Witam,
nie miałem wczesniej do czynienia z transportami czy odtwarzaczami CD z wyższej półki czyli powyżej powiedzmy 15.000 złotych.
Bo z plikowymi i owszem. Nawet takie po 80.000 złotych.
Do czynienia rozumiem słuchanie u siebie, w kontrolowanych warunkach, w swoim systemie, swojej muzyki.
Do czasu gdy posłuchałem u miniabyra chińskiego playera Jay's Audio CDT-1, a własciwie transportu z DACkiem Mitek Stereo 192 DSD.
A potem ten player zagoscił u mnie, dodatkowo z towarzyszącym mu Metronome CD8 bubusi.
I już wtedy dowiedziałem się, że w tych drogich odtwarzaczach CD tkwi jakas potworna tajemnica, plikowce zostały zmiecione.
A teraz zagoscił u mnie "na zawsze" flagowy model Jay's Audio czyli CDT-3.

Jak widać to top-loader oparty o napęd Philips CDPro 2.
Cała tajemnica tkwi jednak gdzie indziej. Już na tylnej sciance widać wyjscie zegara.
Rubidowego zegara atomowego, który jest na pokładzie tego transportu. I to on odpowiada za to co wydobywa się z jego wyjscia cyfrowego.
Tylko dla porównania rezonatory kwarcowe stosowane zazwyczaj w odtwarzaczach CD wyglądają tak:


Odtwarzacz wygrzewał się w spokoju już ponad 50 godzin. Wczoraj nastapiło pierwsze słuchanie. O tym i o budowie playera możecie poczytać na moim blogu.
Tutaj nadmienię o głównych cechach:
- niesamowita scena sprawiająca, że kolumn nie ma a słuchacz przenosi się na salę koncertową
- mnóstwo detalu, który nie przeszkadza grać muzyce
- zdolnosc do grania dobrze płyt wspaniale zrealizowanych. A tych źle raczej słucha się słabo.
Jest to transport CD, który moim zdaniem spokojnie może konkurować z najlepszymi, metkowymi i uznanymi na rynku, kosztując kilkukrotnie mniej.
Pozdro