Szczerze Ci powiem, że patrząc dzisiaj z dużego dystansu, słuchanie muzyki z babcinego radia w kuchni przynosiło czasem więcej przyjemności niż dzisiejsza pogoń za hgw czym. Jakością? Od jakiegoś czasu przestałem z tym walczyć bo szkoda życia na ganianie królików, które prędzej czy później i tak dadzą nogę.
Audiofilizm to już nie moja bajka.
Liczy się bardziej co się słucha, z kim się słucha i jak się słucha niż na czym.