Miniabyra ulubiony klocek

Zaczęty przez miniabyr, Luty 12, 2015, 17:35

Poprzedni wątek - Następny wątek

michał_flaga

Jeśli pozwolisz, to z Jackiem napiszemy lub opiszemy nasze impresje ze spotkania z Panem Tateo Nakajimą - będącym jednym z autorów rozwiązań akustycznych wrocławskiego NFM. Po godzinnej rozmowie nasz niedosyt był tak duży, że zostaliśmy dodatkowo na koncercie...
... a tam między innymi tego wieczoru Symfonia fantastyczna H. Berlioza.

... jednak sprzęt to jedno, a ludzie z instrumentami to coś zupełnie innego. Ciekawy skład instr. 6 kontrabasów i 7 wiol. Do tego 4 kotlistów i rozbudowane perkusjonalia.




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Piterski

#7726
Cytat: miniabyr w Grudzień 02, 2022, 17:54Winyl w wersji z epoki w tłoczeniu japońskim brzmiał  dosłownie jak z innej epoki ale równie dobrze i ciekawie !
Okazuje się że Paweł ma dokładnie to samo japońskie tłoczenie. Nie muszę więc już nawet zdjęcia robić tylko spokojnie posłuchać :)
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.

Pboczek

Ta płyta jest tak dobra, bo to produkcja Quincy Jonesa. Ten człowiek wszystko czego się dotknie, zamienia w złoto. Cudowne brzmienia, dopracowane w każdym szczególe.
Focal MiniUtopia + Line Magnetic 805IA + Lehmann Decade + Oracle Delphi MKI + SME 3009II + Goldring Elite

tomasz_pianista

Jak chcecie się dowiedzieć więcej o biografii Michela to jest bardzo dobry dokument na kanale "ciekawe historie" na YouTube.

NFM super, ale jeszcze bardziej lubię NOSPR, zwłaszcza, że mam 15 minut na piechotę:P

Dwie filharmonie z prawdziwego zdarzenia. Zwłaszcza symfonika to jest przeżycie, 2 symfonia Mahlera na żywo była niesamowita. Albo Turangalila Messiaena. Gorzej przy nagłośnionych koncertach (jazz), ale to nie jest żywioł tych sal.
Grupa ratowania poziomu.

wiki

Ja mam najbliżej do Filharmonii Łódzkiej....
Niestety dawno nie byłem.
Zrobiona podobno pod kątem akustycznym....
Ale chyba im to nie wyszło bo wg mnie słabawo tam to wszystko słychać.
Kolumny JBL, transport, przetwornik, końcówka mocy (pro audio).
Kenwood Model 600, Sony 501, Lite przedwzmacniacz - działka

michał_flaga

#7730
W komentarzach proszę tylko bez jęczenia, że w Warszawie nie ma sali z prawdziwego zdarzenia... jest za to we Wrocławiu, Katowicach i Szczecinie, można też pojechać do Bielska lub Bydgoszczy a nawet Torunia... warto bo w każdym z tych miast można coś zobaczyć lub czegoś posłuchać.

Wykład był raczej opowieścią o filozofii tego obiektu. Ale nas nie interesuje filozofia przecież... w naszych domach sprzęt gra znacznie lepiej niż brzmi każda z sal koncertowych: wrażenie sterofonii jest dogłębne i niezwykle namacalne, holografia w niczym nie przypomina tego, co ,,widzimy" oczami na scenie w filharmonii, instrumenty w domowym zaciszu nie zlewają się w jedną bryłę i nie mają tych wspaniałych ostrych konturów, które pozwalają nam dotknąć nieomal każdego skrzypka lub wiolonczelistki... W Sali koncertowej nie mamy potencjometrów, nie możemy wymienić lamp i mamy mocno ograniczony wpływ na to, czego możemy posłuchać... jest program, orkiestra i dyrygent. A jednak ciągnie mnie do sali koncertowej, bo tam dzieje się to, co audiofile nazywają naturalnym brzmieniem i co na dodatek bardzo często mocno rozmija się z tym, co pokazują nasze systemy... dlaczego tak jest?

Pozwalam sobie na dłuższy wstęp, ponieważ sala taka powodować powinna kilka refleksji. To czego słuchamy w domu to nagranie. Jest ono z natury przygotowane do nośnika, często jest to mix realizacji live z elementami ,,dogranymi" w czasie innych sesji. Realizartor pozwolił sobie przykryć kasłanie kogoś z publiczności, dzwonki telefonów, skrzypiące fotele, pomyłki i dźwięk updającego na podłogę smyczka. Realizator poprawił brzmienie, zlikwidował fałsze i pomyłki... wyrównał głośność poszczególnych instrumentów. W sali orkiestra i jej muzyka ,,żyje", wybrzmiewa w naturalny sposób, rodzi emocje i wspomnienia, które utrzymują się kilka dni po koncercie (jeśli było ,,dobrze"). Jak się okazuje sala jest też strojona pod kątem konkretnego utworu, rodzaju muzyki, a nawet pory roku. W deszczowe dni widownia jest wilgotna w przeciwieństwie do miesięcy letnich - gdy na dworze jest sucho i ciepło a to przecież rodzi inne warunki akustyczne. Do tego preferencje orkiestry, dyrygenta i solistów. Stojenie sali NMF w najprostszym parametrze pogłosu - możliwe jest w zakresie od 1 do blisko 7 sekund! Z sali padło nawet pytanie czy NMF brzmi lepiej w tonacjach dur czy mol...

Wydaje mi się, że nie jestem w stanie lub ocenić nawet opisać 1/10 z tych parametrów, ale powolnie gasnący dźwięk sali w momencie zakończenie utworu będę  pamiętał tak długo, jak będzie mi go brakować w każdym z pokojów odsłuchowych moich znamienitych kolegów.

Poniżej wywiad z Tateo z GW:

Tateo Nakajima - skrzypek i dyrygent, absolwent Royal Conservatory of Music w Toronto, dyrektor i główny projektantem sal koncertowych Artec Consultants (grupa Arup). Projektował lub konsultował akustykę m.in.: Centrum Kongresowego w Lucernie, Maison Symphonique de Montréal, Chicago Orchestra Hall, Darat King Abdullah II Performing Arts Center (Amman), Teatr Maryjski II (Petersburg), Salle Pleyel (Paryż), The Star Performing Arts Centre (Singapur).

Inauguracja przypomina wysłanie dziecka pierwszy raz do przedszkola. Czy sobie poradzi? To wielka niewiadoma - mówi Tateo Nakajima, projektant akustyki sal koncertowych NFM.

- W którym momencie powstawania Narodowego Forum Muzyki zaczęła się pana rola?

Tateo Nakajima: Jesteśmy pierwszymi, którzy przystępują do pracy. We Wrocławiu rozmawialiśmy z władzami miasta i dyrektorem Kosendiakiem na dwa lata przed architektami, w 2003 roku. A skończymy rok po otwarciu budynku.

- Ponad dziesięć lat!

Takie projekty zwykle tyle trwają. Moja firma zajmuje się całym charakterem obiektów; tym, jak mamy się poczuć, gdy wejdziemy do środka.

- Jak długo trwa strojenie budynku?

Potrzeba dwóch intensywnych tygodni strojenia w sierpniu, potem będę częstym gościem we Wrocławiu do końca sezonu.

- To znaczy, że publiczność przez cały sezon będzie słuchać koncertów w nie do końca gotowej sali?

NFM jest domem dla kilku orkiestr i chórów, a w domu chcemy ustawić meble po swojemu, poukładać ubrania w szafkach. Musi upłynąć trochę czasu, zanim będziemy w stanie chodzić po nim nocą i nie potykać się w ciemności, nie wpadać na komodę. Gdy orkiestry i chóry jadą na tournée, są w stanie bardzo szybko zorientować się, jak dźwięk zachowuje się w danej przestrzeni, i odpowiednio reagować. Ale w nowej sali, która ma być przez lata ich siedzibą, przystosowanie się trwa. Zaadaptowanie się muzyków jest tak samo ważne jak nastrojenie sali. Muzyk, grając, nawiązuje relację z przestrzenią, dostosowuje do akustyki sposób wydobywania dźwięku z instrumentu. Skoro NFM ma być doskonałe akustycznie, przyzwyczajanie się do dobrego jest łatwe.

Sale o regulowanej akustyce są jak płótna malarskie. Bez problemu dopasujemy wymiary do miniatury portretowej i do epickiego pejzażu. Równie łatwo przewidzieć, jakiej akustyki potrzebuje muzyka symfoniczna, jakiej kameralna. Płótna trzeba odpowiednio zagruntować. Wiemy dobrze, że muzyka dawna ma inną fakturę niż dzieła Wagnera, a utwory Szymanowskiego - jeszcze inną. Regulujemy wszystko i wreszcie słychać pierwszy dźwięk w nowej sali - to ekscytujący i przerażający moment!

- Zawsze brzmi inaczej, niż się pan spodziewał?

Zawsze! Sala koncertowa potrzebuje czasu, żeby się ustatkować. Na początku jest jak noworodek - trudno powiedzieć, jaki ten człowiek będzie. Obserwujemy, jak orkiestra czuje się w nowej przestrzeni. Kiedy grają, poruszamy sufitami, wrotami akustycznymi, słuchamy, jaki jest efekt, a jednocześnie rozmawiamy z artystami o ich odczuciach. Następny etap to dostosowanie akustyki do sali zapełnionej publicznością. Wszyscy - wrocławianie także - muszą pamiętać, że wrażenia słuchowe będą całkowicie inne niż w starej filharmonii.

- Czym jest technologia box in box?

Dla muzyki kluczowa jest cisza. Dźwięki tła muszą być niedostrzegalne - w Sali Głównej nie powinniśmy słyszeć niczego. Cisza pozwala muzykom odkryć większe możliwości dynamiczne, subtelności ekspresji, powstaje artystyczne napięcie niezakłócone przez np. klimatyzację. Musimy uniknąć też drgań powodowanych przez samochody w podziemnym parkingu NFM czy tramwaje na zewnątrz. Dlatego elementy konstrukcji są połączone za pomocą kauczuku tłumiącego wibracje.

- W swojej karierze estradowej napotkał pan problemy akustyczne?

Każdy artysta ich doświadcza. Są miejsca, w których człowiek sam siebie nie słyszy, w innych czuje się, jakby miał zmuszać instrument do grania, albo nie słyszy muzyków, z którymi występuje. W niektórych filharmoniach strach przejść z garderoby do sali koncertowej, bo jest ślisko albo za wąsko.

- Osoba o takiej wrażliwości na dźwięk jak pan musi się bardzo męczyć w codziennym życiu.

Mamy za mało miejsc, w których panowałaby cisza, gdzie można pomyśleć, porozmawiać, naprawdę posłuchać drugiej osoby. Nasza dusza i umysł muszą odpocząć. Próbuję sprawić, żeby ludzie myśleli o dźwięku jako o czymś, co kształtuje nasze samopoczucie.

- Ma pan ulubione sale koncertowe?

Różne obiekty lubię w różnym repertuarze. Świat się zmienia, tak samo wrażenia słuchowe, których oczekujemy, są inne niż kilkadziesiąt lat temu. Zmieniły się też nasze upodobania wizualne odnośnie do budynków. Wspaniałymi salami są na pewno Musikverein w Wiedniu, Tonhalle w Zurychu; bardzo lubię obiekty koncertowe w Berlinie, Lucernie, Singapurze (dwa ostatnie to dzieła mojego mistrza - Russella Johnsona). Carnegie Hall jest niezwykła, ale ma wady. Doskonała akustyka to nie jeden określony ideał, wnętrza mają swoje osobowości - tak jak ludzie - i to mnie ciekawi.

- Osobowość sali koncertowej to kluczowe pojęcie naszej rozmowy.

Może jestem zbyt emocjonalny, ale porównuję sale koncertowe do dzieci. Praca przed otwarciem jest jak opieka nad noworodkiem. Nagle zaczyna przeraźliwie płakać, nie wiadomo dlaczego, a kiedy indziej jest pogodny i zajmowanie się nim to przyjemność. Inauguracja przypomina wysłanie dziecka pierwszy raz do przedszkola. Wiadomo, że nie zrobi siusiu na podłogę, tylko pójdzie do toalety, ale jak sobie ogólnie poradzi, jak się będzie zachowywać? To wielka niewiadoma. Czasami na inauguracji usłyszymy za głośno trąbkę i myślimy, że to koniec świata. Za rok trębacz zagra tak samo, ale sala inaczej zareaguje. Obiekt dojrzał na tyle, żeby sobie poradzić. Kontakt z publicznością i muzykami kształtuje charakter sali. Jestem podekscytowany otwarciem NFM, ale jeszcze bardziej ciekawi mnie, jak będziemy się tam czuć za dziesięć lat.


Na zdjęciach poniżej:
1. Otwierane, betonowe wrota w ścianach
2. Przestrzeń pomiędzy salą koncertową a skorupą zewnętrzną budynku. Wewnątrz zainstalowane są siłowniki oraz opuszczane kotary, które regulują warunki akustyczne tej przestrzeni
3. Budynek sali z zewnątrz.

Piterski

Cytat: michał_flaga w Grudzień 05, 2022, 14:00W komentarzach proszę tylko bez jęczenia, że w Warszawie nie ma sali z prawdziwego zdarzenia...
... moim zdaniem jest, bo Studio Koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, przecież sroce z pod ogona nie wypadło.

Co do porównania odbioru na żywo, a z systemu to jakoś tak mi twój opis nie pasuje do moch skromnych doświadczeń bo mi się jakoś nigdy orkiestra nie zlewała, wręcz przeciwnie nie słyszałem systemu, który by zagrał z taka ekspresją i swobodą, zawsze to jest namiastka. Czasem doskonała ale namiastka.
Zaletą słuchania w domu jest zaś kontakt z muzyka w spokoju i zaciszu czterech ścian. Nie masz styczności z tłumem ludzi, żaden dzieciak Ci nie "brzęczy" z uchem i nie stoisz w kolejce po płaszcz.
Tak więc lubię od czasu do czasu iść na koncert ale i tak więcej muzyki słucham w domowym zaciszu, nawet jak to jest tylko namiastka.
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.

sheykk

To nie jest takie proste z akustyką (niestety) jestem z Gdańska i dosyć często bywam w filharmonii Bałtyckiej to o ile muzyka poważna brzmi nie najgorzej i broni się to już inne gatunki jak jazz to po prostu jest słabo mimo zabiegów akustyków (wieszanie kotar,stawianie innych ustrojów itp.)ta sala jest zaprojektowana na akustyczne granie bez prądu.Marcin Wasilewski Trio z Lovano słabo ,McLaughlin 26.11. w zasadzie łomot nie mogłem odróżnić gitary od kibordów Nie zmienia to doznań z obcowania z ludżmi którzy grają na żywo i jest to inna świadomość  odbioru faceta który tworzy historię muzyki (bez znaczenia czy ta muzyka komuś się podoba).
Gdański Maneż jest znacznie lepiej zaprojektowany do muzyki jazzowej ale i mniej miejsc.Inne kluby w Trójmieście też mają lepszą akustykę ale jeszcze mniej miejsc i a taki znany artysta ma wymagania finansowe co jest zrozumiałe i koło trochę się zamyka .A potem taki gość co ma trochę lepszy odtwarzacz i w miarę warunki akustyczne  - u mnie brzmi lepiej .
Zobaczenie McLaughlina 80-letniego faceta który tak przelatuje paluchami po gryfie gitary daje do myślenia na temat starości i motywacji życia.Jeszcze chciałbym na koncercie zobaczyć Rona Cartera a ma już 85 LAT i ciągle  coś nagrywa.

michał_flaga

Piotr... jak zwykle i w naturalny dla mnie sposób jestem złośliwy. Sztuką jest zatem odróżnić to, co poważne od tego co cyniczne. Oczywiście uogólniam, ale audiofilskie walki o holografię orkiestry, materializację instrumentów, szerokość i głębokość sceny w porównaniu z tym, co słychać z ostatniego rzędu na najwyższym balkonie są moim zdaniem w żaden sposób nieuprawomocnione. Każdy będzie to inaczej nazywał i próbował opisać - ja dla uproszczenia piszę MONO ale oczywiście to nie jest mono... lokalizację podpowiada mi mój mózg i pamięć zamkniętych na chwilę oczu. Przestrzeń tworzą magiczne z punktu widzenia zjawiska akustyczne. Tateo trochę to tłumaczył: w jaki sposób dźwięk trójkąta dociera do nas w tym samym momencie co kotła timpani czy kontrabasu. I nie chodzi tylko o teoretyczną (identyczną w tej sytuacji) prędkość dźwięku.

Nie chcę też umniejszać naszym systemom - każdy ma prawo pisać to, co uważa i "ustawiać" sobie kolumny tak, jak lubi. Ja tylko twierdzę, że sala w porównaniu z systemem to dwie czasami bardzo odległe rzeczywistości. Innym wątkiem jest możliwość zobaczenia i usłyszenia muzyka na scenie oraz doświadczenia misterium jakie on tworzy, będąc żywym artystą w kontakcie z publicznością  wówczas wybaczam pomyłki i nawet ich oczekuję bo to żywa materia, której szukam na wydarzeniach live.





 

miniabyr

Ja mam podobne spostrzeżenia jak Lech. Mimo że mnie nie było na spotkaniu we Wrocławiu , to z rozmów  z Jackiem oraz Lechem, mogę pokusić się o podobne odczucia do dźwięków słuchanych na żywo. Trochę nas to audio zepsuło , przyzwyczaiło do słuchania muzyki już przetworzonej i dostosowanej do naszych domowych warunków czyli z kolumn. A to dalekie jest od tego, jak dźwięk odbieramy siedząc w np 15 rzędzie sali koncertowej. A można wylądować na balkonie , z boku orkiestry etc. Lech pisał o efekcie "mono" - takiej jednej wielkiej masie dźwięku w dużej sali koncertowej . Ja mam podobne odczucie. Ten dźwięk dociera do mnie ale w inny sposób niż prawy kanał ,lewy kanał jak z domowych głośników. Zresztą jakiś czas temu byłem na jazzowym koncercie - trio . Prawie akustyczne granie w niezbyt wielkiej sali koncertowej . O stereofonii jakiej znam z mojego systemu mogłem zapomnieć, bo dźwięk który do mnie docierał był właśnie "monofoniczny'  Całe trio grało z środka . Dźwięk bębnów nie był rozłożony od prawa do lewa , tylko dochodził dokładnie z środka przestrzeni przede mną. To trudno opisać. Tak samo saksofon czy brzmienie kontrabasu. Taki jeden preset i nic więcej. I zawsze muszę się do takiego przekazu zaadoptować, by po chwili kompletnie nad tym się nie zastanawiać . Mam takie  samo odczucie kiedy jestem w klubie , filharmonii , czy operze ( tam to w ogóle jest bagno, kiedy dźwięk orkiestry wydobywa się z tzw. kanału). ............. cdn ........idę spać. 8)
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

michał_flaga

To jeden z powodów wyjęcia orkiestry z fosy pod sceną. Lubię patrzeć na dyrygentów... a na dyrygentki... jeszcze bardziej


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Piterski

Ja mam inne odczucia, na żadnym sprzęcie fleciki, rożki itp się nie odzywają tak wyraziście i naturalnie jak na koncercie i nie przeszkadza im w tym gra towarzyszącej orkiestry. Na dokładkę jak chodziłem na małe kameralne koncerty trio skrzypcowego w kościele i siedziałem blisko muzyków to słyszałem te rożne smaczki powstające w trakcie gry, słyszałem je nie gorzej niż na dobrym sprzęcie.

Co zaś do patrzenia to wolę patrzeć na grę Pań niż dyrygenta ;)
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.

michał_flaga

B&B... balet z batutą:
https://youtu.be/cmNEvSFWftc

Miałem na myśli duży skład orkiestry w poważnej sali... w której zresztą bardzo często cześć instrumentów jest dodatkowo nagłośniona...


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Bacek

Wydaję mi się że piszecie trochę o dwóch różnych obserwacjach. Naturalny instrument nawet z za ściany brzmi naturalnie i idzie go rozróżnić od tego nagranego.
Także ja bym te światy trochę pogodził. Scena na tych wykonaniach na żywo nie jest tak precyzyjna jak na nagraniach instrumenty nie są punktami ale raczej plamami. Z drugiej strony ich szczegółowość, wybrzmienia, rozwibrowanie to coś czego nie ma na nagraniach. Także wydaje mi się że każdy z was zwraca po prostu uwagę na różne aspekty dźwięku na żywo.

GB

Cytat: Bacek w Grudzień 06, 2022, 10:38
Wydaję mi się że piszecie trochę o dwóch różnych obserwacjach. Naturalny instrument nawet z za ściany brzmi naturalnie i idzie go rozróżnić od tego nagranego.
Także ja bym te światy trochę pogodził. Scena na tych wykonaniach na żywo nie jest tak precyzyjna jak na nagraniach instrumenty nie są punktami ale raczej plamami. Z drugiej strony ich szczegółowość, wybrzmienia, rozwibrowanie to coś czego nie ma na nagraniach. Także wydaje mi się że każdy z was zwraca po prostu uwagę na różne aspekty dźwięku na żywo.
Ot mądrego to i warto poczytać.
______________
Pozdrawiam
Grzegorz

Piterski

Cytat: Bacek w Grudzień 06, 2022, 10:38Także wydaje mi się że każdy z was zwraca po prostu uwagę na różne aspekty dźwięku na żywo.
Wydaje mi się, że masz racje bo to są nasze indywidualne odczucia i to godzi naszą argumentacje.
Tor cyfrowy: Esoteric K01 - Gryphon Diablo 120.
Tor Analogowy: Phasemation PP-300 - Pioneer PL70II - RCM Sensor2.
Kolumny: Electro Voice Interface "Delta". Kable: Furutech, Hijiri - Harmonix, by Melepeta, Yarbo 1100.

miniabyr

Cytat: Bacek w Grudzień 06, 2022, 10:38
Wydaję mi się że piszecie trochę o dwóch różnych obserwacjach. Naturalny instrument nawet z za ściany brzmi naturalnie i idzie go rozróżnić od tego nagranego.
Także ja bym te światy trochę pogodził. Scena na tych wykonaniach na żywo nie jest tak precyzyjna jak na nagraniach instrumenty nie są punktami ale raczej plamami. Z drugiej strony ich szczegółowość, wybrzmienia, rozwibrowanie to coś czego nie ma na nagraniach. Także wydaje mi się że każdy z was zwraca po prostu uwagę na różne aspekty dźwięku na żywo.
Mi raczej chodzi o to, że wiele osób ma obraz brzmienia instrumentów ale z dostępnych nagrań. To mimo wszystko  zupełnie inny świat. Przyszło mi na myśl takie porównanie ,że kiedy idziemy ulicą i słyszymy kogoś grającego w domy na pianinie czy innym instrumencie, to natychmiast jesteśmy  w stanie odczuć ,że gra "żywy" instrument. Jego intensywność i barwa jest inna niż puszczona z płyty. Ponieważ często ustawiam mikrofony przy swoich produkcjach , to zupełnie inaczej do tego podchodzę. Wiem że to, co trafi później na nośnik jest produkcją , która ma podobać się wykonawcy i ma być  najbliżej  jego wyobrażeniu tego co sobie założył. To też jest trudne. Czym jestem starszy, to dochodzę do wniosku ,że po prostu ma być " ładnie"  Okres buntu mam już za sobą .
Kilka dni temu moi znajomi poszli do Teatru Wielkiego na balet Giselle. Byli zachwyceni całością przedstawienia, jednak mój przyjaciel zwrócił uwagę na dźwięk i brzmienie orkiestry. Powiedział ,że było to jakieś takie wątłe i nijakie , a spodziewał się "pierdolnięcia". No cóż, usłyszał prawdziwy wymiar dźwięku.
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

miniabyr

 Dla poprawy mojego humoru. Dwa nowe wydawnictwa z serii Tone Poet . No są po prostu boskie ! Boski Chet. Druga płyta i wykonawca jest mi nieznany Blue Mitchell.
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

miniabyr

Kurde jakoś nic nie testuję >:(  ze sprzętu . Ale ma się to zmienić i w sobotę z swoim rękodziełem ma wpaść do mnie sam Wiki. Pierwsza prządka na tym forum !
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

michał_flaga

... chcesz na koniec krzemową referencję T+A - jest likwidacja sklepu więc niepotrzebnego sprzętu mam dużo: wzmacniacz prawdziwej mocy i pre z piekła rodem...

sheykk

Bakera też dostałem rewelacja za Mitchellem się porozglądam szybciutko.

wiki

Cytat: miniabyr w Grudzień 06, 2022, 17:03
Kurde jakoś nic nie testuję >:(  ze sprzętu . Ale ma się to zmienić i w sobotę z swoim rękodziełem ma wpaść do mnie sam Wiki. Pierwsza prządka na tym forum !
A tak.....
Właśnie się dziś umówiliśmy.....
Przywiozę co tam ostatnio skręciłem.... 😀
Kolumny JBL, transport, przetwornik, końcówka mocy (pro audio).
Kenwood Model 600, Sony 501, Lite przedwzmacniacz - działka

miniabyr

Cytat: michał_flaga w Grudzień 06, 2022, 17:06
... chcesz na koniec krzemową referencję T+A - jest likwidacja sklepu więc niepotrzebnego sprzętu mam dużo: wzmacniacz prawdziwej mocy i pre z piekła rodem...
Zawszę jestem zainteresowany . Szkoda , wielka szkoda że tego miejsca na ul. Pańskiej już nie będzie -(
Wiki czekam z przyjemnością na te nasze audio voodoo -)
Szkoda życia na chujowy dźwięk !

wiki

Cheta nie mam nic.....

To puszczę coś Chico....
Nazwa podobnie wpada w ucho....  ;)


Kolumny JBL, transport, przetwornik, końcówka mocy (pro audio).
Kenwood Model 600, Sony 501, Lite przedwzmacniacz - działka

Moriarty

Cytat: miniabyr w Grudzień 06, 2022, 17:01Dla poprawy mojego humoru. Dwa nowe wydawnictwa z serii Tone Poet . No są po prostu boskie ! Boski Chet. Druga płyta i wykonawca jest mi nieznany Blue Mitchell.

Mam "Picture of Heath" na CD oryginalne i brzmi tak źle, że nie da się tego słuchać. I mam wydanie z innego źródła, jak sądzę bez dostępu do taśmy-matki, i brzmi znacznie lepiej. Nic z tego nie rozumiem, wbrew logice, ale tak jest ???

Notabene Baker i Pepper tę płytę nagrali bodaj wtedy, gdy Jimmy Heath siedział w więźniu za narkotyki, by mu pomóc (oryginalny tytuł: "Playboys"). Fajny gest. 
YB Audio Zephyr (zwrotnica na ClarityCap), Yaqin MS-30L (modyfikacja: Sinus Audio), Marantz CD6006 (jako napęd), Topping D70, M&B Audio Cable Diamond, Neotech NEMOS-3080 UP-OCC, TAGA Harmony PF-1000, Yarbo 1100, Viborg VP1501