Wolność finansowa... i co dalej?

[Therion]

W sieci jest mnóstwo tekstów o wolności finansowej. Wiele dotyczy tego, jak ją osiągnąć, ale jeden mówi o tym, co się dzieje, gdy się już ją osiągnie. I nie jest optymistyczny: "Nagle się orientujesz, że nie masz z kim się spotkać, bo wszyscy są w pracy, a w weekend opiekują się dziećmi z drugiego małżeństwa".

Stad takie, hipotetyczne pytanie: Co byście robili, gdybyście nagle zyskali czas wolny? W co byście się zaangażowali?
Religia? Ryje beret i nic z tego nie wynika. Akcje charytatywne? Albo pomagasz jednorazowo, albo się angazujesz całkowicie i wcina ci 20 lat życia. Podróż dookoła swiata? Załóżmy, że jest jakaś bliska rodzina, ktora nie może z nami jechać? Nie powiemy: "nara kochanie, wracam za rok, opiekuj się dziećmi". Polityka? Syf.
Audio? Po roku, jak sądzę, można mieć go dość.
Gry? Wciągające, ale puste zajęcie.
Zatem co?

Jestem ciekawy Waszych pomysłów.

[maniek67]

Wolność finansowa nie zmieni poczucia bycia wolnym. Co najwyżej pozwoli zająć się tym czym chcę/chciałbym(?).

[paul_67]

Poświęciłbym się malarstwu,stolarstwu i grze na instrumencie czyli temu samemu co teraz, ale w większym stopniu :)

[paul_67]

A co najważniejsze - medytacja, wyciszenie...

[dino]

A co najważniejsze - medytacja, wyciszenie...

..uwalnianie dziewic, wyprawy krzyżowe, walki ze smokami ...  ;) :D
Mi akurat brak zajęcia szkodzi. Rok sobie odpuszczałem i zauważyłem, że "dziadzieje".
Ja bym po chwili odpoczynku brał się za następną firmę.

[traumeel]

Co byście robili, gdybyście nagle zyskali czas wolny? W co byście się zaangażowali?

To samo w istocie pytanie można postawić inaczej:
Jakie mam marzenia? Czy mam w ogóle jeszcze jakiekolwiek marzenia?

[paul_67]

To poczucie,że nic nie muszę, ale mogę i to zależy ode mnie.Nie mam natury niewolnika i bieganie z zegarkiem na ręku mi szkodzi.Już ponad 33 lata zrywam się wcześnie rano czy mi się chce czy nie.Praca od 6 do 15 wykończa mnie psychicznie.Nie interesują mnie pieniądze jako takie, ale myślę,że pomogłyby mi się uwolnić od tego co teraz jest mi ciąży.

[paul_67]

Mi akurat brak zajęcia szkodzi.

Nie narzekam na brak zajęcie i nie narzekałbym później.Mam przecież hobby :)

[Therion]

Praca od 6 do 15 wykończa mnie psychicznie.

Ja właśnie m.in. z tego powodu musiałem założyć firmę. Innym powodem było to, że moi szefowie mnie wkurzali. Był taki okres, że kilka lat pod rząd traciłem pracę. Przekonywałem swoich szefów, że powinni zrobić inaczej, irytowały mnie ich pomysły. Po zmianie chyba 3ciej firmy moja żona się wkurzyła i powiedziała: słuchaj, jesteś taki mądry? uważasz, że wiesz lepiej niż oni, to weź i to pokaż.
Wjechała mi na ambicję, nie miałem wyjścia, trzeba było zakasać rękawy. Zakasałem. Zacząłem od zera a skończyłem... na tyle miło, że nie tak dawno, przy winku, powiedziała - ok, udowodniłeś. Niewielu osobom się udaje coś takiego osiągnąć.
Miło. Tylko muszę wymyślić co dalej. Już nie muszę niczego udowadniać, ale wypadałoby coś fajnego zrobić.
Może wyjechać na rok do Indii? Pomedytować w jakimś klasztorze?

Mi akurat brak zajęcia szkodzi. Rok sobie odpuszczałem i zauważyłem, że "dziadzieje".

No właśnie zauważam to u siebie.

[maniek67]

Może czas zrobić coś dla siebie. Poznać siebie, kim jestem.

[Therion]

Wydaje mi się, że to już uczyniłem. Poszedłem nawet o krok dalej - nie tak dawno miałem zajawkę, na próbę zrozumienia otaczającego mnie wszechświata. Mechanika kwantowa, kosmologia. Zagłębiłem się w to na ile pozwalał mi mój humanistyczny rozum. Później przez chwilę pochyliłem się nad religiami. Teraz szukam inspiracji do kolejnych zajawek.

[EmilioE]

Naucz się języka obcego. Takiego, który zawsze Ci się podobał, ale nigdy nie miałeś czasu i sposobności poznać.
Jest to czasochłonne zajęcię, ale przynosi mnóstwo satysfakcji. Poza tym mózg cały czas pracuje i nie dziadzieje.
Pomyśl też ile mądrości i zachwytów jest w literaturze. Zapewne praca tak Cię pochłaniała, że masz w tym obszarze braki do nadrobienia na tyle duże, że życia nie starczy.

[Therion]

Naucz się języka obcego.

Pomyśl też ile mądrości i zachwytów jest w literaturze.

Dzięki! Dwie świetne myśli. Dziś rano właśnie myślałem o nauce angielskiego (kiedyś miałem mocne podstawy, ale nie używałem i go zapomniałem).
Myślałem też o książce, ale raczej o tym, żeby... napisać. Tylko jeszcze nie wiem o czym mogła by być :)

[frywolny trucht]

No EmilioE, z tej strony cię nie znałem :) Swoją drogą byłem przekonany, że jakiś troll się przedarł i wciska jakiś swój produkt, a tu proszę. Fajny wątek.

[Pboczek]

Podróże proponuję, tylko nie do hoteli z basenem. Zobacz jak wyglądał świat, który się właśnie kończy.

[paul_67]

Dom z ogrodem nad morzem (naszym) i żyć sobie jak na wczasach do końca życia bo nie wiadomo ile go jeszcze zostało.Żadnych interesów, nerwów, spokój.Tak to widzę.

[paul_67]

wszechświata. Mechanika kwantowa, kosmologia.

Też w to kiedyś wszedłem, ale przekonałem się,że naukowcy nie wiedzą jednego- "że nic nie wiedzą".Jak wszędzie banda oszustów, jedynie słuszne idee i niszczenie każdego kto idzie wbrew ogólnie przyjętemu kierunkowi.

[Melepeta]

Jakie mam marzenia? Czy mam w ogóle jeszcze jakiekolwiek marzenia?

Fundamentalne pytanie!

[Melepeta]

Gdybym ja miał tytułową wolność finansową, to w pierwszej kolejności kupiłbym sobie jedną rzecz.
Święty spokój.

[Therion]

To z mądrości życiowych takie motto:

Bogatym nie jest ten, kto ma pieniądze. Bogatym jest ten, kto ma pieniądze i czas.

[paul_67]

Fakt.Żal mi tych bogaczy, którzy zasuwają od świtu do nocy, gdy ja rozwalony na kanapie słucham sobie muzyki :)

[paul_67]

Święty spokój.

I o to właśnie mi chodzi !!!

[Melepeta]

Święte słowa. Niektórzy tak mają.
Dom w kredycie.
Samochód w kredycie...

Żona w kredycie, dzieci w kredycie.
I zasuwają od świtu do nocy.

[Therion]

Żadnych interesów, nerwów, spokój.Tak to widzę.

kupiłbym sobie jedną rzecz. Święty spokój.

Wracamy tym samym do początku dyskusji.

Jest poniedziałek. Wszyscy poszli do pracy. Wstajecie i...?

Spotkac sie z nikim nie spotkacie, bo wszyscy zarobieni. Winyle od rana do nocy? Miesiąc, dwa, trzy?

Domu nad morzem nie kupicie, bo żona tu pracuje, bo dzieci tu mają szkołę...

Od tego się wlasnie dyskusja zaczęła.

Że wolność to początek problemu :)

[Therion]

Słuchałem videobloga faceta, który marzył o Porsche. Miał z nim tapetę na ekranie komputera. Gdy już mógł sobie na nie pozwolić (wolny finansowo, już nie pracował zawodowo) pojechał do salonu, wsiadł... i wysiadł. Wypożyczył sobie podobne na tydzień a po tygodniu stwierdził, że już się najeździł. Następnym marzeniem był jacht. Pojechał żeby kupić, ale tknęło go, na wszelki wypadek również wypożyczył, na jeden sezon. I stwierdził, że nie ma z kim pływać. Po kilku miesiącach samotnego bujania się po Mazurach miał dość. Wrócił do domu.

Dla mnie morał z tego jest również taki, że wielu z rzeczy ktorych nam się chce (bo ładne, prestiżowe) nie potrzebujemy. I nagle, gdy możemy je już mieć, to stwierdzamy, że nie warto.