Dlatego, że wierzą w swoje przesądy, wyobrażenia, mają zakute łby i klapki na oczach. Obsesyjna struktura, zamknięta na świat i doświadczenia.
Deklaracja:Ja jestem antykablarzem.
Rozwinięcie.
Jak wszyscy inni (chyba) jak tylko się dowiedziałem że kablami można "podstroić" dźwięk zacząłem słuchać. Miałem sesje interkonektowe i głośnikowe. Podchodziłem do tematu kilka razy.
Zawsze* efekt był taki sam; jakieś różnice słyszałem, albo mi się wydawało bo bardzo chciałem usłyszeć. Ale następnego dnia przy powtórce wrażenia się kompletnie nie zgadzały z notatkami (tak, tak, poważnie podchodziłem do sprawy) Zero powtarzalności, zero zdolności rozróżnienia. Toteż doszedłem do wniosku że:
- albo info o "graniu" kabli to marketingowa ściema
- albo kable nie grają
Oczywiście zaraz można mi przywalić z prawa że głuchy jestem lub z lewa że system mam do dupy.
Tyle że ja kompletnie nie mam problemu z odróżnieniem wkładek, przedwzmacniaczy, wzmacniaczy czy kolumn.
Zmieniam też lampki na takie które mi lepiej brzmią itd. Więc zarówno uszy i sprzęt pozwalają na rozróżnienie różnych elementów toru.
O sieciówkach, wtyczkach czy złotych bezpiecznikach nie będę się wypowiadał bo skoro nie słyszę kabli to i stuku elektronów obijających się o siebie nie usłyszę.
* Jest jeden wyjątek, bez problemu byłem w stanie odróżnić głośnikowego, węglowego VdH. Ale on jakiś chory był i słabo prąd przewodził.
A teraz zastanówcie się czy na pewno chcecie kontynuować wątek w tym kształcie? Myślę o złośliwościach, braku smaku, udowadnianiu czegokolwiek i generalnie wzajemnej jeździe po tych co mają inaczej.