Pamiętam kiedy kupiłem gramofon. Było to Hitachi PS 38 zdaje się. Do tego miałem wzmacniacz Musical Fidelity A3. Bułowato to grało. Oczywiście zapragnąłem progresu. Kilka innych gramofonów i pre gramofonowych – poszukiwania. Wzmacniacz lampowy na diabełkach oraz 6sn7 i muzyka gra
No gra, jednakże… Wzmacniacz zmieniłem, płyt nie wywalałem, pre też zmiana, choć to pre grało już ze wzmacniaczem 6sn7. Obecny wzmacniacz to 40 W per kanał 6080 i e88cc . Płyta z Re edycji, która brzmiała rewelacyjnie na poprzedniej konfiguracji sprzętowej, Dark Side Of The Moon, wyłożyła się na nim… Momenty głośniejsze to zupełny bałagan, szok. To samo tyczy się boxu The Beatles, który swego czasu zachwalałem na AS, jest źle. Obecnie staram się słuchać i jestem załamany. Bo potwierdza się twierdzenie, że czym lepszy sprzęt tym więcej pokaże.
Wgląd w nagrania jest oczywiście rzeczą uzależnioną od sprzętu. Czy macie doświadczenia podobne? Czy sprzęt często weryfikuje jakość nagrań czy po prostu żyjecie z tym i tyle i się nie wypowiadacie? Porównania wydań mile widziane ale z zestawieniem konfiguracji sprzętowej, to istotne.
PS
Ja jeszcze zmieniłem lampy, jest mega przejrzyście, może to dało prawdziwszy obraz muzyki?
Zapraszam wszystkich, którzy słyszą, do dzielenia się doświadczeniami. Niech słowo audiofil nikogo nie zraża, jest ono symboliczne.