet C, Mini-Moog, Melotron 400, Moog Bass, Synthi, EMS-digital sequencer;
Zbigniew Namysłowski - saksofon altowy;
Sławomir Piwowar - gitara akustyczna;
Maciej Radziejewski - gitara U;
Jerzy Dziemski - gitara basowa, skrzypce, instr. perkusyjne;
Sławomir Kasprzyk - perkusja, instr. perkusyjne;
Nagrano w 1977 w Warszawie

Album ten można określić jako podsumowanie, a nawet syntezę dotychczasowego, niezwykle konsekwentnego, ponad 15-letniego okresu rozwoju tego artysty; rozwoju wszechstronnego tak pod względem muzycznym jak pod każdym innym. Tym razem zabrakło tylko jego własnych tekstów ale wybór poezji Norwida dokonany przez Niemena plus niezwykle zgodna z nimi muzyka, to tak jak gdyby Niemen przemawiał dalej od siebie, swoją specyficzną refleksyjną liryką, filozoficzną ironią i sarkazmem oraz motoryczno-militarną dynamiką, tyle tylko, że - tekstami wielkiej poezji. I prawdopodobnie - znów, jak poprzednio zbierze kontrowersyjne oceny, ponieważ dokonując jeszcze większej ekspozycji swojej osobowości (jego grafika na okładce oraz EP nagrana we własnym studiu) doprowadzi do zenitu eskalację podziału polskich słuchaczy na jego skrajnych przeciwników i zwolenników, przy czym podział ten przebiega inaczej niż w zwykłej muzyce pop-rock-jazz, a więc nie zależy od grupy wieku, lecz od estetyki, poglądów i mentalności. Formalnie rzecz biorąc Niemen to electric rock z wieloma różnymi elementami jak: soul, jazz poezja śpiewana i ballada w stylu folk, archaiczne bluesy, folklor, orientalizm, rytmy wojskowe, śpiewy kościelne, obrzędy, efekty teatralne, filmowe oraz liryka, refleksja, ironia itp. Są tam, ''motywy kołowego rytmu" ze znakomitymi partiami basu, perkusji, syntezatora itp., jest niezwykle piękny motyw fletowy (Chłodna ironia), zawierający wręcz nieprawdopodobną nostalgię - utrzymaną w modalnej tonacji indyjskiej co brzmi paradoksalnie, jak rozpacz pogodna, jak słowa Norwida: ''tęskno mi do beztęsknoty". Jest też i inna nostalgia - jęk żebraka, majaczenie wygnańca we śnie, jest też skowyt cywilizacji, motoryzm maszyn, groźny rytm niskich częstotliwości, dziwne pulsacje, echa trąb militarnych, heroizm dalekich marszów, tętent kopyt oraz ptaki, chóry, kurhany, wąwozy, dwory intrygi, a nawet... język ukraiński w Pieśni Wernyhory, odchodzącego wieszcza, który ma jednak powrócić wraz z żurawiami.., Są bluesy pomieszane z szumem pól i stepów, echa Tatarów i Dżingis-Chana, śpiewów gregoriańskich i cerkiewnych dzwonów.

(...)

Mateusz Święcicki

Kangie

Magazyn "Jazz" 1978 - Robić coś ważnego
Wywiad Wiesława Królikowskiego

Fragmenty:

"Na Zachodzie duże koncerty naszych artystów mijają się z celem. Dotyczy to również i mnie...
Będąc w RFN słyszałem co nieco na temat jednej z naszych "eksportowych" grup. U nas mami się,
że to taka "bomba", a tam na wielkich salach bywało po 100 osób".
,,Słabą stroną są pewne muzyczne dłużyzny, szczególnie rażące w utworach instrumentalnych
"Białe góry" i "Twarzą do słońca". Niemen zgadza się z tym zarzutem. Trudno mu ocenić cały
album, realizował go przez blisko półtora roku po trochu - kiedy tylko studio było wolne. Pod
koniec przestało mu się podobać to, co nagrał na początku i chciał poprawić. Ostatecznie "Larwa"
trafiła na płytę w zupełnie nowej wersji. A i tak nie jest zadowolony, bo utwór został źle
zmiksowany: słowa tekstu nie są w pełni zrozumiałe."

"Mogłem przygotować tyle płyt, ale co z tego - kiedy nie zapewniono mi odpowiedniej reklamy.
Nie oszukujmy się: także dlatego, że jestem Polakiem i na dodatek nie zdecydowałem się na wyjazd
z kraju. Nie zamierzam wdawać się z nimi w dyskusję i dochodzić swoich praw. To już nie ma
sensu. Dobrze poznałem wytwórnię CBS. To wielka, nastawiona na komercję machina. Napisałem
im w ostatnim swoim liście, że wcale nie muszę jeździć do Nowego Jorku, aby robić coś ważnego.
Kariery światowe robią osoby na pewno zdolne, ale przede wszystkim umiejące być posłusznymi
swoim "mecenasom"".

Kangie

#386
Jazz Yatra 78

Fragment:

8 lutego 1978 roku, na zaproszenie organizatorów festiwalu Jazz Yatra 78' w Bombaju, udała się do Indii grupa polskich muzyków związanych z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym : Kwartet Zbigniewa Namysłowskiego, Laboratorium i Zespół Czesława Niemena. W tej egzotycznej podróży towarzyszyli im przedstawiciele PSJ oraz grupa dziennikarzy. Wyprawa do Indii do ostatniej niemal chwili była wielką niewiadomą. Wiedzieliśmy jedynie, że występujemy w ramach festiwalu przygotowywanego po raz pierwszy i na bardzo szeroką skalę, że obok polskich muzyków ma wystąpić kilka światowych znakomitości, że będziemy w Indiach 2 tygodnie (wynikało to z rozkładu lotów PLL LOT - współorganizatora wyprawy), a wiec dłużej niż miał trwać sam festiwal i wreszcie, że jedziemy tam na warunkach - nazwijmy je - nieco wariackich: docieramy na własny koszt i w zamian za pełne utrzymanie w najlepszych hinduskich warunkach dajemy 4-5 koncertów gratis!

Kangie

1978 Magazyn Jazz

Polski rock A.D. 1978


   Rok 1978 nie przyniósł Istotnych zmian na polskiej scenie rockowej. Ton nadawali dobrze znani artyści. Dopiekały stare problemy. Czesław Niemen i SBB od blisko 5 lat stanowią awangardę polskiego rocka, reprezentując nurt eksperymentalny - wzbogacony jazz-rockowymi i quasi-symfonicznymi elementami. Wykonawcy ci cieszą się dużym międzynarodowym uznaniem (szczególnie w krajach naszego obozu). W 1978 r. przejawiali wzmożoną aktywność koncertową i nagraniową za granicą (np. SBB dorobiło się płyt długogrających w Czechosłowacji, NRD l RFN).

   Wydany latem 1978 r. album Niemena "Idee fixe" (2 longplaye i 1 singel) należy do najciekawszych pozycji naszej muzyki rockowej. Gdyby jego najlepsze fragmenty ująć w wymiarze longplaya powstałaby bardzo dobra płyta na skalę światową. Pełen polskich akcentów album "Idee fixe" wyznacza nowy, niewątpliwie oryginalny etap twórczości najwybitniejszego przedstawiciela polskiego rocka. Natomiast płyta SBB ,,Ze słowem biegnę do ciebie", która ukazała się w tym samym czasie jest nie tyle krokiem do przodu co raczej przejrzystą rekapitulacją dotychczasowych największych osiągnięć zespołu. To dużo i mało zarazem. Trzeba też dodać, iż jest ona najrówniejsza spośród nagranych przez zespół w kraju. Poprzednie były w dużym stopniu intuicyjnymi i spontanicznymi, a co za tym idzie - chaotycznymi kreacjami. Od lat o wiele korzystniej wypada grupa Skrzeka podczas swoich koncertów i warto, aby muzycy zastanowili się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Zresztą nie tylko oni...
   Właściwy zrąb polskiego rocka tworzą zespoły, które zadebiutowały w latach 60 i pierwszej połowie lat 70. Skaldowie, tak jak i w poprzednich latach pozostawali w kręgu stylu wypracowanego w okresie przygotowywania płyty ,,Od wschodu do zachodu słońca" (1970 r.). Breakout przeczesany kolejnymi zmianami personalnymi - ostatni skład: T, Nalepa (g. voc). M. Kubasińska (voc), Z. Wypych (gb) i M. Surzyn (dr) - nie zaproponował niczego godnego uwagi w kraju, koncentrując się na występach w Bułgarii i ZSRR. Budka Suflera rozstała się ze Stanisławem Wenglorzem (dokumentują tę współpracę dość interesujące nagrania dla PR utrzymane w konwencji hard rockowej) i nowym wokalistą jest Romuald Czystaw. Trudno jeszcze ocenić rezultaty tego mariażu. Znaczna część zespołów uprawia soft-rock. Działają w te] sterze z największym powodzeniem: 2 + l (w 1978 r. ukazał się Ich niezły LP "Teatr na drodze"), Andrzej i Eliza (wydana w tymże roku płyta "Buty. buty" mimo pewnych niedostatków natury kompozytorskiej i wykonawczej korzystnie wyróżnia się na tle dotychczasowych nagrań grupy) oraz Czerwone Gitary, które - niestety - popadły w schematyzm od czasu nagrania LP "Rytm ziemi" (1975 r.), choć Seweryn Krajewski ciągle dostarcza przebojów o sporym uroku (np. "Remedium" do słów A. Osieckiej napisane dla M. Rodowicz). Spośród zespołów, które zadebiutowały przed szerszą publicznością w drugiej połowie lat 70 wyróżnia się niewątpliwie Exodus, którego styl nawiązuje do poczynań grup w rodzaju brytyjskiej Genesis ("Oda do nadziei"). Inna względnie nowa grupa na naszym rockowym firmamencie to Kombi, dość dobrze wypadająca w utworach instrumentalnych ("Wspomnienia z pleneru"), ale cierpiąca na brak prawdziwego wokalisty i sensownych tekstów ("Pieniądze"). Warto też odnotować działalność zespołów zorganizowanych w ciągu 1978 r. przez muzyków legitymujących się dużym stażem. Są to: Bractwo - Piotra Janczerskiego, grupa Janusza Popławskiego (z wokalistką Barbarą Kowalską), Pertect - Zbigniewa Hołdysa, reaktywowane No To Co - Bogdana Borkowskiego. Na co liczą twórcy tych formacji?

                                                                        * * *
   Po czasach rozkwitu na przełomie lat 60 l 70 muzyka rockowa weszła w okres powolniejszego rozwoju - bardziej skomplikowanego i pełnego meandrów. Ten ogólnoświatowy proces dotyczy oczywiście i polskich wykonawców. Dodajmy, że zdarzają się poza tym kompromitujące potknięcia i przykłady artystycznej hochsztaplerki, tak zresztą jak w każdej innej dziedzinie twórczości. Pozwala to niekompetentnym osobom snuć minorowe prognozy. A tymczasem nie ma u nas kryzysu muzyki rockowej. Jest natomiast kryzys form jej prezentacji i to na wszystkich polach. Programy telewizyjne z udziałem wykonawców rockowych nie uwzględniają charakteru tej muzyki. Pierwszy film muzyczny naszej TV (brały w nim udział SBB i grupa baletowa), którego reżyser (J. Gruza) zrozumiał istotę rzeczy, zdobył I miejsce na znaczącym festiwalu za granicą (Knokke, Belgia). Płyty nagrywane są źle i to zarówno pod względem reżyserii dźwięku (proszę pokazać mi polski longplay rockowy, na którym odpowiednio wyeksponowano brzmienie sekcji rytmicznej!), jak też pod względem koncepcyjnym. To ostatnie powinno być w równym stopniu sprawą wykonawcy co producenta płyty. Krajowe występy polskich zespołów rockowych są organizowane w skromniutkiej formule podobnej do tej sprzed lat 15, gdy już sam widok chłopców z gitarami mógł rozgorączkować publiczność. Nad Wisłą jakby nikt nie zauważył. że awangardowa muzyka rockowa stała się jednym z ciekawszych gatunków sztuki estradowej, nabierając cech kreacji interdyscyplinarnej.

   Wyśmiewane ongiś dążenie Czesława Niemena, aby każdy koncert był wydarzeniem, wyznacza jedyny możliwy kierunek rozwoju estradowej konwencji rocka, którego istota zawsze tkwiła w równym stopniu w muzyce jak i w samym akcie scenicznym. Rock ustępując jazzowi poziomem warsztatowym przewyższa go rozpiętością dynamiczną i teatralnością. Ale nie nasz. Odwiedzające Polskę grupy rockowe z Węgier i Czechosłowacji dystansują w tej dziedzinie krajowych
wykonawców. A opowieści o Pink Floyd  i Genesis podróżujących z koncertu na koncert z tonami aparatury i rekwizytów są ciągle tylko anegdotą, a nie wskazówką dla organizatorów naszego życia muzycznego.

                                                                          * * *
   Na polskiej scenie rockowej mimo stosunkowo niewielkiej liczby wykonawców jest ciasno. Nie oznacza to wcale, że panuje konkurencja. Każdy zna swoje miejsce. Polskim profesjonalnym grupom rockowym brakuje możliwości zatrudnienia pozwalających na artystyczny rozwój czy też nawet do tego mobilizujących. Trasy koncertowe powinny być dla wykonawców świętem - są
szarą codziennością. Najczęściej marnie przygotowane, ukierunkowane na ilość koncertów, nie na jakość są zmorą ambitniejszych zespołów, a odbijają się fatalnie na potencjale twórczym większości. Rozwiązaniem takiej niekorzystnej sytuacji byłoby utworzenie klubów muzycznych w głównych miastach kraju. Miałyby one charakter zbliżony do warszawskiego "Akwarium", a występowaliby w nich wykonawcy rockowi. Rock to podobnie jak jazz muzyka przede wszystkim klubowa. Może wtedy inaczej potoczyłyby się losy muzyków. którzy dobrze zapisali, się w historii polskiego rock'n'rolla i rhythm'n' bluesa, a obecnie zrezygnowali z ambicji i grają w zagranicznych lokalach? Zresztą lista polskich wykonawców rockowych udzielających się w takiej formie poza granicami kraju jest bardzo długa. W Skandynawii, która jest ich głównym "Importerem" pracuje przeciętnie kilkuset naszych muzyków (w tym ok. 200 w Finlandii). W 1978 r. na kontraktach różnej długości przebywali w tym kraju m.in. Bogusław Wyrobek, Jerzv Lisowski (ex-Ergo Band). W Norwegii: zespoły Sezam. Atlas, Tom Tom Band (T. Butowtt. T. Jaśkiewicz). "supergrupa" w składzie; W. Korda. T. Gogosz, D. Kozakiewicz. C. Bartkowski. W Szwecji: Duo Cosmos (M. Zimiński, A. Nebeski).

                                                                        * * *
    W 1978 r. - jak i w latach poprzednich - regionalne przeglądy amatorskich zespołów muzycznych wyłoniły sporo obiecujących grup uprawiających różne rodzaje muzyki rockowej. Obawiam się, jednak. iż jeśli ich członkowie zdecydują się poważniej zainteresować muzyką, nie będą mieli właściwych warunków do artystycznego rozwoju. Dyskoteki - i to na całym świecie - zadały straszliwy cios młodej muzyce rockowej. Kluby studenckie, fabryczne i Inne opierają swe programy rozrywkowe na muzyce mechanicznej. Tylko tu i ówdzie praktykuje się wiązanie dyskotekowych bloków z występami zespołów, ale to po pierwsze rozwiązanie połowiczne, nie pozwalające wykonawcom na nawiązanie właściwego kontaktu z salą. a po drugie wówczas angażuje się najlepsze dostępne zespoły, czyli głównie profesjonalne. Zawsze jednak opłacalniej i wygodniej jest organizować potańcówki przy muzyce mechanicznej niż utrzymywać (co najczęściej oznacza: wychować sobie) własny zespół rockowy. Wiem. że w największym klubie studenckim Wrocławia w "Pałacyku", wypowiedziano wojnę dyskotece i wykwaterowano ją do małych klubów, a młodzież bawi się przy akompaniamencie "pałacykowych" grup. Wszyscy wielcy rocka zaczynali od grania do tańca. Żeby zostać mistrzem, trzeba najpierw należycie opanować rzemiosło. Dobrze więc byłoby, aby wrocławski przykład stał się zaraźliwy. Cala nadzieja w pionach kulturalnych naszych organizacji młodzieżowych, które potrafiły niegdyś asystować opiekuńczo przy narodzinach polskiej muzyki rockowej, a w ostatnich latach - stworzyć tak wspaniale zaplecze naszemu jazzowi.


                                                                                        Wiesław Królikowski

Kangie

Okładka 2 PLUS 1 Teatr na drodze - Polskie Nagrania MUZA

Kangie

   The Best of Niemen

Polskie Nagrania Muza, 1979

01. Pod papugami
02. Wspomnienie
03. Baw się w ciuciubabkę
04. Płonąca stodoła
05. Sen o Warszawie
06. Czy wiesz
07. Spiżowy krzyk
08. Nie wiem, czy to warto;
09. Przyjdź w teką noc
10. Włóczęga
11. Jeszcze sen
12. Jeżeli
13. Domek bez adresu
14. Dziwny jest fen świat

   Różne składy

To wybór nagrań Niemena z lat 1966-69; nie zabrakło tu jego największych przebojów z tamtego okresu.

Kangie

1979 r. - kilka fotek

Kangie

Sopot Festival '79
III FESTIWAL INTERWIZJI SOPOT

22-25 sierpnia 1979

22 sierpnia 1979
I część Konkursu Organizacji Telewizyjnych
II część Konkursu Wytwórni Fonograficznych
23 sierpnia 1979
I część -c.d. Konkursu Organizacji Telewizyjnych
II część - c.d. Konkursu Wytwórni Fonograficznych
24 sierpnia 1979
I część - c.d. Konkursu Organizacji Telewizyjnych
II część - c.d. Konkursu Wytwórni Fonograficznych
25 sierpnia 1979
Koncert Laureatów

JURY KONKURSU ORGANIZACJI TELEWIZYJNYCH
Atanas Kosev Bułgaria Zbigniew Napierała Polska
Igor Wasserberger Czechosłowacja Barbara Pietkiewicz Polska
Jarmo Porola Finlandia Titus Muntenau Rumunia
Dieter Walter NRD Peter Modos Węgry
Jerzy Gruza Polska W.G.Ternioloski ZSRR
JURY KONKURSU WYTWÓRNI FONOGRAFICZNYCH
Geurgui Ganev Bułgaria Miguel Patterson Kuba
Vaclav Zahradnik Czechosłowacja Henryk Debich Polska
Takis Cambas Grecja Dariusz Retelski Polska
Augusto Alguero Hiszpania Genadi Elecki ZSRR
Armando Moreno Jugosławia


UCZESTNICY
UCZESTNICY KONKURSU ORGANIZACJI TELEWIZYJNYCH

Uczestnik Kraj Uczestnik Kraj
Pierre Rapstad Belgia Gabriela Schaaf Portugalia
Stefka Berova i Jordan Marchinkov Bułgaria Mirabella Dauer Rumunia
Lenka Filipova CSRS Zsuzsa Cserhati Węgry
Ritva Oksanen Finlandia Jak Joala ZSRR
Red de San Luis Hiszpania Michael Hansen & "Nancies" NRD
Abnia Linares Kuba Czesław Niemen Polska
Chems Maroko

UCZESTNICY KONKURSU WYTWÓRNI FONOGRAFICZNYCH
Art Sullivan Belgia Black Lace W.Brytania
Margarita Hranova Bułgaria Maruca Hiszpania
Bob Van Dyke Kanada Christy Caro Francja
Greger Finlandia Ted Gardestad Szwecja
Brian Champman Szwecja Patti Boulaye W.Brytania
Bessy Grecja Gaby Lang Belgia
Petra Janu CSRS Hanna Banaszak Polska

NAGRODY KONKURSU INTERWIZJI
Grand Prix Festiwalu Interwizji
Czesław Niemen Polska Nim przyjdzie wiosna Cz. Niemen, I.Iwaszkiewicz
Red De San Luis Hiszpania Toros a Mexico Juan Pardo
Zsuzsa Cserhati Węgry Kalonos szilveszter Matyas Varkonyi, Tibor Miklos
Jak Joala ZSRR Pedberu muzyku R.Paulus, A.Wozniesienski

NAGRODY KONKURSU WYTWÓRNI FONOGRAFICZNYCH
Grand Prix de Disue
Bessy Grecja Polygram Ke ti den thadina, Ludzkie gadanie
1 Margarita Hronova


Balkanton


Bułgaria


Oustrem
Kolorowe Jarmarki
Patti Boulaye Polydor Ltd. W.Brytania You stepped into my live
2 Christy Caro


Pathe Marconi


Francja


L'hiver est le plus chaud
Kochać znaczy żyć
Black Lace EMI Ltd. W.Brytania
Mary Ann
Życie jest jakie jest
3 Hanna Banaszak Wifon


Polska Z biegiem lat
Don't get around much any more

NAGRODY SPECJALNE
Nagroda Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji Michael Hansen (NRD)
Mirabella Daner (Rumunia)
Nagroda dziennikarzy Lenka Filipova (CSRS)
Nagroda publiczności Czesław Niemen (Polska)

POZA KONKURSEM WYSTĄPILI
Boney M. RFN Billie Davis USA
Grace Kennedy W.Brytania Ałła Pugaczowa ZSRR
Andrzej Rosiewicz Polska Demis Roussos Grecja
Urszula Sipińska Polska Zbigniew Wodecki Polska

ZAPOWIADALI
Irena Dziedzic
Jacek Bromski

GRAŁY
Orkiestra Rozrywkowa PR i Tv w Poznaniu
Orkiestra Taneczna Radia Berlin (NRD)
Grupa Wokalna Cantus (NRD)
Grupa Wokalna S-26 Pr i TV w Poznaniu

OPRAWA ARTYSTYCZNA
reżyseria i inscenizacja całości - Jerzy Gruza
kierownictwo muzyczne - Janusz Hojan
dyrygent - Zbigniew Górny
dyrygent NRD - Gunter Gollash
scenografia - Jerzy Boduch

kos

Czas pokaże co tym razem przygotowała pani N.

kos

Kangie nasza fascynacja Niemenem nie interesuje zbytnio odwiedzających to forum, ja rezygnuję...

http://highfidelity.pl/@numer--72&lang=

paul_67

Interesuje! Wy piszecie my czytamy.Dobrze jest :)

wiki

Tak, tak.... Czytać się chce.... Rezygnować niet...!
My dziękować za Waszą pracę... 😀😀😀
Kolumny JBL, transport, przetwornik, końcówka mocy (pro audio).
Kenwood Model 600, Sony 501, Lite przedwzmacniacz - działka

kos

wiki, na okres letni zaplanowałem budowę modelu kutra torpedowego /zdalnie sterowanego/. Oto efekt 3 dni.
Muzyka moich idoli pobrzmiewa w tle.

Piterski

Cytat: kos w Czerwiec 02, 2019, 12:46modelu kutra torpedowego
A jaki to kuter i jaka skala 1:50 czy 1:100?
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.

gratefullde

Cytat: Piterski w Czerwiec 02, 2019, 19:43
Cytat: kos w Czerwiec 02, 2019, 12:46modelu kutra torpedowego
A jaki to kuter i jaka skala 1:50 czy 1:100?
Jeśli jeden do jeden to ja wchodzę [emoji16]
Kondo KSL M7 Tube Preamplifier by Mac (bez szumu brzmi cudownie)~ Accuphase Clone Power Amplifier ~ 6S33S Ad Fontes Integrated Amplifier ~ Audio Nirvana by InAudio ~ Sony PSX-70 ~ pre phono MM/MC tube ecc83 Gennett ~ Dynavector 20x2 ~ Questyle CMA 600i ~ Denon AH-D7200 ~ NeoTech  ~ Tellurium Q Black II ~ Yamaha CDX-9

Piterski

Cytat: gratefullde w Czerwiec 02, 2019, 19:52Jeśli jeden do jeden to ja wchodzę
Ale czytałeś, że ma być zdalnie sterowany, to może być jak włoskie kutry dla Kamikadze.   Nadal chcesz na niego wsiadać?
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.