Moich początków z audio było kilka, każdy przemijał z jakiegoś powodu - poza ostatnim, który w najlepsze przekształcił się w chorobę zaawansowaną i nieuleczalną:
Dzieciństwo - to okazyjne zajeżdżanie "Bernarda" i odtwarzacza CD-samoróby mojego wujka - utalentowanego elektronika, który z tego co pamiętam dopadł jakiś archaiczny mechanizm CDM (magnetyczny "swing"), dorobił do tego resztę, postawił na kawałku dykty i zorganizował sterowanie z jakiejś dołączonej klawiatury numerycznej... Do tego były zestaw Unitra (wzmak Diora WS-354A plus dedykowany tuner) i Altusy 110. I grało. Właściwie reszta poza DIY CD wciąż jest w użyciu u innego wujka - jego brata
Młodość - głównie różne polskie sprzęty, kolumny samoróbki na Tonsilach i zwrotkach robionych bardziej "na słuch". A najlepiej grającym magnetofonem był dla mnie wtedy - przeze mnie kochany i znienawidzony jednocześnie M601SD. Piekielnie ciężki i spory:

Kochany - bo grał kapitalnie, w kasetach było tyle magii i ciepła ile można sobie wyobrazić.
Znienawidzony - posiadał dwa kabestany, dzięki temu stabilność była nieprzeciętna i dzięki temu również tak pięknie grał. Niestety cechowały się losową utratą osiowości, a że oba miały plastykową prowadnicę taśmy to kończyło się to bardzo fatalnym w skutkach wkręceniem taśmy. Fatalnym, gdyż robił z taśmy gęstą harmonijkę, po czym bezdusznie ją zrywał... Prosiłem, błagałem - nie ustąpił. Więc ustąpił innemu - JVC, którego modelu nie pamiętam. Pamiętam jedynie, że włączone "Dolby C" na obojętnie jakiej kasecie znacznie poprawiało wysokie tony, które bez niego były zbyt zaokrąglone, wręcz rozmazane.
Na swoim sprzęt już miałem w większości zagraniczny - m.in. nie sprzedawany oficjalnie w Polsce wzmacniacz Philips FA-951. Sporo mocy, prze-bogate wyposażenie i... ...przeciętne granie:

Cóż, gdyby był Marantz'em to zapewne grał by okazalej. Ale nie był. Ale Altusom 75, które wtedy głównie miałem było to bez różnicy. Był jakiś CeDek Sony, deck AIWA AD-F800 i korektor Technics SH-GE70. W dobie coraz bardziej powszechnego formatu mp3 nie ustępowałem - grało z taśmy, grało z CD, o plikach nie było żadnej mowy. Nie było u mnie nawet jednego utworu i kropka.
Na fotce "zwieżowany" zestaw - bez CD, który miał w tym czasie mój pierwszy poważniejszy mod - podmiana ori lasera (symbolu nie pamiętam) na KSS-210B. Udana

Sorki za jakość - wycinek foto robionego Nokią 3310
W 2007r wyjechałem do UK i podobnie jak w życiu, tak i w audio - wszystko miało się zacząć od nowa. Najciekawsze wciąż było przede mną, ale o tym w kolejnym odcinku