SANSUI - co to za sekta?

Zaczęty przez Pboczek, Marzec 28, 2021, 15:08

Poprzedni wątek - Następny wątek

MarekB

Mniej więcej po kilka miesięcy na każdym. Nie faworyzuję żadnego. Jeden zestaw po jakimś czasie nudzi się, wtedy przełączam się na drugi. Przewinęło się u mnie kilkadziesiąt różnych wzmacniaczy, kilkanaście Sansui. Te które mam teraz, najbardziej mi odpowiadają.
Jeżeli miałbym polecać komuś to chyba 2105, ale tylko z tego powodu, że jest o wiele młodszy. Większa szansa na znalezienie w dobrym stanie.

wiki

Cytat: MarekB w Grudzień 03, 2021, 21:55Jeżeli miałbym polecać komuś to chyba 2105, ale tylko z tego powodu, że jest o wiele młodszy. Większa szansa na znalezienie w dobrym stanie.
2105 młodszy, a na MOS - fetach?
Myślałem, że to raczej starsze rozwiązania.....
Kolumny JBL, transport, przetwornik, końcówka mocy (pro audio).
Kenwood Model 600, Sony 501, Lite przedwzmacniacz - działka

MarekB

Niekoniecznie, tak na szybko to np. Yamaha A-S3000, A-S3200, M-5000 to współczesne wzmacniacze na Mos'ach.

MarekB

Seria 2301 to lata '80, seria 2105 to koniec lat '90.

MarekB

#54
Sansui posiada jeszcze inne końcówki. Najbardziej popularna to chyba B-2103 MOS i jej poprzedniczka B-2102 MOS. Obydwie jednak bez dedykowanego pre. Poza tym jest jeszcze najrzadszy, najdroższy i najbardziej "wypasiony" zestaw końcówka plus pre, czyli B-2302 i C-2302.
Jest także końcówka lampowa, co ciekawe jest to jedyny Sansui wyprodukowany w USA, czyli Sansui B-209.
Mniej uznane (zależy oczywiście co kto woli), ale dość popularne, są jeszcze zestawy końcówek i pre Sansui z lat '70. Oznaczane są symbolem BA-..... (końcówka) i CA-..... (pre).

romeksz

Cytat: MarekB w Grudzień 03, 2021, 22:04
Niekoniecznie, tak na szybko to np. Yamaha A-S3000, A-S3200, M-5000 to współczesne wzmacniacze na Mos'ach.
Tak samo jak Yamaha A-S1100, A-S2100, A-S1200 i A-S2200.

Pboczek

#56
Po dobrych kilku latach grania na 607 MOS Premium wzmacniacz znalazł następcę i trafił do szafy, dlatego pomyślałem że należy mu się kilka słów podsumowania. Przerobiliśmy na nim w Klubie kilka par kolumn, źródeł cyfrowych, analogowych, wkładek, różne wydania tych samych płyt i zawsze w sposób jednoznaczny pozwalał na zidentyfikowanie zmian i pozwalał je oceniać. Sansui budowało wzmacniacze tranzystorowe stawiając sobie za odniesienie brzmienie ich flagowej lampy, co przekłada się na ciepłe granie, dobrze udające naturalność. Piecyk może zauroczyć barwą ale też sposobem prezentacji. Obraz buduje w szerokiej przestrzeni wyraźnie, z dobrze zarysowanymi planami i prawidłowo skalując instrumenty. Nie gubi detali, wybrzmień i odnajduje się w każdym gatunku od opery, przez elektronikę do ostrego rocka. Zdecydowanie najmocniejszą jego stroną jest średnica, jej zakres sprawia wrażenie pełnego i dopiero porównanie z inną ligą urządzeń ujawnia maskowaną niedoskonałość którą nie jest jakieś ograniczenie tego pasma, ale to, że nie wyrabia się przy znacznym zagęszczeniu dźwięków. Niskie i wysokie rejestry nie są pełnoskalowe, co jest przykryte tak, że przekonałem się o tym dopiero po licznych porównaniach. Piecyk jest wciągający także przez to że ma dobrze połączone i zestrojone zakresy tonalne.
Jego niewielka moc (45watt/8ohm) powoduje że nie łączył bym go z trudnymi paczkami aby nie pojawiły się niedostatki w niskich rejestrach. U mnie grał z powodzeniem z kolumnami 91 dB przy średnim 6 ohm przebiegu impedancji.
Nie można pominąć tego że Sansui umożliwiło modyfikację brzemienia niektórych wzmacniaczy poprzez pozostawienie możliwości wyboru jednego z trzech trybów pracy, trochę jakby w zamian braku możliwości żonglowania lampami. 607 MOS Premium umożliwia słuchanie z pełnej integry - co oczywiste, daje możliwość odsłuchu w trybie direct - a więc z wykorzystaniem jedynie części przedwzmacniacza bo przy odłączeniu jego korekcyjnych funkcji jak: tone, balans, mute, itd., oraz w trybie końcówki mocy. W tym ostatnim ustawieniu słuchamy poprzez podłączenia bezpośrednie wybierane odrębnym selektorem źródła, przy działającym jedynie wzmocnieniu, co daje namiastkę końcówki. Wykorzystywałem w zasadzie tylko to ostanie połączenie w ramach którego podpinałem przedwzmacniacz gramofonowy i uzyskiwałem odpowiedni dla mnie dźwięk. Zmiany brzmienia przy każdej z tych trzech możliwości, jak również w oparciu o całkowicie zbalansowany XLR są istotne, a rezultaty zabawy pouczające. Pozwalają wyrobić sobie zdanie na temat specyfiki grania poszczególnych podzespołów samego wzmacniacza, jako różnic podobnych do zmian sprzętowych. Gwarantują możliwość audiofilskich porównań w locie i bez konieczności posiadania różnych kloców.
U mnie piecyk grał z zewnętrznym transformatorem dedykowanym do audio, gdyż produkowany był tylko na rynek japoński (100V). Jego cena dzisiejsza może nie jest całkiem niska ok. 3 kzł (do tego trzeba doliczyć dobre trafo) ale jak dla mnie, w porównaniach pokonywał droższe konstrukcje. Dla osób które szukając uniwersalnego wzmacniacza do długiego słuchania, jest godnym polecenia urządzeniem. Swój egzemplarz odłożyłem ale pewnie niedługo ponownie u mnie zagości w mniej wyczynowym systemie, bo jego zasadniczym plusem jest muzykalność i dobre różnicowanie dźwięku.
Focal MiniUtopia + Line Magnetic 805IA + Lehmann Decade + Oracle Delphi MKI + SME 3009II + Goldring Elite