Przez różne koleje losu mój Marantz Sm-9 grał z zastępczym preampem Technics T30.
Opisał go trochę Darek w swojej relacji na naszym forum
https://audiomaniacy.pl/index.php?topic=1560.0Nie był to jednak taki sam egzemplarz ale model po przejściach z domorosłym ulepszaczem, który wybebeszył z niego stare kondensatory.
Do mnie trafił już po reanimacji jako tymczasowy preamp. Pozwoliło mu to odzyskać część duszy ale już nie gra tak jak oryginał.
Czemu o tym wspominam? Bo grało to nieźle ale nie powalało mnie na kolana.
W między czasie musiałem go oddać i grałem bezpośrednio na końcówce korzystają z jej wbudowanej regulacji wzmocnienia. Coś na zasadzie przedwzmacniacza.
Nie narzekałem ale czegoś mi cały czas brakowało, ... do wczoraj kiedy dotarł do mnie Luxman CL-36. Ten sam o którym pisałem w tym wątku.
Od tej pory staram się sam uszczypnąć i to mocno, że mi się to jednak nie śni. Dźwięk nabrał rozmachu i oddechu tak, że moje nie małe przecież Delty znikają jak wąziutkie audiofilskie kolumny. To jednak nie wszystko brzmienie nabrało jakiejś delikatności, gładkości przy zachowaniu dużej szczegółowości, Denon przestał być przeze mnie odbierany jako chropowaty. To jest uczucie jak by te urządzenia były ze sobą w jakiejś symbiozie.
Podłączyłem do nich moje stare HGP Vola i zagrało poprawnie. Kolumny nie wzbudzały mi się na basie co czasem zdarzało im się robić z Coplandem. Z tego względy swego czasu kupiłem Tempo3i, ale dopiero Delty otwierają przekaz na maksa. Zawsze uważałem, że wzmacniacz musi być odpowiednio dobry by prawidłowo poprowadził kolumny ale jednak musi być ten złoty środek kiedy kolumna odda potencjał wzmacniacza.
Zamierzam posłuchać u siebie jeszcze innych wzmacniaczy w tym lampowych końcówek i bardzo jestem ciekaw rezultatu ale najchętniej to bym posłuchał jakiegoś bardzo dobrego źródła CD.
Coś czuje, że dużo lepszej klasy CD-ek mógłby zakończyć moje poszukiwania mojego wzorca brzmienia systemu.