audiomaniacy.pl

MUZYKA ♪ => fascynacje muzyczne => Wątek zaczęty przez: GregWatson w Luty 19, 2018, 20:39

Tytuł: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Luty 19, 2018, 20:39
Pamiętam jeszcze jako łepek, który był za młody by chodzić do podstawówki jak mieszałem klawiszami magnetofonu Tonette puszczając na okrągło utwór "Wspomnienie" tak wówczas cholernie mi się on podobał. Później dopiero po kilku latach dowiedziałem się kto to śpiewał. I zanim doszedłem do "Dziwnego świata" to trochę starych jego przebojów jeszcze posłuchałem.
Z czasem pod koniec podstawówki zacząłem zbierać taśmy, winyle, kartki pocztowe i pocztówki dźwiękowe z jego utworami. Po kilku latach uzbierał się całkiem niezły zbiór z wydaniami, które mógłby pozazdrościć mi nie jeden "zbieracz" a wszystko z epoki i jeszcze oryginały bez reedycji i innych dziwolągów w formacie mp3 i nie tylko.


Później po kilkunastu latach może kilkudziesięciu upadłem na łeb i sprzedałem to wszystko uzyskując całkiem niezłą kasę. Z czasem jak ocknąłem się co zrobiłem to myślałem, że palnę sobie między oczy. Niestety to co miałem już nie wróci ale zacząłem ciułać od początku to co sprzedałem może uda się choć część tych zbiorów znowu zebrać.


Będę kontynuował ten wątek bo wykonawca nietuzinkowy.

"Ulubiony" recenzent napisał:

http://www.highfidelity.pl/@numer--84&lang=


A na tapecie:

(https://img.discogs.com/8g064VvAAGn1WJ_cfKM5QxCV9vc=/fit-in/600x575/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2168069-1267699352.jpeg.jpg)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Michał w Luty 19, 2018, 20:53
Będę śledził,bo Niemena uwielbiam.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: amati74 w Luty 20, 2018, 19:05
Cytat: GregWatson w Luty 19, 2018, 20:39
Pamiętam jeszcze jako łepek, który był za młody by chodzić do podstawówki jak mieszałem klawiszami magnetofonu Tonette puszczając na okrągło utwór "Wspomnienie" tak wówczas cholernie mi się on podobał. Później dopiero po kilku latach dowiedziałem się kto to śpiewał. I zanim doszedłem do "Dziwnego świata" to trochę starych jego przebojów jeszcze posłuchałem.
Z czasem pod koniec podstawówki zacząłem zbierać taśmy, winyle, kartki pocztowe i pocztówki dźwiękowe z jego utworami. Po kilku latach uzbierał się całkiem niezły zbiór z wydaniami, które mógłby pozazdrościć mi nie jeden "zbieracz" a wszystko z epoki i jeszcze oryginały bez reedycji i innych dziwolągów w formacie mp3 i nie tylko.


Później po kilkunastu latach może kilkudziesięciu upadłem na łeb i sprzedałem to wszystko uzyskując całkiem niezłą kasę. Z czasem jak ocknąłem się co zrobiłem to myślałem, że palnę sobie między oczy. Niestety to co miałem już nie wróci ale zacząłem ciułać od początku to co sprzedałem może uda się choć część tych zbiorów znowu zebrać.


Będę kontynuował ten wątek bo wykonawca nietuzinkowy.

"Ulubiony" recenzent napisał:

http://www.highfidelity.pl/@numer--84&lang=


A na tapecie:

(https://img.discogs.com/8g064VvAAGn1WJ_cfKM5QxCV9vc=/fit-in/600x575/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2168069-1267699352.jpeg.jpg)
Ja też rozdalem tyle super rzeczy jak byłem młody, teraz żałuję że taki głupi byłem winyle, stare lampowe radia niemieckie jeszcze ostęplowane gapą niemiecką nawet głośniki miały takie stęple. Nawet płyty szelakowe I książki za które dziś miałbym niezła kasę, niektóre były pisane gotykiem, dostałem to od staruszka sąsiada, a potem coś mi panęło do głowy tak jak tobie i wszystko przepadło.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Luty 20, 2018, 20:59
Jestem fanem Niemena od Zawsze, czyli od momentu kiedy zacząłem świadomie słuchać muzyki. czyli około 70 tego roku ubiegłego wieku
Ja w przwciwieństwie do Ciebie nie wyrzuciłem swoich zasobów, choć pewnie nie są one tak bogate jak były Twoje.
Może jutro coś pokazę,

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 16, 2018, 13:58
Jakoś tak mi się zapomniało o tym wątku.

Pamiętam lata 80-te kiedy to jeszcze był sklep muzyczny z winylami u mnie na wsi wypuszczono Cześka od dawna gdzieś tam zapowiadanego z całkowicie świeżym repertuarem. Płyta jakoś nie jest może rarytasem czy też często wspominanym plackiem ale mnie bardzo przypadła do ucha jak i gustu. Myślę tu o "Postscriptum". Fantastyczne linie melodyczne oraz teksty do dziś całkowicie  aktualne.
Zwróćcie uwagę na nową wersję "Dziwny jest ten świat" oraz nowe utwory "Pokój" czy "Żyć przeciw wojnie" to jakby dalsza konstatacja filozofii życia Niemena. Uwieńczeniem całości jest tytułowy utwór płyty.

W każdym razie polecam - płyta trochę inna od pozostałej twórczości Pana Czesława ale On zawsze eksperymentuje. Mnie zafascynowała jak zwykle muzyka oraz interpretacja tekstów.




(https://img.discogs.com/kWsWAnYgu5l9sTYmEji1_h4c6Ek=/fit-in/600x594/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1091341-1288043014.jpeg.jpg)

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 16, 2018, 14:30
mam skoro Niemena w pierwszych wydaniach, postscriptum tez,
ale przyznam się, ze ostatnio nie słucham go zbyt często
muszę chyba wrócić do Cześka
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 16, 2018, 14:36
Dla ciekawych dokonań Niemena polecam ksiązkę
to skarbnica wiedzy o Cześku
no i na drugim zdjeciu wspomniana wcześniej postscriptum
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 15:18
naszło mnie na wspominki
i puściłem sobie Cześka Enigmatict czwarty LP wydany przez Polskie nagrania w 1969 roku
Pierwszewydanie było w lakierowanej rozkładanej okładce
potem był dodruk 1970 (jak to w PRL, jak się płyta dobrze sprzedawała to pod tym samym numerem dodrukowywano )
a potem drugi dodruk z naklejką złota płyta (nigdy nie widziałem takiej na oczy) z 1971 roku
wręczenie złotej płyty odbyło się na IX KFPP Opole 71 (26.06.1971)
zwróćcie uwagę kto wtedy grał z Niemenem tuzy polskiego jazzu: Namysłowski, Urbaniak, Bartkowski

słucham  tę z pierwszego  dodruku, okładka pojedyncza, label czerwony -  kupilem ja własnie w końcu 1970-ego
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 15:35
Niesamowita płyta, pokazuje jak daleko wraz z garstką muzyków wyprzedzał on tamte czasy. Z dala był od popularności i popularnych pieśni tamtych czasów, wybrał swoją drogę do muzyki i twórczości.

Przy myciu trzeba tylko uważać bo labele farbują.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 16:33
Cytat: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 15:35

Przy myciu trzeba tylko uważać bo labele farbują.
tak wiem


Cytat: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 15:35
Niesamowita płyta, pokazuje jak daleko wraz z garstką muzyków wyprzedzał on tamte czasy. Z dala był od popularności i popularnych pieśni tamtych czasów, wybrał swoją drogę do muzyki i twórczości.

pamietam wtedy w latach 70-tych ta płyta była dla nas fanów Niemena inna, nie wszyscy wtedy chcieli ją zaakceptować,
mówili że odszedł od swojej muzyki, bo spodziali się kolejnego BIG BEATU, piosenek

po pierwszych trzech piosenkowych LP,  to było coś BARDZO INNEGO, dziś to już klasyk

potem kolejna płyta "czerwony album" tez była zaskoczeniem, choć miom zdaniem trochę mniejszym muzycznie
natomiast Niemen kontunuował kontestację świata na swój sposób, ale może o tym następnym razem








Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 16:48
to jeszcze dziś drugi, bardzo odległy Niemen od ENIGMATIC-a
ostatnia płyta winylowa nagrana przez Niemena,
TERRA DEFLORATA, wydana przez Veriton, w 1989 roku - 50 tyś egzemplarzy
Mam jedną z nich ;D

było oficjalne wznowienie przez POLTON w formacie CD z trzema dodatkowymi utworami, a potem kilka piratów
piraty różniły się od oficjalnej wersji tym ze były DDD (co zresztą nie była na nich napisane), a Polton był ADD (też mam  ;D)
no i obwiednia w oficjalnej wersji była lekko filetowa a na  piratach biała


w słowach nadal ton kontestacyjny, tu się nic nie zmieniło CN był całe swoje życie artystyczne kontestatorem, ale muzyka już zupełnie inna niż na ENIGMATIC - elektroniczna
w Jazz forum K. Czyż napisał:
" .... Niemen nie chce podkreślać technicznych możliwości aparatury, jaką posiada; przeciwnie on stara się jej brzmienie uczłowieczyć, zhumanizować. ..."

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 17:23
Ostatnim był : spodchmurykapelusza z 2001 roku.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Czes%C5%82aw_Niemen
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 17:39
Moze się nie precyzyjnie wyraziłem Terra Deflorata była ostatnim albumen nagranym na vinylu
a Spod chmury kapelusza oczywiscie ostatnim albumem, ale on wyszedł tylko na CD
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 17:47
jeszcze jedna ciekawostka

Niemen zaśpiewał "Little Wing" Hendrixa na płycie Tomasza "Kciuka" Jaworskiego
wydanej w 1989 roku, wersja rockowo-jazzowa



Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 18:04
Przesłuchałem trochę jego winyli i muszę przyznać, że jakoś nie miał szczęścia do dobrych tłoczeń czy też jakiś spektakularnych efektów dźwiękowych. Nie wiem czy to takie czasy wówczas nastały i czy też jakieś problemy techniczne czy też jeszcze coś innego. Myślę, że może coś więcej w temacie może wie Tomasz (elem) jak to było w rzeczywistości.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 19:05
pomyślałem, przy okazji że może by zacząc od poczatku,
czyli przybliżyć twórczość Czesia młodemu pokoleniu, myślę że warto w końcu to nasz polski heros muzyki

co by na to GregW ?
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 19:11
A zaczęło się w Starych Wasiliszkach w dniu 16-02-1939 urodził się Czesław Juliusz Wydrzycki
młodosci nie warto tu opisywać mozna się dowiedzieć z filmu "Sen o warszawie"

Ciekawa (bynajmniej dla mnie) data wyjazdu z Wasiliszek do Polski - 25.05.1958 rok - tego dnia ja się urodzilem w W-wie, ale to taka zbięzność
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 19:19
Uważam ten film za najlepiej zrobiony ze wszystkich jakie się ukazały na szklanym ekranie. Powiedziano tam więcej niż można było się spodziewać. Naprawdę bardzo polecam obejrzenie tego filmu - i wówczas o wiele bardziej będzie można zrozumieć niełatwą twórczość Pana Czesława.

Cóż, słówko się rzekło - zaczynamy, może się uda.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: LampowY w Grudzień 30, 2018, 19:31
Cytat: malg w Grudzień 30, 2018, 19:1125.05.1958 rok - tego dnia ja się urodzilem w W-wie, ale to taka zbięzność
Serio urodziłeś się 25 maja?  :o  ;D  8)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 19:32
Cytat: LampowY w Grudzień 30, 2018, 19:31
Cytat: malg w Grudzień 30, 2018, 19:1125.05.1958 rok - tego dnia ja się urodzilem w W-wie, ale to taka zbięzność
Serio urodziłeś się 25 maja?  :o  ;D  8)
tak jak i ty, tylko pare lat wcześniej  ;D :o
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: LampowY w Grudzień 30, 2018, 19:33

:) :) :)  :np:
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Grudzień 30, 2018, 19:33
No to wpisaliście się w historię życia Pana Czesława.  :) A w filmie nic o Was nie było.  ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 20:46
Na początku, wtedy jeszcze jako Juliusz Wydrzycki spiewał z  Niebiesko-Czarnymi nie będąc oficjalnym członkiem zespołu, tak przynajmniej wynika z opisów składu N-C
N-C: Kossela, Klenczon, Wander, Danielowski, Zomerski i Kowalski

1962 rok - pierwsze nagranie studyjne Czesia to utwór "A lesson of Twist" z repertuaru Connie Francis właśnie z powyższym składem Niebiesko Czarnych

Z tym zespołem podśpiewywał sobie Czesio pojedyncze utwory nagrywane na singlach, Ep-kach, Muzy i Pronitu do 1964 roku
składy N-C się zmieniały doszedł Bernolak, Nebeski, odeszli Kowalski i Danielowski , ... ale ale,  nie o tym tu piszemy

Pod koniec 1963 roku, jak powszechnie wiadomo ;D, Niebiesko Czarni wystąpili w paryskiej Olimpii jako pierwszy zespół mocnego uderzenia zza żelaznej kurtyny
Czesiek był tam z nimi. N-C wystąpili w składzie: Klenczon, Popławski, Bernolak, Podgajny, Nebeski.

To właśnie w Paryżu Juliusz Wydrzycki zaczął używac pseudonimu Niemen, wymyślonego przez Czesławę Walicką.

Z tego koncertu DECCA wydała płytę: "LES NOIR ET BLUE, les idoles de pologne" w 1000-cu egzemplarzy (raczej nie do dostania  ;D :o :o)

Potem na początku  1964 roku Czesio spotkał Marlenkę Wytrychową (Marlenę Ditrich), która przybyła na koncert Niebiesko Czarnych w sali Kongresowej w Warszawie
(ja to tylko pamietam jak przez mgłę z Kroniki filmowej). Wtedy to właśnie Marlenka kupiła od Czesia piosenkę "Czy mnie jeszcze pamiętasz" i nagrała ją w wersji niemieckiej oraz zamieściła ją na kilku swoich płytach

W 1966 roku Czesiek nagrał z Niebiesko Czarnymi ich pierwszy LongPlay tzw "czarny album" (foto - first edition i wznowienie "Z archiwum polskiego Beatu", na 3-cim zdjęciu Czesio)
(First edition jest z płytoteki moich rodziców i raczej nie nadaje się do odtwarzania)

W tym samym roku nagrał też swoją autorską "czwórkę" (EP-kę) EP N 0416 MUZA, na której śpiewa między innymi "Sen o Warszawie".
była pokazywana w rzadkich wydaniach tutaj:
http://audiomaniacy.pl/index.php?topic=1874.msg139850#msg139850

Az w końcu w 1967 roku Niemen nagrał swoją pierwszą płytę długogrającą czyli long play-a (jak się wtedy mówiło), ale o tym następnym razem .....

i tak przeskoczyliśmy szybko przez pierwszy okres działalności muzycznej Cześka w PRL-u,
nie wnikając w szczegóły,


Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 20:49
jakby ktoś miał wątpliwości -  to na piątym zdjęciu (wznowienie front) to podpis Wojtka Kordy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: miniabyr w Grudzień 30, 2018, 20:53
Ja pamiętam te wznowienia z lat 80 całego polskiego  big beatu . Jaka szkoda ,że w tamtych właśnie latach zrobili te wznowienia . Jezu jaki to był syf  nie płyty . Już sama poligrafia była "biedna" .  To był najgorszy okres w polskiej fonografii do wydawania  czegokolwiek na winylach  .
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Grudzień 30, 2018, 20:59
Cytat: miniabyr w Grudzień 30, 2018, 20:53
Ja pamiętam te wznowienia z lat 80 całego polskiego  big beatu . Jaka szkoda ,że w tamtych właśnie latach zrobili te wznowienia . Jezu jaki to był syf  nie płyty . Już sama poligrafia była "biedna" .  To był najgorszy okres w polskiej fonografii do wydawania  czegokolwiek na winylach  .
mam kilka, rzeczywiscie to była BIDA z NYNDZĄ
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Styczeń 17, 2019, 20:17
Dziś obchodzimy 15 rocznicę śmierci Czesława Niemena.

https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady-i-artykuly/cofnac-czas-czeslaw-niemen-we-wspomnieniach-muzykow-i-wspolpracownikow/ht3fmjl

(http://s3.viva.pl/newys/czeslaw-niemen-405625-GALLERY_BIG.jpg)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: LampowY w Styczeń 17, 2019, 22:07
Fajne wykonanie. Widać momentami, że chopy dobrze się bawią.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Styczeń 24, 2019, 17:24
Niedawno ukazał się dosyć ciekawy artykuł nt. Niemen oczami muzyków i współpracowników. Dosyć ciekawy i aby nigdzie nie przepadł postanowiłem zrobić taki mały przedruk - czyli cytuję w całości:


(http://img1.garnek.pl/a.garnek.pl/028/985/28985180_800.0.jpg/czeslaw-niemen-dziwny-jest-ten.jpg)

Cofnąć czas. Czesław Niemen we wspomnieniach muzyków i współpracowników

Paweł Piotrowicz Dziennikarz muzyczny i filmowy


Jak się z nim pracowało? Czy rzeczywiście był postacią aż tak posagową jak sądzą niektórzy? A może przeciwnie, miał fantastyczne poczucie humoru i bardzo łatwo przechodziło się z nim na "ty"? W którym hotelu ukradli mu pantofle i w jakim mieście wdał się bójkę? Wreszcie dlaczego nie chciał mieć żadnych sponsorów i co sądził o polityce? W 15. rocznicę śmierci Czesława Niemena kreślimy jego portret nieco inny niż te zwyczajowe, mówiące tylko o artyście wielkim i poważnym – portret powstały głównie w oparciu o wspomnienia muzyków, którzy z nim grali.

    17 stycznia 2019 roku mija 15 rocznica śmierci Czesława Niemena
    Artysta, naprawdę nazywający się Czesław Juliusz Wydrzycki, przyszedł na świat 16 lutego 1939 roku w Starych Wasiliszkach (Białoruś)
    Niemen był polskim kompozytorem, multiinstrumentalistą i piosenkarzem, poruszającym się w swojej muzyce, w zależności od okresu, między rockiem we wszelkich jego odmianach, big bitem, jazzem, awangardą, muzyką filmową i teatralną oraz elektroniką
    Do najpopularniejszych przebojów i pieśni z jego repertuaru należą "Dziwny jest ten świat", "Pod papugami", "Sen o Warszawie", "Wspomnienie", "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "Czas jak rzeka" czy "Jednego serca"
    Specjalnie dla nas wspominają Niemena muzycy, którzy z nim grali lub się okazjonalnie zetknęli, oraz współpracownicy – Maryla Rodowicz, Michał Urbaniak, Józef Skrzek, Janusz Grzywacz, Marek Gaszyński, Kuba Płucisz, Piotr Banach i Krzysztof Wodniczak

Michał Urbaniak po raz pierwszy pracował z Czesławem Niemenem w 1974 roku podczas sesji nagraniowej dla wytwórni CBS, która zaowocowała krążkiem "Mourner's Rhapsody", nagranym między innymi z udziałem czeskiego perkusisty Jana Hammera (który dekadę później zdobył światową sławę muzyką do serialu "Policjanci z Miami").



Cofnąć czas. Czesław Niemen we wspomnieniach muzyków i współpracowników

Jak się z nim pracowało? Czy rzeczywiście był postacią aż tak posagową jak sądzą niektórzy? A może przeciwnie, miał fantastyczne poczucie humoru i bardzo łatwo przechodziło się z nim na "ty"? W którym hotelu ukradli mu pantofle i w jakim mieście wdał się bójkę? Wreszcie dlaczego nie chciał mieć żadnych sponsorów i co sądził o polityce? W 15. rocznicę śmierci Czesława Niemena kreślimy jego portret nieco inny niż te zwyczajowe, mówiące tylko o artyście wielkim i poważnym – portret powstały głównie w oparciu o wspomnienia muzyków, którzy z nim grali.


    17 stycznia 2019 roku mija 15 rocznica śmierci Czesława Niemena
    Artysta, naprawdę nazywający się Czesław Juliusz Wydrzycki, przyszedł na świat 16 lutego 1939 roku w Starych Wasiliszkach (Białoruś)
    Niemen był polskim kompozytorem, multiinstrumentalistą i piosenkarzem, poruszającym się w swojej muzyce, w zależności od okresu, między rockiem we wszelkich jego odmianach, big bitem, jazzem, awangardą, muzyką filmową i teatralną oraz elektroniką
    Do najpopularniejszych przebojów i pieśni z jego repertuaru należą "Dziwny jest ten świat", "Pod papugami", "Sen o Warszawie", "Wspomnienie", "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "Czas jak rzeka" czy "Jednego serca"
    Specjalnie dla nas wspominają Niemena muzycy, którzy z nim grali lub się okazjonalnie zetknęli, oraz współpracownicy – Maryla Rodowicz, Michał Urbaniak, Józef Skrzek, Janusz Grzywacz, Marek Gaszyński, Kuba Płucisz, Piotr Banach i Krzysztof Wodniczak


Michał Urbaniak po raz pierwszy pracował z Czesławem Niemenem w 1974 roku podczas sesji nagraniowej dla wytwórni CBS, która zaowocowała krążkiem "Mourner's Rhapsody", nagranym między innymi z udziałem czeskiego perkusisty Jana Hammera (który dekadę później zdobył światową sławę muzyką do serialu "Policjanci z Miami").

- Fantastycznie się z Niemenem pracowało, podobnie jak z Komedą – wspomina wybitny skrzypek i saksofonista. - Tak to już z reguły jest z tymi, którzy coś tam w muzyce zdziałali. Wchodzi się do studia, nagrywa i wychodzi. Wszystko pasuje.

Zdaniem Urbaniaka Niemen miał jednak ten sam syndrom co Krzysztof Komeda, czyli był niepoprawnym perfekcjonistą. – Podczas prób wiedzieliśmy, co będzie i jak będzie, mieliśmy wszystko przegrane i ogarnięte. Kiedy wiadomo było, że kolejna próba nie będzie konieczna, Niemen spojrzał na nas i powiedział: "Panowie, fantastycznie. Zagrajmy to jeszcze raz".
Niemen po angielsku

W 1985 roku obaj artyści nagrali dla nowojorskiej wytworni Ubx Records płytę "Extravaganza". Jak Michał Urbaniak wspomina, nagrywali w Nowym Jorku, w Studio 54, w bardzo komfortowych warunkach. – Sponsor postanowił wynaleźć najdroższe miejsce w Nowym Jorku i zrobić coś pod nazwą Polish Extravaganza. Zjawiło się wielu artystów z Polski, ale oczywiście Czesław był tam wiodący. Grał też mój zespół i gitarzysta George Benson.

Płyta zadedykowana została zmarłemu w 1985 roku kompozytorowi i dziennikarzowi Mateuszowi Święcickiemu, autorowi muzyki do "Pod papugami" (do tekstu Bogusława Choińskiego i Jana Gałkowskiego). Ta słynna kompozycja, w nowej funkowej aranżacji, oczywiście się na niej znalazła, zaśpiewana podobnie jak przed laty przez samego Niemena. Drugim utworem, w którym usłyszeliśmy jego głos, był angielskojęzyczny "High Horse" autorstwa samego Urbaniaka. Płyta, w wersji winylowej, jest numerem 1 na liście najdroższych polskich winyli sprzedanych na Allegro.

- Bardzo często się w następnych latach spotykaliśmy, a kiedy przyjeżdżał do Nowego Jorku, to czasami u mnie mieszkał – dodaje Urbaniak. – Pamiętam jedną z naszych ostatnich rozmów. Spytałem go o płytę, którą kiedyś mieliśmy w planach. Zamyślił się i powiedział z tym w swoim charakterystycznym akcentem: "Michał, myśmy to już wszystko robili...". Tak jakby trochę stracił ochotę na muzykę.... No ale chyba wystarczająco dużo zrobił.


Absolutny geniusz wokalistyki

Maryla Rodowicz poznała się z Czesławem Niemenem w 1970 roku podczas nagrywania płyty z utworami Kasi Gaertner do tekstów Ernesta Brylla "Na szkle malowane". Jak wspomina, bardzo się polubili. - Zdarzało się nawet, że Czesław przyjeżdżał do mnie do domu. Dla mnie to był przede wszystkim genialny wokalista, absolutny geniusz wokalistyki. Po latach odkryłam, że byliśmy spokrewnieni przez jego mamę.

Rodowicz ma w repertuarze dwie piosenki napisane dla niej przez Niemena, obie do tekstów Jonasza Kofty. Pierwsza, "Kiedy się dziwić przestanę", powstała w 1974 roku, a druga, "Pieśń ocalenia", rok później, specjalnie z myślą o wspólnym występie na koncercie "Premier" 13. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

– Wykonaliśmy ją razem, niestety wycięli nas z transmisji, twierdząc, że to jest za długie – przypomina piosenkarka. – Czesław miał tendencję do instrumentalnego rozbudowywania swoich utworów.
Chopin jedno ma imię

Fakt, że Niemen napisał dla Maryli Rodowicz dwa utwory, jest o tyle znaczący, że artysta bardzo rzadko tworzył na zamówienie. - Bardzo długo go na to namawiałam, bo był osobą nieufną i trudno go było przekonać do nowych projektów.

Rodowicz zapamiętała także długą nocną rozmowę z Niemenem u niej w domu przed pierwszą galą rozdania Fryderyków w 1995 roku, która odbyła się w Sali Kongresowej w Warszawie. – Zarówno jemu, jak i mnie zaproponowano wręczenie po jednej z nagród. Czesław zapewniał, że jest oburzony, iż to się nazywa Fryderyk, bo uważał, że tylko Chopin może w muzycznym kontekście nosić takie imię. Ostatecznie ja stwierdziłam, że rezygnuję, a on, iż jednak na galę pojedzie. "Wyjdę na scenę i tak nawrzucam. I powiem, co o tym wszystkim myślę".

- Następnego dnia siedzę przed telewizorem i widzę, jak Czesław podchodzi do mikrofonu, mówiąc: "Dziękuję bardzo za zaproszenie, chciałbym wręczyć Fryderyka za...". Uśmiałam się pod nosem: "Ale im nawrzucałeś".


Niemen jako Grupa

Józef Skrzek, multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor, nagrał z Czesławem Niemenem cztery płyty wydane na Zachodzie przez wytwórnię CBS pod nazwą Grupa Niemen: "Strange Is This World" (1972), "Ode to Venus" (1973) oraz "Niemen Vol. 1" i "Niemen Vol. 2" (1973, po latach wydane łącznie na CD pod tytułem "Marionetki"). Zagrał też z nim dziesiątki koncertów. W Grupie Niemen występował między innymi razem z muzykami założonego przez siebie w 1971 roku śląskiego zespołu SBB – gitarzystą Apostolisem Anthimosem i perkusistą Jerzym Piotrowskim. Po dwóch owocnych latach współpraca się skończyła.

- Byłem w szoku, kiedy Czesław zaproponował mi, bym zagrał w "superbandzie", który ma nagrywać dla CBS – wspomina Skrzek. – On był dla mnie potęgą. Nigdy nie zapomnę jak go widziałem u siebie w Michałkowicach z Faridą. Trochę z nim pograłem, głównie na organach i gitarze basowej, i nawet odwiedziłem w malutkiej kawalerce przy Teatrze Wielkim. I z tego zrodziła się Grupa Niemen.


Chciałbym cofnąć czas

Józef Skrzek zapamiętał Niemena jako wspaniałego przyjaciela i partnera na scenie, a także muzycznego wizjonera. I jak przyznaje, nie do końca wtedy to jeszcze rozumiał. - To wszystko, co się wtedy wydarzyło, było tak wysokie, że może ja, taki brykający buntownik, byłem za mały i za mało wtedy wiedziałem, żeby to do końca docenić. Teraz, kiedy dojrzałem, wiem, że to genialna postać, którą trzeba na zawsze szanować, śpiewać te utwory. Sam zaśpiewałam niedawno "Dziwny jest ten świat".

- Kiedy o nim myślę, chciałbym cofnąć czas – wyznaje muzyk. - To z nim wyjechałem w świat, na wielkie festiwale, to dzięki niemu w ogóle dostałem paszport i zagrałem przed igrzyskami w Monachium z The Mahavishnu Orchestra. Wspaniałe były z nim wędrówki i wyjazdy, po miastach i hotelach, niezapomniany pobyt w Łagowie Lubuskim. To był człowiek wielkiego kalibru, a jednocześnie niesamowicie skromny, pracowity i odważny w swoich artystycznych przemianach.
Sympatia bez nadużycia

Pod koniec życia Niemen zamierzał powołać do życia fundację wspierającą polskich muzyków grających w stylach bardziej alternatywnych i awangardowych. – Czesław zaprosił mnie do tej organizacji i zamierzał przy jej pomocy walczyć o to, by takiej muzyki było w radiu i w mediach więcej – wspomina Józef Skrzek. - Nawet mi mówił, że będę odpowiadał za południe kraju. Ja się oczywiście od razu zgodziłem.

Obaj mieli także w planach wspólne muzykowanie, między innymi na festiwalu w Petersburgu, a także w śląskim Planetarium. - Bardzo się ucieszył na te koncerty i fundację, mówił tylko: "Jeszcze mam jedną operację i możemy działać". Ze szpitala już nie wyszedł.

- Nie chcę nadużywać słów, ale ze swojej strony mogę powiedzieć, że się z Czesławem co najmniej lubiliśmy – kończy swoje wspomnienie Skrzek.
Z tęsknoty za Polską

Marek Gaszyński, dziennikarz, prezenter radiowy i pisarz, stworzył także ponad 150 tekstów piosenek, w tym kilka dla Czesława Niemena, z którym się przyjaźnił. Najbardziej znaną jest "Sen o Warszawie" z 1969 roku. Powstała, kiedy Niemen przebywał w Paryżu i bardzo za Polską tęsknił.

Jak wspomina Gaszyński, tekst napisał dla niego w stolicy, do istniejącej już muzyki skomponowanej przez artystę. - Podkład z orkiestrą, którą dyrygował Michel Colombier, również aranżer utworu, nagrany został w Paryżu. Polski tekst Czesław nagrał w studiach Polskich Nagrań.



Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Styczeń 24, 2019, 17:25
cz.2

O młodej dziewczynie z gór

Większość utworów tej spółki autorskiej powstało dwa lata wcześniej. - Z "Allilah" długo nie mogłem sobie poradzić – przyznaje Gaszyński. - O Azerbejdżanie wiedziałem tyle co z encyklopedii. Kilka razy próbowałem, nosiłem te nieudane próby do Czesława, a on wiele razy mnie odsyłał do poprawki, by w końcu zaakceptować którąś z wersji, nanosząc zapewne jakieś zmiany. I on wymyślił tytuł, imię młodej dziewczyny z gór Azerbejdżanu.

Innym popularnym utworem był "Klęcząc przed tobą". - Trwał okres niemal dominacji muzyki soulowej nad innymi gatunkami muzyki szeroko rozumianej jako rozrywkowa. Zapewne natchniony głosami i interpretacjami wielkich czarnych pieśniarzy afroamerykańskich, takich jak Otis Redding, Wilson Pickett, James Brown, Ray Charles, Aretha Franklin, również Niemen chciał mieć w swoim repertuarze taki "uduchowiony" hymn do miłości. Poprosił mnie o napisanie takiego. Tu, jeśli dobrze pamiętam, nie było zmian ani konieczności pisania poprawek.

A pochodzący z tego samego okresu "Niepotrzebni"? – Tu nie ma jakiejś osobnej historii – zapewnia Gaszyński. - Napisałem tekst, zapewne temat zaczerpnąłem z własnego życia, i Niemen dopisał muzykę. Ani soulową, ani rockową, ani bluesową, ani rockandrollową.
Łatwo nie było

W 1991 roku mało jeszcze znany zespół IRA wszedł do warszawskiego studia S-4, by pod okiem Leszka Kamińskiego zarejestrować materiał na swoją drugą płytę "Mój dom". Podczas sesji zarejestrowano także cover The Beatles "Come Together", w którym gościnnie wystąpili Grzegorz Kupczyk, Grzegorz Skawiński, Janusz "Johny" Pyzowski i właśnie Czesław Niemen. Piosenka, chociaż z powodów prawnych nie ukazała się na płycie CD, odbiła się wtedy całkiem szerokim echem.

- Kiedy na próbie padło hasło, żebyśmy zaprosili do studia wielkiego Czesława Niemena, Leszek Kamiński ostrzegł nas, że będzie nam bardzo ciężko go namówić – wspomina Kuba Płucisz, ówczesny gitarzysta zespołu. – I rzeczywiście nie było to łatwe, wymagało wykonania wielu telefonów do jego domu. Niemen odpowiadał, że nie wie, czy się do tego nadaje, ale w końcu się zgodził. Byliśmy zachwyceni, zwłaszcza że IRA miała wtedy największe sukcesy dopiero przed sobą.
Charyzma, co onieśmiela

Płucisz wspomina, że Niemen zrobił na muzykach wspaniałe wrażenie i wszyscy czuli do niego ogromny respekt. – A on od razu powiedział do nas: "Cześć, Czesiek jestem".

Ciężko nam to mówienie z nim na "ty" wychodziło i raczej rzadko ktoś się odważył tak mówić. Niemen emanował ogromną charyzmą, która nas strasznie wtedy onieśmielała, a okazał się przemiłym człowiekiem. Bardzo też skromnym.

- Przyniósł ze sobą małe słuchaweczki studyjne, wtedy kosmicznie drogie, bo bardziej komfortowo się z nimi czuł, po swojemu też ustawił odsłuch. Początkowo nie za bardzo mu szło, więc Leszek poprosił nas, byśmy na chwilę wyszli. Po kilkunastu minutach wróciliśmy i nagranie było gotowe. Widać lepiej się czuł, kiedy nagrywał sam.
Wiara i walka

W styczniu 1993 roku muzycy grupy IRA spotkali się z Niemenem raz jeszcze w nagraniu nowej wersji swojej ballady "Wiara", przygotowanej specjalnie na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (której oficjalnym hymnem stała się piosenka "Nadzieja"). Obok Niemena w studiu znaleźli się też między innymi Edyta Bartosiewicz, Maryla Rodowicz, Grzegorz Skawiński, Beata Kozidrak i sam Jurek Owsiak.

- Wtedy już nam z gośćmi poszło łatwiej niż w przypadku "Come Together", bo to Jurek dzwonił do artystów – mówi Płucisz. - Walka była tylko o to, by została "walka". Piotr [Łukaszewski, wtedy także gitarzysta zespołu i autor piosenki – aut.] napisał w tekście "Mieć prawo do walki", a Niemen skomentował to słowami: "Ja o nic nie walczę. Prawo trzeba mieć do życia". Po dłuższych dyskusjach tekst został zmieniony, więc ta wersja "Wiary" była także szczególna.



Słowa w przestrzeń nierzucone


Cztery lata później, w lecie 1997 roku, nawiedziła Polskę powódź tysiąclecia, w której zginęło 56 osób, a straty wyniosły 12 miliardów złotych. Konto akcji "Telewidzowie-Powodzianom" zasiliły wpływy ze sprzedaży specjalnie nagranego singla z nową wersją przeboju grupy Hey "Moja i twoja nadzieja '97", w której, obok Kasi Nosowskiej, zaśpiewali Maryla Rodowicz, Edyta Bartosiewicz Czesław Niemen. Wszyscy wystąpili także na charytatywnym koncercie zorganizowanym przed gmachem TVP.

Ówczesny gitarzysta i twórca większości repertuaru Piotr Banach tak wspomina swoje jedyne spotkanie z Czesławem Niemenem. – Wszedł do garderoby, która mieściła się w namiocie, wyciągnął rękę, uścisnął mi dłoń i powiedział: "Panie Piotrze, gratuluję piosenki". Powiedział to oczywiście z tym swoim charakterystycznym akcentem i wyszedł.

Muzyk przyznaje, że i dla niego Czesław Niemen był absolutną ikoną. – Jak największa światowa gwiazda, tylko że mieszkająca w Polsce. A spotkanie, choć krótkie, zrobiło na mnie kolosalne wrażenie. W końcu wiedział, jak mam na imię, i zwrócił się do mnie - a nie, że rzucił coś w przestrzeń. Do dziś to doskonale pamiętam.
Na zakładzie był Niemen

W 1975 roku Niemen zaproponował współpracę jazz-rockowemu zespołowi Laboratorium. – Zaczęło się od starego "Żaka" w Gdańsku – wspomina pianista zespołu Janusz Grzywacz. – Niemen stał gdzieś z boku i po koncercie przyszedł do naszej garderoby z żoną, mówiąc:

"Chłopaki, może byśmy coś razem pograli? Bo pasujecie bardzo do mojej koncepcji". Oczywiście się zgodziliśmy. Znaliśmy przecież świetnie jego muzykę.

Próby Niemena z Laboratorium odbywały się w małym klubiku mieszczącym się w Zakładach Przemysłu Tytoniowego w Krakowie-Czyżynach. – Przyjechał do nas z ciężarówką sprzętu – wspomina muzyk. – Kiedy graliśmy, szyby były oblepione robotnikami, którzy przerwali pracę. Na drugi dzień dyrektor wezwał moją żonę, kierującą klubem. "Pani magister, podobno na zakładzie był Niemen. Dlaczego załoga o tym nie wiedziała?".
10 cm nad ziemią

Muzycy występowali w tej konfiguracji przez dwa lata mniej lub bardziej regularnie, w Polsce i za granicą. - Zagraliśmy parę naprawdę fajnych i dużych koncertów i festiwali, choćby w ramach trasy "Musicorama" – mówi Grzywacz, który zaznacza, że w Niemenie znalazł świetnego partnera do rozmów o Norwidzie i poezji. – Strasznie się cieszył, że wreszcie ma z kim całymi dniami pogadać.

Zdaniem muzyka Niemen na zewnątrz rzeczywiście był postacią pomnikową. – Trochę sobie z niego kpiłem, mówiąc: "Czesiu, ty się tak unosisz 10 cm nad ziemią, jak święty". Był trochę niedostępny, niewielu udzielał wywiadów. Ale kiedy się weszło z nim głębiej w rozmowę, okazywało się, że jest erudytą, człowiekiem niezwykle inteligentnym i bardzo dowcipnym.
Przekręty i pantofle

Kiedy w 1977 roku Bukareszt nawiedziło trzęsienie ziemi, zabijając 1400 osób i rujnując miasto, rząd PRL wysłał do stolicy Rumunii, w ramach socjalistycznej solidarności, Czesława Niemena. Pojechał tam oczywiście z muzykami Laboratorium.

- Nigdy nie zapomnę wstrząsającego widoku ruin, jaki zastaliśmy na miejscu – wspomina Grzywacz. – Jechaliśmy przez różne kraje autobusem i padliśmy ofiarą różnych przekrętów, z dolarami w tle. Kiedy czekaliśmy w foyer jedynego ocalałego w Bukareszcie hotelu na szofera, ktoś ukradł Cześkowi pantofle. Wystarczyło, że je ściągnął, obrócił się na chwilę, by założyć buty, a pantofli już nie było.


Było co nagrać

Janusz Grzywacz pamięta też niebezpieczną sytuację, do jakiej doszło w Nowym Sączu, kiedy Niemen został zaatakowany na ulicy. - Jakiś menelek spytał go niesympatycznie, która godzina. Czesław odpowiedział, że "być może twoja ostatnia". I wtedy agresor rzucił się na niego z pięściami. Niemen walnął go w obronie własnej uherem, małym reporterskim magnetofonem szpulowym. No i uszkodził sobie rękę. Pojechał do szpitala, założono mu gips, a przecież mieliśmy przed sobą kilka koncertów. Jakoś sobie poradziliśmy, mimo że musiał grać tylko lewą ręką.

- Najlepsze było przemówienie – zaznacza muzyk. – Czesiek lubił wtedy przemawiać i naprawiać ludzkość. Wyszedł więc na początku, z tą ręką w gipsie. "Przyjechałem tu do was z wielką kulturą, żeby ją wam pokazać..." – zwrócił się do publiczności, podnosząc ten gips, w punktaku, bardzo wysoko: "I oto coście mi uczynili...". Ludzie na fotelach trochę się speszyli, ale potem koncert był świetny. Jak wszystkie. Bardzo żałuję, że niestety nie nagraliśmy z nim żadnej płyty. Bo było co nagrać – kończy swoje wspomnienie Grzywacz.
Prekursor często nierozumiany

W 1990 roku Czesław Niemen zatrudnił menagera – został nim dziennikarz i producent Krzysztof Wodniczak. – Zaproponował mi współpracę po koncercie, który zorganizowałem w Poznaniu dla dziesięciu tysięcy ludzi, na schodach Starego Rynku. Zgodziłem się.

- Niemen był wielkim indywidualistą i prekursorem, często nierozumianym, szybko wymykającym się wszelkim muzycznym modom – przypomina Wodniczak. – Łączył może nie epoki, ale na pewno pokolenia. Interpretował teksty Asnyka, Iwaszkiewicza, Przerwy Tetmajera, Tuwima, Mickiewicza czy Norwida i i był nonkonformistą. Dzięki temu mógł codziennie rano spojrzeć sobie w oczy przed lustrem. Wiedział, że w życiu postępuje właściwie, według otrzymanego od rodziców wychowania i tego, co nazywamy Dekalogiem.
Jakość bez banerów

Współpraca Niemena z Wodniczakiem rozpoczęła się krótko po premierze przedostatniej płyty artysty, "Terra Deflorata". – To był czas, kiedy postawił na trudną progresywną muzykę elektroniczną – wspomina były menager. – Stacje radiowe niechętnie prezentowały te utwory na swojej antenie, a ludzie niekoniecznie chcieli ich słuchać w dużej dawce na żywo. Dlatego zorganizowaliśmy trasę pod tytułem "Niemen wspomnieniowy". W pierwszej części przeważała muzyka elektroniczna, a w drugiej były już te wszystkie znane przeboje.

- Od początku Czesław zaznaczył, bym nie zabiegał o sponsorów. Nie chciał, żeby mu na scenie coś tam nieodpowiedniego zalegało, jakieś banery czy logo. Zależało mu także, by tych koncertów nie było zbyt wiele, gdyż nie chciał się męczyć. Ostatecznie grał ich około dziesięciu rocznie. Stawiał na jakość.



Na prawo do lasu

Wodniczak podkreśla, ze Niemen był bardzo otwarty na świat i przyrodę, a także kochał zwierzęta (był zresztą wegetarianinem). – Często, kiedy jechaliśmy z miasta X do miasta T, skręcał w jakąś boczną drogę, w kierunku lasu lub wolnej przestrzeni. Zatrzymywał się, brał kamerę i filmował. Cieszył się, kiedy zobaczył jakieś zwierzątko, zająca czy stado ptaków. Był ludzki i przyjazny dla otoczenia. Stąd przesłanie z tej płyty "Terra Deflorata", w obronie Ziemi gwałconej przez człowieka.

Menager dementuje też doniesienia o zaangażowaniu politycznym artysty, chociaż przyznaje, że bliżej mu było do prawicy niż lewicy (czemu niekiedy dawał wyraz na przykład w felietonach pisanych do miesięcznika "Tylko Rock"). – Co prawda pozwolił Akcji Wyborczej "Solidarność" na wykorzystywanie utworu "Dziwny jest ten świat" podczas kampanii wyborczej, ale nie chciał się angażować w jakiekolwiek ruchy partyjne.

Ostatni raz Wodniczak rozmawiał z Niemenem w sylwestra, kilkanaście dni przed śmiercią artysty. – Nawet była mowa o pewnych planach, nagraniowych i koncertowych - wspomina.
A świat nadal dziwny

Czesław Niemen zmarł 17 stycznia 2004 roku w Centrum Onkologii w Warszawie. Pozostawił w żałobie swoją drugą żonę Małgorzatę Niemen oraz córki Natalię, Eleonorę. Pozostawił w żałobie swoją drugą żonę Małgorzatę Niemen oraz córki Natalię, Eleonorę i Marię (tę ostatnią z pierwszego małżeństwa). Jak w 2011 roku zapewniła Natalia w wywiadzie z Onetem, wbrew temu, co się mówiło, artysta nie umarł z powodu nowotworu (układu chłonnego), lecz za sprawą powikłań związanych z zapaleniem płuc.

- Nabawił się go już w szpitalu onkologicznym, w którym leżał. Niestety, ktoś wpadł tam na genialny pomysł, by w styczniu wymienić okna...

Pogrzeb Czesława Niemena odbył się 30 stycznia w katakumbach na Starych Powązkach w Warszawie, gdzie została złożona urna z jego prochami. W ceremonii wzięło udział blisko 3 tysiące osób. Symbolicznie, w momencie jej rozpoczęcia, o godzinie 13.00, większość polskich stacji radiowych wyemitowała "Dziwny jest ten świat".

(http://s.tvp.pl/images2/3/e/c/uid_3eca557cc01ea015dd552c2dfdd09bfc1242306322160_width_1000_play_0_pos_0_gs_0_height_750.jpg)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Luty 10, 2019, 14:05
Jedna z kilku płyt gdzie wspólnie z innymi wykonawcami usłyszymy w ciekawych wierszach Czesława Niemena. Płyta nagrana dla Studia 63 oraz Teatru Powszechnego i Narodowego w Warszawie.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Luty 15, 2019, 17:23
Trójka wspomina Czesława Niemena. zapraszam w niedzielę 17 lutego 2019 r do radiowej trójki na dzień wspomnień z okazji 80 rocznicy urodzin Pana Czesława.

https://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/2262797,Trojka-wspomina-Czeslawa-Niemena-w-80-rocznice-urodzin-W-programie-koncert-Krzysztofa-Zalewskiego

(https://niezaleznacdn.pl/imgcache/750x430/c/uploads/cropit/1547649597c6e7708bc4b8f61ac485dd4e0372933476f4396b30c8f0b1f3b20a1f0159807e.jpg)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 18, 2019, 17:33
Materiał spóźniony o kilka dni, ale wrzucę kilka fotek. Z archiwum materiałów o tym wspaniałym artyście.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 18, 2019, 17:45
Czy są jakieś dzienne limity MB na wklejanie zdjęć?
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Luty 18, 2019, 17:49
Wal śmiało.  :)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 18, 2019, 18:03
Grafiki Niemena. Wybrane.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 18, 2019, 19:13
Ciekawy wywiad, taki melomańsko-audiofilski i PRO zarazem. Będzie o wyższym basie, sybilantach, loudness war itp.

Wojciech Pacuła, inżynierowie dźwięku i muzyka Czesława Niemena.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:49
Autografy cz. 2.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:51
Autografy cz. 3.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:52
Autografy cz. 4.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:53
Autografy cz. 5.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:54
Autografy cz. 6.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:55
Autografy cz. 7.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:56
Autografy cz. 8.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 19, 2019, 06:58
Fot. Małgorzata Ostrowska, jej syn i Czesław Niemen
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 20, 2019, 07:10
Grafiki autorsta Cz. Niemena - cz. 2.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 20, 2019, 07:11
Grafiki autorsta Cz. Niemena - cz. 3.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 20, 2019, 07:13
Grafiki autorsta Cz. Niemena - cz. 4.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 21, 2019, 07:22
Wywiad ,,1968 Nowa Wieś", Zbigniew Adrjański.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 22, 2019, 06:24
Dwie fotki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 22, 2019, 06:32
Kilka materiałów o płycie S. Soyki:


Stanisław Soyka - W hołdzie mistrzowi

Data wydania: 24 kwietnia 2012
Nr katalogowy: 279988
Wydawca: Universal Music Group

Utwory:
01. Czesław Niemen - Czas jak rzeka
02. Czesław Niemen/Adam Asnyk - Jednego serca
03. Czesław Niemen/Jacek Grań - Wiem, że nie wrócisz
04. Czesław Niemen - Dziwny jest ten świat
05. Czesław Niemen - Sukces
06. Czesław Niemen / Marta Bellan - Jeszcze sen
07. Czesław Niemen / Edward Fiszer - Stoję w oknie
08. Czesław Niemen / Jarosław Iwaszkiewicz - Nim przyjdzie wiosna
09. Czesław Niemen / Marek Gaszyński - Sen o Warszawie
10. Czesław Niemen / Cyprian Kamil Norwid - Moja Ojczyzna

W nagraniach udział wzięli:

Kuba Sojka na perkusji
Przemek Greger na gitarach
Marcin Lamch na kontrabasie
Zbyszek Uhuru Brysiak na instrumentach perkusyjnych
Antoni Sojka na moogu i keyboardzie
Antoni Gralak na trąbce
Aleksander Korecki na saksofonie
Gościem specjalnym jest Tomasz Jaśkiewicz, którego usłyszymy m.in. w promującym płytę
utworze ,,Wiem, że nie wrócisz".


"Stanisław Soyka w hołdzie Mistrzowi" to zbiór 10 piosenek z repertuaru Czesława Niemena.
Usłyszymy tu między innymi: "Dziwny jest ten świat", "Stoję w oknie", "Jeszcze sen", "Jednego
serca", "Nim przyjdzie wiosna" lub "Moja Ojczyzna". Stanisław Soyka potraktował tę płytę jak
hołd złożony wielkiemu Artyście, jednocześnie też jako źródło inspiracji. W rezultacie przy
zachowaniu w części aranżacji oryginalnych, pokusił się też o ich zmianę wedle własnej wizji. Nie
ma tu jednak nadużyć, są za to utwory nowocześnie brzmiące i profesjonalnie zagrane.
Stanisław Soyka o albumie:
"Nagrań dokonaliśmy w pięć dni. To niedługo. Przygotowania trwały dwanaście lat, a to z kolei
wystarczająco długo by zamierzenie zrealizować rzetelnie. Sesja ta była wyjątkowa. Wyjątkowość
polegała na tym mianowicie, że trudno było nam uwolnić się od bardzo szczególnych emocji.
Starszyzna naszego kolektywu czyli: Alex Korecki, Antoni Gralak, Zbyszek Uhuru Brysiak i ja nie
tylko fascynowaliśmy się twórczością Czesława Niemena w naszych szczenięcych latach ale także
mieliśmy później zaszczyt spotkać go osobiście. Magii tym dniom w studio dodawał fakt, że
naszym gościem był Tomasz Jaśkiewicz- nadworny gitarzysta Niemena. Czesław Niemen.
Powszechnie kojarzymy to hasło z głosem. Jedynym, unikalnym, niedoścignionym i wspaniałym
śpiewaniem. Nasz album powstał jednak także po to, by wykazać, że Czesław Niemen był wybitnym
kompozytorem. Dziesięć piosenek to zaledwie drobna część obszernej spuścizny Artysty. Ot:
subiektywny wybór. Jestem przekonany, że jego dzieło będzie przedmiotem profesjonalnych analiz
a także źródłem inspiracji dla następnych pokoleń bo Czesław Niemen był nie tylko ważną postacią
pop kultury w drugiej połowie XX wieku. Czesław Niemen był mistrzem."

W załączniku recenzje płyty i wywiady z Soyką.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 09:04
Dom rodzinny Niemena
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 09:05
Dom rodzinny Niemena - cz. 2.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 11:19
Krótkie wspomnienie. Jarocin, Sopot. Na początku mówi chyba Piotr Metz.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 11:33
Reportaż "Piotrek miał to w genach" – Wiesława Szymańskiego
21 marca 2010. godz. 9:35

Miał dwadzieścia lat i był perkusistą w zespole Uniwersum, kiedy latem 1973 roku w klubie Herkulesy w Białymstoku jego grę usłyszał Czesław Niemen. Minęło kilka tygodni i w mieszkaniu Piotra Dziemskiego zadzwonił telefon – Niemen pytał, czy Piotrek chce grać w jego zespole... Tak zaczęła się współpraca znanego już w Polsce i za granicą kompozytora z młodym, niezwykle utalentowanym muzykiem. Po latach Czesław Niemen tak wspominał Piotra Dziemskiego: - ,,Nigdy niczego nie musiałem tłumaczyć. Polimetria i polirytmia nie stanowiły dla niego żadnego problemu. Wielki samorodny talent".

Piotr Dziemski zmarł 35 lat temu - 29 marca 1975 roku. Zmarł po rutynowej operacji w szpitalu w Białymstoku. Miał 22 lata i wielką muzyczną karierę przed sobą.
W reportażu zmarłego muzyka wspominają bracia – Jerzy i Tadeusz Dziemscy.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 11:33
Reportaż - Piotr Dziemski - cz. 2.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 25, 2019, 12:20
Epitafium Pamięci Piotra





Sopot '74 Niemen Aerolit – Pielgrzym




Sopot '74 Niemen Aerolit – Cztery ściany świata


Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 26, 2019, 08:56
Rok 1970 - zainteresowanie Faridą.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 26, 2019, 08:58
1970 - Płyta Enigmatic
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 27, 2019, 06:35
Franciszek Walicki - człowiek który odkrył talent Niemena - opowiada pewną historię.

Była niedziela 3 czerwca 1962 roku i Witold Mrzilek, kierownik organizacyjny Niebiesko - Czarnych, tych jeszcze z Jurkiem Kosselą, zawiadomił nas, że tego dnia koncert odbędzie się...w zakładzie karnym dla kobiet w Grudziądzu. Niebawem minęliśmy żelazną bramą. Sala była pełna. Przeważały młode kobiety. Czesiek występował jako tzw. przerywnik między rock'n'rollowym łomotem zespołu - sam, tylko z gitarą. Kiedy wszedł na scenę wysoki, szczupły, z krótko ostrzyżonymi włosami i z czarnym wąsikiem, dziewczyny ożywiły się. Co też nam pokaże ten chłopak o wyglądzie wystraszonego ministranta? A kiedy zamiast rock'n'rolli usłyszały sentymentalne zawodzenie po hiszpańsku, były wyraźnie rozczarowane. Napięcie spadło, zaczęły się rozmowy, nawet śmiechy. Byłem wściekły na siebie za pomysł z Cześkiem. Wyszedłem z sali i czekałem, aż skończy się żenujący spektakl. A Czesiek śpiewał i śpiewał. Był chyba w połowie Malagenii, kiedy wróciłem na salę, aby dać znak, żeby kończył. Zaskoczyła mnie cisza na widowni.
Nie wierzyłem własnym oczom. Dziewczyny... płakały. Nie krępowały się, nie wstydziły. Czesiek skończył i zszedł z estrady. Bez słowa objąłem go i przytuliłem. Wiedziałem już, że odkryłem skarb... Opisując występ Niemena w grudziądzkim wiezieniu dla kobiet i wrażenie, jakie zrobił na więźniarkach, przypomniało mi się inne wydarzenie.

W roku 1964 odwiedziła Polskę Marlena Dietrich, uważana za jedną z największych osobowości estrady i filmu lat trzydziestych (Błękitny anioł, Maroko u boku Gary Coopera, Blond Venus, Szanghaj Express). Miała już 60 lat, ale jej występ w Sali Kongresowej w Warszawie z towarzyszeniem orkiestry pod dyrekcją Burta Bacharacha był czymś zupełnie niezwykłym! Pierwszą część imprezy wypełniali Niebiesko - Czarni, Marlena z uwagą obserwowała występ zespołu, stojąc w bocznych kulisach. A ja obserwowałem Marlenę. Nagle spoważniała, zmieniła się na twarzy. Czesiek śpiewał Czy mnie jeszcze pamiętasz. Nazajutrz dowiedzieliśmy się, że Marlena pragnie włączyć tę piosenkę do swojego repertuaru i prosi nas o wyrażenie zgody. W grudniu 1964 roku ukazał się album ''Die Neue Marlene" (Electrola STE 83788) z nagraniem naszej piosenki w niemieckiej wersji językowej pt, Mutter, hast Du mir wergeben? (Matko, czy mi wybaczyłaś?). Tekst napisała Marlena. Ale nie jest to zwykły tekst. To jakby rachunek sumienia wielkiej gwiazdy, która w młodości opuściła matkę-ojczyznę, a po latach pragnie do niej wrócić. To najbardziej nostalgiczna z nostalgicznych piosenek Marleny, napisana przez nią z myślą o samej sobie.

W pierwszych latach kariery, a także później, Niemen był obiektem niewybrednych ataków ze strony twórców i odtwórców, których przewyższał talentem, wyprzedzał wyobraźnią. Pierwsze płyty Niemena zaliczano do najgorszych płyt roku. Krytykowano wszystko... Trzeba było mieć dużo odwagi i wytrwałości, aby zostać tym, kim jest dzisiaj.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 28, 2019, 08:21
Wydawnictwo Muzyczne Kraków grudzień 1972 r. - wywiad
Sewen Marek
Czesław Niemen

Fragment

(...)Ostatnie moje pytanie zmusiło pana do dłuższej wypowiedzi. Sądzę, że to, które teraz panu zadam
również nie pozwoli przedstawić panu swej opinii w dwóch słowach... Co pan sądzi o naszym
filmie?
- Mamy znakomitych twórców filmowych. Uważam, że młodzi twórcy powinni częściej dochodzić
do głosu. Chyba tak tez się dziać zaczyna. Jestem zafascynowany Andrzejem Wajdą - a mój podziw
dla jego sztuki reżyserskiej doszedł do szczytu po obejrzeniu jego filmu ''Wesele", w którym także
brałem udział, lecz nie jako aktor, a jako wokalista, nagrywając fragmenty pieśni Chochoła.
- ...?
- Tak. Nagrałem swój śpiew solo- a cappella. Wyszło dość zgrabnie. Jestem zachwycony Wajdą...
To twórca wrażliwy, wskazujący piękno, którego przecież tyle mamy na każdym kroku. Trzeba
tylko umieć je pokazać... Wysoko cenię takie innego wybitnego naszego reżysera - Jerzego
Skolimowskiego. Widziałem jego ostatni film: ''Na dnie". Moim zdaniem jest rewelacyjny.
- Co pan sądzi o naszym piłkarstwie?
- Też mamy wielu zdolnych piłkarzy i stać ich na wiele dowodem złoty medal na Olimpiadzie
- Lubański?
-Lubańskiego znam osobiście - uważam go za wspaniałego piłkarza i znakomitego sportowca. (...)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Luty 28, 2019, 11:19
Wacław Panek "Niemen - kształty mitu" - Wrocław - Brzeg 21-24 marca 1974 roku

Fragment:

Kim jest ten człowiek, któremu nasza prasa poświęciła w ostatnich latach wiele tysięcy stron
maszynopisu? Kim jest i cóż zdziałał skoro znają Go i mówią o Nim wszyscy; skoro spory na jego
temat mają najczęściej temperaturę wrzenia? Idol? Piosenkarz? Kompozytor? Aranżer,? Artysta?
Człowiek-symbol? Organista? Młodzieżowe bóstwo? Człowiek, który ściągnął spodnie? Klasyk
XX wieku? Szalbierz? Filozof? Mitoman? Rzemieślnik muzyczny? Duchowy przywódca młodych?
Cierpiętnik? Pielgrzym rodzimej rozrywki? Zgryzota dostojnych wychowawców? A może
rzeczywiście coś dziwnego jest w tym świecie, który kazał Mu być gwiazdą?
- Próbowałem znaleźć odpowiedź.
Przeczytałem kilkaset artykułów, przesłuchałem nagrania płytowe Czesława Niemena.
Obserwowałem jego występy w kolejnych latach jego kariery, z różnymi muzykami i przed różną
publicznością. Rozmawiałem z jego młodymi wielbicielami, wrogami oraz z osobami
wtajemniczonymi w piśmie i w dźwięku.
I wcale nie jestem przekonany o tym, że mit Niemena jest tylko mitem i że obraz, który
ukształtował się wokół jego kilkuletniej popularności jest prosty i jednowymiarowy. Zresztą jest to
nie tylko obraz działalności Niemena. To raczej zlepek wielu lustrzanych odbić naszej codzienności
- zwłaszcza z życia młodzieży ale i nie tylko młodzieży - który z tych lub innych powodów
przylgnął do hasła wywoławczego: NIEMEN.
Co się kryje za tym hasłem? (...)

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: malg w Luty 28, 2019, 22:43
Cytat: Kangie w Luty 28, 2019, 11:19
Wacław Panek "Niemen - kształty mitu" - Wrocław - Brzeg 21-24 marca 1974 roku

Fragment:

....  który z tych lub innych powodów
przylgnął do hasła wywoławczego: NIEMEN.
Co się kryje za tym hasłem? (...)



Słyszałem kiedys w latach 70-tych, takie zdanie, że popularność Niemena
wynika z tego że nie ma takich którzy by na niego nie reagowali, czyli obojętnych wobec jego dokonań.
Niemen zawsze wzbudzal emocje, czy to pozytywne czy negatywne, ale naprawdę mało było takich którzy go nie znali czy nie oceniali
Czy ten pogląd jest prawdziwy - to inna sprawa
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 01, 2019, 05:48
Grzegorz, ja niestety urodziłem się zbyt późno żeby być na bieżąco, o tym pamiętać, ba - a nawet o tym wiedzieć. Odkrywam fenomen tego artysty. Jeszcze jakieś 8-10 lat temu znałem go z utworów puszczanych w radio, czyli "Pod papugami", "Płonie stodoła", "Dziwny jest ten świat". Zupełnie nie znałem go z czasów współpracy z SBB, muzykami z Aerolit czy chociażby ostatnie 15-20 lat jego życia, czyli samotnik otoczony komputerami. Poznałem natomiast kilku ludzi, kórzy wiedzą dużo o Niemenie i opowiedzieli mi kilka ciekawych historii.

Za każdym razem mam ciarki na plecach gdy posłucham tego utworu. Im głośniej, tym ciarki większe. Absolutny mistrz wokalu, radzący sobie doskonale a capella, potrafiący przenosić na chwilę do innego świata...

Czesław Niemen - Com uczynił /sł. B. Leśmian/


Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 01, 2019, 05:54
Dopokąd idę - rozmowa z Czesławem Niemenem, piosenkarzem i kompozytorem
Andrzej Haegenbarth- krytyk sztuki, publicysta, fotografik.

Fragment:

- Słuchając ostatnich pana utworów mam wrażenie, iż komponuje pan raczej, by tak rzec, dla
siebie, a nie dla odbiorcy lubiącego muzykę popularną.
- Za dużo jest piosenkarzy, piosenkarek, którzy lubią sobie pośpiewać. Stosunkowo łatwa
możliwość znalezienia się na piedestale każe im często nie przebierać w środkach, w dążeniu do
celu. Mamże jeszcze ja przyczyniać się do i tak już zepsutego gustu, szerokiej rzeszy miłośników
,,rozrywki"?
- Czy to co robi pan obecnie jest według pana muzyką poważną czy rozrywkową?
- Jeżeli są ludzie dla których rozrywką jest myślenie, to nie mam nic przeciwko określaniu mojej
muzyki mianem rozrywkowej.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 11, 2019, 07:18

Temat na nowelę - Wiesław Królikowski

''Magazyn Muzyczny'' 1989 nr 12 - grudzień

Fragment:

Czesław Niemen pokazuje mi okładkę swego longplaya Terra deflorata. Okładka - jego własnego projektu - jest już wydrukowana i to w 50 tysiącach egzemplarzy. Płyty jeszcze nie ma.
Nacięliśmy acetat bardzo uważnie i oddaliśmy do Polskich Nagrań, żeby zrobili nam z tego pozytyw do matrycy - mówi w imieniu swoim i Veritonu, który wydaje Terrę defloratę. - Ale pierwsza przymiarka spowodowała zniszczenie acetatu. Trzeba było nacinać następny...
Teraz wybiera się po próbną płytę do Pionek, Zawsze bardzo przejmował się wszystkim, co dotyczyło jego nagrań płytowych. Zawsze traktował bardzo serio swoją twórczość i swoich słuchaczy. Chciał, aby do ich rąk trafił jak najlepszy produkt.
Tym razem okazja jest szczególna. Terra deflorata to jego pierwszy longplay po dziesięcioletniej przerwie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 12, 2019, 06:19
Czas jak rzeka - Wiesław Królikowski

,,Magazyn Muzyczny" 1989-4


Fragment:

W następnych latach Czerwono-Czarni, mimo kolejnych zmian składu, podążali w kierunku
popularnej i pozbawionej określonego stylu muzyki rozrywkowej o coraz bardziej wątpliwej
estetyce. Stopniowo też tracili aurę ,,grupy młodzieżowej". Żałosnym nieporozumieniem był ich
występ w pierwszej części warszawskiego koncertu The Rolling Stones wiosną 1967r. Jest takie
zdjęcie Marka Karewicza, przedstawiające scenę zza kulis tego koncertu. Krótko ostrzyżeni, ubrani
w smokingi, garnitury i białe koszule Czerwono-Czarni pochylają się nad Charlie Wattsem
demonstrującym jakąś figurę perkusyjną. Watts - fantazyjnie i swobodnie ubrany - robi w tym towarzystwie wrażenie ekscentrycznego
młodzieńca, który zabłąkał się na dancing. Trudno o bardziej obrazowe zestawienie big-beatu a la
Czerwono-Czarni z nowoczesną muzyką młodzieżową.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 13, 2019, 06:27
Spojrzenie za siebie - z Czesławem Niemenem o jego nagraniach rozmawia Wiesław Królikowski

"Magazyn Muzyczny" 1984-5


Fragment:


Piosenka dla zmarłej (Cz. Niemen - J. Iwaszkiewicz), z longplaya Niemen, Grupa Niemen, Muza SX 0696, 1972 r.

- Ten utwór jest dobrym przykładem eksperymentów, jakie podjął Pan w początku lat
siedemdziesiątych: ma prostą melodię, ale o klasycznej strukturze, jakby wywiedzioną z tematu
sonatiny; interesująco wykorzystuje kontrast rockowych improwizacji gitarowych z partią
kontrabasu, zawierającą charakterystyczne glissanda i nieartykułowane dźwięki, a nabiera
dodatkowej ekspresji dzięki kulminacjom o zagęszczonej harmonii i licznych dysonansach.

- "Piosenkę dla zmarłej" wykonywałem w bardziej konwencjonalnej wersji z poprzednim swoim
zespołem, w którym Jacek Mikuła grał na instrumentach klawiszowych. W grudniu 1971 r.
rozpocząłem współpracę z Józefem Skrzekiem. Słyszałem wcześniej jak grał z grupą Breakout i
miałem świadomość jego wielkich możliwości... Nie byłem zadowolony ze swego dwupłytowego
albumu zrealizowanego na przełomie 1970 i 1971 r., ani z późniejszych koncertów. Chciałem, aby
moja muzyka była bliska rocka, jazzu i awangardowej muzyki poważnej. Na pierwszej próbie, na
którą przyszedł Skrzek, staraliśmy się zmienić w tym duchu "Piosenkę dla zmarłej". Jednak
gitarzyście i perkusiście z poprzedniego składu zupełnie to nie szło. Wtedy Józef powiedział mi:
mam odpowiedniego gitarzystę. ściągnął Lakisa (Apostolis Antymos - przyp. W. K.)... A ten tylko
grał bluesy w manierze B. B. Kinga. Ale szybko złapał, o co chodziło, okazał się niesamowicie
muzykalny i bardzo go polubiłem. Naprawdę ruszyliśmy, gdy dołączył drugi muzyk z zespołu
Skrzeka - Jerzy Piotrowski. Początkowo nie był przekonany do takiej muzyki, śmiał się z tego, ale
wykonywał wszystko bezbłędnie.
- Sądzę, że duży wpływ na Pana miał wtedy Helmut Nadolski, awangardowy kontrabasista, który
także znalazł się w Grupie Niemen...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 13, 2019, 11:33
Krasnystaw 1990

Fragment

Czesław Niemen przyjechał do Krasnegostawu na kilka godzin przed koncertem. Organizatorzy
pomogli mu w transporcie i instalacji instrumentów muzycznych w Kościele Św. Franciszka. W
kwestii posiłku przed występem Niemen nie miał specjalnych wymagań, gdyż od dłuższego czasu
był wegetarianinem.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 14, 2019, 06:37
 1969 XI Panorama – Spotkanie z Niemenem

Fragment

— Co sądzi pan o muzyce rozrywkowej we Włoszech?
— Nie podoba mi się. Jest zbyt skomercjalizowana. Spotkałem natomiast klika zespołów dużej klasy, które nie są znane, bo grają muzykę ambitną, w pewnym sensie za trudną dla przeciętnego Włocha.
— Czy nagrał pan cos?
— Tak, singla z piosenką pt. ,,Io Senza Lei", który bierze udział w niezwykle popularnym we Włoszech plebiscycie szaf grających. A trzeba wiedzieć, że w kraju tym znajduje się około 30 tyś. szaf, a odtwarzane z niob płyty są rejestrowane. Zwycięża ta, która była najczęściej słuchana. Podobno moja płyta rozchodzi się bardzo dobrze.
— Co Włosi wiedzą o polskiej muzyce rozrywkowej?
— Nic, albo prawie nic!
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 18, 2019, 10:26
1977 X 29 Polityka nr 44(1078)

Fragment

Czego właściwie oczekiwał twórca pierwszego w Polsce protest songu?

,,Myślałem - wyznawał w jednym z licznych wywiadów - że jak zaśpiewam taką piosenkę to coś się wokół mnie odmieni, że ludzie będą wstrząśnięci tak, jak ja byłem wstrząśnięty swoją piosenką".

W innym wywiadzie dodawał jeszcze:

,,Po śmierci ojca Świat był w moim widzeniu tak okropny, że zacząłem się dziwić. Od wielu lat chciałem po prostu wyśpiewać ludziom prawdę, z której niekiedy nie zdają sobie sprawy. ,,Dziwny jest ten Świat" to protest przeciwko obłudzie. Mój protest. Obłuda jest rzeczą straszną. Jestem człowiekiem z małego miasteczka na Wileńszczyźnie, na wsi i na prowincji, z której pochodzę, panują lepsze stosunki i obyczaje niż w świecie, do którego teraz należę.. Zanim stałem się tym, kim jestem, musiałem przejść bardzo dużo i dużo doświadczyć na własnej skórze. Dużo krzywdy".
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 19, 2019, 06:21
 1997.11.11 - Machina "Człowiek dobrej woli" - Grzegorz Brzozowicz

Fragment

Problem z naszą muzyką lat 60-tych, polegał na banalnych tekstach. Utrudnieniem był język polski. Pamiętam, ileż musieliśmy sie nagłowić z Frankiem, żeby polski tekst można było zaśpiewać ''z angielska''. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych umiałem już na tyle go naginać do muzyki, że zaczynał mieścić się w stylu rockowym. Presja była, ale ze strony starych autorów. Kiedy zobaczyli, jaką popularnością cieszą sie młode zespoły, to zaczęli naciskać. Wtedy panowała zasada, że piosenkarz nie był twórcą, a przez lata pieniądze
przysługiwały wyłącznie kompozytorom i autorom tekstów. Wyłamałem się jako pierwszy w 1963 r., piosenką ''Wiem, że nie wrócisz''. To zostało bardzo źle przyjęte przez środowisko.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Marzec 20, 2019, 06:46
,,Dreszcze emocji zgubiłem po drodze..." - DANUTA KULESZYŃSKA

Fragment
- Najbardziej przez Pana ceniona cecha charakteru?
- Skromność. Słowo to może określać nasze skromne umiejętności, nasze skromne myślenie i szereg innych niedostatków... Chciałbym jednak powiedzieć o skromności w postępowaniu człowieka we współżyciu z innymi... Człowiek nigdy nie powinien pokazywać swojej wyższości, jeśli nawet takową posiada. Skromność jest wynikiem mądrości, ta z kolei - doświadczenia. Wystarczy wyciągnąć wnioski z historii. Wiemy jak wielu było pieniaczy, których ślepa wiara we własne triumfy doprowadziła do niepoczytalnych kroków w imię własnego egoizmu. Istnieje jednak sprawiedliwe prawo przyrody, które wraz z zasadą przemijania zadaje niechybny cios mrzonkom kandydujących do wielkości maniaków. Nie będę czynił wywodów filozoficznych i raczej przytoczą myśl Cypriana Norwida (...)


Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 01, 2019, 09:07
Wywiady i artykuły
Ewa Likowska / 20 października 2003/ PRZEGLĄD
Nie chciałbym być młody


17 stycznia w Warszawie zmarł Czesław Niemen. Przypominamy jeden z ostatnich wywiadów
artysty.
Na szczęście nie popadłem w patos samouwielbienia. Nauczyłem się tolerować siebie na tyle, że
nie mam wielkich stresów z powodu własnej niedoskonałości. Toteż już nic mnie nie drażni i
niczego nie chciałbym w sobie zmieniać.
- Niebawem ukaże się druga część pana 12-płytowego albumu "Niemen od początku". Do
obu części dołączył pan obszerne książeczki. Są tam wspomnienia, komentarze utworów,
anegdoty, dużo zdjęć archiwalnych. Widać, że napracował się pan, aby uporządkować swój
dorobek. Nie chciał pan oddawać go w cudze ręce?
- Uważam, że mój tzw. dorobek był cokolwiek niedorobiony. Zamiar uporządkowania i w miarę
możliwości "dorobienia" go wciąż nie dawał mi spokoju. Jakieś siedem lat temu
zaproponowałem Polskim Nagraniom wydanie całości na cyfrowym nośniku.
- Ale po wydaniu pięciu pierwszych płyt zaniechał pan dalszej pracy nad projektem.
Dlaczego?
- Początkowo rzecz traktowałem bardzo poważnie. Niestety, niepoważna ustawa o prawie
autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. dała wolną rękę wszystkim złodziejom handlującym
między innymi i moimi nagraniami sprzed 1974 r. Zniechęciłem się i rzeczywiście, po wydaniu
pięciu płyt przerwałem kontynuację. Polskie Nagrania przegrały proces z niejaką Frazą Records,
która zaczęła (para)frazować mój pomysł, zalewając rynek CeDesami z nazwiskiem Niemen na
ohydnie zaprojektowanych okładkach płyt. Kilka lat temu legislatorzy poprawili kuriozalne
prawo. Jednak jakaś inna Fraza pod szyldem Andromeda dalej sprzedaje swoje andro...ny w
supermarketach i na straganach III RP. Dziwię się tylko moim, jak się okazuje, ciągle licznym
fanom, że takie buble kupują... Bo z opiniami wymiaru sprawiedliwości, że są to przestępstwa o
niskiej szkodliwości społecznej, pogodziłem się.
- Aktualnym wydawcą pana projektu jest obecnie Polskie Radio.
- Rzeczywiście. W ubiegłym roku, w porozumieniu i z udziałem Polskich Nagrań, przygarnęło
mnie Polskie Radio i dzięki temu mogę dokończyć porządkowanie swojego twórczego bałaganu.
Wydaje mi się, że sam najlepiej potrafię go posprzątać, dlatego nie oddałem żmudnego zajęcia w
cudze ręce. Zresztą kto może lepiej ode mnie pamiętać o moich dawnych zmaganiach przy
nagrywaniu własnych płyt?
- Zaskoczyły mnie te wspomnienia, bo sądziłam, że pan od początku był uwielbiany i
wszyscy panu nadskakiwali. Nie wiedziałam, że był pan tak zwalczany przez środowisko i
różnych organizatorów imprez muzycznych. Sądzi pan, że ta zawiść środowiska,
nietolerancja dla awangardzisty, była cechą czasów PRL-u odciętego od nowinek Zachodu
czy też występuje obecnie?
- Bywało, że jedni zbyt przesadnie uwielbiali, drudzy jeszcze bardziej przesadnie nienawidzili.
Organizatorzy oficjalnych imprez (np. festiwalu sopockiego) przez wiele lat nie tolerowali mojej
odmienności. Dopiero w końcówce lat 70. zaczęto dostrzegać "niewinność" krzykliwej maniery
Niemena na tle nowofalowych trendów. Zwłaszcza na tle nadciągającego radykalizmu punk
rocka. Wtedy, bodaj po raz pierwszy od czasu bigbitowego przewrotu, środowiskowe animozje
poszerzyły się o pokoleniowe. A że prowincjonalna polska scena rockowa nigdy nie istniała bez
zapożyczeń ze świata, moje boje o oryginalność musiałem toczyć dalej samotnie. Od tamtej pory
spychany jestem nieustannie, choć nie do końca skutecznie, na margines polskiego
"paszołbiznesu". Cóż, artyści-egoiści nie istnieją bez zawiści... W tak mało istotnej dziedzinie
jak muzyka rozrywkowa widać to szczególnie. Wyścig szczurów trwa. Beztalencia będą nadal
wyrażać się niepochlebnie o konkurentach, tym zapamiętalej, im ci ostatni okażą się
oryginalniejsi od nich. Zresztą ci utalentowani również o "rywalach" nie będą mieć lepszego
zdania. Co do nowinek z Zachodu w minionym okresie... PRL nie był władny, by je na tyle
poodcinać, żeby nie smakowały jak wszystko, co zakazane. Fale eteru zachodnich rozgłośni nic
sobie nie robiły z żelaznej kurtyny mimo radzieckich agregatów do ich zagłuszania. W polskich
domach najczęściej słuchało się, oprócz Wolnej Europy, radia Luxemburg.
- Opisując swoje przygody z różnymi muzykami, stwierdza pan, że wielu z nich nie mogło
udźwignąć pana dominacji. Woleli szukać, burzyć i budować legendę niedoścignionych
instrumentalistów wymiataczy. Czy któregoś z nich szczególnie pan żałuje?
- Ci, o których pani myśli, mniemali, że byli bardziej utalentowani ode mnie. Nie mogli
zadowolić się byciem pod, marzyli o byciu ponad... Ja jednak miałem przemyślaną koncepcję
muzyki, którą próbowałem tworzyć, więc siłą rzeczy narzucałem swoje indywidualne piętno.
Niewątpliwy talent, Józef Skrzek, którego do dziś szanuję, niestety zachowywał się nie fair w
stosunku do mnie, głosząc wszem wobec, że Niemen to kaleka muzyczny. Pytanie: czy skoro nie
grałem tak "stylowo" jak on, to grałem źle, czy może po prostu grałem swoje - pozostawiam bez
komentarza. Mam jedynie wielki żal do losu, który zabrał mi z życia twórczego najbardziej
utalentowanego muzyka grającego w następnym zespole Niemen Aerolit, perkusistę Piotra
Dziemskiego. Piotr nie wywyższał siebie ponad, był doskonałym muzykiem, a jednocześnie
skromnym młodym człowiekiem. Strata niepowetowana. Żył tylko 22 lata.
- Kto przekonał pana do napisania muzyki do filmów ("Rodzina Leśniewskich",
"Przygrywka", "Kłusownik") i czego to doświadczenie pana nauczyło?
- W latach 70. zaczynałem funkcjonować jako całkiem sprawny kompozytor muzyki teatralnej i
filmowej. O ile sobie przypominam, to Janusz Nasfeter miał podsunąć innemu reżyserowi
filmów dla dzieci, Januszowi Łęskiemu, pomysł zwrócenia się do mnie. Temat był mi bliski z
chwilą urodzenia się dzieci. Najcenniejszym zaś doświadczeniem było to, że nauczyłem się
krótkich form od nowa. Tematy do piosenek bardziej melodyjnych i pogodnych same
wylatywały jak z rękawa. Szerzej piszę o tym w przyczynku do płyty ("Postscriptum") w drugiej
części albumu "Niemen od początku". Szkoda tylko, że posiadacze różnych śmieci złodziejskich
wydawnictw w przekonaniu, iż mają to, na co czekali, nie przeczytają moich wspomnień.
- Który album jest panu najbliższy?
- Nie wyróżniam specjalnie żadnego. Nad każdym pracowałem z jednakową determinacją, choć
nie wszystko udawało się w tzw. praniu. Myślałbym tu bardziej o poszczególnych piosenkach
lub kompozycjach w szerszym znaczeniu, których się nie wstydzę.
- Z jakim uczuciem słucha pan dziś tamtego młodego Niemena, interpretującego utwór
"Dziwny jest ten świat"?
- Powiem wprost - czasem ze wzruszeniem. Choć nie chodzi tu o moją firmową piosenkę. Tę do
dziś wykonuję na każdym koncercie. Może dlatego nie budzi już we mnie takich emocji jak
kiedyś.
Na marginesie muszę wspomnieć o swojej dezaprobacie dla niektórych zbyt "odważnych"
młodych wykonawców, którzy próbują się mocować ze specyficzną materią "Dziwnego świata".
Tak jak kiedyś poetę Grochowiaka bolał mój krzyk, tak dziś boli mnie, w jej interpretacji,
wypruwający żyły ryk.
- Wiele łączy pana z tamtym chłopakiem, zbuntowanym przeciw stereotypom
obyczajowym, nietolerancji, politycznym manipulacjom?
- Wszystko poza jednym - przestałem wierzyć, że piosenka może zmienić losy świata.
- Czy świat nadal wydaje się panu dziwny?
- Nie mam złudzeń. Dziwny i absurdalny przez nonszalancję 6 mld "właścicieli" najpiękniejszej
pod słońcem planety.
- Jeśli tak, to co pana dziwi pozytywnie (zachwyca, cieszy, budzi nadzieję), a co negatywnie
(drażni, wkurza, przeraża)?
- Zacznę od końca. Przeraża mnie zgraja uzurpatorów, którzy ubzdurali sobie, że jakiś im tylko
przychylny Bóg przydzielił na własność naturalne zasoby ziemskie. Ogrodzili się w swoich
pilnie strzeżonych granicach, stworzyli policje tajne i dwupłciowe (że powtórzę za Norwidem) i
udają prawowitych posiadaczy tychże zasobów.
Pozytywny jest natomiast ogrom piękna, jaki dostrzegam każdego poranka, kiedy wspomniana
zgraja odsypia jeszcze rozrywkowe noce. Bardzo lubię niezmąconą zgiełkiem informatycznym
ciszę. Bo tylko cisza dodaje powagi majestatowi Ziemi w kosmicznym labiryncie. I
dostrzegałbym owe piękno dalej, zwłaszcza po pokonaniu poważnej choroby, dzięki lekarzom
cudotwórcom z warszawskiego Centrum Onkologii, gdyby nie kolejna przykrość, jaka mnie
spotkała. Pewnej sierpniowej, "rozrywkowej" nocy jakiś cuchnący pawian odjechał moim
wysłużonym furgonem spod okna. Najbardziej szkoda zaprojektowanych przez mojego kolegę,
Witka Palacza, estradowych kolumn basowych. Wykonałem je w stolarni Teatru Powszechnego
16 lat temu. Głośniki wmontowałem w Londynie i na nich zagrałem koncert w Queen Elizabeth
Hall w listopadzie 1987 r. Stukilowe tuby trzymałem, niestety, w samochodzie. Ktoś mi powie:
czemu nie w sypialni? Oczywiście, nie weźmie pod uwagę przykazania "nie kradnij"... Bywa, że
tak powie lub postąpi Polak katolik... Zresztą inne religie też grzeszne dusze tolerują.
Tymczasem szał bezrozumnych ciał musi doprowadzić każdy logicznie funkcjonujący rozum do
czarnej rozpaczy. Mój umysł już nie ogarnia złodziejskiej mentalności Polaków. Czy jednak
tylko Polaków? Łasych na cudze mienie głąbów na całym świecie nie brakuje. I jak tu się
zachwycać? Oczywiście, wątpię, czy stróże prawa mi pomogą, mimo że tymi kolumnami
zarabiałem na podatki, z których policje tajne itp. skwapliwie korzystały i dalej korzystają.
- Interesuje się pan polityką? Gdyby dzisiaj był pan młodym buntownikiem, przeciwko
czemu buntowałby się pan? O co walczył?
- Po pierwsze: nie chciałbym jeszcze raz być młodym Po drugie: nigdy nie walczyłem, jestem
pacyfistą od dzieciństwa. Zaś swój bunt wyrażam w tekstach, apelując do resztek rozumu
wszystkich uzurpatorów. Co do polityki, polityków i ich anachronicznej działalności...
Właściwie nie rozumiem, dlaczego działacze ruchów obywatelskich na całym świecie tkwią w
przekonaniu, że do uprawiania polityki wciąż są niezbędne organizacje partyjne. Może to było
dobre kiedyś. Ale dziś? Parafrazując Norwida, który już w XIX w. widział problem, dopowiem:
naturą każdej partii jest pozyskiwanie nieprzyjaciół swoich nieprzyjaciół oraz słuchanie tego, co
pochlebne, niezależnie od szczerych czy fałszywych intencji pochlebców. A jeszcze na domiar
złego żądanie dotacji finansowych z budżetu państwa, czyli z moich podatków, potwierdza tylko
interesowność tych organizacji.
- Porusza pan drażliwy temat... A o podatkach dyskutują już wszyscy.
- Tyle że wiele mądrych głów wypowiada się o tym tak zawile, że normalny obywatel nic z tego
nie rozumie. Ale skoro wymsknęło mi się o podatkach, powiem tak: podatki są niezbędne dla
funkcjonowania państwa, ale powinny być niskie i powszechne (najwyżej 10%), za to bez
najmniejszych ulg. Zapewniam, że z czasem ludzie odzwyczailiby się od uciekania w szarą
strefę, a budżety państwowe nie miałyby deficytów, ponieważ fiskus niczego nie musiałby
zwracać licznym wyłudzaczom. Rozmarzyłem się? No to zostawmy ten drażliwy temat.
- Wiele pana piosenek dotyczy miłości. Czy w tej dziedzinie jest pan dziś mądrzejszy?
Czego nauczył się pan o miłości, o kobietach?
- O miłości wiem jedno - im bardziej bezinteresowna, tym piękniejsza. O kobietach? Moje
fascynacje dotyczyły bardziej poszukiwania głębi kobiecej duszy niż ciała. Od wczesnej
młodości przeważały zauroczenia platoniczne. I mimo że z wiekiem pozbyłem się nieśmiałości,
tzw. popęd nigdy nie nabrał irracjonalnego rozpędu. Do dziś nie rozumiem motywacji
namolnych seksmaniaków różnego autoramentu. Wzajemne przyciąganie się płci jest, według
mnie, czymś tak bardzo intymnym, przez co pięknym, że rozpowszechniające się publiczne
eksponowanie nagich kształtów kobiecych tylko spłyca marzenia mężczyzn, a urodę kobiet
banalizuje.
- Czy sukcesy u płci przeciwnej, uwielbienie fanek nie przewróciły panu - choćby na jakiś
czas - w głowie?
- Złudzenia fanek były jedynie pomocne w łagodniejszej samoocenie. Jednak w głowie nie
wirowało i nie szumiało.
- W pana utworach jest wiele autoironii. Weźmy "Sukces" czy "Człowiek jam
niewdzięczny...". Czy lubi pan siebie? Jakie cechy pan w sobie ceni, a jakie pana drażnią?
Co chciałby pan w sobie zmienić?
- Na szczęście nie popadłem w patos samouwielbienia. Nauczyłem się tolerować siebie na tyle,
że nie mam wielkich stresów z powodu własnej niedoskonałości. Toteż już nic mnie nie drażni i
niczego nie chciałbym w sobie zmieniać.
- Jak by pan dokończył zdanie z wiersza Asnyka: "Gdybym był młodszy..."?
- Nie chcę wracać do marzycielskich stanów z okresu młodości.
- Napisał pan muzykę do wielu tekstów poetyckich. Kiedy odkrył pan poezję? Jakich
poetów najchętniej dziś pan czyta? Czego pan szuka w poezji?
- Poezją interesowałem się od dzieciństwa. Dziś, poza Norwidem, do którego wracam z racji
rekonstrukcji nagrań z lat 70., nie tkwię już w cudzych słowach. Sam stałem się autorem swoich
przemyśleń. Ale jak to w polskim piekiełku: i tak źle, i tak niedobrze. Kiedyś odsądzano mnie od
czci i wiary za nadużywanie wielkiej poezji, a gdy zacząłem śpiewać niemal wyłącznie swoje
teksty, stałem się "grafomanem" w opinii, nomen omen, właśnie grafomanów lub maniakalnych
złośliwców o niskim ilorazie inteligencji.
- Jakie wartości są dla pana najważniejsze?
- Tak - tak! Nie - nie!
- Co pan sądzi o współczesnej muzyce rozrywkowej? Pochwala pan mechanizmy, jakie
działają na rynku muzycznym? Mam na myśli promocję, reklamę, działalność mediów.
- Należałoby powołać jakąś, może mniej formalną niż sejmowa, komisję śledczą do zbadania
mechanizmów "terrorystycznej" działalności mediów w dziedzinie rozrywki. To oczywiście żart,
choć nie do końca. Zbyt wielu młodych mi się podoba, ale media urządzają konkursy nie w
trosce o ich artystyczny los, lecz dla ordynarnego zysku. Dość sprytnie to obliczone.
"Esemesowe" robienie w trąbę naiwnych. Dlatego gwałt medialny na słuchaczach i widzach o
wyrobionym smaku nazywam terroryzmem.
- Czy, pana zdaniem, dzisiaj debiutantom jest łatwiej zrobić karierę niż 20-30 lat temu?
- No właśnie trudniej, jak widać. A przecież dzisiejsza młodzież umie znacznie więcej niż kiedyś
my, prekursorzy "bigbitowej" rewolucji.
- Odczuwa pan barierę pokoleniową między sobą a dzisiejszymi idolami?
- Nie odczuwam. Zwłaszcza że wielu młodych daje dowody atencji wobec mnie, 64-latka.
- "Świat nieodkryty" to tytuł pana planowanego albumu, który miał upamiętnić 500-lecie
odkrycia Ameryki przez Kolumba. Co dzisiaj można jeszcze odkryć, w czasach gdy świat
stał się globalną wioską, a kamery telewizyjne docierają wszędzie?
- Tylko jedno nam pozostaje: odkryć prawdziwe piękno świata. Co do płyty, o której pani mówi,
powstanie na pewno, kiedy uda mi się dokończyć piosenkę pt. "Piękny jest ten świat". Na razie
karygodna działalność człowieka odbija mi się czkawką i jakoś nie przechodzi przez gardło
szczera apoteoza, opiewająca jego rolę jako upiększacza wszystkich miejsc na Ziemi.
- Jakie było najważniejsze odkrycie w pana życiu? Do jakiej prawdy najtrudniej było panu
dojść?
- Odkrycie, że jestem, ponieważ myślę... Natomiast do prawdy nigdy nie dochodziłem z trudem.
Raczej trudno mi było i jest pogodzić się z jej fałszowaniem przez ludzi, moich bliźnich.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 09, 2019, 08:05
2004.01.21 EMI Wywiad z Czesławem Niemenem
Rozmawiał: Waldemar Drelich

Fragment:

Właśnie tak to odebrałem - jakieś splatanie form monumentalnych z kameralnymi, raz
podkreślanie rytmu, czasami chowanie go gdzieś w tle, włączanie prostej melodii w rozbudowane
elektroniczne instrumentarium. Czy jest to wynikiem pańskiego nasycenia eksperymentami i teraz
chciałby Pan się swoją muzyką pobawić?

Wie pan... Ja w tej chwili wyżej cenię warstwę słowną swoich utworów, bo słowo jest moim
zdaniem najważniejszym nośnikiem myśli. Mimo że ubrałem to w piosenki, to w sumie jest to
taki krótki tomik poetycki. Trochę górnolotnie to mówię, bo właściwie nie obrażę się na
nikogo, kto mnie nazwie grafomanem, ale ta moja ,,grafomania" trwa już na tyle długo, że
poznałem tajniki syntezy myśli. Złapałem się niedawno na tym, że łatwiej mi wypełnić
rubrykę pisma, z którym współpracuję, w formie poetyckiej lub quasi-poetyckiej, niż opisać
prozą jakąś aktualną treść. No więc zasmakowałem w tym, pasjonuje mnie synteza pewnych
niedomówień i daje mi wielką satysfakcję zostawianie wielokropków dla czytelnika. A nuż
domyśli się o co mi chodzi?
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: elem w Kwiecień 09, 2019, 08:21
Cytat: Kangie w Kwiecień 09, 2019, 08:052004.01.21 EMI Wywiad z Czesławem Niemenem
Rozmawiał: Waldemar Drelich

Też tam wtedy byłem, moje jedyne spotkanie z Mistrzem i uścisk dłoni. I nie rejestrowane, nie spisywane rozmowy przy stole konferencyjnym.

zadzwonię do Waldka, że został zacytowany na najlepszym forum w Polsce ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 09, 2019, 10:21
Zazdroszczę - oczywiście w pozytywnym słowa znaczeniu.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 11, 2019, 10:08
Czesław Niemen
OSTATNI WYWIAD WSPOMNIENIE
Rozmawiała EWA SMOLIŃSKA-BORECKA
Wywiad pochodzi z tygodnika GALA 5 - 26.01-1.02.2004

Fragment:

GALA: Ukończył Pan pracę nad drugą częścią projektu Niemen od początku. Na format cyfrowy
przeniósł Pan cały swój "winylowy" dorobek z lat 1962-80. Zbiór składa się z 12 płyt CD.
C.N.: To syzyfowa praca, jak już wspomniałem. Za chwilę zostanie wymyślona jeszcze
doskonalsza technologia cyfrowa i znowu trzeba będzie zaczynać wszystko od początku.
GALA: Trzydzieści lat temu brytyjski prezenter radiowy Alan Freeman powiedział o Panu: "Gdyby
nagrywał w Anglii, byłby popularniejszy od Toma Jonesa".
C.N.: Gdyby ciocia miała wąsy, byłaby wujaszkiem... Mimo to moje osiągnięcia są i tak
wystarczające. Alan Freeman tylko potwierdził bezwzględność "artystów światowych" wobec
"prowincjuszy". W tych warunkach i tak dokonałem znaczącego wyłomu, miałem wieloletni
kontrakt z wytwórnią CBS International. Nie licząc włoskich singli, nagrałem trzy albumy w
Monachium i jeden w Nowym Jorku.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Kwiecień 13, 2019, 13:31
Ze starych czasów zostało mi trochę kaset:

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: drizzt w Kwiecień 13, 2019, 13:53
Ta różowa to jakaś składanka?  :o
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Kwiecień 13, 2019, 14:32
To jest dokładnie to samo co "Złote przeboje" Wifonu, ten sam numer, te same nagrania, różnią się etykietą no i także jest produkcją Wifonu nadomiar tego ten sam rok wydania.  :)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 15, 2019, 09:11
Dziennik Bałtycki
MAGAZYN 22.08.2008
"Nie wszystko na sprzedaż"
Rozmawiał Marcin Kostaszuk

Fragment:

- Ale Niemen był tylko jeden. Był partnerem do rozmów o modzie?

- Czesław sam przygotowywał się do występów. Czasami pytał mnie o zdanie, ale i tak miał
własną wizję siebie. Nie zawsze akceptowałam jego garderobiane wybory, a i jemu nie podobało
się wszystko, co ja na siebie zakładałam. Na moje: ,,To teraz modne", odpowiadał: ,,No i co z
tego, że modne?"
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 15, 2019, 10:09
2010 03 Żoliborz
Dariusz Michalski

Fragment:

(...)Tym się różnimy wzajemnie, Skliński i ja, że on Czesława nigdy nie komentował, miał więc
nieograniczony dostęp do wszystkiego (no, prawie!), do czego mieć chciał i powinien. Jego
przebogaty album Niemen:dyskografia, fakty, twórczość (wydawnictwo Nemunas, 2006) wciąż
zadziwia ogromem zawartej wiedzy o Niemenie, rzetelnością i drobiazgowością autora-kolecjonera,
nawet przy pobieżnym kartkowaniu dzieło to (tak! To jest dzieło) budzi zdumienie i zadumanie: to
Czesław aż tyle w swoim życiu artystycznym zrobił?! (...)

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 15, 2019, 11:10
2011-14 Gala
Z Małgorzatą Niemen rozmiawiał Damian Gajda

Fragment:

- Kłóciliście się o muzykę?
- Czesław był artystą absolutnym. Nikt nie był mu potrzebny do tego, by mówić mu, jak ma pisać
czy komponować, choć czasami pytał mnie o zdanie. Pamiętam, jak kiedyś pokazał mi kompozycję,
która pełna była ornamentyki. Powiedziałam, że fajnie byłoby może ująć trochę dźwięków, dodać
więcej przestrzeni. Na to Czesław uśmiechnął się, więc byłam pewna, że zbagatelizował moją
sugestię. Później dał mi przesłuchać tę piosenkę i okazało się, że wziął pod uwagę to, co
powiedziałam.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 06:55
Gazeta Lubuska, 14 lutego 2009
"Stwórzmy portret Czesława Niemena widziany oczami Czytelników"
Danuta Kuleszyńska

Fragment:

- Boisz się śmierci, starości, przemijania? - pytam w jednym z wywiadów dla "GL".
- Nie. Natomiast czuję lęk przed zniedołężnieniem psychicznym.
- Kim jesteś?
- Nazywano mnie głupcem, że niewiele mam do powiedzenia. Więc postanowiłem poszargać
własną twórczość, poznęcać się nad sobą...Dziś jestem ściśnięty w dziwacznym ciele
człowieka o zachrypniętym głosie...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 08:24
Farida - kilka zdjęć.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 08:33
30.08.2012 - Życie na gorąco - artykuł o Adzie Rusowicz, Niemenie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 08:40
1986 NON STOP
Klub ''Stodoła'' - Warszawa
Jerzy Kordowicz

Fragment:

12 grudnia Niemen wystąpił z przewieszoną przez ramię klawiaturą Yamaha RX i trempote keybordi, co jest rozwiązaniem optymalnym. Dynamizuje sylwetkę pianisty mogącego poruszać się swobodnie na estradzie. Niemen wykorzystuje takie klawiatury: Poly 800 Korg (syntezator z sekwencerem) i kilka modułów syntezatorowych Yamahy (m.in. model DX 7). Tej ostatniej firmy ma układ perkusyjny, a ponadto świetny, programowany Linn drum. Podstawowe partie zapisane są na dyskietkach (pojemność jednej - 80 tysięcy zdarzeń dźwiękowych). Niemen dokłada ''na żywo'' wiodące partie wokalne i instrumentalne, co czyni kreację estradową całkowicie wiarygodną i spontaniczną. Na koncercie były i bisy.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 16, 2019, 08:52
Cytat: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 08:4012 grudnia Niemen wystąpił z przewieszoną przez ramię klawiaturą Yamaha RX i trempote keybordi, co jest rozwiązaniem optymalnym. Dynamizuje sylwetkę pianisty mogącego poruszać się swobodnie na estradzie. Niemen wykorzystuje takie klawiatury: Poly 800 Korg (syntezator z sekwencerem) i kilka modułów syntezatorowych Yamahy (m.in. model DX 7). Tej ostatniej firmy ma układ perkusyjny, a ponadto świetny, programowany Linn drum. Podstawowe partie zapisane są na dyskietkach (pojemność jednej - 80 tysięcy zdarzeń dźwiękowych).
Któż inny mógłby to napisać jeśli nie Jerzy Kordowicz.  Specjalista od muzyki elektronicznej w Trójce. Prowadził m.in.  "Klasycy syntezatorów", "Top Tlen", "Studio el-muzyki", "Nastroje el-muzyki". Ciekawostka: jego głos utrwalony jest na płycie z koncertu Tangerine Dream w Polsce, ale nie zapowiadał koncertu na żywo, "poleciało" z taśmy - Kordowicz był za granicą w tym czasie  :)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 08:54
TERAZ ROCK - materiały zebrane z różnych lat, w kolejności:

TR luty 2004
TR czerwiec 1992
TR marzec 1993
TR styczeń 1994
TR czerwiec 2000
TR październik 1991
TR sierpień 1993
TR listopad 1994

Fragment:

Przyjechaliśmy z Tomkiem akurat na rozpoczęcie koncertu. Zaczął Bogusław Wyrobek. Boguś jest legendą, czy komuś to się podoba czy nie. Z punktu dał czadu standardową wiązanką rock'n'rolli. Potem Żuki uwiązali, się piosenek Krzysztofa Klenczona. Ładnie śpiewali i wszystkich do siebie przekonali. Test z Gąsowskim nie był tak rasowy jak na wczorajszej próbie. Wojtek Korda zaśpiewał swój set rewelacyjnie. Karin Stanek publiczność pożegnała, jako jedyną, na, stojąco. Kiedy wstawali, pomyślałem, że to się może źle skończyć... I rzeczywiście, przy występie Józka i SBB zaczęli wychodzić. Nie pomogła ani legenda zespołu, ani fakt, że zagrali świetnie. Kiedy zaczął Ireneusz Dudek, wyszedłem i ja, bez ogródek. W kawiarni pod sceną prym wiodą pięknisie ''bigbitówy". Przeważnie są to żony naszych najgłośniejszych rockmanów. Zjechali w towarzystwie małżonek niczym prezydenci, co to bez własnych intrygantek ani rusz. Brakowało tylko mojej, żeby grono dam do onieśmielania było, bodaj, w komplecie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 09:03
Cytat: Alexander w Kwiecień 16, 2019, 08:52Któż inny mógłby to napisać jeśli nie Jerzy Kordowicz.  Specjalista od muzyki elektronicznej w Trójce.
No, ba!

A propos syntezatorów, zwłaszcza tych klasycznych - analogowych, kiedyś natknąłem się na ciekawy wywiad ze Sławomirem Łosowskim. Opowiadał jak próbował szukać nowych brzmień we współczesnym sprzęcie cyfrowym. Dobrał się do kilkudziesięciu nienajgorszych i nienajtańszych klocków swojego kolegi - kolekcjonera keybordów i na koniec powiedział ciekawą rzecz, dającą do myślenia.

Znajdę i wkleję.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 16, 2019, 09:24
Sprzęt i instrumenty  którym posługiwał się Niemen to zawsze były nowinki, na koncertach fascynowały mnie jego szafy rack napakowane efektami, przetwornikami itp. Na koncercie w Lesznie - chyba coś około 1983 - w takiej szafie miał zainstalowany rejestrator do utrwalenia koncertu - magnetofon kastowy, prawdopodobnie był to bezkopertowy Revox.
Kangie nie masz gdzieś w archiwach więcej informacji o sprzętach Czesława? Dręczy mnie ten magnetofon od niemal czterdziestu lat  ;D
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 09:33
Cytat: Alexander w Kwiecień 16, 2019, 09:24Kangie nie masz gdzieś w archiwach więcej informacji o sprzętach Czesława? Dręczy mnie ten magnetofon od niemal czterdziestu lat 
Myślę, że może to gdzieś być. Tylko trzeba przebrnąć przez te wszystkie materiały, z których tylko jakieś 15-20% dałem radę przeczytać ze zrozumieniem ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 16, 2019, 09:51
No to szukajcie, a znajdziecie - do dzieła  ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 11:19
Cytat: Kangie w Kwiecień 16, 2019, 09:03A propos syntezatorów, zwłaszcza tych klasycznych - analogowych, kiedyś natknąłem się na ciekawy wywiad ze Sławomirem Łosowskim. Opowiadał jak próbował szukać nowych brzmień we współczesnym sprzęcie cyfrowym. Dobrał się do kilkudziesięciu nienajgorszych i nienajtańszych klocków swojego kolegi - kolekcjonera keybordów i na koniec powiedział ciekawą rzecz, dającą do myślenia.

Znajdę i wkleję.

Nieco ponad 6 minut wypowiedzi, ale Pan Sławek dotknął sedna zdolności brzmienia analogowego do przebijania się przez gąszcz innych instrumentów muzycznych oraz istoty barwy takiego brzmienia. Sam kiedyś jako nastolatek zastanawiałem się dlaczego w domowym zaciszu moja gitara elektryczna brzmi fajnie - tak jak lubię i dlaczego później na próbach z zespołem moje brzmienie gdzieś ginie, podkręcam Volume, bo myślę, że tak trzeba i to wystarczy - i lepiej wcale nie jest. W konfrontacji z innymi instrumentami moja barwa gitary okazała się chuda i płytka - instrument nie przebijał się - był w cieniu.

Od 11'40" do 18'00"


Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 17, 2019, 08:23
Brzmienia - magazyn muzyczny

"Słowa wstępnie pisane"

Choć To trudno pojąć, ale nawet na śmierci artysty można upiec wiele interesików. To obrzydliwe. Wyjątkową obłudą popisały się radiostacje odtwarzając "Dziwny jest ten świat" w dniu pogrzebu Czesława Niemena. Przez ostatnie kilkanaście lat pies z kulawą nogą nie zauważył istnienia tego wybitnego artysty, a teraz - po prostu - "wypadało". Wróżymy z fusów, że ponownie usłyszymy Niemena, jak zmartwychwstanie. Takie zdanie przeczytałem w jednym z tygodników. Ta złośliwość jednak ma swoich adresatów, którzy po śmierci Niemena wypowiadali się o jego wielkości. Oto oni: Marek Niedźwiecki, Wojciech Mann, Marek Sierocki, Zbigniew Wodecki, Zenon Laskowik. Oto uzasadnienie.

Niedźwiecki kiedy ukazała się płyta "Terra deflorata" (rok 1989, były tylko cztery programy Polskiego Radia, w których można było posłuchać nagrań polskich wykonawców) całkowicie ją zignorował. Nie wyemitował ani jednego utworu. Nieśmiało, w audycjach o muzyce el. tylko Jerzy Kordowicz "przemycał", co ciekawsze Niemenowe brzmienia. Od kiedy M. N. szefuje muzycznej Trójce ostatnia płyta "Spodchmurykapelusza" nie miała też należytej ilości emisji. A to, że przypisał on sobie rolę samozwańca przywłaszczając pomysł słuchacza - aby o jednej porze wyemitować znany song - wystawia mu właściwą ocenę.

Mann z uporem godnym lepszej sprawy wmawiał, że Czesław walczył z komunizmem. To absurd, bowiem zupełnie nie interesowała go polityka. Chociaż nie był hołubiony przez władze PRL-owskie, to nie pozbawiono go też pewnych przywilejów. Wyjeżdżał na koncerty zagraniczne, nagrywał w znanych wytwórniach, jego utwory względnie często można było usłyszeć w niejednym programie PR. Wcale nie były to lata szare, o jakich często mówi Mann. Sam też nie przysłużył się do wsłuchania w dwie ostatnie płyty Czesława. Swego czasu ironicznie powitał go przed gmachem radiowym przy ul. Myśliwieckiej: "Czeka tam na ciebie ten, no wiesz, od muzyki elektronicznej".

Sierocki jak redaktor takiż dyrektor. Oto przykład. W maju 2003r Marek Wiernik w TV Polonia informował telewidzów, że Czesław Niemen ze znaczną przewagą wygrywa w plebiscycie na najlepszego wykonawcę 40-lecia festiwali opolskich. A w czerwcu okazało się, że komercyjny zespół z Lublina otrzymał listek laurowy. Podobno głosy się zgadzały, ale niesmak pozostał. Rzut na taśmę na ostatnich w ostatnich metrach jest stosowany w sprincie, a nie w sztuce. Pyrusowe zwycięstwo suflerów.

Wodecki z kolei ubolewał, że mało było Niemena w telewizji. Toż to on sam się do tego przyczynił. Kiedy piąty kierownik produkcji z TVN zaproponował Niemenowi udział w jury w programie "Droga do gwiazd" i krótki występ, Czesław się zgodził chcąc zaprezentować się w utworach z ostatniej płyty. Na to nie zgodziła się w nie wyedukowana muzycznie producentka, upierając się przy repertuarze wspomnieniowym. Pan Zbigniew musiał o tym wiedzieć, nic nie uczynił aby przeforsować koncepcję Niemena, a teraz posyła prztyczki w kierunku telewizji. Wart Pac Pałaca.

Laskowik kiedy zobaczył twarz Niemena na żółtych billboardach z napisem "oddałem głos na muzykę" lekko się skrzywił i ironicznie stwierdził, że nawet on poszedł reklamową popularność Kiedy mu tłumaczyłem, że zrobiono to bez jego wiedzy (Pomaton EMI i Radio RMF nic mają szacunku dla wszelakiej prywatności), nie chciał w to uwierzyć. Niezbyt długo musieliśmy czekać, żeby ten tak krytycznie nastawiony artysta sam podreptał duktem z drogowskazem komercja... Brakuje mi odpowiednich słów (nie będę chłostał biczem satyry) na wypowiedzi Hołdysa i Olbrychskiego, którym chyba.. Reszta niech pozostanie milczeniem.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 17, 2019, 12:25
Kilka fotek.

P.S. Ten magnetofon Revoxa mam na uwadze. Jak znajdę coś, to z pewnością dam tutaj znać.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 17, 2019, 12:44
Cytat: Kangie w Kwiecień 17, 2019, 12:25P.S. Ten magnetofon Revoxa mam na uwadze. Jak znajdę coś, to z pewnością dam tutaj znać.
Będę zaglądał :)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 17, 2019, 13:01
Alexander, rozumiem, że to żaden z tych --> ? Za łatwe by to było...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 17, 2019, 14:46
Niestety nie, zdjęcie jest z mocno wcześniejszych czasów. Ale i tak prócz dwóch szpulowców widać tam perełkę doby PRL-u
czyli kasetowy magnetofon Marcin M-601 SD z ZRK. Było to cudo prawie nie do zdobycia.
Prawie jest tu słowem kluczowym - górnika miałem w rodzinie i w Katowicach mieli jakiś "dedykowany" sklep, gdzie można było czasem trafić takie cudo. I kuzyn miał takie cuś. Te sensorowe włączniki funkcji i dolby pachniały zachodem.
Było to prawdopodobnie jakieś Sanyo w polskiej skórze ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 18, 2019, 06:50
PHILOSOPHIE & MUSICE
Księga Pamiątkowa z okazji Jubileuszu 75-lecia urodzin Prof. Stanisława Ziemiańskiego SJ
Kraków 2006, Ignatianum - WAM
Stanisław Pamuła
ŻYCIE CZESŁAWA NIEMENA l JEGO WIZJA SACRUM

Fragment:

(...) Muzyczne zainteresowania Czesława sprawiły, iż zaczął się uczyć w szkole w klasie fagotu-->8.
Rozpoczynając naukę w tej szkole pragnął też uzupełnić wykształcenie muzyczne i od strony
formalnej czynił to w zakresie szkoły podstawowej i pierwszego roku szkoły średniej. W 1962 r.
usunięto go ze szkoły. Nie miał w tym okresie ani własnego mieszkania, ani wystarczających
środków do życia. Zatrzymał się w Warszawie, jednak i tam nie było widoków na spokojny pobyt.
Na szczęście w 1963 r., po udanych występach w Sopocie, zostaje zaproszony do paryskiej
''Olimpii" z zespołem Niebiesko-Czarni. Od tego czasu używał pseudonimu ''Niemen", nawiązując
do swego dzieciństwa, ulubionej rzeki i swego ''lipowia". W końcu lat siedemdziesiątych
postanowił pojechać w odwiedziny do Wasiliszków Starych, jednak było to smutne doświadczenie,
wioskę zastał bardzo zaniedbaną (...)


-->8 Radoszewski, Czesław Niemen. Kiedy się dziwić..., s. 24.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 19, 2019, 09:32
2009 SUKCES, Wieczna Miłość - Mistrz i Małgorzata
Rozmawiała Justyna Kobus

Fragment:

- S: Żyliście na uboczu, choć mogliście być pierwszą parą artystycznego świata: sławny
muzyk i jego żona - znana modelka.
- MN: To był świadomy wybór. Kiedy dzisiaj koledzy wspominają Czesława, podkreślają, jak
różnił się od nich. Po koncertach, gdy wędrowali na bankiety, on zjadał kolację i szedł do hotelu
spać. Takie natarczywe ,,bywanie" to - moim zdaniem - cecha ludzi niedowartościowanych.
Czesław był świadomy swojego talentu wokalnego, kompozytorskiego, nie musiał szukać
potwierdzenia w cudzych oczach. Był wyczulony na to, co ważne, co prawdziwe, gardził płycizną i
zbędnym blichtrem. Najlepiej czuł się w domu.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 23, 2019, 07:15
Magazyn Brzmienia

Kompozycję "Dziwny jest ten świat" nadały wszystkie znaczące radiostacje 30 stycznia o godz. 13.00 kiedy to rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe Czesława Niemena. Było to bezprecedensowe wydarzenie w historii polskiego radia. Jako przedstawiciele Stowarzyszenia Muzycznego Brzmienia oraz Polskiego Towarzystwa Artystów, Autorów, Animatorów Kultury PTAAAK stawiliśmy się na Powązkach, żeby pożegnać artystę, i wielkiego człowieka, który wzruszał nas swoimi utworami. Kształtował naszą wrażliwość muzyczną nagrywając płyty w kraju czy za granicą. W ostatniej drodze artyście towarzyszyła najbliższa rodzina - żona Małgorzata Niemen, która niosła unię, oraz córki Natalia i Nora. Artystę żegnały też tysiące warszawiaków, krewni, przyjaciele oraz przedstawiciele władz. "Prochem jesteś i w proch się obrócisz, ale Bóg cię wskrzesi" - modlił się ks.Wojciech Drozdowicz. Podsekretarz stanu w ministerstwie kultury Rafał Skąpski powiedział, że szacunek i pamięć, które winni jesteśmy Czesławowi Niemenowi, najlepiej wyrazimy, słuchając jego muzyki. "Mówi się o Niemenie, że był artystą osobnym. To prawda - nie bywał, jak napisał Norwid, u ''osób w ślicznie zapiętych krawatach". Chronił się w świecie muzyki, w przyjaznym królestwie dźwięków, pośród swoich instrumentów. Unikał zawiści, agresji i braku zrozumienia. Ale nie zapominał przecież o zwykłych ludziach - stale był nadzwyczaj blisko ich spraw, uczuć i tęsknot. Dla ludzi tworzył i ludzie Go kochają" - powiedział wiceminister. Nora i Natalia Niemen odśpiewały wspólnie psalm "Zobaczyć chcę niebo". Z głośników zabrzmiał utwór z ostatniej płyty artysty "Spodchmurykapelusza". W trakcie mszy żałobnej za duszę Niemena homilię wygłosił duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski. "Był to wielki artysta, wokalista pokolenia, a właściwie pokoleń" powiedział. Czesław Niemen - jak podkreślił ks. Niewęgłowski nie tylko reprezentował polską kulturę, ale byt wręcz ambasadorem polskości. "Pan Bóg dał mu niezwykły głos i wyjątkowy słuch" - zaznaczył ks Niewęgłowski, przypominając tytuł i zdanie z piosenki Niemena "Dziwny jest ten świat": "Nadszedł już czas, by nienawiść zniszczyć w sobie". Wspomniał, że artysta był człowiekiem prawym, uczciwym i rzetelnym, pokornym i skromnym, mającym potrzebę życia duchowego. Wśród 3000 osób przybyłych na uroczystość żałobną byliśmy i my reprezentanci środowiska poznańskiego: Krzysztof Wodniczak. Wojciech Dąbrowski i Piotr Starzyński oraz piszący te słowa

Zbigniew Ostrowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: frywolny trucht w Kwiecień 23, 2019, 08:31
Fantastyczna robota, Kangie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 24, 2019, 10:46
Cytat: frywolny trucht w Kwiecień 23, 2019, 08:31antastyczna robota, Kangie.
Dzięki, Frywolny. Póki "coś" mam, podzielę się z innymi. Do grobu tego nie zabiorę... Oglądalność niewielka, ale może kiedyś ktoś tu wpadnie, skorzysta, może napisze jakąś pracę licencjacką/magisterską z twórczości i historii życia tego Artysty :) Myślę, że zasłużył na swój kącik u nas tutaj.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 24, 2019, 10:48
Brzmienia c.d.

W ubiegłym miesiącu rozmawialiśmy telefonicznie po raz ostatni. Planowaliśmy wspólny koncert w śląskim Planetarium podczas Festiwalu Sztuki. Od dwóch lat kuję ten projekt, ale z różnym komercyjnych powodów odkładało się, aż się stało. Nie zagramy z Cześkiem w tej edycji, może potem, w Raju... Na początku naszej znajomości około roku 1971, byliśmy wobec siebie z wielkim uznaniem artystycznym oraz szacunkiem osobistym. Jasne, że moje źródła śląskie rockowe, na styku ze stylistyką Czesława, to mieszanka wybuchowa w dosłownym znaczenie Sztuki, jednocześnie na granicy towarzyskiej. Taktowne podejście z obu stron oraz talenty reszty grupy. Apostolisa oraz Jerzego dały fantastyczny efekt finalny, jakim stała się Grupa Niemen! Teraz po czasie nie ma znaczenia jak to się miało nazywać, mogło SBB i Niemen, bowiem piorunująca energia wynikająca z tego spotkania Osobowości zaskoczyła wszystkich. Zagraliśmy z Mahovisnu Orchestra we Frankfurcie nad Menem, dając znak oryginalności słowiańskiej Muzy, w europejskim brzmieniu. Odbyliśmy tournee z Jack Brucem basistą Cream po największych miastach Niemiec. Nagraliśmy dwie płyty dla koncernu CBS "Strange is this world" oraz "Oda do Venus". Graliśmy prawie dwa lata na wielu festiwalach, również polskich, fama o zespole rosła z dnia na dzień. Kiedy wydawało się że zagramy dalej, planowano z Emerson Like and Palmer, nagle przeszedł kryzys zakulisowy, sprowokowany głównie przez menadżerów i rozstaliśmy się na przekór rozsądkowi twórczemu. Ale chimera nie trzyma się rozsądku, jest nieuchwytna i przekorna, za to piękna w swej czystości. Potwierdzam z pełnym przekonaniem o naszej wyjątkowej, twórczej Przyjaźni z Czesławem. Zostanie na zawsze Bratem na scenie, Inspiracją w Życiu ziemskim. Żegnam Go z Miłością...

Józef Skrzek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 25, 2019, 06:22
Brzmienia c.d.

Ucichło

Czesław Niemen był wspaniałym człowiekiem. W latach 70., jak pamiętam - zaproponowałem mu przeprowadzenie wywiadu dla muzycznego pisma ''M-jak muzyka". Zgodził się. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. Chciałem przygotować namiastkę wywiadu rzeki, na wzór rozmów Krzysztofa Kąkolewskiego z Melchiorem Wańkowiczem. Spisałem wszystko i następnego dnia dałem Czesławowi do autoryzacji naszego ''wywiadu"- strumyka" (rodzaj wywiadu rzeki), który - jak wszystko co robił ten wspaniały Artysta - został potraktowany bardzo poważnie, bez spoufalania się. Potem spotykaliśmy się częściej przy okazji koncertów w Poznaniu, stolicy lub w innych miastach. Lata 80., to okres boom-u muzyki elektronicznej i tak, we wrześniu 1989 r. zarejestrowaliśmy w Poznaniu na wzór Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego-Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej. Niemen został oczywiście honorowym prezesem SME. Przełomowym momentem w naszej znajomości był ''Koncert dla miasta" (10 VI 1990 r.), na schodach poznańskiego ratusza (był Czesław, trzy chóry, lasery). Od tego momentu Niemen obdarzał mnie bezgraniczną życzliwością i zaufaniem. Robiliśmy koncerty, może nie było ich zbyt wiele - ale nie był on zainteresowany ilością, lecz jakością produkcji muzycznej. Mogę powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi. Niemen fascynował się muzyką elektroniczną i...tak zawiązały się nasze kontakty zawodowe i prywatne. W latach 1989-2002 pracowaliśmy w powołanym przeze mnie Stowarzyszeniu Muzyki Elektronicznej. W tym okresie byłem jego menedżerem. Czesław ujął - nie tylko mnie - otwartością dla ludzi, lojalnością i pomocą wobec potrzebujących. Ze wzruszeniem piszę o ''cichym" wsparciu finansowym dla polskich szkół na Litwie. Nie wynosił się, nie twierdził, że jest kimś wielkim i - wbrew niektórym opiniom - nie dbał o poklask. Owszem, nie łatwo się z nim współpracowało. Wymagał bowiem od siebie i od innych, ale nie były to sprawy niewykonalne. Niczego mu nie podpowiadałem, nie wprowadzałem żadnych korekt podczas ustaleń odnośnie koncertów (nie było ich wiele; na scenie nie mogło być żadnego loga sponsorskiego) lub nagrań (zachęcałem do kontaktów z niewielkimi, niezależnymi wytwórniami płytowymi). Najlepiej wiedział: co, kiedy i jak. Od początku naszej znajomości przyjęliśmy pewne pryncypia. Wiedziałem jakie ma oczekiwania, bynajmniej nie finansowe, lecz raczej ''logistyczne". Starałem się im sprostać przed i w czasie koncertów w kraju i za granicą. Podziwiałem i podziwiam. Go do dziś, teraz nawet bardziej, bo wiem, że będzie głucho i cicho bez jego rad i muzyki. Gdyby zapytać jakim był, odpowiem krótko: był prawdziwym, silnym mężczyzną, ujmował - nie tylko mnie - otwartością i chęcią niesienia pomocy pogubionym i potrzebującym. Nie łatwo się z nim współpracowało. Wymagał bowiem od siebie i od innych, ale nie były to sprawy niewykonalne. Tworzył, jednoosobowy zespół techniczny, np. podczas naszych koncertów na terenie Niemiec, w Belgii i Holandii. Lubił ogród, koty i kochał kobiety(tzn. żonę, córki i teściową). Po prostu, był człowiekiem rodzinnym (''błogosławiony" między swoimi niewiastami), lojalnym i to cementowało, roziskrzało naszą znajomość. Zaproponowałem przygotowanie ''albumu rodzinnego", na którym znalazły by się nagrania Czesława, Natalii, Nory, Małgosia miała wykonać okładkę. Otrzymałem dwa nagrania i minutowy ''Piękny jest ten świat", który nie Wybrzmiał i pozostał w naszej pamięci, jako ''dziwny?... Co jeszcze? Zawsze stał daleko od polityki i niech nikogo nie myli użyczenie ścieżki z niezapomnianym utworem ''Dziwny jest ten świat" AWS-owi. Ostatnią akcją ''polityczną" było podpisanie listu o twardym stanowisku wobec Unii Europejskiej (listopad 2003 r). Kochał ludzi, to wystarczało! W Poznaniu na długo - mam nadzieję - pozostanie cząstka Niemena. Od pewnego czasu w naszym mieście mieszka bowiem Natalia z mężem Mateuszem Otrębą (fotografem, członkiem grupy Gospel), może urodzi się wnuk... Rozmawialiśmy między świętami a Sylwestrem, snuliśmy plany odnośnie wydania płyty, mówiliśmy o ''rodzącym się" utworze ''Piękny jest ten świat". Słyszę jeszcze charakterystyczny dźwięk jego słów... Ucichło


Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Alexander w Kwiecień 25, 2019, 07:47
Ot taka informacja związana z tematem i z osobą Wodniczaka
https://gloswielkopolski.pl/krzysztof-wodniczak-przeprosi-malgorzate-niemen-a-jego-stowarzyszenie-zaplaci/ar/3583113
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 26, 2019, 07:17
Tak, ,,afer" dotyczących dorobku Niemena było i nadal jest sporo. Staram się nie skupiać na nich, bo tak naprawdę do końca nie wiem które informacje są faktami, a które plotkami. Sprawa wydaje się złożona i nieco skomplikowana. Myślę, że prawda leży gdzieś po środku. Prawo nie jest doskonałe. Jeszcze zostają ludzie i ich uczucia.

Swojego czasu trochę korespondowałem ze stryjecznym bratem Czesława Niemena – Św. P. Panem Romualdem Juliuszem Wydrzyckim (tak jak Czesław - rocznik '39). Na samym początku zweryfikował czy nie jestem osobą ,,podstawioną". Wzbudziłem jego zaufanie i pisaliśmy do siebie. Generalnie mój ojciec w czasach młodości miał we Włocławku kolegę, którego matka była spokrewniona z rodziną Niemena. I od tego zaczęła się nasza wirtualna ,,znajomość".

Ponoć Niemen przekazał bratu stryjecznemu swoje nagrania na taśmie i powiedział ,,Romku/Romualdzie, weź  ode mnie w prezencie i zrób z tym co chcesz". Zatem Pan Romuald z kilkoma ludźmi z Poznania wydali kilka lat temu płytę.  Świadomie, ale nielegalnie, bo nie pytali o zgodę spadkobierczyń Niemena, czyli żony i córek. Była afera. Chłopaki chcieli dobrze, chcieli, żeby nowe, niewydane dotąd nagrania dotarły do wiernych fanów, którzy od lat czekająna coś nowego z repertuaru swojego idola. Wiadomo, że chcieli też trochę zarobić. Pan Romuald mieszkał nad morzem. Był inżynierem budowy okrętów i stracił pracę po ,,aferach" stoczniowych. Potem emerytura, raczej z tych skromnych. Skromnie też ponoć żył i mieszkał. Wielokrotnie wzywany na rozprawy do Sądu do Poznania tracił zdrowie i wiarę w ludzi z bliskiego mu otoczenia. Przegrał kilka procesów. Dotknęło go to finansowo. Potem zmarł. Wydawał mi się bardzo sympatycznym człowiekiem, zorientowanym w dużo mniejszym stopniu na pieniądzach niż spadkobierczynie. Bardzo bolał go fakt, że muzyka Niemena nie jest pokazywana światu, że jest pod wnikliwą kontrolą, pod przykryciem. Zaczęła stawać się"wiedzą tajemną" dla zamkniętego grona osób z podziemia.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Kwiecień 26, 2019, 07:27
Czesław Wydrzycki - tak poznałem Cześka w 1962 r na kortach tenisowych w Szczecinie, gdzie odbywał się pierwszy Festiwal "Szukamy młodych talentów". Będąc jego uczestnikiem, byłem prawie na wszystkich próbach. Jedyny głos, na który zwróciłem uwagę, najbardziej interesujący, zupełnie inny od pozostałych uczestników to był głos Cześka, który na imprezie bigbeatowej śpiewał piosenkę, nie z tej szufladki, bo południowo amerykańską: "Malaguenie" z gitarą pomalowaną w nieregularne trójkąty niebiesko-czerwone. Byłem młodszy o 9 lat i tylko o 9, ale już wtedy wiedziałem: to jest ten głos o niespotykanej skali, umiejętności operowania tym głosem, no i oczywiście interpretacja. Kiedy śpiewał koncerty w Poznaniu zawsze kontaktowałem się z Nim. Rozmawialiśmy o jego piosenkach, parę razy udało mi się wejść na jego koncert od "tyłu" razem z nim, ochroniarzom mówił; to mój brat. Straciłem kontakt kiedy wyjechałem do Skandynawii. Po 22 latach kiedy wróciłem, zaaranżowałem piosenkę "Pod Papugami" i "Dziwny jest ten świat". Kiedy w 1994 koncertowałem z "Trubadurami" w USA okazało się, że w drugiej części koncertów występuje Czesław Niemen. Słuchał jak śpiewałem "Kim jesteś", "Byłaś tu", podszedł do mnie, najpierw pogratulował, poklepał po plecach, a potem spytał: to ty jesteś ten mój fan z Poznania? Oczywiście - odpowiedziałem. Mieliśmy dużo czasu na rozmowę, wspominki a ja zaprezentowałem Cześkowi swoje nagrania tych dwóch jego piosenek. Byłem bardzo ciekawy jego opinii. Czesław najpierw mnie poklepał, a później powiedział: Piotrek, ty możesz aranżować, śpiewać wszystkie moje piosenki. Czesław był przykładem dla wszystkich, spokojny, inteligentny i nieprawdopodobnie utalentowany. Ja muszę przyznać, że uczyłem się śpiewać Raya Charlesa, Nat King Cola, ale przede wszystkim Czesława Niemena. Czesław nie umarł. Jego piosenki będzie słuchało na pewno jeszcze parę o ile nie naście pokoleń.

Piotr Kuźniak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: GregWatson w Kwiecień 28, 2019, 19:34
Ciekawy wywiad, w którym opowiada o nagrodzie:

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 03, 2019, 13:41
Brzmienia - Kim był Czesław Niemen?
Dariusz Michalski

Fragment:

Jest w polskiej piosence postacią niezwykłą, ale i dziwną, w każdym razie postacią uważaną - jak sam twierdzi - za dziwaka. Zawsze chciał tylko śpiewać to, co czuje, śpiewać niebanalnie, nie dążył do sławy, a został sławny! Jego piosenki są niezwykłe, dramatyczne, nastrojowe, ekspresyjne, ale sam wykonawca prywatnie lubi cisze i spokój, nie lubi wrzasku, histerii, sensacji. Ubiera się oryginalnie, kolorowo, chcąc przełamać konwenanse, chce wyśpiewać prawdę, głosić ją wszędzie, a równocześnie jest melancholikiem i prawie pesymistą. Fascynują go barwy, malarstwo, przyroda, wielkie widowisko.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 03, 2019, 14:03
Człowiek "niepokorny...? spokorniały"

DZISIAJ jest to JUTRO, o które martwiliśmy się WCZORAJ "Dziwny jest ten świat", gdzie człowiek osiąga "Sukces", woła z tęsknotą "Czy mnie jeszcze pamiętasz?", a potem pisząc "Wiersze" dostrzega "Marionetki", po śmierci Piotra D. potrzebuje "Katharsis", podwójnie przeżywa "Idee fixe", dodaje "Postscriptum", dostrzega, że "Terra (jest) deflorata", by wreszcie "Spodchmurykapelusza'' miłość dostrzec gdyż ta najtrwalszy pozostawia ślad". Chcę powiedzieć o dwóch, dla mnie bardzo ważnych, sprawach. Po pierwsze o tym, kim dla mnie był (?) Czesław Niemen. Był jednym z najważniejszych ludzi w moim życiu. Na pierwszym miejscu moja najbliższa rodzina, wiadomo kto, nie trzeba tutaj wymieniać, ale już na drugim miejscu on. On, który zaczął kształtować mój (wtedy nastolatka) gust muzyczny, moje upodobania artystyczne i sposób patrzenia na sztukę w ogóle. Dzięki Niemenowi poznałem takich ulubionych jego wykonawców jak Ray Charles (jego nieustający nauczyciel), Otis Redding, Wilson Pickett, James Brown czy do dziś ukochaną przeze mnie muzykę gospel (gospel - Ewangelia - Dobra Nowina). Jednym z moich ulubionych cytatów z Biblii jest wers 10 z l Kor. 15: "Ale z łaski Boga jestem tym, czym jestem...". Z łaski Boga, ale która wyraziła się m. in. poprzez zaistnienie Czesława w moim życiu, jestem tym, czym jestem. Jako nastolatek usłyszałem po raz pierwszy jego utwory., .przez ścianę; sąsiadka słuchała jakichś utworów nieznanego mi wykonawcy, które mnie "rzuciły na kolana". Z uchem przy ścianie wysłuchałem całego longplaya, jak się później okazało, "Czy mnie jeszcze pamiętasz". I tak się zaczęło - moje 33 lata życia wypełniane w rozmaity sposób przez człowieka o pseudonimie NIEMEN. Od wspomnianej płyty zapoczątkowałem swój zbiór jego wszystkich płyt (Tato, dziękuję Ci za tolerancję, mimo że wtedy Czesia za bardzo nie lubiłeś, gdyż mówiłeś, że przesadzam). Zbierałem wywiady, zdjęcia, plakaty- wszystko, co jego dotyczyło. W roku 1970 poszedłem na jego koncert w poznańskiej Auli i tam zaczęło się coś, co miało już wywrzeć wpływ na całe moje życie - Niemen swoim śpiewem i muzyką trafił do najgłębszych warstw mojej osobowości i wrażliwości. I druga rzecz - owo zachłanne gromadzenie rzeczy jego dot. graniczyło, zdaniem moich bliskich, z przesadą, ale miałem jakieś przeczucie jego wyjątkowości, wielkości i chyba przemijania; chęci przekazywania wszystkiego, co jego dotyczy dalszym pokoleniom. W jakiś dziwny sposób przeczuwałem jego odejście i tak bardzo się śpieszyłem, by za jego życia czerpać z przebywania z nim, lecz potem by również jemu dawać coś od siebie, ot choćby stałe miejsce w moich modlitwach (które miał zresztą do końca...). Zbierałem jego autografy prawie na wszystkich płytach i to w latach, gdzie dostanie się do niego graniczyło prawie z cudem; jakoś udawało mi się choć kilka zdań z nim zamienić. Później zaczął mnie już rozpoznawać, bez alkoholu (!) przeszliśmy "na ty". Pamiętam jak wtedy, w emocjach pokoncertowych, palnąłem: "Czesiu, możesz mi się tutaj podpisać?". On to zrobił i zaraz go przeprosiłem za poufałość, a on na to: "Prawidłowo, prawidłowo". Od tamtego momentu był Czesławem, Czesiem - mniej już niedostępnym Niemenem. Później, starając się tę znajomość utrzymać a jednocześnie się nie narzucać, dzwoniłem do niego z różnymi życzeniami "z okazji". Do końca byliśmy w kontakcie choćby przez taki wynalazek, jakim są SMS-y (których zresztą nie lubił - wolał kontakt "słuchowy", mówiący mu coś o rozmówcy). Pozwalam sobie nazwać siebie jego przyjacielem, gdyż w swoich dedykacjach m.in. na płytach dawał temu wyraz pisząc: "Z przyjaźnią" czy "...dziękując za wsparcie duchowe" itp. Na swój sposób żegnał się ze mną w Wigilię Anno Domini 2003. Pierwszy wysłał do mnie SMS-a życząc mi błogosławieństw Boga na całe moje życie. Cóż piękniejszego i cenniejszego dla mnie mógł mi życzyć?...Tydzień później zadzwoniłem do niego, rozmawiał chętnie a nawet z humorem o swoim zdrowiu, a raczej chorobie... Ukochany przeze mnie Czesław Niemen odszedł do lepszego świata, tam gdzie "śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie". A my, cóż? Dziękujmy Bogu za to, co dał nam w osobie Czesława, pamiętając o tym, że każdy człowiek, którego DZISIAJ spotykamy jest ważny, gdyż jutro może odejść... Ten "...niepokorny...? spokorniały" Człowiek znajdzie swoje trwałe miejsce w mojej audycji "Lista pokornych" emitowanej w Poznaniu w Radiu EMAUS w niedziele o godzinie 20 w paśmie 89,8 FM. Będzie miał tam swój kącik muzyczny, być może zatytułowany "Piękny jest ten świat" - tak jak jego utwór, który prawdopodobnie, jednak...

napisał Piotr Starzyński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 03, 2019, 14:12
Niepokoje obserwatora życia

Wrócił do nas, jak chciał... Nie w pełni, niespokojnie, dla mnie częściowo niezrozumiałe, bawiąc się słowem, jak za moich z Barańczakiem czasów powiadano - lingwista. 10 stopada 2001 r., ukazała się jego pierwsza od 12 lat studyjna płyta, zatytułowana "Spodchmurykapelusza". Czesław Niemen w całości napisał muzykę oraz słowa do wszystkich dwunastu utworów, zilustrował także każdy z nich obrazem - grafiką komputerową. 16 listopada 2001 r., w warszawskiej Galerii Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej, odbył się wernisaż jego prac. W jego trakcie wystawione obrazy wystawiono na aukcji, a cały dochód ze sprzedaży przeznaczony został na zakup sprzętu edukacyjnego dla szkół na Litwie. (Nie bez powodu chyba tam właśnie: Czesław Niemen (właściwie Czesław Juliusz Wydrzycki) urodził się 16 lutego 1939 r. w Wasiliszkach Starych k. Nowogródka. Pierwsze doświadczenia zdobywał w miejscowym chórze kościelnym. W 1954 r. rozpoczął naukę w pedagogicznym Liceum Muzycznym w Grodnie, w klasie fortepianu. (Cztery lata później rodzina Wydrzyckich w ramach repatriacji przyjechała do Polski). Najnowsza płyta została wyposażona w cytat z Cypriana Kamila Norwida: Autorstwa - pojęcie i Wulgaryzacji, Bez różnicy zmieszane, to - wagon na stacji, Karmny wodą i ogniem, co wzajemnie pryszczą: Zżyma się, aż źrenice mu czerwono błyszczą. "Gdzież nie pójdzie??! "-tłum woła... Ani na cal dalej,
Tylko pokąd mu drogę ręką wy równali ! W 1976 r. wycofał się z krajowego życia koncertowego. Była to reakcja na nieudolność i niekompetencję pionu organizacyjnego naszej estrady. Zamierzał ograniczyć się tylko do występów zagranicznych, nagrań pyłowych oraz prac dla teatru i filmu. Jak dotąd stara się być konsekwentny. W Polsce wystąpił zaledwie z kilkoma recitalami (Zielona Góra, Łódź). W końcu 1976 r. ukazał się 10 polski longplay Czesława Niemena - "Katharsis". Trudno sobie wyobrazić bardziej "autorską" płytę. Jest on tu kompozytorem, autorem tekstów i jedynym wykonawcą. "Spodchmurnegokapelusza" jest dokładną kontynuacją tej drogi. Samotnika, zdanego wyłącznie na siebie, zamkniętego w swej wieży. I stamtąd wysyłającego sygnały nie tylko do fanów. Po prostu - do ludzi. Ostatnia płyta Niemena zawiera rozbudowaną refleksję, jakby Niemen obawiał się, że bez niej to, co ostatnio zaprezentował będzie niezrozumiałe: "Czym jest dziś działalność autora i piosnkoklety (światowo - song writera), jak mawiają..? Mniejsza o to, kto mawia... Jaką umiejętność zawzięty Trąbodzwonnik winien posiadać? Muzykalność, poczucie rytmu i rymu? A może wystarcza rozpowszechnione - muszę bo chcę... Co jednak począć, gdy chcenia nie ułatwia brak kiełkującego ziarna natchnienia. Zwłaszcza, że Boży porządek nie udziela każdemu z nas jednakowych szans na trafne odkrycie prawdziwego powołania. Gdy byłem początkującym układaczem chwytliwych melodii, nie kierowałem się koniecznością przesiewania przez gęste sito wszystkich grafomańskich pomysłów i zapożyczeń. Dziś taka nonszalancja nie wchodzi w grę. Mimo, że wielu z nas usiłuje przebić się skrycie lub jawnie na sam wierzchołek płonącego knota, topniejący wosk i tak oblepi, utytła każdy świecznik sławy. Podtrzymuję nadal twierdzenie, że ładne piosenki, jakie miały powstać, dawno powstały. Dlatego nie podejmuję się samooceny. Spokorniałem i nie męczy mnie głód awangardowego zawracania głowy. Zresztą wszystko zostało już powielone i unikaty niemal nie istnieją, choć tak wielu artystów zabiega o wyjątkowość. Pozostaje pielęgnowanie indywidualnego stylu. Sonancja. Taki powinien , bo być tytuł tej płyty bo być może jest to unikalne odkrycie praźródła formy, jako osnowy muzycznego brzmienia A przynajmniej o tym marzę deklarując wyznanie wiary, choć nie o nową religię tu chodzi. Pokusę notowania refleksji przynosi każdy dzień pełen informatycznych piguł ze świata. Dlatego ironizuję, Spdchmurykapelusza srożę wzrok. Spokojnie człapię dalej, wpisując w ryzyko samotną wędrówkę przez zamęt burz po niebie, na coraz dziwniejszym międzygwiezdnym statku - planecie "Z". I o tym donoszę niepogodzony z absurdem medialnych manipulacji, godzących w niewinną naiwność każdego przypadkowego słuchacza. Donoszą bez poczucia misji, żeby było jasne. Nie umiem agitować. Co najwyżej nawołuję ze swoistego podziemia, nad którym kłębi się gęstwina poplątanych pojęć o obowiązujących modach. To nieustanne sugerowanie zielonouchym czego mimowolnie powinni słuchać... Wiem jednak, że zielone nie znaczy tępe, mimo, że nie każdy, choć by i nieskazitelny organ słuchu rozróżniał fałszywe dźwięki. Tylko kwestia smaku wisi w próżni nad Eterem. Niby wciąż poszukuje się przekazu prawdy jako intencji. Tyle, że intencje bywają różnorakie, a interesowność dobry smak zostawia na poboczu, jak zepchniętą kopniakiem przeszkodę do celu. Przyjaciele! Tak chyba mogę się zwrócić do wszystkich kolekcjonerów moich nagrań wszystkich. W czerwcu 2002 roku minie 40 lat. Pamiętam wielką scenę na szczecińskim Festiwalu Młodych Talentów A.D. 1962. Wtedy to wstąpiłem na estradowe manowce. Wasze dzieci i wnuki pewnie wzruszają ramionami ze zdziwieniem, że mogłem być młody. Dajcie im posłuchać piosenek: Pojutrze szary pył, Doloniedola... Niech potańczą z przytupem - Jagody szaleju. Demokracja na to pozwala. Więcej - ta wszechtolerancyjna Damulka tego wymaga! Tak zapisano w Konstytucji... Co ja mówię? Niech posłuchają całej płyty, tylko 12 piosenek. Jakoś to przeżyją. Może odczytają nieuchronną przyszłość w Śmiechu Megalozaura. Zastanowią się Co po nas zostanie... Może w powściągliwości znajdą sens..? Nie będą łączyć własnego szczęścia z pokonaniem wyimaginowanego wroga. (Nie wyszeptuj...) Odkąd Opatrzności Dłoń odpukała w moje niemalowane czoło.., coraz bardziej stosownym wydaje mi się nie krycie prawd o naszych błędach.

Konkludując pytaniem Norwida:

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?


wiernym i serdecznym fanom - dobrodziejom dedykuję ten album... Niemen 01"

Nie jestem przyjacielem Niemena - nie jestem kolekcjonerem jego nagrań wszystkich... Nie jestem wiernym i serdecznym fanem-dobrodziejem. Często w "Spodchmurnegokapelusza" nie rozumiem już Niemena. Zżymam się na udziwnienia poety-śpiewaka i grafika. A przecież to, co wstrząsnęło mną we wczesnej młodości, to wszystko, co znalazłem dla siebie (a wcześniej przeczuwałem i dośwadczałem we własnym istnieniu) w piosence "Dziwny jest ten świat'' z czym wyrastałem - w jakimś sensie odnalazłem na ostatnim krążku "Spokojnymkrokiem/ szedłem/ nie oglądając się./ za siebie/ (...) j możliwe/ że wróciłem?/ że zatoczyłem/ pełne koło?/ więc po była ta wędrówka...?/tu się uniosła/ Opatrzności Dłoń/ i odpukała i niemalowane czoło" (z utworu "Spokojnym krokiem"). Nie zgadzam się z Czesławem Niemenem kiedy śpiewa, nawet ironicznie, Świat nie jest własnością/ niepełnosprawnych/ - intelektualnie/ niepełnosprawnych/ - seksualnie/ niepełnosprawnych /wokalnie/niepełnosprawnych/ - skrycie/ jawnie/ zabawnie jest właśnie takich... Chyba jednak sam Niemen dochodzi w końcu do tego samego wniosku: "dobrze że kiedy zatrzyma się galaktyka/ uciekanie/ i Wszechrozumny zacznie /wszystko od nowa /może tym razem/ odkarykaturzy/ każde żywe ciało/ przed i na początku Słowa?" (z piosenki "Trąbodzwonnik'') Znajduję tu jeszcze inne duchowe powinowactwa z Niespokojnym Obserwatorem Czasu Istnienia: "Cudzą śmierć/ ze szczęściem własnym/łączą/ tylko ludziej zwariowani" ("Nie wyszeptuj''). ''Metamorfoza australopiteka/ odziedziczone piętno/megalomania/wyniosła małego człowieka/na wielkie manowce/krwawej historii/na transparenty/wątpliwej glorii'' ("Śmiech Megalozaura''). Wreszcie podzielam uwagę Niemena z Jagody Szaleju ''Nie wszyscy rodacy/są byle jacy''

Tadeusz Golenia
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 06, 2019, 10:08
Dzieła Niemena zremasterowane

Przez wiele pokoleń będą nam towarzyszyć swoiste Dzieła Zebrane Artysty dwa kolejne boksy, każdy liczący po 6 płyt CD, ''Od Początku, cz. I i cz. II". Taka była intencja twórcy zmagającego się z chorobą i czasem.


Od pomysłu do realizacji...

...bywa czasami droga wyboista. Niewątpliwie bezpośredni asumpt do zebrania swej twórczości, przy okazji zrewidowanej brzmieniowo, dał nowy format nośnika jego możliwości czasowe i techniczne (pasmo i dynamika dźwięku, obróbka sygnału zrazu 20 bitowa, potem 24 bitowa przy rezolucji 98 kHz). Stwarzało to nową jakość i wyzwanie szczególnie dla Niemena, artysty aż nazbyt dobrze znanego z wysokich wymagań - ba perfekcyjności. Jednocześnie zalew z początku lat 90 różnych wydawnictw, pół legalnych, różnych ''digitonków" i mielenie w kółko tych samych piosenek w mediach spowodowały, że Niemen chciał jednoznacznie odciąć się od tego i przedstawić obraz artysty o szerokim dorobku. Chciał być artystą kojarzonym z całością dorobku, a nie ze smętnym zestawem kilku/kilkunastu piosenek. Aby zacząć musiał sięgnąć po swe...


Single, czwórki i longplaye

W tamtych czasach - latach 50 i 60 - artyści rozrywkowi nagrywali dwutorowo: najpierw dla Polskiego Radia, potem kiedy nagrania się ''sprawdziły" na antenie do dzieła przystępowała państwowa wytwórnia fonograficzna - Polskie Nagrania. Jej kierownictwo artystyczne bacznie obserwowało rynek, wyłapując zdolną młodzież i ...czasami uprzedzając radio. Tak było z Niemenem, który po lipcowych (1962) eliminacjach został jednym z laureatów I Festiwalu Młodych Talentów. Zarówno wcześniej, jak i też w trakcie festiwalu jego repertuarem były znane piosenki latynoskie. Właściwym odkrywcą talentu Juliusza Wydrzyckiego był Franciszek Walicki, zaś jego żona Czesława wymyśliła Niemenowi jakże udany pseudonim - ale to kilka lat później tuż przed wyjazdem na występy do Paryża. Niemen alias Wydrzycki 27 listopada 1962r. znalazł się w studiu PN, gdzie nagrał 4 utwory: ''Malaguena", ''Ave Maria no Morro", ''Felicidade" (temat Jobima z filmu Czarny Orfeusz) i ''El Soldado". Dwa pierwsze ktoś później skasował, a dwa następne ukazały później na pierwszym singlu artysty. Dwa tygodnie wcześniej Niemen nagrywał jako solista Niebiesko - Czarnych także pierwszą ich czwórkę, m.in. z utworem ''The Peppermint Twist'' (śpiewał tu Bernard Dornowski) i ''Lekcję Twista" (Teach Me How Do Twist) z repertuaru Connie Francis. Przypomnę, że lata 1962-1963 upłynęły pod znakiem twista, zaś zespół Niebiesko - Czarni grał już nieco ciężej, bardziej rockowe niż popowo - o co zabiegał Franciszek Walicki. Nieco później nasz ''historyczny" manager rzucił nośne hasło: ''polska młodzież śpiewa polskie piosenki". Decydenci kulturalno - partyjni zarzucali naszym zespołom zbytnią angielszczyznę i nadmierny kosmopolityzm, lecz rzeczywiście brakowało własnych kompozycji z, dobrymi tekstami. Stąd początkowo pisano teksty do utworów obcych. I nagrywano coraz więcej - głównie dla radia - zaczął już nadawać w niewielkim wymiarze Program III, wystartował leż festiwal opolski. Na początku lat 70-tych w taśmotekach PR znajdowało się. ok. 100 nagrań Niemena - dość rozmaitych w charakterze i pochodzących z rejestracji własnych PR (np. JJ 70 czy nagrania opolskie), płyt włoskich, francuskiej oraz ...polskich (wg PWM Czesław Niemen Marka Sewena). Dość szybko, ale już po okresie współpracy z Niebiesko-Czarnymi, Niemen podjął decyzję: nagrywam wyłącznie dla wytwórni płytowych. Stąd w latach 1967 - 1968 płyty ''Sukces" i ''Dziwny jest ten świat" niemal się ''nakładały" na rynku. Ale nim ukazały się pierwsze LP Niemena nagrania artysty wydawano w postaci ''czwórek" (extendent play) i singli. Czwórek do roku 1970 wydano raptem pięć: N 0296, N 0325, N 0349, N 0416 oraz N 0497 i le dwie ostanie były replikami dużych płyt. Podobnie było z singlami, których za okres 1963-1970 naliczyłem l0 sztuk. W sumie ten pionierski okres Niemena przyniósł ponad 20 bardzo odmiennych stylistycznie i artystycznie nagrań i sam artysta przez lata nie chciał doń wracać.


Zawartość pierwszego boksu

W połowie lat 90 Niemen podjął trud wydania jeszcze raz swoich płyt w Polskich Nagraniach, ale już w technice 20 bitów/48 kHz, opatrzonych świetnym autorskim komentarzem. Przy okazji światło dzienne ujrzała płyta CD ''Sen o Warszawie" skompilowana z pierwszych nagrań. W sumie PN wydały pięć albumów - od PNCD 352 do PNCD 356, powtórzonych ponadto na kasetach audio. Namówiony przez nowego wydawcę, Polskie Radio, artysta powtórnie pochylił się na analogowymi taśmami (tylko z nich można robić re-mastcringi!). Pierwszą w boksie jest wspomniana płyta ''warszawska" z 20 utworami zrealizowanymi przez prof. Antoniego Karużasa, Wojciecha Piętowskiego, Janusza Pollo i Halinę Jastrzębską. Później doszli: Zofia Gajewska i Jacek Złotkowski (od ''Bema pamięci..."). To byli nasi najlepsi realizatorzy dźwięku w PN - ludzie oraz aparatura, w tym 4 - śladowy Studer. Stawiało to studio na ul. Długiej na poziomie ówczesnych w Europie, np. EMI na Abbey Road . Ten pierwszy album kończą nagrania paryskie zrobione z Orkiestrą Colombiera. Kolejne katalogowe płyty są wiernymi replikami analogowych, z jednym wyjątkiem. Drugi album ''Dziwny jest ten świat" autor powiększył o trzy utwory z czwórek: ''Jaki kolor wybrać chcesz", ''Proszę przebacz" i ''Domek bez adresu". Na moje pytanie o tzw. bonusy lub też alternatywne tracki p. Czesław, odparł że generalnie jest przeciwnikiem ''zaśmiecania" CD nagraniami, które nie weszły na płytę podstawową (twierdził, że takowych nie było, bo zawsze nagrywał tyle, ile trzeba). Trzecim albumem w boksie jest ''Sukces", czwartym - ''Czy mnie jeszcze pamiętasz", piątym ''Niemen Enigmatic" (ten z ''Rapsodem"), szóstym ''Człowiek jam niewdzięczny" (tzw. czerwony - od okładek) -w oryginale wydany jako podwójny album LP.


Boks drugi - wersje rozszerzone

Mimo solidnych zapewnień, iż nie będzie zaśmiecał płyt różnymi bonusami - artysta przy niektórych tu albumach rozszerzył zawartość. Co jest zupełnie zrozumiałe - zważywszy że lubił zawsze długie monumentalne kompozycje, a format LP 2x25 min. zupełnie go ograniczał. Boks rozpoczynają ''Marionetki" (uprzednio wydane w 1973 r. jako Niemen vol.I i vol.II) dające pojęcie o możliwościach twórczych całej Grupy Niemen: Skrzek - Apostolis - Piotrowski (potem: SBB) uzupełnionej przez ''zakręconych" jazzmanów - Helmuta Nadolskiego i Andrzeja Przybielskiego. To był już etap trudnego w odbiorze Niemena skrzętnie odstraszającego publiczność skłaniającą się ku modnemu wtedy stylowi disco. Są tu: ''Sariusz" do kolejnego wiersza Norwida - rozbudowane harmonie, pole do improwizacji na koncertach! ''Inicjały", ''Com uczynił" (do wiersza Leśmiana) oraz bodaj najbardziej znany ''Requiem dla Van Gogha" utrzymany w estetyce King Crimson. Drugim albumem jest ''Aerolit" (nagrany w listopadzie 1974 r. już z nową grupą muzyków), gdzie kompozytor wyraźnie zafascynowany był Moogami i instrumentami pokrewnymi. Ciekawostką było zamieszczenie na LP wiersza Zbigniewa Herberta ''Kamyk"- nie bez kontrowersji bez mała politycznych ! Trzecim CD w pudełku jest ''Katharsis" (z 1976r.). Po śmierci perkusisty Piotra Dziemskiego, którego odejście wstrząsnęło Czesławem i środowiskiem rockowym, a także po różnych przygodach z towarzyszącymi muzykami - często okazywali się oni ''muzykantami" - artysta decyduje się wieloletnią samodzielną pracę. Winylowy ''Katharsis" uzupełnia utwór z singla ''Dorożką na Księżyc". W sumie album ten był i jest ceniony za awangardowe dokonania, a także za nawiązanie do muzyki starocerkiewnej. Czwartym i piątym CD są albumy ''Idee fixe", powstawały one w latach 1975-1978. Oryginalnie dwa LP plus singiel, ale tu materiał powiększony o dwa bonusy, wcześniej nigdzie nie publikowane. ''Sieroctwo" to kompozycja utrzymana w niemenowsko - norwidowskim klimacie - z długą częścią instrumentalną. Nowa wersja ''Larwy" ma zmienioną aranżację - z syntezatorami w podkładzie, ale bez saksofonu. Obie płyty ''Idee fixe" mają pewne przesłanie wynikające z wierszy Norwida.. Także od strony muzycznej są bardzo bogate -można rzec, że to szczytowe osiągnięcie Niemena dekady lat 70-tych wsparte udziałem muzyków (Namysłowski) - sumujące okres elektroniczne - jazzrockowy. Natomiast mało spójna stylistycznie jest płyta z 1980r., wydana bodaj na Targi MIDEM, pt. ''Postscriptum". Jest tu nowa wersja ''Dziwnego świata", osobiste ''Moje zapatrzenie", kompozycja o charakterze XIX wiecznej pieśni polskiej ''Serdeczna Muza" czy obszerniejsze niż na analogu fragmenty muzyki z filmu ''Żyć przeciw wojnie". Ten CD album zamyka wybitnie ilustracyjny fragment ''Wakacji 1939".


Fryderyk za rok 2003

Oba boksy ''Od początku" są cennymi wydawnictwami, także ze względu na bogatą szatę edytorską, o którą zadbał Autor - ilustracje, rysunki, itp., a przede wszystkim książeczki, gdzie tłumaczył kulisy niektórych nagrań, sesji... Są pełne osobistych wspomnień, unikalnych prywatnych zdjęć - szczególnie cz. II. Pomoc i wsparcie wydawcy - Centrum Fonografii PR, jakże prężnej ostatnio firmy, było istotne przy tym projekcie - rodzącym się w takim bólu. Pozostała muzyka teatralna i filmowa, pozostały płyty włoskie i francuska,niemieckie - trzy LP dla CBS i album amerykański. Ale tu mogą pojawić się przeszkody głównie natury prawnej. Niemniej - czekamy! I już z ostatniej chwili: polska Akademia Fonograficzna nominowała cz. I ''Od początku" do nagrody Fryderyka za r. 2003. Nagroda niemal pewna.

Adam St. Trąbiński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 06, 2019, 11:59
Sprzedawał nam gwiazdy
Pamiętam go z warszawskiej Hali Gwardii i z sopockiego Non-Stopu, z Sali Kongresowej i białostockiego Teatru im. Węgierki, z poznańskiej Areny i opolskiego amfiteatru, z Opery Leśnej i stołecznej Stodoły, z Jazz Jamboree i Musicoramy. Nie zliczę koncertów Niemena, na których byłem. Wszystkie jego płyty znam na pamięć, ale przesłuchuję je teraz kolejny raz, w złudnej nadziei, że coś mi wyjaśnią, coś mi podpowiedzą. A moja żona płacze. Gazeta, w redakcji której pracuję, pożegnała go jak króla. W telewizji znani ludzie oddali mu hołd. Radio nadaje jego piosenki, niestety, wciąż te same, przesuwa mi się przed oczami taśma pamięci i nie mogę wykoncypować, kiedy to Niemen stał się artystą tak wielkim i wielbionym zarazem. Może pamięć płata mi figle, ale pamiętam zupełnie co innego: jak był sekowany.
Stop-klatka: Radomsko. Następny kadr: uśmiechnięty Marek Piwowski. I grad pytań: Dlaczego on wyje? Czemu nosi długie włosy? Dlaczego tak się ubiera? Deprawuje młodzież i kto mu na to pozwala? Przeciwko komu krzyczy i w imię czego?
Wiem, zawsze wiedziałem, przeciw czemu krzyczał, ale nie umiem poradzić sobie z tą śmiercią. A moja żona płacze.

Wnet pogasną liście
Kilka pokoleń młodzieży nauczył czytać, rozumieć i kochać poezję. Zdumiewające, ale i to miano mu za złe, gdyż rzekomo profanował Norwida. Tego samego Norwida, którego wiersze od czasów Miriama były kompletnie zapomniane i obrastały kurzem na bibliotecznych regałach. Po "Bema pamięci żałobnym rapsodzie" nawet szkolne matoły sięgnęły po poezję autora "Promethidiona". Gdy stało się jasne, że to nie poezji bronić trzeba przed Niemenem, ale Niemena przed polonistycznymi dinozaurami, po cichu usiłowano dorobić artyście polityczną "gębę", zwracając uwagę na fakt, że miłośnikiem Norwida był również... Zenon Kliszko. Szalenie odważna była to konstatacja, zwłaszcza że pojawiła się dopiero w momencie, gdy towarzysz Zenon wraz z ekipą Gomułki odchodził w polityczny niebyt.
Koniunkturalizm przypisano Niemenowi również, gdy w 1979 roku wygrał festiwal w Sopocie, śpiewając wiersz Jarosława Iwaszkiewicza "Nim przyjdzie wiosna". Stary poeta dożywał właśnie swoich dni, był ulubionym twórcą tow. Edwarda Gierka, na pozór wszystko w tej układance pasowało, włącznie z przyznaniem Niemenowi w 1979 roku Nagrody Prezesa Rady Ministrów I stopnia za "twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji". A przecież Czesław Niemen wiersze Iwaszkiewicza śpiewał dużo wcześniej. Tyle że w 1972 roku ze wstrząsającą "Piosenką dla zmarłej" nikt go na festiwale nie zapraszał. Dziś natrętnie przypominają się słowa: "Wnet pogasną liście - / wszystko trwa tak krótko,/Ja się też przytulę/ do ziemi cichutko".

When I'm Sixty-Four
Szczytem obrzydliwości było zachowanie Telewizji Polskiej w stanie wojennym, gdy nadała spreparowany program z Niemenem w roli głównej, "zapominając" poinformować, że nagrania dokonano przed 13 grudnia 1981 r. Drugoobiegowa prasa natychmiast odsądziła pieśniarza od czci i wiary, czego skutki odczuł później na koncertach w Skandynawii, gdzie solidarnościowi emigranci chcieli widzieć w nim kolaboranta.
A polityczna postawa Niemena była jednoznaczna i to od samego początku jego kariery. Bo czyż samo przybranie takiego, a nie innego, pseudonimu artystycznego nie było wyzwaniem? Nie popuszczono tej prowokacji: tak długo, przy każdej okazji i bez niej powtarzano, że Niemen urodził się na Białorusi, że nawet teraz, po zgonie artysty, błąd ten nie został wyeliminowany. A przecież Czesław Juliusz Wydrzycki, bo tak się naprawdę nazywał, przyszedł na świat w polskich Starych Wasiliszkach koło Nowogródka, 16 lutego 1939 roku. Siedem miesięcy później weszła tam Armia Czerwona. Gdy młody Wydrzycki, wraz z rodziną, po raz wtóry znalazł się w Polsce, miał już 19 lat. Do końca - a umarł w magicznym, beatlesowskim wieku 65 lat -nie pozbył się kresowego akcentu. Kochaliśmy go za ten jedyny w swoim rodzaju zaśpiew, ale ile też razy wyśmiewany był za swój sposób mówienia. Kiedy nagrywał "Bradiagę", "Kołokolczik" czy "Jołoczki, sosionoczki", wrednie dogadywano: "Ruski".

Ja leczę gołębie
Śpiewał poezję, ale swój najsławniejszy numer "Dziwny jest ten świat" napisał sam. Oczywiście, i on się nie spodobał. Za grafomański uznano także "Człowiek jam niewdzięczny" z wyznaniem: "Uszanować chciałbym niebo/ Ziemi czoła skłonić". Na ostatnich koncertach przypominał, że wychowywał się na wsi, mówi o związku człowieka z ziemią (nieprzypadkowo nagrał utwór "Terra defflorata"), a i o tym, że chłop polski winien wierzyć we własny rozum, nie w "Samoobronę"... Przejmował się zagrożeniami ekologicznymi, nietolerancją, nierównościami społecznymi. Na płycie z 1970 roku Skaldowie zadedykowali mu "Mateusza IV" do tekstu krakowskiego poety Leszka Aleksandra Moczulskiego: "Ja pomagam ludziom, ja pomagam ptakom./ Zwariowanym sercem, myślą byle jaką./Ja leczę gołębie, przez was przejechane,/ Gładzę psy bezdomne o piątej nad ranem/ Ja...". Być może, doszukać się można w "Mateuszu IV" nieco ironii, ale ten Niemenowy franciszkanizm nie był pozą. Podobnie jak jego zainteresowanie prostym człowiekiem, życiem zgodnym z naturą, l kiedy Leszek A. Moczulski pisał: "To ja na odpustach wam sprzedaję gwiazdy,/ Ja, Mateusz IV, Mateusz z Komańczy" - słowa te pasowały do Czesława Niemena, poza tym, że z Bieszczadami nie miał nic wspólnego.
Swoją drogą., ten sam Moczulski napisał inny wiersz "Z pierwszych ważniejszych odkryć", który Niemen genialnie wykonał do spółki z Józefem Skrzekiem. Kto i kiedy słyszał ten utwór w radiu? Konto Niemena w ZAiKS-ie rosło dzięki piosenkom, które można wyliczyć na palcach jednej ręki. Kiedy w 2001 roku wydał płytę "Spodchmurykapelusza", żeby zapoznać się z zamieszczonymi tam dwunastoma utworami, trzeba było album kupić. Radio i telewizja zachowywały kompletne milczenie, choć dziś z każdej anteny zapewniają nas o stracie, jaką ponieśliśmy - jako naród, społeczeństwo etc. - wraz ze śmiercią artysty.

Mutter, hast du mir vergeben
Nie "chodziły" też w radiu cudowne "Wieczory niekochanych" z muzyką Andrzeja Kurylewicza do wiersza Ireneusza Iredyńskiego. Ten ostatni akurat był "podpadnięty". Podobnie jak później, przez wiele lat, Zbigniew Herbert, stąd i Niemenowy "Kamyk" nie był powszechnie znany. Za to bez ograniczeń grano "Czy mnie jeszcze pamiętasz". Przy tej piosence prezenterzy na ogół dodawali, że włączyła ją do swego repertuaru Marlena Dietrrich. Ale żeby puścić w PRL-owskirn radiu "Mutter, hast du mir wergeben", co to, to już nie. Bo i jakże to, przy dziecku śpiewać po niemiecku? Gdy Niemen przestał pisać przeboje, zajął się muzyką filmową i teatralną. Był twórcą muzyki do przedstawień Szekspira, Mickiewicza i Słowackiego. Z filmami gorzej. Zapamiętaliśmy muzykę do "Rodziny Leśniewskich" - dla dzieci i partię wokalną Chochoła z "Wesela" Wajdy. A przecież pisał muzykę filmową do "Kroniki polskiej", "Antyków", "Zapachu ziemi". Do filmu "Polonia Restituta", o powstaniu Rzeczypospolitej z popiołów, szybko przemianowanego przez wszystkowiedzących na "Polonia Prostituta", gdyż nakręcił go Poręba, nie Wajda.

Żołnierz dziewczynie nie skłamie
Słucham najstarszych nagrań Niemena, ze słynną "Malagueną" włącznie. Nie razi, bardziej może piosenki w stylu "Nie bądź taki bitels" czy "Mamo, nasza mamo". Ale w końcu do ostatnich dni pamiętać będę swoje heroiczne boje toczone z ojcem o chłopięce prawo strzyżenia się inaczej niż "krótko, po męsku". Może nie były to więc tak mało istotne piosenki, przynajmniej dla 10 - 14-latków, którzy przy tej okazji poznali Niemena i pokochali go. Dziś trudno to pojąć, ale w latach 60. był Niemen największym wrzodem na podobno zdrowym ciele PRL-u. Do dziś nie wiem, dlaczego w 1967 roku w Opolu pozwolono mu zaśpiewać "Dziwny jest ten świat". Po wydarzeniach Marca 1968 naród tak gładko przełknął przecież "współczesną pieśń partyzancką", nucąc sobie szlagiery No To Co ("Po ten kwiat czerwony") oraz Czerwonych Gitar ("Niebieskooka" i "Biały krzyż"). Mój idol czegoś takiego nie śpiewał. I dlatego pozostał tym idolem na zawsze, i dlatego był nim także wtedy, gdy milczał. I dlatego moja żona dziś płacze. Druga połowa lat 60. naładowana była siarką i dynamitem. Marzec '68 zdarzyłby się w Polsce i bez "Dziadów", i bez Żydów. Wybuchnąłby z niczego, może trochę później - jak paryski Maj. Ale coś stać się musiało. Na fanów Rolling Stonesów pod Salą Kongresową wystarczyły armatki wodne. Na, cytując Marcina Wolskiego, "pokolenie czapki studenckiej" władze musiały rzucić Golędzinów. Ilu z pobitych przez ZOMO młodych ludzi było fanami Niemena?

Poranek marcowy, jak cicho
Dla mojej generacji był przewodnikiem duchowym. W kwiecistej koszuli, półkożuszku i z półtora kilogramem biżuterii zawieszonej na piersi stał się ikoną tamtej epoki. Ale przecież, choćby włożył na siebie cokolwiek innego, pozostałby Niemenem. Z tomikiem poezji pod pachą, na odwieczne pytanie: "mieć czy być", odpowiadającym zdecydowanie: "być".
W filmie "Sukces" - niech będzie zapomniany - zapowiadał nagranie piosenki pod tytułem "Białe koszule, czarne dusze". Buntował się przeciw temu światu białych koszul non-iron. Przeciw ortalionowym płaszczom, aktówkom, półbutom z "Radoskóru". To się nam, gówniarzom w przerobionych - z matczynych i ojcowskich kostiumów i garniturów - ciuchach, musiało podobać. Niemen pokazywał. że można żyć inaczej: szczerzej, naturalniej, a przy tym barwniej, piękniej, wesołej, i, na Boga, nie kłamać. Może niekoniecznie trzeba było w tamtych latach kłapać dziobem o Katyniu, ale w końcu nikt już nikomu nie kazał wyśpiewywać dyrdymałów Ważyka o I Korpusie.
A zawsze jacyś ochotnicy się znajdowali. I dyżurny recytator "Elegii na śmierć Ludwika Waryńskiego" Broniewskiego.
Marzyliśmy o tym, żeby być tacy jak Niemen, ale zdawaliśmy sobie sprawę z własnych ograniczeń. W ostateczności można było kupić bilet na koncert, możliwie w najbliższych rzędach i choćby tylko spróbować dotknąć idola. Ściskaliśmy kciuki za jego powodzenie na Zachodzie, aż któregoś dnia ktoś przytomnie zauważył: "Jeśli nie będzie go tam, to będzie tu". I okazało się, że jest na wyciągnięcie ręki, na Żoliborzu. Odtąd z dumą powtarzaliśmy zdanie, które po śmierci Czesława Niemena przytoczył Grzegorz Markowski: "Skoro świat nie poznał się na nim, to ten świat jest jeszcze głupszy, niż myślałem". To duża satysfakcja. Ale moja żona wciąż płacze.

Pieśń Pana
"Wszystko jest od Boga i do Boga droga" - śpiewał kiedyś Czesław Niemen. I ten Iwaszkiewiczowski cytat mógłby spiąć, niczym klamra, wczorajszą liturgię pogrzebową w kościele na warszawskich Powązkach. Już od pierwszych słów psalmu "Pan jest mocą swojego ludu/Pieśnią moją jest Pan" było jasne, że ostatnia droga wielkiego artysty będzie także - albo przede wszystkim - pożegnaniem z człowiekiem prawym i skromnym, co zaakcentował ks. Wiesław Niewęgłowski. Z człowiekiem obdarzonym przez Boga talentami i sprawiającym swoją twórczością radość i ludziom, i Bogu. Niemen też śpiewał psalmy, nie tylko w chórze kościelnym w rodzinnej wiosce. Znacznie później zdarzało mu się na koncertach wykonywać List św. Pawła do Koryntian ze słowami: "Gdybym mówił językiem ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jako miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący".
Dawał nam tę miłość przez wiele lat, wczoraj podziękowaliśmy mu, odwzajemniając ją.
Smutny to był dzień, ale dający nadzieję. W końcu: "Wśród wielkiej miłości wszystko jest poczęte/I wszystko bez sensu, lecz bardzo jest święte".

Krzysztof Masłoń
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 06, 2019, 12:09
Czesław Niemen nie tylko dla mojego pokolenia znaczył wiele. Uświadamiał nam, Polakom, jak można budować prawdę i czystość sumień, jak można wyplatać dobro poprzez komunikaty przybierając formę polskiej klasyki poetyckiej. A cóż powiedzieć o znajdujących się w moich zbiorach winylowych i cyfrowych krążkach, o taśmach zapisywanych jeszcze na szmaragdach i tonetkach, a także o kasetach? Moje domowe archiwum z muzyką i wywiadami jest bogate. Mam kilka szczególnie cennych dla mnie pamiątek i fotografii. Z artystą rozmawiałem parokrotnie: w Przemyślu i Łańcucie oraz telefonicznie, kiedy przed laty gościł w jednej z nocnych Polskiego Radia. To stwierdzenie można uznać za truizm, ale ośmielę się stwierdzić, że odszedł człowiek Renesansu, humanista, słowem - ten, kto orientował postawy swoich słuchaczy w stronę dobra, estetyki i czystości w relacjach interpersonalnych. W Polsce zdominowanej przez frajerów, parweniuszy, polityków nieudaczników zaczyna brakować autorytetów z klasą. Dziwi przeto wypowiedź marszałka Sejmu, ale gdy przypatruję się atroffi dobra i uczuć, nic mnie już w III Rzeczypospolitej nie zdziwi. Ciężko się uwolnić od terroru głupców. Niech zatem Wasze pióra tak jak dotąd uświadamiają czytelnikom złożoność polskiego wizerunku, w którego tle połyskują mimo wszystko kryształki wrażliwych serc Czesław Niemen zapewne spogląda z wysokości na polską głupotę i przy pomocy wdzięcznych aniołów montuje nową formację, która zagra tak mocno, że obudzą się jeszcze nasze polskie sumienia, które rzeczywistość wolnorynkowa chciałaby z uporem godnym lepszej sprawy skierować na boczne tory. Jeszcze raz kieruję do obu panów ukłony i wyrazy najwyższego szacunku za prawdę o człowieku, który budził sumienia.

Henryk Grymuza

Henryk Grymuza - Socjolog, doradca zawodowy, pedagog, trener biznesu, fotoreporter, dziennikarz.

Zainteresowania: literatura, scenariusze filmowe i radiowe, filozofia, psychologia społeczna, muzyka rockowa lat 60. i 70., historia radia.

Autorytety: Jan Paweł II, Czesław Niemen, x. prof. Józef Tischner, Jimi Hendrix, John Lennon, Elton John, Dionnie Warwick, Dalida
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 06, 2019, 12:21
W artykule Krzysztofa Masłonia pt. "Sprzedawał nam gwiazdy'' Pożegnanie Czesława Niemena", znalazł się taki oto passus: "Gdy stało się jasne, że to nie poezji bronić trzeba przed Niemenem, ale Niemena przed polonistycznymi dinozaurami, po cichu usiłowano dorobić artyście polityczną "gębę", zwracając uwagę na fakt, że miłośnikiem Norwida był również... Zenon Kliszko. Szalenie odważna była to konstrukcja, zwłaszcza że pojawiła się dopiero w momencie, gdy towarzysz Zenon wraz z ekipą Gomułki odchodził w polityczny ''niebyt". Ku pamięci przypomnę. Pod koniec lat 60. podjęto decyzję wydania "Pism wszystkich" Cypriana Kamila Norwida. Łapę na tej wielotomowej edycji trzymał towarzysz Kliszko Zenon z Komitetu Centralnego PZPR. Podobno żywo interesował się i poganiał drukarzy. Kiedyś szef drukarni, po rozmowie telefonicznej, powiedział do pracowników: Znowu dzwonił Kliszko, znajomy Norwida. (...) Jeżeli chodzi o Czesława Niemena, to przechowuję w pamięci pewne wydarzenie. W 1972 roku znalazłem się po Jego koncercie za kulisami. Było to w Domu Kultury w Zduńskiej Woli przy ul. Dąbrowskiego. Zdziwiło mnie to, że poświęcił kilka chwil uczniowi z elektronika. Na do widzenia otrzymałem zdjęcie z autografem. Byłem takim słuchaczem, który znał na pamięć Jego pieśni. To był bardzo nieśmiały artysta. Marzyciel-myśliciel, który uczył nas czułości do poezji (i nie tylko!). Kiedy przed laty w złotej kolekcji Pomatonu EMI ukazał się album Czesław Niemen: ''Czas jak rzeka", napisałem notę. Kilka warszawskich redakcji odrzuciło mój tekst do kosza. Tłumaczono się pokrętnie i nijako. Nie broniłem swojego felietonu, bo to byłoby z mojej strony niehumanitarne. Czesław Niemen to był ktoś, kogo, jak to bywa nad Wisłą i Odrą, za życia nie doceniano. Trzeba śmierci, żeby się podniosło larum żywych. Kłopot w tym, że umarli nie czytają wspomnień. Docenić kogoś za życia, to jest heroizm!

Czesław Mirosław Szczepaniak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 06:03
Fotografia z dowództwem pułku
- Czesiek znalazł mnie w kabarecie Groteska w Krakowie i po powrocie z Włoch zaproponował poprowadzenie gigantycznej trasy koncertowej po Polsce - zwierza się Krzysztof Materna. - Na koncertach pojawiała się rodzina Czesława, to było dla niego bardzo ważne. Dbał o to, żeby siedzieli na dobrych miejscach. Podczas trasy za jeden z moich pomysłów odebrano mi karnie stawkę. Przed drugim występem w Operze Leśnej zdążyłem nocą, wytłumaczyć Czesławowi, że nie powinniśmy go kończyć smutnym utworem. Czesiek podjął wyzwanie i zagrał na bis numer The Jackson Five, co tak rozochociło młodzież bigbitową, że połamała ławki na widowni, rozpoczęła się burda. A tak bardzo byłem dumny z mojego pomysłu! Nie przeszkodziło to Czesławowi wykonać wspaniałego gestu wobec mnie. Jako uchylający się od służby wojskowej zostałem w końcu zesłany do wojska. Niemen, będąc niesłychanie ważną osobą, postanowił dać darmowy występ w mojej jednostce w Trzebiatowie nad Regą. Sprzęt przywiozły wojskowe ciężarówki z Koszalina. Grał trzy godziny, obejrzała go cała jednostka. Po zakończeniu sfotografował się ze sztandarami jednostki i całym dowództwem pułku - po to, żeby mnie zwolnili na urlop. Od razu pojechaliśmy do Opola, gdzie poprowadziłem wieczór jego Złotej Płyty. Ten gest scementował naszą przyjaźń.
Po zamknięciu włoskiego rozdziału kariery, Niemen rozpoczął podbój rynku niemieckiego i skandynawskiego. Pomocą w nawiązaniu kontaktów w Niemczech, podobnie jak i we Włoszech, służył Roman Waschko. Jeden z jego przyjaciół był wysoko postawioną figurą w niemieckiej wytwórni płytowej CBS.
- Pierwszy niemiecki album "Strange Is The World" nie był wielkim hitem komercyjnym, ale CBS poznało się na artystycznej randze nagrań i inwestowało w artystę - mówi Andrzej Marzec. - Czuł satysfakcję. Nagrywał w Monachium w studiu, w którym gościli wtedy The Rolling Stones i Queen, pracował z ich realizatorem. W 1973 r. Niemen nagra w RFN płytę "Russische Lieder". w Polsce-poza kilkoma piosenkami - dotąd nieznaną. Był to powrót do muzyki młodości. Jak wspominał, w domu często śpiewano rosyjskie pieśni. Cerkiewnego śpiewu jeździł słuchać do cerkwi w oddalonym o 60 kilometrów Grodnie.
- Myślę, że nagranie "Russische Lieder" zaproponował pracujący w "CBS pan Wznderlich - uważa Andrzej Marzec. - Podczas wojny walczył w Rosji i w Polsce, był oficerem Wermachtu, siedział w polskim więzieniu, gdzie nauczył się naszego języka. Zapamiętałem go jako człowieka niezwykle otwartego. Był bardzo oddany Cześkowi. W przeciwieństwie do popularnego w tamtych lalach albumu z rosyjskim repertuarem, który Iwan Reprow nagrał lekko, łatwo, przyjemnie i "pod nogę". Czesław zaprezentował wielką sztukę. Realizatorzy nie mogli uwierzyć, że jeden artysta mógł nagrać wszystkie głosy w partiach chóralnych.
To przekonało władze CBS do planów wydania płyty Niemena w Wielkiej Brytanii. - W 1974 r. polecieliśmy do Londynu, gdzie fetowano nasz pobyt w sposób bardzo okazały - wspomina dalej Andrzej Marzec.

- Oglądaliśmy musicale, koncerty, w tym Pink Floyd w Wembley Arena z programem "The Dark Side Ot The Moon"! Show robił takie wrażenie, że odpadała głowa. Widzieliśmy m.in. projekcję z sekwencją Breżniewa. Zastanawialiśmy się, co można zrobić w naszej siermiężnej rzeczywistości za pomocą paru lampek i sprzętu przywiezionego z Włoch.
Firma CBS zaprosiła też Niemena do Stanów Zjednoczonych. Na nagranie płyty wydano 60 tysięcy dolarów. W sesji wziął m.in. Jan Hammer i Michał Urbaniak. Ale oczekiwanego przełomu nie było. Legendą obrosła sprawa zaproszenia naszego muzyka do zespołu Blood Sweet And Tears. Przesłuchanie Niemena miało się odbyć podczas koncertu w Malmoe. Moment wyjazdu z Warszawy przedłużał się. Słynny Ford Mustang mknął 150 km na godzinę po krętych polskich drogach, ale muzycy zobaczyli tylko światła odpływającego promu. Sprawę przeżył spokojnie - mówi Andrzej Marzec. - Wcale nie było przesądzone, co z tego może wyniknąć. Nie roztrząsał problemów. Miał własną wizję rozwoju i to dawało mu wewnętrzny spokój. Przy jego popularności w Polsce, zagraniczne plany nie miały tak wielkiego znaczenia.
- Miałem niewielką satysfakcję, jeśli nie liczyć koncertów u boku znakomitych zespołów, takich jak Blood Sweat And Tears czy Spencer Davies Group - wspominał Niemen. - Niby miałem szansę, kiedy nagrywałem dla CBS International. Próbowano mnie wylansować, ale nie czułem ze strony moich opiekunów, determinacji. Zacząłem się powoli wycofywać.

Azylem była poezja
- Mimo że urodziłem się w przedwojennej Polsce, na Kresach nigdy nie kończyłem żadnej polskiej szkoły - opowiadał Niemen. Moim ulubionym poetą był Lermontow. To były moje nastoletnie fascynacje. Dopiero później, przyszło zainteresowanie filozoficzną sferą poezji Herberta, Leśmiana, Słowackiego. Wziąłem sobie do serca, że jestem jednym z wielu "późnych wnuków" Norwida. Wspólnie z Pawłem Brodowskim wystosowaliśmy list do Jarosława Iwaszkiewicza, kiedy powstawała muzyka do wiersza "Piosenka dla zmarłej", ponieważ Paweł tłumaczył to na język angielski. Bez większego entuzjazmu zgodził się;. Kiedy zamierzałem nagrać Herberta, Polskie Nagrania, monopolista fonograficzny, nie chciał się zgodzić. Przemyciłem jedynie niezwykły jego wiersz "Kamyk". Herbert nie bardzo to trawił, nie lubił takich krzykaczy, rockandrollowców - jak ja. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się od żony poety, że cenił mnie za "Bema pamięci żałobny rapsod" Norwida. Osobiście się nie spotkaliśmy. Próbowałem, ale nie chciałem być namolny. Napisałem dwa wiersze dedykowane poecie, "Słowo i granit" i "Do Zbigniewa Herberta (w kwestii muzyki pop)".
- Bliżej poznaliśmy się gdy stworzył Akwarele, dla których napisałem kilka tekstów - mówi Wojciech Młynarski. - Dwukrotnie mieliśmy turę po Polsce z popularną audycją "Zgaduj-zgadula". Jechaliśmy w tym samym autobusie. Zauważyłem, że był introwertyczny, jednocześnie o zdecydowanym poglądzie na muzykę. Zgadaliśmy się o Norwidzie, akurat miałem jego tomik przy sobie i półżartem powiedziałem, żeby napisał muzykę do "Bema pamięci...". Ogromnie mu się to spodobało. Uważam, że kompozycja napisana do Norwida to jedno z jego największych dokonań. Potem stało się coś, czego się nie spodziewałem. Niemen nie poszedł w stronę komercji, urzekła go poezja śpiewana. Miał intuicję i gust. Boży dar pozwalał mu znajdować właściwy język wypowiedzi, kiedy interpretował bardzo trudne, refleksyjne wiersze, które można zatłuc muzyką. Powstały utwory tak piękne, jak "Jednego serca" czy "Klęcząc przed Tobą". Wajda mówił, że tylko Niemen, nikt inny może zaśpiewać partię. Chochoła w filmowym "Weselu". Myślę, że Wajda potrzebował krzyku, rozdarcia.
- Pojawienie się Czesława Niemena w "Weselu" jako głos Chochoła jest nie chwaląc się, moim pomysłem, choć muzykę do tego filmu skomponował Stanisław Radwan - mówi Andrzej Wajda. - To on dał szansę, podczas nagrania, rozwinięcia się w tej zdumiewającej pieśni wszystkim tajemnym brzmieniom głosu Niemena. To dziwne i jedyne w swoim rodzaju, ale film "Wesele" zrósł się już na zawsze z tak zaśpiewanym tekstem: "Miałeś chamie złoty róg...", a głos Niemena "niesie się po lesie..." i będzie niósł, jak długo film ten będzie wracał do widzów.
W 1975 r. schronił się w Teatrze Narodowym u Adama Hanuszkiewicza. - Pamiętam go jako zamyślonego świątka, ale dla mnie był przede wszystkim pieśniarzem sakralnym, idealnym kompozytorem integralnej części muzyki moich spektakli - III części "Dziadów" i "Ustępu" - wspomina Hanuszkiewicz. - Fenomenalnie skomponował chóry anielskie i diabelskie. Napisał fantastyczną muzykę do metafizycznych dramatów Juliusza Słowackiego "Snu srebrnego Salomei" i "Samuela Zborowskiego". Połączyło nas zauroczenie polską literaturą, z którą obaj zetknęliśmy się poza szkołą podczas okupacji.

Partia, co pochlebców słucha
Czesław Niemen wielokrotnie podkreślał, że czuł się w PRL - prześladowany. Jak mówił, przetrwał tylko dzięki fanom. Pierwszą krzywdę partyjno-rządowe media wyrządziły mu kolportując nieprawdziwą informację, że podczas koncertu pokazał... "cztery litery". Niemen chciał to dementować, nie udało się. Przez wiele lat miał problemy z mieszkaniem. W latach 60., kiedy nie grał koncertów wynajmował pokój w warszawskim hotelu MDM.
Potem kupił dwudziestokilkumetrową kawalerkę na Niecałej. Ale władze miasta nie chciały go zameldować. Mieszkał na dziko i ciągle wzywano go w tej sprawie na kolegium. - Wydziały Komitetu Centralnego miały wyraźne dyrektywy. To chyba Kraśko powiedział, że "nic będziemy lansować Niemenków". No i nie lansowali - mówił.
- Wielu było kolegów, którzy umoczyli się? w kampanii antyniemenowej, bo uważali, że dowcipne jest obnażanie wad Niemena - uważa Wowo Bielicki. - Było mnóstwo uszczypliwych głosów, cierpkie uwagi i okropny film Marka Piwowskiego. Moim zdaniem była to plama Piwka, w zamierzeniu środowiskowy wygłup, ale atmosfera była ku temu sposobna - Kiedyś zrobiłem żartobliwy portret filmowy Niemena - wyjaśnia Piwowski. - Jego fani zarzucili mi że oczerniam idola, a krytycy, że go wybielam. A portret to nie laurka. Samo białe - nic nie widać. Samo czarne - też trzeba mieszać, żeby zobaczyć człowieka w całym jego bogactwie. On miał głos tak fenomenalny, że krytycy z braku argumentów czepiali się, że za kolorowo się ubiera. To były takie czasy, że jak ktoś dostał talon na żółtą ładę wolał zaczekać na szarą. Przeprosiłem Niemena za film. Dziś bym już takiego nie zrobił.
- Jego potknięcia, których nie brakowało w wypowiedziach, były wyolbrzymiane i to właśnie pokazuje film Piwowskiego - uważa Andrzej Marzec. - Wynikały z pewnego rodzaju naiwności, dobrego serca. Tracił na tym, a nie powinien. Dlatego stopniowo zamykał się, brak życia towarzyskiego rekompensował małżeństwem z Małgosią. Znajdował akceptację w domu.
- W 1976 r. napisał dla mnie dwie piosenki do tekstów Jonasza Kofty -"Kiedy się dziwić przestanę" i "Pieśń ocalenia", którą chciałam wykonać w Opolu w "Premierach" - mówi Maryla Rodowicz. -Namawiałam go wiele tygodni. W końcu udało się. Pojechaliśmy razem, zaśpiewaliśmy i... wycięli nas z transmisji. Śmiał się ze mnie. "A widzisz" - mówił. Brak otwartości brał się z tego, że nigdy nie był rozumiany ani jego strój, ani sposób śpiewania. Spotkało go z tego powodu wiele przykrości. Coraz bardziej bał się podstępu, że ktoś chce go wykorzystać, jak w filmie "Sukces". Bał się być śmieszny, bał się niepowodzenia.
- W 1979 r. zwyciężył w sopockim konkursie piosenką "Nim przyjdzie wiosna". Zaczęto plotkować o jego związkach z władzą. Po wydarzeniach w Radomiu władze stały się rzekomo bardziej liberalne - tłumaczył w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". - Jednak dwukrotnie mój występ zdjęto z telewizyjnej anteny. Powiedziałem o tym w jednym z wywiadów. Wtedy Jerzy Gruza zaproponował mi występ w Sopocie. Ale zaraz znaleźli się tacy, którzy powiedzieli, że zwyciężyłem dzięki partii, do której się zapisałem. Tego było za wiele. Nawet w ruskiej szkole nie byłem ani pionierem, ani komsomolcem. Nie strugając wariata, mówiłem wprost, co myślę. Kiedy pod koniec lat 60. miałem propozycję przyjęcia czerwonej legitymacji, zacytowałem fraszkę Norwida: "Jeżeli szukasz nieprzyjaciół swoich nieprzyjaciół, to jakbyś szukał ostrza, żebyś w ranę zaciął i nie jesteś z miłości ogólnego ducha, lecz z ducha partii, który, co pochlebne słucha..." Facet się zamknął. Nic. Nie byłem w żadnej partii. Padł ofiarą manipulacji na początku stanu wojennego. - Z programu świątecznego, który nagrałem przed 13 grudnia, wmontowano bez mojej zgody fragment wypowiedzi do "Dziennika TV" - mówił z goryczą. - Część opozycji, zwłaszcza za granicą, próbowała mnie bojkotować, zanim nie zrozumiała, że to była intryga, ćwierćinteligentna manipulacja pułkowników kontrolujących TVP.

Tak, ale po co?
- Płyty "Dziwny jest ten świat". "Sukces", "Czy mnie jeszcze pamiętasz?" powstawały jako muzyka zaplanowana, zaaranżowana -mówi Tomasz Jaśkiewicz. - W zamyśle to było bardzo świeże, spontaniczne, w wykonaniu profesjonalne. "Enigmatic" z "Bema pamięci..." dążył do poszerzenia percepcji. Pojawiły się improwizacje. Doszliśmy do granic eksperymentów atonalnych. Potem pojawiła się muzyka elektroniczna, najmniej lubiana przez szeroką publiczność.
- Pamiętam go z Sopotu, gdy wystąpił z wielką elektroniczną maszynerią - wspomina Jerzy Gruza. - Wcześniej zastanawialiśmy się ile ma zagrać - 5 czy 10 minut. A on grał bez końca. Nie wszystkim to się podobało, ludzie zaczęli wychodzić. Nie wszyscy chcieli pamiętać, że nieważne, jaki temat brał na warsztat, czy śpiewał o papugach czy o Bogu - zawsze robił coś szlachetnego.
- Myślę, że zainteresowanie elektroniką wzięło się stąd, że Czesław, jak każdy muzyk, chciał mieć pełną kontrolę nad tym, robi -mówi Tomasz Jaśkiewicz.
- W 1967 r. Niemen śpiewał na festiwalu w Opolu "Sen o Warszawie" - mówi Paweł Brodowski. - Przed wykonaniem "Dziwny jest ten świat" realizator zaczął poprawiać parametry dźwięku. Na
widowni były "najwyższe czynniki", transmisja szła na żywo, a Czesław jak gdyby nigdy nic zrobił przerwę, w występie i powiedział do realizatora dźwięku: "Panie inżynierze! Niech pan przestanie, ja się sam będę miksował!". To były słowa typowe dla jego postawy twórczej do końca życia. Z biegiem lat z zespołu zaczęło ubywać muzyków, został sam na sam z ogromną elektroniczną, aparaturą, osobiście podłączał pajęczynę kabli swego instrumentarium przed koncertami. Sam się nagrywał, sam projektował okładki, miksować stare nagrania z myślą o wznowieniu.
W połowic lat 90. padł pomysł dwumiesięcznej trasy po Polsce: Animalsi, Niemen, Grechuta, Krajewski, Rodowicz, - Pytał- "Mańka po co ty grasz tyle koncertów" - wspomina Maryla Rodowicz- Tłumaczyłam, że jestem muzykiem, że lubię. Odpowiadał. "Mańka, przestań, przecież już pograłaś sobie w życiu'' Myślę że przekomarzał się. Możliwe, że drążył temat, szukał sensu. Faktem jest , że organizator trasy, o której wspomniałam, mało nie dostał zawału - już musiał drukować plakat, a Czesław wciąż nic podjął decyzji. W końcu zgodził się, aczkolwiek niechętnie. Miał wtedy pasję kręcenia kamerą wszystkiego, chodził z nią cały czas. Mówiliśmy do niego "Fellini". Gdy domagaliśmy się, żeby coś zjeść po koncercie, nie chciał z nami chodzić na kolację. Robił wymówki w stylu "Kto je w nocy?". Był wegetarianinem, pytał dlaczego jemy mięso. Na znak protestu nie wychodził z autokaru. Siedząc w restauracji, mieliśmy odczuwać wyrzuty sumienia.

Poszukiwania do ostatnich dni
Myślę, że bardzo przeżył krytyczne recenzje albumu "Spodchmurykapelusza". Pamiętam, jak rok temu długo trzeba było go przekonywać do przyjęcia Złotego Fryderyka za całokształt osiągnięć - mówi Hieronim Wrona. - Kiedy już się zgodził - rezygnował, bo słyszał, że nagroda jest przyznawana niesprawiedliwie. Gdy udowadnialiśmy, że wszystko jest fair, nie przyszedł, bo jak powiedział, przeszkadzało mu palenie papierosów na sali. Nigdy nie mogliśmy mu wręczyć tej statuetki. Stawał się coraz bardziej zamknięty. Mimo fascynacji Internetem i komputerami nie chciał używać poczty elektronicznej. Długo decydował się na kupno telefonu komórkowego. W domu nie było za dużo pieniędzy. Żył z nie największych tantiem, a jednak z godnością. Był wspaniałym ojcem, głową rodziny otoczoną szacunkiem przez żonę i wspaniałe wychowane córki, Natalię i Eleonorę, które szanowały w nim ojca człowieka, nie tylko artystę. Na pewno nie pieniądze były powodem, że stawał się coraz większą Zosią samosią. Uważał, że jak chce się zrobić coś dobrze, trzeba to zrobić samemu. Sam wykonał okna do domu i kręcone schody. No i nie miał czasu wszystkiego dopilnować. Sam nic mógł poradzić sobie z chorobą. Nie chciał iść do lekarza. Mówił, że wystarczy mu siemię lniane. No i nie wystarczyło.

Wypowiedzi Czesława Niemena pochodzą z wywiadu, jakiego udzielił "Rzeczpospolitej" w 2001 roku.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 06:07
C.d.

Sztuka zaangażowana
Artysta z czterdziestoletnim dorobkiem, poeta, malarz, kompozytor, wyjątkowy głos, legenda estrady, wielka osobowość. Czesław Niemen. Po dwunastu latach od wydania płyty "Terra Deflorata", oczekując na zmniejszenie plagi piractwa fonograficznego, wydał autorski album o słowotwórczym, żeby nie powiedzieć modernistycznym tytule "Spodchmurykapelusza". Chwała za to Piotrowi Kabajowi i Tomaszowi Kopciowi z firmy Pomaton EMI. W międzyczasie ukazywały się kolejne reedycje z dawniejszych nagrań Niemena w Polskich Nagraniach i nie tak dawno w serii
Pomatonu "Złota kolekcja" - "Czas jak rzeka". Zrealizował muzykę do spektaklu plenerowego "Księga Krzysztofa Kolumba" (Gdynia 1992), nagrywał z grupami artystów (Moja i twoja nadzieja, Osiem błogosławieństw), występował w kraju i za granicą (USA, Australia). W 180. rocznicę urodzin Cypriana Kamila Norwida, 20 października 2001 r., wystąpił w Kościele Polskim w centrum Paryża (w tym samym, do którego poeta uczęszczał w XIX wieku, żyjąc na emigracji). Od ponad dziesięciu lat publikuje felietony, dzienniki i wiersze w miesięczniku Tylko Rock. Płyta "Spodchmurykapelusza" prezentuje twórczość poetycką Niemena w bogatej, nowoczesnej oprawie muzycznej. Wokalna interpretacja poetyckiego tekstu mająca rytmikę i rockowe frazowanie, daleko wyprzedza obiegowo rozumiany kanon poezji śpiewanej. W lutowym numerze pisma Estrada i Studio czytamy w recenzji autorstwa Krzysztofa Zielińskiego:
Po raz któryś okazuje się, że tak zaśpiewać może tylko Czesio Niemen, dla którego nie ma trudnych fraz, melodii, interwalów. Niesamowita skala i jakość głosu sprawiają, że możemy usłyszeć jak pięknie i przekonująco może zabrzmieć linia wokalna.
W załączonej do płyty książeczce Niemen umieścił teksty i reprodukcje własnych komputerowych prac graficznych. Aukcja tych prac odbyła się podczas wernisażu w galerii Katarzyny Napiórkowskiej, połączonego z promocją płyty. Całkowity dochód z aukcji został przeznaczony na zakup sprzętu edukacyjnego dla polskich szkół na Litwie. Zaangażowanie w sprawy społeczne oraz klarowny światopogląd to cecha osobowości i twórczości poetyckiej Niemena, którą rozpoczął w roku 1967 autorską piosenką Dziwny jest ten świat. Twórczość Niemena tak jak kiedyś, również obecnie jest przedmiotem wielu komentarzy, a niektóre odzwierciedlają - bardziej lub mniej usprawiedliwiony - niedostatek wiedzy. Redakcja Gazety Muzycznej poprosiła artystę o wypowiedź na temat motywów towarzyszących powstawaniu utworów nagranych na tej płycie, ich genezy, źródeł inspiracji i sposobów realizacji. Pasjonujące zwierzenia zza kulis warsztatu twórczego Niemena wysłuchał i zanotował Janusz Popławski, dzielący się na koniec refleksjami o muzyce na płycie.

Spokojnym krokiem
Kiedy zaczynaliśmy tworzyć muzykę rockową, panowało przekonanie, że język polski nie nadaje się do śpiewania jazzu czy rocka. Pamiętam jak powszechne było "lengwidzowanie", nawet jeśli wykonawca nie znał języka angielskiego. Często były to niby słowa - tak zwane "rybki" udające oryginał. Nie podobało się to, rzecz jasna, ówczesnym "czynnikom", mimo że takie niuanse dla nich nie zawsze były rozróżnialne. Chodziło bardziej o kopiowanie zachodnich wzorów. Franciszek Walicki, założyciel zespołu Niebiesko-Czarni, w 1962 roku zainicjował nowy trend pod hasłem: "Polska młodzież śpiewa polskie piosenki". Ale pierwsze piosenki były banalne w treści, między innymi dlatego, że szukaliśmy męskich rymów z akcentem na ostatnią sylabę. Co oznaczało tylko jedno: fraza musiała się kończyć jednosylabówką. Ale ile mamy takich SŁÓW, jak to ostatnie? Głów, snów, ów, bzów, dziur, bzdur etc., i tak dalej, i temu podobne. Olśnienia doznałem dopiero, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Karuzelę z madonnami w ekspresyjnym wykonaniu Ewy Demarczyk. I choć nijak to się miało do wymogów rocka, myśl zaczęła kiełkować. Po latach nauczyłem się posługiwać akcentem na przedostatnią sylabę, nie tracąc nic z muzycznego groov'u. Dzisiaj już nie ma problemu - prawie każde polskie słowo można interpretować rytmicznie tak, aby nadać mu dynamikę i ekspresję o dużej sile wyrazu, jak w oryginalnej muzyce rockowej czy rhytm & bluesowej.
Spokojnym krokiem napisałem pod koniec ostatniej dekady minionego wieku. W pewnym stopniu jest to projekcja koszmarnego snu z przeszłości. Tekst jest alegorycznym obrazem ucieczki przed (ex)wiedźmą, nieprzychylną prasą cmokierskiej branży lat 70-ych próbującej dezawuować mnie jako muzyka i kompozytora. Ci, którzy dziś nie nadążają za moim tekstem, niech rzeczywiście biją się w czoło sami, skoro opamiętanie nie jest w stanie ich wyręczyć. Konkluzja - czytelna. Cierpliwie przetrwałem, gdy oni pozostali, drepcząc dalej w oddalającym się i coraz bardziej słabnącym zgiełku...

Trąbodzwonnik
Ta płyta od początku miała być rozliczeniem z niesprawiedliwym traktowaniem mnie jako niepokornego nonkonformisty. Ponieważ nikt ze mnie nic ulepił maszynki do zarabiania pieniędzy. Departamenty Tchórzliwych Podejrzeń do tej pory coś mi imputują. W Trąbodzwonniku mówię o dyktaturze - skrytej, jawnej, zabawnej... O niepełnosprawnych intelektualnie, którzy uzurpują sobie prawo do posiadania dóbr nie przez siebie wypracowanych. A także o niepełnosprawnych seksualnie - w domyśle - Man's. Man's Worid (męski świat pełen poronionych wynalazków ostatnio - viagra). I nie chodzi tu o jakikolwiek przytyk pod adresem nadpobudliwych seksistów, ci są zawsze supersprawni. Irytują mnie nieudolne próby amerykanizacji wszystkich aspektów życia, szczególnie rozrywki. Czyż to nie śmieszne, że chcemy zadziwiać prekursorską w tym względzie Amerykę, nie zawsze mając w sobie dość finezji twórczej i wykonawczej?

Nie wyszeptuj
Ten tekst napisałem kilka lat temu. To jasne, że nie należy się cieszyć czyimś upadkiem ani śmiercią. Życie jest mgnieniem, jak lot meteory- , tu. Więc ciszej... Nie tak błyszcząco i nie po trupach szukajmy drogi do szczęścia... Muzyka powstała w studiu latem 2001 r. Fletowe i gitarowe brzmienia pochodzą z najnowszego instrumentu Yamaha Motif, który obok VL-1 stanowi szczytowe osiągnięcie w technologii rejestracji i tworzenia próbek brzmień. Ale korzystam tu z arsenału także zabytkowych już modułów Yamahy TX 816 (basy), Synthi (loopy) i innych, że wspomnę o własnych próbkach brzmień. Smyczki (jak żywe) uszlachetniają tematy (intermezza).

Śmiech Magalozaura
Śmiech... jest rockowo - elektronicznym odkryciem na długo przed dzisiejszym nudnym techno. I słowa, i muzyka powstały jednocześnie w połowie lat osiemdziesiątych. Nawiązuję tu do problematyki grzechu pierworodnego i jego konsekwencji poruszanej już w tekście Począwszy od Kaina na płycie "Terra Deflorata". Homo sapiens zaczyna proces samounicestwienia. Spadkobiercy agresywnych cech antropoidów dająco chwila "popalić" w sześciomiliardowym natłoku...

Jagody szaleju
To oczywiście groteska najczystszej wody. Ostatnio miliony ludzi szaleją w rytm muzyki pseudofolkowej tak, jak przed laty w rytm pneumatycznej młócki disco polo. Zawsze miałem awersje do owczego pędu - "Teraz się tego słucha, śpiewa i tańczy..". Folgowanie na folku przynosi, moim zdaniem, więcej szkody oryginalnej muzyce folklorystycznej, niż pożytku. Bylejakość i siermiężność konkuruje, dzięki mediom, z dobrym smakiem. Wszelako prawda jest taka, że ...nie wszyscy rodacy są byle jacy... Humor w tej kompozycji jest adekwatny do skojarzeń (w refrenie)
z poprzednim marszo-pędnym systemem (miliony rąk / milionów nóg...). Masowego wodzirejstwa do tej pory nie udaje się zdymisjonować. Jednak kontrapunkty fagotowe pochrząkują w tym fokstrocie pobłażliwymi tonami, łagodząc nachalną inwazję kiczu. Pochodzą z ongiś wesołej kresowej wioski - znam się na rzeczy. Niech więc nikt mnie nie uczy co to jest folklor.

Pojutrze szary pył
To osobista, autobiograficzna refleksja. Bardzo szanowałem mojego Ojca, ale po wielu latach uświadomiłem sobie, że nie byłem wystarczająco wrażliwym na jego zmartwienia. A przecież
doświadczenie wieku dojrzałego dopada każdego z nas niezależnie od lego, jak będziemy napinać muskularne ramiona l? beztroskim, nicpońskim życiu. Jakże często młodość musi przeminąć, by ...pojąć że młody grzbiet i pięści - siła dziś /pojutrze szary pył... Instrumentarium jest dopowiedzeniem tekstu, jako dialog dwóch światów - dwóch pokoleń. Fletowe dźwięki (rozsądek, dojrzałość) wciąż są tłamszone przez wojujący, nie znoszącą sprzeciwu gitarę rockowa. Syn marnotrawny czasem wraca, lecz ciągle zbyt wielu młodych ludzi ufnych w siłę swoich mięśni idzie w niewiadomym kierunku, czasem bez szans powrotu.

Sonancja
Szczególnie drażni mnie manierystyczne nadużywanie wulgaryzmów, jako "odkrycia" w nowomodnej poezji "toaletowej". Tak zwani postmodernistyczni artyści twardziele są dziś postrzegani jako przewodnia siła "twórcza" nowej Ery. Niezły bełkocik... Są również znawcy - publicyści, którzy ustalają, kogo przyjmą do grona pomazańców, a kogo obsmolą furią pogardy. Żadne przesłanie poetyckie, a szczególnie to Norwidowe o - poezji i dobroci, jako uwieńczeniu pracy autorskiej, na końcu dziejów zdaje się; już nic obowiązywać... W Sonancji próbuję przeciwstawić się jarmarcznym stosom w przenośni i dosłownie. Odkrywam wyjątek - perełkę. Symbol prostoty, lecz także zachwycający przez swoją unikalność. A wkoło chaos gęstnieje i basują mroczne gromy. Stąd ta dżungla w aranżacji, na przemian z praorientalnymi motywami, jakby to były echa rodem ze starożytnej Mezopotamii, gdzieś z płododąjnych dolin Eufratu...

Manhattan '93
Kosmicznym widokiem Manhattanu zachwyciłem się po raz pierwszy w 1973 roku, kiedy nagrywałem album "Mourner's Rhapsody" dla ówczesnej CBS International. Ale dopiero dwadzieścia lat później dane mi było wystąpić na deskach broadwayowskiego Town Hali. Okazją było 30-lecie mojej pracy twórczej. Pierwszą piosenkę Wiem, że nie wrócisz napisałem w maju 1963 roku w Krakowie. I oto emigrant (krakowianin), Józef Ruszar, podjął się zorganizowania mojego recitalu na Broadwayu (8 maja 1993). Uwieczniłem ten fakt refleksyjnym tekstem, a po zakupieniu pierwszego, najszybszego wtedy, komputera (Macintosch Ouadra 950). namalowałem myszką pierwszy obrazek Cosmocity. Dziewięć lat później, w 2001 roku (znowu maj) odkryłem w swoich zapiskach owe szkice i wpadłem na pomysł bluesowej formy muzycznej, i tak powstała piosenka pt. Manhattan '93. Po 11 września trochę niesamowicie brzmi fragment końcowy ...dobrze. Że moi rodacy / emigranci znad Wisły / nie zawiedli / w przeprawie / przez Hudson River / by odkryć /że drapacze białych obłoków / nie są tu aż tak niebotyczni'... A przecież, pisząc ten tekst, miałem na myśli włączenie się; Polaków do ogólnoamerykańskiego życia kulturalnego, a nie zamykania się w podnowojorskich klubach polonijnych.

Co po nas
Na początku lat 90-ych było kilka bezsensownych śmierci i ta szczególnie niepotrzebna. W wypadku samochodowym zginęła wokalistka Niebiesko - Czarnych, Ada Rusowicz. Napisałem wówczas tekst o przemijaniu pt. Co po nas i odtąd, niemal zawsze tym utworem zaczynałem swoje recitale, aż przyszedł czas na umieszczenie go na kolejnej płycie. Jedna z najsmutniejszych piosenek,, jakie napisałem. Idźmy więc naprzód i świadomi /pozostawiania za sobą śladów / których potomni/nie tylko : lenistwa i nie odczytają... Po niedawnych pożegnaniach Stanisława Zybowskiego, Grzegorza Ciechowskiego i Heleny Majdaniec świadome podążanie naprzód tylko mnoży pytania, na które nie ma odpowiedzi.

Doloniedola
Ta kompozycja to swoista kontestacja nowofalowego rocka, obecnego (ni stąd, ni zowąd?) w TVP w pierwszych latach stanu wojennego. Z chwilą podjęcia wyzwania i powrotu na scenę w 1984 roku,wykonywałem ją na każdym koncercie, między innymi na Festiwalu w Jarocinie 1987. Pytano mnie wówczas, czy nie obawiam się występu przed gniewną punkrockową publicznością. W trakcie występu odniosłem wrażenie, że młodzi dobrze się bawią. Jedynie pod koniec koncertu zaczęły do mnie docierać skandowane okrzyki (wydawało mi się, że krzyczą jakieś brzydkie słowo), ale tym słowem okazał się,... zespół Turbo. Dopaliłem wtedy z mojej Robotestry Doloniedolę i pogo zafalowało na widowni ze zdwojoną siłą.

Antropocosmicus
Fagot to instrument mojej młodości. Zanosiło się, na to. ze zostanę fagocistą i osiądę w filharmonii, i pomimo zauroczenia gitarą, dalej uwielbiam to aksamitne i dowcipne zarazem brzmienie. Mój profesor. Maksymilian Piłat, bardzo żałował, że nie wy terminowałem w Średniej
Szkole Muzycznej w Gdańsku. C'est la vie... Po latach wracani do brzmień fagotowych i ze zdumieniem odkrywam jego wyróżniającą się na tle nawet najgęstszej faktury instrumentalnej barwę. Można nią ilustrować wszystko, od smutku, po groteskową pyszałkowatość. Solowa rola, jaką spełnia w tej kompozycji, jest nie do przecenienia. Antropocosmicus - zawzięty darwinizator... W kontekście "literoizmów" / odnośnikiem do obrazka na. przykład socjalizm, należałoby dodać: "anachroniczny socagitator" i dalej pomrukiwać na fagocie.

Spodchmurykapelusza
To podsumowanie. I tekst, i muzyka powstały jednocześnie, w 1995 roku. Zadedykowałem ją Czesławie i Franciszkowi Walickim. którym zawdzięczam wszystkie moje początki związane z piosenkarską przygodą. Miłość i szacunek - to są najtrwalsze ślady w przyjaźni między ludźmi. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak los bywa łaskawy dzięki czyjejś pomocy. Często jedno życzliwe słowo uskrzydla nas i zachęca do pokonywaniu swoich kompleksów. Ta piosenka jest pewną zapowiedzią, między innymi, kierunku mojej dalszej twórczości - refleksji nad magią wzruszenia.
Powyższe wypowiedzi Czesława Niemena ukazujące genezę utworów nagranych na płycie "Spodchmurykapelusza", pozwalają spojrzeć na jego muzykę w znacznie szerszym spektrum. Jej programowość staje się klarowna. To muzyka nowsi a jednocześnie odwołująca się do bogatych doświadczeń twórcy, idealnie zintegrowana z treścią tekstu poetyckiego.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 06:08
Forma utworów jest przejrzysta, a czas trwania większości niewiele ponad trzy minuty. Budowa uwarunkowana konstrukcją frazy poetyckiej. Każda kompozycja ma nieco inną budowę. Instrumentalne introdukcje pojawiają się sporadycznie (Nie wyszeptuj). Brawurowa solówka (Doloniedola) na keyboardzie i koda z efektowną kadencją aż się proszą o przedłużenie numeru. Repetycja frazy muzycznej występuje jedynie, gdy następuje powtórzenie myśli w wierszu. Nie ma tu typowego popowego schematu (wstęp/zwrotka/refren/solówka/refren/zakończenie). Gdyby zastosować najprostszy zabieg aranżacyjny - powtórzyć osiem czy dwanaście razy przewodni motyw (co jest typowe we wszystkich obecnie produkowanych prze-bojach), można by niektóre utwory skierować na antenę do lansowania na przebój. Jednak Niemen nie w tym celu tworzy. Również i z tych względów twórczość Niemena, nie może być klasyfikowana w uproszczonych kategoriach muzyki rozrywkowej, gdzie najważniejszym kryterium wartości jest stopień przebojowości utworu i jego miejsce na listach rankingowych.

Bardzo rozpoznawalna i charakterystyczna jest melodyka Niemenowska, wynikająca z bogatej i zróżnicowanej brzmieniowo skali głosu i perfekcyjnej techniki wokalnej. Niepowtarzalny jest timbre głosu o krystalicznie czystej intonacji i szlachetnej barwie. Każdy motyw, fraza, zachwyca nieskazitelną intonacją, ciekawym, zróżnicowanym frazowaniem i artykulacją. Jest tu dynamiczny rhythm and bluesowy śpiew, precyzyjny rytmicznie, swingujący, oparty na triolowym podziale. Wejście wokalu z przedtaktem "Dobrze że kiedyś..." (Trąbodzwonnik) to mistrzowska perełka rhythm and bluesowej wokalistyki. Inny rodzaj ekspresji wokalnej prezentuje w funkowym Doloniedola, jeszcze inny, zbliżony rodzajem ekspresji do hiszpańskich gitaanos (Co po nas). Są tu również efektowne acz oszczędnie dozowane przykłady Niemenowskich wielogłosowych harmonii wokalnych (Sanacja), dwugłosów (Co po nas), kontapunktowanych zwartymi biegnikami instrumentalnymi. Wreszcie chóralny zaśpiew "Ameryka odkryta... " (Trąbodzwonnik) stanowią wzór mistrzowskiej aranżacji. Harmonia w większości utworów jest oszczędna i przejrzysta, dyskretnie ilustrująca treści przekazu poetyckiego. Jedynie wprowadzający utwór (Spokojnym krokiem) przypomina wcześniej stosowane złożone struktury harmoniczne. W innych utworach występują sekwencje bluesowe, np. tylko dwa akordy H9 / E9 (Manhattan '93). ale znacznie rozszerzone (bas z prymy schodzi na sekstę). Inny przykład (Doloniedola) to ciąg bluesowych akordów, alterowanych: E13 / A9 / C9 / D9. W kilku utworach jest harmonia diatoniczna, np. czterotaktowa sekwencja Em /D/C / H, jednostajnie powtarzana, odmierzająca biegnący czas (Co po nas). Z kolei nastrój nostalgii budowany jest przez struktury akordowe z przewagą mollowych, w momentach kulminacji dramaturgicznych harmonia przebiega żywymi pasażami po skalach zmniejszonych (Spodchmnrykapelusza).

Rytmika w większości utworów jest ważnym elementem budowania napięć dramaturgicznych. To właśnie niespokojna pulsacja, nie tyle instrumentów sekcji rytmicznej, co instrumentów harmonicznych grających dźwiękiem punktowanym, utrzymuje słuchacza w napięciu, a nawet niepokoju. Przykładem polirytmia instrumentów harmonicznych (keyboard i organy Hammonda) oparte na ciężkim ostinato basowym (Manhattan '93). czy basowych - punktowanego basu (slap bass) z mocnym rytmem basu "fagotowego" w opozycji do gęstej rytmiki latynoskiej (Magalozaur). Podobnie niespokojna i dynamiczna jest funkowa rytmika wspierana latynoską, żywo pulsującą sekcją instrumentów perkusyjnych (Doloniedola). Kończąca płytę pieśń (Spodchmurykapelusza) ma lekkość staropolskiego tańca (polonez), nadaną przez komunikatywną linię melodii w trójdzielnym (12/8) rytmie. Melodia nakłada się na nawarstwiającą się strukturę, gdzie polirytmia, a nawet polimetria, tworzą gęsto utkaną fakturę z pojawiającym się rytmem poloneza granym na fortepianie. Instrumentarium. Wrażliwość na barwę, dźwięk i umiejętność łączenia nowości elektroniki z dźwiękami instrumentów klasycznych znalazły swoje odbicie w niemal wszystkich kompozycjach na tej płycie. Korzystając z "narzędzi" najnowszej generacji, dających możliwość sięgnięcia do klasyki (w postaci próbek najszlachetniejszych brzmień instrumentów klasycznych), kompozytor nadał swojej muzyce nowe oblicze brzmieniowe. Już ten jeden element muzyki Niemena wart jest bardziej szczegółowej analizy. Już w pierwszym utworze (Spokojnym krokiem) odpowiada na pytanie "Czy zatoczyłem pełne koło?" sięgając po dźwięki młodości. Każdy następny utwór dostarcza tego typu przykładów. Przysłowiowy fagot (Antropocosmicus). smyczki, flety to muzyczne symbole retrospekcji, powrotu do źródeł. Barwy użytych instrumentów klasycznych, idealnie harmonizują w pełnym spektrum, bądź co bądź, realizacji elektronicznej. Niekiedy pojawia się programowe traktowanie barwy, np. przesterowanej gitary elektrycznej (młodość) dialogującej z fletem (starość) zastosowanej dla zilustrowania odwiecznej walki pokoleń (Pojutrze szary pył). Brzmienie muzyki, stężona barwa instrumentów, niespokojna rytmika z jednej strony oraz klarowna i pełna żaru narracja poetycka z drugiej, tworzą jedyną w swoim rodzaju sztukę poetycko - muzyczną. W fachowym piśmie dla muzyków i realizatorów Estrada i Studio cytowany już Krzysztof Zieliński stwierdza: Tutaj linia basowa nie służy wyłącznie za podstawę rytmiczno - harmoniczną, jest ciekawa sama w sobie. To samo tyczy się wszystkich innych instrumentów, których brzmienie świadczy o umiejętności wykorzystania potencjału barwowego, jego edycji we współczesnych instrumentach elektronicznych. Dzięki temu muzyka Niemena jest tak charakterystyczna, kolorowa i rozpoznawalna.

Czesław Niemen wywodzi się z kręgu muzyki rockowej. Tam osiągał sukcesy przebojowymi piosenkami. I mimo, że w kolejnych etapach twórczości wykraczał daleko poza idiom rocka i muzyki pop, w dalszym ciągu jest postrzegany jako twórca z kręgu muzyki pop i w masowych mediach oceniany w takich kategoriach. Przełamujący niejednokrotnie bariery pomiędzy światem muzyki pop a muzyką klasyczną, ewoluując od piosenki do poezji śpiewanej pozostaje twórczy, wyjątkowy i niepowtarzalny w całej polskiej panoramie rockowo - rozrywkowo- estradowej.

Janusz Popławski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 06:15
Ode to Venus

W ostatnich miesiącach ubiegłego roku, niewątpliwie jedną z największych atrakcji wydawniczych na "naszym" rynku muzycznym jest j reedycja na płytach CD, trzech angielsko-języcznych albumów CZESŁAWA NIEMENA, nagranych w latach 70-tych dla wytworni CBS. ,,Naszym" rynku dlatego w cudzysłowie, bo płyty ukazały się w Niemczech w wytwórni GTR/Gren Tree Records/.Bardzo zagadkowe jest na pewno jakim cudem firma zdobyła(?) licencję wydawniczą, chyba musiała sporo ich kosztować bo ceny płyt są także ''niemieckie''. Myślę, jednak, że pomimo to znajdą wielu nabywców w kraju ''nad Wisłą''. Wszak nawet nie marząc o CD, muzyka ta była praktycznie nie do zdobycia na winylu. Jakże jest ona rewelacyjna to ''starzy'' rockowcy wiedzieli młodsi mogą się przekonać.
Dwa albumy nagrane we Frankfurcie nad Menem, pierwszy w styczniu 1972 roku ''STRANGE IS THIS WORLD'' i kolejny z 1973 ''ODE TO VENUS" to wspólne dzieła Niemena i grupy SBB!! Józef Skrzek, Antymos Apostolis i Jerzy Piotrowski byli wszak wtedy muzykami towarzyszącymi Niemenowi. Słuchając albumów mam wrażenie, że wpływ SBB na brzmienie i kompozycję utworów, /szczególnie Józef/ był tak ogromny, że równie dobrze mogłyby się ukazać one jako płyty SBB z gościnnym udziałem Czesława Niemena. Właśnie w tym kierunku podążyła dalej ''wspaniała trójka'' a Czesław oddał się eksperymentom muzycznym w stylu ''Aerolit", ''Katharsis" itd.. I nie jest przypadkiem że był to START największej polskiej progresywnej grupy wszech czasów.
Nie należy tu zapominać, pomimo że płyty te oficjalnie figurują w dyskografii Czesława,
faktycznie wydane zostały pod szyldem grupy NIEMEN, gdzie praktycznie każdy jej muzyk był równorzędnym członkiem. Nie będę szczegółowo opisywał muzyki,trzeba jej posłuchać, wspomnę tylko, że utwór ''Ode To Venus'' to prawdziwa perła starego, dobrego, polskiego grania. Po niespełna dwóch miesiącach - od wydania ''niemieckich'' płyt Czesława, ku mojej i nie tylko mojej wielkiej radości-doczekaliśmy się tej trzeciej ''amerykańskiej" - ''MOURNER'S RHAPSODY" Ta sama niemiecka wytwórnia GTR, znana z wielu kompaktowych wydań kolekcjonerskich płyt rocka lat 60-tych i 70-tych wypuściła na rynek ''Żałobną Rapsodię", dosłownie na dwa tygodnie przed
śmiercią artysty. Szkoda, że Czesiek tak długo nie decydował się na wydanie swoich zagranicznych produkcji na kompaktach w Polsce. A teraz może już być za późno i niezamożny polski fan musi płacić za niemieckie wydania, jak na naszą kieszeń krocie. No cóż jednak warto. ''Mourner's Rhapsody" nagrane w 1975 roku w Nowym Jorku jest według mnie nąjdojrzalszym dziełem legendy polskiego rocka. Niemena wspomagali tu (nie umniejszając w tym stwierdzeniu umiejętności poprzednim, z płyt ''Ode To Venus" i ''Strange Is This World'' czyli muzykom SBB ), a mianowicie: JAN HAMMER - drums, znany ze współpracy z JEFF'em BECK'iem, TOMMY BOLIN'em DEP PURPLE/ ROY BUCHANAN'em, BILLY COBHAM'em JOHN'em MAHAYISHNU ORCHESTRA, SANTANĄ i znakomitego dorobku swojej solowej dzaalalności z JACKIE DEJOHNETTEa także z Billy Corbhanem z grupy DREAMS ,z MARC'kiem COHEN'em w grupie FRIENDS i innymi znakomitymi instrumentalistami, uf. Oczywiście same nazwiska dzieła nie stworzą, ale w tym przypadku jednak. Także wokal Czesława zdaje się być dużo bardziej wyrazisty i pewniejszy niż na poprzednich angielsko-języcznych longplayach. Płytę kończy
tytułowy ''Murner's Rhapsody'' czyli ''angielski" ''Bema Pamięci Żałobny Rapsod", dla mnie najwspanialsze dzieło Niemena, Jeśli do tego dodamy całkiem przyzwoitą jakość brzmienia, jak na tamte lata i możliwości firmy wydawniczej /GTR/, to marny jedną z najlepszych reedycji kompaktowych ze ''starych'' lat winylowych.

Tak, jak wcześniej wspominałem, cena ,,CBSowskich płyt Niemena może być skuteczną zaporą w nabyciu ich przez polskiego wielbiciela twórczości. Mistrza, ale nie tylko koszy. Płyty te nie są dostępne w tzw. ''szerokiej" ''marketowej" dystrybucji. Sprzedaż płyt ''koneserskich", a do takich, należy zaliczyć te opisane powyżej, rządzą się na naszym rynku /a także na .rynkach tzw. ''zachodnich"/innymi prawami dystrybucji. Tak wiec warto potrudzić się by znaleźć sklep, gdzie wspomniane unikaty można otrzymać. Jest to jednak możliwe. Twórczość Niemena to ogromna ''kopalnia", z której zasobów będziemy mogli korzystać jeszcze przez długi czas. Przykładem może być wchodząca właśnie na rynek reedycja pierwszej płyty poznańskiej grupy"CETI'' pt. ''Czarna Róża". Ten niedoceniony szerzej zespół utworzony został 15 lat temu, przez wokalistę TURBO Grzegorza Kupczyka. Właśnie w niedzielę koncertem w klubie Eskulap uświetni rocznicę, nagrywając z udziałem publiczności płytę koncertową. Od dwóch lat poznańska firma wydawnicza OSKAR regularnie ''wypuszcza" reedycje oraz nowe albumy zespołu. Obecnie przyszła kolejna na pierwszy i trzeci. ''Czarna Róża" została nagrana w Warszawie w 1990 roku, i na tej płycie Czesław Niemen zagrał na swoim Korgu, w dwóch nagraniach. To zdarzenie wspomina Grzegorz Kupczyk: ,,Niemen wszedł do studia /było to studio ,,Izabelin'' przyp.W.A./ w ostatni dzień, tuż przed rozpoczęciem nagrań. Wszedł uśmiechnięty i, okazał się niezwykle sympatyczny.  Usiadł i po prostu zagrał, tak po prostu ''z pały". Był fantastyczny, taki przyjacielski, wręcz kochany. Kiedy skończył, chciał nas uczyć swoich kawałków i pokazywał mnóstwo fajnych sztuczek na klawiszu. Bardzo podobał mu się utwór ''Brama Tęczy" i żałował, że tu już. nie może zagrać bo utwór był skończony. Po sesji na pytanie ''ile ?" odpowiedział: daj spokój, niech Ci będzie na szczęście".

I to już chyba wszystko o rzadkich płytach Niemena. Więcej, może ,kiedyś w kolejnych "Brzmieniach", bo przecież Niemen i jego muzyka to "neverendingstory".

Witek Andree
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 08:24
Cud wszechświata i nędza człowieka

Teksty pieśni Czesława Niemena zasługują niewątpliwie na to, aby się pochylić oddzielnie nad ich znaczeniem, nad ich wartością literacką, co - mam nadzieję - nie pozostanie bez znaczenia dla ich odbioru w wykonaniu koncertowym, muzycznym. Niemen jako pieśniarz jest autorem niejako totalnym, jest bowiem nie tylko twórcą owych tekstów, ale też kompozytorem pieśni, wykonawcą i reżyserem nagrania. Mamy więc okazję poznać wybitnego wokalistę jako tak zwanego tekściarza, a śmiem twierdzić także, że jako poetę. Teksty jego pieśni bowiem wydają się na tyle oryginalne, odbiegające od przeciętnego pustosłowia piosenkarzy różnych pokoleń, na tyle konsekwentne artystycznie i sugerujące dojrzałą wizję świata autora , że możemy w tym przypadku mówić o swoistej poezji, przeznaczonej do wykonania wokalnego.
W swoich tekstach Niemen zdaje się poszukiwać wciąż nowych wcieleń formalnych, słownych - dla wciąż tego samego kręgu zagadnień religijnych i metafizycznych. Uporczywość powrotów tej tematyki świadczy o swoistym autentyzmie utworów literackich Niemena i - więcej - o autentyzmie jego całej twórczości artystycznej, o tym, że jest ona niekłamaną ekspresją jego osobowości, jego sposobu przeżywania świata. Takie głęboko własne słowo może stać się podstawą, punktem wyjścia do stworzenia sztuki wokalnej na najwyższym poziomie artystycznym.
W większości tekstów Niemena wraca to samo przeżycie o charakterze religijnym: świat jest
cudem, rzeczywistość to ''Świątynia Ciała", jak w wierszu ''Spojrzenie za siebie", cudem jest każde poszczególne istnienie, cudem jest ludzka świadomość a także mądrość natury. Wiele w wierszach - pieśniach tego artysty pasji przeżywania świata odczuwanego w taki sposób. Jest w tym również, swoiste doznanie metafizyczne czy mistyczne - czyli wrażenie obcowania z ostatecznymi tajemnicami ukrytymi za kurtyną rzeczywistości. Kto by pomyślał, że w śpiewanych już przed przeszło dwudziestu laty przez Niemena, banalnych z pozoru słowach ''dziwny jest ten świat" - kryła się zapowiedź tak konsekwentnego rozwoju twórczego tego artysty? Ale święty cud natury i istnienia występuje - również we wszelkich niemal tekstach Niemena - razem z człowiekiem, swego rodzaju zakałą wszechrzeczy, jedyną istotą we wszechświecie obarczoną złem, grzechem pychy, dążnością do wszechwładzy, przemocy, zbrodni. Jego grzeszne, nieudolne próby zapanowania nad naturą, zajęcia miejsca stwórcy - kończą się nieodmiennie katastrofą, samozagładą. Lecz człowiek wciąż popełnia te same błędy. Obydwa te motywy, na ogół zestawiane przez Niemena w tekstach, a wiec motywy cudu natury i zła człowieka, dają w efekcie utwory – moralitety. l tak schemat tego kontrastu powtarza się na przykład we wszystkich regularnych strofach wiersza - pieśni ''Terra deflorata", w którym ziemia gwałcona jest przez człowieka. Oto jedna ze strof:

Dałeś nam Panie
Cud Wszechświata
owoc wszechbytu Ziemię
człowiek
brutalny technokrata
gwałci jej przeznaczenie


W tekście ,,Spojrzenie za siebie" mamy do czynienia z religijną wizją historii człowieka. Rozpoczyna się ona jeszcze przed narodzinami ludzkości. ''W wieczystym migotaniu zdarzeń / wędrując w czasie nieskończenie". Oto narodziny: ,,Aż wszedłem do Świątyni Ciała / przez Boga w drzwi otwarte" (szkoda, że się tu przytrafiła ta niezręczna inwersja). Zadanie gatunku ludzkiego było proste: ''l miałem być w skromności piękny". Niestety, człowiek oszpeca się cywilizując i chce ''tresować dzieje trzaskiem bata". Słowem, chce tyranizować dany przez Boga cud, przemienić w posłuszną sobie rzecz. Jest to działalność, która niechybnie sprowadzi katastrofę: ''I szaleństw już zatrzymać niepodobna". Ten tekst - moralitet o pysze i uzurpatorstwie człowieka kończy się tęsknotą do nietkniętej przez człowieka natury:

"Więc tęskno mi dopraw Natury
do praw pod słońcem tak pojętych
iż nie stosuje się tresury
wobec mądrości rzeczy świętych"


Właściwie wszystkie teksty Niemena stanowią problemowo jedną całość, są one jakby kolejnymi poglądami z innych punktów widzenia tej samej sprawy, ciągłymi uzupełnieniami i dopowiedzeniami tego samego tematu. Wiersz ''Począwszy od Kaina'' poświęcony jest samej ludzkości, która pozostaje w mocy zła jako napiętnowana na zawsze winą kainową. Dlatego nasz tragiczny los w postaci apokalipsy jest przesądzony. Utwór ''Zezowata bieda'' może najmniej patetyczny pośród innych tekstów Niemena, bardziej piosenka niż pieśń mówi właśnie o małości człowieka, o tym, że ma on powody do pokory lecz nie ma powodów do buty. Teksty ''Status mojego ja'' czy ''Klaustrofobia'' poświęcone są nie tyle gatunkowi ludzkiemu, co swoistej problematyce egzystencjalnej jednostki, jej zagrożeniu pośród złej ludzkości, jej samotności
i zniewoleniu. A nawet-uwięzieniu człowieka...
(''Klaustrofobia"): w więzieniu ciała człowiek jest jakby zatrzaśnięty sam w sobie, więzi własne, wystygłe serce przysypane popiołem. Jest to również utwór o podłożu religijnym najoczywiściej uzupełniający wcześniej omówione.
Niemen w swoich tekstach nawiązuje wyraźnie do tradycji poezji tzw. melicznej, dającej się dobrze
wykonywać muzycznie, wokalnie, nie jednokrotnie obliczanej na to wykonani czy też wyrastającej z muzycznych tradycji. Nawiasem mówiąc na początku była pieśń( wcześniej jeszcze taniec), pieśń rozdzieliła się z czasem na poezję i muzykę. A więc tradycyjna poezja meliczna bliska jest pieśni. Niemen czuje to doskonale. Do zjawisk typowych w jego tekstach należy paramuzyczna powtarzalność różnych elementów, dająca w wykonaniu wokalnym znakomite efekty. I tak w tekście ''Terra deflorata'' powtarza się w każdej zwrotce anafora ''Dałeś nam Panie'', w ''Zezowatej biedzie" - puenta, w ''Począwszy od Kaina-również anafora ''my''. Ale szczególnego podkreślenia wymaga fakt, że nie tylko tematyką, ale i formą swoich tekstów Niemen wyraźnie nawiązuje do tradycji formalnych polskiej poezji religijnej. Niekiedy słyszy się w jego utworach echa litanii czy pieśni kościelnych, ale brzmią też w nich najwyraźniej rytmy osobliwego wierszowania księdza
Józefa Baki z czasów saskich, co jest szczególnie wyraźne w tekście Niemena ''Od Kaina".

Czytamy tu:


"Agenci - konkurenci
pobiją się
z niechęci
otrują się
udławią
popsują
nie naprawią
a w zgliszcza
zwalą się bożyszcza
A teraz ksiądz Baka:
Cnv chłopczyku
migdaliku
śmierć matula
jak cebula
łzy wyciska
gdy przyciska"


Z pewną tolerancją przechodziłem i nad niedostatkami tekstów Niemena, rozumiejąc, że taka tolerancja jest niezbędna wobec działalności literackiej kogoś, kto jest przede wszystkim muzykiem
Zdarzają się zatem Niemenowi słowa błędnie użyte np. gigantokleptomania świata" lub słowa puste, bez sensu, których obecność można tłumaczyć tylko mniejszymi rygorami semantycznymi wobec tekstów piosenek. Ale czy to dobry obyczaj? Jego stosowanie w poezji byłoby grzechem nie do wybaczenia. Zdarzają się też niezręczne inwersje, także całe nieudane strofy, które należałoby właściwie wyeliminować. Ale niedomogi te maja charakter raczej powierzchowny.

Marcin Bojerowicz
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 08:29
Słuchając bez kapelusza

Czy istnienie swoje nawet na najbardziej z dziwacznym ze światów, może nadal stale zadziwiać? I to, ustawicznie, na wysokim diapazonie? Śpiewu i słów? Tych ostatnich wyszukiwanych spiesznie: żeby z patosu słów nadużytych wydobyć sens najpiękniejszej idei (''Sonancja").
Nie, nie odbieram piewcy niepokoju prawa do słów. Nawet nadużytych. Wszak poezja to nie obsesja narkonałogu to dobroć poety w ucieleśnionym słowie (''Sonancja"). Znajduję tu sporo zderzeń. Pochodzących jakby z chęci pogodzenia roli obserwatora i poety, a także zadziwiacza tłumów. Ot choćby takie: spokojnym krokiem szedłem nie oglądając się za siebie, siedmiomilowe buty niosły mnie przez zamęt burz... (''Spokojnym krokiem"). A przecież jednak oglądając się... Idźmy więc naprzód świadomi pozostawiania za sobą śladów... (''Co po nas"). Ta wędrówka bez oglądania się za siebie, spokojnym krokiem, chyba samemu pieśniarzowi wydaje się wręcz niemożliwa i nienaturalna: czy to możliwe że wróciłem? Że zatoczyłem pełne koło? więc po co była ta wędrówka... tu się uniosła Opatrzności Dłoń i odpukała w moje niemalowane czoło (''Spokojnym krokiem"). A przecież w tej wędrówce milionów nóg, milionów rąk, milionów ciał nie wszyscy jesteśmy bylejacy: nie wszyscy rodacy są jacy tacy nie każdy ludowiec jest trąbą nadęty nie każdy pożyczył swój głos od bawołu jak ten co sam siebie artystą obwołał (''Jagody szaleju"). Ba, wielu wędrowców na tej drodze wydaje się być bardziej prawdziwych od artysty... Nie, nie zgadzam się z Niemenowym postrzeganiem świata, kiedy wykrzykuje z ironią: świat nie jest własnością niepełnosprawnych intelektualnie niepełnosprawnych seksualnie (''Trąbodzwonnik"). Wydaje mi się, iż jest z nami zupełnie odwrotnie: nasz świat jest własnością właśnie różnej maści nie pełnosprawnych. Choć, zgoda Niemenie, gdy krzyczysz, że pełno na nim niepełnosprawnych skrycie jawnie zabawnie... Może zresztą. Czesławie, masz rację, że w tym świecie, w którym dziwaczny osobnik na cienkich kończynach unosi w pionie niedorzeźbiony kadłub ciała i opętany żądzą przemożnej władzy pnie się w górę upiornych idei spada na głowę rzadko bezkarnie (''Antropocosmicus") lepiej trwać jak skała która rodzi najcenniejszy kruszec milczenia niż porażać światłem spadającej gwiazdy ciosem oślepienia? (''Nie wyszeptuj") Jeśli nawet upominasz (cudzą śmierć ze szczęściem własnym łączą tylko ludzie zwariowani ''Nie wyszeptuj"), nie zgadzasz się, Czesławie, na takie bytowanie (Antropocosmicus toporny cywilizator Antropocosmicus nachalny manipulator Antropocosmicus zawzięty darwinizator (''Antropocosmicus"), to przecież Twego świata nie zaludniają same koszmary: czy chcę czy nie chcę patrząc wstecz na zadeptane ścieżki dostrzegam zwykłą ludzką rzecz ..? to wierność serc drwin uśmieszki (''Spodchmurykapelusza"). l wtedy ponad wszystko pozostaje wiara w miłosny, prawdziwy całkiem, akt człowieka: wiem jedno że już umiem siebie ostrzec przed powszechnością zdrad Spodchmurykapelusza miłość dostrzec gdyż ta najtrwalszy pozostawia ślad. Czyż więc jest nadzieja? Postrzegasz ją w odmianie stanu rzeczy: dobrze że kiedyś zatrzyma się galaktyk uciekanie i Wszechrozumny zacznie wszystko od nowa może tym razem odkarykaturzy każde żywe ciało przed i na początku Słowa? (''Trąbodzwonnik"). Zatem w radykalnej zmianie świata. Ale choć nasz świat okazuje się dla Ciebie, Niemenie, wielce niedoskonały: nikt nie znajdzie nigdzie nic wszędzie są zwierciadła fałszywe sukces przędzie wątłą nić wije pętle pułapki zdradliwe (''Doloniedola") to przecież przyznać musisz ten dzisiejszy świat i ci ludzie na nim bytujący nie są Ci obojętni. Po cóż bowiem śpiewałbyś: i nie żal nic i żal tak wiele? (''Spodchmmykapelusza")

Tadeusz Golenia
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 08:40
Zawsze byłem artystą kontrowersyjnym - wywiad

Kiedy rozmawiałem z Klausem Schulze, który wracając impresjami do początków fascynacji elektroniką, do wczesnych lat 70-ych, z rozrzewnieniem wspominał, jak bardzo cieszył go każdy, wypracowany tygodniami ćwiczeń, elektroniczny dźwięk. Dzisiaj muzyk dysponujący najskromniejszym zestawem MIDI dochodzi do tych samych rezultatów dźwięków po kilku minutach. Jaki jest Pana stosunek do tego, co tworzył Pan przed laty na ''prymitywnych" instrumentach elektronicznych, a tym co wydobywa się teraz ze skomputeryzowanego instrumentarium?

Wydaje mi się, że mam dobry i pełny zestaw pozwalający tworzyć mi to, co zaplanuję. Ale zawsze wspominam okres, kiedy moje instrumentarium było uboższe, choć pozwalało mi realizować sprawy o wiele rozleglejsze. Przecież album ''Katharsis" wielokrotnie nakładając wieloślad, zrealizowałem w ciągu pięciu dni. l powstała dobra płyta. Teraz naturalnie, także mógłbym zrealizować płytę w ciągu kilku dni, z tym jednak, że cały czas jest to forma zmagania się z elektroniką i zmuszenia komputera do swego rodzaju uległości. By odtworzył precyzyjnie to, co zagrałem i skomponowałem, i to jest największym problemem współczesnej elektroniki: by komputer przetworzył wszelkie niuanse kompozycji i pomysłu. Od ponad pięciu lat staram się panować nad komputerem, urządzeniem mądrym, inteligentnym, sprawnym ale nie na tyle doskonałym by bez sugestii twórczej muzyka mógł cokolwiek sensownego zrealizować. Zmarnowałem wiele czasu by rozgryźć komputer, by zapanować nad nim w sposób spójny i zaborczy. Jest jeszcze jeden ważny problem: nieustanna pogoń za elektronicznymi nowinkami, ultranowoczesnymi instrumentami, systemami komputerowymi w służbie muzyki. Cały czas kompletuję moje instrumentarium, i kiedy mi się wydaje, że jestem już blisko, pojawia się nowy instrument, z jeszcze lepszymi parametrami i możliwościami. To jest pogoń, w której nie widać mety. I to jest także wielkie niebezpieczeństwo dla muzyka i muzyki.

Czy pełna komputeryzacja, której podlega współczesna muzyka elektroniczna nic jest zabójstwem ''ducha muzyki" i ''ego artysty"?

Moja muzyczno elektroniczna orkiestra ROBO-TEST jest zdolna wykonać każdy utwór, każdą formę muzyczną. Ale niektórzy twierdzą, że przez to muzyka ta jest nieżywa, bezduszna. W muzyce elektronicznej człowiek został wyprzedzony przez własny wynalazek. Wynalazek, który jest jednak protezą. Długo zmagałem się z zarzutem, że moja muzyka staje się mechaniczną, komputerową, sztuczną - ale doszedłem do wniosku, że przecież nic sztucznego nie ma na świecie,
bowiem wszystko wynika z natury. Elektroniczne instrumentarium to przecież nic innego, jak tylko narzędzie, proteza służąca do pozyskania dźwięków naturalnych. Tego, co już przecież istnieje. Ważnym jest jednak to, co najmocniej staram się ukazać w mojej muzyce, to rodzaj własnej emocji, wzruszenia, impresji. A że czynionej przy pomocy innej techniki to przecież nic zdrożnego.

Czy zamysł łączenia elektroniki z dźwiękami naturalnymi nie jest dla Pana etapem New Agę Musie? Jaki jest Pana stosunek do nowej, elektroniczne - akustycznej muzyki?

Stosowałem to już dawno. Wtedy, kiedy nie było śladów New Agę Musie, a nawet pokus by taką muzykę tworzyć. Wydaje mi się. że jest to jakaś nowa, komercyjna szuflada, do której wrzuca się tych wszystkich, którzy nic bardzo potrafią się twórczo sklasyfikować. Jest to teraz modne, ale trend New Agę Musie jest tak szeroki, że wchodzą tu zarówno moje nagrania z lat 70-ych, jak i ostatnie eksperymenty. To jest raczej koniunkturalizm światowego show-bussinesu, a nie twórczy trend.

Jako artysta przeszedł Pan szereg metamorfoz. Od polskiego ''beatnika", ekscentryka, piewcy wielkiej liryki, po mentora rodzimej elektroniki. W której z tych ról czul się Pan najpewniej?

Nie jestem aż tak zapatrzony w siebie, by dokładnie obserwować te metamorfozy. Zawsze ciekawiły mnie sprawy nowe inne. I tutaj elektronika okazała się magnesem najmocniejszym. Zresztą samo określenie ''muzyka elektroniczna" jest dość niezręczne, bowiem interesowała mnie raczej ,,muzyka na instrumenty elektroniczne", muzyka bazująca na elektronicznej syntezie dźwięków. Pewne ograniczone możliwości brzmieniowe tych instrumentów bezwiednie tworzyły tę muzykę. Mam taki ''prymitywny" sensorowy syntezator, który teraz gdy komputery opanowały muzykę, stał się kopalnią dziwnych, prymitywnych dźwięków. Jest Pan z pewnością zorientowany, że dzisiejsze koncepcje muzyki elektronicznej oscylują w stronę ujarzmiania dźwięków naturalnych. Stąd właśnie samplery zrewolucjonizowały współczesną muzykę, pozwalając uzyskać prawie każdy zaplanowany dźwięk. Wracając do pytania. Czy przynależę do jakiegoś pokolenia? Zawsze miałem w sobie coś z kontestującego twórcy, zawsze intrygowały mnie sprawy, które przy należą do mojego pokolenia. Już nie mogę myśleć kategoriami dzisiejszej młodzieży, choć właśnie
oni przychodzą teraz na moje koncerty. Co ciekawe, na widowni pojawiają się słuchacze, którzy są rówieśnikami moich piosenek, np. ''Pod Papugami", ''Dziwny jest ten świat". Ale nie uciekłem aż tak bardzo od tej młodzieży, co idzie do przodu. Z pewnością w ich pojęciu mam stare, inne spojrzenie na wiele spraw. Dla nich jestem przecież typowym wapniakiem.

Nie zaprzeczy Pan jednak, że metamorfoza ta objęta Pana jako estradowca. Przez lata był Pan medium polskiej estrady. Niemen-monument. Dzisiaj ukazuje się Pan publiczności jako showman: sypiący dowcipem, recytujący swoje fraszki, zabawiający zgrabną konferansjerką. Czy to przemiana czy estradowy chwyt?

Zaskoczony jestem, że tak to Pan odbiera. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się akurat zachowuję. Może mam dobre dni? Nie widzą siebie na estradzie i nie bardzo myślę o tym jak wyglądam i jak zachowuję się na scenie. Nie przygotowuję programu pod kątem estradowego show. Jestem na scenie taki, jaki jestem! Powiem Panu szczerze: zaszokowany jestem tylko tym, że tak długo występuję na scenie i że są jeszcze ludzie, którzy chcą mnie słuchać.

Nie dal Pan jednak za wygraną, gdy w latach 80-ych pojawił się ruch rockowej młodej generacji. Czy pojawienie się na estradzie festiwalu w Jarocinie było tylko pustym gestem rockowego - matuzalema?

Próbowano wtedy wylać Niemena razem z kąpielą. Ale to się nie udało! Nim pojawiłem się w Jarocinie, co miało dla mnie znaczenie nie tylko prestiżowe, lecz także poznawcze, stanąłem na estradzie w Sopocie wraz z nowymi rockowcami i Tadkiem Nalepą. I już tam, obydwaj, występujący przecież w pozycji rockowych-wapniaków zostaliśmy gorąco przyjęci. W Jarocinie balem się. Nie wiedziałem jak zostanę przyjęty, zaakceptowany. Ten koncert mógł w moim życiu i muzyce dużo zmienić. Miałem wystąpić jako gwiazda, ale zdecydowałem zagrać na początku, równo z wszystkimi. Schowałem się za aparaturę i dałem kilka pierwszych dźwięków. Ludzie pytali, kto to jest. A potem poszło gładko. Przyjęto mnie jako starego rock'n'rollowca, który i tak nie jest w stanie zahamować fali nowej muzyki, a nawet mogę być w wielu pomysłach użyteczny. Wystąpiłem później na ,,odjazdowym" koncercie w rocznicę śmierci Hendrixa. I także było nieźle!

Nie miał Pan przecież nigdy aspiracji by nawiązywać do tego, co modne. By podwiązywać się pod ''pewne konie".

Zawsze miałem łatkę artysty kontrowersyjnego, ale nigdy nie zarzucono mi koniunkturalizmu. A tym bardziej za podłapywanie do czegoś, co mogłoby mnie biznesowe rozhuśtać. Grałem przecież już wszystko. Może tylko punk - rock pozostał mi trendem obojętnym. Punk wniósł coś ciekawego ale dopiero wtedy, gdy do głosu doszli autentyczni muzycy. W mojej muzyce jest zbyt wiele inspiracji, sugestii, ale natarczywie prześladuje mnie black - musie. Moim mistrzem i profesorem jest Ray Charles, l to jest moja największa aspiracja, twórcza ambicja.

Czy jest Pan twórcą zdyscyplinowanym? Czy pracuje Pan na zamówienie, czy raczej eksperymentując przypasowuje powstające utwory do proponowanych przedsięwzięć?

Pracuję trochę jakby na zamówienie. Ale to ja sam zamawiam u siebie. Dużo pracuje, ale nie zawsze intensywnie i nie zawsze powstają sprawy, które mógłbym zaakceptować. Lubię pracować, gdy mam konkretne zamówienie. To powoduje większą koncentrację. Tak jak w przypadku muzyki filmowej, teatralnej. Z nagraniami płytowymi już gorzej, bowiem cały czas szukam czegoś jeszcze doskonalszego, niż to co zostało przed chwilą zarejestrowane. Nic czekam na żadną wenę twórczą: trzeba siadać i robić. Przeraża mnie tylko fakt iż wiele spraw już zrealizowanych stoi na półce. Nie bardzo wiem do jakiego filmu to zrobię, czy powstanie płyta. W znaczne zakłopotanie wprawia mnie np. film, do którego napisałem muzykę, ale sposób realizacji i reżyserii obrazu jest skandaliczny i wstyd mi ilustrować takie dzieło moją muzyką.

Czyżby preferował Pan koncerty, żywą muzykę?

Koncerty są jakąś komunikacją: jest artysta, muzyka i słuchacze. Zawiązuje się jakaś struktura. Coś z czegoś wynika. Jest emocja, impresja.

Twórcy muzyki elektronicznej, np. Schulze, Kitaro, Vangelis, starają się odchodzić od koncertów. Koncentrują się głównie na muzyce ilustracyjnej, filmowej, teatralnej.

Kiedyś także miałem takie aspiracje. Ale to był błąd! Artysta musi koncertować, musi mieć żywy kontakt z odbiorcą. Dobrze mi się pracuje, gdy jest publiczność. Gdy widzę reakcję słuchaczy. Mam takie marzenie, by wydawać tylko płyty koncertowe, pełne emocji, nieprzewidzianych nastrojów, muzycznych zdarzeń.

Czy czuje Pan niedosyt brakiem kariery na Zachodzie?

Nigdy nie miałem ambicji zaistnieć w światowym music - bussinesie jako gwiazda. Pewne, nieudolne próby były kiedyś czynione, ale nie interesowała mnie komercyjna i merkantylna strona tych kombinacji. Już wtedy wiedziałem, że jest rzeczą niemożliwą zrobienie kariery przy udziale rodzimej, show - businessowej manufaktury. Pozostały jakieś ambicje, dużo goryczy.

rozmawiał Dionizy Piątkowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 08:44
Miałem ogromną przyjemność poznać Niemena, jego pedantyczne i perfekcyjnie podejście do pracy pod koniec lat 80-ych. Przygotowywałem wtedy dla niemieckiego wydawcy serię ''Looking East" dokumentującą rynek muzyki elektronicznej w tzw. Europie Wschodniej. Początkowo producent Urlich Ruetzel chciał by CD-album ''Poland" zawierał wyłącznie kompozycje Niemena, bo tak na dobrą sprawę tylko ten artysta istniał na europejskim rynku i o nim się słyszało. Po wielu rozmowach ustaliliśmy, że ''Looking East-Poland" będzie rodzajem kompilacji, i że w takim samym kierunku pójdą kolejne albumy serii całej serii. Na ''Looking East-Poland" oprócz wspaniałych kompozycji Niemena (Alter Ego. Return From Nowhere oraz Loneliness Community) znalazły się także archiwalne nagrania Marka Bilińskiego, Władka Komendarka oraz innych polskich "elektroników".
W czasie wielu rozmów z Niemenem odniosłem wrażenie, że artysta nie chce "pójść na łatwiznę" i przekazać mi kilka swoich, gotowych nagrań - ale za każdym razem upomina się, by zaprezentować nowego wersje czy wręcz specjalnie przygotowane kompozycje. Koniec końców przeważyła koncepcja Niemena.
Przez wiele tygodni podsyłał mi gotowe nagrania, by w kilka chwil potem dzwonić i wmawiać mi, że musi koniecznie coś zmienić, inaczej zaaranżować, ciekawiej wybrzmieć... Kilkanaście wersji, granych i słuchanych w kółko. Kiedy termin naglił, Niemen nieoczekiwanie zjawił się w moim domu w podpoznańskiej Mosinie. Długie nocne gadania o wszystkim, ale także poznawanie artysty, którego odebraliśmy nagle wszyscy, jak domownika, startego, dobrego znajomego. To jest wrażenie, jakie po sobie pozostawiał Niemen: nie kumpla, brata - taty, ale ciepłego, skrytego, a jednocześnie niezwykle serdecznego człowieka. Kiedy następnego ranka przy wegetariańskim śniadaniu powrócił temat nagrań do ''Looking East" nie miałem odwagi krytykować już czegokolwiek. To byłaby ingerencja na ''żywym organizmie". Niemen dał mi kasetę DAT, dodając, że szkoda, że tak mało czasu, bo chyba ma inna koncepcję... Kochany facet

Dionizy Piątkowski
Dyrektor ERY JAZZU
autor encyklopedii jazzu
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 08:47
Nieustanne poszukiwania nowych form wyrazu i wypowiedzi artystycznej zaprowadziły Czesława Niemena nie tylko do obszarów innej muzyki, do porzucania "normalnych" trybów dur i moll, a więc w stronę, atonalności na przykład, ale prowadziły również w stronę eksperymentów ze sztucznie generowanymi dźwiękami. Jakżeż symboliczne jest niejedno zdjęcie wielkiego samotnika na tle przelicznych komputerów i syntezatorów. Jakim wstrząsem była płyta "Katharsis" z roku 1975-pierwsza płyta w Polsce z muzyką syntezatorową. Ale i tego było mu mało.
Kiedy od połowy lat siedemdziesiątych Niemen ograniczył występy koncertowe i współpracę z innymi muzykami, skupił się na indywidualnej pracy we własnym studiu. Obdarzony talentem plastycznym skierował swe zainteresowania w stronę obrazu, w obszary ilustracyjności. Wątek ilustracyjności z "Katharsis" kontynuował płytą "NAE. Idee Fixe", ale już w 1972 roku użyczył swej muzyki filmowi "Dziewczyny do wzięcia" Janusza Kondratiuka. Zaledwie rok później wystąpił w wielkim filmie Andrzeja Wajdy "Wesele" grając Chochoła. I wprawdzie muzykę do filmu napisał Stanisław Radwan, ale któż nie zapamięta finałowej melizmatycznej sekwencji śpiewanej przez Niemena na tle przerażonych dramatyzmem pól, tak typowej dla niemenowskiej melodyki.
Szybko posypały się następne partytury do widowisk teatralnych: "Burza" w reżyserii B. Hanaoki, "Galatea" w reżyserii B Głuszczaka, "Bracia Karamazow" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, "Hamlet" w reżyserii Jana Machulskiego, "Eryk XIV" w reżyserii Jerzego Gruzy, "Teraz na ciebie zagłada" w reżyserii T. Kijańskiego, "Elektra" w reżyserii P. Chołodzińskiego, "Król umiera" w reżyserii J.Czarneckiego. Szereg spektakli teatralnych z muzyką Niemena, tudzież seriali znalazło swe realizacje w wersji telewizyjnej, jak choćby "Kronika Polska Galla Anonima" w reżyserii Grzegorza Królikiewicza w roku 1977, czy rok później serial "Rodzina Leśniewskich" w reżyserii Janusza Łęskiego.
Od teatru i telewizji jakże blisko było do filmu. Tu jego bogata wyobraźnia i możliwość drobiazgowej pracy montażowej w studiu pozwalała Niemenowi znaleźć ujście artystycznej pasji. Niejeden z tych filmów główną wartość zawdzięcza nie tyle pracy scenarzysty i reżysera, ile nietuzinkowej, oryginalnie instrumentowanej i wykonanej muzyce Czesława Niemena. Wystarczy przypomnieć patetyczną, hymniczną wręcz muzykę scen finałowych filmu "Polonia Restituta" w reżyserii Bohdana Poręby z roku 1981. Ale wymienić trzeba również: "Był sobie król" (reż. Janusz Leski, 1973), "CDN" (reż. Paweł Kędzierski, 1976), "Zofia" (reż. Ryszard Czekała, 1976). "Zapach Ziemi" (reż. Dragovan Jovanović, 1978), "Szarża, czyli przypomnienie kanonu" (reż. Krzysztof Wojciechowski, 1981), "Karabiny" (reż. Waldemar Podgórski, 1982), czy "Na tropach Bartka" (reż. Janusz Leski, 1984).

Andrzej Chylewski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:07
Legenda Niemena będzie rosła Chorował od dłuższego czasu. Ale nie obnosił się ze swym cierpieniem. Czyżby czuł, iż będzie tak jak z Jego ojcem, który w rok po przyjeździe do Polski, zmarł na raka jelit. Nie przepadał za lekarzami - wolał swoje siemię lniane i zioła. Jednak poskarżył mi się zimą ub r. - każdy ma jakieś osobiste wspomnienia z ikoną naszej muzyki rozrywkowej. Niemen to w końcu prawie 40 lat historii siermiężnego socjalizmu PRL, nasza młodość, miłości, rodziny, życie... Pierwszy kontakt z Niemenem miałem poprzez radio i płyty. Bardziej przez radio - były to wczesne lata 60-te. Chodziłem do liceum im. T. Zana w Pruszkowie i w nowym odbiorniku marki Karioka był już III pr. PR - raptem 2-3 godz. dziennie. Wygrałem jakiś konkurs, przyszła płytka – i czwórka Niemena, m.in. z ''Locomotion" i ''Czy mnie jeszcze pamiętasz" i dedykacjami autorów audycji: Witka Pogranicznego i Marka Gaszyńskiego napisanymi zielonym długopisem. Czasami dziś Marek przypomina mi: ''No i co znalazłeś to nasze pisemko?" Potem był V Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu i dramatycznie wyśpiewana nagroda za ''Dziwny jest ten świat". Długo mnie i kolegów intrygowało pytanie: dlaczego nagroda specjalna prezesa Radiokomitetu, a nie normalna - regulaminowa. Wątpliwości rozwiewał znany fotografik Marek Karewicz, którego zdjęcia - także Niemena - często zamieszczałem w ''Trybunie Mazowieckiej", prowadząc wraz z kolegą muzyczną rubrykę. Dziś żal, iż wszelkie informacje o Artyście zdobywaliśmy nie bezpośrednio u niego, a u managera -uroczego Jurka Bogdanowicza. Było ich wiele – tak jak życie artystyczne Niemena było niesamowicie płodne. Bardzo dużo nagrywał - niemal wyłącznie dla Polskich Nagrań i występował. Co rusz nowe konstelacje muzyków - był strasznie wymagający, od siebie i od osób z nim współpracujących. Czego doświadczyłem w ubiegłym roku. Nic tedy dziwnego, że czepiano Go się zawsze - po latach brzmi to nieprawdopodobnie, a jednak. Tak jak Rolling Stones w Warszawie, tak on ''przeorał" wyobrażenia o image, jaki ma otaczać artystę. Z tym, że wielki zespół przyjechał i wyjechał, a nasz Niemen - był. I młodzież coraz bardziej identyfikowała się z nim - bardziej w wolnościowych postawach, niż w kwestiach ubiorów, które zawsze były dziwaczne - acz nie pozbawione smaku autora. Podziwialiśmy go, bo był zawsze o krok, jeżeli nie o dwa, do przodu w tym co robił. Dynamiczny rock and roli, soul z duża ilością blachy, aranżacje. A potem nagle poezja.

- i to jakiego rzędu! Jego interpretacja Norwida natychmiast podzieliła polonistki - te młode, ''osłuchane" natychmiast to kupiły, były zachwycone...Ale nauczycielska konserwa usiłowała zrobić z tego sprawę polską-narodową dyskusję... Jesienią 1969 r. byłem na sesji nagraniowej w Polskie, przy ul. Długiej, kiedy Artysta nakładał wokale do LP ''Niemen Enigmatic". Atmosfera jak w katedrze, ekipa Zofii Gajewskiej spięta, wielogodzinna praca... W nagraniu ''Jednego serca" do teksu Niemen dał z siebie wszystko, pełną ekspresję, eksperymentalnym system 5 ścieżkowym na Studerze 4 technicy nie włączyli jakieś synchronizacji i fantastyczna interpretacja okazała się na nic. Spokojna mina piosenkarza - wszystko wziął do siebie, typowy introwertyk, choć jakże mu musiało być przykro. Mimo, że był zamknięty w sobie, to w momentach szczególnych bardzo rozmowny. Mówił ciekawie, plastycznie - niemal malował. Takiego Go pamiętam z końca lat 70-tych, kiedy to obaj spotkaliśmy się na korytarzu w PAGART-cie w kolejce do tego samego dyrektora. Godzinna, jeżeli nie dłuższa, rozmowa szczególnie utkwiła mi w pamięci. Oczywiście ''maglowałem" o los różnych Jego nagrań, ze zdziwieniem zauważyłem lekceważący stosunek do całej wcześniejszej twórczości - co zresztą potwierdził w ub. roku. Zafascynowany elektronicznymi eksperymentami, kompozycjami dla potrzeb teatru i filmu, zauważył że musi to wszystko zebrać ''do kupy" wraz z melodiami rosyjskimi, nagrać i gdzieś zapisać i zostawić dla córek. Niemen zawsze był głodny wiedzy technicznej i muzycznej. Kilka lat temu zadzwonił do mnie w swoje urodziny - szukał jakieś rzadki płyty rhythm and bluesowej. W latach 80-tych i 90-tych żyjąc w odosobnieniu coraz więcej malował i rysował i malował- pamiętam kolejną wystawę PRO-AUDIO/TY w PKiN. Spędził tam kilka dni całkowicie opanowując system montażu cyfrowego AVID. Mimo sporej wiedzy nie używał Internetu i przez dłuższy czas komórki-Zimą ub.r. pisałem mały esej o pierwszych Jego nagraniach i o latach 60-tych. W zasadzie miał być to tekst o remasteringu 24 bit/98kHz jakim powtórnie poddawał swe płyty. Nie chciał się spotkać (''wie Pan, nie najlepiej się czuję- zresztą o czym tu pisać?"), za to wielokrotnie i długo rozmawialiśmy , telefonicznie, aż stwierdził:. Wie Pan-może później, jestem taki chory?" Niemniej tekst mój przejrzał ze trzy razy (musiał być wysłany faksem). Był bardzo dokładny-''miało być 6 okładek, a jest 5? Nie przyjmował wyjaśnień, że red. techniczna wyrzuciła jedną. Tym bardziej, że zapraszał wcześniej-''niech pan wpadnie, dam je na dyskietkach z dobrą jakością".W sumie umówiliśmy się na rozmowę o technice przy okazji edycji II części boxu ''Od początku''.Wszystko się przesuwało na maj, wrzesień, jesień-aż na początku grudnia płyty wyszły! Poczuł się lepiej i miał rozliczne plany. W czasie przeszłym można o nich było czytać w magazynie ''Tylko Rock", gdzie miał stałą rubrykę Pantheon - ostre widzenie świata, ludzi, polityki i artystów. Chłostał za brak wiedzy i niekompetencje. Może wydadzą to w formie książki, bo warto. Samej o Artyście wciąż brakuje, rzetelnej, solidnej - bo to nie łatwe zadanie, na miarę człowieka - który był najpopularniejszy w Polsce ale jednocześnie najmniej znany.

Adam St. Trąbiński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:08
Koncert nie tylko dla miasta

Niełatwo opisać wzburzenie, jakie swego-czasu wywołał ''enfant terrible" polskiej literatury, Waldemar Łysiak przybywając na obronę, pracy doktorskiej w dżinsach i znoszonych pepegach na nogach. Gdy jednak obrażonych naukowców poproszono, by porzucając na chwilę kwestię niefortunnie dobranego stroju zechcieli zgłosić merytoryczne zastrzeżenia odnośnie przedstawionej im rozprawy, uwag krytycznych nie było - praca okazała się znakomita. Stanowiąc punkt wyjścia do dalszych badań, cytowana we fragmentach, odnotowana w przypisach żyje dziś praca Łysiaka
własnym życiem, a tym co z niej korzystają jest najzupełniej obojętne jak był ubrany jej autor w dniu obrony. Podobnie nie budzą już dzisiaj emocji marginalia związane z osobą innego z ''wielkich niepokornych" - myślę tu o Czesławie Niemenie - choć początkom i jego kariery towarzyszyła sztucznie niejednokroć podsycana atmosfera sensacji i skandalu, a rodzime mass media interesując się długością noszonej przez niego fryzury, sposobem ubierania czy nonszalanckim (jak głoszono) zachowaniem na estradzie nie bardzo kwapiły się by podjąć równocześnie próbę rzetelnej analizy dokonań artysty jako kompozytora, instrumentalisty, aranżera i obdarzonego nieprzeciętnym timbrem głosu wokalisty. Wypada więc się cieszyć, że przynajmniej obecnie pisze się o Niemenie rzeczowo i spokojnie, choć często ponawianych ostatnio prób kreowania go na swego rodzaju klasyka nie zaliczyłbym do najszczęśliwszych. Mamy przecież do czynienia z artystą nadal w pełni aktywnym -Niemen komponuje, nagrywa, także i występuje a wśród jego koncertów nie brak też przedsięwzięć zgoła ryzykownych takich jak konfrontacja z preferującą inną muzykę publicznością festiwalu w Jarocinie czy ostatnio (10 czerwca) udział w sygnowanym przez Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej plenerowym spektaklu na stopniach poznańskiego Ratusza. Ryzyko jakie podjął Czesław Niemen w ostatnim z wymienionych przypadków wiązało się głównie z niewystarczającym doświadczeniem realizatorów staromiejskiej imprezy, która w myśl ambitnych zamierzeń miała odwołać się do kreowanych swego czasu z wielkim sukcesem realizacji Jean-Michela Jarre'a osadzonych w konwencji ''światła - dźwięku i scenerii naturalnej". Na brak doświadczenia nałożyła się, jak to w Polsce niesolidność jednych, niekompetencja drugich (kustosz Ratusza założył na przykład stanowcze veto wobec możliwości użycia w czasie koncertu dymów, tysiąckroć przecież mniej szkodliwych dla zabytkowej budowli od przemysłowych wyziewów i samochodowych spalin, jakimi przesycona jest atmosfera Poznania), organizatorzy do początku borykali się z brakiem funduszy i odpowiedniego sprzętu, a reżyser i dyrektor produkcji mógł liczyć na dwudziestu zaledwie ludzi. Rezultatem ich pracy był koncert - ciekawy ale skromniejszy od zaplanowanego, oszczędniejszy: zwłaszcza jeśli idzie o wizualną oprawę, i niewolny niestety od różnego rodzaju niedociągnięć i niedoróbek. A choć głównemu wykonawcy towarzyszyły aż dwa poznańskie chóry, zaś reflektory wydobywały z mroku całe bogactwo wspaniałej arkadowej loggii utrzymanej w stylu najczystszego północnowłoskiego renesansu, to jednak ponad dziesięć tysięcy widzów, którzy przybyli na staromiejski rynek nie bacząc na późną porę, transmisję mundialowego meczu, grożącą deszczem pogodę zobaczyło tylko pewną część tego, co w bardziej sprzyjających warunkach zobaczyć mogło. A szkoda - bo przecież wieczorny występ Czesława Niemena anonsowany oficjalnie jako ''Koncert dla miasta" kierowany był w rzeczywistości (świadomie czy nieświadomie) do dużo szerszego niż tylko mieszkańcy Poznania i okolic adresata - byli nim wszyscy ci, co na przekór nie zawsze sprzyjającym okolicznościom nadal chcą i potrafią obcować z wielką sztuką i tymi którzy ją tworzą. Zadziwiająco wysoka frekwencja, ów gęsty tłum wypełniający przestrzeń przed Ratuszem, dziesiątki jeśli nic setki aut blokujących wąskie ulice wiodące do Starego Rynku, ludzie na ławkach, latarniach, okalającej zabytkową fontannę balustradach-wszystko to to stanowiąc wspaniały dowód uznania dla Niemena jako artysty potwierdziło jednocześnie słuszność sformułowanej kiedyś przez profesora Gieysztora tezy,że zdolność do przeżywania olśnień, mimo rozmaitych przeciwności losu ciągle tkwi w nas,rzecz tylko w tym,że nie zawsze zdarzają się impulsy, które takie stany wyzwalają. Po raz któryś z kolei wypada więc podjąć temat szacunku dla rodzimego, odbiorcy, bowiem odzew jaki wywołał koncert Niemena,tak jak przedtem znakomite przyjęcie wielu znaczących propozycji kulturalnych: powieści Umberto Eco ''Imię róży'' spektakli teatru ''Cricot 2'' Tadeusza Kantora, wystawy ''4 razy Paryż'', opery ''Czarna maska" Krzysztofa Pendereckiego, serii koncertów Pata Metheny'ego i tylu, tylu jeszcze innych wyławianych jak zawsze z niezawodnym instynktem z morza szarzyzny, tandety i przeciętności u nikogo u nikogo nie po winno pozostawić wątpliwości, że mamy w Polsce wyrobioną publiczność, która zasługuje na to, by nie tylko zapewnić jej możliwie najszerszy kontakt z dziełami naprawdę wysokiej rangi lecz również zadbać o stosowną dla ich prezentacji oprawę. Wzorem, jak należy to robić może być prezentowana od kwietnia w
salach warszawskiego Zamku kolekcja obrazów Barbary Piaseckiej-Johnson, która do opracowania koncepcji wystawienniczej zaprosiła jednego z najwybitniejszych włoskich reżyserów, Franko Zeffirellgo; oferując tkaniną starannie zaaranżowanym światłem zapierającymi dech kompozycjami kwiatów wzniósł się on na wyżyny stwarzając z zaprojektowanej przez siebie ekspozycji samoistny byt artystyczny. Cenny kurdyban specjalnie przywieziony na wystawę, świeże codziennie kwiaty, honorarium dla znakomitego twórcy,tak to świat wielkich pieniędzy - w Polsce nic ma ich ciągle za wiele. Ale myliłby się ten, kto twierdziłby, że rangę imprezy artystycznej wyznacza li tylko wysokość funduszy przeznaczony na jej realizację. Wszak zwisający płat niedbale przybitej tkaniny, kapryśnie migoczące światło płynące z niedokręconej żarówki punktowego reflektora, niestarannie ułożone kwiaty czy jakikolwiek inny, choćby drobny dysonans łatwo mógłby zniweczyć nie tylko niepowtarzalny nastrój warszawskiej ekspozycji lecz również pracę projektodawcy starannie przemyślanej kompozycji. A więc nie tylko pieniądze i zwykła ludzka solidność i poczucie obowiązku - tych zaś niestety brakuje u nas równie często jak pieniędzy. Warto więc chyba coś wreszcie z tym zrobić tak samo warto, pomimo wszystko, kreować wielkie artystyczne wydarzenia -jest bowiem dla kogo pracować.

Piotr Zawada
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:10
Na pytanie dlaczego Niemen podjął się wykonania mówi:

Kiedy w końcu 1979 roku rozwiązałem ostatni zespół, z którym pracowałem pomyślałem sobie, że to "byłoby na tyle". Oczywiście nie zamierzałem się wycofać całkowicie. Marzyła mi się jednak praca nad większymi formami np. operą kameralną czy baletem. Wyjechałem z kraju, by poznać bliżej nowe technologie przetwarzania i nagrywania dźwięku. Postanowiłem wykorzystać fakt, że na świecie rozpoczęła się rewolucja elektroniczna w systemie MIDI. Stworzyłem elektroniczny "zespół", w którym na wszystkich instrumentach gram ja. Nazwałem go ROBOTESTRA. Oczywiście w międzyczasie pisałem nowy repertuar. Powstało tak wiele utworów, że powinno wystarczyć na dwie płyty. Jednak z realizacją moich koncepcji sprawa nie jest łatwa. Jakkolwiek instrumentarium miałem już dość rozbudowane, to jednak wciąż uważałem je za niedoskonałe. W końcu lat osiemdziesiątych dysponowałem już odpowiednim systemem. Możliwości i jakość, jaką zapewnia, są po prostu niewiarygodne, niepowtarzalne i nieograniczone. Kiedy więc szef Stowarzyszenia Muzyki Elektronicznej-Krzysztof Wodniczak zaproponował mi "główną rolę" w KONCERCIE DLA MIASTA pomysł wydał mi się frapujący i po przemyśleniu zgodziłem się podołać temu przedsięwzięciu.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:12
Niemen w Farze

Ta muzyka poddaje się zasadnie zbiorowego oddziaływaniu jako spójnia. W niektórych utworach ze śmiałością eksperymentatora próbuje Niemen nowych środków w dłuższych formach. Bogactwo wariacyjne cech muzycznych jest niezmienne, a dorównuje mu wspaniałość architektonicznego układu. Najpiękniejszy z całego recitalu był utwór "Modlitwa" - z listu św. Pawła do Koryntian, zbudowany z większych i mniejszych grup dźwięków, stanowiących z punktu widzenia rytmu jego cząstki. Zasadniczo cechą tych ugrupowań rytmicznych - od małych odcinków poczynając, a kończąc na większych rozbudowanych-jest ich zwarty charakter i samodzielność. Zasadą podporządkowującą ruch dźwiękowy jest płaszczyzna harmoniczna określana akordem przez drugą, dopełniającą- pozwalającą odzyskać w ten sposób harmoniczne efekty głębi - muzyczną perspektywę.

W tym poznańskim koncercie znalazły się utwory dobrze już znane: ''Terra deflorata", ''Zezowata bieda", ''Jednego serca", ''Dziwny jest ten świat", lecz ten materiał kompozycyjny różni się od poprzednich wykonań, gdyby użyć porównania - jak różni się język od zasobu swych głosek. Kompozycje te, przejaskrawiając nawet przestarzałe zasady ekspresji, wprowadzają tak charakterystyczną dla Niemena swobodę, posiłkując się standardowymi zwrotami, stylizowanymi symbolami i ornamentami muzycznymi, A zespół, czyli ROBOTESTA wykonuje to czego obiektywnie ''żąda" jego muzyka. Takie jednak posłuszeństwo wymaga maksymalnej samodzielności i spontaniczności. Są tacy, którzy twierdza, że muzyka tworzona przez Niemena jest epigońska i dlatego uboższa w środki. Nieprawda, kompozytor rozwija swój samodzielny styl,szuka własnych dróg, by wyrazić swój świat wewnętrzny. Jego sposób operowania środkami typowymi dla określonego stylu w celu wywołania zamierzonego efektu, znajdują pełne pokrycie w bogactwie technicznym, w obfitości środków wykonawczych i rozmiarach formy muzycznej. To już jest tożsamość Niemena, którą można tłumaczyć jako harmoniczną tendencję zagwarantowaną jednością dwunastotaktowego podziału. W jego tematach, kontynuujących dwanaście taktów, i w jego łącznikach, tak typowych dla bluesa, nie ma obcości. Kompozycje, szczególnie te z ostatniego okresu, stają się powszechnie zrozumiałe, wchodzą stopniowo w krąg nawyków słuchowych odbiorców, nie przestają przy tym fascynować swą relatywnością i zmiennością, wielością stylów krzyżujących się ze sobą i łączących bardzo rozmaicie.

A Niemen jest tym kompozytorem, któremu raczej nie zależy na treści, lecz wyłącznie na czysto muzycznej strukturze utworu i na polocie jego architektoniki. Ale mimo to jego twórczość, nie staje się, czymś zgoła pozbawionym myśl i i uczuć. Poświęca się muzyce instrumentalnej - równie troskliwie juk śpiewanej. Muzyczna struktura, dająca zupełną swobodę przyznania pierwszeństwa bądź pierwiastkowi melodycznemu, bądź głębi i zawiłości harmonii, bądź pierwiastkowi charakterystycznemu, często doprowadza do wzajemnej zgodności wszystkich tych elementów. W każdym takcie, który jako kompozytor wymyślił, występuje jako problem poziom techniki; w każdym takcie technika jako całość wymaga więc od Niemena, by jej sprostał i udzielił jej jedynej właściwej wypowiedzi, na jaką ona w danej chwili pozwala. Łączy sztywny fakt z nieregularnymi, synkopowanymi akcentami, nasyca swe kompozycje silną ekspresją.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:18
Nad Niemnem

Człowiekowi, który o muzyce ma tylko jedno pojecie wynikające zresztą twierdzenia Schopenhauera, że wszystko dąży do abstrakcji, trudno jest pisać o muzyce, zwłaszcza elektronicznej, będącej tego wyrazem. Sztuka jednak upodobnia się do muzyki. Przeciętny odbiorca staje się człowiekiem, który ocenia ją poprzez pryzmat piękna lub jej nie akceptuje. Fenomen zjawiska Niemena ma jednak inny wymiar. Odbiorcy, którzy licznie garnie się, na jego sporadyczne koncerty oczekują tego, co można nazwać ''odkurzaniem wspomnień".Tymczasem droga przez czas, jaką Niemen ukazuje wielbicielom, którzy pragną usłyszeć wiązanki z tamtych lat ''Pod Papugami", ''Czy mnie jeszcze pamiętasz'', ''Czas jak rzeka'', ''Dziwny jest ten świat" "to shopenhauerowski wybór. Artysta odkrywa nowe obszary muzyki,ta realizacja własnego wyboru, niezależnego od zachcianek estradowej publiczności, która chciałaby zatrzymać się w połowie tej drogi przez czas. Te skojarzenia nasuwają się po wysłuchaniu dwóch koncertów Czesława Niemena w Poznaniu: pierwszego w Auli UAM i drugiego na Starym Rynku w scenerii renesansowego Ratusza. Wynika to po czyści i z uczestnictwa w ubiegłorocznym ''wspomnieniowym" koncercie w Auli UAM. Pomiędzy Niemenem a Salwadorem Dali - czytelników wypada zaskoczyć tym porównanie - istnieją pewne podobieństwa. Obydwaj wielcy artyści przebyli drogą, która przywiodła ich do abstrakcji-znakomitej zresztą. Muzyka i malarstwo wbrew naszym przekonaniom mają szereg podobieństw. Przerzucając karty albumów malarstwa ''Daliego'' i przesłuchując albumy twórczości Niemena to banalne stwierdzenie nabiera pełniejszego wymiaru. Artysta nie chce być ''dinozaurem'' ani Mieczysławem Foggiem. Nie chce wyciskać łez ani zmuszać do rycia w szkolnych ławkach ''serduszek przebitych strzałą". Jest to wybór konieczny wynikający z klarownej koncepcji. Jasny, bowiem tak realistyczny; realizm w twórczości Niemena był na początku tej drogi, kiedy było widać jak stawia kreskę, która już wówczas ''oddzielała dwie epoki". Z tego powodu porównanie Salwadora Dali i Niemena ma swoje uzasadnienie. Muzyka elektroniczna jest najdoskonalszym abstraktem, a jej odbiór - kojarzeniem. Czy jest piękna? To przeżycie zależy tylko od naszej wyobraźni.,Niemena można słuchać wspominając, można go słuchać i myśleć. Jest to tylko problem wyobraźni, która uczestnikowi koncertu może nasuwać różne skojarzenia, stawiające go wobec problemu akceptacji bądź obojętności. Jest to odwieczny problem odbioru sztuki. Nic można jednak wymagać aby Sztuka Niemena zatrzymała się w miejscu.

Jerzy Łojko
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:21
Niemen-artysta multimedialny

Taki tytuł minio moje sprawozdanie - recenzja , wystawy w Galerii mil-ART w Poznaniu, na której Czesław Niemen sprezentował się gronu swych fanów z nieznanej strony - utalentowanego plastyka. Prawda, wiedzieliśmy, że projektuje on koperty do swoich płyt. Ale tym razem była to prezentacja grafik stworzonych w technice komputerowej. Wprawdzie artysta zastrzegł się, że nie uznaje pojęcia "grafika komputerowa" bowiem jego prace nie są "przypadkowym kaprysem bezdusznych maszyn". Czesław Niemen był bohaterem wernisażu, który odbył się w poznańskiej Galerii Danuty Milian. Znany wokalista i instrumentalista prezentował tam dwadzieścia - grafik własnego autorstwa. Powiedziałem, że są to grafiki, jednak nazwa ta nie oddaje zupełnie charakteru tych prac. Dzieła Niemena powstały na komputerze, są pomalowane, niektóre całkowicie wymalowane. Sam autor mówił, że jest to dalszy ciąg jego wizji muzycznych. Zrodziły się zaś - według jego słów - z "zafascynowania świecącym ekranem", z zainteresowania art video. Pierwotnym ich przeznaczeniem była telewizja, nie ta publiczna, ale jak najbardziej prymitywna. Bo Niemen tworzy filmy, oczywiście równoległe z piosenkami oraz wierszami. Na zaproszeniu wydrukowano trzy jego utwory poetyckie, zatytułowane "Wynalazca", "Nawoływanie" oraz "Mijanka". Wszystkie mające swoje plastyczne impresje pośród wystawionych grafik. A że są to "dzieła multimedialne" (określenie autora) właśnie powstają do nich ich muzyczne odpowiedniki. Multimedialna twórczość łączy w sobie obraz, dźwięk i słowo, tworząc jakby "film ruchomych obrazów". Do dziś pamiętają poznaniacy tę wystawę, jej wspomnienie jest więc jak najbardziej na miejscu kiedy z żalem żegnamy jednego z największych polskich artystów XX wieku.

Zdzisław Beryt
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:27
Brzmienia 2008 lato
Z Niemenowym głosem
- Jarosław Królikowski
Z Jarosławem Królikowskim rozmawia Janina Pruszyńska

Śpiewał Pan w Poznaniu podczas koncertu w farze na 69. urodziny Niemena... Przez chwile dość długie, przyznam, miałam wrażenie, że to sam Jubilat Czesław Niemen śpiewa... Proszę przypomnieć słowa utworu, które miały posmak ogromnej rezygnacji i szczerości Niemena... Brzmiały niezwykle, byłam poruszona Pana niezwykłym głosem...
Pewnego dnia zadzwonił do mnie Krzysztof Wodniczak z pytaniem, czy nie zechciałbym przyjechać i zaśpiewać w poznańskiej farze jubilatowi Niemenowi. Odpowiedź moja była natychmiastowa, że oczywiście: tak. A znając się wcześniej z Krzysztofem Wodniczakiem, nie mogłem mu odmówić, ponieważ uważam go za wyjątkowego człowieka i darząc go wielkim szacunkiem. Utwór, który wykonałem jest formą żalu do Niemena - że go już wśród nas nie ma. A jednocześnie - też odpowiedzią dla nas wszystkich, że tam kiedyś pójdziemy wszyscy: ,,Ja urodzony w tym wszechświecie Bożym, tak jak wy wszyscy w godzinę dnia i Roku Pańskiego, życie moje płynie i płynąć będzie aż do śmierci, końca mego życia Amen, Amen, Amen". Po odśpiewaniu tego utworu zauważyłem wielkie poruszenie wśród widowni i to był dla mnie znak, że tę formę zaakceptowała. Byłem bardzo dumny, iż mogłem tu i teraz odśpiewać właśnie ,,Epitafium do Czesława Niemena".

Kiedy Pan rozpoczął żywot ziemski, a kiedy estradowy i jakie były Pana drogi na estradę? Inspiracje, upodobania?
Urodziłem się we Wrocławiu. Całą swoja młodość spędziłem poza nim - w małym przytulnym, pięknym miasteczku, w Strzegomiu. Tutaj poznałem swoją pierwszą miłość, tu poznałem pierwszy smak muzyki, dźwięków organów i brzmienia chóru. A miałem jeszcze to szczęście, że mieszkałem naprzeciw kościoła i chcąc nie chcąc słyszałem zawsze dźwięki muzyki i śpiewu kościelnego... Później, mówiąc w dużym skrócie, lata szkoły, nauki i śpiewu, następnie praca w Operze i Operetce. Po jakimś czasie dołączyłem do wykonawców Estrady, śpiewając wówczas różne piosenki, w których dominowały też i te Czesława Niemena. Piękne to były lata (0. 70.), w których wyrastałem i kształtowałem swoją osobowość człowieka o wrażliwości wokalno-muzycznej, a był to okres naprawdę wielkiego bumu muzycznego i rozwoju różnorodnej muzyki rozrywkowej i nie tylko. Wówczas Czesław Niemen jako wielka indywidualność zwrócił na siebie moją największą uwagę i zainteresowanie - sposobem interpretacji wokalnej. Bardzo mnie zafascynował, a to zainteresowanie tą formą muzyczno-wokalną trwa do dziś i rozwój tej muzyki tej formy inspiruje mnie cały czas.

Niemenowy głos Pana ma zapewne pokrycie także w głębszej motywacji duchowej do śpiewania Jego repertuaru... Bo jakżeby inaczej można było wyjaśnić ten fenomen, to niezwykłe podobieństwo Pana głosu i interpretacji artystycznej do Czesława... Pieśń ,,Pytam" była bardzo sugestywna i przejmująca w Pana wykonaniu...
Odpowiadając na Pani pytanie, w utworze ,,Pytam" do tekstu Zbigniewa Kresowatego, w aranżacji Mietka Jureckiego, zawarta jest dramaturgia i rozdarcie człowieka w chwili śmierci jemu najbliższej osoby... Człowieka, niczym ptak krzyczącego na niebie, ,,przystańcie, przystańcie, Kardynalne, Kardynalne, kto mi tu każe płakać, kto mi tu każe się śmiać, gdy na morzu martwa kołyska wiezie dziecko do Likeos". Jest to utwór o dużej ekspresji i dynamice wokalnej, którą uzyskałem, uważnie wsłuchując się w wokalizy Czesława Niemena. To utwór o rozmyślaniu, że tak to już jest, tego już nie zmienimy... Bardzo mi osobiście bliski utwór... lecz to temat na inną chwilę. Bóg dał mi głos, prosząc o mądre jego wykorzystanie, to jest mój instrument, muszę dbać o to, by słuchający mnie ludzie mieli wielką satysfakcję i przyjemność w słuchaniu moich dźwięków - głosu którym mani przekazać radość, smutek i cierpienie. Dlatego ten właśnie utwór dedykowałem jubilatowi Czesławowi Niemenowi... On najlepiej wie, co to jest mieć dar od Boga, a po wykonaniu utworu - być dumnym.

Wystąpił Pan także w Wałbrzychu na Podzamczu w Klubie Muzycznym ,,FRESH" ze wspomnieniowym koncertem poświęconym pamięci Niemena... W zapowiedzi koncertu wyraźnie podkreślono ten fenomen ,,Najwierniejszy wykonawca utworów Niemena"... Proszę się podzielić ze mną swoimi wrażeniami z tego koncertu...
Jestem pod wielkim wrażeniem. Organizacja tego koncertu była wspaniała. Występ po DVD ,,Bema Rapsod Żałobny" Czesława Niemena stwarzał bardzo nerwową atmosferę. Po przedstawieniu mnie jako wykonawcy bałem się, czy to nie jest wariactwo wychodzić zaraz po tym nagraniu. Zacząłem odśpiewywać swoje ,,Epitafium do Niemena" i poczułem wówczas lekkie poruszenie wśród widowni, ponieważ nie byli pewni, czy to na pewno Ja śpiewani, czy też Czesław Niemen. Wykonałem następny swój utwór ,,Pytam" do tekstu Zb. Kresowatego w aranżacji Mietka Jureckiego oraz następne utwory Czesława Niemena - i wtedy jakby wsłuchujący się uwierzyli, że to jestem ja, ten zwany ,,Najwierniejszym wykonawcą utworów Czesława Niemena".

Jakie ma Pan plany artystyczne?
Chciałbym jak najczęściej koncertować, wykonując utwory swoje i też Czesława Niemena, by poprzez przypominanie ich zwłaszcza ludziom młodym ratować je od zapomnienia. Pragnę uczestniczyć w koncertach i współpracy z Estradą, Operą i Operetką - mam do tego powołanie, to robię najlepiej i z wielką pasją, i zaangażowaniem. To realizacje moich planów artystycznych na dzisiaj i przyszłość.

Co zechciałby Pan dodać o swoich zainteresowaniach, aktywności i np. o swoich towarzysko-artystycznych znajomościach... hobby...?
Chciałbym najpierw zrealizować i wydać swoją płytę, znaleźć sponsora i wykonawcę tego całego przedsięwzięcia... I dalej tworzyć, tworzyć, tworzyć. Uwielbiam latem wyjechać z rodzinką zaszyć się gdzieś na Mazurach (a mamy takie miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc) i w spokoju, ciszy nasłuchując szelesty trzciny i ptactwa i oglądanie tej pięknej tam natury tej przyrody i tak w ciszy spokoju ładować swoją artystyczną duszę przed kolejnymi Koncertami. A co do moich znajomości i tzw. towarzyszy artystycznych, to nie chciałbym o nich mówić, bo nie ma ich wielu, a i przykładów i wzorów też. A jeśli chodzi oczywiście o muzyków czy wokalistów, uważam że ten rynek jest dziś martwy - znaczący, dobrzy już odeszli. A hobby to sport - na pierwszym miejscu lekkoatletyka, oczywiście oglądana w telewizji. A tuż po niej - boks i to w dobrym zawodowym wydaniu.
Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że jestem jeszcze aktywnym i sędziującym w ringu i na punkty sędzią boksu. Dalej chciałbym to robić i pracować z młodzieżą. I być aktywnym sportowo. Mam też rybki w akwarium, które mnie uspokajają, co daje także dużo satysfakcji...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:30
Koncert poświęcony Czesławowi Niemenowi i Zbigniewowi Herbertowi

Obok nas świateł blask, obok nas gwar i szum [...] tyle zmian niesie czas, a my jak we śnie, jak we mgle, razem wciąż, sami wciąż - te słowa pieśni Czesława Niemena, stały się Sonancją - istotą tembru pamięci przybyłych niedawno do ,,Naszego Klubu", by rozedrgać serca wspomnieniem artysty znad rzeki Niemen. Wszystko za sprawą Krzysztofa Wodniczaka, jego wieloletniego przyjaciela i menadżera. Dzięki niemu przekonaliśmy się, że choć czasu nie można powstrzymać, bo jak rzeka, jak rzeka płynie, to jesteśmy wstanie go pięknie przeżywać i wspominać. Właśnie takim niezwykłym, bo duchowym głosem podzielili się z nami artyści specjalnie przybyli na poznański koncert. Byli wśród nich m. in. Jarosław Królikowski i Studio Rapsodyczne CK Zamek kierowane przez Henryka Dąbrowskiego.
Artystyczną atmosferę i uniwersalizm spotkania podkreśliło połączenie twórczej drogi Czesława Niemena ze szlakami poetyckimi Zbigniewa Herberta. Dzięki komunikatywnej, a zarazem oryginalnej prezentacji ich dokonań, publiczność miała wrażenie, że staje się bezpośrednimi adresatami wykonywanych na przemian pieśni i wierszy. Dialog tych dwóch, chyba najcenniejszych prezentowanych dziedzin sztuki, trafił do wszystkich, bo był mówiony językiem duszy. Stało się tak, ponieważ większość występujących artystów bezpośrednio znała Czesława Niemena. Dlatego wspominanie go w kontekście Herberta, nie stanowiło jedynie opowieści, relacji z tego, co zasłyszane. To były głosy przyjaciół, osób życzliwych dla twórczości Niemena i jego osoby. Dlatego, zarówno w pieśniach jak i poezji uśmiech był prawdziwą radością, a płacz niewymuszonym wzruszeniem. Jakby można było potwierdzić herbertowskie bądź odważny, gdy rozum zawodzi [...] W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy.
Wydarzenie ukazywało postać Niemena z perspektywy jego działalności muzycznej oraz literackiej. Nostalgiczne brzmienie wieczoru podkreślił kilkuminutowy instrumentalny utwór, który pokazał jak pięknie mogą z sobą współgrać akordy i pojedyncze dźwięki. Wyobraźnię słuchaczy przeniknął krajobraz rodzimych stron Czesława Wydrzyckiego. Zdawało się, że każdego przenika na wskroś niemenowski duch niepokorny jak nurt białoruskiej rzeki, od której wokalista zaczerpnął pseudonim. Dzięki temu na sali zapanowała nie tylko harmonia muzyczna, ale i duszy poszczególnych osób komponujących się w publiczność. Autentyzm przeżyć i klimat występu zaakcentował Jarosław Królikowski. Pieśniarz z inteligencją emocjonalną wczuł się w przekaz utworów Niemena. Udało mu się to szczególnie za sprawą swojego głosu, który można by uznać za echo tembru wspominanego pieśniarza.
Artyści, którzy wystąpili podczas koncertu, pokazali, że są prawdziwymi ,,artystami", czyli osobami, które potrafią pamiętać o swoim mistrzu i okazać twórczą pokorę. Z tej perspektywy Niemen jawił się jako ten, który pokazał, że aby stać się godnym siebie i swojej publiczności artystą, trzeba umieć być najpierw człowiekiem. Nim zaś można nazwać tego, kto jak Niemen, nie bal się wzruszeń i prawdy, która nieustannie zadaje pytanie: Dlaczego dziwny jest ten świat?

Dominik Górny
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:38
Kilka spostrzeżeń odnośnie stałych formacji muzycznych Czesława Niemena

Najbardziej twórczy rozdział w biografii Czesława Niemena to lata 1966 - 1979, okres stałej współpracy z grupami akompaniującym (patrz: Schemat, s. 3). Jednym z wielu talentów autora ,,Dziwnego świata" była łatwość w wyszukiwaniu młodych, nieprzeciętnych muzyków i tworzenia z nich zespołu przez duże ,,Z". Jego Akwarele, Niemen Enigmatic, Grupa Niemen i Niemen Aerolit (w dwóch odsłonach) to absolutny top rockowych formacji w polskiej historii tego gatunku. Świadomie pomijam tu Laboratorium, raz, że grupa ta mocno skłaniała się ku jazzowi, dwa, Niemen nie stworzył tej formacji, a tylko sporadycznie korzystał z jej usług.
Ambicją Niemena było wznieść się na wyżyny artyzmu, dorównać światowym tuzom stylów, które obrał za drogowskaz własnej, oryginalnej twórczości. Aby tego dokonać, należało zebrać utalentowaną grupę muzyków biegłych warsztatowo, umiejących improwizować, kreatywnych. Niemen, człowiek nie ulegający modom i na tym polu działał niestereotypowo dodatkowo wypytując kandydatów o ich zainteresowania, ewentualne nałogi (unikał muzyków ,,uzależnionych"), a nawet znaki zodiaku....
Przez cały omawiany okres dość często w Niemenowych formacjach dochodziło do personalnych przeobrażeń, a także zmian całych zespołów. Dla artysty poszukującego było to bardzo odświeżające zjawisko, zgodnie z zasadą: ,,nowi ludzie - nowe pomysły"*1.

O rozpadzie jednych i powstawaniu kolejnych formacji nierzadko decydowały względy pozamuzyczne, np. przypadki losowe (np. choroba Tomasz Jaśkiewicza i zmiany w składzie Grupy Niemen) czy ambicjonalne (np. Józef Skrzek z Grupy Niemen czy Jan Błędowski z Aerolitu). Najczęściej jednak do zmian grup współpracujących z Niemenem dochodziło w następstwie ewolucji artystycznych zamysłów lidera.
Ogólnie, koncepcje te można by roboczo podzielić na dwie grupy: a) luźne; b) określone precyzyjnie.
Wynikiem zastosowania kryteriów luźnych było powstanie Niemen Enigmatic i Grupy Niemen. Bardzo ogólne, lekko naszkicowane kierunki muzyczne determinowały wybór kreatywnych muzyków, zdolnych twórczo uzupełnić wizje przywódcy. Dodatkowo, takiemu podejściu sprzyjała konwencja rocka progresywnego, w której z powodzeniem poruszali się wówczas muzycy z kręgu Niemena. Dlatego w składzie Niemen Enigmatic pojawili się m. in.: T. Jaśkiewicz, Zbigniew Namysłowski (kierownik artystyczny), Czesław ,,Mały" Bartkowski i gościnnie Michał Urbaniak. Natomiast filarami Grupy Niemen byli: Helmut Nadolski, J. Skrzek i Andrzej Przybielski. Wymienieni współpracownicy gwarantowali, wysoki poziom artystyczny, wysmakowane improwizacje i niekonwencjonalne podejście do muzycznej materii.
Podobnie rzecz się miała z jazz rockową grupa Laboratorium, którą Niemen ,,wynajmował" w sytuacjach wymagających szybkiego skompletowania zespołu akompaniującego.
Inaczej było z Akwarelami i drugą edycją Niemen Aerolit*2. W tym przypadku artystyczna wizja była wyraźniejsza, dlatego wybór Niemena musiał opierać się na odmiennych założeniach. Z jednej strony, powinni to być artyści, którzy sprostają niemałym wymaganiom Niemena-perfekcjonisty, z drugiej, należało znaleźć ludzi zdolnych podporządkować własne ambicje woli przywódcy. Pozostał nam tzw. ,,Pierwszy" Aerolit*3, formacja, na którą Niemen miał dwa odrębne pomysły.

W pierwszym półroczu swego istnienia (II p. 1973 r.) zespół miał wyraźnie nawiązywać do stylistyki wypracowanej przez poprzednią formację, Grupę Niemen. Ta nietypowa w biografii Niemena decyzja (do tej pory za każdą zmianą formacji szła zmiana stylu i brzmienia) mogła być podyktowana emocjami spowodowanymi przykrymi okolicznościami rozstania z muzykami SBB. Poza tym, Niemen Aerolit zaczynał od grania repertuaru doskonale opracowanego jeszcze przez Grupę Niemen. Kiedy stało się jasne, iż powielanie wcześniejszych wzorców nie było ani zbyt twórcze ani udane, Niemen zmienił parytety i dał muzykom więcej artystycznej swobody. Pozyskaną w ten sposób muzyczną przestrzeń znakomicie wypełnili wirtuozi: Jan Błędowski (skrzypce), Piotr Dziemski (perkusja) i - ciągle trochę niedoceniany - znakomity gitarzysta, Sławomir Piwowar.
Tych i innych muzyków Niemen najczęściej ,,wyłapywał" przysłuchując się występom na żywo. Koncertującemu artyście okazji przecież nie brakowało; wspólne trasy, suporty, przeglądy, festiwale...Czasem, specjalnie zostawał gdzieś dłużej aby przysłuchać się konkretnej kapeli, o której słyszał już wcześniej. Jeśli to nie wystarczało robił indywidualne przesłuchania - tak jak w przypadku Chochołów, stanowiących trzon późniejszych Akwarel.

Czesławowi Niemenowi właściwie nikt nie odmawiał. Prestiż guru polskiego rocka był zbyt wielki aby nie skorzystać z nadarzającej się okazji. Przecież, stając u boku Niemena można było udoskonalić warsztat, wyrobić sobie muzyczny smak, wypromować własny talent, nabrać doświadczenia czy też nawiązać przydatne znajomości. Chyba najpełniej wykorzystali to (i nadal wykorzystują) muzycy SBB - zagraniczne trasy koncertowe, albumy nagrywane w Niemczech Zachodnich, współpraca z wybitnymi muzykami i producentami... Tak utalentowana grupa ludzi zapewne i bez tego osiągnęłaby sukces, jednak przetarte u boku Niemena ścieżki niewątpliwie ułatwiły zasłużoną karierę Skrzekowi, Jerzemu Piotrowskiemu i Antymosowi Apostolisowi.

Dodatkowo, dla klawiszowców klasy wspomnianego Skrzeka, Janusza Grzywacza (Laboratorium) czy Andrzeja Nowa-ka [Aerolit (I) ] bycie współpracownikiem Niemena gwarantowało stały dostęp do, nieosiągalnego dla innych w Polsce, elektronicznego instrumentarium z najwyższej światowej półki. W 1975 r. w pełni wykorzystała to Budka Suflera zapraszając Niemena na sesję nagraniową ich pierwszego longa. Ta bardzo krótka współpraca z Niemenem dała muzykom Budki uznane nazwisko (gwarantujące wysoką jakość końcowego dzieła), improwizatorskie umiejętności, a także możliwość wykorzystania organów Hammonda i pierwszego w kraju Minimooga....
W szerokim kontekście omówionych wyżej kwestii chyba szkoda, że po 1979 r. Niemen nigdy już nie powrócił do stałej współpracy z ,,żywymi" muzykami. Zadecydował o tym niefortunny splot różnorodnych okoliczności, szczególnie dotkliwych w okresie stanu wojennego. Niemniej, w naszej pamięci Niemen powinien pozostać nie tylko jako nieprzeciętny wokalista, oryginalny kompozytor czy niebanalny poeta. Efektem ubocznym (ale jakże istotnym!) artystyczno-estradowych poczynań twórcy ,,Dziwnego świata" było wynajdowanie, ,,szlifowanie" i promowanie muzyków najwyższej klasy, bo tylko tacy potrafili sprostać jego wysokim wymaganiom. Rzecz to wyjątkowa i niespotykana na taką skalę w całej historii polskiego rocka, porównywalna jedynie z działalnością Tadeusza Nalepy w czasach Breakoutu *4.

Po dziś dzień muzycy ukształtowani przed laty w Niemenowej ,,kuźni" muzycznych osobowości trzymają poziom, tworząc artystyczną elitę wielu odmian rodzimego rocka.
A podobno miarą wielkości mistrza są jego wychowankowie...

Tomasz Kiewro

Przypisy;
*1 W sumie, przez 6 stałych grup towarzyszących Niemenowi przewinęło się 40 tu instrumentalistów, nie wliczając współpracowników studyjnych - sekcji dętych, kwartetu smyczkowego i ,,chórków" [obliczenia na podstawie ,,Niemen - dyskografia, fakty, twórczość" - T. Sklińskiego].
*2 W niektórych opracowaniach grupa ta występuje bez konkretnej nazwy, bądź jest określana jako Niemen.
Nazwę Aerolit potwierdza autor biografii Niemena, R. Radoszewski, a także basista tego zespołu, J. Dziemski.
*3 Nazwa Niemen Aerolit funkcjonować zaczęła dopiero w rok od założenia formacji.
*4 Niemen i Nalepa nierzadko korzystali z umiejętności tych samych muzyków. Obu kompozytorów wspomagali w różnym czasie: J. Skrzek, Maciej Radziejewski, Stanisław Kasprzyk, Janusz Zieliński i Andrzej Tylec.
Podane na schemacie daty graniczne odnoszą się do aktywnego okresu istnienia danej formacji (okres prób i koncertów). Grupę Laboratorium umieściłem z uwagi na kilkakrotne, dość długie wspólne trasy koncertowe. Nie dokonałem podziału Grupy Niemen na dwie odrębne formacje ze względu na ciągłość istnienia zespołu, częściowo tylko zmieniony skład osobowy i bardzo krótki okres koncertowego bytu tzw. Grupy Niemen I.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 07, 2019, 09:43
Urodziny Czesława Niemena on wyśpiewał

Wszystko to, czego sami nie potrafiliśmy wyrazić. Dziś miałby 69 lat. Krzysztof Wodniczak, ostatni menadżer wspaniałego artysty zaprosił do poznańskiej fary muzyków, poetów, plastyków i najbliższych artysty na urodziny. Zgromadzone prezenty pojadą do Starych Wasiliszek, gdzie powstaje muzeum artysty.
Poznańską farę wypełniło blisko 1000 osób. Z prezentami i potrzebą wysłuchania pięknych słów i muzyki. Pojawiła się rodzina Wydrzyckich - bo tak brzmi rodowe nazwisko Niemena - siostra Jadwiga, bracia stryjeczni: Romuald Juliusz i Jerzy oraz siostra stryjeczna Halina Wydrzycka-Cielaszek.
,,Warto podkreślić - stwierdził K. Wodniczak - iż to właśnie w kościele farnym koncertował Czesław Niemen, że właśnie w Poznaniu powstało Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej i któż by inny, jak nie On winien mu patronować".
Wśród licznie przybyłych gości nie zabrakło muzyków tej klasy co Krzysztof Jarmużek, Grzegorz
Celiński, Grażyna Liśniewska, Sławomir Belak, Ryszard Małecki czy Krzysztof Wilkus. Swoje dary-pieśni złożyli wokaliści: Anna Polowczyk, Natalia Janowska, Olga Kurtyk, Piotr Starzyński i - zwracający powszechną uwagę - Jarosław Królikowski. Nie zabrakło też ludzi pióra, którzy złożyli w ofierze swoje wiersze. Do najciekawszych należał występ Studia Rapsodycznego Centrum Kultury ZAMEK, które pod kierunkiem Henryka Dąbrowskiego zaprezentowało wiersze Cypriana Kamila Norwida - i obchodzącego właśnie swój rok - Zbigniewa Herberta.
,,To było niezapomniane przeżycie - stwierdziła pani Teresa z Klubu Literackiego PoemaCafe. To muzyka z czasów pierwszych olśnień i doznań innego wymiaru muzyki. Ja wtedy zdawałam maturę".
Wszystkie przyniesione do fary pamiątki zostaną przekazane do izby pamięci, która powstaje - jak dodał Ryszard Liminowicz z Towarzystwa Miłośników Kresów - wspólnym wysiłkiem Polaków i Białorusinów w Starych Wasiliszkach.
Twórczość Czesława Niemena, tak jak i Mickiewicza, jest wspólnym dobrem ludzi urodzonych na Kresach Rzeczypospolitej, ludzi wrażliwych i prawdziwych w odbieraniu rzeczywistości...

Krzysztof Styszyński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:13
Zloty fanów wielkiego mistrza Czesława Niemena

Nagłe odejście Wielkiego Mistrza Czesława Juliusza Niemena połączyło fanów z całej Polski, zaczęliśmy się szukać przez Internet. Pomysłodawcą zlotu był Edward Chomicz z Białej Podlaskiej- największy biograf Czesława w Polsce.

I Zlot-Mierzwice
Pierwszy zlot odbył się w Mierzwicach nad Bugiem -koniec Lipca 2004 r. jeszcze w roku śmierci Mistrza., uczestniczyło 14 osób, Edek szukał fanów, Maćka Switalskiego z Zielonej Góry, wyłowił z Prasy znalazł również innych - Romualda Juliusza Wydrzyckiego za Szczecina, Tadeusza Sklińskiego z Warszawy- późniejszego biografa Czesława - 'Dyskografia Fakty i Twórczość', Andrzeja Mrożą z Gdańska, Marka Zawadkę z Węgorzewa, Bogdana Patyniaka z Magdą z Opola, Romka Radoszewskiego z Katowic- późniejszego autora książki - 'Kiedy się Dziwić Przestanę' Janusza Stankiewicz z Białegostoku, Tadka Romana z Białej Podlaskiej, Fana z Niemiec, Krzysia Falkowskiego z Nowego Miasta Lubawskiego - fan który jeździł na Koncerty Czesława po Polsce. Na pierwszym zlocie spotkała się ścisła czołówka fanów i dwóch wielkich autorów biografi Czesława. Pierwszy zlot zadziwił ilością nagrań Czesława, każdy z uczestników znał i spotkał się z Czesławem, wymiana zdań, wspólne zainteresowanie to był mocny argument do dalszych spotkań i rozmów.

II Zlot-Łagów KONCERTOWY
Drugi zlot odbył się w Łagowie w terminie: 15-17.07.05. organizatorem był Maciej Świtalski, zjechało 30 uczestników. Gościem Honorowym Zlotu była siostra Czesława Pani Jadwiga Bortkiewicz z mężem Kazimierzem i córką.
Ważnym gościem dla nas był Tomek Jaśkiewicz -Pierwsza gitara w Polsce, grał z Czesławem w Akwarelach. Grał również dla nas z pomocą Edka Chomicza przy naszym nieudolnym naśladowaniu śpiewu Mistrza. Przybył również Bard z Zielonej Góry, Maciej Wróblewski oraz kronikarz zlotów Zenek Musiałowski z żoną Elżbietą. Największym wydarzeniem w Łagowie był koncert Joachima Perlika dla mieszkańców miasta. Na koncercie śpiewał utwory Czesława, wzruszeniom nie było końca, wróciliśmy do naszych wspomnień z koncertów z Czesławem, Siostra Czesława powiedziała: 'jakbym Czesia widziała' Rozmowy, muzyka towarzyszyły nam dzień i noc i już wiadomo było, że będziemy kontynuować dalsze spotkania, temat nie wyczerpany i ciągły niedosyt naszych rozmów... Dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, mamy te same zainteresowania i rozumiemy się bez słów. Każdy z nas w swoich środowiskach, rodzinach nie znajduje takiego zrozumienia tematu. Żegnając się ustalono termin następnego zlotu.

III Zlot-Mirosławice MEDIALNY
Trzeci zlot odbył się w Mirosławicach pod Wrocławiem organizatorem była Alina Dopart zjechało ok 60 fanów z całej Polski, od Gdańska aż po Bielsko- Białą. Nasza 'Rodzina ' się powiększa, wśród gości była rodzina Czesława: Romuald Juliusz Wydrzycki, Jerzy Wydrzycki- akustyk Czesława, Ula Wydrzycka, która przyjechała z Kostaryki, menadżer Czesława Krzysztof Wodniczak z Poznania. Niezastąpiony kronikarz - Zenon Musiałowski z Zielonej Góry. Przybyła Telewizja Wrocław, która kręciła 2 dni wywiady z uczestnikami do powstającego filmu o Czesławie i prasa Wrocławska. Już było wiadomo, że mamy nadal niedosyt spotkań i rozmów, wspólne słuchanie muzyki umacnia nasze przyjaźnie i spotykamy się znów za rok.

IV Zlot-Kołobrzeg KONCERTOWY
Czwarty zlot odbył się w Kołobrzegu w terminie: 1-3.06.07. zjechało 55 osób organizatorem była Alina Dopart przy dużej pomocy Krzysztofa Karwasińskiego z Warszawy, który był odpowiedzialny za sprawy techniczne, prowadził pokazy multimedialne, sprawował pieczę i był Inżynierem dźwięku, jak się później okazało niezastąpionym. Gościem honorowym była siostra Czesława - Pani Jadwiga Bortkiewicz z rodziną. Spotkanie nosiło charakter koncertowy Romek Radoszewski przywiózł Weronikę Szypurę -wielkie odkrycie i przyszłość dla Weroniki - mocny głos, która dała nam koncert śpiewając utwory Czesława, następnym wykonawcą był Jarek Królikowski z Wrocławia - solista Opery Wrocławskiej, przywieziony i wyszukany przez piszącą te słowa. Wrażeniom nie było końca gdyż była to prawdziwa uczta duchowa i wielkie przeżycie dla nas wszystkich. Rozmowy koncerty trwały oczywiście dzień i noc. Bliskość miejsc związanych z życiem Czesława pozwoliło nam na odwiedziny domu w Białogardzie - Pierwsze miejsce zamieszkania w Polsce oraz groby rodziców Św. P. Anny i Antoniego Wydrzyckich, na których złożyliśmy wieńce z napisem Rodzicom Wielkiego Mistrza Czesława Niemena - Fani, zapaliliśmy znicze i odmówiliśmy krótką modlitwę. Spotkanie zakończyliśmy ustaleniem,,,, ze następne zloty będą w Kołobrzegu również - ponieważ tu mieszka siostra Naszego Czesława.

V Zlot -Kołobrzeg KAMERALNO-RODZINNY
Piąty zlot odbył się w Kołobrzegu w terminie: 4-6.07.08. organizowany jak poprzednio przez Alinę Dopart oraz Krzysztofa Karwasińskiego oraz niezastąpionej pomocy i gościnności Zbyszka Majchrzaka który w terminie Lipcowym bardzo trudnym do zdobycia miejsc wyszedł z pomysłem i przyjął nas do Internatu ZSO Im. Mikołaja Kopernika - Tu należą się wielkie podziękowania za pomoc z której zamierzamy korzystać w następnych latach. Lipiec to już czas urlopów i wypoczynku jednak hasło zlot zgromadziło tym razem kameralne grono. Gościem honorowym była nasza kochana Pani Jadzia Bortkiewicz z rodziną - siostra Czesława oraz Romuald Juliusz Wydrzycki - który jak dotąd nam towarzyszy przez wszystkie zloty i umila nam czas przy wspólnych rozmowach, wspominkach, słuchaniu wspólnie muzyki. Gościem bardzo długo przez nas oczekiwanym była córka Czesława- jedna z trzech - Marysia Gutowska. Ten zlot był kameralny dzięki temu mogliśmy się bardziej zaprzyjaźnić i wreszcie mieliśmy czas na rozmowy z tymi którzy wcześniej nam tylko mignęli, mogliśmy opowiedzieć słuchając muzyki, własne przeżycia i wspomnienia z koncertów i spotkań z Czesławem Niemenem, które zostawiły niezapomniane wspomnienia których nam nikt nie odbierze. Odkryciem tegorocznego zlotu był duet Maćka i Dominika który podobał się bardzo wszystkim. Mieliśmy również czas na krótką wizytę w mieście: spacer promenadą, rejs statkiem w morze i po zatoce i oczywiście odwiedziliśmy groby rodziców Czesława, Śp. Annę i Antoniego Wydrzyckich tradycją ubiegłego zlotu złożyliśmy kwiaty, zapaliliśmy znicze i odmówiliśmy modlitwę. Tym miłym akcentem pożegnaliśmy się do następnego spotkania już tylko w Kołobrzegu gościnnego miasta i Zbyszka Majchrzaka.

Do zobaczenia na następnym Zlocie.

Alina Dopar
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:15
Niemen Acappella

W poznańskiej farze Krzysztof Wodniczak, promotor i redaktor, urządza urodziny Artysty. I bez tego pamięć o Nim ciągle jest żywa, a podtrzymują ją takie wydawnictwa, jak np. to: ,,ProForma a cappella-Niemen" (Polskie Radio). ,,Kameralny olsztyński zespół Muzyki Północno-Wschodniej i Popołudniowej PROFORMA to próba łączenia ognia z wodą: to zderzenie wybujałych indywidualności z dyscypliną śpiewu zespołowego; to zderzenie amatorskiego (w dobrym znaczeniu!) zacięcia wokalistów z chór-mistrzowskim doświadczeniem szefa zespołu; to zderzenie tradycyjnej edukacji muzycznej z wieloletnim flirtem z muzyka poważną" - jak w książeczce na płycie próbuje zdefiniować ProFormę Krzysztof D. Szatrawski. Chór na dobre zagościł w gotyckich salach miejscowego Zamku gdzie, na co dzień przygotowuje się do koncertów. Oczywiście, co innego słuchać go na żywo, a co innego z ,,puszki", ale przy odrobinie wyobraźni i na dobrym sprzęcie, -czemu nie? Trzeba tu wymienić nazwisko chórmistrza, aranżera a nawet profesora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Marcina Wawruka. Płyta Niemen a cappella powstała w wyniku doświadczeń Wawruka, spektaklu ,,Niemen" oraz - chyba - z inspiracji Wojtka Kwapisza, wytrwałego popularyzatora sztuki Niemena. Znawcy dorobku Niemena wiedzą, iż w późniejszym okresie twórczości używał on (głównie w nagraniach) chóru zwielokrotnionego elektronicznie, przykładem choćby ,,Pieśń Wojów" (nr 6 na płycie). Dwanaście nagrań (z wyjątkiem ,,Spodchmurykapelusza") zrealizowano w 1. 2006-07 w studiach Radia Olsztyn (Ryszard Szmit) i brzmią one naprawdę świetnie. Mamy tutaj: ,,Nim przyjdzie wiosna", ,,Elegię śnieżną",,,Wspomnienie", ,,Mów do mnie jeszcze", mało znany ,,Ptaszek", ,,Bema pamięci..." i inne. Niektóre nagrania zdumiewają - 20 osobowy chór brzmi jak orkiestra, a przecież nie ma tu instrumentów! Starannie wydany CD (z wideoklipem ,,Wspomnienie") wg pomysłu Małgorzaty Niemen.

(AST)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:18
CZESŁAW NIEMEN - ,,Spiżowy krzyk" wydawnictwo: Polskie Nagrania

Żywiołowym przyjęciem zarówno publiczności jak i słuchaczy spotykał się Czesław Niemen podczas całej swojej kariery. Zawsze dużo pracował, chętnie też eksperymentował. Gdy debiutował w 1958 roku - interesowała go bossa - nova, potem rock and roli, później ballada a jeszcze później rozbudowane formy muzyczne, oratoria i eksperymenty w kierunku jazz rocka. Od śmierci artysty minęły już ponad 4 lata, a wciąż wydaje się jakby to było wczoraj. Młode pokolenie słuchaczy odkrywa na nowo jego nagrania i to właśnie dla nich Małgorzata Niemen, żona muzyka, przygotowała album ,,Spiżowy Krzyk", będący zbiorem piosenek, które trzeba znać, aby wiedzieć, kim naprawdę był Czesław Niemen. Tytuł płyty to zarazem tytuł utworu, który otwiera ten album napisany przed wielu laty przez Czesława Niemczuka (nieżyjącego już przyjaciela Niemena), który był szefem redakcji muzycznej w Rozgłośni Harcerskiej a jednocześnie moim szefem, kiedy zaczynałem przygodę z radiem. W tym zestawie 16 utworów: (Spiżowy krzyk', 'Narodziny miłości', 'Alli-lah', 'Italiam, Italiam', 'Cztery ściany świata', 'Marionetki', 'Ptaszek', 'Smutny ktoś i biedny nikt', 'Epitafium (Pamięci Piotra) ,,, 'Straceńcy', 'Laur dojrzały', 'Proroctwo Wernyhory', 'Moje zapatrzenie', 'Elegia śnieżna', 'Status mojego ja' i 'Jagody szaleju') specjalnie nie umieszczono sztandarowych, umiłowanych przez stacje radiowe nagrań z lat 60. Ten album pokazuje szersze spetrum możliwości kompozytorskich, wokalnych i tekstowych Czesława Niemena, artysty nietuzinkowego, wciąż niespokojnego, poszukiwacza nowych rozwiązań muzycznych. Artysta bardzo poważnie traktował swoja publiczność i podnosząc sobie poprzeczkę wierzył, że słuchacze dojrzewają muzycznie i literacko razem z nim. I nie pomylił się. Chyba jako jedyny w Polsce utwory wykonywane przez siebie śpiewał Niemen szczerze, autentycznie protestując przeciwko sprawom i problemom tyleż ważnym, co dalekim - segregacji rasowej, wyzyskowi człowieka przez człowieka, nienawiści.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:20
Skąd i dlaczego ,,FANTASMAGORIA"

Fantasmagoria to moje WSPOMNIENIE o Czesławie Niemenie po przez Jarka Królikowskiego... To on wziął moje wiersze, z moich pierwszych tomików poezji, po latach osiemdziesiątych i zaadaptował je później do własnych kompozycji muzycznych, które poświecił Mistrzowi Czesławowi Niemenowi, jako swemu Guru. FANTASMAGORIA powstał z inspiracji pięknem ziemi rodzinnej, którą JAREK opuścił przed laty, żeby wyjechać do Wrocławia do Średniej Szkoły Muzycznej, w której wykładowcą jego był profesor Wielgomas. Wyjeżdżał jak wielu do wielkich aglomeracji - on pracy artystycznej (w Operze Wrocławskiej) - ja również, ale trochę później. ,,Fantasmagoria" dokładnie oznacza: iluzje, fantastyczne urojone obrazy jakby na zapamiętanym czasie. Płyta ta powstała po latach bardzo trudnych, dla nas obu, stad taka aluzja (?). Jarek już we wczesnym dzieciństwie zdradzał oznaki pieśniarza, który ,,wzrastał" na twórczości Czesława Niemena na: ,,Ciuciubabce" i ,,Starym niedźwiedź mocno śpi", ,,Malagenii", ,,Besame mocios" Niemen śpiewał właśnie te dwie piosenki jako pierwsze, i ,,błysnął" w Bim-Bomie, później na Ogólnopolskim Festiwalu Młodych Talentów zorganizowanym w Gdańsku w latach 60-tych wcześniej przecież śpiewał przy gitarze przy tzw. pudle te standardowe inne wymienione tutaj utwory, nawet na ulicy. Siłą rzeczy Jarek absorbował wówczas te piosenki i zainteresował się oryginalną twórczością Czesława Niemena latami upowszechniał, przy każdej okazji utwory tego wykonawcy... Tak się złożyło, że pochodzimy ze Strzegomia, gdzie wychowywaliśmy się nie znając się w dzieciństwie, ale dojrzewali w tym samym otoczeniu... To tutaj właśnie wszystko, co z profesjami naszymi związane, miało swój początek...

JARKA poznałem w latach 70-tych już we Wrocławiu, gdzie mieszkałem od roku 1973, kiedy zaczął pracę profesjonalnego śpiewaka w chórze Opery Wrocławskiej. Później, na przemian, współpracował także z Operetką Wrocławską, czyli Teatrem Muzycznym oraz śpiewał w Chórze Edmunda Kajdasza, który istniał przy Polskim Radio Wrocław. Pamiętałem dobrze, że JAREK śpiewał długo w strzegomskim zespole muzycznym INCABLOK istniejącym przy SOK pod kierownictwem muzycznym Henryka Trochy - Kapela grała jako jedyna w mieście w weekendy i przy każdej innej okazji.... Królikowski wówczas śpiewał różne przeboje, ale najwięcej Czesława Niemena. Jego repertuar muzyczny był zdominowany utworami Czesława... Zawsze miło było pójść do SOK-u, żeby posłuchać Niemena na żywo! tym bardziej, że utwory Niemena były przyjmowane niezbyt życzliwie przez ówczesnych notabli polskiej kultury muzycznej. Już wtedy JAREK uwierzył w postaciowość Niemena, który prezentował dość jasno swój buntowniczy styl: ubierał się kolorowo i kwieciście oraz był, jak mówiono ,,krzykliwy".

Natomiast Jarka nigdy nie obchodził stosunek tzw. ,,władzy" do muzyki Czesława - robił swoje...Królikowski wygrywał Konkursy Piosenki w regionie i w Polsce... A więc, kiedy przybył do Wrocławia, żeby podjąć pracę jako profesjonalny śpiewak i pieśniarz w państwowych instytucjach muzycznych nie rozstawał się nigdy z muzyką swego mistrza. Koncertował na imprezach ogólnopolskich oraz na charytatywnych spotkaniach muzycznych Na przełomie lat 70-tych i 80. spotkałem Jarka we Wrocławiu kiedy studiował głos w Szkole Muzycznej u pani prof. Krukowskiej wokalistykę i śpiew - Ja zacząłem ganiać do pracowni prof. Eugeniusza Gepperta i prof. doc. Karpińskiego. Obudzone wspomnienia pozwoliły nam się zaprzyjaźnić, aż któregoś dnia wpadł mu do ręki mój tomik wierszy, później kolejne... i jak się okazało wiersze moje, co zresztą później oznajmił, porwały go znów w dzieciństwo we własne strony, w tym również w imaginacje muzyczne zrodzone na Ziemi strzegomskiej... Królikowski spytał czy może zaadoptować moje teksty i skomponować do nich muzykę i zaśpiewać je... - I tak po kilku miesiącach, przedstawił mi już gotowy materiał. Skomponował oryginalne utwory nawiązujące do twórczości muzycznej Czesława ,,N". Królikowski nie mógł nigdy, i do dziś nie może, lub nawet nie chce się uwolnić od muzyki swego dzieciństwa. Utwory, te zostały nagrane na dysk w Studio Nagrań u Mietka Jureckiego i przez Mietka zaaranżowane. Powstała oryginalna płyta nawiązująca, nawet z tonacji, do kompozycji Czesława Niemena! - Czesław Niemen jako piosenkarz i kompozytor oraz później jako artysta malarz bardzo zainteresował również mnie i bardzo obsesyjnie słuchałem jego kompozycji np.: Norwid, Asnyk, Iwaszkiewicz, Gałczyński i kilku innych... Stąd moja fascynacja Niemenem. Natomiast prawdziwym cudem jest to, że trafiliśmy na siebie, i jakby otwierając się na siebie użyczyliśmy własnych twórczości do tego, żeby powstała nowa jakość jaką są właśnie te piosenki (a zwę je pieśniami) - Po czasie, wspólnej kreacji twórczość JARKA Królikowskiego zaczęła nabierać wyrazu, bo wystąpił już na antenie Polskiego Radia, w tym w PR. II Pr. w Warszawie i TV w regionie, gdzie także Wojtek Popkiewicz z redakcji muzycznej z TV Wrocław zrobił z nami 20 min. program muzyczny autorski nazywając Jarka ,,Wrocławskim Niemenem"- I tak poniekąd pozostało. - Organizowałem koncerty muzyczne i poetyckie w wielu miastach Polski i przy różnych okazjach Królikowski był zapraszany także do programów rozrywkowych w Polskim Radio i TV Wrocław (np. przez Jacka Wencla).
Któregoś dnia nawiązałem bezpośredni kontakt z Czesławem Niemenem, był chyba 1995 r. kiedy postanowiłem Czesławowi pokazać te kompozycje, oczekując na Jego minę i zdanie, a w dalszej części planu pragnąłem zapoznać Jarka ze swoim Idolem.

- Niemen oznajmił, że będzie koncertował w wrocławskiej FILHARMONII, zaprosił przed koncertem... Oczywiście czekałem aż żółty Mercedes TRANZIT podjedzie pod gmach. Nagle ok. 14.00 podjechał pod wejście, ubrany w kapelusz i kozaki. Natomiast Koncert miał być o godz. 19. Ponosiliśmy, z kilkoma pracownikami Filharmonii, sprzęt wraz z Czesławem. Jak pamiętam wszystkiego sam dopilnowywał... W międzyczasie przedstawiłem się, że to ,,ja" - a w duchu pomyślałem, że ścigam go Różewicz Bacona cyt. ,, szukałem go w pubach galeriach (sklepach rzeźniczych) w gazetach albumach fotografiach... ,,Tadeusz Różewicz, ,,Zawsze fragment" - recycling 1999 W. D. - Wrocław) Znieśliśmy wszystko z samochodu a Czesław powiedział, żebym poczekał. I nagle zobaczyłem i jak idzie ciemna postać długim, prostym, białym, korytarzem - tak! W zanadrzu wówczas przygotowany list ,,specjalny" i nagrania JARKA w konfiguracji Dolby... (jak wiemy wtedy to była największa wierność w nagraniu i odtwarzaniu wszelkich nagrań stosowana w mediach).

I tak, jak nigdy na ogół zachowuję spokój i dostałem przysłowiowego ,,pietra" - Słucham! - słyszałem, że ma Pan coś dla mnie - tak Panie Czesławie - mam kasetę, o której wspominałem oraz w zanadrzu kilka innych propozycji - ,,Słucham!" - Usłyszałem stanowcze i skądinąd bardzo sympatyczne ,,Słucham" w swojsko - etnicznym akcencie wileńsko - białoruskim, sam przecież pochodzę z Kresów! - Przyjął wówczas ten materiał do odsłuchania i docelowo zapoznania się z jego zawartością oraz mój długi list 'specialny'... Rozmowa trwała i trwała - długo... do dziś nie wiem jak długo, już wtedy wspomniałem o ewentualnym koncercie sponsorowanym, ale jest tutaj warunek, że JAREK podołał na tym autorskim dysku! - Rozmawialiśmy o Mietku Jureckim i Jego studio nagrań, które miał we Wrocławiu - Mistrz śpieszył się jak cała orkiestra na próbę, być może było to pewnie tylko kilka lub kilkanaście minut, zanim umówiłem się na telefon z trudnością dawał telefon zastrzeżony przecież... Tym nie mniej uparcie dzwoniłem rad dowiedzieć się o tych nagraniach jakichś opinii... Czasem telefon odbierała pani Małgorzata mówiąc, że ,,Nie ma Czesława poszedł do klubu"..., ale za chwilę już był... - 'Co tam? - Jarek śpiewa? - ma swój zespół dalej, ćwiczy, koncertuje? - co robi? - nawet cieszę się, że mam wreszcie jakiegoś wychowanka, oby tego nie zmarnować! - ale wiedz, że na pewno będzie miał niebywałe kłopoty... Teraz trzeba dużo na prawdę dużo koncertować i wciąż i non-stop ćwiczyć!... etc., etc..'

- Z Niemenem, a później Czesławem, spotykałem się, kilkakrotnie, przed Jego koncertami, zawsze wypytywał o Jarka i co obecnie robimy... aż któregoś dnia, wyczuwając jego dobry humor, zaproponowałem konkretny koncert wspólny Niemena i Jarka, tak żeby wzajemnie (lub na przemian) obaj zaśpiewali razem na jednej scenie, w jednym koncercie. - Zaczął się dziwnie uśmiechać, nie odzywał się, ale po czasie powiedział 'zobaczymy', co było dużą nobilitacją!... I do takiego bardzo niezwykłego koncertu miało dojść w studio koncertowym w Polskim Radio we Wrocławiu, data nie była ustalona. Już wtedy nie czuł się najlepiej. Miał kłopoty zdrowotne i rodzinne, a w dodatku krytyka muzyczna jakby ignorowała Jego dorobek -Ale koncertował, i sam, jako 'człowiek orkiestra' - nawet nie wstydził się nosić sprzęt... Dorabiał, a podświadomie jakby jednocześnie przypominał o sobie jak tylko mógł i jak tylko należy... Wiem, że socjalnie nie wiodło mu się, zwłaszcza wtedy, był rok 1995 (?) - o ile pamiętam! - Dobrze, wiem jak czasem jest przykro bez publicum, bo sam tego doświadczałem drukując w latach stanu wojennego w prasie podziemnej. Zanim przyszła odwilż, byłem po wielu spotkaniach pt. 'Piórem i piórkiem' np. w BWA we Wrocławiu (1994), gdzie przy moich obrazach aktor ś.p. Andrzej Wojaczek (brat poety) mówił moje wiersze, a JAREK kilka zaśpiewał, (zresztą Jarek śpiewał na wielu innych spotkaniach podobnych) była TV Wrocław i Radio Polskie z Małgorzatą Cholewą. Pamiętam wtedy jak Królikowski już zaśpiewał, rozpytywano zaraz po spotkaniu czy to są utwory Czesława Niemena?... Zawsze wiedziałem, że Niemen jest postacią, charyzmatyczną, którego nie dało się blisko poznać... Zatem któregoś dnia, z racji tej, że pisałem swoją 6-tą książkę z 'rozmowami artystycznymi' pt. MIĘDZY LOGOS A MYTHOS postanowiłem zaprosić Niemena do wywiadu. Książka wyszła w 2005 roku, ,,słowo wstępne" napisał prof. Stefan Bednarek z UWr. - a znaleźli się w niej między innymi: A. Hanuszkiewicz, E. Bryll, Fr. Starowieyski, prof. Tadeusz Sławek, Kira Gałczyńska, prof. W. Siemion, prof. A. Renes (rzeźbiarz od Yiktorów TV), prof. Wiktor Zim, prof. Jan Miodek, Ewa Michnik (dyr. Opery Wrocławskiej) Bogdan Loebl, Ziemowit Fedecki, Józef Baran i wielu innych - razem 27 osób. I wielka szkoda, że Czesław Niemen nie zdążył. Chorował dużo wcześniej, lecz ukrywał swoje niedyspozycje i wewnętrzny stres. Tworzył i kreował swoją niezłomność. Wielkim sukcesem było przyznanie mu Super - VIKTORA za całokształt twórczy... a jednocześnie zaskoczeniem, bo przypomniano sobie, że jest to Osobowość!
- Pewnie dlatego, jak mi oświadczył Jarek, (który do swych kompozycji wybrał moje wiersze) jest hołdem wspólnym dla mistrza, który go zrozumiał, zaakceptował, dodał odwagi, Królikowski do dziś śpiewa, jak to się mówi potocznie, Niemena, ale w innych aranżacjach, które tutaj użyczył Mietek Jurecki z ,,Budki Suflera", śpiewa także poezje nie tylko moje ale i klasyków: Iwaszkiewicza, Gałczyńskiego i innych współczesnych poetów, tym - Dlatego przypłacił to 'bezsławą' pozostając cienia Mistrza Niemena...

Dziś w sercach pozostał tylko żal i pasja, nad kontynuacją niemożliwego, a jednocześnie WSPOMNIENIE dzieciństwa, pierwszych zachwytów, uniesień, kiedy to kształtowała się w nas obu wrażliwość... Pozostała jednak we mnie słodka i taka podwójna gorycz, ale też taki radosny żal, że nie doszło do planowanego koncertu, a tylko do spotkania, które było także piękną przygodą twórczą, i jako autora wierszy i książki 'rozmów artystycznych. Zatem niech to wielkie 'WSPOMNIENIE' trwa! - A z nim FANTASMAGORIA. Twórczość Niemena jest rzeczywistym niekłamanym świadectwem i wizytówką czasu. Obecnie Jarkowi Królikowskiemu pozostaje tylko jedno wielkie 'wspomnienie' z przyszłości, tzn. śpiewać i śpiewać oraz jeszcze raz śpiewać Niemena! - Jako jeden z bardzo niewielu, a nawet jedyny profesjonalista, nie małpuje i nie wyśpiewuje swego mistrza dla poklasku, ale ma przypisaną sobie pewną dramatyczną ambicję dotyka tej postaci tak bardzo, że gdy słuchamy JARKA w każdej innej odrębnej kompozycji, jest w tym głosie Czesława Niemena. Wiele osób tak twierdzi, że nie są to kompozycje Niemena. I w tym chyba tkwi tajemnica tych nagrań i samego głosu tego wykonawcy, z którym przeżyłem wspaniałą i jedyną niepowtarzalną artystyczna przygodę...

Zbyszek Kresowaty – Krezbi
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:24
Brzmienia 2009 wiosna - Słowa wstępnie pisane

Nie jestem prawnikiem, więc nie bardzo rozumiem naturę sporu prawnego, mogę jedynie wypowiadać się jako średnio zorientowany i utalentowany krytyk, czyli odpowiedzialnie mogę wypowiadać się o swoich wrażeniach estetycznych i muzycznych z koncertów i nagrań. Natomiast jedna rzecz jest dla mnie ewidentna, to znaczy kwestia nagrania ,,Musica magica", o które zdaje się jest największy konflikt. Z mojej perspektywy powiem tak, że nie jest ono warte tego, aby kopie o nie kruszyć. Dla mnie ma jedynie wartość archiwalną, nie artystyczną. W moim odczuciu powinno być raczej traktowane jako ,,pamiątka po artyście" a nie dokonanie artystyczne, które w jakiejś formie może być upowszechniane, popularności nie zdobędzie, będzie raczej ciekawostką dla fanów i tyle. W historii sztuki popularnej w obiegu jest wiele takich dziwnych zapisów, dokumentów, które raczej się nie ,,sprzedają". W dodatku o ile mi wiadomo, to ten utwór nie został nigdzie zarejestrowany, a więc trudno też domagać się tantiem, owszem jest pewna nadrzędna zasada w prawie autorskim, ale czy w tym przypadku można mówić o odniesieniu jakiś korzyści, zwłaszcza finansowych z prezentacji tego nagrania publicznie? Powiem szczerze, że nie robiłbym dwu rzeczy: Nie rozpowszechniałbym tego nagrania, poza wyjątkowymi sytuacjami, takimi jak spotkania fanów, czy badaczy kultury popularnej, czyli dla celów poznawczych. Druga rzecz, której bym nie robił to wchodzenie w jakieś spory prawne z Panią Małgorzatą Wydrzycką. Sprawy, które mnie tak bulwersują, sądzę, że dla publiczności pozbawione są większego sensu i znaczenia, pytanie tylko pozostaje, czy jestem w stanie ze spadkobierczyniami dojść odo porozumienia, co do zasad upowszechniania twórczości Niemena. Ostatnio ukazał się album z koncertami w ramach Jazz Jamboree. Moją uwagę przykuła ,,Kattorna" w tym programie, ale to osobny wątek. Natomiast album jaki wydało wcześniej Polskie Radio ,,41 potencjometrów pana Jana" uważam - podobnie jak nagranie z Faridą - za jedynie dokument, bo akurat w tym przypadku czyli ,,Potencjometrów" mamy do czynienia z nieudolną wprawką, jałowym eksperymentowaniem bez zamysłu i pomysłu, osobiście żałuje, że tak późno Niemen zaczął improwizować i nabierać pewnej swobody w podejściu do grania. Bardziej też cenię Go jako wokalistę i autora kompozycji, niż instrumentalistę, bo zdaje się, że w tym przypadku wcale nie był wirtuozem i też często żałowałem, że nie współpracował z wybitnymi instrumentalistami, którzy cenili jego talent, a takich na swej drodze spotkał wielu. Mogę też powiedzieć, że dobrze byłoby, żeby jak najwięcej wykonawców włączyło Jego piosenki do swojego repertuaru. Natomiast wszelkie spory z wdową są mi odległe i nie zrozumiałe. W wywiadzie po ukazaniu się albumu Niemen na Jazz Jamboree, pani Małgorzata wypowiadała się ciepło o fanach i wszystkich, którzy są zainteresowani upowszechnianiem dorobku Niemena, powiedziała, że ceni sobie każdy przejaw zainteresowania i cieszy ją niewiarygodna wprost dociekliwość fanów. Wnoszę z tego, że zasadniczo nie jest wrogo nastawiona do tych, którzy zajmują się twórczością Niemena. W każdym razie ja nie dążę do podsycania tego konfliktu, a raczej do wygaszania. Ostatecznie mam tyle ambitnych planów związanych nie tylko z Niemenem, więc wikłanie się w takie spory w dodatku drobiazgowe, dotyczące jakiś drugorzędnych epizodów nie są warte zdrowia i zaangażowania.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 08, 2019, 07:32
AL Franka Walickiego w Sopocie

W ubiegłym roku na łamach naszej gazety zapowiadaliśmy, że rok 2009 powinien być dedykowany Franciszkowi Walickiemu - ojcu polskiego rock'n'rolla. Również u nas ukazał się apel animatorów rocka na Wybrzeżu skierowany do Urzędów Miejskich w Trójmieście i Urzędu Marszałkowskiego o uhonorowanie tak wybitnej osobowości i zasłużonego animatora kultury, dziennikarza i managera. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Głównym pretekstem była data 23 marzec 1959 roku - godz. 19.00, czyli zorganizowany 50 lat temu z inicjatywy Franka w Klubie ,,Rudy Kot" w Gdańsku pierwszego koncertu rockowego w Polsce w wykonaniu zespołu ,,RYTHM&BLUES".

Prezydent miasta Gdańska Paweł Adamowicz przy współpracy z Fundacją Gdańską /Prezes
Cezary Wintorbski / i Kombinatu Artystycznego /Grzegorz Szczuka, Marta Szadowiak/ zorganizował wspaniałą uroczystość pod budynkiem ,,Rudego Kota" dokładnie w rocznicę tego pamiętnego wydarzenia. Maciej Kosycarz udostępnił zdjęcie swojego ojca Zbigniewa. /F. Walicki zapowiadający koncert na scenie Rudego Kota 50 lat temu/, które w dużym formacie umieszczono na elewacji budynku wraz ze zdjęciem Marka Karewicza /Nestor rocka w otoczeniu gwiazd w 1986 roku/. Pomimo padającego śniegu i mrozu kilkadziesiąt osób wiwatowało na cześć nieobecnego Franka Walickiego / nie mógł być osobiście, ale przekazał list odczytany przez Prezydenta/ z transparentem ,,Niech żyje rock'n'roll' śpiewając rockowe evergreeny do akompaniamentu wykonywanego przez niestrudzonego Przemka Dyakowskiego legendy trójmiejskiego jazzu.
To na jego ręce Prezydent Paweł Adamowicz przekazał nagrodę, która została dostarczona F. Walickiemu następnego dnia wraz z relacją i zdjęciami upamiętniającymi to wydarzenie. Najważniejszym punktem programu tego mroźnego wieczoru było odsłonięcie marmurowej gitary /firma Murkam z Przodkowa-Leon Czerwiński/, która zostanie zainstalowana na elewacji budynku po remoncie i w dniu wznowienia działalności 'nowego' Klubu 'Rudy Kot' czyli jak zapowiedział Pan Prezydent w dniu 24 czerwca br.
Tak również narodził się pomysł na cykl imprez poświęconych 50 leciu rocka w Sopocie przy udziale Urzędu Miejskiego w osobie Prezydenta Wojciecha Fułka /brawo za świetny pomysł z moneta upamiętniająca ten jubileusz! /, Krzywego Domku-Dyrektor Zarządzająca
Urszula Wielochowska, Klubu 'Dream Club'- współwłaścicielka Natalia Turczyńska, Fundacji 'Sopockie Korzenie' /Marcin Jacobson, Wojciech Korzeniewski, Wiesław Śliwiński/, mediów i wielu animatorów rocka, przyjaciół i wieloletnich współpracowników Franka.

Efekt tych działań to uroczyste odsłonięcie Alejki Franciszka Walickiego W Krzywym Domku, którą odsłonił Prezydent Wojciech Fułek 25 kwietnia br. z udziałem zaproszonych gości, wśród których byli m. innymi: Marek Gaszyński, Marcin Jacobson, Wiesław Śliwiński, Piotr Metz, Wojciech Gąssowski, Andrzej Nebeski., Eugeniusz Terlecki, Adam Grzybowski
Marek Karewicz, Janusz Lewandowski /europoseł/, Krystyna Łubieńska /była na koncercie w Rudym Kocie w 1959 roku! /
Trzeba przyznać, że organizatorzy z Krzywego Domku przygotowali tą uroczystość w klimacie festiwalu w Cannes. Był czerwony dywan, limuzyny, gangsterzy, szampany, damy, wspaniała scenografia ze zdjęć Marka Karewicza, światła, kamery, mikrofony i wielki sam król rocka Franciszek Walicki, który bawił się wspaniale przez kilka godzin w gronie swoich fanów. Prezydent Wojciech Fułek wręczył mu uroczyście pierwsze sopockie guldeny wydane z okazji 50 lecia polskiego rocka. To była premiera guldenów w przededniu emisji na terenie Miasta.
Wojtek Korda i Andrzej Nebeski wraz zespołem przygotowali niesamowitą niespodziankę Frankowi i zagrali koncert zespołu 'Rythm&Blues' z przed 50 lat. Poczuliśmy się w 'Dream Clubie' jak ci wszyscy którzy uczestniczyli w koncercie 50 lat temu w 'Rudym Kocie'.
W Sopocie przygotowuje się jeszcze kilka niespodzianek o których już wkrótce poinformujemy. Tak czy owak Sopot pretenduje do miana stolicy polskiego rocka i na to ma niezaprzeczalne argumenty. W naszym mieście na estradach NON STOP-ów, Teatru Letniego i Kameralnego, Musicoramy, Opery Leśnej, Molo, a nawet SKT swoje kariery zaczynały rockowe gwiazdy lat 60-70 tych. To wszystko dzięki Franciszkowi Walickiemu i jego wychowankom, managerom, impresariom współpracujących z WAIA /Wojewódzka Agencja Imprez Artystycznych/ przekształconą w 1974 roku w BART /Bałtycka Agencja Imprez Artystycznych / oraz BUP /Biuro Usług Promocyjnych.
Przeglądając archiwa natknąłem się na zdjęcie z lipca 1959 roku z pierwszego otwartego koncertu rockowego w Polsce, który odbył się na kortach tenisowych SKT w Sopocie. Dzięki bibliotece PAN w Gdańsku udało nam się ustalić konkretną datę i był to czwartek 23 lipca.
Ciekawostką tego koncertu był niespodziewany i niezapowiedziany debiut słynnego później wokalisty Michaja Burano. Historię tego koncertu opowiedział mi w szczegółach uczestnik tego koncertu, mieszkający od wielu lat w Szwecji i wokalista zespołu Rythm&Blues Andrzej Jordan Szmilichowski.
To co usłyszałem to już osobna historia nadająca się na scenariusz do filmu o początkach rocka w Polsce. Tak czy owak postanowiliśmy znaleźć Michaja i sprowadzić do Sopotu z okazji jego debiutu 50 lat temu. Na razie ślad o nim zaginął. Wiemy tylko, ze odciął się od środowiska romów i polaków za granicą. Nie potrafiła mi pomóc jego rodzina mieszkająca w Szwecji i w kraju a nawet król cyganów, a najnowsze ślady prowadzą nas do Los Angeles.
Drodzy czytelnicy, a może ktoś z was nam pomoże?
Niech żyje rock'n'roll, jego sopocka i Trójmiejska historia, którą będziemy sukcesywnie upamiętniać na łamach 'Twojej Gazety'

Wojtek Korzeniewski

P.S.  Wiadomość z ostatniej chwili.
Marszałek JAN KOZŁOWSKI przyznał swoje najwyższe odznaczenie w dziedzinie kultury, a na jego wniosek Minister Kultury i Sztuki przyznał Franciszkowi Walickiemu najwyższe odznaczenie - GLORIA ARTIS. To wyjątkowe odznaczenia dla człowieka rockandrolla w Polsce. Obie nagrody wręczono uroczyście 8 maja br. Sali Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Brawo FRANEK!
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 08:29
Czy Go jeszcze pamiętasz?

Od kilku dni nad poznańską Aulą Uniwersytecką wisiał baner zapowiadający koncert z okazji 70 rocznicy urodzin Czesława Niemena. Czesław Juliusz Wydrzycki urodził się 16 lutego 1939 roku we wsi Stare Wasiliszki na Białorusi., a zmarł pięć lat temu. Patronatem koncert objął minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski i marszałek Województwa Wielkopolskiego, Marek Wodniak.
Na koncercie miał wystąpić chór ,,Odrodzenie" z rodzinnych stron artysty, ale grypa zdziesiątkowała chórzystów i nie dojechał do Poznania. Gwiazdą wieczoru była włoska piosenkarka Farida, z którą jak głosi legenda Niemen miał napisać wspólnie jedną piosenkę.
Dochód z koncertu ma być przeznaczony na remont rodzinnego domu Niemena i w przyszłości zorganizowania tam ,,Izby Jego pamięci". Wydarzenie zapowiadała lokalna prasa radio i telewizja, oraz ogólnopolskie portale internetowe. Tyle zapowiedzi.
Na imprezę tłumnie przybyły nieco starsze nastolatki pamiętające ten koncert idola z początku lat siedemdziesiątych w hali 14 Poznańskich Targów, czy ten o dziesięć lat późniejszy w poznańskiej operze dwa już dziś legendarne występy w Teatrze Polskim i Pałacu Działyńskich a może też i pojawił się ktoś, kto pamięta ze starej 'Od Nowy' wspólne popisy Czesława Niemena i Wojciecha Kordy. Goście przyprowadzili ze sobą dzieci, a może nawet i wnuki, przynieśli pamiątki z tych lat i wyposażeni w aparaty fotograficzne, oraz urządzenia do nagrywania, zasiedli w fotelach auli, czekając na znane sobie słowa i frazy, które miały przywołać tamten czas.

Sprawcą całego zamieszania i mistrzem ceremonii był Krzysztof Wodniczak, ostatni menedżer Niemena.
Koncert rozpoczęli goście z Białorusi, odśpiewawszy piosenkę z rodzinnych stron Czesława Wydrzyckiego, wręczyli organizatorom czarny chleb i poleć słoniny.
Publiczności były to raczej obce smaki, dla niej zarówno ten sprzed czterdziestu, jak i trzydziestu lat Niemen był idolem pokolenia i kimś, kto wprowadził do kultury masowej coś bardziej 'światowego', uniwersalnego. Dowodem niech będzie chociażby 'Dziwny jest ten świat' brzmiący jak hymn pokolenia, a nawiązujący w stylistyce i manierze wykonawczej do rhythm" n" bluesa.

W delegacji rodaków z Białorusi znalazła się Grażyna Kulinicz z Lidy, młoda obiecująca piosenkarka, która przypomniała 'Pod papugami'. Zdradza talent, choć nie potrzebnie starała się śpiewać w modnej soulowej manierze, jak np. Edyta Górniak, ale ta ostatnia poniosła klęskę, więc nie warto naśladować takich wzorów. Dobrze jednak, iż młodzież białoruska interesuje się Niemenem, a ta dziewczyna ma potencjał. Powinniśmy takie talenty wspierać.
Sądzę, że Polacy z dawnych kresów Rzeczpospolitej mają prawo liczyć na naszą pomoc, poprzez popieranie i propagowanie inicjatyw kulturalnych i edukacyjnych.
W urodzinowym koncercie nie mogło zabraknąć songu 'Dziwny jest ten świat', który mieli wykonać Ares i spółka. Mieli, bo poprzestali na czterech pierwszych taktach. Próba wykonania 'Dziwnego świata' w konwencji reggae była kompletnie chybiona, bowiem pieśń ma swoją strukturę harmoniczną i dramaturgiczną; wszystko ułożone jest tak, że po każdym refrenie, kolejna zwrotka podnosi dramaturgie, trudno budować to na jednostajnym rytmie i powtórzeniach.
W dalszej części występu wykonali żywiołowo i brawurowo kilka numerów reggae, rytmicznych i dynamicznych. Wrażenie popsuło nagłośnienie. Nie wiem, czy 'chłopcy' sami się 'rozkręcili', czy im na przekór akustyk.

Graham Crawford w Poznaniu bardziej znany jest jako profesor anglistyki, a jest to człowiek wszechstronnie utalentowany, tłumacz, aktor, reżyser i spontanicznie muzyk. Wykonał balladę 'Gdzieś obok nas' z akompaniamentem samej gitary, stylowo i bezpretensjonalnie. Na uznanie zasługuje fakt, że przygotował ją w oryginalnej wersji językowej. Po standardzie wykonał dwie ballady; jedną o 'celtyckim' charakterze, a drugą w klimacie liwerpolskiego brzmienia.
Dla publiczności Niemen był idolem, a dla muzyków mistrzem. Naśladowców znalazł nie wielu, jest też kilku imitatorów jego śpiewu, a wśród nich najwyższej klasy jest Jarosław Królikowski, dysponuje odpowiednimi warunkami głosowymi, wszak na co dzień jest śpiewakiem operowym.
Na urodzinowym koncercie nie mogło zabraknąć przeboju 'Czy mnie jeszcze pamiętasz? ' Niestety
efekt popsuł akompaniator, który dwukrotnie odpalił ten sam podkład z playbacku. Publiczności to nie zraziło i doceniła wirtuozerie Jarosława śpiewającego Czesława. Nie chcieli go puścić z estrady.

Wolałbym usłyszeć Królikowskiego z akompaniamentem samego fortepianu, czy organów Hamonda, bo paradoksem jest, że dziś w dobie 'cyfryzacji' wszystkiego elektroniczna perkusja, czy półplajbek to obciach, każdy woli żywego muzyka.
Mnie najbardziej zaimponował Jarosław Królikowski wykonaniem 'a capella' 'Człowiek, jam nie wdzięczny' do słów Norwida w ubiegłym roku w poznańskiej farze. Imponujące też było wykonanie w 'Naszym klubie' 'Bema pamięci... '.
Pytanie; 'Czy Go jeszcze pamiętasz? ' należałoby raczej kierować do muzyków, bo jak wykazał ranking 'Top wszechczasów radiowej 'Trójki', Czesław Niemen jest najpopularniejszym polskim artystą. Muzycy nie sięgają po jego repertuar, bo jak sądzę jest to właśnie kwestia odwagi.
Występy przeplatały wspomnienia rodziny i przyjaciół Niemena. Ostatni zabrał głos Romuald Juliusz Wydrzycki, wspominał między innymi włoskie wyprawy Niemena, co zapowiadało występ gwiazdy wieczoru Faridy, kojarzonej z Niemenem.

O Faridzie mogę powiedzieć nie wiele. Odniosła pewien sukces w konkursie sopockiego festiwalu, czego rezultatem było późniejsze tournee po Polsce i nagranie przez Polskie Nagrania płyty długogrającej. W latach siedemdziesiątych Niemen próbował podbić Włochy. Nagrał dwa single z własnymi piosenkami śpiewanymi po włosku. W trakcie tych wizyt we Włoszech nawiązała się nie tylko przyjaźń między Niemenem a Faridą. Wspólnie napisali piosenkę 'Musica magica', ale nigdy nie została opublikowana, nie zachowała się żadna oficjalna rejestracja, poza prywatnym amatorskim nagraniem Faridy wspólnego wykonania. W latach osiemdziesiątych Fa-rada jako żona działalność matka (urodziła dwoje dzieci) zawiesiła działalność estradową.
Faridą przypomniała swoje przeboje, jak wszystkie piosenki są przeważnie o miłości. Panie podziwiały białą kreacje, a panowie zachowaną urodę Sycylijki.
Jeśli chodzi o wykonanie, to mogę powiedzieć, że artystka nie wątpliwie ma silny głos i jest żywiołowa.
Publiczność ten krótki recital nagrodziła burzliwymi oklaskami. Miarą entuzjazmu niech będzie to, że po koncercie tłumnie ruszyła po autografy, właśnie na tych przyniesionych pamiątkach, odkurzonych winylach w pożółkłych okładkach.

Andrzej WILOWSKI
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 08:32
Po Niemenie ekspresyjna Farida

Każdy koncert muzyczny ma swoją dramaturgię. Ma też swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Tak też było w koncercie na 70 urodziny Czesława Niemena. Rozpocznę od niedoskonałości, których można było wszak uniknąć:
- brak symbolu miłości - róży złożonej na ręce Faridy po wykonaniu utworu ,,Musica magica",
- nieskładna koordynacja czasowa poszczególnych występów (po co te gesty w trakcie przydługiego koncertu Greka-trzeba było się umówić tak po prostu, po męsku gracie np. 15 minut),
- dlaczego, dlaczego, dlaczego (parafraza do karynalne...) tak mało Jarosława Królikowskiego. Krótkie ,, Amen", ,,Listopad", ,,Czy mnie...", ,,Czas jak rzeka"- to naprawdę za mało. Na szczęście WIELKI DUCH opanował sytuację (dyskietka bis) i już mieliśmy 5 utworów,
- sugestia, że oto stoją przed nami śpiewacy z rodzinnych stron Czesława nie była uargumentowana jakością ich występów. Za wysokie progi. To przecież Aula UAM czyli Filharmonia Poznańska proszę państwa,
- a może na początek zdjęcie na telebimie z tamtych lat i brudna, trzeszcząca winylowa płyta z Błękitnymi Pończochami. Jeden utwór, bo przecież w większości (choć była spora część młodych ludzi) MY zaraz po NIM się rodziliśmy, gdzie 'Płonąca stodoła' w objęciach reggae to wtedy istna koszmarna Fastasmagoria. In plus
- a może tak 15 minut przerwy przed Faridą wtedy to podczas jej występu światło, co na otwieranych drzwi rzadziej padało by na salę,
- w empirycznej zadziornej charyzmie skażona wszędobylską energetyką, gdzie vita i Ego nie zdają się mieć w NIEJ żadnego kresu. Słowem- Cudna,
- profesjonalne podejście do koncertu Faridy (telebim i polski tekst aktualnie śpiewanych piosenek),
- a tak w ogóle przy braku strategicznych sponsorów koncertu Faridy?. Niemożliwe, a jednak,
- pomysł z osiemdziesięcioletnią siostrą Jadwigą- trafiony. Jakież autentyczne ciepło, wiarygodność. Z naszej strony szacunek, ukłony,
- po 'Amen' a capella Jarosława Królikowskiego aula zastygła podobnie jak, po utworze Faridy ''Musica magica" zaśpiewanym wraz z Czesławem (taśmy) wszyscy powstali z miejsc bijąc brawo. Zjednując ów dwa fakty poczułem, iż łechcący mą świadomość CZESŁAW teraz przemawia do mnie swą astralnością przekazując jednocześnie swego DOBREGO DUCHA, w porównaniu z koncertem sprzed 5-ciu lat, też w Auli UAM, Krzysztof Wodniczak podniósł poprzeczkę wyrazu artystycznego przynależnemu temu miejscu. Tędy droga.

Leszek Szambelan

P. S. Droga Farido, Twój partner Walter dysponuje ciepłym, południowym głosem. Daj MU proszę zaistnieć w większym wymiarze czasowym.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 08:37
16 lutego 2009 odbyła się w Poznaniu z inicjatywy Krzysztofa Wodniczaka impreza okolicznościowa poświęcona 70 rocznicy urodzin Czesława Niemena Wydrzyckiego.

Jak wiemy jego ,,Dziwny jest ten świat" z roku 1967, w wielu rankingach na najlepszy utwór rockowy i popularny wieku XX w Polsce uplasował się na pierwszym miejscu. Wielu uważa go za niekwestionowanego króla polskiego rocka i rock and roiła do dzisiaj, tak jak w USA niekwestionowana jest pozycja Jimiego Hendriksa. Czesław Niemen dodatkowo łączył w swej twórczości muzykę popularną z jazzem i to tym awangardowym oraz innymi gatunkami muzycznymi. Gdyby tworzył obecnie można by go było zaliczyć do etno rocka czy etno jazzu. A może jego muzyka jest taka że nie podoła jej żadna kwalifikacja? Niemen był z resztą artystą niepokornym - jeżeli chodzi o współpracę z innymi muzykami i poza Polską. Jego potencjał twórczy i wykonawczy pretendował go do gwiazdy soulu, rhythm and bluesa czy światowego fussion. Mógł grać poza Polską z Janem Hammerem, Billy Cobhamem i Michałem Urbaniakiem. Dlaczego tak się nie stało? To materiał na osobne opowiadanie. Tymczasem o godzinie 19 dnia 16 lutego w poznańskiej auli UAM pod patronatem Marszałka Sejmiku Wojewódzkiego i Ministra Kultury i Dziedzictwa RP miała miejsce impreza na którą tłumnie przybyły osoby pamiętające Czesława z czasów gdy koncertował w Poznaniu i w całej Polsce. Większość pamięta jego słynny występ w kinie 14 na terenie Targów Poznańskich pod koniec lat 60. gdy artysta prowokacyjnie nie zaśpiewał słynnego ,,NIE"a dokończyła to za niego ówczesna ,,rozwydrzona młodzież" która 16 lutego tłumnie obecna była na sali po przeszło 40 latach (tam byłem ,,i tamto wino piłem") wraz ze swymi dorosłymi dziećmi i grzecznie oraz godnie słuchała zaproponowanych przez ostatniego managera Niemena - Krzysztofa Wodniczaka propozycji wokalno - instrumentalnych. Jako że chór z Białorusi ,,Odrodzenie" nie dojechał, młoda solistka Grażyna Kulinicz z zespołu z terenów gdzie narodził się Czesław Wydrzycki (przyp. Stare Wasiliszki - obecnie - Białoruś) odśpiewała ,,Pod papugami" mocnym głosem i z ekspresją godną mistrza. Wykonanie było jednakże nie do końca precyzyjnie i aranżacyjnie dopracowane przez co wykonawczyni nie radziła sobie - szczególnie z wysokimi rejestrami niepotrzebnie maskując nieprzygotowanie, efektami typowymi dla standardowych gwiazdek komercyjnej odmiany smooth - soulu i dyskotekowego r&b obecnym typu Natalia Kukulska. Gdyby w tej manierze było więcej białoruskiego zaśpiewu - byłoby lepiej. Niemniej publiczność gorąco przyjęła tą propozycję, a pieśniarka stanowi materiał na niezłą wokalistkę. Bardzo dobrze, iż młodzież białoruska interesuje się Niemenem. Powinniśmy te inicjatywy popierać, wszak Czesław Wydrzycki to osoba która zbliża nasze kultury. Punkt następny. Ares Chadzinikolau i jego ,,The Tribe". Samo wykonanie songu ,,Dziwny jest ten Świat" jest dla mnie w jego interpretacji nieporozumieniem. Poza tym zabrzmiały tylko cztery takty utworu powtarzane w nieskończoność a cały urok i dramaturgia oryginału brzmi w strukturze harmonicznej i budowie następstwa refrenów i zwrotek. Zespół Aresa był fatalnie nagłośniony-nie wiem czy z woli samych muzyków cz przeciw nim. Konwencja reggae dodała życia i pewnego relaksu

imprezie niemniej przesadnie wyeksponowany bas był drażniący i zabijał wszystko. Pozostałe utwory polskich Greków były sympatyczne ale nic nie wniosły do idei rocznicy. Nie korespondowały z nią zupełnie. Zespół Aresa - 'The Tribe', wraz z samym liderem sprawnie wykonał swój oparty na ska i reggae repertuar, bardzo luźno nawiązując do ,,niemenowej stylistyki". Wprowadził trochę życia i elementu zabawy karnawałowej. Nie doświadczyliśmy jednakże oczekiwanych greckich klimatów ani wersji ,,niemenowych" przebojów. Aż prosiło się o ,,Sen o Warszawie" albo o ,,Pod Papugami". Dalej: Trio Graham Crawforda. Lider nauczył się po polsku i zapowiadał repertuar w tym języku co miało posmak swoistego show na przysłowiowym angielskim luzie. Po polsku też zaśpiewał z akompaniamentem ,,Obok nas" jak umiał, bezpretensjonalnie, nie siląc się na wirtuozerię wokalną. Nagłośnili się bracia z nad Tamizy najlepiej ze wszystkich, wszak aula UAM ma wspaniałą akustykę i jako taka elektryki nie potrzebuje za dużo. Pozostałe ballady - jedną o celtyckich korzeniach, drugą o liwerpulskiej bitelsowskiej proweniencji ,,chłopaki" wykonali z wdziękiem i czysto. Grają zresztą to co u wyspiarzy najlepsze i na czym rock brytyjski bazuje od dawna - repertuar balladowy. Taka - ogólno
brytyjska muzyka. Sam Graham Crawford to interesująca postać. Urodził się w Crawley, w południowo-wschodniej Anglii. Studiował teatrologię i filmoznawstwo. Po studiach pracował jako kierownik sceny, technik teatralny, aktor, reżyser, wykładowca, tłumacz i jako konsultant ds. pożyczek hipotecznych. Obecnie wykłada na Wydziale Anglistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przyjechał do Polski w 1989 r. aby zostać aktorem koszalińskiego ,,Teatru Blik". Przetłumaczył na angielski piosenki Edwarda Stachury w liczbie około dwudziestu. Od wielu lat gra na gitarze i pisze własne kompozycje. Koncertuje od lat w całej Polsce. Dalej występowali; Jarosław Królikowski i Krzysztof Jarmużek. Fatalnie wypadł syntetyczne elektroniczny akompaniament i cyfrowa perkusja. Takie rzeczy przechodzą tylko na dansingu w Ciechocinku. Uwaga muzyczna: jak nie można użyć perkusji naturalnej to lepiej dać sekcję bez bębnów jak to zrobili Brytyjczycy. Przynajmniej nie widać fałszu a i tak akompaniament organów czy fortepianu trzyma rytm. Na miejscu Jarosława Królikowskiego zaśpiewałbym a capella. Tak zrobił w Farze w zeszłym roku i efekt był bardzo dobry.

Wiem, że jest z założenia imitatorem Niemena, mając w zanadrzu swój własny oryginalny repertuar o czym świadczy wydana właśnie jego płyta autorska, ale takie jedno dosłowne wykonanie Czesława na imprezie mu poświęconej nie zaszkodzi. Powtórka tego samego utworu w akompaniamencie to kiks Krzysztofa Jarmużka, który nie miał w tym dniu swej dobrej karmy. Na bis mógłby też wykonać Jarosław na przykład ,,Człowiek jam niewdzięczny" czy coś w tym stylu. Nie wiem dlaczego nie odegrali razem ,,Bema pamięci rapsod żałobny" wszak wykonywali to już wcześniej na koncertach? Publika całość jednak kupiła i Królikowskiego z estrady wypuścić nie chciała. Wykonał on bowiem z pasją i stylowo jeden z największych przebojów i najbardziej popularny utwór Niemena ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz?". Niestety nieporozumienia z akom-paniatorem zepsuły wrażenie. Całość podobała się publiczności - licznie zgromadzonej, a to najważniejsze. Należy żałować, iż solista nie wykonał więcej utworów Solenizanta. Pozostał niedosyt. Dalej; wypowiedzi autora filmów o Niemenie i autora książek przeszły bez echa. Zawinił sądzę - limit czasowy imprezy. Wszyscy oczekiwali na Faridę. Wypowiedź brata ciotecznego Niemena Juliusza była na jej temat nieco kąśliwa. Co tam dużo mówić Farida oprócz tego że głośno, ekspresyjnie, w jego interpretacji nieporozumieniem. Poza tym zabrzmiały tylko cztery takty utworu powtarzane w nieskończoność a cały urok i dramaturgia oryginału brzmi w strukturze harmonicznej i budowie następstwa refrenów i zwrotek. Zespół Aresa był fatalnie nagłośniony - nie wiem czy z woli samych muzy z playbacku oraz nieco histerycznie śpiewała z Niemenem nic wspólnego z jego twórczością nie ma.

Prześledziłem historię Sopotu. Nie jestem i nigdy nie byłem entuzjastą tej imprezy ale obiektywnie trzeba stwierdzić iż do lat 90 tylko tam występowały światowe gwiazdy. Czasem już po okresach świetności swych karier. Wymieniam: 1978 Drupi, Pussycat, The Temptations, 1979 Demis Roussos, Boney M, 1984 Charles Aznavo-ur, 1987 Jose Feliciano, 1988 Kim Wilde, 1991 Dannii Minogue, Alison Moyet, 1992 Kim Wilde, 1993 Boney M, La Toya Jackson, 1995 Chuck Berry, Yanessa Mae, Annie Lennox, 1998 Chris Rea, Tanita Tikaram, 1999 Lionel Richie, Whitney Houston, 2000 Bryan Adams, 2001 Goran Bregović, 2002 Zucchero, 2003 Bjórk, Ricky Martin, 2004 Patricia Kaas, 2005 Scorpions, 2006 Helena Vondraekova, Katie Melua, Elton John, Karel Gott, Demis Roussos, Drupi, 2007 Norah Jones, Yillage People, 2008 Samantha Fox, Kim Wilde, Shakin Stevens. W tak znamienitym towarzystwie jak W. Huston, N. Jones, Ch. Rea czy Bjork Farida nigdy nie wystąpiła jako gwiazda. Brała natomiast udział w konkursie. To znamienne i zostawiam to – bez komentarza.

We Włoszech jest ona raczej mało znana. O jej śpiewie napiszę tylko jedno jak w Jazzie Roman Waschko w latach 70. o płycie niejakiego Jacka Lecha: 'Wokalista - nie da się ukryć ma silny głos. Dodam jeszcze: Publiczność owacyjnie przyjęła żywiołowo śpiewającą Sycylijkę i jej scenicznego - a może życiowego partnera - z nostalgią wspominając swą młodość. Było to wzruszające i sympatyczne. Niektórzy odkurzyli swe winyle Faridy do podpisu. W holu auli na chętnych czekała jeszcze książka Dariusza Michalskiego o Niemenie w cenie 45 zł, płyty Jarosława Królikowskiego i Faridy.

Jacek Kasprzycki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:47
Czas jak rzeka

Wczoraj Aula UAM zapłonęła. Nie dosłownie oczywiście, ale żar emocji i sentymentalnych wycieczek w głąb przeszłości był bardzo odczuwalny. Co więcej nie brakowało takich, którzy czuli, że Czesław Niemen był wraz z widzami na Sali koncertowej.

Występy poprzedziło symboliczne wręczenie chleba Krzysztofowi Wodniczakowi, ostatniemu menedżerowi artysty. Później zaśpiewała młoda artystka z Białorusi.
Piękny głos i wspaniałe brzmienia słowem koncert rozpoczął się na bardzo wysokim poziomie. Po śpiewie przyszedł czas na wspomnienia. Na scenę zaproszona została siostra Niemena. Pani Jadwiga Wydrzyka-Bortkiewicz. Czar dawnych dni i nieskrywana serdeczność. Chwila nostalgii, a po niej rytmiczny i pełen emocji występ Aresa Chadzinikolau. W każdym ruchu i w każdej zwrotce widać było pełną radości ekspresję. Porwał nas w wir taktów, a towarzyszący śpiewowi taniec doskonale dopełniał całości.

Formuła wieczoru była pomyślana tak, by przeplatać występy artystyczne wspomnieniami. Po kilku anegdotach z życia Niemena przytoczonych przez Romualda Wydrzyckiego przyszedł czas na występ grahama Crowforada, a później na scenę wkroczył Jarosław Królikowski. Zaśpiewał blisko oryginału, ale oczywiście Czesław Niemen był tylko jeden. Artysta wykonał ,,Czas jak rzeka" w kilku wariantach zaznaczając jednocześnie, że ma o wiele bogatszy Repertuar. Wierzymy, ale ,,Czas jak rzeka" wykonany na różne sposoby był prawdziwą ucztą.

Czas wartkim strumieniem przepływał przez ten piękny spektakl, a gwóźdź programu dopiero nadchodził. Oto na scenę wkracza Farida. Włoska fascynacja Czesława Niemena. Wspólnie potrafili wykonać istną arię pisków i dźwięków. Dwa niepowtarzalne talenty, dobrane jak w korcu maku. Koncertowali wspólnie, a wtórował im znany z niedzielnego koncertu zespół SBB. Farida oczarowała polską publiczność sama pozostając pod jej wrażeniem. Dała wspaniały koncert pełen wzruszenia, radości, temperamentu i miłości do muzyki. Wysłuchaliśmy dotychczas nie publikowanego utworu ,,La musica magica", który długo jeszcze dźwięczeć będzie w naszych uszach. Farida jak przystało na wysokiej klasy wokalistkę bisowała nie raz, a owacje na stojąco, które zgotowała jej publiczność realnym czynią przyjęcie zaproszenia do wspólnego przedsięwzięcia muzycznego, jakie wystosowali do niej członkowie SBB.

Krzysztof Wodniczak, przyjaciel i ostatni menedżer Czesława Niemena nie krył zadowolenia z koncertu. Należy podkreślić, że zorganizował go bez sponsorów. Wielki artysta mógł tylko mieć wielkiego menedżera i takim właśnie był i jest Krzysztof Wodniczak. Dochód z koncertu przeznaczony zostanie na zorganizowanie w rodzinnym domu artysty w Wasiliszkach muzeum poświęconego pamięci Czesława Niemena. Sam koncert został objęty honorowym patronatem ministra kultury. Takich patronatów w ciągu roku przyznawanych jest zaledwie 100.

Podczas koncertu klimat Niemena i jego duch unosił się nad przybyłymi. Nieodpartym było wrażenie, że artysta był tam z nami i cieszył się widząc tylu wiernych miłośników po latach. Niemen nie grał po kimś, to po Niemenie do dziś się gra i to najdobitniej świadczy o wielkości jego talentu.

Fot. i tekst Krzysztof Ulas
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:48
Farida czyli wiara w potęgę muzyki

Idąc na koncert 70 urodziny Czesława Niemena zadawałem sobie pytanie czy to tylko wszechogarnijająca show biznes nostalgia do powrotu lat siedemdziesiątych czy może magia Niemenowego przesiania i pewne wezwania organizatora zapewniły ogromne zainteresowania słuchaczy. Zabrakło biletów, co świadczy, że wspominkowa impreza cieszy się niekłamanym zainteresowaniem. Do tego jeszcze Patronat Honorowy Bogdana Zdrojewskiego - ministra kultury i dziedzictwa narodowego i Marka Woźniaka - Marszałka województwa wielkopolskiego nadały właściwą rangę, co z zadowoleniem przyjęli słuchacze.
Występujący w tych muzycznych urodzinach wykonawcy: Grażyna Kulinicz z Białorusi, Ares Chadzinikolau z Grecji, Graham Crowford z Anglii czy Jarosław Królikowski z Opery Wrocławskiej nie zawiedli. Znają powiedzenie ,,czerp z innych, ale nie kopiuj ich". Zaśpiewali repertuar Niemena po swojemu tak że muzyka zapaliła płomień w sercu mężczyzn i napełniła łzami oczy niejednej kobiety.

Także tej, która wystąpiła w finale. Concceta Gangi znana jako Farida w latach siedemdziesiątych była partnerką w studiu i na estradzie Czesława Niemena i jego wielką miłością. Po trzydziestu kilku latach bez zastanowienia przyjęła zaproszenie Krzysztofa Wodniczaka i przyjechała do Poznania. Usłyszałem cztery utwory, które znałem wcześniej ('Yerdai, Verdai', 'Pensaami Stasera', 'Io per lui', 'Musica magica'), a reszta to miła niespodzianka. Fantastyczna, tajemnicza, ujmująca, skupiona na każdym dźwięku. Każdy dźwięk jej śpiewu odbija się od jej ciała... Nawet głuchoniemy patrząc tylko na Faridę poczułby najmniejszy rytm. Tak sugestywnego występu dawno, dawno nie słyszałem... Farida była rewelacyjna, a wykonanie ,,Musica magica" z Niemenem było wzruszające. Tyle ekspresji, ,,krzyku", które dostrzegłem tylko u Niego, przyniosła Farida, że momentami czuć było Jego ducha w Auli UAM. Po latach okazało się, że to dwa niepowtarzalne talenty dobrane jak w korcu maku. (Literalnie nie da się pisać ani mówić).

Publiczność zgromadzona przyjęła Faridę bardzo gorąco i za piękny występ nagrodziła gromkimi owacjami na stojąco. Jest ona prawdziwa i dobrze zna wielkie uczucia, o których śpiewa. Występ jej był pełen szczerości - i tym właśnie ujęła. Inna sprawa, że pewnie występując dla pamięci Niemena ta ujmująca szczerość przychodziła jej niezmiernie łatwo. Czułem, że muzyka to Faridy prawdziwe ,,ja"..., to samo czułem też przede wszystkim na koncertach Niemena.

Krzyś Duswald
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:49
Duet bardzo kulturalnych VIPów czyli minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski oraz Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak roztoczyli nad koncertem na 70 urodziny Czesława Niemena parasol ochronny obejmując jednocześnie Patronat Honorowy. Na tę imprezę przybyły tłumnie trzy pokolenia słuchaczy, wychowane na muzyce Czesława Wydrzyckiego i Niemena. Przyjechali też goście z zagranicy oraz członkowie Rodziny Wydrzyckich. Muzyka, wspomnieniowa, a zwłaszcza występ Faridy, piosenkarki włoskiej, partnerki estradowej i Jego wielkiej miłości, wypełniły ponad dwugodzinny koncert, który momentami przeradzał się w niepowtarzalny spektakl. Towarzyszyły temu duże emocje, nie brakowało wzruszeń. To był genialny pomysł wyprawić w auli UAM urodziny Niemenowi. Podejrzewam, że gdyby żył to sam by się z tego faktu cieszył. Mówią, że ,,Muzyka lekarstwem duszy" sprawdza się w tym przypadku. Aula przepełniona była fanami Niemena, którzy naprawdę przeżywali koncert. Twierdzą też, że muzyka łączy pokolenia, np. Ares Chadzmikolau śpiewający ,,Dziwny jest ten świat", który przedtem wykonał na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to jest dopiero coś. To na pewno przyciągnie młode pokolenie czego mamy już dowody. A Farida i Farma ze swoją piosenkę ,,Non sparare" (Adagio), oprócz mojej osobistej miłości do Waltera Farina byli widowiskowi jak cały pozostały koncert Faridy. Wiemy ojej kontaktach z Niemenem ale o tych jakie ma z nią Wodniczak nie wiedziałam. Podobno na konferencji prasowej włoska piosenkarka powiedziała ,, jeśli Krzysztof był ostatnim menedżerem Niemena, niech będzie pierwszym Faridy - czy się zgadza."? Jest wiele osób, które do mnie dzwonią, wiedząc że byłam na koncercie, mówiąc że Krzysztof Wodniczak powinien co roku organizować takie widowiska albo nawet i częściej. Wszyscy zrozumieliśmy przesłanie tego koncertu, który nie wybrzmiał do dziś.

Maria Trawińska
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:50
Z mojej wsi wyciągnął mnie maił Krzyśka Wodniczaka zwiastujący koncert mający uświetnić urodziny Czesia Niemena, a ponieważ zacnych ludzi czcić trzeba postanowiłem wsiąść do maszyny i ruszyć w drogę. Pierwsze zdziwienie, nie byłem sam, Aula pękała w szwach, dawno chyba nie było tu takiej sytuacji, by ludziska okupowali każde wolne miejsce, nie mówiąc już o trudności ze znalezieniem wolnego miejsca by zaparkować samochód. Wiadomo poznaniactwo przyjechało swoimi, bo za strefę wieczorem płacić nie trzeba, a ty wieśniaku cierp. Koncert w swym składzie miał wszystko co potrzeba. Były i wspominki najbliższych Czesława, śpiewali również uroczymi głosami krajanie z Lidy, dzieścia kilometrów położonej od Wasiliszek. Mnie i mojej przyjaciółce Zosi młody Chadzinikolau przypomniał stare dzieje z czasów gdy w Auli odbywały się koncerty Festiwalu Piosenki Studentów Zagranicznych. Taka sama ekspresja muzyki etnicznej. Dziarsko stukałem w poręcz fotela w trakcie dywagacji na temat Płonącej Stodoły. Łzy z oczu wycisnął rewelacyjny interpretator piosenek Czesława Jarosław Królikowski. Mniej zachwycił mnie naturalizowany Anglik Graham Crawford, ale wiadomo de gustibus non i tak dalej. Niecierpliwie czekałem na występ Faridy. No i się nie zawiodłem! To waliło na kolana, siedemdziesięcioletnia baba o temperamencie dwudziechy! Nic tylko zazdrościć takiej kondycji, takiego warsztatu wokalnego i takiej ekspresji. Żal zrobiło mi się tylko jednego, że w tamtym czasie nie dane im było wspólnie pokazać światu dziełka - Musica magica. Bez wątpienia byłby to światowy hit.

Krzysiu!!! Wielkie Ci dzięki, bez sponsorów, jedynie ze słownym wsparciem ministerialnym i marszałkowym zrobiłeś mi wielki prezent. Czekam na dalsze. Pozdrowienia Marek z Wielkopolskiej wsi.

Marek Grącki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:51
Niemen był indywidualistą i prekursorem

Prekursorem często niezrozumianym i szybko wymykającym się modom muzycznym po osiągnięciu stopnia perfekcji. Indywidualistą, twórcą łączącym epoki i pokolenia. Dzięki jego interpretacji pochwyciłem piękno ,,Bema pamięci rapsodu żałobnego" C. K. Norwida, gdy licealne lekcje nie przemawiały do mojej współczesności. Piękno niezliczonych piosenek zachwycało i zachwyca wielu - twórcy współcześni wzorują się na oryginale lub przetwarzają go. Wspomnę jeszcze ,,Italiam, Italiam" - gotowy scenariusz do klipu, w którym jest i szmaragdowe morze, i wiatr, żagle i łodzie, Italska wyspa, impresjonistyczne wizje przyrody i zachwytów.
Moja pierwsza płyta to była czwórka Niemena ,,Stoję w oknie", ,,Ciuciubabka", etc.; we wspólnych zbiorach płyt moich z żoną pokrywają się edycje Niemena i Faridy; byłem na ich wspólnym koncercie w ,,Remoncie"; byliśmy na Sylwestra na Placu Piłsudskiego gdy Niemen śpiewał z córką; robiłem przekład w Sheratonie prezentacji elektroniki do malowania na ekranie, gdy na widowni był Czesław i pamiętani go z prezentacji mikrofonów lampowych z najwyższej półki w Polskim Radiu.

A teraz cieszę się, że mogłem pojechać 16 lutego 2009 do Poznania na koncert urodzinowy Niemena, czyli Czesława Juliusza Wydrzyckiego. Wersje bliskie oryginałowi i twórczo przetworzone udowadniają, że twórczość mistrza żyje swoim własnym życiem. Mocne punkty tego koncertu:
Grażyna z Lidy (z rodzinnych grodzieńskich okolic Czesława): a capella w duecie ze swoim ojcem ,,Za Niemen, hej precz"; solo w półplaybacku (tj. do muzyki już nagranej) ,,Pod papugami" i ,,Bradiaga" ('Włóczęga');
Ares Chadzinikolau - Grek polski poturczony, przypomniał śpiewając i na żywo grając na fortepianie wraz z zespołem 'The Tribe' ,,Dziwny jest ten świat"; następnie razem wykonywali kompozycje własne (Ares - vocal, keyboardy i perkusja, w zespole ponadto perkusja, trąbka, puzon, gitara i trzy chórzystki);
Graham Crawford - Anglik śpiewający na żywo po polsku ,,Gdzieś obok nas", a potem wykonujący w tercecie gitarowym z dwoma kolejnymi Anglikami kompozycje własne;
Jarosław Królikowski (śpiew) z opery Wrocławskiej & Krzysztof Jarmużek (elektroniczne instrumenty klawiszowe) ze Stowarzyszenia Muzycznego Brzmienia wykonali na żywo w sposób bliski pierwowzorowi ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz"i ,,Czas jak rzeka";
Farida - głos jak 40 lat temu, rozwiane włosy, postać skryta w szatach; przypomniała w półplaybacku ,,Pensami Stasera", ,,Vedrai", ,,Io per lui", ,,La musica magica" oraz ,,Non Andare Via" tj. ,,Ne me ąuitte pas" Jacquesa Brela czyli ,,Nie opuszczaj mnie" - było się w kim zakochać bez mała pół wieku temu - ten sam głos potęguje iluzję sceniczną tamtych lat, przypominanych archiwalnymi nagraniami video na ekranie odtwarzanymi synchronicznie ze śpiewem na żywo. Duet na żywo z odtwarzanym, wspólnym z Czesławem nagraniem archiwalnym MUSICA MAGICA przerzucił most nad czterdziestoletnim dystansem.

Kontakt z bliska przy dzieleniu urodzinowego tortu przypominał o upływie lat, ale Farida rozdzielała autografy 'Con amore Farida' serdecznie i rodzinnie traktując zebranych przy torcie - a jaka była wtedy przed laty, brat stryjeczny Czesława opowiadał. Italia i Kresy potrafią śpiewać.
Te refleksje z koncertu w XXI wieku dodaję do wspomnień z XX wieku.

Jerzy W. Ryli
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:53
Koncert na 70. urodziny Czesława Niemena

Aula w Uniwersytecie Poznańskim im. Adama Mickiewicza wypełniona była w dn. 16.02.2009 do ostatniego miejsca, zapowiadał się bowiem wspaniały koncert, poświęcony 70- tej rocznicy urodzin Czesława Niemena - wielkiego Artysty.
Krzysztof Wodniczak, organizator koncertu, postawił sobie niezmiernie wysoko poprzeczkę i nie zawiódł publiczności - bez jakiegokolwiek bowiem sponsoringu zapewnił widzom spektakl muzyczny na najwyższym poziomie.
Między występami kolejnych muzyków wspomnienia o Niemenie snuli jego najbliżsi: rodzona siostra Pani Jadwiga Wydrzyka - Bortkiewicz i dwóch stryjecznych braci: Romuald i Jerzy Wydrzyccy. Wspomnienia sięgały miejsca urodzin Artysty- Starych Wasiliszek, znajdujących się obecnie na terenie Białorusi - i zabawnych sytuacji z życia codziennego Czesława Niemena.
W klimat rodzinnych stron Czesława wprowadziła nas, widzów, grupa białoruskich artystów, obdarowując najpierw Krzysztofa Wodniczaka bochenkiem czarnego chleba i kawałkiem słoniny (wschodniosłowiański obyczaj, analogiczny do naszego - ,,chleba i soli"), a następnie wykonując kilka piosenek Niemena z pierwszego okresu Jego twórczości.
Klimat ten pogłębiony był kresowym, miękkim akcentem artystów, lubianym szczególnie przez pochodzących z tamtych stron, do których ja się zaliczam, a przynajmniej mój rodowód w połowie jest stamtąd. Jarosław Królikowski, występujący przed Faridą, potrafi zawsze zadziwić swoją interpretacją utworów Niemena, która jest bardzo bliska oryginałowi, ale jednocześnie bardzo mocno pokazująca indywidualność Jarka - piszę ,,Jarka", bo znam go osobiście kilka lat i przyjaźnimy się, więc mogę mówić Mu po imieniu.
Jarek wykonywał nie tylko utwory Niemena, śpiewał też swoje kompozycje do słów Zbigniewa Kresowatego.
Utwory Niemena w interpretacji Jarka brzmią, jak już wspomniałem, szczególnie, bo nie tylko, że w sposób doskonały nawiązują do oryginału, to jeszcze słyszy się w nich indywidualny, bardzo wyrazisty i piękny feeling wokalisty, przez co odbiorca jest podwójnie usatysfakcjonowany.
Na szczególną uwagę zasługuje też barwa głosu Jarka i płynąca z głębi ducha - jak sadzę- umiejętność ozdabiania melodii miłymi dla ucha ozdobnikami, używanymi bardzo dyskretnie i z perfekcyjnym wyczuciem. Ośmielam się powiedzieć, że nie ma lepszego wokalisty w Polsce interpretującego utwory Niemena.
Jego wykonania powinny być przykładem, jak powinno się interpretować Niemena, i być zachętą dla potencjalnych słuchaczy do zapamiętania Jego nazwiska, jak też do bliższego zainteresowania się Jego twórczością i bywania na Jego recitalach.
Jarkowi wspaniale akompaniował na klawiszach Krzysztof Jarmużek. Punktem kulminacyjnym koncertu był występ Faridy. Niemen poznał Ją w latach siedemdziesiątych we Włoszech. Zachwycony niesamowitą ekspresją i podobnym rozumieniem wokalistyki, zorganizował dla niej występ na festiwalu w Sopocie, gdzie odniosła duży sukces.
Publiczność zasiadająca w ławach auli Poznańskiego Uniwersytetu, przywitała Ją wyjątkowo gromkimi brawami, a na pierwsze nuty piosenek znanych z longplaya, wydanego w Polsce z górą ponad trzydzieści lat temu, reagowała z wielkim poruszeniem i, co chwilę rozlegającymi się, oklaskami.
Włoski temperament, autentyczność przeżywania muzyki udzieliły się bardzo szybko publiczności, aż cały występ Faridy stał jednym wielkim i odurzającym transem.

Na zakończenie występu publiczność na stojąco, gromkimi i długimi owacjami dziękowała Artystce za występ, domagając się jednocześnie bisów. Bisy oczywiście były, były też łzy wzruszenia w oczach wokalistki, i z pewnością w oczach niejednego widza.
Wyraźnie było widać ogromne zaskoczenie Faridy żywiołową reakcją publiczności, bo z pewnością nie spodziewała się, że aż tak mocno utkwiła w naszej pamięci.
Na uwagę zasługuje też ogromny wdzięk osobisty Artystki, Jej poczucie humoru, wielka sympatia i szacunek do publiczności.
Wśród widzów było wielu uczestników Zlotów sympatyków twórczości Niemena, jakie rokrocznie odbywają się w różnych miejscach Polski
Panie Krzysztofie, dziękujemy Panu za tak wspaniała ucztę muzyczną. Siedemdziesiąte urodziny Czesława Niemena obchodzone były dzięki Panu z należnym Artyście szacunkiem i uznaniem.

Tadeusz Wójcik
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 11:57
Wojować, czy publikować

Niestety nie mogę wypowiedzieć się na temat samego utworu z wielu powodów. Po pierwsze nie znam go, po drugie po sprawdzeniu okazało się, że taki utwór nie istnieje, po trzecie wreszcie mowa jest o współautorstwie, więc jak domyślam się, były inne podmioty wykonawcze i nie wiem, co one na to.
Wszyscy kochamy Niemena, wiadoma rzecz, że inaczej rodzina, a inaczej fani. Czasem dochodzi do sprzeczności interesów, najbliżsi, a szczególnie żony artystów dbają o wizerunek nie tylko artysty, ale osoby najbliższej, kierując się przeświadczeniem, że bronią wizerunku artysty i chciałyby aby był zapamiętany z jak najlepszej strony. Przecież to takie oczywiste, więc po co to pisze? Pisze właśnie po to, aby Pani Małgorzata wiedziała, że rozumiem jej intencje, co wcale nie znaczy, że podzielam poglądy. Skoro to już sobie wyjaśniliśmy, to trzeba wyjaśnić jeszcze kilka innych drobiazgów. Pierwszy, to jest kłopot natury prawnej. Skoro utwór nigdy nie został oficjalnie opublikowany i wydany, to znaczy, że go nie ma. Żeby uświadomić sobie kłopotliwość tej sytuacji, muszę wyjaśnić, że nie wiemy, skoro nie został zarejestrowany, kto jeszcze jest podmiotem wykonawczym i jaki jest jego udział w tym nagraniu, no i rzecz jasna, czy Pani Małgorzata działa w porozumieniu z tym drugim 'podmiotem', to z prawnego punktu widzenia jest o tyle ważne, że nie wiemy czy broni spuścizny po mężu, czy utworu jako takiego. Złośliwi w takich przypadkach mówią, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie wiem w jaki sposób ostatni menadżer Niemena Krzysztof Wodniczak wszedł w posiadanie spornego nagrania, czy na przykład nie jest to zwyczajnie osobista pamiątka, którą uzyskał bezpośrednio od wykonawcy, czy wykonawców. Wydaje mi się śmieszne, że w takim przypadku musiałby prosić o przyzwolenie zachowania tego dokumentu, bo tak należy to traktować. Skoro rzecz nie została zarejestrowana w ZAIKSIE, i nie wiadomo czyj i jaki był w tym udział, w procentach, to też nie wróżę powodzenia w roszczeniach finansowych, bowiem też nie mamy żadnego powodu, żeby twierdzić, że Krzysztof Wodniczak zrobił to z chęci zysku. Nawet inkryminowana w liście telewizja miałaby kłopot z odprowadzeniem tantiem. W tym miejscu muszę się zatrzymać, bo takie rozumowanie, choć atrakcyjne dla jurysty, bo zawsze jak powstaje szkoda, to i roszczenie, a jak roszczenie, to wizja honorarium za poradę, wyegzekwowanie. Kończę ten wątek bo zdaje mi się, że nie o pieniądze tu chodzi. W takim razie powód musi być inny, Pani Małgorzata broni dobra jakim jest twórczość Czesława Niemena. Ja zaś zadaje sobie pytanie, czy jest czego bronić? Czy ktokolwiek wypowiedział negatywną opinie o tym materiale, czy w jakikolwiek sposób dyskredytuje wartość artysty, lub ujawnia treści nazbyt osobiste? A może w tym nagraniu artysta nie był w formie, coś mu nie wyszło? tą kwestie pozostawiam ocenie znawców, krytyków muzycznych.

Skoro zacząłem mówić o sztuce, to powiem tak, narażając się na wytoczenie procesu przez Panią Małgorzatę, że niektóre rzeczy w twórczości Niemena zarówno w początkach jego kariery, jak i u szczytu uważam za 'kompletny obciach' i 'klasykę kiczu'. Na przykład pioseneczka 'Nie bądź taki Bitels' jest na poziomie 'Disco-polo', z ostatniego okresu wymieniłbym kilka nie udanych kompozycji do słów Norwida, które zaliczałbym do twórczości tak zwanych 'awangardyków', nie takie rzadkie przypadki, kiedy forma artystę przerasta i przygniata. Natomiast za arcydzieła muzyki popularnej uważam chociażby 'Dziwny jest ten świat' (cały album jest udany), 'Niemen Enigmatic' z sztandarowym 'Bema pamięci... ', oraz podwójny album nagrany z zespołem Jacka Mikuły. A teraz czekam na pozew sądowy, bo Pani Niemen może uważać inaczej.

Mimo to, że nie wszystkie dokonania Niemena równo cenie, ale też przyjmuje do wiadomości, że jego wielbiciele kochają go w każdym wydaniu i wcieleniu, a więc chcą poznać jak najwięcej z jego dorobku, osobiście widziałem prehistoryczne rejestracje jeszcze z okresu współpracy z zespołem 'Niebiesko-Czarni', wspólne wykonania standardów z Wojtkiem Kordą, przepraszam wtedy byli to jeszcze Czesław Wydrzycki i Wojtek Kędziora (o ile dobrze pamiętam). Sami artyści zmieniając swój wizerunek sceniczny, zastępując nazwiska pseudonimami, chcieli wyznaczyć pewną granice, odciąć się od tych młodzieńczych prób, prawda, są one nie poradne, ale zdradzają spore talenty, jakoś nikomu to nie zaszkodziło. Nie zaszkodziły też tak zwane 'butlegi' Beatlesom.

Wiem, że w praktyce wykonawczej Czesław Niemen był perfekcjonistą i nigdy nie lekceważył publiczności, starał się robić, to co robił najlepiej jak potrafił w danej chwili i na ile mu technika na to pozwalała. W tym względzie nawet wielu renomowanych artystów mogłoby uczyć się od niego rzemiosła nie tylko tych nad Wisłą.
Spór o jakiś epizod o małym znaczeniu dla całego dorobku jest wyczerpujący i jałowy. Z tonu listu odczytuje tu nutę jakby z poprzedniej epoki. Dawniej były specjalne urzędy od 'zakazywania', ale czasy cenzury prewencyjnej minęły bezpowrotnie i czy nam się to podoba, czy nie zawsze jakiś dokument może być 'ujawniony', nawet wbrew naszej woli. Choć powtarzam, że rozumiem powody, przypuszczenie, że artysta nie byłby zadowolony z przypominania różnych zapisów, ze względów artystycznych. Jest to jednak tylko przypuszczenie.

Epizod ten skłania mnie do refleksji natury ogólniejszej, a dotyczącej prawa autorskiego, jest w tym sporo ironi, że artyści często za życia mający niedostatki, nie należycie wynagradzani i propagowani, po śmierci stają się źródłem fortun dla spadkobierców. W dodatku wtedy, kiedy już nie mają wpływu na nic, na straży spuścizny stoją spadkobiercy. Dzieło zamiast rozpowszechniać się, czy utrwalać, staje się przedmiotem 'obrotu handlowego' i często wydawcy rezygnują z
wznowień, reedycji, czekając, aż prawa spadkobierców wygasną. Równie niepokojącym zjawiskiem jest ambicja spadkobierców do pełnej kontroli nad dorobkiem, a to nie sprzyja rozpowszechnianiu. Musimy też mieć na uwadze dość oczywistą prawdę, że w pewnym momencie niejako w sposób naturalny dzieło zostaje skończone, nic nowego nie powstanie, stąd też bierze się chęć do dokonywania 'odkryć', nie opublikowanych rękopisów, mnie odtwarzanych publicznie nagrań, a nawet poszukiwanie pamiątek i korespondencji. To swoista 'artystyczna nekrofilia', czy można to kontrolować i czy wogóle trzeba kontrolować. W pierwszym przypadku powiem, że się skutecznie nie da, a w drugim, uważam to za jałowe.

Andrzej Wilowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 09, 2019, 12:02
Kilka zdjęć Faridy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 10, 2019, 08:36
NIEMEN

Polskie Radio wydało właśnie albumowy, podwójny CD z zapisami udziału Niemena i jego zespołów w Międzynarodowym Festiwalu Jazz Jamboree w 1972 i 1975 roku. Miejsce: Sala Kongresowa, zespoły różne, realizatorzy nagrywający - w pierwszym wypadku Andrzej Solczak, trzy lata później - Waldemar Walczak. W trzecią rocznicę przedwczesnej śmierci Krzysztofa Komedy niepogodzone z tym faktem środowisko muzyczne w osobach wdowy - Zofii Trzcińskiej-Komedowej i Stanisława Cejrowskiego, wysiłkiem Agencji Koncertowej PSJ przygotowało widowisko ,,Komeda". Na płycie pierwszej znalazł się 30 min. fragment owego widowiska w wykonaniu Niemena i jego Grupy. A była ona w nie byle jakim składzie: Niemen - wokal, organy Hammonda, Helmut Nadolski - kontrabas, Antymos Apostolis - gitara, Józef Skrzek -git. basowa i Jerzy Piotrowski - perkusja. Muzycy wykonali ,,Kattornę" z wplecionym tematem ,,100 Years", jaki powstał do filmu Buzza Kulika ,,The Riot". Zarzucano wtedy im, iż ,,Kattornę" wykonali - powiedzmy - zbyt awangardowe, osobiście, luźno powiązaną z oryginałem. Rzeczywiście, nawet po 36 latach popisy Nadolskiego na kontrabasie, pulsująca gitara Skrzeka, perkusja oraz głos Niemena robią wrażenie. Muzyka to trudna, ale stylistycznie niezależna, skierowana na budowę napięcia... i obrazów. Zupełnie inaczej rzecz ma się z występem Niemen Aerolit na JJ'75. Niemen dysponował wtedy potężnym zestawem instrumentów elektronicznych, Sławomir Piwowar grał na Fenderze Rhodes, Maciej Radziejewski - na dwugryfowej 18-strunowej gitarze, skład uzupełniał na bębnach - Sławomir Kasprzyk. Przedstawiono materiał w oparciu o teksty Norwida, który później - niemal w całości - wszedł na album ,,Idee Fixe" (nagrywano go kilka tygodni potem). Program zatytułowano, jako ,,Pamflet na ludzkość", a składał się z: ,,Społeczny blues wszechcywilizacji" (Larwa 2); ,,Chłodna ironia przemijających pejzaży" (Marmur biały i Sieroctwo); ,,Larwa" (wersja instrumentalna) i ,,Oda do przyrody" (Moja piosenka, Twarzą do słońca, Pochwala pracy, W prawdy półcieniu, Burza i kolory tęczy). Także i ta propozycja (jak często u Niemena) okazała się nowatorska, ale była spójna stylistycznie. Różniła się tematyką tekstów poetyckich - sama konstrukcja wierszy Norwida sprzyjała budowaniu dźwiękowych obrazów. Trudnych. Płytowy album uzupełnia grafika Norwida i obszerny tekst wprowadzający Piotra Chlebowskiego.

(AST)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 18:43
25 I 2004 Przekrój

ZAMILKŁ NAJBARDZIEJ ORYGINALNY Z POLSKICH GŁOSÓW. CZESŁAW NIEMEN DO KOŃCA PRZEKONYWAŁ NAS, ŻE NALEŻY DO ŚWIATA MUZYKI, A NIE SHOW-BIZNESU

Gdy kilka lat temu na swym jubileuszowym koncercie w warszawskiej Stodole zespół Perfect zagrał parę kompozycji z gościnnym udziałem Czesława Niemena, rozemocjonowany Grzegorz Markowski zawołał: - No, zaśpiewałem z Czesławem, mogę umrzeć! Niemen od lat byt traktowany w Polsce jako dobro narodowe. Dostał Superwiktora, chociaż rzadko pojawiał się w telewizji; Fryderyka za całokształt osiągnięć - choć ostatnio niewiele nagrywał; nagrodę radiowej Trójki; w plebiscycie ,,Polityki" został wybrany na polskiego piosenkarza XX wieku, I został najbardziej szanowanym artystą polskiej estrady - może właśnie dlatego, że dawno przestał uczestniczyć w walce o pierwszeństwo w naszym schowbiznesie. Sam konsekwentnie unikał świateł jupiterów i zgiełku -jak mówił - ,,pa-szolbiznesu".
Niemena chwali się najczęściej za polskość w głosie, interpretacjach, tekstach. Tymczasem o jego karierze zdecydował stały kontakt z Zachodem. To dzięki wyprawie do Paryża w 1966 roku zadbał - jako jedyny z ówczesnych polskich wykonawców - o lekko hipisowski, kolorowy image. Jako jeden z pierwszych przywiózł z zagranicy organy Hammonda -instrument, na który na przełomie lat 60. i 70 wybuchła olbrzymia moda na świecie. Potem jako pierwszy wykorzystywał u nas melotron - urządzenie o charakterystycznym, do dziś niepadrabialnym brzmieniu, odtwarzające z taśmy zapętlony dźwięk sekcji smyczkowej lub dętej. Był również pierwszym krajowym muzykiem, który w latach 70. przywiózł i wykorzystywał syntezator Mooga.
Najpierw odkrywał dla Polaków amerykański soul (jego śpiew porównywano z wokalem Jamesa Browna), potem jazz-rock, wreszcie muzyką elektroniczną. W latach 70. był chyba jedynym polskim artysta z kręgu szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej, który nic wahał się przekraczać barier gatunkowych, korzystając zarówno ze słownika polifonii, jak i współczesnego jazzu. Te otwartość Niemena na różne artystyczne światy świetnie wyczuwali wielcy ówczesnej sceny - współpracowali z nim Zbigniew Namysłowski, Helmut Nadolski, Apostolis Antymos, Wojciech Młynarski, Andrzej Kurylewicz i wielu innych.
Miał spośród wszystkich polskich wykonawców bodaj najbardziej realne szansę kariery na Zachodzie, Był wiec rozgoryczony, gdy płyty nagrywane dla wytwórni CBS nie przyniosły mu sukcesu. Jego zdaniem firma nie potrafiła zapewnić odpowiedniej reklamy - także dlatego, że był Polakiem. Odrzucił z kolei prestiżową propozycję śpiewania w grupie Blood, Sweat & Tears, z obawy przed utratą wolności artystycznej. Nie chciał być zależny od nikogo. Z czasem zrezygnował nawet ze stałej grupy akompaniującej. Przyznawał, że lubi instrumenty elektroniczne również z uwagi na to, że w zespołach żywych muzyków zawsze są jakieś animozje, a tu spokojnie pracuje sam.
Później wziął się do cyfrowego malarstwa, bo pozazdrościł malarzom, że swoje prace są w stanie tworzyć bez pomocy innych osób. Już w 1976 roku Niemen ogłosił, że wycofuje się z życia koncertowego w Polsce - w proteście przeciwko ,,złej organizacji życia estradowego". Od początku lat 80. wydał w zasadzie tylko dwie płyty z nowym repertuarem - ,,Terrę defloratę" w 1989 roku i ,,Spodchmurykapelusza" w 2001.
Nie rozumiał, dlaczego ceni się raperów których twórczość opisywał jako rynsztokową poezję recydywistów. Wszedł w konflikt z raperami ze Wzgórza Ya-Pa-3, którzy wykorzystali bez zgody fragment jego ,,Snu o Warszawie". Swoje milczenie tłumaczył tym, że przed, nagrywaniem powstrzymuje go zła ustawa o prawie autorskim. Uważał, że jego ,,Terra deflorata" została świadomie zbojkotowana przez radio, i że on sam wciąż jest bagatelizowany przez telewizje. W końcu doszedł do wnioski, że telewizja mu wcale nie pomaga, lecz przeszkadza.
Niemen rzadko był doceniany równocześnie przez masową publiczność i krytyką Ta pierwsza żądała przebojów i do tej pory zachowała w pamięci ,,Pod Papugami" czy ,,Dziwny jest ten świat", ta druga chwaliła złożoność jego późniejszej muzyki. Przeboje z lat 60. zbierano na składankach i sprzedawano w każdym sklepie, podczas gdy te z lat 70. pozostawały trudnymi do zdobycia rarytasami dla znawców. Łatwiej usłyszeć, jak historycznym nagraniem był ponad 16-minutowy ,,Bema pamięci żałobny rapsod" do słów Cypriana Kamila Norwida, niż kupić płytę z tym nagraniem w sklepie, a już tym bardziej usłyszeć je w radiu. Wiele z rozbudowanych, eksperymentalnych nagrań z albumów z pierwszej połowy lat 70. po prostu nie nadaje się do prezentacji w sformatowanych stacjach radiowych czy zwłaszcza w telewizji.
Na świecie garstka miłośników rocka progresywnego - rozbudowanych wielowątkowych kompozycji łączących cechy różnych gatunków - do tej pory docenia i pamięta utwory Niemena. Znana grupa elektroniczna Chemical Brothers chciała wykorzystać fragment utworu ,,Pielgrzym w swojej kompozycji, wysłała do Polskich Nagrań dwa listy - jeden na nazwisko Czesława Niemena, drugi - Cypriana Kamila Norwida. Ze zdumieniem stwierdziła, że jeden nie żyje, a drugi jest wybitną postacią narodowej kultury; a nie tylko anonimowym, zapomnianym jazzmanem. Teraz Niemen również nie żyje - zmarł 17 stycznia w szpitalu onkologicznym w Warszawie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: wiki w Maj 10, 2019, 18:51
Kangie... Masz sobowtóra?  ;)
kos... super, że pomagasz Kangie...
Legendę warto przedstawiać, choć sam niewiele znam oprócz popularnych piosenek...
Muszę nadrobić zaległości...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 19:36
1970 sierpień Litery

    NORWID-NIEMEN

Śpiew graniczący z krzykiem, nieco histeryczny, poddający słuchaczom ,,ton" do entuzjastycznych wystąpień na sali (wstawanie z miejsc, ściąganie garderoby, wspólny krzyk itp.), wynikał z przekonania, że głos ludzki jest po prostu instru¬mentem; oczywiście nie jest to instrument w rodzaju skrzypiec czy fletni, ale trąb¬ka (i to bez tłumika) albo lepiej — saxofon i do tego unikający konsekwentnie wszelkich ,,ładnych" fraz. Skoro tak, to tylko Niemen mógł śpiewać: ,,Kooo - ooo -chaa-a-m cię"! W ustach innego piosenkarza ten banał byłby idiotyczny. Ale po pewnym okresie sentymentalizmu Niemen postanowił być ,,ambitnym", co więcej, chciał być też ,,zaangażowany". Taka pewnie była geneza pieśni-agitki pt. ,,Dziw¬ny jest ten świat...". Wiele słów napisano na ten temat, wiele sprzeciwów ogłoszono drukiem, wiele gromów posypało się na biednego ,,apostoła dobroci i naprawiania zła". Niemen nie został zaakceptowany jako ,,agitator", bo to co głosił nie było prorocze, ani rewolucyjne. Akceptowali go jednak wszyscy jako indywidualność głosową. Nawet jego zaprzysięgli wrogowie mawiali: ,,ten ma głos!" i zaraz doda¬wali: ,,żeby tak chciał śpiewać normalnie". A normalnie, to znaczyło słodko. Nie¬men jednak konsekwentnie poszukiwał tematu do swego śpiewu. ,,Kocham cię" już mu nie wystarczało; bronił jeszcze zaciekle owego protest-songu (,,Dziwny jest ten świat"), ale tak naprawdę szykował nam niespodziankę.
Nie wiem, kto go namówił, może to sam Norwid ,,przemówił" do niego we śnie, dość, że niedawno ukazała się płyta pt. ,,Niemen enigmatic", na której cała strona poświęcona jest interpretacji wiersza Norwida - ,,Bema pamięci żałobny - rap¬sod". Nagranie muzycznie - znakomite. (Na kopercie widnieje informacja, że kompozytorem muzyki jest sam Niemen). Jest to kompozycja pozornie prosta, utrzy¬mana w klimacie chorału i być może słuchanie tego byłoby nudne, gdyby nie Niemen-śpiewak. Prosta melodyjka jest nasycona indywidualną interpretacją; Niemen ,,mocuje" się z trudnym tekstem i wcale nie ponosi porażki. W ,,rapsodzie" uka¬zał się nam Niemen nie tylko jako ,,zjawisko głosowe", ale po prostu jako ,,zjawi¬sko muzyczne". W całym tego słowa znaczeniu. Dodatkowym elementem tej interpretacji jest zupełnie dobra dykcja przecież 'niełatwego tekstu. Dlaczego jednak Norwid? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź, jeśli odtworzymy płytę z drugiej strony. Wiersz Asnyka, bardzo niedobry wiersz Kubiaka i ,,ograny" tekst Tetmajera - te związki muzyczne z literaturą nudzą; nagrania nie są ciekawe ani 'mu¬zycznie, ani tekstowo. Myślę, że inwencja kompozytora, czy raczej aranżera muzy¬cznego, może być inspirowana tekstem. By teatr muzyki był wielki - tekst musi być wielki. Taki tekst napisał Norwid. Zastanawiałem się, czy Niemen ,,rozumie" to co śpiewa? I wtedy odkryłem prawdę, którą potwierdzają krytycy, kiedy piszą, o poezji współczesnej. Nie trzeba być wcale znawcą, nie trzeba być filozofem, nie trzeba poezji tej analizować, można ją ,,wyczuć" innym zmysłem; poprzez obra¬zowanie pełne nowego piękna idzie ku nam Prawda. I tak właśnie wrażliwość Niemena ,,odkrywa" głębie myśli Norwida. To brzmi niemal jak świętokradztwo. Norwid - proroczy i mądry, filozof i nauczyciel, Niemen - nerwowy, histeryczny, pulsujący krzykiem jako wyrazu wrażliwości... Enigmatic - znaczy zagadkowy. Ta płyta jest przyczynkiem do zagadki wielkiej sztuki. Niemenowi udało się od¬czytać tekst tak, jak może odczytać tekst świeży i wrażliwy czytelnik. Obowiązu¬je tu jedna zasada: trzeba się na tę poezję ,,otworzyć", przyjąć ją bez uprzedzeń, sycić się nią, nią żyć. Nie przymierzać nic innego do niej, jak tylko swoją wrażli¬wość, swoją wyobraźnię... Tajemnice otwierają drzwi. Słychać krzyk. Jest to krzyk radości z odkrycia Prawdy.


                                                                                                                                                   Bernard
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 19:48
1966 3  Radar

Niemen w Paryżu czyli nie ma kolców bez róż


   Już od dwu lat Czesław Niemen jest w opinii naszych czytelników najlepszym polskim pieśniarzem i kompozytorem pio¬senek. W plebiscycie Radaru na ulubioną piosenkę listopada 1964 dwa pierwsze miej¬sca uzyskały jego utwory: Czy mnie jeszcze pamiętasz? i Wiem że nie wrócisz. W ankie¬cie muzyki rozrywkowej z grudnia 1965 (wy¬niki podane są w Agorze), Niemena uznano za pieśniarza polskiego nr 1.
   Ostatnie sukcesy paryskie dowodzą, że w obu ankietach nasi czytelnicy mieli rację. Niemen - najlepszy spośród plejady pols¬kich pieśniarzy, okazał się najlepszy rów¬nież w konkurencji międzynarodowej - we Francji na Międzynarodowym Festiwalu w Rennes, gdzie otrzymał nagrodę specjalną jury jako najbardziej oryginalny talent w ka¬tegorii autorów-kompozytorów-wykonawców. Zdobył  też Herrnine d'Argent - Srebrnego Oskara (Gronostaja).
   Niemen nie miał łatwej drogi - nie wiodła ona po różach. Raczej było to mozolne przedzieranie się przez kolce - bez róż.
   Do dziś nie było jeszcze w naszej telewizji ani jednego recitalu Niemena, choć w każdą np. niedzielę wieczorem słyszymy i ogląda¬my coraz to innego piosenkarza czy piosen¬karkę, bywa, że znakomitych, często całkiem dobrych, a nieraz żenująco miernych.
   Francuska telewizja natychmiast po Festi¬walu w Rennes zaprosiła Niemena na dwa występy. 20 grudnia 1965 oglądali go Fran¬cuzi w znanym programie Michele Arnaud i Jean-Christophe Averty - dwojga najwy¬bitniejszych realizatorów variete. W progra¬mie Douches Ecossaises Niemen śpiewał po polsku piosenkę własnej kompozycji Jeszcze sen. Następnie w Music-Hall de France, realizowanym przez Michele Arnaud i Pierre Koralnika, Niemen wykonał dwie własne piosenki: Czy wiesz i Chciałbym cofnąć czas - również po polsku! Nagrał również audy¬cję w radio francuskim dla Ameryki Połud¬niowej, śpiewając tam trzy piosenki - po polsku, hiszpańsku i rosyjsku.
   U nas w kwietniu 1965 komisja odmówiła Niemenowi praw piosenkarskich, nie przy¬znając mu prawa współpracy z estradami, a więc wykluczyła go w ogóle jako piosen¬karza zawodowego... W Opolu, na Festiwalu Polskiej Piosenki, gdzie Niemen występował w zespole Niebiesko-Czarnych, okrojono mu repertuar, ale i tak miał za sobą największy aplauz zgromadzonej w amfiteatrze opolskim publiczności (w imieniu której przydzielano jedną z nagród...) Tam też Jacek Fedorowicz wręczał Niemenowi - jak pamiętają również widzowie Interwizji - nagrodę od redakcji Radaru. W Sopocie głos Niemena w ogóle nie dotarł do publiczności - akurat wtedy ,,wysiadły mikrofony", kiedy śpiewał w os¬tatnim dniu Festiwalu.
   Po Sopocie Czesław nie wierzył, że wyje¬dzie na Festiwal do Francji i nie przygoto¬wywał się do niego specjalnie. Przez cały czas jeździł z zespołem Niebiesko-Czarnych po kraju, mieli także tournee na Węgrzech.
   Jak więc doszło do tego, że Niemen jednak pojechał do Francji?
   W maju 1965 występował na Giełdzie Pio¬senki. Śpiewał kilka swoich utworów. Była na tej Giełdzie pani Alicja Ursini, aby z ra¬mienia organizatorów Festiwalu w Rennes wybrać polskich kandydatów. Pierwszym był u niej Piotr Szczepanik. O istnieniu Nieme¬na dowiedziała się od swojej córki. Zapro¬wadzona przez kompozytora Korzyńskiego na Giełdę SPAM-u, poznała tam Niemena i urze¬czona jego piosenkami, wyraziła zamiar za¬brania go do Rennes, by tam wystąpił w ka¬tegorii autorów-kompozytorów-wykonawców. Ale potem właśnie było Opole, i Sopot, i Nie¬mena absolutnie zaskoczyła i oszołomiła wia¬domość, że pani Ursini, nie zrażona jego złą passą, zabiera go do Rennes, gdzie Polacy mieli wystąpić po raz pierwszy. Sukces, ja-ki odniósł na tym Festiwalu, był dla samego Niemena dużą niespodzianką. Gazeta Ouest France stwierdziła, że w jego śpiewie jest jakaś swoista, podkreślana frazą i intonacją - atmosfera nieomalże orientalnej radosnej fascynacji. Dodać trzeba, że śpiewał tam wyłącznie po polsku.
O samej imprezie opowiadał mi Czesław po powrocie do kraju:

- Festiwal w Rennes odbywał się w dużej hali sportowej. Publiczność była bardzo róż¬norodna - nie był to taki galowy Festiwal, jak nasze Opole czy Sopot. U nas Festiwal jest śpiewanym świętem narodowym, a tam - całkiem inaczej. Francuzi są inni. Podob¬nie jak u nas jest raczej we Włoszech, na przykład w San Remo. Francuzi zaś to społeczność specyficzna, zainteresowana raczej wyłącznie swoimi sprawami.

- Występował Pan również przed paryską publicznością w teatrze im. Romain Rollanda w Villejuif, wraz z Christophe, słynną Re¬giną, która demonstruje wszystkie najmod¬niejsze tańce Paryża, Donovanem, Eileen i Czterema Paryżankami (Les Parisiennes) i Jean-Jacques Debout, przyjacielem Johnny Hallidaya i kompozytorem jego piosenek. Jak wypadło to spotkanie z Paryżem? - py¬tam Czesława.

- Śpiewałem tam obok Jean Ferrat, pio¬senkarza literackiego - on jako vedette (czyli ,,magnes"), i bardzo ciekawego mu¬zycznie Anglika George Famę: jego śpiew to połączenie jazzu z rhythm-and-bluesem. Jest to forma bardziej wyszukana i niełatwa w odbiorze. Śpiewał też Dominique Walter, 23-letnł piosenkarz francuskiej telewizji o miękkim aksamitnym głosie oraz ostatnia rewelacja - angielski zespół The Kings. Ja śpiewałem dwie moje piosenki po polsku: Chciałbym cofnąć czas i Czy wiesz. Francuzi nie okazują zainteresowania, jeśli nie śpiewa się po francusku, a mimo to za kulisami zna¬leźli się zaraz przedstawiciele różnych wy¬twórni płyt z propozycjami. Miałem już jed¬nak wcześniej b. poważną i ciekawą propo¬zycję dyrektora wytwórni A-Z, pana Lucien Morisse.

- Wrażenia?

- Sala podobna do Auditorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim, ja takie bardzo lubię. Publiczność przeważnie młoda, ,,ale" bardzo wyrobiona muzycznie.

- Jak to się stało, że od razu nagrał pan płytę w Paryżu?

- Napisałem nową piosenkę, Twoje oczy, pani Alicja Ursini zrobiła do niej francuski tekst:  Tes yeux. Nauczyłem się go i zaśpie¬wałem Morisse'owi, kiedy decydowało się podpisanie kontraktu i nagrań w A-Z.
   Śpiewałem także Czy wiesz, a na dodatek Chciałbym cofnąć czas. Wtedy Morisse zapa¬lił się: od razu zatelefonował do Pierre Delanoe, poety, autora tekstów dla Gilberta Becaud. Delanoe zrobił do piosenki Chciałbym cofnąć czas tekst o Warszawie
- A Varsovie. Tekst był dobry,  ale  zupełnie nie pasował mi do muzyki. Moja piosenka jest bardzo osobista, ma b. smutne   momenty (...chyba nikt nie pomoże mi, nie pocieszy mnie), a on pisze w francuskim tekście: A w Warszawie, a w Warszawie będę dla ciebie tańczyć i śpiewać. Wtedy wpadłem na pomysł, aby zrobić nową muzykę do tego tekstu. "

   Tyle Niemen. O tym zaś, jak powstała ta  nowa muzyka do A Varsovie, opowiedziała i,      mi pani Alicja Ursini:

- Przez całą noc, do trzeciej rano Czesław usiłował śpiewać A Varsovie.   Nic  mu jednak nie wychodziło, rzucał się ciskał, w końcu doszedł do wnios¬ku, że nic z tego - i w ciągu dwu godzin skomponował  nową muzykę do tego tekstu. Dwa dni zostały na przygotowanie do nagrań. Umawiamy się z aranżerem Michelem Colombier na sobotę wieczór, co z jego strony było najwyższym poświeceniem, jako że w so¬botę już ,,cały Paryż"  wyjeżdża  na piknik. Michel godzi się: dostanie nową muzykę, zrobi aranż w poniedziałek (a w poniedziałek już jest nagranie!). W sobotę Niemen skom¬ponował refren. W końcu, w ostatniej mi¬nucie miał pomysł - o siódmej wieczorem, w ostatnim momencie napisał prymkę i wte¬dy pojechaliśmy taksówką do Michela. Nowa muzyka do A Varsovie spodobała się Michelowi, powiedział, że to pierwsza piosenka o Warszawie, która nie jest smutna, nostagiczna, ale pogodna, wesoła.
   Z kilkunastu piosenek Niemena Morisse wybrał na pierwszą płytę cztery: Czy wiesz, Być może i ty, Hej dziewczyno! i Chciałbym cofnąć czas, (z której w rezultacie powstała
A Varsovie). Delanoe zrobił teksty: A Varsovie i Hey, la filie! (Hej dziewczyno!). Podo¬bał mu się bardzo tekst pani Ursiini Tes yeux i zachęcił ją do pisania również innych francuskich tekstów dla Niemena. Tak więc pani Alicja napisała jeszcze tekst do Czy wiesz (Jamais) oraz Być może (Peutetre). Te cztery piosenki zostały już nagrane na płytę.
   Czesław opowiadał mi, że kiedy zjawił się na to nagranie w studio A-Z, oniemiał.
Czekała na niego orkiestra w składzie: sekcja gitarowa - trzy gitary i kontrabas.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 19:57

1972 jesień   PROMETEJ

   Czesław Niemen

Kiedy znalazłem się ostatnio w łańcuckim zaniku, na tle wspaniałego zbioru ikon zobaczyłem zbliżającego się do mnie świętego z tryptyku. Sceneria była tak trafnie dobrana, że z trudem zdałem sobie sprawę z nie¬realności sytuacji i po dłuższej chwili uprzytomniłem sobie, iż to przecież ziemska istota - Czesław Niemen.

   Wsiadamy do osiemnastowiecznej karocy, gdzie po zdawkowych uwagach o luksusie i komforcie pojazdu inicjuję rozmowę.

- Według powszechnych opinii jest Pan pierwszoplanową postacią polskiej piosenki. W jaki sposób osiągnął Pan tę pozycję?

- Niestety nie mógłbym się doszukać w mojej karierze elementów o posmaku sensacji, których zapewne pan oczekuje. Przepowiadano mi co prawda karierę Jana Kiepury, stało się jednak inaczej. Obecny poziom osiągnąłem poprzez codzienną pracę nad głosem i talentem. O ile pamiętam, od wczesnego dzieciństwa podśpiewywanie było moim przeznaczeniem. Uczestniczyłem w zajęciach chóru kościelnego, później szkolnego, studiowałem w szkole muzycznej, gram na organach, fortepianie i fagocie; interesuję się muzyką symfoniczną , współpracowałem z kabaretem studenckim ''To Tu'', potem wygrałem konkurs ''Młodych Talentów'' w Szczecinie (w 1962r).
   Oczywiście, moje dzisiejsze poglądy na muzykę różnią się bardzo od początkowych...
- Jak określiłby Pan specyfikę uprawianej przez siebie muzyki i jaką rolę odgrywa w niej poezja Cypriana Norwida?
- Jest to z pewnością muzyka niecodzienna, o swoistym zabarwieniu i walorach. Publicystyczna forma poezji Norwida, którego wnukiem czuję się w sensie pokolenia nieprzypadkowo łączy muzykę poważną z filozofią życia, szczęścia i patriotyczną postawą. Poza tym, doskonałość wnętrza i wolność Norwida implikuje niejako pozycję tej muzyki, a więc tym samym i moją.
- Proszę powiedzieć, jak rozwijać się będą i potoczą losy lansowanego przez Pana kierunku ekstrawspółczesnej muzyki aleatorycznej?
- Sądzę w oparciu o dotychczasowe sukcesy iż nawet trudność percepcji nie zmniejszy jej powodzenia, zwłaszcza, że zdobywa stale nowe kręgi odbiorców. Tak jak myśl techniczna, stając się potrzebą chwili zdobywa kosmos, tak poznanie wrażliwej doskonałości współczesnej muzyki okazuje się być koniecznym warunkiem muzycznej kultury określonych grup społeczeństwa. I dlatego wdzięczny jestem ludziom o takiej wyobraźni za odpowiednie podejście do sprawy.
- Jak kształtuje się stosunek Pana do religii?
- Chociaż wychowałem się w rodzinie katolickiej, to jednak jestem ateistą. Sprawdzalna świadomość śmiertelności w przeciwieństwie do niewidzialnej natury, w sensie kierownictwa światem i jego doskonałości musi, w mym przekonaniu, apotezować racjonalny element zagadnienia, wyłączając w ogóle metafizykę z kręgu rozważań. Sama logika podpowiada, że człowiek w swoim bałwochwalstwie mógł zajść tak daleko, by Boga stworzyć na swe podobieństwo. Zrezygnujmy przeto z własnej pychy.
- Jaką pozycję, zdaniem Pana zajmuje w życiu współczesnego człowieka miłość, seks i małżeństwo?
- Bez wątpienia miłość to piękne, niepowtarzalne uczucie. Niestety, bardzo często jest ona nie tylko źle pojmowana, ale wprost wypaczana. Seks istniał od zarania ludzkości, nie wiadomo dlaczego do dzisiaj dochował się w nim pierwiastek wstydliwości, a jednocześnie przeciwstawna perwersja. Takie małżeństwo, którego jestem zwolennikiem (mam kilkunastoletnią córkę), w sensie prawno-fizjologicznego utrwalania gatunku, monogamiczne na ogół w dzisiejszych warunkach, jest potrzebną instytucją, z różnych zresztą względów. Tzw. jednak dozgonne przyrzeczenia, o ile utrzymują się  wbrew woli i sercu, nie zdaja  egzaminu, czego jaskrawym przykładem sam jestem.
- A jak Pan przyjmuje reakcje publiczności podczas koncertów?
- W okresie mody pohukiwań i wymachiwania marynarkami przyjmowano mnie w Rzeszowie nadzwyczaj serdecznie, chociaż taki aplauz nie mógł sprzyjać właściwemu przeżyciu. Brak świadomego uczestnictwa w koncertach zmuszał mnie do przerywania występów. Publiczność całego świata jest bardzo rozkapryszona i zdarza się niekiedy, że ulegając wpływom mody staje się nagle zimna, wydawać by się mogło, zgoła nie odbierająca. A przecież mruk sali jest znakomicie współbrzmiący w odpowiednich momentach. Kultura muzyczna ma to jednak do siebie, że potrafi elastycznie zsynchronizować ekspresję z kontemplacją. Generalizując, nie spotykam się już dzisiaj z ekscesami w żadnej postaci, z czego jestem zadowolony, zwłaszcza, że przy muzyce, którą reprezentuję trzeba się skupić.
- Wspomniał Pan o Monachium...
- Tak spotkało mnie to wielkie wyróżnienie i zaszczyt występowania i to w pierwszym dniu Olimpiady, co stanowi chyba najlepszy dowód rangi polskiej piosenki.
- A hobby?
- Muzyka, muzyka poważna w szczególności. Interesuje mnie zwłaszcza jej strona instrumentalna. Głos zresztą traktuję jako swoisty instrument. Zamierzam tez grać na oboju, jako że posiada potrzebne zadęcia co fagot, na którym grywałem. Pasjonuję się malarstwem, sam usiłuję niekiedy tworzyć w wolnych chwilach.
- Chciałbym jeszcze zapytać o tzw. ekscesy radomskie. Usatysfakcjonowano przecież Pana oficjalnymi przeprosinami i jak fama niesie, wygrano sądowo?
- Tak, lecz do dzisiaj pokutują reminiscencje zdarzeń, których nie było i dlatego najjaskrawsze przykłady zawziętości w oczernianiu, chociaż zrehabilitowane, są do dzisiaj aktualne w niektórych kręgach.
  Współpracuję obecnie z kilkoma doskonałymi muzykami: Józefem Skrzekiem, 18 letnim Grekiem z pochodzenia Antymosem Apostolisem i Jerzym Piotrowskim oraz awangardzistą Helmutem Nadolskim, z którymi wspólnie opracowuję płyty dla Polskich Nagrań. Od roku mniej więcej związany jestem z największą płytową wytwórnią płytową CBS, dla której w oparciu o 5 letni kontrakt realizuję nagrania. Od czterech miesięcy zdobywa zachodni rynek longplay ''Dziwny jest ten świat'', oczywiście po angielsku.
   Jestem zapalonym rybakiem. Gdyby mi jednak przyszło przedłożyć jedne sprawy nad inne, to wybrałbym Norwida, z którym się nie rozstaję . Staram się poznać bliżej, głębiej. Nie wystarczy go przecież pobieżnie przerzucić, a trzeba starannie przeanalizować, przemyśleć.
   Żegnam się z Czesławem Niemenem, za oknem spadające liście złocą pasma alejek, a ja myślę o dziwności tego świata.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 20:13
1972 X Litery

      Cena młodości

   Minęło jedenaście lat. Stanął na tej samej scenie, na której rozpoczynał karierę muzyczną. Wówczas Czesław Wydrzycki, dzisiaj Niemen. Klub studencki ,,Żak"; sala teatralna - największe pomieszczenie klubowe - szczelnie zapełniona ludźmi. Około 600 - 700 osób. Tyle przychodzi każdego dnia (od l - 10 VIII), żeby wysłuchać kilku piosenek. Gdyby śpiewał jedną piosenkę, też by przyszli.
   Przedostatni dzień koncertów. Andrzej Langowski po raz szósty przyjechał z Tczewa specjalnie na występ Niemena. Błażek, gdańszczanin, opuścił tylko jeden koncert. Siedemnastoletni Wiesiek Jackiewicz, uczeń technikum plastycznego, prosi żeby numer ,,Liter", w którym będzie artykuł o Niemenie, ukazał się w zwiększonym nakładzie. Wiesiek mieszka w Katowicach, obawia się, że może mieć trudności z nabyciem wybrzeżowego miesięcznika. Bodaj najstarszym na widowni jest Edward Tłustowski, lat 54, magister prawa, nauczyciel technikum samochodowego we Wrocławiu. Razem z synem Jackiem, studentem politechniki, siedzą tuż przed sceną.
   Występy ,,Grupy Niemen". Miały to być wieczorki taneczne - tak przekazywała zamysł organizatorów prasa codzienna. Ale jak w tej ciżbie tańczyć ? A gdyby nawet było miejsce, to charakter utworów nakazywał słuchać. Począwszy od pierwszego występu, imprezy samorzutnie zmieniały się w koncerty. Usunięto stoliki i krzesła, żeby nie zajmowały cennego miejsca. Setki młodych ludzi rozsiadło się na podłodze. Przyszli wcześniej godzinę, pół godziny przed rozpoczęciem imprezy. Mniej zapobiegliwi tłoczą się przy drzwiach. Ci nie mogą usiąść. Z korytarza napiera tłum spóźnialskich. Piętro niżej, w drzwiach klubu, rzesza dopraszających się o bilety wstępu. Zrezygnowani, gromadzą się na placyku przed klubem, pod otwartymi drzwiami sali, gdzie odbywa się misterium.
   Na scenie on i zespół: Jerzy Piotrowski - perkusja, Józef Skrzek - gitara, skrzypce, organy, harmonijka ustna, Antymos Apostolis - gitara. Antymos Apostolis, Grek z pochodzenia,     siedemnastoletni chłopak, niezwykle uzdolniony muzycznie. Najlepszym, muzykiem w zespole  jest Józef  Skrzek, kilka lat starszy od Antymosa, absolwent średniej szkoły muzycznej w klasie   fortepianu. Równie dużej klasy muzykiem jest Jerzy Piatrowski. Razem z Niemenem grają od niedawna, od listopada ubiegłego roku. Niebiesko-Czarni, pierwszy zespół, z którym Niemen występował u początków swej kariery, dawno zniknął z firmamentu sław muzycznych. Potem były inne zespoły, zmieniały się, ginęły nie wytrzymując próby czasu. Niemen z tych prób wychodził zwycięsko.
   Mały czarny krążek - płyta Niebiesko-Czamych, solista Czesław Wydrzycki śpiewa ,,Czy mnie    jeszcze pamiętasz". Stare dzieje. W międzyczasie nagrał kilkanaście płyt w kraju i za granicą.  Ostatnia, nagrana dla zachodnioniemieckiej wytwórni CBS płyta długogrająca zatytułowana   ,,Dziwny jest ten świat". Tytuł stary ale piosenka nowa, inna wersja, w aranżacji Józefa Skrzeka.
   Ta piosenka w pierwotnej wersji ugruntowała jego popularność. Dała mu zwycięstwo na festiwalu w Opolu, rozgłos poza granicami kraju. Niemen, autor słów, muzyki i wykonawca, zaprezentował w tej próbce już ukształtowaną indywidualność. Rozpalił tą piosenką namiętności, zyskał wielu zwolenników, ale i przeciwników odezwało się niemało. Nie podobał się szczególnie Niemen - autor tekstu. Rozgorzały spory: jaki jest nasz świat, dziwny, czy też nie? Może -nie chodziło o istotę sprawy, a przede wszystkim o ten ,,ogień", w którego blasku korzystnie było stawać...
   Dzisiaj Niemen śpiewa ,,Piosenkę dla zmarłej" do słów wiersza Jarosława Iwaszkiewicza pod tym samym tytułem, ,,I've been loving you" Otisa Reddinga, ,,Marionetki" Cypriana Norwida i ,,Z pierwszych ważniejszych odkryć" - słowa Leszka Moczulskiego.
   Od pierwszego akordu widownia trwa w zasłuchaniu. Co pewien czas gwałtownie rozlegają się brawa, niczym deszcz rzęsisty dźwięczą... i cichną równie gwałtownie, ustępując przemożnej muzyce. Na scenie przy organach Hammonda - Niemen gra i śpiewa. Twarz o nieco satanicznym wyglądzie, blada, zarysowana ostro czarnym zarostem, długimi włosami. Jest w samej podkoszulce, granatowej z białym wzorem na piersiach, w ciemnych spodniach, bosy. Sylwetka raczej muskularna, wzrost średnio-wysoka. Pozostali muzycy ubrani podobnie, włosy Apostolisa i Piotrowskiego sięgają ramion. Strój, wygląd jest komponentem całości. Jaka to jest muzyka? Czy jest to jazz, czy big-beat, czy reprezentuje kierunek soul czy też folk-musik? Brak dla niej adekwatnej klasyfikacji, podobnie jak: nieprecyzyjnym jest dla niej tradycyjny zapis nutowy. Są w tej muzyce motywy z różnych kierunków - ślady poszukiwań muzycznych, ale ona sama biegnie dalej, mija utarte ścieżki...
   Tworzenie nowej muzyki. Własną indywidualnością trzeba przesunąć granice wyznaczone przez poprzedników, z tego co już było w muzyce stworzyć nową muzykę, odległą i bliską zarazem dotychczasowej. Widownia w tym uczestniczy, jest niczym wywoływacz przy produkcji zdjęcia, jest i światłem.
   Współczesna muzyka, współczesny koncert. Na podłodze siedzą ubrani kolorowo, z rozmaitością wielką, z różnymi fryzurami - młodzi ludzie, jeśli już nie ciałem to z pewnością młodzi duchem, z różnych stron Polski, sporo Węgrów, Niemców, Czechów, Anglików. Słuchają, nie zwracają uwagi na niewygodę, na duchotę wyciskającą pot. Diametralnie inaczej niż bywało na koncertach Niemena, czy też innych muzyków tzw. ,,mocnego uderzenia" kilka lat temu. Nie trzeba eskorty milicji, prasa nie donosi o zdewastowanych obiektach, o ekscesach. W czasie koncertów Niemena w ,,Żaku" nie interweniowała ani razu milicja, obyło się bez większych interwencji służby porządkowej.

   Po własnych próbach pisania tekstów Niemen sięgnął do zbiorów uznanych poetów. Asnyk, Iwaszkiewicz, Kubiak i najbogatsze źródło: Cyprian Norwid, Powstały utwory do słów Norwida ,,Bema pamięci żałobny-rapsod", ,,Italiami Italiami" i inne. Gdański poeta, sceptyk nie byle jaki, po ukazaniu się płyty ,,Niemen enigmatic" pisał na lamach ,,Liter": ,,(...) cała strona poświęcona jest interpretacji wiersza Norwida - ,,Bema pamięci żałobny - rapsod". Nagranie muzyczne znakomite. (Na kopercie widnieje informacja, że kompozytorem muzyki jest sam Niemen). Jest to kompozycja pozornie prosta, utrzymana w klimacie chorału i być może słuchanie tego byłoby nudne, gdyby nie Niemen - śpiewak. Prosta melodyjka jest nasycona indywidualną interpretacją; Niemen .,,mocuje" się z trudnym tekstem i wcale nie ponosi porażki. W ,,rapsodzie" ukazał się nam Niemen nie tylko jako ,,zjawisko głosowe" ale po prostu jako ,,zjawisko muzyczne". W całym tego słowa znaczeniu.
   Głos Niemena w muzyce, którą tworzy razem z zespołem jest najważniejszym instrumentem. Instrumentem doskonałym. Dźwięczy w nim cale bogactwo ludzkich uczuć, których nie potrafi tak dobrze przekazać Niemen - muzyk, Niemen - autor tekstu. Chyba nie jest intelektualistą, nie jest filozofem i chyba.,, nie trzeba go o to podejrzewać. Jest muzykiem - śpiewakiem, świetnym rzemieślnikiem w swoim rzemiośle i twórcą.
   Cyprian Norwid, to - jak napisał współczesny krytyk - ,,genialny pisarz, poeta niepokoju moralnego i obywatelskiej współczesności, patron nowoczesnej poezji polskiej". Żeby rozumieć niepokoje moralne, które przeżywał wielki klasyk, trzeba samemu przeżywać współczesne niepokoje. Wrażliwość może wyrażać się w poezji, może również wyrażać się w muzyce. Niemen potrafi wyśpiewać nastrój niepokoju poezji Norwida. Kiedy śpiewa ,,Marionetki", w przejmującym krzyku odżywa skarga poety:

   Jak się nie nudzić na scenie tak małej,
   Tak niemistrzowsko zrobionej,
   Gdzie wszystkie ideały grały
   A teatr życiem płacony

Słyszy się dialog poety z własnym losem, z nudą - samotnością. Pełne goryczy słowa skargi nabrzmiewającej w kolejnych zwrotkach ironią:

   Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy
                                                 sposób
   Przeciw tej nudzie przeklętej:
   Zapomnieć ludzi a bywać u osób,
   - Krawat mieć ślicznie zapięty!...

   Niemen przekazuje tylko ,,część" Norwida, psychologiczno-emocjonalną sferę wrażeń, jaką dostarcza jego poezja. Norwid-intelektualista, filozof - nie ostaje się w tekście piosenki, przy dźwiękach muzyki nie dociera do słuchacza. Nie cała to poezja Norwida, ale to co jest  - niezafałszowane, prezentuje się bogato.
   Kiedy skończył się koncert, z głębi sali ruszył w stronę sceny młody chłopak, obnażony do pasa. Przeciskał się przez tłum wznosząc nad głowami pęk czerwonych goździków. Wręczył Niemenowi. Brawa nie milkły. Mistrz uległ. Zaśpiewał ,,Dziwny jest ten świat" (w nowej wersji). I znowu gromkie brawa i... sto lat, zaintonowane spontanicznie, podchwycone powszechnie. Ociągając się publiczność opuszcza salę. Nie wszyscy. Kilkadziesiąt osób będzie czekać. Godzinę, półtorej. Niemen przesłuchuje taśmę z nagraniem ,,na żywo" zakończonego właśnie koncertu. Analizuje co było dobre, co złe. Mały magnetofon ,,Uher" jest nieodłącznym atrybutem Niemena. Muzyka, granie, słuchanie, myślenie o niej zajmuje mu większość czasu. Kilkanaście lat z muzyką, tylko z muzyką. Co inne nie liczy się, Ile trzeba grania, jakiej koncentracji, by znaleźć ten jedyny dźwięk? Przez te dziesięć pięknych słonecznych dni pobytu na Wybrzeżu czas mieli podzielony na koncerty i próby, kilkugodzinne poszukiwania nowej muzyki, brzmienia.
   Kiedy Niemen wyjdzie z garderoby, oczekujący podsuną mu notesy i zdjęcia prosząc o autograf. Będzie trwał długo ten przemarsz do klubowej kawiarni na kolację. Tutaj otoczą go nadskakujący przyjaciele, kilka dziewczyn, aż do przesady ładnych i zgrabnych.
   Po Monachium, gdzie Niemen z zespołem wystąpił na ,,Jazz Now" - jednej z najważniejszych imprez muzycznych poprzedzających olimpiadę, odbywa tournee po Belgii, Danii, Finlandii, Szwajcarii. Z pewnością odniesie tam sukcesy, tym ważniejsze, że w kraju niechętni są mu dystrybutorzy ,,przemysłu muzycznego", nie godząc się na jego występy na festiwalach w Opolu, w Sopocie, w telewizji.
   Chciałby też mieć własny dom. Móc wracać do niego. Jedenaście lat włóczęgi po hotelach, samotności. Są chwile, że tego wszystkiego ma bardzo dosyć, dosyć... Ale czym byłby bez muzyki? Kiedy zaczynał muzykować, śpiewając ,,Malagenię" w ,,Żaku", żona mówiła: ,,weź się do uczciwej roboty". Dzisiaj nie ma żony. Jego córka ma dwanaście lat, ale on nie ma córki... Coś za coś..., chociaż proporcje me muszą być równe.



                                                                                                                                                 Tadeusz Woźniak

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 20:36
1971 VIII   Synkopa 22  sierpień 1971

    Nasze rozmowy z Czesławem Niemenem
   
   Mało jest w naszej muzyce rozrywkowej wykonawców, których tak trudno ,,złapać" na kilka chociaż minut rozmowy. Umawiałem się na wspólne z Czesławem Niemenem spotkanie - niestety, za każdym razem bezskutecznie. Gdy wreszcie obaj znaleźliśmy trochę czasu, nasza ,,krótka" rozmowa trwała kilka godzin. Oto niektóre jej fragmenty, niektóre z Niemenowych wypowiedzi - kontrowersyjnych i niecodziennych, jak on sam.

   ,,Zarzucają mi, że jestem kosmopolitą, że ,,małpuję" muzykę zachodnią ...Ale czy drugie, piąte, jedenaste wykonanie jakiegoś utworu, trzydziesta czy pięćdziesiąta jego wersja, to także małpowanie?. W takim razie wszystkich, którzy na przykład po Rayu Charlesie zaśpiewali jego słynne ,,What'd I Say"!- należałoby w czambuł potępić, boć przecież powtarzają, naśladują, plagiatują!. Sądzę, że zarzut ,,małpowania" jest po prostu śmieszny, a moi przeciwnicy szczodrze nim szafują tylko dlatego, że brak im innych argumentów".

Wbrew pozorom, nie jest w swych sądach apodyktyczny. Znając własną wysoką pozycję na polskim rynku muzyki beatowej - nie wykorzystuje jej w żadnej rozmowie, w żadnej dyskusji. Jest życzliwy, ale nie protekcjonalny. Pewny siebie ale nie zarozumiały. Wizualnie - za każdym razem inny. Wewnątrz - zawsze taki sam, ze swoimi przeżyciami, sądami, uczuciami.

,,Nie śpiewam ani underground, ani psychodelic, ani rock-beatu, dziwne więc może się wydać, że przy tej obojętności dla muzyki nowoczesnej najbardziej interesuje mnie awangarda beatowa. W tym miejscu umówmy się od razu, że awangarda to jest wszystko, co w muzyce (beatowej czy jazzowej) nowoczesne, wyprzedzające inne prądy i kierunki, śmiałe w formie i treści. Ale ta nowoczesność musi być podbudowana wiedzą, umiejętnościami i ogromną rozwagą w doborze środków wyrazu. Cieszę się więc, że także w naszej, polskiej muzyce dzieje się tyle nowego i dobrego. Dużo, ale nie wszystko, bo wielu młodych ludzi sądzi, że grać awangardowo - to znaczy głośno, hałaśliwie, ,,efektownie" rzężąc i sprzęgając się".

Rozmowa na temat nie trwa długo. I Czesława, i mnie najżywiej interesują sprawy bezpośrednio jego dotyczące. A więc ostatni album.
   
   ,,No cóż ....Nie mogę oczywiście mówić o muzyce, której większości utworów jestem twórcą, ale teksty? Zwróć proszę uwagę na dwa wiersze Norwida -,,Aerumnarum plenus" i ,,Italiam, Italiam". Wybierając je - zresztą bardzo długo i starannie - kierowałem się ich wartością, przydatnością dla młodego słuchacza i przede wszystkim ich pięknem. Chciałem, aby w połączeniu z muzyką nic nie straciły ze swego charakteru, aby linia melodyczna ściśle korespondowała z tekstem i - na ile to tylko możliwe - uzupełniała go, uplastyczniała. Konfrontując teraz moje plany i zamierzenia z rzeczywistością, słyszę wszelkie niedostatki nagrania i aranżacji, oczyma duszy widzę te utwory jakimi powinny  być. Ale czy rzeczywiście mam rację?. Bo czy ich kształt, kreślony przeze mnie dziś, jest taki sam jak ten sprzed powiedzmy, pół roku? Nie, oczywiście nie! Taka jest zresztą bolączka większości nas, muzyków, którzy nigdy nie możemy zdecydować się na ostateczną, skończoną wersję danej piosenki czy melodii, stale jej czegoś brak, zawsze można ją wzbogacić o nowe efekty, wartości, elementy. Na dobrą sprawę najlepszy utwór, to ten, którego nie ma. Ale rzeczywistość każe nagrywać piosenki takie, jakimi są, bo słuchacze domagają się regularnego dostarczania im nowych przebojów. Powstają więc płyty, które już następnego dnia po nagraniu wzbudzają gorące dyskusje ich współtwórców: tak, może tak, a może jeszcze inaczej?"

No nareszcie!. Słysząc te słowa wiem, że ten, z którym rozmawiam, to najprawdziwszy Niemen. Obnażył wreszcie swoje wnętrze, zrzucił komiczny trochę strój ni to snoba, ni to pozera. Jaki jednak jest ten Niemen? Tak napisała o nim włoska wytwórnia CGD (Compagnia Generale del Disco) w komentarzu płyty: Niemen...tajemnicza twarz, tajemnicze nazwisko...We Włoszech jeszcze mało znany, ale w swoim kraju niezwykle popularny tą popularnością, którą można porównać do sławy największych mistrzów muzyki rozrywkowej...Świadczą o tym dobitnie zdobyte przez Niemena trofea, nagrody i wyróżnienia m.in. ,,Złota Płyta" oraz sprzedaż 600tys. egzemplarzy jego longplayów. Popularność tego piosenkarza nie ogranicza się tylko do Polski - rok temu Niemen otrzymał Trofeum MIDEM, a tygodnik ,,Billboard" uznał go za najciekawszego polskiego piosenkarza 1968 roku".

   ,,Powoli przygotowuję nowe utwory, które będą kontynuacją moich dawnych poszukiwań. Z jednej strony jest to ambitna, nie najłatwiejsza w odbiorze muzyka płytowa (przykładem ,,Człowiek jam niewdzięczny"), z drugiej zaś - starannie przygotowana, ostra i dynamiczna muzyka estradowa (najbliższa wykonastwu Otisa Reddinga, Wilsona Picketta, grupy Jackson 5). To jest, oczywiście, mój repertuar krajowy. Na eksport musiałem niektóre pozycje zmienić, nie na tyle wszakże, aby straciły swój pierwotny charakter. Nie zawsze jednak mój gust odpowiada upodobaniom zagranicznych kontrahentów; czasami zmuszony jestem do śpiewania utworów narzuconych mi. Stąd właśnie do moich włoskich płyt mam wiele zastrzeżeń. Zdecydowałem się na ich nagranie, bo po prostu trzeba to było zrobić. I choć nie były to najlepsze(tak przynajmniej mnie się wydaje), to dobrze się stało, że się ukazały na tamtejszym rynku, będąc kolejną próbą ,,podbicia" włoskich odbiorców. Nie są to jednak jedyne utwory, jakie niedawno we Włoszech nagrałem.

   Tu chcę wyjaśnić trochę błędnie interpretowaną sprawę mojego planowanego udziału w zeszłorocznym Festiwalu Piosenki w San Remo; wymagał on wcześniejszego przygotowania i nagrania przeze mnie piosenki ,, Firmamento". Miała ją zaśpiewać - reprezentująca tą samą, co ja wytwórnię CGD - Caterina Caselli, choć w innym oczywiście opracowaniu. Niestety, wokalistka zrezygnowała z tego utworu (podobno moja wersja ,,Firmamento" była lepsza, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć) i musiałem nagrać następną ,,sanremowską" piosenkę. Był to utwór ,,Re di cuori", który jednak nie podobał się wytwórni. A więc - kolejne potknięcie. Wziąwszy także pod uwagę fakt powstania we Włoszech związku zawodowego piosenkarz, którego celem jest zahamowanie ,,inwazji" muzyki francuskiej i włoskiej na tamtejszy rynek (co częściowo dotyczyło również mnie) - postanowiłem zrezygnować z pracy w tym kraju. Decyzję tę zmieniłem jednak po rozmowie z dyr. CGD, dla której nagrywałem. Postanowiliśmy więc, że wykonam jeszcze jedno ,,podejście" pod San Remo. Po starannej selekcji piosenek zdecydowałem się zaśpiewać na festiwalu utwór ,,La prima cosa bella" (który najpierw miała wykonywać Dalida, a ostatecznie wziął go na warsztat Gianni Morandi). Jednak wobec ogromnego zainteresowania tym ciekawym przebojem (uplasował się na trzecim miejscu w finale San Remo, dzięki znakomitemu wykonaniu Nicola di Bari) - zrezygnowałem....Ochłodziło to na kilka miesięcy moje zainteresowania włoską muzyką rozrywkową i tamtejszą publicznością".

   Ale nie całkowicie! Przecież zainteresowałeś się Faridą, bardzo popularną także w naszym kraju włoska wykonawczynią.

,,Tak rzeczywiście, Farida zwróciła moją uwagę: to zdolna i obdarzona fantastycznym głosem piosenkarka. Podoba mi się u niej przede wszystkim ogromne wewnętrzne zaangażowanie w
wykonywany utwór; na każdym koncercie Farida przeżywa autentyczna tremę, zawsze niespokojna jest o przyjęcie, z jakim spotkają się jej piosenki. To rzadka i piękna cecha".

   Pytanie które Ci zadam, jest sakramentalne i może nudne. Czytelników wszakże ogromnie interesuje odpowiedź na nie: co dalej?

,,Mam sporo nowych pomysłów, choćby nagrań, koncertów, ich programu, układu. Wiele nadziei pokładam w publiczności, w mojej publiczności, która bardzo często angażuje się w podawane z estrady piosenki: to mnie szalenie dopinguje, bo potrafię śpiewać tylko dla kogoś, nigdy - w pustkę".


                                                                                               
                                                                                                                                        Dariusz Michalski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 20:54
1975 II 23 Czas


  Listy o Niemenie


   Kiedyś napisałem niezbyt pochlebną recenzję z jednego z występów Czesława Niemena i po opublikowaniu tej recenzji na łamach miesięcznika ,,Jazz" otrzymałem szereg listów od czytelników. Wśród tych listów znalazł się też pewien anonim, zaczynający się od słów ,,Szanowny Panie", a kończący: ,,uważaj ty zgredzie, bo w dziób dostaniesz", przy czym końcówka listu dotyczyła moich ewentualnych dalszych, niewystarczająco optymistycznych recenzji o niemenowych występach.
   Tak to czasami bywa, że prywatne perturbacje kierują dziennikarza do poszukiwań zawodowych. I w tym wypadku ów anonimowy list zainteresował mnie swoją swoistą ,,tonacją" wypowiedzi, która m sposób ewidentny określała postawę autora w stosunku do uwielbianego przez niego idola. Postanowiłem więc bliżej, przyjrzeć się sylwetce idola przez pryzmat listów, które na jego temat wysyłała młodzież do  wielu redakcji, do klubów, do innych wielbicieli Niemena.

   Największą chyba porcję listów w całej ponad dziesięcioletniej karierze Niemena, których hasłem był pseudonim idola, dostała redakcja ,,itd". Tygodnik ów pod koniec 1968 roku opublikował krótki fragment pod tytułem ,,Dziwny jest ten Niemen", a zaraz potem redakcyjna poczta pęczniała takimi oto stwierdzeniami:

  Jesteście stare romantyczne ramole i wapniaki, co to słuchają kląskania słowików, zamiast przeżywać niepokoje świata w rytmie piosenek Niemena.

   Panowie sprzedajcie radia, a za te pieniądze kupcie sobie po morskiej śwince. Nie wyje i dobrze robi na reumatyzm.

Zaś pod adresem autora felietonu - listy (najczęściej anonimowe) krzyczały:

   Jeśli pan jest chory erotycznie, niech, się pan leczy, a nie wyżywa na Niemenie.   Jest pan wrzodzianką na zdrowym ciele polskiej muzyki.

   Jeżeli pańskie ucho znosi tylko za¬wodzenia syrenie i anielskie, to radziłbym panu słuchać wyłącznie p. V. Villas, której sentymentalne za¬wodzenia owe dźwięki do złudzenia przypominają.

(Proszę zwrócić uwagę na kunszt barokowej niemal for¬my listu, która to forma wcale nie koliduje z tonacją następnych wypowiedzi):

   Nie wiem co za dureń szkaluje prawdziwego artystę. Dziwię się, jak społeczeństwu mogło wychować ta¬kiego debila.

   Jak widać na przykładach wielbi¬ciele i ,,obrońcy" Niemena znali różne formy wypowiedzi, dając najczęściej upust nadmiarowi energii, wyładowując swój gniew na felietoniście i redakcji młodzieżowego tygodnika. Najważniejsze: znalazł się wróg! No to zażyjmy wroga! Przecież: biją naszych!
   Przytaczając tu fragmenty listów nie czynię tego tylko gwoli rozweselenia Czytelników. Chodzi mi bo¬wiem o to, że przeważająca część listów o Niemenie, które przeczytałem zbierając materiały do szerszego opracowania, podejmuje tematy dość istotne z młodzieżowego punktu widzenia. I nie tylko. Bo jeśli spojrzy¬my na tą problematykę nieco
po¬ważniej, bez ,,młodzieżowej taryfy ulgowej" okaże się, że Niemen sta¬nowi tu tylko sygnał wywoławczy, pretekst w przedstawianiu spraw istotnych, zwłaszcza jeśli chodzi o problemy postaw młodego pokolenia.
   Niemen nikomu nie robi krzywdy, wręcz przeciwnie: naprowadza wykolejeńców na dobrą drogę. Mam kolegę, który przez dwa lata pił, aż ciężko zachorował, Odwiedziłem go i podarowałem mu longa Cześka. Biedak do dzisiejszego dnia musi kilka razy dziennie przegrać go. I mówi, że wtenczas wie jak trzeba żyć, tak jak. Niemen. Chcą mu wprost pluć w oczy, ale on tylko je otrze białą chusteczką i idzie ze śpiewem dalej przez ten dziwny świat.

   Wielu wielbicieli tego piosenkarza przez dość długi okres czasu widziało swego idola jako cierpiętnika polskiej piosenki. Człowieka odsuwane¬go od zaszczytów, ba! nawet odsuwanego od możliwości występów, a tym samym od apostolsko-piosenkarskich funkcji, które - w oczach nie¬których - miał do spełnienia. War¬to dodać w tym miejscu, że podczas jednego z programów telewizyjnych pt. ,,Spotkanie z idolem" - emitowanego pod koniec 1974 roku, Nie¬men w rozmowie z dziennikarzem wyraźnie się zastrzegł: że nie czuje się idolem. Tak nazywają go inni: bądź to dla kpiny, bądź też widząc w nim nową odmianę postawy apostolskiej, przewodnika młodzieży.
   Ostatni z wyżej cytowanych listów dobitnie świadczy, że ta - skłaniająca się ku ,,apostolstwu" Niemena - frakcja wielbicieli potrafi też wy¬naleźć przykłady świadczące o lekarskim działaniu niemenowego piosenkarstwa. Rzecz jasna, że nie można w tym miejscu kpiarsko przy¬mrużyć oka na tego typu wypowiedz młodego słuchacza-fana. bowiem jak sądzę nadmierna nawet kpina ze strony dorosłych otaczająca często odczucia i postępowania młodych miłośników Niemena doprowadziła w sumie do wielu przewartościowań w hierarchii życiowych wartości młodzieży.

   Człowiek słuchając Niemena staje się awangardowy, protestuje przeciw konserwatystom. To -wynika z odwiecznego konfliktu pokoleń. Od wieków pokolenia są coraz gorsze, nie chcemy być gorsi niż nasi rodzi¬ce. Niemen to jeden z drogowskazów wyzwolenia.

   Kiedy przeczytałem fragment tego listu młodzieży zgromadzonej w studiu telewizyjnym w trakcie programu ..Spotkanie z idolem" - rozpoczęła się żywa dyskusja wokół pytania: czy piosenkarz może być życiowym drogowskazem? Czy w ogóle zawód piosenkarza predestynuje do tego, by stanowić pozapiosenkarski wzorzec?
   Uczniowie jednego z warszawskich liceów, jak i studenci psychologii Uniwersytetu Warszawskiego - czy¬li owe dwie grupy dyskutujące przed kamerami - w tym jednym
wypad¬ku byli zgodni: NIE. Ktoś tam nawet dodał po cichu, że wolałby aby profesor Kotarbiński został idolem młodzieży. Ale – podejrzewam - owa niska dynamika tego głosu była chyba warunkowana prawdą rzeczywistą i oczywistą: wbrew temu, czego mógłby sobie ktoś życzyć - Niemen jest idolem i wybitny filozof idolem nic jest. Piosenkarza znają wszyscy, a profesora Kotarbińskiego tylko ci, którzy mogą choć przeczytać tytuły jego prac, ewentualnie pokontemplować kolor okładek jego książek (nie mówiąc już o węższej jeszcze grupie osób rozumiejących dzieło filozofa).
   Tak więc uzgodniono, że idol piosenkarski nie powinien być wzorcem życiowym. (Ale jest nim - czego dowodem choćby cytowany tu list). Jeśli więc piosenkarz nie spełniła wymogów ,,drogowskazu", to dlaczego - mimo to - uznawany jest za drogowskaz?
   I w tym momencie realnie patrzący na świat młodzi dyskutanci ze studia - urwali wątek myślowy. Inaczej: ta myśl urwała się sama. Wynikało to z prostej, realnej - choć może nie w pełni uświadomionej sobie przez młodych dyskutantów - prawdy: nie ma w tej chwili kandydatów, którzy by mogli zająć ,,idolowo-życiową" pozycję piosenkarza. Kto z twórców, bądź wykonawców sztuki popularnej w najszerszych kręgach społeczeństwa był dotąd w stanie wywołać tyle dysput - co na przykład Niemen?
   Mówi się często o idolach-sportowcach. Czy obok fenomenu Ireny Szewińskiej. największej polskiej sportsmenki, którakolwiek gwiazda sportowa potrafiła tak długo i z tak dużym powodzeniem zajmować uwagę milionów kibiców? Nawet sukce¬sy najpopularniejszej z dyscyplin - piłki nożnej - to sukcesy zespołu ludzi, spośród którego po¬szczególne postacie nie tylko ulega¬ją stałej rotacji, lecz też nie mogą być permanentnie wyróżniane bez szkody dla całego zespołu.

   W jednym z listów do redakcji ,,itd" przeczytałem:

Rozpętaliście ogólnonarodową studencką (a raczej nie studencką) dyskusję no temat Niemena. Czy na¬prawdę wydaje się wam, że piosenkarz, nawet najbardziej popularny, zasługuje na kilkumiesięczne omawianie jego osoby na łamach najpopularniejszego studenckiego czasopisma? To już gruba przesada!

   Być może zdrowy rozsądek nakazywałby zajęcie takiej postawy. Lecz skąd w takim razie temat ,,Niemen" znalazł się w prywatnej korespondencji, np. dwojga zakochanych? Fragment jednego z wielu tego typu listów:

   Pragnę kupić sobie jakieś zabytkowe świeczniki i przy palących się świecach słuchać Niemena, jego wspaniałego głosu, chyba najlepsze¬go na świecie (...) Justynko! nie rozumiem Twoich słów o Niemenie - cytuję ,,Wierzę w jego sukcesy i dalszą karierę, chociaż każdy blask ma swoje cienie". Nie wiem co masz na myśli? Może ktoś niekompetentny nagadał źle coś o nim... Nie mogę sobie znaleźć miejsca, ogarnia mnie niepokój, dziwny lęk, nie wiem nawet przed czym. Bardzo martwię się o świat, który jest przerażający. Chciałbym bardzo z Tobą porozmawiać o życiu...

   Ktoś powie, że stwierdzenie potrzeby rozmów o życiu  - to banalna prawda, którą wszyscy - stykający się z młodzieżą - znają. Ale mimo banalności tego stwierdzenia zaskakującym był dla mnie fakt, iż w większości przeczytanych przeze mnie listów o Niemenie wątek ten uparcie powracał. W różnych for¬mach. Czasami ukryty za próbą interpretacji tekstów piosenek śpiewanych przez Niemena (zwłaszcza wokół piosenki ,,Dziwny jest ten świat", a potem wokół poezji Norwida, prze¬niesionej przez Niemena na estrady piosenkarską): czasami wypływają¬cy na plan pierwszy owych listów, podany bez krygowania się podany z surową prostoty. Potrzeba rozmów o życiu. Z listów wynikało: niespełniona, niezrealizowana w pełni po¬trzeba. Stąd może sięgnięcie do pretekstu: do popularnej piosenki, do osoby popularnego piosenkarza, Może się znajdzie ktoś, kto również interesuje się Niemenem i też nie ma komu opowiedzieć o swoich niepokojach?
   Od wielu lat modna w różnych kręgach młodzieży postawa ,,zamkniętej twarzy", postawa nakazująca ,,nie otwieranie się przed innymi", a czasem nawet przyjęcie cynicznego uśmiechu w momencie, kiedy uśmiechniętego drąży niepokój - ta postawa jakoś nie znajdowała
szerszego potwierdzenia w tych listach, które poznałem. Owszem: wiele z nich (jak na przykład ten nawołują¬cy do przerwania dyskusji o Nieme¬nie) cechuje realistyczny, czasami drwiący spokój. Autorzy tych listów już ,,wyrośli" z niemenowych piosenek, wyrośli już z tych prostych, dziecinnych pytań; czują się dorosłymi. Być może... Ale przeważająca większość piszących te listy nie ukrywała, że nie potrafi znaleźć odpowiedzi na pytania podstawowe. Nie potrafi - i myli pojęcia, myli metaforę norwidowską z realną codziennością, myli pretensjonalny tekst ,,Dziwnego świata" z metaforą poetycką, błądzi po omacku...
   Najdziwniejszym był dla mnie fakt. że ci, którzy mogliby autorom tych listów udzielić mądrych odpowiedzi, pomóc w myśleniu i szukaniu - ci właśnie często potrafili tylko pokpiwać z idola i jego młodych wielbicieli.
   Kto zatem zechce odczytać prawdziwą treść listów o Niemenie?


                                                                                                                                                        Wacław Panek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: wiki w Maj 10, 2019, 21:12
Jak przeczytam ten wątek od deski do deski.... to będę "Niemen świat"...  :)

Mimo to.... dobrą robotę robicie 😀😀😀
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 10, 2019, 21:36
25 II 2001 Przekrój

NIEŻYCIOWY FRAJER  na paradzie szyderców

Szokował pan głosem i oryginalnym strojem. Wmontował to pan w swoją karierę.

Nie ubierałem się na estradę inaczej niż na ulice. Prowokowałem jak każdy przesad¬nie odważny lub przekorny młodzian. Dziś wiemy, że w tym szaleństwie jest metoda, by zwrócić na siebie uwagę. Jednak wtedy nie była to z mojej strony spekulacja. Interesowała mnie raczej strona plastyczna. Kolory strojów ubarwiały w moim pojęciu peerelowską rzeczywistość.

Co pan sądził o hippisach i narkotykach?

Gdybym nie był upartym indywidualistą, lecz tylko ślepo naśladował ruchy komestacyjne, nic bym nie zdziałał. Popularność przyszła, kiedy zbliżałem się do trzydziestki. Stadne szaleństwa młodych raczej mnie odstraszały. Tak zwanej podniety narkotykowej nie używałem, W 1972 roku zniszczyłem ostatniego papierosa i do dziś nie sięgnąłem po następnego. Powszechny w Polsce alko¬holizm wyzwolił we mnie wstręt do pijaństwa. Moim pragnieniem było odkrywanie tajemnic formy i treści w muzy¬ce. Doznawanie wzruszeń w postrzeganiu piękna ważniejsze było od samozachwytu. Wielu więc powie: nieżyciowy frajer.

Być frajerem nigdy się nie opłaca, Ale ta cecha i dziś sprawia, że nie ulegam pokusom prymitywnej interesowności. Czy to prawda, że Stan Borys ukradł panu image artystyczny?

Stan Borys nie miał mentalności złodzieja. Może tylko zamierzał mnie prześcignąć? Nie on jeden zresztą. Sławny artysta rockowy bez tłumu nie istnieje. A pan jako dziecko zemdlał w kościele i odtąd bał się dużych skupisk ludzi. To jak pan sobie radził z fanami? Podobne doświadczenie omal nie powtórzyło się w 1976 roku, podczas zwiedzania katakumb w Kijowskiej Ławrze. Nagle uświadomiłem sobie, że jestem wtłoczony w jednokierunkowy gęsi pochód bez szansy odwrotu. Nim zostałem wy¬pchnięty z wąziutkiego podziemnego korytarza, byłem bliski omdlenia. Cóż, uczucie klaustrofobii miewam wystarczająco silne we własnym ciele, a co dopiero w straszliwym natłoku ciał innych. Tłok wciąż mnie przeraża, A na koncertach rockowych od fanów zawsze oddzielała mnie sceniczna rampa.

Dlaczego zaczął pan śpiewać rock and rolla?

Nim nauczyłem się synkopować i bluesować, próbowałem słodzić po meksykańsku, mocować się z melizmatyką orientalną – włącznie z flamenco. W końcu, gdy już bigbitawałem w zespole Niebiesko-Czarni, uległem fascynacji rockiem. Lecz ¬nie Presley, a Little Richard i Ray Charles poszerzyli moje horyzonty muzyczne. Późniejsze szlify to słuchanie aksamito-ekspresyjnego soulu Otisa Reddinga.

Co więc pan wtedy myślał o Czerwonych Gitarach?

Jako awangardowiec patrzyłem na ten zespół z wysoka. Reagowałem na ich piosenki podobnie jak obecnie na diskopolskie. A przecież na tle dzisiejszego agrokalectwa piosenki Klenczona i Krajewskiego są prawdziwymi perełkami.

U korzeni pańskiej fascynacji muzyką tkwi Rosja.

Moją wrażliwość ukształtowała muzyka ludowa i sakralna. Rosyjski najeźdźca za¬infekował mnie jednak najtrwalej. Rzewność, głębia ducha jego muzyki przedostała się - mówiąc metaforycznie - do krwiobiegu i kręgosłupa. Kiedy nagrywałem na Zachodzie i w USA, moi menedżerowie nazywali mnie soulmanem o słowiańskim dotyku [slavic touch). To jedyna rzecz, za którą dziękują Rosjanom. Co do reszty? W sercu nosze ciężar ustawicznego przebaczania, wiedząc o złożoności eurazjatyckiego barbarzyństwa. Na szczęście muzyka łagodzi wszystko. A wspomniany do¬tyk, który sam dziś postrzegam jaku styl indywidualny, wyrósł na podłożu charakterystycznego zaciągania - wylewności, melancholii lub zadziornej rubaszności z wszczepionym na końcu rock and rollem, jakkolwiek by to dziwnie brzmiało. I. nomen omen, nadal dziwnie brzmi.

Często pan myśli o Starych Wasiliszkach nieopodal Grodna na Białorusi - o domu rodzinnym, kołysankach?

Wspominam coraz rzadziej i niemal zupełnie nie tęsknię. Chociaż pozostał żal po utraconych widokach z okien domu dzieciństwa. Dom był skromny, drewniany. Moje łóżko stało przy oknie, od strony wschodniej. Podobno miewałem lunatyczne przechadzki, gdy księżyc zaglądał do moich snów, ,,Aaa, kotki dwa, szare bure obydwa" - kołysały mnie często głosami matki lub nastoletniej już wtedy siostry. Ojciec interesował się polityką i-jak się dowiedziałem kilkadziesiąt lat po jego śmierci - wykonywał rusznikarskie usługi dla Armii Krajowej. Zakonspirowana pracownia mieściła się w piwniczce pod drewnianą podłogą w kuchni. Zasłyszane rozmowy kształtowały moje rozeznanie w sytuacji politycznej. Doświadczając później ,,wyzwoleńczego dobrodziejstwa sowieckich sapogów" - nie dałem się ani zrusyfikować, ani skomunizować.

Jak się tam mieszały wpływy polskie i białoruskie?

Powiem tylko, że carat nie zdołał skłócić Polaków i Białorusinów w takim stopniu, jak to uczynili bolszewicy.
To właśnie pan w wieku 19 lat namówił rodziców do osiedlenia się w Polsce.
Był to pierwszy bunt przeciw zastanej rzeczywistości.

Bunt. Spróbowałbym, a znalazłbym się nad Cieśniną Redinga, zamiast nad Zatoką Gdańską, To był łut szczęścia. Opatrzność losu. Rok 1956 przyniósł nadzieję i udało ni się wykorzystać okazję do repatriacji. Paradoks - repatriować z ojcowizny. Była to bolesna decyzja samowykarczowania, szczególnie dla moich rodziców. Przyjechaliśmy do Polski w 1958 roku. Dwa lata , później zmarł ojciec. Do dziś miewam wy¬rzuty sumienia, że go namówiłem do opuszczenia rodzinnych stron. Matka borykała się z chorobą sierocej tęsknoty do 1986 roku. Siostra wciąż pielęgnuje dwa groby, na dwóch cmentarzach oddalonych od Starych Wasiliszek o prawie tysiąc kilometrów.

Bywa pan w Starych Wasiliszkach?

Odwiedziłem je ostami raz w 1979 roku. I tak  długo tam nie pojadę, jak dłu¬go Białoruś będzie posłuszna ideologii narzuconej przez umysłowych karłów - chorych na manię wielkości - pod ana¬chronicznym berłem mocarstwowej pan słowiańszczyzny.

Jak dawał pan sobie radę z peerelowską cenzurą?

Nie należałem do opozycji politycznej. Utrudniano mi propagowanie wierszy wielkich poetów. Poezje Norwida, Słowackiego czy Herberta były na cenzurowanym nie tylko z powodu rzekomej trudności rozumienia ich przez młodzież. Radio nadawało te moje nagrania, w których nie można było doszukać się krytyki socjalistycznego wychowania młodzieży. Podwójny album ,,Idee fixe" z 1976 roku - z poezją Norwida - wydano w znikomym nakładzie. Radio nigdy go nie prezentowa¬ło. Kilku utworów zarejestrowanych dla TVP nie dopuszczono do emisji. I w zasadzie niewiele się zmieniło. Wciąż istnieje jakieś niezidentyfikowane ,,ono", które ogranicza mój dorobek do 3-4 piosenek z lat sześćdziesiątych. Dowodem - maja autorska płyta ,,Terra Deflorata" z 1989 roku - zbojkotowana medialnie.
Z końcem lat 60. nagrywał pan dla włoskiej wytwórni płytowej, ale do festiwalu w San Remo nie został dopuszczany, choć miał jej rekomendację.
W San Remo szowinistyczny szwindel związków zawodowych piosenkarzy włoskich polegał na uchwaleniu i opublikowaniu takiego oto komunikatu: I Sindicali dei Cantani Italiani ha detto no al Polacco", Nagrałem piosenkę włoską po włosku i tak słodką, jak słodka może być -,,La prima cosa Bella". Ukazała się dwa tygodnie przed festiwalem na LP ,,San Remo 70". Ta ,,kozabella" przypadła do gustu jej twórcy dopiero po usłyszeniu mojej interpretacji. Postanowił wystąpić sam, dość nieudolnie przenosząc moje ,,kruczki" do władnej piosenki. Nicola di Bari - tak się nazywaj ów członek zorganizowanego syndykatu piosenkarzy włoskich - zajął na festiwalu w 1970 roku drugie miejsce

Na Zachodzie nagrał pan i wydał cztery płyty. Co pana ciągnęło z powrotem do Polski?

Dla mnie te płyty są ważne, bo były moim przesłaniem do Zachodu, który oczywiście zignorował wymądrzanie się jakiegoś Polaczka. Osiąść tam nie miałem ochoty, choć taką możliwość rozważałem. Zawsze zwyciężała świadomość, że na Zachodzie nikomu nic jestem potrzebny. Nic byłem i nie jestem Polakiem poproszalskim.
,,Dziwny jest ten świat" wygrał w konkursie audiotele na piosenkę 35-lecia przy okazji festiwalu Opole '98. Ale urządzono dogrywkę i wtedy zwyciężyła ,,Małgośka",

Kto panu nie pozwolił wygrać?

Bardzo lubię ,,Małgośkę", bo to imię mojej żony. Co do reszty, nie zamierzam snuć domysłów. Jak długo można pukać się w czoło i zastanawiać, dlaczego komuś wygodniej jest nosić głowę na skrojonej szyi.
Kiedy rozdawano nagrody ,,Polityki", podczas uroczystości było wiele osób z TVP, ale w wieczornym wydaniu ,,Wiadomości" na ten temat ani słowa. W jednym z wywiadów powiedział pan potem, że stało się tak dlatego, że wygrał Niemen. Za co pana TVP tak nie lubi?
Sztywnoszyich me można uelastycznić. TVP - niczym partia - uwielbia słuchać tylko pochlebstw. Nie chcę jednak generalizować. Pracują, łam różni ludzie, i ci dobrej, i ci gorszej woli. Niczego nie chce i niczego już nie wymagam. Wirtualna rzeczywistość czy rzeczywista wirtualność - jaka tu różnica dla gapiących się w pudełka telewizorów miłośników seriali, teleturniejów i infoskandali.

Jakie są dziś medialne funkcje artysty?

Gdyby pani zapytała, jakie one powinny dziś być, z odpowiedzią miałbym kłopot.
I cóż widzę. Himalaje głupstw. Górują błazeństwa ku uciesze maluczkich, a właściwie ku uciesze samych błaznów. Jesteśmy świadkami nieustannej parady szyderców, działających na rzecz marginalizowania zadumy i powagi w sztuce. Już nie jest pięknie wzruszyć się do łez - lepiej rechotać z głodnych kawałów.

Ile znaczą dziś w muzyce lata 60. i 70.?

Zaważyły na wielkim, co dotąd się dzieje w muzyce popularnej. Jednak prawdzi¬wa eksplozja wielkiego rozwoju gatunków i stylów - w sensie artystycznym - nastą¬piła w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. Sam w niemałym stopniu przyczyniłem się do mody na awangardę w Polsce.

Ceni pan kogoś z młodych?

Nie chcę wymieniać nazwisk, choć ciepło myślę o wielu, zwłaszcza o tych, co nie rzężą śmierćmetalem i nie mielą jęzorami głupawych rapowanek.
Pańskie córki mają pewne osiągnięcia muzyczne, ale pan twierdzi, że dzisiaj o wiele trudniej się przebić.
Z tego, co wiem, nie mają ochoty rozpychać się łokciami.

Dobra jest małżeńska krzyżówka rockmana z modelką?

Tak się złożyło że z moją żoną łączy  mnie wiele wspólnych zainteresowań. Ale gier podjazdowych nie stosujemy. Każdy robi swoje- z wyrozumiałością dla wzajemnych odrębności.

Ta prawda, że robi pan dla siebie wideoklipy?

Niestety, wciąż hardziej usiłuje, niż robię naprawdę..
Miał pan propozycję wystąpienia w reklamie telewizyjnej.
Ściślej - miałem mieć, ale już nie mam. Ku obustronnemu zadowoleniu.

Wiec co pana dziś najbardziej drażni?

Hipokryzja socjaldemokratów, utopia sprawiedliwości społecznej i cały, pożal się Boże, roszczeniowy socjalizm w wymiarze globalnym. Bezczelność wspomnianych hipokrytów jest tak irytująca, że nic tylko udać się na bezludną wyspę?. Podobny stosunek mam do niektórych instytucji charytatywnych. Często bywa tak, że troska o biednych polega na wyłudzania od darczyńców darowizn - najpierw na utrzymanie własnego biura i dostatniego życia. Potem - dla zmylenia prawdziwych intencji - rzuca się ochłap potrzebującym. Nagradzanie lenistwa i bezmyślnego braku instynktu zachowawczego człowieka jest największym błędem cywilizacji. Niestety wbrew logice - sam występuję często w roli filantropa.

A na co dzień komputer wciągnął pana jak narkotyk i całe godziny spędza pan w swojej pracowni. Kojarzy się ona raczej z pustelnią eremity.
,, Jako wieża nad płaskie domy, sterczą¬ca w chmury"? Nie, nie. Pracownia mieści się w głowie. Może dlatego coraz częściej odczuwam ból niemożności pracy niewymuszonej. Ale ruchomy obraz łączony z dźwiękiem naprawdę mnie interesuje.
Jakie ma pan plany muzyczne?

Chcę dokończyć reedycję wszystkich nagrań z okresu 1962-1980 i  wydać nową płytę ,,Spod chmury kapelusza".

Fani Niemena się starzeją ale wierzą, że ich idol jest wiecznie młody Jak pan walczy z czasem?

Nie próbuję walczyć ani z sobą, ani z czasem. Nie gimnastykuję się, nie medytuję oraz nie rozwiązuję krzyżówek. Dążę do ascezy.

Boi się pan śmierci?

To me jest kwestia strachu. Raczej smutku, że nawet asceza nie zaradzi.

Należy pan do ścisłego grona największych głosów XX wieku w Polsce. Osiągnął pan wiele, ale chyba nie czuje się spełniony.

Jestem zbył osobny - że użyję przekory - bym należał do grona największych wybrańców. Pani przekonanie traktuję jako rzecz tyleż niewinną, co zabawną. Osobiście znam takich, którzy na dźwięk mojego imienia tak mocno wzruszyli ra¬mionami, że im kręgi szyjne wbiły się w kręgosłup na stałe. Jestem tym, który przekroczył pełnię - powyżej potocznego wyrażenia. Powyżej uszu. Na cuda nie czekam.

Co w panu pozostało z buntownika?

Powiem pani w zaufaniu. Spokorniałem

                                                                                                                                           Izabela Bodnar
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 11, 2019, 08:52
    1977 VII 03  Ekran 

   Dzisiaj przestałem się dziwić

   mówi Czesław Niemen

   ,,Bo nie jest światło,
   by pod korcem stało,
   ani sól ziemi do przypraw kuchennych.
   Bo piękno na to jest by zachwycało do pracy.
   Praca by się zmartwychwstało".

                       (C. K. Norwid - ,,Prometydion").


Widzi się w nim co najwyżej młodzieżowego idola. Uznaje wprawdzie za indywidualność, ale cokolwiek podejrzaną. Mówi się o nim z odcieniem dezaprobaty, kojarząc z ekstrawaganckim ubiorem i sposobem bycia, a nade wszystko z krzykliwym śpiewem głośnej muzyki rockowej. Taki obraz wykreowali krytycy, którzy nie dostrzegli jego ewolucji, nie rozumiejąc albo nie chcąc rozumieć walorów i oryginalności Czesława Niemena-twórcy.
Salę prób Teatru Narodowego wypełnia sprzęt elektroniczny: syntezator z komputerową pamięcią, konsoleta do nagrań, magnetofony, elektryczne pianino Fendera, organy, mikrofony, kolumny głośnikowe. To aktualny ''warsztat" - mini-studio Czesława Niemena.

A zatem ma Pan warunki, o których inni twórcy mogą tylko marzyć?

Zawdzięczam je Adamowi Hanuszkiewiczowi, Spodobała mu się moja muzyka do ''Mindowe" Słowackiego, wyróżniona w roku 1975 na Festiwalu Teatrów w Opolu. Pomógł mi w zorganizowaniu studia.

Za jaką cenę?

Współpracy z teatrem. Niebawem będę robił muzykę do ''Fedry" Racine'a. Zresztą w Teatrze Narodowym ''rehabilitowano" jakby moją dotychczasową pracę w muzyce teatralnej. Przy okazji wystawy plakatu teatralnego w Galerii Współczesnej zaproponowano mi realizację tzw. scenograf ii akustycznej. Był to rodzaj suity złożonej z muzyki do dotychczas skomponowanych spektakli. Towarzyszyła ona ekspozycji tworząc rodzaj dyskretnego tła muzycznego.

Tych spektakli zebrało się już sporo. Są to: ,,Mindowe", i ,,Sen srebrny Salomei" Słowackiego, ,,Zabobonnik" Zabłockiego, ,,Parady" Potockiego, ,,Cyd" Comeille'a, ,,Burza" Ostrowskiego, ,,Ballada łomżyńska" Brylla, ,,Mały książę" Saint-Exupery'ego. Należałoby zatem sądzić, że specjalizuje się Pan w muzyce teatralnej?

Nie mogę chyba mówić o specjalizacji. Dopiero posiadanie własnego studia sprawiło, że sam nagrywam i przygotowuję muzykę do sztuk teatralnych na innej, niż to zwykło się czynić, zasadzie. Traktuję ją jako integralną część spektaklu, tak jak robi się w filmie.

Ale od filmu Pan stroni.

Skomponowałem muzykę do filmów telewizyjnych Janusza Kondratiuka ''Dziewczyny do wzięcia" i Janusza Leskiego ''Sobie król". Nie była ona w moim pojęciu w pełni adekwatna do tych obrazów filmowych, co wynikało z braku doświadczenia, a także z warunków nagrania - ograniczeń czasowych w korzystaniu ze studia. Teraz, wydaje mi się, że mam więcej doświadczeń i możliwości technicznych, ale reżyserzy obawiają się chyba powierzać mi większe prace.

Jak Pan sądzi, dlaczego?

Kojarzy mnie się z osobą krzyczącą, uprawiającą ostrą muzykę rockową, podczas gdy od kilku lat bardzo rzadko zajmuję się tą muzyką.

Umieszcza Pan ją jednak w repertuarze estradowym?

Też rzadko, zresztą ostatnio niewiele koncertuję. Nie chcę co prawda rezygnować z estrady, jakkolwiek unikam tzw. tras koncertowych. Sale są na ogól bardzo złe, oprawa koncertu - żadna, zresztą absolutnie nie przywiązuje się do niej wagi... Postanowiłem nie występować także na festiwalach w Opolu i Sopocie. Organizowano moje występy albo późnym wieczorem albo wczesnym świtem, obojętnie zresztą kiedy, telewizja zawsze wyłączała swoje kamery. Traktowano mnie tam nierzadko jak intruza. W tym roku kategorycznie odmówiłem występu. Zresztą dewaluacja piosenki nie inspiruje mnie absolutnie do działania na tym polu. Nie znaczy to że nie śpiewam. Śpiewam mniej i tylko to, co uważam za ważne teksty poetyckie.

Jednak nie słyszy się Pana w radiu i telewizji?

Nagrywanie dla radia uważam za bezcelowe. Jest ono monopolistą bazującym na własnej, z zasady taniej produkcji. Monopol na nagrania należałoby zagwarantować Polskim Nagraniom, by radio mogło z nich korzystać, a nie odwrotnie. Dochodzi bowiem do paradoksu. Radio lansuje przebój. który dopiero w dwa a nawet trzy lata później nie wiadomo po co ukazuje się w wydaniu płytowym. Nie piszę szlagierów, a radio nastawia się. głównie na ten typ muzyki. Kiedy zarzuca się niektórym ''lansjerom", że jest to działalność jednostronna, nie dająca pełnego obrazu muzyki rozrywkowej używają koronnego argumentu: ''ludzie tego chcą". A przecież radio i telewizja powinny wychowywać muzycznie, kształtować smak. Tymczasem proporcje w nadawaniu różnorodnych form są bardzo niewłaściwe. Nie mam nic przeciwko szlagierkom, ale uważam, że nie powinny one wypierać muzyki ambitnej. Tymczasem tak właśnie dzieje się od lat.

Telewizja wzbrania się od prezentowania Pana twórczości. Wystąpił Pan natomiast w programie ''100 pytań". To znaczy, że jest Pan traktowany raczej jako ''zjawisko", a nie jako twórca.

Ale nawet ten program po zmontowaniu okazał się mało autentyczny. Pewne poruszane tam sprawy pozostały niedopowiedziane. W rezultacie w wielu recenzjach, jakie ukazały się po programie pomawiano mnie o brak inteligencji.

Odezwały się stare uprzedzenia. Jak Pan sądzi skąd się one biorą?

Wielu dziennikarzy nie zna się na muzyce i nie potrafi jej właściwie ocenić. Jeśli nie podoba im się muzyka to i stosunek do człowieka, który ją uprawia, jest negatywny. Dochodzi do tego swoista bezinteresowna zawiść w stosunku do tych, którym się coś tam w życiu udaje. Ponadto przywiązuje się olbrzymią wagę do tzw. obyczaju, który rzekomo ma stanowić o człowieku. A przecież z reguły jest inaczej. Pod eleganckim wymuskanym ubiorem kryje się często człowiek nieuczciwy i zakłamany. Należę akurat do ludzi nie akceptujących pewnych ogólnych zasad ubioru. Jest to niechęć do gładkiej elegancji, jej plastycznego wystroju, choć także może i rodzaj buntu.

Tak jak w jakiś sposób buntownicza jest Pana najnowsza twórczość. Trudno ją jednoznacznie sklasyfikować. Nie mieści się już chyba w ramach muzyki rozrywkowej i nie należy też do tzw. muzyki poważnej, choć z racji elektronizacji środków bardzo się do niektórych jej form przybliża.

Przywiązuję dużą wagę do tekstu, jego znaczeniom podporządkowuję muzykę. Kojarzy mi się ona z rodzajem literatury, ponieważ zawsze o czymś opowiada, także w utworach, gdzie tekstu jest niewiele, bądź nie ma go wcale. Przecież utwory wielu wybitnych kompozytorów zawierają literacki podtekst, pewne pozamuzyczne treści, choćby wielkie symfonie Beethovena, utwory Strawińskiego, Prokofiewa, czy muzyka hinduska. Słynni tabliści hinduscy nie improwizują w naszym europejskim pojęciu ale tworzą na zasadzie osobliwej konwersacji. Każda fraza, motyw, a nawet dźwięk ma tam swój odpowiednik treściowy mieszczący się w kodach znaczeniowych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Na tej zasadzie ''konwersował" z muzykami hinduskimi wybitny gitarzysta John Mc Laughlin, który dał niedawno koncert w Warszawie.

Po tym co Pan powiedział należałoby sądzić, że przypisuje Pan swojej muzyce rolę nośnika pewnych treści.

Wierzę w wychowawczą, posłanniczą rolę sztuki, kształtującą nas w obcowaniu z pięknem, uświadamiającą sens najistotniejszej domeny naszego życia, szeroko pojętej pracy. Tej idei pragnę służyć swoją muzyką.

Brzmi to niemal jak program. Sądzę, że znajduje on odbicie w Pana twórczości?

W ostatnim albumie płytowym ''Idee fixe", opartym na poezji Norwida starałem się przekazać pewne treści. W utworze ''Wszechcywilizacji społeczny blues" użyłem wiersza ''Larwa". Norwid mówi tu o londyńskiej ulicy, której życie tętni i pełznie jak larwa z bielmem na oku, nie pozwalającym widzieć nic poza interesem i pieniędzmi. W wierszu ''Marmur biały" poeta ubolewa nad niewdzięcznością ludu wobec swoich wieszczów. ''Moja piosnka" jest natomiast wyrazem rozgoryczenia i tęsknoty do kraju ludzi uczciwych. Są też na płycie ''Sygnały QSS". Nawiązuję tu do niezbadanych jeszcze sygnałów kosmosu. W ''QSS - II" - staram się skłonić do refleksji nad poszanowaniem piękna, które daje nam wszechświat. We wszystkich zresztą próbach kompozytorskich przyświeca mi cel poszukiwania źródeł piękna w myśl idei zachowania równowagi dobra i zła, wyzbycia się egoizmu.

Przeszedł Pan ewolucję od piosenkarza do świadomego swych celów twórcy. Co zaważyło na kierunku tych przemian?

Pochodzę z wiejskiej rodziny. Już w dzieciństwie wpajano mi zasady głębokiego poczucia obowiązku i miłości do pracy. To w dużej mierze zaważyło na moich dalszych losach. Z latami nasilająca się niechęć do otaczającego świata przeobraziła się w rodzaj buntu. Może dlatego dziesięć lat temu napisałem ''Dziwny jest ten świat". Było to szczere wyznanie może naiwnego jeszcze człowieka, którego bolą pewne sprawy. Dzisiaj już przestałem się dziwić.
Ważnym momentem w moim życiu było zetknięcie z Norwidem. Z czasem przekazywanie jego myśli stało się dla mnie rodzajem obowiązku. Na dobrą sprawę wszystko w jego poezji zostało powiedziane. Norwid stał się moim drogowskazem człowieka i twórcy.
Jeśli chodzi o inspirację muzyczną to sięga ona przede wszystkim folkloru. Zetknąłem się również z muzyką poważną, ale od najmłodszych lat interesowała mnie muzyka ludowa, rosyjska, białoruska, a później - wszystkich narodów. W pierwszym okresie działalności piosenkarza na moim smaku zaważył rock and roli. Miałem początkowo trudności z głosem. Nie wyobrażałem sobie, że mogę śpiewać tak jak Ray Charles. Przez wiele lat studiowałem oryginalnego bluesa.

Zapomniał Pan wspomnieć o jeszcze jednym źródle inspiracji - możliwościach, jakie daje elektroniczne instrumentarium. Tej zresztą muzyce zarzuca się, że jest ahumanitarna, małowyrazowa, często zdana na los przypadku.

Nie mogę się z tym zgodzić. Elektronika jest częścią natury, jest pewnym obszarem jej tajemnicy, w którą człowiekowi udało się wedrzeć. Naturalnie gdyby operować wyłącznie nieskoordynowanym szumem, godzi to w sens twórczości. Kiedyś podobnie jak kompozytorzy muzyki poważnej korzystałem z przypadkowych efektów używanej aparatury. Teraz, kiedy ją lepiej poznałem, nigdy nie stosuję przypadku. Syntezator z komputerową pamięcią pozwala mi na dokonywanie niezliczonych ilości prób. Wybieram z nich to, co uważam za ważne dla charakteru komponowanego utworu.

Czy Niemen - dawny idol młodzieżowy nie tęskni za utraconą pozycją ?

Użył pan określenia, którego nie lubię., zwłaszcza kiedy utożsamia się je z moją osobą. W moim pojęciu idol jest tworem nieco chorej wyobraźni tłumu, a więc zjawiskiem negatywnym. Już w czasach, kiedy pomawiano mnie o chęć prowodyrstwa na scenie rocka, buntowałem się przeciw takiemu zaszufladkowaniu. Zbiorowa psychoza, jaka towarzyszyła moim koncertom nie była efektem moich zabiegów, lecz potrzebą nastolatków, którzy na wzór swoich rówieśników z Zachodu chcieli mieć swojego ,,idola". Zresztą za tego właśnie ..idola" dostało mi się nieraz..., czemu się nie dziwię, ponieważ ta cała ówczesna sprawa kojarzy mi się z wielkim jarmarkiem próżności... Szczęśliwy jestem że to minęło, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, iż z tłumu owych bałwochwalców zostało wielu wrażliwych odbiorców muzyki i poezji.
                                                                                                                                                                                                           
                                                                                                               
                                                                                                                                                     MAREK WlEROŃSKI
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 11, 2019, 12:17
W programie Tv na 12 V informacja o programie poświęconemu Niemenowi.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 11, 2019, 13:32
Andrzej, dzięki za wsparcie. Mam nadzieję, że nie będziemy dublować materiału ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 11, 2019, 15:12
Kangie, przed napisaniem pierwszego postu zapoznałem się z treścią zamieszczonych archiwalnych materiałów i raczej nie zdublowałem żadnego.
Ale jeśli już na wstępie masz uwagi odstąpię od umieszczania czegokolwiek - a tak pięknie się zapowiadało...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 11, 2019, 21:42
Absolutnie nie mam uwag! Napisałem to w dobrej mierze z myślą głównie o sobie, żebym sam niepotrzebnie nie powielał materiałów. Nie chciałem, żeby było to źle odebrane. Widocznie kiepsko sformułowałem myśl. Chociaż oczko na końcu puściłem.

Fajnie, że pojawiłeś się na Forum. Pozdrawiam serdecznie.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 10:49
1965 II (luty)   Radar

   Człowiek rzeka

Z Czesławem Niemenem rozmawia Krystyna Tarasiewicz

   Na początku była melodia

- Kiedy nucę sobie stare, zapamiętane z dzieciństwa melodie białoruskie, litewskie czy rosyjskie - często gubię pierwotny, oryginalny wątek pieśni i wychodzi mi coś całkiem nowego, ale na tamtym, ludowym podłożu. W moich piosenkach są echa wsi białoruskiej, dziewcząt z grabiami wracających do domu ze śpiewem, a także jest smętek i tęsknota mojej rodzinnej nowogródzkiej ziemi.

- Czy dlatego Pana piosenki są tak niepowtarzalnie nastrojowe?

- W moich rodzinnych Wasiliszkach na pytanie: kto ty taki? Polak? Rosjanin? Białorusin? odpowiada się - ja tutejszy. To jest chyba jakiś szerszy, wspólny klimat słowiański i on chyba narzuca mi charakter tego, co komponuję.

- Od czego Pan zaczyna?

- Temat nowej piosenki śpiewam sobie od razu ze słowami, a przynajmniej z rybką. Zaczynam od tytułu-tematu. Tekst nie jest taki ważny, dla mnie istnieje przede wszystkim muzyka. Kiedyś poszedłem do Jacka Grania ze swoją pierwszą melodią. A on właśnie napisał słowa do jakiejś zagranicznej piosenki. I okazało się, że te słowa doskonale pasowały do mojej melodii. Tak powstała piosenka ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz?"
   Jako student gdańskiej średniej szkoły muzycznej dzisiejszy twórca tak oryginalnych piosenek wybrał sobie wówczas wydział instrumentalny, klasę fagotu - instrumentu ,,nietypowego", wyróżniającego się charakterystycznym barytonowym brzmieniem i specyficzną kolorystyką.

- A więc piosenkę traktuje Pan instrumentalnie?

- Szczególnie tę, która bywa nazywana ,,młodzieżową" lub ,,big-beatową" - obu tych określeń zresztą nie uznaję.

- A jaki jest pański ideał piosenki?

- Nazwałbym to piosenką muzycznie sugestywną. Zadaniem takiej piosenki jest w zasadzie oddziaływanie nie tylko na ,,przeciętnego słuchacza"; chciałbym, by tak zwany wytrawny słuchacz doszukał się w niej również jakiegoś zamysłu twórczego.

- Czy taki był zawsze pański pogląd, od początku pracy piosenkarskiej?

- Na pewno nie. Mój obraz muzyczny przeobrażał się. Najpierw zetknąłem się z muzyką jazzową - a potem muzyką ludową, konkretnie południowoamerykańską.

- To był rok 1961. Zaczynałem występować w kabarecie studenckim To-Tu w Gdańsku.

- W roku 1962, jesienią, gdy już postanowiłem, ja i koledzy z Niebiesko-Czarnych, że zostanę w zespole, byłem jeszcze zarażony bakcylem tamtej innej, gorącej muzyki południowoamerykańskiej. Pierwszy rok w zespole Niebiesko-Czarnych był dla mnie bardzo trudny. Latem 1963 nastąpił przełom, starałem się przestawić - i bałem się, czy coś z tego wyjdzie, gdyż byłem dość dobrze zaawansowany w uchwyceniu stylu południowoamerykańskiego. Bałem się, że nie dam sobie rady - czego dowodem było nagranie pierwszej mojej płyty ,,Lekcja twista". Uważam, że to jest nagranie beznadziejne. Jeszcze tydzień wcześniej wykonywałem tylko - sam na sam z gitarą - piosenki południowoamerykańskie.

- Stwierdziłem wtedy, że do nowej formy - do twistów - brak mi głosu. Bo jeżeli można np. porównać przydatność brzmienia głosu dla danego rodzaju piosenki do ustawienia oddechu na instrument dęty - to moje próby z twistem były właśnie przykładem nieprawidłowego startu.

- Następnie zetknąłem się z piosenką rhythm-and-bluesową i zafascynowała mnie dusza piosenek i pieśni murzyńskich. Mam płyty starych Murzynów z Harlemu, widać w tych piosenkach ich sylwetki, ich grymas. Styl interpretacji bardzo mnie zaciekawił parę lat temu, kiedy jeszcze nie potrafiłem komponować.

- A jak się komponowanie zaczęło?

- Bardzo prozaicznie: kiedyś, przed półtora rokiem, po jakiejś depresji i kłopotach wpadłem na pomysł napisania pierwszej piosenki. Pomyślałem też, żeby wyjść z konwencjonalnej interpretacji. Stąd wyszły też między innymi owe rozdwojenia sylab. - To były poszukiwania nowej interpretacji. Oczywiście cały czas sugerowałem się ekspresją murzyńskich piosenkarzy. Byłem kiedyś na koncercie Wicharego, występowała Elisabeth Charles - to było bardzo muzykalne i dla mnie wówczas nowe i bardzo ciekawe. Zobaczyłem, że tajemnica piosenki, jej duch polega na tym, że już gdy się ją zapowiada - już wtedy płynie jak gdyby jej melodia. Już sama zapowiedź była poda¬na melodyjnie, ze smakiem.

- Styl murzyńskich piosenkarzy bardzo przypadł mi do serca - i w swoim zamyśle, robiąc pierwszą piosenkę, postanowiłem ją stworzyć inaczej. To była piosenka ,,Wiem, że nie wrócisz". Wyszedłem z nią w lecie 1963 w Sopocie. Nie zastanawiając się, czy to się będzie komuś podobało, czy nie, śpiewałem tę piosenkę na występach i w pewnym stopniu byłem zaskoczony, kiedy pod¬czas grania na otwartym powietrzu w sopockim nonstopie 63 okazało się, że to się niezwykle podobało nie tylko młodzieży, ale i starszym ludziom, którzy często uchylali okien w okolicznych domach i słuchali z zaciekawieniem. Ten fakt bardzo mi pomógł uwierzyć w siebie, chociaż oczywiście nie mogłem spocząć na laurach. Ta właśnie piosenka ,,Wiem. że nie wrócisz" podobała się też Coquatrixowi i dzięki niej pojechałem do paryskiej Olimpii. Dlatego mam do tej piosenki szczególny sentyment. Ale na początku nie liczyłem na jej popularność - to były moje poszukiwania. Bo chociaż z zamiarem tworzenia piosenek nosiłem się daw¬no, ale byłem jeszcze na rozdrożu.

- W tej chwili - mogę stwierdzić z satysfakcją, że przez okres ostatnich dwu lat udawało mi się chyba odnaleźć swój właściwy głos we właściwym rodzaju piosenki, chociaż mam jeszcze rozmaite trudności. Mo¬że za wiele pragnę, ale czuję, że teraz to już ,,czem  dalsze w les tem bolsze gribow".

   Malarstwo, dawna pasja Czesława Niemena - kojarzy się z jego muzyką, kiedy mówi:

- Nie lubię obrazów ,,mdłych", bez zdecydowanych barw, natomiast pociąga mnie harmonia kolorów zdecydowanych, ale stonowanych. Tak samo w mojej muzyce staram się podkreślać te niuanse i stonowania malarskie. Nie bardzo mi się to jeszcze uda¬je, ale myślę, że jestem jednak na właściwej ścieżce.

- Optymizm?

- No nie zupełnie. Z dotychczasowej pracy nie jestem jeszcze zadowolony, przede wszystkim z nagrań moich piosenek. Uważam też, że są one robione na siłę. Uważam, że wszystkie piosenki, które dotychczas na¬grałem, do których miałem pomysły aranżacyjne, i które nadal wyobrażam sobie tak a nie inaczej, są zrealizowane może w 50 procentach - jeśli chodzi o dopracowanie plastyczne piosenki. Czasem niestety odnoszę wrażenie, że realizatorowi duchowo nie odpowiada ten typ muzyki. Ja sam zresztą myślę, że to są dopiero pierwsze kroki tej muzyki.

- A jak mówiono o pańskiej muzyce w ,,szerokim świecie", w Paryżu?

- Moją osobistą satysfakcją w Olimpii był fakt, że kiedy mieliśmy próbę i na niej była obecna jedna z największych piosenka¬rek świata, Dionne Warwick, zauważyła ona jakiś swój duch w mojej piosence ,,Wiem, że nie wrócisz". Bardzo serdecznie biła mi brawo, bardzo jej się to podobało - a Dionne jest przedstawicielką nowej muzyki rozrywkowej. Kompozytor, który pisze dla Dionne, jest jednocześnie aranżerem Marleny Dietrich. Mówił - że kiedy zaczął pisać dla Dionne, nie przypuszczał, że te piosenki będą miały takie powodzenie.

- Tak więc to, co słyszymy w Pana piosenkach, to jest ta chyba najbardziej nowoczesna interpretacja... A nagrania?

- Na płyty przeważnie nagrywam podwójnie, trickowe, i ten drugi głos ja również śpiewam - aby uzyskać większą precyzję brzmienia niuansów interpretacyjnych.

- Wiemy więc o pańskiej muzyce, interpretacji. Ale jest Pan również autorem tek¬stów szeregu swoich piosenek. Jak Pan zaczął pisać teksty?

- Do tych kilku tekstów, które napisałem, zmusiła mnie konieczność. Miałem dobry te¬mat muzyczny, chciałem to natychmiast śpiewać. Myślę, że do tekstów piosenek prostych, młodzieżowych, nie trzeba być poetą, wystarczy dobry rzemieślnik, który zna swój warsztat i potrafi tak nagiąć słowa, aby można było to śpiewać. Polski język jest mało elastyczny, trzeba więc umiejętnie la¬wirować, aby był i tekst niebanalny i żeby nadawał się do śpiewania. Zadanie takiej piosenki, jeśli chodzi o słowa: słowa muszą być podporządkowane muzyce a nie odwrotnie. Do jakiegoś niuansu potrzebne są specjalne słowa: na literę u, na literę a, jedno-sylabowe - i są trudności, jak z tego wy¬brnąć. Np. w piosence ,,Być może" tekst jest krótki, może nie literacki, ale jest to jedyna piosenka, którą mogę zaśpiewać tak, jak chcę i żadna interpretacja nie zmieni jej treści. Drugi przykład: ,,Jeszcze sen", ma ce¬chy charakterystyczne słowiańskiej muzyki ludowej. I wreszcie powstała na wiosnę 1964 roku melodia charakterystyczna ,,Ach, jakie oczy".

- Czy ma Pan swoich ulubionych kom¬pozytorów w Wielkiej Muzyce?

- Lubię muzykę symfoniczną, uwielbiam Dziewiątą Symfonię Beethovena. Ale największą skarbnicą pomysłów jest dla mnie Bach - jego twórczość daje mi wiele bodź¬ców do myślenia. Słuchając Bacha pod kątem precyzji jego muzyki, porównuję Ją do typowego murzyńskiego bluesa. Wrażenie monotonii mogą zwłaszcza swoją strukturą sprawiać polifoniczne fugi Bacha, ale kiedy się w nie wsłuchać, można odnaleźć tam wiele ciekawych niuansów. I owa monotonia potrafi wprowadzić człowieka wrażliwe¬go w stan swoistej ekstazy. Podobne wrażenie odnosili podróżni, którym dane było oglądać ekstatyczne maratony taneczne murzyńskie w głębokim buszu afrykańskim, trwające po 3 dni nonstopy, zbiorowe, tłumne i nieustające rytmiczne obrządki, których nastrój muzyczny naładowany zmysłowością zawarł Ravel w swoim słynnym Bolero. Monotonię wystukiwanego taktu przerywają nagłe paroksyczne frazy. Tak też wykonawca muzyki bluesowej buduje swoje niuanse na tle monotonnej muzyki, która fascynuje i wchłania w swój magiczny klimat słuchaczy, tańczących i muzyków.

- To wszystko jest dowodem, że muzyka Bacha znalazła wyraz w aranżacjach nowo¬czesnych. Dziś mamy już francuski zespół, który śpiewa wariacje na tle fug Bacha.

- Czy to, czego Pan szuka, będzie w stylu rhythm-and-blues?

- Mówiłem, że jestem zasugerowany muzyką rhythm-and-blues, ale to nie znaczy, że to jest naśladownictwo tej muzyki. Nadal tkwię w poszukiwaniach. Źródłem dla moich poszukiwań jest folklor, na tym podłożu staram się tworzyć swoje piosenki. Ale chciałbym wprowadzić tam innego ducha, mniej konwencjonalnego, który by taki lub inny temat ożywił nie tylko pod względem interpretacji, ale i aranżacji całej harmonii, całej oprawy. Tym bardziej, że wszyscy doskonale wiemy, iż typowo ludowe tematy polskie czy rosyjskie - w ogóle słowiańskie - nie ustępują tematom innych narodów, a czasem wręcz zaskakują śmiałą i oryginalną harmonią, melodyką itd. Nie darmo nasz największy kompozytor Chopin czerpał całą prawie swoją twórczość z motywów ludowych, wychwytywał ducha tej niezwykłej polskości i to było ciekawe, że tworząc za granicą, nadawał jej inną szatę.

- W tym kręgu ludowej inspiracji spotykamy dziś coraz więcej twórców. W moim skromnym zakresie czerpię wiele pomysłów z muzyki ludowej. Wielu twórców sięga do tych źródeł.

- Pamiętam, jak to dwie piosenki, ,,Stary niedźwiedź" i ,,Głęboka studzienka" przyniosły nam znamienne doświadczenia: okazały się te piosenki tak elastyczne, że można je było łatwo zrytmizować, i zdobyły duże powodzenie.

- Chciałbym też zbudować piosenkę bluesową na wierszach Ozgi Michalskiego - wczytuję się w jego poezję w Radarze i na¬sunęła mi się myśl, aby zbudować muzyczny temat ,,Moja ojczyzna" - do śpiewania z gitarą...

- Uważam, że najważniejszym warunkiem  sukcesu jest nieustanny samokrytycyzm - jeszcze nigdy nie byłem z siebie zadowolony - i cieszę się z tego, bo to pozwala mi się trzymać w karbach i patrzeć trzeźwo na moją pracę twórczą.

- Jak Pan  tworzy swoje piosenki?

- Często, gdy idę ulicą, wpada mi temat i zawsze udaje mi się go zapamiętać. Ale nigdy go nie zapisuję. Dopiero wtedy robię prymkę, z symbolami i później jeszcze z głosem na fortepian do wydania, kiedy już piosenka jest na estradzie zaaranżowana i dotarta.

- A kontakt z publicznością?

- Osobiście cieszę się, że mam dużo przyjaciół wśród młodzieży i niezmiernie lubię występować dla młodzieży. Na koncertach staram się zawsze piosenki podawać jak najszczerzej. Chociaż jednocześnie patrzę na niektóre moje piosenki niepoważnie, z przymrużeniem oka, traktuję je jako zabawę. Cieszę się, gdy widzę na twarzach starszych ludzi sympatię. Jest mi wtedy strasznie przyjemnie i jestem wtedy zawsze wzruszony. Czasem zastanawiam się, dla¬czego moje piosenki podobają się. Bardziej podobają się, jak zauważyłem, ludziom prostym, laikom. Nie śpiewam prosto, ludowo, ale myślę, że ten kontakt tkwi w podświadomości ludzi, a przecież właśnie ludowość jest właściwym podtekstem, źródłem mojej piosenki. Ja staram się tylko dodać jej barwną harmonię i oryginalność.

- Gdy miałem 9 lat, wróżono mi wielką karierę śpiewaczą. Śpiewałem wtedy altem chłopięcym, ponoć miałem piękny głos. Potem przechodziłem ciężką chorobę gardła, po której straciłem głos. Teraz te braki okazały się potrzebne. Obecnie do piosenki potrzebna jest dusza i interpretacja: przykładem Armstrong czy Ray Charles. Piosenka tego typu winna polegać na umiejętności i smaku interpretacji, nie może być w niej przesady. Lubię bardzo piosenki smutne.

- Jak powstał pana pseudonim: Niemen?

- W roku 1963 po jesiennych przesłuchaniach w Sopocie w związku z wyjazdem do Olimpii. Pomysł powstał przypadkowo - właśnie komponowałem piosenkę ,,Czas jak rzeka", kiedy wpadł mi pomysł rzeki, z którą wiążę dużo wspomnień z dzieciństwa - rzeki Niemen, którą kojarzę sobie z Grodnem, gdzie mieszkałem mając 13-14 lat. "W wolnych chwilach chodziłem nad rzekę. Niemen na tym odcinku jest pięknie położony, w szerokim wąwozie. Do dziś tkwi w pamięci mojej ten widok i on to nasunął pomysł imienia, które miałoby powiązanie z moim pochodzeniem, z moim miejscem urodzenia i dzieciństwa. Ale jednocześnie w sposób charakterystyczny związało się z moją osobą i klimatem mojej piosenki.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:07


    1977 /43 RAZEM

    Piętnaście lat później

   Wielbiciele mówią o nim, że jest artystą genialnym.
   Obojętni mówią o nim, że jest artystą awangardowym.
   Niechętni mówią o nim, że jest artystą kontrowersyjnym.
Nikt jednak nawet zagorzali przeciwnicy, nie odmawia Niemenowi miana artysty.
Fascynująca kariera artystyczna Czesława Niemena trwa już ponad piętnaście lat. Debiutował jako amator utalentowany, nie kiepski piosenkarz. Dzisiaj jest uznanym, cenionym w kraju i za granicą kompozytorem, muzykiem piosenkarzem świadomym swych artystycznych celów, konsekwentnie realizującym twórcze zamierzenia wiernym artystycznemu credo.
   A zaczynał Niemen w latach, gdy polska muzyka rockowa stawiała pierwsze kroki.
    U schyłku lat pięćdziesiątych rozpoczęła się u nas fascynacja rock and rollem. Ówczesny jazz uszlachetniając się i wspinając na szczyty artystycznej rafinady odrywał się tym samym od środowiska, które go zaakceptowało jako muzykę rozrywkowo-taneczną - od środowiska młodzieżowego. W klubach studenckich do końca przygrywały zespoły swingowe czy dixilendowe, ale młodzież chętnie słuchała płyt z nagraniami Billa Halleya, Elvisa Presleya, Chucka Berry'ego czy ''Fatsa'' Domino - piosenkarzy, których rock and rollowe przeboje wywodziły sie od rhytm and blusa.
Występy pierwszej polskiej grupy rockowej - zespołu o nazwie właśnie ''Rhytm and blues''-wywoływały ogromne emocje i nadmiar entuzjazmu. Często na widowni dochodziło do awantur, bójek ekscesów i niszczenia sprzętów. Zespołowi w końcu zabroniono występów, grupa rozwiązała się i powstał nowy zespół - ''Czerwono-Czarni". Rozpoczęła sie ostra dyskusja prasowa, w której obrońców nowej muzyki reprezentowały dwa pisma młodzieżowe ,,Sztandar Młodych'' i ,,Dookoła świata''.
   Zespół ,,Czerwono-Czarnych" realizując w praktyce pomysł dziennikarzy, objeżdżał kraj pod hasłem ''Szukamy nowych talentów''. W pierwszej części koncertów odbywały się publiczne przesłuchania wszystkich chętnych którzy pragnęli sprawdzić swoje umiejętności wokalne. Najlepszych zaproszono do Szczecina gdzie w czerwcu 1962r odbył się Festiwal Młodych Talentów. Wyłowiono tzw. złotą dziesiątkę finalistów a jednym z triumfatorów był Czesław Niemen.
   Minęło kilkanaście lat. Zmieniły się style i mody w piosence młodzieżowej. Pojawiły się nagle gwiazdy estradowe które zdobywały ogromną ale chwilową popularność po czym znikały ze sceny i właściwie od tamtych czasów nie zmieniło się tylko jedno, obecność Niemena na estradzie. Zdążyły wyrosnąć następne pokolenia, które dopiero raczkowały w czasach gdy piosenkarz zaczynał karierę. A jednak przez ten cały okres Niemen był akceptowany przez młodzież. Oznacza to przede wszystkim, że nigdy nie został ausaiderem niemodnego stylu czy przestarzałej formuły piosenki. Wręcz przeciwnie cały czas aktywnie działał w awangardzie współczesnej muzyki młodzieżowej. Uparcie szukał proponował, błądził, ponosił artystyczne porażki lub zwyciężał, zmieniał się, odrzucał kompromisy. Nie przystosowując się do modnych stylów-sam narzucał formę i treść swoich utworów. Jego propozycje wywoływały zachwyt lub niechęć, ale prawie nigdy obojętność. Występy estradowe Niemena prowokowały klątwy przeciwników i błogosławieństwa entuzjastów. O Niemenie napisano setki artykułów, a w dyskusjach prasowych wypowiadały sie o nim największe autorytety świata kultury. Dla jednych Niemen stał się symbolem wrzaskliwego antymuzykalnego pokolenia głuchych - dla innych był wykładnią zbiorowych ideałów, idolem, autorytetem w kwestiach muzycznego gustu.
   Jaki więc właściwie  jest ten Niemen?
Czesław Juliusz Wydrzycki urodził się w 1939 r w Wasiliszkach na Białorusi. Jego ojciec był stroicielem instrumentów muzycznych. Czesław śpiewał w chórze kościelnym, potem rozpoczął naukę w liceum muzycznym. Po przyjeździe do Polski kontynuował naukę w gdańskiej szkole muzycznej na wydziale instrumentalnym.
   Pierwsze próby wokalne zaczyna w klubach studenckich. Po sukcesie na szczecińskim festiwalu rozpoczął współpracę z nowo powstałym zespołem Niebiesko-Czarni. Początkowo śpiewa to co wszyscy - modne przeboje rock and rollowe a także piosenki południowoamerykańskie.
   W 1963 komponuje swoje pierwsze piosenki ,,Wiem że nie wrócisz'', ,,Czas jak rzeka", i słynna ''Czy mnie jeszcze pamiętasz'', którą pod tytułem Muter, has du mir verboten włączyła do swojego repertuaru Marlena Ditrich. Było to zresztą pierwsze wyzwanie rzucone przez Niemena zawodowym twórcom piosenek. Sławna aktorka i piosenkarka kupuje do swojego repertuaru utwór właściwie amatora, debiutanta estradowego, prawdziwy skandal w branży!
   Przez kolejne lata Niemen stale współpracuje z zespołem Niebiesko-Czarnych, najlepszą wówczas grupą rockową. Koncertuje w kraju i za granicą, wyjeżdża do Czechosłowacji, Jugosławii, RFN, Szwajcarii, na Węgry. Występuje w paryskiej Olympii, oczywiście z Ada Rusowicz, Wojciechem Kordą, Michajem Burano i zespołem N-C.
   Drugi wyjazd do Francji przynosi Niemenowi pierwszą w karierze poważną nagrodę na międzynarodowym festiwalu muzycznym w Rennes, otrzymuję podwójną premię Prix Special du Jury i Hermine d Argent, w rezultacie zaprasza go do programu francuska telewizja , ponadto Niemen nagrywa płytkę dla firmy AZ. W kraju znowu sensacja. Ten Niemen zdobywa laury i nagrywa we Francji. Zupełne nieporozumienie i przypadek -komunikują fachowcy od rodzimej rozrywki.
   Niemen zafascynował się autentycznym właściwie mało znanym rhytm and blusem. Przestudiował dokładnie nagrania artystów murzyńskich, wciągnęła go i zachwyciła ekspresja i dynamizm stylu soul. Zainteresował się także muzyką orientalną która znał jeszcze z dzieciństwa. Motywy orientalne zachowały się przecież w chorale gregoriańskim kościoła katolickiego, a w jeszcze większym stopniu w muzyce sakralnej czy w ludowej muzyce cygańskiej.

   Tak mówi o tym sam Niemen - jeśli chodzi o interpunkcję muzyczną to sięga ona przede wszystkim folkloru. Zetknąłem się również z muzyką poważną, ale od najmłodszych lat interesowała mnie muzyka ludowa, rosyjska, białoruska a później wszystkich rodzajów.

   Sensacją festiwalu piosenki w Opolu w roku 1967 była główna nagroda .Otrzymał ja Niemen za piosenkę ,,Dziwny jest ten świat". Dziwny jest ten Niemen - skomentowali profesjonaliści, zarzucając utworowi groszową filozofię i naiwność. Rzeczywiście Niemen sam napisał tekst, może nie najwyższej rangi literackiej, ale wykonanie oryginalnej piosenki -łączącej w sobie inspiracje folkloru i rytmikę rhytm and blusa - z nadwyżką nadrobiła niedostatki. O tym że wypowiedź  była szczera w swojej prostocie nikt nawet nie wspominał. Rozpoczęła się burza emocji. Zarzucano Niemenowi właściwie wszystko: złą dykcję, pretensjonalność, brak talentu i nieumiejętność śpiewania, na skutek której braki wokalne nadrabia krzykiem.

   - Nie lubię muzyki monochromatycznej bo jest sztuczna nienaturalna-powiedział później. Ja staram się wydobywać prawdę. Droga do tego? Przede wszystkim wyeliminowanie bel canto.
Słodkie brzmienie głosu podoba się ludziom, bo ludzie lubią łatwiznę. Taki śpiew to schlebianie własnemu spokojowi, wmawianie sobie że wszystko jest w porządku. A przecież naszą inspiracją musi być dzień dzisiejszy - dzień pełen spięć, konfliktów, nieporozumień, radości ale i przerażenia. Stąd u mnie krzyk, spazm dramatyzujący niepokój.

   I jeszcze jeden fragment wywiadu:

   - Tak zwany krzyk harmoniczny znany był przecież w muzyce od początku istnienia. Stale to powtarzam. On to na równi z nonkonformistycznym, przekornym strojem był bardzo często sposobem wyrażania protestu. Nie wyobrażam sobie by zainteresowanie młodzieży piosenką zaangażowaną, pieśnią protestu podejmującą śpiewany dialog ze współczesnością miało szybko przeminąć. Na odwrót sądzę że będzie ono nadal narastać. Oznacza to konieczność poszukiwania piosenki nowoczesnej w formie ekspresyjnej w sposobie podania. Takiej która byłaby w stanie przekazać młodym w sposób najbardziej bezpośredni pewne treści ogólnoludzkie.

   W 1968-ukazują się trzy longplaye Niemena: Dziwny jest ten świat, Sukces i album piosenek z lat wcześniejszych ( w nowej aranżacji) Czy mnie jeszcze pamiętasz. W ogóle jest to udany dla piosenkarza rok. W styczniu otrzymuje nagrodę na targach płytowych MIDEM a Cannes, a w grudniu pierwsza złota płyta ''Polskich Nagrań''. Jako najpopularniejszy polski piosenkarz roku otrzymuje także nagrodę - statuetkę  amerykańskiego pisma muzycznego ,,Billbord".
   Po odejściu z zespołu ,,Niebiesko-Czarni'' utworzył własna grupę ,,Akwarele'' z którą nagrywał i występował w latach 1966-69. Po kilkumiesięcznych występach i nagraniach we Włoszech wraca do kraju gdzie tworzy nowy zespół ,,Enigmatic''. Ciągoty do łączenia muzyki rockowej z jazową powodują że zaprasza do udziału w nowym  zespole wybitnych muzyków jazzowych min. Zbigniewa Namysłowskiego.
   Efektem wspólnej pracy jest longplay pt. Wiersze, na którym znajdowały się teksty poetyckie z muzyką Niemena - śpiewał Asnyka,Tuwima i Norwida. Na tej właśnie płycie znalazła się słynna już muzyczna wersja pięknego i nastrojowego wiersza Norwida ,,Bema pamięci żałobny rapsod"  (angielska wersja płytowa - Mourner's Rhapsody).

   Z perspektywy kilku lat można bez przesady powiedzieć ówczesną tezę że Niemen ,,odkrył'' dla młodych Norwida. Wówczas jednak nagranie to wywoływało kolejną falę nie zawsze wybrednych ataków, polemik prasowych i głosów oburzenia o ''szarpanie świętości''.
   Niemen - Ważnym momentem w moim życiu było zetknięcie sie z Norwidem. Z czasem przekazywanie jego myśli stało się dla mnie rodzajem obowiązku. Na dobra sprawę  wszystko w jego poezji zostało powiedziane. Norwid stał się moim drogowskazem człowieka twórcy.
   Razem z nowa grupą ,,Niemen '' wyjeżdża ponownie na dłuższy pobyt do Włoch, potem RFN. W zachodnioniemieckiej wytwórni CBS nagrywa trzy albumy: Strange Is This World, Ode to Venus oraz Ruschise Lieder a także kilka małych płyt. Zostaje zaproszony do udziału w specjalnym koncercie podczas monachijskiej olimpiady w 1972 roku. Angielska wersja piosenki ,,Dziwny jest ten świat'' zostaje włączona do 3-płytowego longplaya The Music People wydanego przez CBS.
   Na przełomie lat 1973-74 wyjeżdża Niemen do USA gdzie nagrywa dla CBS wspólnie ze znanym jazzmanem Michałem Urbaniakiem i muzykami amerykańskimi. I tutaj podziwu godna konsekwencja artysty, nie zgadza się na ''ułatwienie'' swoich utworów aby trafić w gust amerykańskiego słuchacza. Dalej jest sobą, odrzuca propozycje mniej ambitne choć na pewno bardziej intratne. W środowisku zawodowców od estrady ogólne zadowolenie - I co nie zrobił kariery na Zachodzie. Ciężki frajer ten Niemen, przecież forsa sama mu się pchała do rąk.
   Podobne choć delikatniejsze w tonie ''rady'' otrzymał Niemen w kilku amerykańskich artykułach prasowych, których autorzy doskonale wiedzieli co właściwie powinien uczynić piosenkarz aby zrobić karierę  ,,na Zachodzie''. Tyle tylko, że w tych rachunkach nie brano pod uwagę  artystycznych koncepcji Niemena i jego konsekwencji twórczej. Zresztą przy każdej okazji podkreśla swoją polskość, swój obowiązek artysty Polaka, swój patriotyzm. Znany jest szeroko fakt odmówienia wywiadu przedstawicielowi pewnej rozgłośni która mieni się prawdziwie polską.
   Potem był film Wajdy. W ekranowej wersji ''Wesela'' Niemen wykonał wokalna partię Chochoła. Zainteresowania muzyką teatralną i filmową owocują ilustracjami muzycznymi do spektakli teatralnych ,,Mindowe'' i ,,Sen srebrny Salomei'' Słowackiego, ''Zabobonnik'' Zabłockiego, ''Porady'' Potockiego, ,,Cyd'' Corneile'a, ,,Burza' Ostrowskiego, ,,Ballada Łomżyńska'' Bryla, ,,Mały Książę" Saint Exupery'ego a obecnie do ,, Fedry" Racine'a. Skomponował też muzykę do dwóch filmów telewizyjnych ,,Dziewczyny do wzięcia" i ''Sobie król".

   - Dopiero posiadanie własnego studia sprawiło, że sam nagrywam i przygotowuję muzykę do sztuk teatralnych na innej niż to zwykło się czynić zasadzie. Traktuję ja jako integralną część spektaklu, tak jak się to robi w filmie.

   Studio Czesława Niemena to efekt współpracy z Adamem Hanuszkiewiczem. Pomógł Niemenowi zorganizować własny warsztat twórczy w Teatrze Narodowym, za cenę współpracy z teatrem. Obecnie kompozytor działa przeważnie sam, jego instrumentarium to syntezator z pamięcią magnetyczną , konsoleta do nagrań, magnetofony, elektryczne pianina Fendera, organy. Tutaj nagrywa próbuje, zmienia zaczyna od początku.
   Występuje rzadko nie zawsze korzysta z propozycji wyjazdów zagranicznych, chociaż jego recitale  np. w Związku Radzieckim cieszą sie ogromną powodzeniem. Często nagrywa sam wykorzystując technikę możliwości 16 śladowego magnetofonu ,,Polskich Nagrań'' album Katharsis nagrał właśnie w ten sposób, a w utworze Epitafium stworzył nawet jednoosobowy ale dwunastogłosowy chór. Na temat tej płyty mówi Niemen w ''Razem''. Była to jego pierwsza płyta ''fabularna'' której treść została konsekwentnie przemyślana  od początku do końca. Niemen opowiada muzycznie o podróży ludzi z Centrum Nieskończoności w Przestrzeń. O odkryciu  Ziemi o tęsknotach człowieka za nieśmiertelnością. Płyta Katharsis była swego rodzaju uzupełnieniem poprzedniej pt. Aerolit W ostatnim albumie Idee Fixe.

Niemen wykorzystuje poezje Norwida aby wypowiedzieć się na temat negatywnych zjawisk współczesnej cywilizacji. Pointa płyty jest utwór Sygnały QSS nawiązujący do nie zbadanych jeszcze sygnałów z kosmosu.

  - W QSS starałem się skłonić do refleksji nad poszanowaniem piękna, które daje nam wszechświat. We wszystkich zresztą próbach kompozytorskich przyświeca mi od poszukiwania źródeł piękna w myśl idei zachowania równowagi dobra i zła, wyzbyć się egoizmu.

   Jaki jest ten Niemen?

   Kiedy byliśmy o piętnaście lat młodsi na estradzie zadebiutował nieopierzony piosenkarz. Później uważano go za idola młodych chociaż sam obiekt zainteresowania protestował przeciwko takiemu zaszufladkowaniu. Na jego koncertach byliśmy świadkami zbiorowej histerii która ogarniała nastolatków. Potem Niemena atakowano nieraz bardzo boleśnie, dyskutowano z nim a wypowiedzi o ,,niemenologii'' można by zmieścić w książce formatu encyklopedii.
   Zadziwiająca i budząca respekt jest artystyczna droga Czesława Niemena - od amatorszczyzny do liczącego się i cenionego twórcy. Dzisiaj kiedy już opadły emocje nawet strój Niemena nie budzi zdziwienia, jego propozycje wokalne weszły nieomal do klasyki, a kompozycje zyskują coraz to nowych entuzjastów.

   - Szczęśliwy jestem, że to minęło, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt iż z tłumu owych bałwochwalców zostało wielu wrażliwych odbiorców muzyki i poezji.

   I jeszcze o sobie.

   - Moja muzyka to sprawa intuicji, próba przekazania własnych odczuć i refleksji, nadania jej cech własnej indywidualność. Uważam, że w każdej twórczości najważniejsze jest to, co spontaniczne, co wychodzi z wnętrza.

   Przez ostatnie piętnaście lat wiele dyskutowano o zjawisku pt. Niemen, bo Niemena rzeczywiście można również traktować jako zjawisko w świecie muzyki - niepowtarzalnej i nie do naśladowania. Karel Gott powiedział kiedyś - Czesława Niemena uważam za najciekawszą, najbardziej twórcza indywidualność światowej pop-music. Uważam za głos jakim obdarzyła go natura i jego mordercza praca pojawia sie raz na  pokolenia. To mnie zadziwia i napawa także swoistym uczuciem ,,zazdrości''.
   Niemen właściwie próbował wszystkiego w dziedzinie muzyki rozrywkowej, grał i śpiewał rhytm  and blussy, próbował z powodzeniem łączyć rock z jazzem, śpiewał stare piosenki rosyjskie, ciągle zmieniał artystyczny genre, nie pozwalając swojemu słuchaczowi na ''oddech''. Kiedy przyzwyczajono się do jednego Niemena - on szedł do przodu proponując nowe, ciągle szukając dróg artystycznej wypowiedzi. Talent plastyczny pozwala mu nawet projektować oryginalne okładki do swoich płyt.

Jaki jest Niemen?

   Jaki - w małym mieszkanku, w którym żyje z rodziną , w studio, gdzie pracuje, na estradzie, kiedy śpiewa poezję. Taki sam. Czy może zupełnie inny coraz to ciekawszy i coraz ambitniejszy w swoich poczynaniach twórczych za które otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.
   Sukces? Czym właściwie można zmierzyć powodzenie artysty? Ilością nagrań liczbą wielbicieli, popularnością czy też może efektami twórczości? O Niemenie krążyły legendy i plotki. Kiedyś nawet jakiś niewydarzony łowca sensacji wywołał ogólnopolską awanturę zakończoną procesem sądowym. Teraz to już na szczęście  przeszłość .
   Dajmy więc spokój z przyczepianiem Niemenowi etykietek.
   Jest  po prostu wybitnym artystą.
   Jest sobą.
   Jeśli znacie odpowiedzi na pytania Jaki jest Niemen? - nastawcie płytę i posłuchajcie jego muzyki


                                                                                                                                                    Marian Butrym
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:13
Niemen na okładkach czasopism
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:21

1976 X 31 Razem

Atystyczne oczyszczenie Czesława Niemena


   Longplay ,,Katharsis" nagrałem rok temu, ale muzyka, jaką ta płyta zawiera, nie zestarzała się. Jest to pierwsza moja płyta fabularna; opowiada o tym, jak ludzie wyruszają w podróż z Centrum Nieskończoności w Przestrzeń. Docierają do naszego Układu Słonecznego, znajdują obiecującą pod względem biologicznym planetę. Lądują na niej - to Planeta Ziemia. Wszystko to dzieje się w mojej muzyce. Najpierw jest utwór ilustrujący triumf wielkich uczonych - Odkrycie nowej Galaktyki. Później Mleczna Droga - podróż przez otchłanie Kosmosu. Wreszcie Planeta Ziemia: obrazy szybowania w przestworzach, z wyłączonymi silnikami, brama w obłokach, dwie katastrofy pierwszych statków, w reszcie szczęśliwe lądowanie następnych (na dodatkowych spadochronach). Ogląda¬my Pejzaż Planety Ziemi, odkrywamy Fatum czyli Przeznaczenie: ludzie, którzy wylądowali na Ziemi, nie przeczuwali jego istnienia, nie wiedzieli, że podlegając teraz prawom ziemskim, utracą nieśmiertelność. Przemijanie - ono właśnie będzie teraz decydować o wszystkim.
   - Pieczęć ilustruje dalszy ciąg dziejów przybyszów. Napiętnowani utratą nieśmiertelności, przybysze rodzą potomków, oczywiście w celu przetrwania. Po wielu wie¬kach na Ziemi następuje przeludnienie. W walce o byt decyduje siła, ludzie tworzą armie do samozwalczania, powszechną plagą staje się handel. Z listu do M. to moje własne refleksje (utwór jest wokalny), refleksje człowieka żyjącego współcześnie, uczestniczącego w wielkich przemianach cywilizacji. Tematem jest Czas. Mówi się często: spieszę się, nie mam czasu. Sam kiedyś napisałem, że czas płynie jak rzeka. Teraz wiem. że to nieprawda. To jest ta jedyna wartość we Wszechświecie (prawda, że ledwie uchwytna), która stoi, jest nienaruszalna. Bo właśnie ruch całej materii, ruch, jaki się odbywa wokół nas i w nas samych - to wszystko powoduje złudzenie, że mija czas. Niestety, to przemija¬my my sami i wszystko, co żyje.
   - Kolejny utwór na mojej płycie to Próba ucieczki. Jakiej? Skąd? Dokąd? Ucieczki przed śmiercią. Ludzie walczą ze śmiercią od wieków: zdobycze wiedzy, dokonania medycyny, podboje Kosmosu to właśnie takie próby ucieczki przed śmiercią. Tytułowy, główny utwór płyty ,,Katharsis" nawiązuje do tęsknoty Człowieka do nieśmiertelności. Ma związek z tymi dogmatami religijnymi, które mówią o i śmiertelności duszy. Ilustrując to chciałem pokazać tęsknotę duszy człowieczej za miejscem prawdziwego swego powstania, a więc jakąś tam umowną planetą, w Centrum Nieskończoności.
   - Wreszcie, puentujący całość utwór Epitafium - pamięci mojego zmarłego przyjaciela, perkusisty Piotra Dziemskiego. Jest to jeden z dwu na tej płycie utworów wokalnych. Nagrałem go, podobnie i pozostałe, sam; jest tu dość ciekawie brzmiący chór, oczywiście jednoosobowy, nagrany na ścieżkach taśmy magnetofonowej. W tym utworze brzmi motto płyty: jak jeszcze długo skrzypiący frazes ,,takie jest życie" jednym będzie usprawiedliwieniem niedorzecznej śmierci człowieka.
Bo wiadomo że, najłatwiej jest rozłożyć ręce i stwierdzić i stwierdzić po prostu takie jest życie... Ale niestety nikogo za to winić nie można- jesteśmy tak dalece niedoskonali i nieporadni, że stać nas tylko na takie stwierdzenie: Takie jest życie, That's life. Podobnie w innych językach.
   - Fabuła mojej płyty ma trochę wspólnego z wyświetlanym w naszych kinach, niedawno także w TV, filmem ,,Wspomnienia z przeszłości'', opartym na  książce pod tym samym tytułem. Przeczytałem tę książkę już po nagraniu płyty. Są tam oczywiście spekulacje na temat początków Człowieka, sposobu, w jaki znalazł się na Ziemi. W tych dociekaniach nieraz zastanawia mnie, dlaczego właściwie człowiek tak krótko żyje?.
   - Płyta ,,Katharsis'' zawiera na ogół utwory nowe, wszystkie mojej kompozycji. Tytułowa Katharsis powstał na zamówienie Teatru w Gnieźnie, do sztuki ..Mindowe'' Słowackiego i Forda-Hanaoki, jest to zresztą to samo nagranie. Fatum i Planeta Ziemia to także utwory z tej sztuki, na longplayu trochę zmodyfikowane.
   - Płyta jest krokiem naprzód w moim rozwoju artystycznym. Sygnałem moich nowych zainteresowań był poprzedni polski longplay
   - ,,Aerolit'' Zawierał równo oderwane fabułki, w poszczególnych utworach. Pojęciem aerolit posłużyłem się nieprzypadkowo, już wtedy chciałem symbolicznie nawiązać do przynależności Człowieka do całego Wszechświata. Wyobrażałem sobie, że człowiek jest jak meteor, który przeciął otchłań Kosmosu i wylądował na Ziemi. Bogata biograficznie planeta dała mu podstawy rozwoju życia w ogóle, ale człowiek dalej żyje jak meteoryt – spala się, ginie. Po prostu podlega  Czasowi.
   - ,,Katharsis'' jest płytą przemyślaną od początku do końca. Myśl jest bardziej konkretna niż w przypadku ,,Aerolitu'', moje możliwości wyrażenia tej myśli – większe Katharsis jest zaledwie pierwszą częścią fabuły, jaką chciałbym kontynuować na następnych płytach. Pracuję w tej chwili nad dalszym ciągiem opowiadania o dziejach ludzi, o ich życiu na Ziemi.
Wykorzystuję do tego poezję Norwida, wiersze, w których poeta mówi o cywilizacjach, o upadkach Wielkiej Cywilizacji, np. o Grecji (wiersze Marmur biały i Larwa). To są problemy do dziś aktualne. Tego materiału muzycznego i słownego, starczy mi na kilka następnych płyt.
   - Potem? Potem znów chcę powrócić do spraw Kosmosu, do konkretnej Ucieczki Człowieka. Będą to obrazki i opowiadania z cyklu W hołdzie wielkim uczonym i kosmonautom.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:27
Okładki czasopism -kolejne
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 12, 2019, 11:31
Andrzeju, swietnie, bo ja tych materiałów (chyba) nie mam. Oj, będzie baza na skalę kraju i Europy...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:42

    1997 XII 16  Głos Słupski

   Piękny jest ten dziwny świat

Czesław Niemen - według ,,Encyklopedii Polskiego Rocka" - to ,,postać - pomnik polskiego rocka, ale też muzyki z jednej strony typowo rozrywkowej, a z drugiej awangardowej; prekursor i klasyk; wielka indywidualność; wybitny wokalista i kompozytor, którego album ,,Niemen Enigmatic" przewyższa wszystkie wcześniejsze i późniejsze płyty naszych artystów".

Dotychczas artysta wydał łącznie w kraju i za granicą ponad 20 płyt długogrających, nie licząc singli i pojedynczych nagrań na płytach zbiorowych lub firmowanych przez innych artystów. Ostatnia, jak dotąd, jest płyta ,,Terra Deflorata" z 1989 roku. Obecnie pracuje nad nowym albumem, przeznaczonym między innymi dla przyszłych posiadaczy sprzętu audio-wideo DVD. Ponadto kontynuuje rozpoczęty dwa lata temu pierwszy projekt pt. ,,Niemen od początku". W tym zbiorze znajdą się cyfrowe rekonstrukcje wszystkich nagrań dokonanych w latach 1962-80 i wydanych przez Polskie Nagrania. W przyszłości zamierza także prze¬nieść na płyty CD dwa inne zbiory - ,,Niemen - Epizody" - wszystko, co nagrał w Europie Zachodniej i USA, oraz ,,Niemen - muzyka teatralna i filmowa".
Żoną Czesława Niemena jest najpiękniejsza polska modelka, Małgorzata Niemen, która również uprawia malarstwo (akwarele). Mają dwie córki: Natalię i Eleonorę.

- Czy trudno jest być innym, zwłaszcza w czasach totalnej uniformizacji?

- Ma pani na myśli czas, kiedy startowałem? Na początku lat sześćdziesiątych PRL była najbardziej liberalnym krajem ze wszystkich Demoludów. Jednak za swoją inność musiałem płacić.

- Właśnie - ile to pana wówczas kosztowało? Każdy robotnik musiał mieć wtedy zdanie na pański temat... Zdaje sobie pan sprawę z tego, że wywołał pan kilkadziesiąt lat temu coś na kształt rewolucji obyczajowej?

- Nie przypisuję sobie aż tak ,,doniosłej" roli.

- Jednak dziś żaden muzyk nie potrafi tak podzielić społeczeństwa, wywołać tylu kontrowersji na swój temat.

- To prawda. Pamiętam prasowe tytuły w rodzaju ,,Niemen a sprawa polska". O ile dzisiaj żaden ekscentryk nie budzi większych emocji, wówczas taki ktoś jak ja szerzył powszechne zgorszenie... Najbardziej niepożądany, zwłaszcza dla ówczesnych decydentów, był mój wygląd. Szczególnie pismo ,,ITD" celowało w ośmieszaniu mnie w oczach moich fanów. Skutek był zawsze odwrotny od zamierzonego. Przetrwałem.

- W końcu przekonał pan wiele osób do siebie, ale znowu zmienił kierunek - rozwinął instrumentarium, skomplikował utwory, zaczął korzystać z elektroniki. Czy znowu była to chęć wędrówki pod prąd czy twórcza ewolucja?

- Kierunku nie zmieniłem... Raczej przyspieszyłem swój bieg do przodu. Jakiekolwiek spekulacje nie wchodziły w grę. Powodowała mną czysta ciekawość odkrywania, a nie chęć zaskakiwania czymś nowym.

- Jak pan teraz patrzy na swoje dokonania sprzed lat kilku¬nastu? Biorąc pod uwagę, że najbardziej popularne są stare piosenki, a nie późniejsze utwory o rozbudowanej aranżacji... Ludzie wciąż chcą słuchać ,,Pod papugami".

- Że patrzę życzliwie, dowodem jest projekt, któremu się obecnie poświęcam. Pracuję obecnie nad zebraniem w jedną całość wszystkich nagrań powstałych w okresie 1962-80. Na 12 płytach CD zamierzam umieścić piosenki, które kiedyś były wydane na winylowych albumach. Zbiór ten nosi tytuł ,,Niemen od początku". Na razie jestem na półmetku. I choć zabieg jest niezwykle pracochłonny, technika komputerowa ułatwia tak dalece całe przedsięwzięcie, że sprawia mi to niekłamaną przyjemność. Całość powinna się ukazać w przyszłym roku, na 35-lecie pracy twórczej.

- A co z albumem z najnowszymi, premierowymi nagraniami?

- Również planuję wydać go w przyszłym roku. Jak dobrze pójdzie, nowa płyta będzie czymś więcej niż tylko zbiorem piosenek. Nowa jakość także jako nowość techniczna. Będzie to w pełni autorski album audio-wideo w nowym formacie DVD. Muszę dodać, że czeka mnie jeszcze w niedalekiej przyszłości praca nad dwoma innymi zbiorami z archiwum sprzed lat. Pięć płyt z nagrań wydanych za granicą oraz co najmniej kilka z muzyką teatralną i filmową.

- Wydaje mi się, że ostatnio jakby bardziej się pan ujawniał koncertowo?

- Właściwie liczba koncertów jest niezmiennie taka sama od kilkunastu lat. Zwykle wyjeżdżam w trasy po Polsce wiosną i jesienią. W tym roku jedynie bardziej zdecydowanie ujawniłem swoją obecność w mediach. No i miasto mojego zamieszkania, czyli Warszawa, mniej udawała, że nie ma w stolicy zapotrzebowania na moje koncerty...

- Jak podchodzi pan do wykorzystywania swoich utworów przez innych twórców?

- Z życzliwością. Niekiedy z ciekawością lub miłym zaskoczeniem.

- Czy wie pan, ile było w sumie wykonań ,,Dziwnego świata"?

- Nie liczyłem. Sam mam nagranych pięć wersji. Młodzi ludzie często stawiają sobie za cel podołać nie najłatwiejszej formie mojej piosenki. Jak dotąd, tylko Kasia Kowalska poradziła sobie, znakomicie interpretując ją po swojemu.

- A propos ,,Dziwnego świata". Czy nie sądzi pan, że tamten świat z dzisiejszej perspektywy wydaje się bardzo naiwny, wcale nie tak okrutny?

- Zło było mniej widoczne ze względu na bardziej represyjne organa porządku publicznego, jak i niepublikowane wiadomości o wszystkich przestępstwach. Jednak wydaje mi się, że dzisiaj - pomimo nagłaśniania każdej zbrodni - jest większa nadzieja na normalność. Co prawda nie wierzę już tak żarliwie, że dzięki ludziom dobrej woli świat roztoczy swoje piękno przed każdym z nas. Co do jednego nie mam wątpliwości. Świat jest piękny, ale piękny tylko w swojej surowości praw natury. Jest też niebezpieczny. Dlatego nadziwić się nie mogę, że ludzie zamiast zjednoczyć się w zbiorowym rozumnym działaniu, wciąż jeszcze tworzą sprzeczne armie dla zabezpieczenia egoistycznych interesów.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 11:46
Okładki -ciąg dalszy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 14:51
   1980 Razem

   Czesław Niemen - Postscriptum

   Widząc na wystawie księgarni muzycznej najnowszą płytę Cze¬sława Niemena pomyślałem sobie, że nareszcie nastąpi rozwiązanie zagadki MIDEM'80. Na płycie tej znalazły się przecież wszystkie utwory, które Niemen miał wykonywać w Cannes.
   Jak wiadomo, wyprawa na MIDEM była liczna i mocno (stanowiskami) obsadzona. Z zapowiedzi wynikało, że Niemen jedzie po wawrzyny i... kontrakty. Przygotowani byliśmy do zawojowania świata (muzycznego show-businessu) zabrakło ,,tylko" rozsądku i realnej oceny możliwości Nie¬mena i naszego przemysłu rozrywkowego. Publikacje, jakie ukazały się w prasie po zakończeniu MIDEM, mogły każdego czytelnika przyprawić o ból głowy. Jedni żurnaliści twierdzili, że koncerty Niemena były wspaniałe, znakomite. Inni dla odmiany uważali coś wręcz przeciwnego (małe zainteresowanie publiczności, menagerów). Jeszcze inni zajęli pozycję wyczekującą ze wskazaniem na sukces (Nieme¬na). W sumie chodziło o dwa lub trzy występy artysty, którego osiągnięcia i aktualne możliwości znane są na wylot kolegom po piórze, skąd więc tak diametralnie różne opinie? Jak zwykle za¬działały tu mechanizmy personalno-koniunkturalne, które znakomicie zaciemniły prawdę, kto wrócił z tarczą a kto na tarczy.
   Dlatego też widząc płytę ,,Postscriptum" (która też prezentowa¬na była w Cannes), sądziłem, że wątpliwości co do rodzaju muzyki, jej wartości, repertuaru, jaki wykonywał Niemen na MIDEM będą wyjaśnione. Wprawdzie płyta to nie to samo co wysłuchanie i obejrzenie koncertu, lecz daje ona pewne wyobrażenie o tym, co w Cannes zaprezentował Czesław Niemen. Z tego też względu ,,Postscriptum" oceniać można na dwóch płaszczyznach: jako zwiastun dla zagranicznych odbiorców mówiący o Niemenie muzyku, kompozytorze i wykonawcy, za¬pewne więc z tą myślą do Cannes zabrano pewną ilość tzw. promotion copy i jako swoiste novum w twórczości Niemena (cała płyta nagrana solo), co jest istotne dla polskich fanów. Z punktu widzenia lub raczej słyszenia odbiorcy zagranicznego ,,Postscriptum" ma dla niego wartość zerową. Niespełniony bowiem został podstawowy warunek przy tego rodzaju promocjach - program musi być wykonywany w języku angielskim. Czy to się nam podoba, czy też nie, takie są prawa muzycznego biznesu. Drugim poważnym mankamentem tej płyty jest bardzo niska jakość muzyki, co przy niezrozumiałym tekście dla zagranicznych słuchaczy jest wystarczającym powodem, by zdjąć ją z adaptera po wysłuchaniu jednej kompozycji. Wydanie tej ważnej płyty (ze względów handlowych i prestiżowych) w miękkiej nie rozkładanej okładce, bez tzw. grzbietu dopełnia tylko obrazu słabości naszych speców od show-businessu.
   Jeżeli zaś zatrzymamy się dłużej nad wartościami i odczuciami, jakie niesie z sobą wysłuchanie ,,Postscriptum", to mają one charakter ambiwalentny. Z jednej strony poezja Jana Brzechwy i Jarosława Iwaszkiewicza oraz bardzo udane teksty Niemena, a z drugiej zaś kiepska ilustracja muzyczna, bez polotu skomponowana i jeszcze gorzej zagrana. Różnica pomiędzy tekstem, który już sam w sobie jest nośnikiem dużych doznań estetycznych i emocji, a muzyką jest ogromna. Jeśliby Niemen świadomie zrezygnował z nadawania oprawie muzycznej roli pierwszoplanowej lub równorzędnej, a skoncentrował¬by się na stworzeniu tzw. backgroundu dla tekstu opinia moja o ,,Postscriptum" byłaby też inna. Wchodzimy oto na teren rozważań, co jest ważniejsze - tekst czy muzyka? To pytanie jest szczególnie ważne w kontekście poszukiwań Czesława Niemena, który konsekwentnie od wielu lat czyni próby przybliżenia szerokiemu odbiorcy twórczości wybitnych poetów wraz z komponowaną przez siebie atrakcyjną szatą muzyczną.
   Podobną rolę np. we Francji spełnia Leo Ferre którego ilustracje do wierszy tak znanych poetów jak Apollinaire, Baudelaire, Rimbaud, są nad wyraz udane. Ferre nie kreuje siebie na większego twórcę od artystów, których dzieła go zainspirowały. Muzyka jego podąża krok w krok za słowami, otacza je, przypomina to kunsztowną oprawę jaką dajemy szlachetnemu kamieniowi nie zapominając kto jest dla kogo.
   Inaczej widział rolę muzyki i poezji zespół As Ra Tempel i Klaus Schulze. Na początku lat siedemdziesiątych tworzyli oni misteria, w których muzyka elektroniczna powodowała niezwykłe napięcia, a poezja je uwalniała. Pamiętam jak dziś, kiedy to w małym monastyrze na północy Francji kilkuset słuchaczy zostało wprowadzonych w stan ekstatycznego oczekiwania na coś, co miało nadejść lecz było nieznane. Płynąca muzyka pokonywała coraz wyższe progi a my razem z nią, kulminacja przybliżała się, była, trwała w każdym ze słuchaczy, stawała się coraz cięższym brze¬mieniem nie do wytrzymania. I wtedy Rosi Gottsching zaintonowała fragmenty Pieśni czwartej Maldorna autorstwa Lautreamonta. Wrażenie było cudowne. Muzyka i słowa stały się komponentami ekstatycznego przeżycia.
   Niestety, nie ma tego na płycie ,,Postscriptum". Analizując utwór po utworze doszedłem do wniosku, że tworząc i wykonując całą muzykę za pomocą instrumentów elektronicznych Niemen podjął się pracy ponad swoje możliwości. Jako instrumentalista i posiadacz kilku ,,zabawek" elektronicznych nie ma zbyt dużo do powiedzenia. Każdy z czołowych muzyków parających się elektroniką do nagrania płyty używa około 20-40 instrumentów, ale nawet wtedy jego satysfakcja nie jest pełna. Dochodzimy teraz do bardzo ważnego mankamentu w oprawie muzycznej ostatniej płyty Niemena. Cała czołówka muzyki elektronicznej jak Tangerine Dream, Klaus Schulze, Vangelis, Edgar Froese, zdaje sobie sprawę z tego, że pomimo wykorzystania, jak wspomniałem, 20-40 instrumentów, ubóstwo barwowe, kolorystyczne, harmoniczne ich muzyki jest ogromne. Wzbogacają ją zatem takimi instrumentami jak skrzypce, wiolonczela, gitara, saksofon, flet. Niemen zaś postępuje odwrotnie. Dlaczego? Lepsi instrumentaliści, mający nieograniczone możliwości sprzętowe po latach prób, eksperymentów, niepowodzeń doszli do wniosku, że szansa rozwoju muzyki elektronicznej tkwi w małżeństwie z instrumentami, akustycznymi. Szkoda że nad Wisłą nie korzystamy z cudzych pomysłów, doświadczeń, tylko sami raz po raz wyważamy otwarte drzwi.
   Faktem niezaprzeczalnym jest to, że ,,osiągnięcia" Niemena jako kompozytora muzyki i jej jedynego wykonawcy zaprezentowane na płycie ,,Postscriptum" powinny być jak najszybciej zapomniane. I należy potraktować je raczej jako swoisty wypadek przy pracy niż jako nową koncepcję, wizję twórczą.


                                                                                                                                                                       Karol Majewski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 15:05
Okładki -ciąg dalszy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 15:18

   1984 II 12    Wprost

   Okrzyczano mnie prorokiem

Pokolenia przechodzą - pisał poeta, by nieco później zadumać się nad rzeczywistością i czasem, w którym wszystko wraca. Przemijać, lecz nie milczeć. Bo swoją obecność trzeba obwieścić, kwestionując sens dotychczasowego istnienia, nieprzejrzystość i depersonifikację nowoczesnego świata.

To naturalna dążność: pokazać się, wyróżnić, zaznaczyć swoją odrębność. Tak postępują jednostki, grupy, generacje. Byłem manifestującym indywidualistą. Stad też nie utożsamiam się całkowicie z pokoleniem lat sześćdziesiątych. Myślę zwłaszcza o hipisach, którzy co prawda przychodzili na moje koncerty i podpisywali się pod tym, co wówczas śpiewałem, ale nie starałem się być wyrazicielem ich idei. Mając bowiem coś z natury człowieka przekornego, nie ufam ostatecznej definicji jakiegokolwiek ruchu. Za to nigdy nie wątpiłem, że chcę być wierny wartościom humanistycznym w ogóle, że dla nich warto żyć.

Ależ ruch hipisowski, który mieści się bezsprzecznie w szerokim nurcie walki o nowa kulturę, stawiał je na pierwszym miejscu. Wszak to tu głoszono między innymi konieczność odbudowania ludzkiej natury, świadomego przeżywania każdej chwili egzystencji własnej i cudzej oraz podważano sens poświęcania się na rzecz czegokolwiek innego niż konkretny człowiek.

Hipisi mieli wiele pięknych założeń. Z czasem dołączyli jednak do nich ludzie bardzo niedojrzali. Część zamierzała po prostu zarobić, przejechać się do raju. Takie zjawiska negatywne, rozkładające, wspólne są różnym ruchom. To samo można było zaobserwować w środowisku ówczesnych piosenkarzy.

Spotkania z hipisami...

...były na ogół zupełnie przypadkowe. Zetknąłem się z ludźmi wiarygodnymi, którzy głęboko przeżywali swoją rolę i do dziś nie rozstali się z ideałami młodości. Inni natomiast zrezygnowali z nich dość szybko. Przyznam się, że odczuwałem pewną więź z tym ruchem, mimo że oficjalnie do niego nie należałem.

Wspomniał pan o przekorze.

Tak. Wobec dogmatów. W muzyce są one tak samo niebezpieczne, jak w myśleniu. Prawdą niepodważalną jest jedynie fakt istnienia wszechświata. Moja przekora dotyczy też zła, kłamstwa, głupoty - właściwie powiedziałbym - nieświadomości w pełnym tego słowa znaczeniu.

Tęsknota za wyłamaniem się z koszmarnego świata bezosobowości, świata frazesów i szablonów bliska była wszelkim ugrupowaniom kontestacyjnym lat sześćdziesiątych. Celem ich sprzeciwu stała się nie tylko dotychczasowa kultura, ale także normy etyczne, organizacje społeczne i wzory zachowania. Czy widział pan siebie w tym samym szeregu?

Niezupełnie. Ja przecież z tej kultury czerpałem, byłem jej narzędziem, na niej budowałem domy z lodu, które topniały i wciąż topnieją. Uważam też, iż bunt przeciw ustalonym kanonom jest daremny. Dlaczego? Bo nie da się ich zburzyć. One się przeistaczają, zmieniają wskutek ewolucji. Trochę na wyrost okrzyczano' mnie prorokiem. Rzeczywiście, coś głosiłem, ale nie miałem odpowiedniej świadomości. Jakkolwiek dane mi było przemawiać, to jednak nie obiecywałem sobie zbyt wiele jako człowiek - egoista. Przypisywano mi również niewłaściwe intencje. Stałem się idolem mimo woli, bo przecież nigdy nie zabiegałem o sławę i popularność. To wynikało z tego. co usiłowałem wtedy stworzyć. W końcu dostałem cięgi. Ale mówię o tym bez żalu, bo i go nie czuję. A może inni mieli rację? Wówczas jednak podchodziłem do tego inaczej, bardziej emocjonalnie.

Nie mógł pan narzekać na brak zainteresowania.

Kupowano moje płyty, przychodzono na koncerty, otrzymywałem dużo listów. To sprawiło, że w pewnym sensie stałem się bardziej odpowiedzialny jako twórca. Zacząłem zwracać uwagę na stronę słowną swoich utworów. Dlatego sięgnąłem po poezję, co naturalnie nie wszystkim się podobało.

Komu?

Przede wszystkim autorom tekstów. To niezadowolenie dało się zauważyć w rozmowach kuluarowych, ale były też skutki innego rodzaju: urwała się współpraca z radiem i telewizją. Na wiele lat. Odwilż nastąpiła dopiero w roku 1979.

Młodzież chętnie przyjmowała wiele zewnętrznych atrybutów stroju i zachowania hipisów, co nie zawsze oznaczało akceptację ideowych założeń ruchu. Jakie znaczenie miał dla pana sposób noszenia się?

Cóż, strój i włosy - to była prowokacja. Miałem do tego prawo. Byłem młody. W tej postaci manifestowałem swój nonkonformizm. Bawiło mnie to, tym bardziej że widziałem ów bezmyślny protest ludzi bez poczucia humoru. Ale dziś dzieje się podobnie. Dorośli strofują swoje dzieci, a przecież ongiś sami byli pouczani.
W tamtych latach posądzano mnie o demoralizowanie młodzieży. Zarzucano mi dekadentyzm i branie narkotyków, chociaż ze środkami odurzającymi nie miałem nic wspólnego. Niepokoi mnie pewien totalitaryzm idei. nietolerancja, potępianie z kretesem wszystkiego, co jest inne. To objaw niewyrastania ludzkości z dzieciństwa- Norwid pisał, że człowiek, jest wiecznym dzieckiem i prawie nigdy nie osiąga wieku dojrzałego. Mając dopiero lat 44, tak niewiele wiem i rozumiem. I wątpliwe, czy kiedykolwiek będzie inaczej. Człowiek zbyt krótko żyje. Przez ten czas po prostu nie zdąży dojrzeć ani do pokory, ani. do pojmowania pewnych prawd i zjawisk.

Odnaleźć się w czasie mierzonym zwykle mniej lub bardziej spektakularnymi sukcesami - to zadanie niemal dla każdego.

Chwila miniona wydaje się zawsze pełniejsza, bośmy ją przeżyli, podczas gdy teraźniejszości dopiero doświadczamy, nieufni i zafrasowani. Poeta pisał:

   -Nie tylko przyszłość wieczna
    jest -nie tylko!...
   I przeszłość, owszem,- wieczności, jest dobą:
   Co stało się już, nie odstanie
   chwilką...
   Wróci Ideą. nie powróci sobą".


Rację mają więc ci, dla których przeszłość z przyszłością splatają się w jedną całość, w wieczność.

Pokolenie lat sześćdziesiątych, zwłaszcza na Zachodzie, przeżywało szczególna fascynację tradycjami filozofii Wschodu. Tam poszukiwano nowej religii, drogi wiodącej do, ziemi obiecanej,,. Czy pan również interesował się kulturą orientalną.

¬Bardzo pobieżnie, urzekła mnie rezygnacja z pośpiechu. Jeżeli człowiek uparcie powraca do słowa: pokora, to może przestać się spieszyć. Z dużym pożytkiem dla niego. Ja również staram się hamować siebie. Pomysł goni pomysł, ale nie mówię sobie: muszę. Nie wiem, co mnie czeka za rok, za dwa lata... Mam poważne obawy, a mimo to zachowuję spokój. Pytanie: jak osiągnąć taki stan ducha? Otóż jestem zdania, że działając należy częściej myśleć o innych, służyć pomocą potrzebującym, a jednocześnie unikać czynności pozornych.
Odbudowanie ludzkiej kondycji należy zacząć od siebie, od uporządkowania własnej psychiki, wyrugowania leży zacząć od siebie, od uporządkowania własnej psychiki, wyrugowania tego, co kaleczy osobowość. W poszukiwaniu pełnej autentyczności i prawdziwego kontaktu z ludźmi odwołuję się do refleksji nad sobą. Chodzi o pewien rodzaj oglądu wewnętrznego, wejrzenia w głąb ,,ja", do środka, by lepiej umieć rozpoznawać swoje dążenia i pragnienia.

Czy jest pan nadal zdziwiony światem? Jak twórca odbiera swoje utwory po latach?

Bywam nie tylko zdziwiony, ale i naiwny. A piosenka ''Dziwny jest ten świat" nie zestarzała się wcale. Jeśli występuję, to często ją śpiewam. Na życzenie słuchaczy. Jednakowoż na ogół niezbyt chętnie wracam do piosenek z tego okresu. Dlaczego? Tu właśnie pojawia się owa przekora.
Zawsze próbowałem poszukiwać drogi bardziej godnej człowieka. Stąd też kompozycje do wierszy Norwida. Jego utwory były i są obrazoburcze. Ale poeta wskazuje wyjście, ma program. Dlatego ta twórczość towarzyszy mi od samego początku. Bardzo cenię też Herberta. Jego wiersze to właściwie synteza poezji. W 1975 roku pracowałem nad programem ''Pan Cogito". Nagrałem jednak tylko ''Kamyk" z tomu ''Studium przedmiotu".

Instynktownie wyrażał pan to, co nurtowało ówczesną  młodzież.

Także tę niemoc, która ciąży na każdym pokoleniu. Z czasem wszystkie słowa i wypowiedzi stają się nieistotne, tracą swą moc. Poszczególne generacje i tak się będą zmagać o tożsamość, i tak będą szukały może nie lepszych, ale innych rozwiązań, będą poprawiały świat.
W zasadzie to zupełny przypadek, że wypowiadam się w muzyce. Za dużo ludzi robi to samo. I cóż człowiek osiągnął w ogóle? Utwierdził swą mizerną władzę nad ziemią? Jakim kosztem? W każdym razie nie narzucam własnej wypowiedzi muzycznej.

Utworem ''Bema pamięci żałobny - rapsod" odsłonił pan nowe możliwości rozwoju piosenki. Okazało się, że muzykę można doskonale dopasować nawet do najtrudniejszego tekstu.

Moje pokolenie zaczęło od naśladowania rocka w oryginale. A że z językiem było nie najlepiej, pojawiło się hasło: polska młodzież śpiewa polskie piosenki. Szukano więc słów krótkich, podporządkowanych muzyce, nie ubogich w treść. Teksty były na ogól banalne. Z czasem język stworzył system obowiązujący jeśli chodzi o rytmizację frazy ''Bema..."- to prawdziwa rewolucja. Stopniowo odkrywałem nietypowe frazowania. W pewnym momencie żaden tekst nie sprawiał mi już kłopotów.

Nadal pan komponuje, jak gdyby zgodnie z przesłaniem poety: ''ocalałeś nie po to, aby żyć, masz mało czasu, trzeba dać świadectwo"?

W tej chwili nie współpracuję już ani z teatrem, ani z filmem. Wyjątkiem jest olsztyńska Pantomima - moje natchnienie od wielu lat. Wkrótce wystawi ona ''Bankiet" według Gombrowicza z moją muzyką. Zamierzamy już w marcu spotkać się w Olsztynie na wspólnych przedstawieniach tej sztuki i przygotowanego przeze mnie programu ''Terra deflorata". Teraz zająłem się tym, co zawsze odkładałem na potem. Może za późno?

                                                                                                                                                                                                                             
                                                                                                                                      Rozmawiał: Eugeniusz Jarosik
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 17:29
   1978   Magazyn "Jazz"
   
                                 
         Robić coś ważnego

   1.

   Czesław Niemen ma na sobie koszulkę z emblematem XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. Kilka dni temu wrócił z Hawany. Wziął tam udział w "espectaculo de gala de Polonia" razem z innymi artystami reprezentującymi nasz kraj (2 VIII), a ponadto wystąpił w koncercie pieśni politycznej i dał dwa recitale: w festiwalowym klubie polskim i w kompleksie szkół artystycznych.

   Specjalnie na ten wyjazd przygotował "Hymn do Matki Ziemi". Jest to 24-minutowy utwór o kantatowej formie, w którym zostały wykorzystane fragmenty wierszy słynnych poetów Europy i Ameryki, z zachowaniem języka oryginału.

   Na recitalu dla przedstawicieli miejscowego środowiska twórczego obecny był kubański wiceminister kultury: "W czasie spotkania, które odbyło się po koncercie, zwrócił uwagę zebranych na to, że warto wprowadzić do popularnych pieśni trochę literatury - opowiada Niemen i zaraz przenosi się na krajowy grunt. - My jesteśmy w innej sytuacji, u nas często zwalcza się poezję śpiewaną. Dzieje się tak z prostej przyczyny - wiele osób ulega złudzeniu, że niejako "automatycznie" tworzy dzieła włączając do swoich prac poezję przez duże "p". Sprawa jest bardzo delikatna, zwłaszcza, że to, co powiedziałem, dotyczy właściwie wszystkich kompozytorów nie wyłączając mnie samego. Myślę, że ostra samokrytyka jest dla naszych twórców nieodzowna".

   2.

   W 1976 r. wycofał się z krajowego życia koncertowego. Była to reakcja na nieudolność i niekompetencję pionu organizacyjnego naszej estrady. Zamierzam ograniczyć się tylko do występów zagranicznych, nagrań płytowych oraz prac dla teatru i filmu. Jak dotąd stara się być konsekwentny. W Polsce wystąpił zaledwie z kilkoma recitalami (Zielona Góra, Łódź) oraz w grudniu ub. r. wziął udział w krajowych koncertach ekipy na "Jazz Yatra" - jako jeden z jej członków.

   Natomiast zagraniczne występy to poza wspomnianym udziałem w indyjskim festiwalu jazzowym, zeszłoroczne koncerty w ZSRR i tegoroczne w NRD i Czechosłowacji - wszystkie bardzo udane, a ponadto występy w klubach RFN (wiosną b.r.).

   "Na Zachodzie duże koncerty naszych artystów mijają się z celem. Dotyczy to również i mnie... Będąc w RFN słyszałem co nieco na temat jednej z naszych "eksportowych" grup. U nas mami się, że to taka "bomba", a tam na wielkich salach bywało po 100 osób".

   Niemen twierdzi, że miał na swoich recitalach komplety. Największy klub, w którym występował, mógł pomieścić około 300 osób.

   3.

   "W czasie pobytu na Kubie słyszałem miejscowy zespół, grający bardzo nowocześnie. Występował w nim organista. Grał niezwykle biegle. Nasi muzycy: Mikuła, Pawlik byli zachwyceni. Ja też byłem - początkowo. Ale po kilku utworach przekonałem się, że gra bez serca. Wielkim błędem instrumentalistów jest uleganie chęci pokazywania swoich szczytowych możliwości technicznych.
Z pozoru błyskotliwe improwizacje stają się ubogie w treść uczuciową".

   4.

   W końcu 1976 r. ukazał się 10 polski longplay Czesława Niemena - "Katharsis". Trudno sobie wyobrazić bardziej "autorską" płytę. Jest on tu kompozytorem, autorem tekstów i jedynym wykonawcą. Tylko dwa krótkie utwory zawierają partie śpiewane lub recytowane, "Katharsis" to właściwie longplay z muzyką instrumentalną - chwilami ilustracyjną, chwilami przywodzącą na myśl impresjonizm. Płyta eksponuje możliwości brzmieniowe syntezatorów i mellotronu, Trzeba tu jednak dodać, że w licznych fragmentach melodia naśladuje śpiew melizmatyczny, a rytmika jest stosunkowo prosta. "Katharsis" to dowód dążenia do większej formy - jakby suity scementowanej pozamuzycznymi treściami. Pierwsza strona płyty ma swoją fantastyczną fabułę jest opowieścią o przybyciu człowieka z Kosmosu na Ziemię. Druga - to dramatyczne rozważania nad nikłością tego, co dla nas najwspanialsze i największe - nad nikłością ludzkiego życia.

   Niemen bardzo sobie ceni ten longplay. Nie ulega wątpliwości, że bez "Katharsis" nie byłoby "Idee fixe".

   Wydany w b.r. album jest najbardziej zaawansowaną muzycznie propozycją Czesława Niemena. Nagrywał go z zespołem - spełnia on jednakże marginalną rolę (wyjątek stanowią sola Namysłowskiego i Radziejewskiego). Utwory stricte rockowe obok wzbogaconych elementami modern i free-jazzu oraz elektroniczne, quasi-symfoniczne poematy o ciekawej polifonii składają się na oryginalną całość. Warto odnotować wzbogacenie i zróżnicowanie warstwy rytmicznej, interesujące eksperymenty kolorystyczne - także w sferze wokalnej, a w melodyce wprowadzenie elementów zaczerpniętych z polskiej muzyki ludowej.

   To ostatnie pozostaje w, logicznym związku z wykorzystanymi w części utworów wierszami Cypriana Norwida. Pełen melancholii album "Idee fixe" ma już wyraźny program: mówi o potrzebie choćby chwilowego powrotu do życia blisko natury, wśród ludzi "co mają t a k z a t a k, n i e z a n i e", głosząc równocześnie pochwałę pracy. Nie - jako źródła bogacenia się, ale jako wyróżnika człowieczeństwa.

   Słabą stroną są pewne muzyczne dłużyzny, szczególnie rażące w utworach instrumentalnych "Białe góry" i "Twarzą do słońca". Niemen zgadza się z tym zarzutem. Trudno mu ocenić cały album, realizował go przez blisko półtora roku po trochu - kiedy tylko studio było wolne. Pod koniec przestało mu się podobać to, co nagrał na początku i chciał poprawić. Ostatecznie "Larwa" trafiła na płytę w zupełnie nowej wersji. A i tak nie jest zadowolony, bo utwór został źle zmiksowany: słowa tekstu nie są w pełni zrozumiałe.

   5.

   "Odczuwam często coś niedobrego ze strony środków masowego przekazu. Bądź "zmowa milczenia", bądź złośliwe przytyki. Są też sprawy, nad którymi trudno mi przejść do porządku dziennego. Np. rok temu brałem udział w audycji telewizyjnej "To Lubię" w ramach "Studia 2". Był to konkurs piosenkarski. Było kilku wykonawców - ci najbardziej "chodliwi" w radiu: Krawczyk, Wodecki, Prońko, Mec. I ja się tam znalazłem, z utworem "Pieśń Wernyhory". Była publiczność, byli prezenterzy - każdy zachwalał własnego faworyta. Mnie zapowiadał Marek Piwowski. Wszyscy wykonawcy odśpiewali swoje, zrobiono głosowanie i wygrałem. No i przyznam, że się ucieszyłem. Śmiałem się z kolegów: "Wykosiłem was!'. Wkrótce miało się okazać, że żart ów nie wykroczył poza próg budynku telewizji. Oglądam ten program - widzę, że zaczyna się głosowanie. Nagle: ucięte. Nie ma zakończenia. Dzwonię do Mariusza Waltera - wspaniały człowiek i na pewno wie, o co chodzi. Pytam. "Czy panu zależy na takim małym sukcesie?" - słyszę w odpowiedzi. "To wcale nie jest mały sukces" - mówię. Wielokrotnie zarzucano mi publicznie niekomunikatywność mojej muzyki i nagle wygrywam w takim konkursie, słuchacze wybierają mój utwór. To oznacza, że przeciętny odbiorca nie przepada za szmatławymi dyskotekowymi kawałkami albo za "Jak się masz kochanie". Raczej niektórzy redaktorzy radia i telewizji preferują takie piosenki... I niech pan powie, jakie ja mogę mieć odczucia? Czy jestem taki niebezpieczny, czy też niepożądany w tworzeniu tej "kultury masowej"? Swego czasu lansowany był pogląd o moim destruktywnym wpływie na młodzież. Teraz widuję na ulicy młodych ludzi - po 13, 14 lat - z moimi płytami. Nie myślę, żebym mógł wpływać na nich antywychowawczo. Wprost przeciwnie: poprzez swoja muzykę staram się przekazywać wartości bliskie narodowej kulturze".

   6.

   Pięcioletni kontrakt Niemena z CBS wygasł w zeszłym roku. W porozumieniu była mowa o nagrywaniu przynajmniej jednego albumu rocznie. Do pełnej realizacji umowy nie doszło.

   "Mogłem przygotować tyle płyt, ale co z tego - kiedy nie zapewniono mi odpowiedniej reklamy. Nie oszukujmy się: także dlatego, że jestem Polakiem i na dodatek nie zdecydowałem się na wyjazd z kraju. Nie zamierzam wdawać się z nimi w dyskusję i dochodzić swoich praw. To już nie ma sensu. Dobrze poznałem wytwórnię CBS. To wielka, nastawiona na komercję machina. Napisałem im w ostatnim swoim liście, że wcale nie muszę jeździć do Nowego Jorku, aby robić coś ważnego. Kariery światowe robią osoby na pewno zdolne, ale przede wszystkim umiejące być posłusznymi swoim "mecenasom"".

   Niemen ma w tej chwili kontakt z wytwórnią "Polydor" i najprawdopodobniej w przyszłości będzie nagrywał dla niej longplay.

   7.

   "Unikam słuchania płyt. Boję się ulec jakimś chwilowym modom" - mówi mój rozmówca. "Przesada, że się boję" - protestuje po chwili. - "Tak. dużo pracuję, prawie na okrągło, iż dosłownie nie mam chwili, żeby usiąść i posłuchać dla przyjemności".

   Przyznaje, że czuje się przemęczony. Niektóre oferty odrzucił, a i tak ma bogaty plan pracy na najbliższe miesiące. Od razu po powrocie z Kuby wziął się za komponowanie muzyki do "Dziadów", które w reżyserii Adama Hanuszkiewicza wystawi Teatr Narodowy. W przyszłości chce zrezygnować z pisania dla teatru, bardziej interesuje go kinematografia. Najnowsze większe przedsięwzięcia w tej dziedzinie to muzyka do długometrażowego filmu "Zapach ziemi" Dragovana Jovanoviča i telewizyjnego obrazu "Kronika Galla Anonima" Grzegorza Królikiewicza. Obecnie zaczyna też pracować nad podkładem muzycznym do serialu "Rodzina Leśniewskich" w reżyserii Janusza Łęskiego: "Trudne to dla mnie zadanie, bo jest to film o życiu domowym - proste, prawie banalne treści. Na pewno jest mi łatwiej przygotować muzykę, np. do filmu historycznego".

   Niemen nie kryje swojej satysfakcji z tego, co zrobił, ale zadowolony nie jest: "Wszystkie filmy, do których podjąłem się napisać muzykę, uważam za dobre. Jednak - jak dotąd - nie miałem szczęścia współpracować przy filmie znaczącym".

   8.

   Ostatnio poszerzył swoje instrumentarium o syntezator polifoniczny firmy "Korg" i fortepian elektryczny "Yamaha" posiadający ramę ze strunami - a więc mogący także brzmieć jak zwykły fortepian. Zestaw instrumentów, którymi rozporządza, ma tym większe znaczenie, iż zdecydował się występować i nagrywać prawie wyłącznie samodzielnie. Na estradzie posiłkuje się magnetofonem w przypadku efektów niemożliwych do osiągnięcia na żywo. W czasie koncertów na Kubie towarzyszył mu chór, który sam stworzył posługując się własnym głosem i operując techniką wielośladową.

   "Moje zainteresowanie malarstwem jest dość mocne. Dlatego mając możliwość tworzenia muzycznych obrazów samemu - i jak gdyby zazdroszcząc malarzom, którzy mogą wykonywać swe prace bez ingerencji innych osób - nie jestem w stanie oprzeć się tej pokusie".

   9.

   Najbliższe plany koncertowe: festiwal jazzowy w Debreczynie - na Węgrzech i występy w klubach RFN.

   Najbliższe plany nagraniowe: longplay dla "Supraphonu". Ponadto zamierza skomponować muzykę do utworu Edwarda Stachury "Missa pagana", ale traktuje to jedynie jako punkt wyjścia: "Chcę zrobić spektakl. Teatralna scenografia, obrazy. Sam będę wykonywał".

   Jednak jest to nie tyle zwrot Czesława Niemena ku poezji współczesnej co sięgnięcie po pozycje bardzo pasującą do jego artystycznego i życiowego credo.

   "Czytam często miesięczniki literackie, coś tam wyławiam. Ale nie szaleję na tym punkcie. Dla mnie poezja Norwida jest współczesna" - zwierza się Niemen. Norwidowska "Moja ojczyzna" będzie tytułowała jego czechosłowacki album.


                                                                                                                                              Wiesław Królikowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 17:57
   1989 nr.12   Magazyn Muzyczny

   Niemen. Temat na nowelę.

1.
   Czesław Niemen pokazuje mi okładkę swego longplaya Terra deflorata. Okładka - jego własnego projektu - jest już wydrukowana i to w 50 tysiącach egzemplarzy. Płyty jeszcze nie ma.
   Nacięliśmy acetat bardzo uważnie i oddaliśmy do Polskich Nagrań, żeby zrobili nam z tego pozytyw do matrycy - mówi w imieniu swoim i Veritonu, który wydaje Terrę defloratę. - Ale pierwsza przymiarka spowodowała zniszczenie acetatu. Trzeba było nacinać następny...
   Teraz wybiera się po próbną płytę do Pionek, Zawsze bardzo przejmował się wszystkim, co dotyczyło jego nagrań płytowych. Zawsze traktował bardzo serio swoją twórczość i swoich słuchaczy. Chciał, aby do ich rąk trafił jak najlepszy produkt.
   Tym razem okazja jest szczególna. Terra deflorata to jego pierwszy longplay po dziesięcioletniej przerwie.


2.

   Siedzę pod oknem, plecami do ogrodu, który niknie w chłodnawym, październikowym zmroku. Z prawej mam potężne biurko, przy którym zajmuje miejsce mój rozmówca. Z lewej - starą szafę. Za jej przeszklonymi drzwiami widać festiwalowe trofea, wypchana papugę, słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, tomy poezji Norwida i Herberta, wreszcie - album malarstwa Hierynumusa Boscha; artysty, którego twórczość przez wieki była uważana za dziwaczną i śmieszną, a od kilkudziesięciu lat ceniona jest za głęboki sens i ważką symbolikę.
   Dziwny jest ten świat.

3.

   Przed sobą mam pokój wypełniony przeróżną aparaturą muzyczną. Centralne miejsce zajmują komputerowe wieże, dobrze już znane z koncertów. Niemen nazywa te swoją maszynerię ''robotestra".
Słucham z nim fragmentów Terry defloraty  z cyfrowego magnetofonu DAT. Brzmienie jak z compact discu. Niemen, choć nie ma własnego odtwarzacza laserowego, nie tylko myśli o jak najlepszej płycie analogowej; obiecuje też kompaktową wersję.
   Pierwsze wrażenie: jest to jedna z bardziej udanych pozycji w bogatej dyskografii Niemena. Mówiąc zupełnie skrótowo: efektowny dowód żywotności jego stylu muzycznego. Niemen potrafi pozostać sobą i być nowoczesnym. Oczywiście Terra deflorata to też kolejne potwierdzenie wyjątkowości jego głosu, i ambicji jako autora tekstów. Ambicji, których rezultat - jak zawsze u Nie¬mena - może wydać się niektórym kontrowersyjny.
   A właściwie: musi.

4.

   Starałem się, żeby elektronika nie przesłoniła treści. Z całego systemu Yamahy wykorzystałem tylko dźwięki najbardziej naturalne: harfowe, organowe. Jest tu trochę efektów przeniesionych za pomocą samplerów z moich dawnych instrumentów elektronicznych - z Synthi AKS, z minimooga. Ale głównym źródłem dźwięków dla mojej komputerowej aparatury były brzmienia zwykłych instrumentów. Chodziło mi o to, żeby można to było odebrać jako żywy zespół.

5.

   Niemen mówi mi, że o powstawaniu Terry deftoraty dałoby się napisać nowele. Sam mogłem z daleka śledzić przynajmniej cześć jego perypetii. Gdy w 1984 r. robiłem z nim wywiad dla ''Magazynu Muzycznego" zapowiedział ten longplay i podał tytuł. W dwa lata później powie-dział mi, że jest w połowie pracy. Od schyłku zeszłego roku było wiadomo, że Terrę zamierza wydać Veriton i że Niemen już ją kończy.
   To kończenie trwało do późnego lata; podobno nawet odebrał przekazaną już Veritonowi taśmę, żeby coś jeszcze poprawić.
   W początkach swej kariery do¬prowadzał do białej gorączki reali¬zatorów nagrań swymi wymagania¬mi, niecodziennymi pomysłami aranżacyjnymi i zapędami do perfekcji. Jeżeli tu więc dodam, że Terrę defloratę nagrywał zupełnie sam, w zwykłym pokoju zwykłego domu (zajmowanego z rodziną), to powinno być jasne, dlaczego o mało co nie stała się ona Terra infinita. Nagrania ciągnęły się przeszło rok także dlatego, iż Niemen kilkakrotnie zwijał swe zaimprowizowane studio: brał aparaturę na koncerty. A z występów nie chciał zrezygnować już choćby z tego powodu, że pozwoliły mu na zakup jeszcze kilku urządzeń, przydatnych przy realizacji longplaya.
   Ktoś zapyta, dlaczego nie nagrywał w profesjonalnym studiu? Ja nie zadałem Niemenowi takiego pytania. W kraju nękanym prowizorkami można mieć największe zaufanie do własnej
prowizorki. Ale Niemen nie byłby sobą gdyby nie chciał na¬prawdę się uniezależnić i w tej dziedzinie: właśnie buduje sobie piwniczkę-studio.
   Mówi o niej: mój bunkier.

6.

   To w zasadzie powstało po tej naszej zawierusze, po stanie wojennym. W 1982 r. występowałem w Berlinie Zachodnim, w Szwecji ze¬tknąłem się z takim: pseudobojkotami. Wmieszano mnie w te polityczne sprawy. Niby, że poparłem to, co się stało w kraju, bo pokazano coś mojego w telewizji w grudniu' 81... Takie niesmaczne, takie prymitywne pomówienia... Śpiewałem wtedy prawie wyłącznie Norwida i były też zarzuty, że nie rozumiem, co śpiewam. Strasznie mnie to wszystko zgniewało.
   Pomyślałem: napiszę sobie coś żeby się rozładować. Takie detale na temat dziwnego świata ludzkich spraw. Były to białe wiersze. Później zacząłem je rymować, mocniej rytmizować i powstały z tego piosenki. Właściwie od razu myślałem o płycie, ale długo nikt nie przejawiał chęci, żeby mi ja wydać. Nie było mnie w telewizji, na listach przebojów...

7.

   Niemen mówi, że nie zawracałby sobie głowy nagrywaniem Terry defloraty, gdyby nie chciał jeszcze występować.
   Powrócił na estradę jesienią 1984 po blisko dwuletniej przerwie. W 1985 r. pojawił się w polonijnych klubach USA i Kanady: wtedy też kupił swe komputerowe instrumentarium.
   Zastanawia się i dodaje, że wznowił koncerty, bo chciał się jeszcze raz sprawdzić, i zrobił sobie sprawdzian bez taryfy ulgowej. Nawet przebił się ze swą muzyka do dzisiejszych nastolatków: w 1987 r, wziął udział w jarocińskim festiwalu i był dobrze przyjęty. Młoda publiczność najbardziej chciała usłyszeć Dziwny jest ten świat. Zaśpiewał na bis. Może nawet trochę zdziwiony.
   W 1980 r, zwierzał się na tamach ''Tygodnika Kulturalnego": Dosłownie nie znoszę tego gitarowego jazgotu, który kiedyś sam lansowałem. Może dlatego, że jazgot ciągle jest ten sam. Nic nowego. Następne pokolenie po prostu powiela po poprzednim pokoleniu.
   W 1987 r, - tuż po Jarocinie - zapewniał w wywiadzie dla .''Gazety Robotniczej": Nie zatraciłem fascynacji rockiem, dalej to czuję i pewnie więcej wiem na ten temat.
   Chyba i więcej już wiedział o samym sobie.

8.

   Właściwie te teksty kwalifikowałyby się też do innej muzyki. Ale za¬łożyłem sobie, że mają to być piosenki. Mało tego: piosenki rock'n'rollujące! Przyznam się, że nawet usiłowałem trochę nawiązać do mojej muzyki z końca lat sześćdziesiątych i z mojego CBS-owskiego okresu. Takie brzmienie perkusji, taka ekspresja całości...
  Trudno mi mówić o tej płycie obiektywnie bo jestem nią strasznie zmęczony. Cieszę się, że w ogóle skończyłem... Za długo to trwało. Teraz muszę przyspieszyć. Czeka w kolejce do nagrania dalszy materiał z mojego programu estradowego. Czeka też nie zrealizowana płyta z wierszami Norwida ''Pieśń od ziemi naszej", i chciałbym jeszcze nagrać te moje stare przeboje, które wykonuje teraz na koncertach.

9.

   W tym roku telewidzowie mogli zobaczyć, jak fetowano Niemena podczas jego recitalu na festiwalu opolskim.
   A nieco wcześniej pojawił się na szklanym ekranie w przedwyborczym programie Solidarności. Trudno nie zapytać o ten występ.
   Moje poglądy są bardzo proste - opowiada. - Uważam, że zgubą świata są partie polityczne... Ojciec nauczył mnie żebym się raczej nie wtrącał do polityki, bo nikt nie ma monopolu na prawdę i nie powinno się nikomu nic narzucać... Dlatego śmieszy mnie takie zacietrzewienie, jakie widziałem w programie Studia 2. ''Dokąd zmierza polska lewica?" Wstało dwóch młodych ludzi i domagało się rewolucji... Czyli co? Himalaje chcą tu zrobić? Wiadomo, że wszystkie rewolucje to są kataklizmy... i, że politycy to ludzie o wybujałych genach władczych. Ale trafiają się wśród nich postacie piękne, szlachetne. Jak nasz premier.

10.

   Obecny rok jest dla Niemena szczególny jeszcze z jednej przy¬czyny. W lutym przypadły jego pięć¬dziesiąte urodziny. W .''Jazz Forum" ukazał się z tego powodu okolicznościowy tekst. Później doszły gratulacje ''Sztandaru Młodych"...
   Ja się tym nie przejąłem - mówi Niemen, - Nie czuję się na te pięćdziesiąt lat. Nawet nie wiem, co mi lam powypisywali, bo nie zaglądałem...
   Wygląda lepiej niż kilka lat temu. Uważa, że nie bez znaczenia jest wegetariańska dieta: w 1982 r. po raz ostatni jadł mięso.
   Przejeżdżając koło sklepu mięsnego mam ochotę zatrzymać się i wytłumaczyć tym babom, po jaką truciznę stoją w ogonkach. Ale pewnie by mnie zlinczowały - opowiada śmiejąc się. - Tak sobie czasami myślę, że dobrze byłoby, gdyby Polacy zrozumieli, że mięso jest szkodliwe. O ile bylibyśmy bogatsi! Wszyscy wychodzą z założenia, że mięso daje siłę. A ja uważam, że odbiera. Poza tym ja w ogóle mało jem...
   Mimo to można nadal pozazdrościć Niemenowi bicepsów.
   Kiedyś byłem wysportowany, ćwiczyłem gimnastykę przyrządową - wyjaśnia. - Teraz ubolewam, że nie robię żadnych ćwiczeń, trochę mi się to odbija na krążeniu. Właściwie prowadzę siedzący tryb życia, w domu ślęczę przy tych moich komputerach. Najlepiej czuje się na trasie koncertowej, bo wtedy cały dzień jestem na nogach.

11.

   Niemen powiedział w zeszłym roku w jednym z wywiadów, że sztuczny podział na starych i młodych muzyków jest niepotrzebny. Sam to udowodnił na estradzie: w czasie Róbrege 87 wystąpił gościnnie z zespołem Tomasza ''Kciuka" Jaworskiego: zaśpiewał z ich akompaniamentem Little Wing Hendrixa (uwaga dla młodych czytelników: utwór ten miał już swa renomę w świecie rocka zanim zainteresował się nim Sting).
   Niemen nagrał też te piosenkę na jazz-rockowa płytę Kciuka, którą wydać ma Arston. Właśnie kończymy rozmowę, gdy zjawia się Jaworski. Kciuk przyszedł z prośbą aby Niemen zgodził się na umieszczenie swego nazwiska na tytułowej stronie okładki.
   I nie zawiódł się.

                                                                                                                               Wiesław Królikowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 12, 2019, 18:06

Kangie - i to by było na tyle z mojej strony na 2 dni bycia na forum, przekazuję Panu pałeczkę...
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:13
PAMIĘTAMY
NIEMEN- Świat coraz dziwniejszy


Ta książka musiała powstać. I powstała na 5. rocznicę śmierci Czesława Niemena. Autor, Dariusz Michalski, bodaj, jako jedyny w Polsce przez ponad 40 lat swej działalności dziennikarskiej (ale nie tylko) zebrał multum materiałów o Artyście. Niektóre wręcz prowokował, np. w latach 70. i 80 (rzadziej) zadając te same pytania Niemenowi. I uzyskując z biegiem czasu różne odpowiedzi, przez co nabrały one cech dokumentu. Po latach każda rzecz - publikacja (także własna Michalskiego) prasowa, radiowa czy telewizyjna, okładka wydanej lub nie płyty, a nawet opis rolki taśmy stawały się dokumentem. O fotografiach - już nie mówmy. Dossier Michalskiego jest wielkie i autor zarzeka się, że nie wyczerpał wszystkiego. Co więc mamy w tej publikacji?
Oczywiście, dużo na temat korzeni Czesława - Juliusza i rodziny Wydrzyckich. Nareszcie jasno można się ,,połapać" w tych wszystkich wujkach (stryjkach), siostrach i braciach ciotecznych. Ale szkoda, że ,,dokumentalista" Michalski nie sięgnął głębiej -do opowieści Alicji Ursyn - Szanty-równej (matki) zmarłej w ub. r. Szantyrowie mieli majątek w pobliżu Wasiliszek i pani Alicja mogłaby, co nieco dorzucić do ,,młodego" życiorysu Artysty. A tak zostaliśmy przy ,,przygodach" francuskich - świetnie się rozwijających. Ale Niemen był młody, niedoświadczony, z małym własnym repertuarem i ogólnie - we Francji groził mu status oryginalnego wykonawcy obcych utworów. W sumie rozdziały ,,francuskie": Paryż, Marlena, Francja należą obok ,,włoskich" do ogromnych plusów książki, bo porządkują naszą wiedzę. Także część pn. Akwarele (łącznie z wyjaśnieniem sprawy dwu Brodowskich - Marka i Pawła), gdzie Michalski sięga do własnych opracowań w biuletynie-gazetce (nie lubię słowa fanzin) KKJ (Korespondencyjny Klub Jazzowy). W rozdziale Płyta autor wyjaśnia schemat prezentowania dużych płyt (LP) przez stacje FM (na UKF-ie). Jako żywo są to wyjaśnienia przeniesione z amerykańskich książek o rocku. W Europie rock (w pełnej formie na LP) zaistniał na UKF-ie (FM) na skutek konkurencji stacji właśnie komercyjnych, często pirackich (na AM f. średnie), na FM z reguły należących do narodowych dużych kompanii. Uwolnienie eteru przyszło, nomen omen z Włoch z początkiem lat 70.
Ogromną zaletą jest wyjaśnianie kulis nagrań płytowych - począwszy od tych francuskich, poprzez włoskie, potem niemieckie i anglosaskie - nie mówiąc już o krajowych. Kiedy, pod jakim tytułem, czyje słowa i kompozycja (łącznie z tymi kontrowersyjnymi, jak w przypadku Skrzeka). To ogromny plus książki i tu Michalski zupełnie słusznie konsultował się z Tadeuszem Sklińskim, specjalistą w tej dziedzinie. Jako były radiowiec Michalski wykazał się zdrowym rozsądkiem odkrywając kulisy nagrania ,,41 potencjometrów" Pana Jana. Chodziło o płytę Polskiego Radia sprzed dwu laty pod tym samym tytułem, której ,,cudowne" odnalezienie i wydanie zawdzięczamy nieżyjącemu już Januszowi Kosińskiemu. Sam dałem się zrobić w przysłowiowego ,,konia", przy okazji dezinformując Czytelników. A był to zwykły, naprędce nagrany koncert o długości 41 min. zamówiony przez radiową Trójkę. ,,Popelina" - zwykł mawiać w takich wypadkach Niemen. Natomiast Michalski zupełnie niepotrzebnie wałkuje sprawę 13 min. filmu ,,Sukces" Piwowskiego (1968). Była ona ewidentna, (choć brak tzw. twardych dowodów) - filmowy reżyser mając ,,takie" nagrane materiały z premedytacją ,,ukręcił" obraz robiąc z Niemena kabotyna. Dobry jest rozdział o Hawanie, gdzie autor nam wyjaśnia, na czym polegały tzw. Światowe Festiwale Młodzieży, gdzie są kulisy udziału w tej imprezie. Artysta czuł, co w trawie piszczy i przygotował ambitny ,,Hymn do matki Ziemi", no i nie całował się z Fidelem, co robił zespół Dwa Plus Jeden i Rodowicz. Nestor rock'n'rolla w Polsce i opiekun artystów (odkrywca Niemena) Franciszek Walicki napisał we wstępie do książki: ciekawa, mądra i potrzebna. Dodałbym - solidna. Dla odbiorców myślących, poszukujących, a nie dla czytelników szmatławców kolorowych szukających sensacji jakie peruki nosił Niemen, ile miał żon i dzieci. Jednak wydawca nie ustrzegł się drobnych potknięć edytorskich, jak literówki czy nie do końca ,,wyciągnięte" zdjęcia. Takoż autor - Fiuggi, to nie Kałuszyn, tylko 10 tyś. miejscowość uzdrowiskowa na południe od Rzymu, a nie na wschód (byłem - to wiem). W książce zabrakło mi techniki, więcej story o instrumentarium Niemena -wciąż się rozwijającym. Trzeba było przepytać Witka Palacza, elektro-akustyka, do którego Niemen miał absolutne zaufanie. A przede wszystkim zbrakło rozdziału - Niemen malarz, twórca grafik, także komputerowych, gdzie miał cenne osiągnięcia. O namiętności do majsterkowania nie mówmy, bo to sfery prywatne.

Dariusz Michalski CZESŁAW NIEMEN/CZY GO JESZCZE PAMIĘTASZ? Wyd. mg; Warszawa 2009; okładka Rosław Szaybo; indeks; papier Ecco-Book Lux 80g; str. 376; cena 49,90 zł

Adam St. Trąbiński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:15
Ty jesteś najdroższy kochany - z Faridą, włoską piosenkarką rozmawia Lila Janowska

Jak przyjęła Pani propozycje przyjazdu do Polski?
Naturalnie tę propozycję przyjęłam z wielkim zadowoleniem. Każdego roku otrzymywałam zaproszenia do Polski, jednak tym razem było ono wyjątkowe, gdyż poświęcone pamięci Niemena. Dlatego przyjechałam z radością.

Co znaczy dla Pani Polska?
Polska ma dla mnie ogromne znaczenie i stawiam ją na równi z Włochami. Początek mojej kariery miał miejsce równocześnie we Włoszech i w Polsce. Właśnie wtedy poznałam Czesława Niemena.

Kto był Pani idolem?
Prawdziwym mitem artystycznym była poniekąd Janis Joplin. Ale przede wszystkim oszalałam na punkcie Faridy. Mój image, a także sposób śpiewania były wielokrotnie naśladowane. Muzyka jest sensem mojego życia.

Czy miłość miała wielki wpływ na Pani życie?
Oczywiście. Przede wszystkim miłość do muzyki, miłość uniwersalna, miłość, którą daję ludziom i która do mnie powraca. Miłość jest wszystkim w życiu, podobnie jak muzyka.

Dowiedzieliśmy się że ma Pani w planach turnee i występ na festiwalu w Sopocie.
Na razie rozważam propozycję udziału w festiwalu. Natomiast kwestia turnee jest przesądzona. Wreszcie będę mogła przytulić polską publiczność ,,ty jesteś najdroższy kochany..." cóż mogę więcej dodać. Kochani was. Zapewne będzie z nami duch Czesława Niemena. Nie zapomnimy o nim. Walter Farina

Widzieliśmy Ciebie z Faridą. Opowiedz nam o sobie.
Cóż mogę powiedzieć. Piosenkarz, tancerz, choreograf. Zajmuję się wieloma dziedzinami. Współpracuję także z Faridą. Na każdym koncercie, gdzie ona występuje zawsze jej towarzyszę od kilku lat. Jestem bardzo zadowolony z przyjazdu do Polski, do Poznania i wzięcia udziału w koncercie poświęconym Niemenowi. Wydaje się jakbym znał Niemena ponieważ Faridą dużo o nim opowiadała. Mam nadzieję szybko tu powrócić.

Americo Colaprisca, mąż Faridy. Często pracujecie razem?
Tak. Pracujemy razem. Czasem nocą przychodzi wena twórcza. Mąż komponuje muzykę razem z synem Gionatanem. Daje nam to wiele przyjemności. Często udaje się stworzyć coś interesującego, co w przyszłości umieszczę na płycie. Mąż gra na gitarze basowej, a syn Gionatan na instrumentach perkusyjnych. Jesteśmy rodziną niespokojnych duchem.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:17
Niemen i wszystko jasne

Gdy był żył, skończył by dzisiaj 70. lat. Ponoć nie ma ludzi nie zastąpionych, ale patrząc na dzisiejszych artystów aspirujących do miana wykonawcy piosenki dla Europy, można powiedzieć, że chyba jednak jak bardzo Niemena polskiej muzyce. A przecież to dzięki jego utworom wielu uwierzyło, że polski artysta jest w muzyce współczesnej i rozrywkowej konkurować z zachodnimi kolegami. Może nie pod względem popularności, ale warsztatu, poziomu, horyzontów muzycznych, eksperymentów, jakości.

W jednym z odcinków ,,Boso przez świat" Wojciech Cejrowski zawitał do Meksyku, w stolicy kraju pytał z czym kojarzy im się Polska?. Pytanie wydawało się w zasadzie retoryczne, bo w zasadzie możliwości były trzy: papież Jan Paweł II, Lech Wałęsa lub Grzegorz Lato (grał onegdaj w meksykańskiej Atlancie). A tu pierwszy napotkany przez Cejrowskiego Meksykanin rzekł: Polska? Z Niemenem, mam jego płytę ,,Enigmatic".
Podejrzewam, że wielu Polaków nigdy nie słyszało tej nazwy. Ale to tylko dowodzi jakim uniwersalnym i wybitnym, idącym pod prąd trendom muzycznym, był Czesław Niemen. Na szczęście zostawił nam swoją muzykę.

28 marca 2009 r. odbyła się w Sopockim Krzywym Domku pierwsza z imprez upamiętniających 50 lat rock'n'rolla w Polsce. Poświęcono ją w całości największemu z największych, Czesławowi Niemenowi.
Impreza rozpoczęła się o godzinie 19.00 w Dream Clubie, w którego wnętrzach na tą okazję zaprezentowano wystawę oryginalnych plakatów z kolekcji Tadeusza Sklińskiego - również największego z największych kolekcjonera ,,niemenaliów", fana i miłośnika twórczości Czesława Niemena. Wystawiono około 40 prac. Plakaty wisiały w półmrocznej salce klubu na ścianach głównego pomieszczenia, jak i na ścianach antresoli.
W części pierwszej spotkania, prowadzący, czyli Tadeusz Skliński, autor dyskografii Niemena i Dariusz Szretter reżyser filmu ,,Gdański epizod Niemena" rozmawiali o Niemenie i jako ilustrację swoich wypowiedzi prezentowali fotografie związane z życiem i twórczością Niemena, oraz film Dariusza Szpakowskiego ,,Czesław Niemen" w obszernym fragmencie, jak również nieznane telewizyjne materiały dvd: reportaż z Jazz Jantar'77 i fragment programu z zespołem 2+1, w którym Niemen z Elżbietą Dmoch wykonują ,,Balladę Łomżyńską".
Wśród licznie przybyłej publiczności widać było Ryszarda Ronczewskiego i Zdzisława Miodowskiego.
Zabrakło jednak kilku zapowiadanych osób w tym twórcy polskiego rock and roiła Franciszka Walickiego, któremu stan zdrowia nie pozwolił wziąć udziału w imprezie.
W czasie przerwy zaproszono gości do obejrzenia wystawy plakatów z kolekcji Tadeusza Sklińskiego.
W trakcie przerwy nastąpiła zmiana nastroju imprezy. Pojawiła się obca duchowo przeplatanka dźwięków pełniąca rolę muzyki prezentowana przez DJ-a, a na jej tle pobrzmiewała gra na żywo saksofonu. Po przerwie pojawił się spóźniony Marek Gaszyński i zaczął opowiadać anegdoty i ciekawostki związane z Niemenem ilustrując swoje opowieści muzyką Niemena.

Andrzej Mróz
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:21
5 lat po śmierci Niemena - rozmowa z ostatnim menadżerem Artysty Krzysztofem Wodniczakiem

- Jakim był człowiekiem Czesław Niemen Wydrzycki?
- Zabrzmi to, co powiem może banalnie, ale był wspaniały. W latach 70. tych zaproponowałem Czesławowi przeprowadzenie wywiadu dla muzycznego kwartalniki M JAK MUZYKA Zgodził się. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. Chciałem przygotować namiastkę wywiadu rzeki na wzór rozmów Krzysztofa Kąkolewskiego z Melchiorem Wańkowiczem. Spisałem wszystko i następnego dnia dałem Czesławowi do autoryzacji naszego wywiadu ,,strumyka".. Potem zapraszał mnie na ważne koncerty, jego zdaniem, w innych miastach.
Lata 80. to okres boomu muzyki elektronicznej i tak we wrześniu 1989 r. zarejestrowaliśmy w Poznaniu Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej. Niemen został oczywiście prezesem honorowym SME. Przełomowym momentem w naszej znajomości był ,,Koncert dla miasta" (10 czerwca 1991 r.), na schodach poznańskiego ratusza (był Czesław, trzy chóry, lasery). Od tego momentu Niemen obdarzył mnie bezkrytyczna życzliwością i zaufaniem. Zostałem jego menedżerem Robiliśmy koncerty, może nie było ich zbyt wiele - ale nie był On zainteresowany ilością lecz jakością produkcji muzycznej. Aby były one niezwykłe, niepowtarzalne, dobrze przygotowane. Natomiast nieco później w połowie lat 90-tych, jako jedyny ze znanych mi ludzi, którzy z nim współpracowali otrzymałem pozwolenie na organizowanie koncertów ,,Niemen wspomnieniowy". Tych także nie było wiele.

- Spotykałeś Go w różnych sytuacjach?
- Jeśli chodzi o to jakim był człowiekiem, wszyscy Go znamy, prawie wszystko o nim wiemy. Teraz ukazało się kilka pozycji książkowych, najciekawsze z nich to dwie jakie napisał Dariusz Michalski. Ja natomiast spotykałem Czesława w sytuacjach dziwnych, okolicznościach niebywałych. Właśnie przyjeżdżam do Niego do domu przy ul. Wieniawskiego - oczywiście wcześniej wiedział o naszym spotkaniu - i wita mnie na dachu... i jest dekarzem, bo nie przyszedł w tym dniu majster i On sam wykonywał trudne stolarskie prace. Był naprawdę silnym człowiekiem.

- To Wielniawski byłby z niego dumny
- Takim był

- Tym majstrem - klepką, bo mi się czasem wydawało, że w którymś momencie życia bardziej się fascynował elektroniką, to jest bardzo subiektywne moje zdanie, czasami ta forma, ta nowość, to, że może On sobie radził z tym skomplikowanym sprzętem doskonale sam, był nieprzeciętnie uzdolniony.
- Rzadko korzystał z pomocy pracownika typu akustyka. Na tych większych koncertach zagranicznych na których byliśmy razem w Berlinie, Holandii czy Belgii to byliśmy tylko we dwóch. On był rzeczywiście One Mań Band. Oczywiście na scenę sprzęt donosili inni, pomagali, natomiast w kwestiach samego podłączenia to tylko należało do Czesława. On wiedział jak z tymi kabelkami sobie poradzić.

- Powiedz mi jedna rzecz, bo On mieszkał w parafii p/w św. Stanisława Kostki. W jaki sposób był z tym kościołem związany.
- Uczestniczył w nabożeństwach, na początku z córkami, potem już tylko sam. Wiem, że bywał też u księdza Niewęgłowskiego w Duszpasterstwie Środowisk Twórczych. Mówił, że niekiedy czuł się skrępowany wobec innych ludzi. Kiedyś się zdziwił, że w kościele usłyszał odtworzony z taśmy ,,Dziwny jest ten świat". Ja powiedziałem, to hołd dla Ciebie. On odparł, Nie w tym kościele - o czy dowiedziałem się później - akurat jest często emitowany.

- Czy On znał księdza Popiełuszkę?
- Nie wiem.

- Pamiętam, że sprawy społeczne bardzo Go interesowały.
- Partyjniactwo, politykierstwo nie. Był przekonany co do pewnych idei UPRu, nawet po drodze Mu było z pewnymi wyrażeniami Janusza Korwina Mikke. Czytał różne tygodniki. Widziałem u Niego w domu i Tygodnik Powszechny i Przegląd, Politykę i Najwyższy Czas.

- Czy potrafił czymś ujmować?
- Mnie otwartością na ludzi, lojalnością i pomocą wobec potrzebujących. Ze wzruszeniem mówię o ,,cichym" wsparciu finansowym dla polskich szkół na Litwie i Białorusi. Mogę powiedzieć, że ten Jego testament nadal kontynuuję. W dwa tygodnie po Jego pogrzebie na warszawskich. Powązkach w Poznaniu zorganizowaliśmy 65 urodziny. W tym koncercie na estradzie pojawiło się blisko 100 artystów - orkiestra symfoniczna, chór cerkiewny, Kapela zamku rydzyńskiego zespoły Pink Red, Ad Hock, Małgorzata Ostrowska, Grzegorz Kupczyk, Piotr Kuźniak, Józef Skrzek. Odbyła się też aukcja obrazów, autoportret Niemena ,,poszedł" za 5.000 zł. Były znaczące wpływy z biletów i aukcji, że mogliśmy przekazać trzy Czeki po 10.000 zł dla utalentowanych, młodych artystów ze Wschodu wskazanych przez koncertmistrza Filharmonii Wileńskiej.

- Nie zapomniałeś też o 70-tych urodzinach Czesława...
- Każdego 16 lutego organizujemy muzyczne urodziny Niemena wyrażając tym samym afirmację początku Jego ziemskiej drogi, która szedł od Starych Wasiliszek - poprzez Gdańsk, Białogard, Świebodzin, Warszawę - na estrady ze swoim przesłaniem, muzyką i śpiewem.

Wojciech Nentwig
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:24
Jarosław Królikowski - Napisali, co uznali

- Kto mi tu każe płakać? Kto mi tu każe się śmiać. To Jarek czy Czesław ? Doskonalą forma
wokalno-instrumentalna.
Wokal znakomicie oddaje dramaturgię zawartą w tekście. Utwór wciąga bez reszty swoim
filozoficzno-refleksyjny m klimatem. Szkoda, że w polskich stacjach radiowych nie grywa się takich perełek, a głównie sieczkę i papkę dla mas.
Panowie redaktorzy, panowie managerowie firm fonograficznych zainteresujcie się tym wokalistą.
Wówczas polska piosenka przyjmie inne oblicze - oblicze profesjonalizmu i dobrego smaku - kciuk w górę!
(gittar)

Obecnie Jarkowi Królikowskiemu pozostaje tylko jedno wielkie ,,wspomnienie" z przyszłości, tzn. śpiewać i śpiewać oraz jeszcze raz śpiewać repertuar Niemena! Jako jeden z bardzo nie wielu, a nawet jedyny profesjonalista, ,,nie małpuje" i nie wyśpiewuje swego mistrza wprost cukierkowato tak dla poklasku, ale ma przypisaną do siebie pewną dramatyczną ambicję i historię oraz po przez to dotyka skutecznie tej postaci tak bardzo, że gdy słuchamy Jarosława w każdej innej odrębnej kompozycji, jest w tym głosie i imaginacjach twórczo - muzycznych głos Czesława Niemena, który dotyka skutecznie i jakby podskórnie przywołuje tamten czas. I w tym chyba tkwi tajemnica jego nagrań i też głosu tego wykonawcy, z którym przeżyłem wspaniałą i jedyną niepowtarzalną artystyczna przygodę, w której główną postacią pozostaje Czesław znad Niemna, ,,Niech więc wspomnienie dalej trwa...".
(Zbigniew Kresowaty)

Utwory Niemena w interpretacji Jarosława Królikowskiego brzmią, jak już wspomniałem, szczególnie, bo nie tylko, że w sposób doskonały nawiązują do oryginału, to jeszcze słyszy się w nich indywidualny, bardzo wyrazisty i piękny feeling, co sprawia, że odbiorca jest podwójnie usatysfakcjonowany. Na szczególną uwagę zasługuje też barwa głosu Jarka i płynąca z głębi ducha - jak sadzę-umiejętność ozdabiania melodii miłymi dla ucha ozdobnikami, używanymi bardzo dyskretnie i z perfekcyjnym wyczuciem. Ośmielam się powiedzieć, że nie ma lepszego wokalisty w Polsce interpretującego utwory Niemena. Wykonania Jarka powinny być przykładem, jak powinno się interpretować Niemena.
(Tadeusz Wójcik)

'Wrocławski Niemen' Jarosław Królikowski złożył hołd mistrzowi. W sobotę dał popis - zaśpiewał największe przeboje Niemena i własne piosenki z płyty ,,Fantasmagoriaw" katedrze św. Marii Magdaleny. Cieszę się, że kościół był pełen ludzi, było pięknie. Koncert był niezwykły i niezapomniany. Jarek Królikowski to artysta uważany jest za najwierniejszego odtwórcę utworów Niemena tego kultowego wykonawcy.
(Barbara Chwit)

W otoczeniu ciekawie zaaranżowanego i wykonanego akompaniamentu - partie wokalne Jarosława Królikowskiego wypadają jak jasno świecące gwiazdy wśród migających gwiazdek dźwiękowych. Śmiem twierdzić, że na twórczość Królikowskiego duży wpływ miały utwory z płyty NIEMEN ENIGMATIC
(Andrzej Merc)

Moim zdaniem, na odnotowanie zasługują jedynie (od debiutu i wspólnych nagrań z Johnym Porterem): Anita Lipnicka, Kasia Klich, Aga Zaryan - wokalistki, a wśród wokalistów: Piotr Cugowski, Krzysztof Kiljański i Jarek Królikowski, a nadto trzy zespoły: Bracia, LAO CHE i IN-DIANS BRAYOS... Wszelkie inne wyszukiwania śpiewających pań i panów to, moim zdaniem, strata czasu.
(Krzysztof Wodniczak)

Utwory Czesława Niemena w wykonaniu Królikowskiego to prawdziwe Arcydzieło. Niepowtarzalny styl oraz głos a także uczucie z jakim zaangażowaniem śpiewa. Genialne wykonanie, pełen profesjonalizm, niesamowity głos - to kolejne przymiotniki jakie trzeba dopisać do atutów Jarosława. Życzymy dużo sukcesów i powodzenia.
(Marek Baumy)

Wielkie gratulacje dla Wielkiego Kontynuatora przepięknej twórczości Czesława Niemena wszystkie piosenki Niemena i inne w wykonaniu Jarka Królikowskiego brzmiały szczególnie, bo nie tylko, że w sposób doskonały nawiązują do oryginału, to jeszcze słyszy się w nich indywidualny i wyrazisty feeling Jarka, przez co odbiorca jest podwójnie usatysfakcjonowany. Na szczególną uwagę zasługuje też barwa głosu Jarka i płynąca z głębi ducha umiejętność ozdabiania melodii miłymi dla ucha ozdobnikami, używanymi bardzo dyskretnie i z perfekcyjnym wyczuciem świetne wykonanie i styl. Widać kontynuacje twórczości Cz. Niemena oraz zamiłowanie Pana Jarka do śpiewu. Oczekuję na kolejne prezentacje.
P. S Umarł Król niech żyje KRÓL
(Marian Rychlik)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:28
Brzmienia 2009 lato

Nadchodzi jubileusz
Dotychczas ukazało się 49 zeszytów magazynu muzycznego ,,Brzmienia" w ciągu prawie dwudziestu lat. Jak łatwo obliczyć mamy do czynienia z kwartalnikiem, choć nie jest to tak oczywiste, bo w swojej historii magazyn ukazywał się z różną częstotliwością i w zamierzeniu miał to być regularny periodyk.
Nie regularne ukazywanie się pisma powoduje, że ma wąski krąg czytelników i nie zdobywa nowych. Podziwiać jednak należy wytrwałość redaktora, a i obecnie wydawcy Krzysztofa Wodniczaka, wszak nie wielu periodykom artystycznym udaje się przetrwać tak długo.

Poszukiwanie własnego ,,Brzmienia"
Pismo powstało z inicjatywy Czesława Niemena i Krzysztofa Wodniczaka. Śladem tej współpracy jest ciągła obecność na łamach pisma Czesława Niemena, regularnie przypominanego i na nowo odkrywanego. Zainteresowania Niemena w okresie powstawania pisma ambitniejszym rockiem i muzyką elektroniczną wywarły swoje piętno na zawartości i charakterze pisma. Z czasem tematyka publikowanych artykułów rozszerzała się o blues i rock. Dochodziło sporo materiałów dotyczących historii polskiego rocka i szerzej muzyki rozrywkowej.
W drugim okresie wydawania pisma można było zaobserwować poszukiwanie gatunku muzycznego, na którym chciałby się skupić redaktor. Wydawca zaś miał trudności z utrzymaniem regularności ukazywania się.
,,Brzmienia" jakie znamy w obecnym trzecim okresie odbiegają zasadniczo od tych pierwszych. Tym razem mamy do czynienia z przeglądem niemal wszystkich nurtów i gatunków muzycznych; od klasyki, po pop; od rocka po blues; od piosenki poetyckiej, po jazz.
O atrakcyjności lektury decyduje rozmaitość gatunków ,,prasowych"; artykuł, recenzja, felieton. Rozmaity jest też ich ,,ciężar gatunkowy", od analitycznego artykułu, do kronikarskiej notatki, od recenzji po felieton.
Wskazane powyżej dwie cechy magazynu składają się na ogólne wrażenie ,,pisma worka", w którym możemy znaleźć wszystko, oceniane to, może być dwojako, z jednej strony dla ,,branży", specjalistów śledzących rynek muzyczny, to nie wątpliwie wada, zaś dla fana muzyki to walor. Wskazałem ,,fana muzyki", bowiem rzadko odbiorca koncentruje się na jednym nurcie i gatunku muzycznym, krótko mówiąc poszukuje na różnych półkach i wybiera najciekawsze zjawiska.
W tym ostatnim aspekcie ,,Brzmienia" konsekwentnie uniRedaktorowi udało się skupić grono wypróbowanych współpracowników i autorów, wśród których należałoby wymienić; Józefa Skrzeka, Jana Chojnackiego, Jacka Olechowskiego, Krzesimira Dębskiego, Dionizego Piątkowskiego, Marka Niedzwieckiego, Adama Trąbińskiego i wielu innych krytyków i prezenterów muzycznych. Grono autorów zapewnia poziom merytoryczny pisma i wpływa na jego
atrakcyjność.

Nowe ,,Brzmienia"
Przed redakcją i wydawcą stoi wyzwanie poszukiwania nowych ,,Brzmień". Nie ulega wątpliwości, że pismo czekają poważne przeobrażenia.
W sensie merytorycznym i co do zawartości nie da się pogodzić cyklu kwartalnego z charakterem magazynu rejestrującego wiele zjawisk muzycznych. Recenzje, czy materiały odnotowujące różne wydarzenia stają się kronikarskie, a czytelnik w zapowiedziach i recenzjach szuka wskazówki, ułatwienia w wyborze. W takim cyklu może ukazywać się periodyk o charakterze teoretyczno-muzycznym, czy antologii zjawisk o bardziej uniwersalnym charakterze. Przy założeniu otwartości i rozmaitości zjawisk, na które pismo reaguje, nie można niektórych pomijać i nie zauważać. W publikacjach historycznych brak konsekwencji, nie składają się na jakąś jednolitą całość, są raczej przyczynkarskie. Rozmaitość gatunków i form wypowiedzi wymagałaby pewnego uporządkowania, wprowadzenia działów i rubryk, co niewątpliwie ułatwi czytelnikowi lekturę. Forma wydawnicza wymaga pewnej profesjonalizacji i w tym miejscu mam na myśli aspekty techniczne, większą staranność w opracowaniu materiałów, adjustacja i korekta.
Odbiorcy pisma wskazują na konieczność unowocześnienia szaty graficznej edycji papierowej. Oczywiście warto zachować charakter magazynu z tak bogatą tradycją, ale współczesne technologie dają zupełnie nowe możliwości i wszystkie periodyki, od gazet codziennych, po miesięczniki sięgają po te rozwiązania. Mam nadzieje, że w redakcji pojawi się na stałe adjustator i grafik.
Mając na względzie dorobek i charakter magazynu ,,Brzmienia" uważam za nieodzowne wsparcie magazynu o witrynę internetową. Tą drogą poszła większość pism niszowych i branżowych. Dostępne wydanie postaci elektronicznej faksymili *. PDF zwiększy grono czytelników, a witryna w internecie pozwoli na lepszy kontakt z czytelnikami, zachowanie aktualności materiałów recenzenckich i kronikarskich.
Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że pójście tą drogą stawia wydawcę w zupełnie nowej sytuacji i jest sporym wyzwaniem w sensie organizacyjnym, biznesowym i wreszcie wymaga poszukiwania nowych źródeł finansowania.

And.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:29
Benefis Franciszka Walickiego

50 lat polskiego rocka to doskonała okazja uczczenia tych, bez których jego rozwój oraz dalsze istnienie nie byłyby możliwe, to także czas podsumowania oraz próba uchwycenia jego fenomenu. Ojców sukcesu jest zawsze wielu, ale w przypadku rozwoju rock'n'rolla w Polsce większość miłośników i znawców tematu bez wahania wskazuje Franciszka Walickiego, skrywającego się pod pseudonimem Jacek Grań, dziennikarza muzycznego i autora tekstów, którego niezwykła charyzma miała ogromny wpływ na kształtowanie się osobowości twórczych artystów takich jak: Tadeusz Nalepa, Czesław Niemen, Józef Skrzek czy Ada Rusowicz oraz wielu innych, których nazwiska zapisały się na stałe w 50-letniej historii polskiego rocka. W wywiadach wspominają oni Grania jako niezwykle wpływową postać, której opinie oraz pomysły traktowane były z najwyższa powagą i szacunkiem. Franciszek Walicki bez wątpienia zasłużenie zyskał miano ,,ojca chrzestnego polskiego rocka", którym obdarzyło go środowisko muzyczne.
W wyrazie uznania pracy twórczej oraz znaczącego wkładu w rozwój polskiej muzyki rozrywkowej Franciszka Walickiego, wybitnego gdynianina, związanego z tym miastem nieprzerwanie od 1945 roku, Prezydent Miasta Gdyni Wojciech Szczurek postanowił uhonorować jubilata uroczystością muzyczną na jego cześć, na którą złożą się przygotowane specjalnie na tę okazję utwory do słów Jacka Grania, w zupełnie innych, zaskakujących aranżacjach. Kierownictwo muzyczne nad projektem powierzono młodym, profesjonalnym artystom, którzy stworzyli nową interpretację znanych i lubianych przebojów, dając tym samym wyraz aktualności napisanych przez Walickiego tekstów.
Polski rock wraz z Franciszkiem Walickim zaczął się w Gdyni, tu bowiem rodziły się wielkie projekty muzyczne: Rhythm and Blues, Breakout, Niebiesko-Czarni czy Czerwono-Czarni, tu odbywały się próby, dyskusje, spotkania twórcze, które stały się zalążkiem najlepszych formacji polskiego rocka.
W czasie koncertu, który odbędzie się 27 lipca 2009 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni usłyszymy kilkanaście, zagranych i zaśpiewanych na żywo, utworów w odświeżonym brzmieniu, m. in. Odlot (muz. J. Skrzek), Niedziela będzie dla nas! (muz. Z. Podgajny), Gdybyś kochał, hej (muz. T. Nalepa) czy Zabawa w ciuciubabkę (muz. Cz. Niemen). Gośćmi tego wyjątkowego spektaklu muzycznego będą osoby, które przez szereg lat współpracowały z redaktorem F. Walickim: artyści, dziennikarze muzyczni i inne znaczące postacie. Nie zabraknie świetnej muzyki, pięknych obrazów minionej epoki oraz fantastycznej publiczności, a wszystko to w ramach obchodów 50-lecia polskiego rocka, który zaczął się w Gdyni.
Narratorem koncertu będzie Krzysztof Skiba, który przybliży publiczności barwną postać jubilata, a także ze znanym sobie przymrużeniem oka, oprawi całość odautorskim komentarzem.
Wystawę złożoną z fragmentów bogatej kolekcji Franciszka Walickiego będzie można oglądać od 27 lipca do 31 sierpnia br. w Muzeum Miasta Gdyni. Prezentowane będą plansze z materiałami dotyczącymi zespołów i muzyków, z którymi w czasie swojej ponad 60-letniej pracy zawodowej współpracował, między innymi: Czesława Niemena, Józefa Skrzeka, Janusza Popławskiego, Rhythm and Bluesa, Breakout czy Niebiesko-Czarnych. Na wystawie znajdą się również oryginalne plakaty z tamtych lat. Dzięki odpowiedniej aranżacji i zgromadzonym pamiątkom takim jak: stroje, meble, fotografie oraz świetnej muzyce, wystawa przeniesie odwiedzających w klimat lat 50-tych i 60-tych. Atrakcję dodatkową stanowić będzie, odbywająca się w przestrzeni wystawienniczej, projekcja biograficznego filmu dokumentalnego ,,... I nie żałuj tego", poświęconego życiu i twórczości Franciszka Walickiego, zrealizowanego w 1995 r. przez Video Studio Gdańsk oraz II Program TYP.
Wystawę będzie można oglądać codziennie poza poniedziałkiem w godzinach od 10.00 do 17.00.
Franciszek Walicki (Jacek Grań) ur. 20.07.1921 r. w Łodzi, rodzinnie związany z Wilnem, a od roku 1945 z Gdynią. Syn Franciszka i Felicji z d. Kunickiej. Żona Czesława z d. Kasztelan, córka Iwona. Oficer marynarki wojennej w stanie spoczynku, dziennikarz, publicysta, animator życia muzycznego uważany za ,,ojca chrzestnego polskiego rocka". Wykształcenie: Gimnazjum O. O. Jezuitów w Wilnie, elitarne Gimnazjum i Liceum im. Książąt Sułkowskich (polski Eton) w Rydzynie, Państwowa Szkoła Morska w Gdyni, w tym wielomiesięczny rejs szkolny ,,Darem Pomorza" na wyspy Morza Karaibskiego: Barbados, Martynikę, Puerto Rico, Jamajkę i Kubę (1938/1939). Okres okupacji spędził jako więzień niemieckiej policji bezpieczeństwa w obozie pracy przymusowej na Podhalu.
Po wyzwoleniu powołany do marynarki wojennej, gdzie - jako podwładny Szefa Sztabu Gł. Mar. Woj. i Dowódcy Floty kmdr.. Stanisława Mieszkowskiego - pełni obowiązki naczelnego redaktora fachowego kwartalnika Mar. Woj. Przegląd Morski (1946-1948) i redaktora naczelnego miesięcznika Morze (1948-1952). Autor publikacji, tworzących podręcznik dla oficerów sztabowych mar. woj. na temat współczesnego morskiego sprzęty desantowego. Uczestnik pierwszej wizyty okrętów PRL w Portsmouth (Anglia). Po aresztowaniu kmdr. Mieszkowskiego i jego rozstrzelaniu po fikcyjnym procesie grupy wyższych oficerów mar. woj., składa raport o zwolnienie z wojska i w roku 1952, w stopniu kmdr. ppor. zostaje zdemobilizowany. Skierowany do pracy w Głosie Wybrzeża pełni funkcję kierownika działu kulturalnego i publicysty. Jest m. in.
autorem głośnego artykułu ,,Miecz i Prawo" - pierwszej w Polsce publikacji ujawniającej mroczne kulisy tragedii grupy oficerów marynarki wojennej, skazanych w 1952 roku na karę śmierci lub dożywotnie więzienie.
W połowie lat 50. zmieniają się zainteresowania Walickiego. Stara przyjaźń z Leopoldem Tyrmandem owocuje inicjatywą zorganizowania w 1956 r. w Sopocie pierwszego Festiwalu Muzyki Jazzowej, a w roku 1957 drugiego. Obok Witolda Lutosławskiego, Stefana Kisielewskiego, Zygmunta Mycielskiego, Mariana Eilego, Bogdana Wodiczki, Jana Kotta, Krzysztofa Kąkolewskiego i Leopolda Tyrmanda jest członkiem Komitetu Honorowego obu festiwali. Ekspansja rock'n'rolla - symbolu niezależności, odrębności i swobody - skłaniają Walickiego do zainteresowania się tą muzyką. Począwszy od roku 1959 tworzy pierwsze polskie zespoły ,,mocnego uderzenia": RHYTHM & BLUES, CZERWONO-CZARNI, NIEBIESKO-CZARNI (z Niemenem, Michajem Burano, Kordą, Klenczonem, Popławskim i Adą Rusowicz), w r. 1968 inspiruje działalność zespołu BREAKOUT (z Tadeuszem Nalepą jako liderem grupy), a w r. 1974 działalność najciekawszej polskiej formacji rockowej lat 70., tria SBB, założonego w r. 1971 przez Józefa Skrzeka. W r. 1970 inicjuje w Sopocie pierwszą w Polsce profesjonalną dyskotekę pn. MUSICORAMA, a w roku 1995 jest bohaterem dokumentalnego filmu biograficznego ,,I nie żałuj tego", a także autorem autobiograficznej książki ,,Szukaj, burz, buduj"(wyd. TRZ, Warszawa 1995, wydanie uzupełnione w r. 2000), ciepło przyjętej przez krytykę różnych opcji.

A. Kowal
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:33
,,Muzyka nie łagodzi obyczajów"

Refleksje o nowej płycie ,,Czesław Niemen o sobie", stanie wojennym i nie tylko.
Kolejny album z serii ,,Miło wspomnieć" firma Fonografika poświęciła Czesławowi Niemenowi.
W odróżnieniu od płyty ,,Spiżowy krzyk", którą wspólnie z Polskimi Nagraniami wydała Małgorzata Niemen, wydawca dążył do przemyślanego przedstawienia dokonań Artysty. Niestety ambitny zamiar nie udał się z kilku powodów. Z jednej strony dostrzegamy koncepcje i dążenie do chronologicznego przedstawienia wokalnego i publicystycznego dorobku Niemena, a jednocześnie dobór nagrań, układ wywiadów i ich mastering wszystkiemu przeczy.
Przy okazji publicystyki informuję, że Dasia Ś. - zaprzyjaźniona z Niemenem poetka z Płocka, przygotowuje do wydania Jego listy z lat 1965-1972. 05.01.2004r otrzymała od Czesława ostatniego esemesa. Słuchając tych płyt nie do końca przeniesiemy się w klimat ,,tamtych szalonych lat" ('Wiem, że nie wrócisz' i 'Czas jak rzeka' w wersji z Akwarelami to brak szacunku nie tylko dla statecznych fanów, ale także dla muzyków z zespołu Niebiesko-Czarnych, zarówno żyjących jak i tych, którzy odeszli).

Jedyną ciekawostką albumu jest formuła zamieszczonych wywiadów (z kronikarskiego obowiązku przypominam, że pierwszy raz na swej płycie '42 rozmowy' uczynił to Piotr Kaczkowski).
Niestety wywiady są przemieszane i nie zawsze adekwatne do omawianych piosenek - Niemen opowiadający o piosence 'Dziwny jest ten świat' za chwilę zaśpiewa 'Nim przyjdzie wiosna', a 'Dziwny jest ten świat' w wersji z 1979 roku (choć jest historyczne nagranie z Opola'67) znajdziemy na drugiej płycie. Podobnie jest z piosenką 'Sukces', którą wydawca umieścił po roku 1975!
Poważnym błędem jest również pominięcie rozmówców Czesława Niemena.
Na płycie brak wywiadów, których autorzy nie zgodzili się na 'wycięcie' swego głosu.
Szkoda, ponieważ Hanna Giza z Redakcji Katolickiej Pr. III PR ukazywała nie tylko wrażliwość duszy ale także największe wartości Niemena. Przypomnę, że była to katolicka wiara w Boga.

Tak zaprezentowane wywiady pozbawiono nie tylko waloru emocjonalnego ale także historycznego. Należy żałować, że ograniczono się do 'warszawskich' rozmówców Niemena.
Zapomniano o nocnych, długich i ciekawych rozmowach (zauroczonej Czesławem) Doroty Zamolskiej z Radia Szczecin, która w swych wywiadach potrafiła wprowadzić specyficzny klimat i ukazywała ciekawe oblicze Artysty.
Chcąc nie chcąc mam swój (niezamierzony) udział w omawianym projekcie. Gdy podczas Stanu Wojennego nagrywałem z TYP l program 'A miłość największym jest darem' nie przypuszczałem, że mój niezawodny Koncert (dobrej jakości magnetofon szpulowy - to wiadomość dla młodych czytelników) jako jedyny zarejestrował historyczny wywiad Barbary Pietkiewicz z Czesławem Niemenem - nagrany 12.12.1981 podczas zgrywania spektaklu.
Kilka lat później już w dobie magnetowidów VHS pragnąłem pozyskać wywiad w formie video z TVP. Dowiedziałem się, że natychmiast po emisji został skasowany. Taśma była potrzebna do zupełnie innych, nie akceptowanych przez większość społeczeństwa celów.
Na szczęście pozostawiono widowisko (60 statystów) 'A miłość największym jest darem', które było nagrywane w dniach 7-9.12.1981r. a obecnie przypominane jest przez TVP Kultura.

Nagranie audio pozostawało w moim archiwum do 2004r. kiedy to Roman Radoszewski, poprosił mnie m. in. o udostępnienie tego wywiadu w celu opublikowania wyłącznie w swojej książce, co też uczyniłem. W booklecie dołączonym do płyt, przeczytałem informację, że 'mój' wywiad pochodzi z prywatnego archiwum Romana Radoszewskiego!
Nie pierwszy to raz ten 'niemenolog' korzysta z cudzej wiedzy, pomysłów i pracy podpisując ją swoim nazwiskiem! Nie tylko 'zapomniał' z czyjego archiwum pochodzi wywiad, ale także pracę Edwarda Chomicza i moją (oczywiście bez naszej zgody i wiedzy) przekazał firmie Fonografika do obrotu komercyjnego! Ostatecznie wywiad zaistniał na płycie w formie drukowanej. Nie zmienia to faktu, że takie działania są żałosne.
Nie potrzebuję 'pomagierów' do dysponowania własnymi archiwaliami i apelujących o takie lub inne ich zagospodarowanie. Przy okazji przypominam, że podawanie źródła wiedzy reguluje Ustawa o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych.

Dlaczego kolejna płyta Niemena nie spełnia oczekiwań fanów? Jestem przekonany, ze Anna Gaszyńska - redaktor płyty, a prywatnie żona Ikony Polskiego Radia - Marka Gaszyńskiego bez najmniejszego problemu mogła je spełnić.
Ale czy rzeczywiście mogła?
Na płycie nie znalazło się żadne nieznane nagranie Artysty! Jestem przekonany (z autopsji), że cenzorem była Małgorzata Niemen, która posiadając koncesje na wizerunek i nagrania Czesława Niemena z uporem godnym lepszej sprawy ogranicza Jego repertuar do zawartości dwóch boksów, Spodchmurykapelusza oraz ostatnio Muzyki teatralnej i filmowej Andrzeja Kurylewicza.
Być może przyczyną jest to, że jak na razie nie zna lub nie lubi pozostałej twórczości męża.
W związku z powyższym nasuwa się pytanie co dalej...

Przeróżnych kompilacji z w/w płyt można tworzyć przez następne lata TYLKO PO CO?
Kto po takie płyty będzie 'walił drzwiami i oknami'? Proszę zauważyć, że nośnik CD niedługo może przestać istnieć w powszechnym użyciu. Internet już dziś oferuje utwory i całe płyty w różnych bezstratnych dźwiękowo formach plików. Kto wtedy zechce kupić 'ogrywany' przez 40 lat materiał?
Omawianie utworów recenzowanych przed 10, 20, czy 45 laty uważam za bezcelowe.

Przypomnę tylko kilka ważnych faktów, których próżno szukać w opisie płyty.
'Sen o Warszawie'
I miejsce w plebiscycie Polskiego Radia na Radiową Piosenkę Miesiąca - wrzesień 1966
II miejsce w plebiscycie Polskiego Radia na Radiową Piosenkę Roku 1966
Oficjalny hymn klubu piłkarskiego Legia Warszawa. Pierwszy raz odśpiewany przed meczem z Odrą Wodzisław -13.03.2004r.
Radny Warszawy - Stanisław Wojtera zaproponował aby 'Sen o Warszawie' ustanowić hymnem stolicy - 27.08.2008r.
'Dziwny jest ten świat'
Nagroda Specjalna Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji Włodzimierza Sokorskiego
za walory ideowe tekstu piosenki 'Dziwny jest ten świat'
V KFPP Opole 1967
'Nim przyjdzie wiosna'
Grand Prix Festiwalu Interwizji oraz Nagroda Publiczności jacht Conrad-20.
III Festiwal Interwizji Sopot 1979.
Są to sukcesy Niemena, którymi trzeba i należy się chwalić!
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że płyta była redagowana w pośpiechu. Dobitnym przykładem jest jej rewers.
'El soldado' prawidłowy tytuł 'El soldato de levita' (Niemen w boksach podawał niepełny tytuł).
'Wiem, że nie wrócisz' tekst piosenki napisał Jacek Grań (Franciszek Walicki) co w opisie płyty zostało pominięte.
'Sen o Warszawie' napisał Marek Gaszyński, a nie Marek Gaszyńsk.
'Nim przyjdziewiosna' pisownia zaczerpnięta 'Spodchmurykapelusza' ale pisze się inaczej.
I jeszcze jedno, mastering nagrań: Eleonora Niemen. Należało zaznaczać których!
Z informacji podanej na okładce wynika, że wszystkich.
Po wysłuchaniu płyt nie miałem wątpliwości, że chodzi o mastering wywiadów, które znam
ale wydały mi się inne. Po konsultacji ze specjalistą wiedziałem dlaczego.
Głos Niemena jest zdeformowany! Jest to efekt zbyt mocnego odszumienia taśmy.
Mastering utworów muzycznych zawartych w albumie to dzieło Karoliny Glainert i Czesława Niemena co również nie zostało odnotowane!
Album powstał aby utrwalić przemyślenia i wspomnienia Czesława Niemena.
Częściowo jest ilustrowany nagraniami z największego okresu eksplozji Jego talentu, który był ściśle związany z muzykami wielu zespołów, orkiestr i grup wokalnych.
Niebiesko-Czarni, orkiestra Michela Colombier'a, Alibabki, Akwarele, Niemen Enigmatic, Grupa Niemen, ork. Andrzeja Kurylewicza, Niemen Aerolit lub 'Silny kwartet bez wezwania' to zespoły, które akompaniują Niemenowi w nagraniach.
Dlaczego w opisie pominięto ich udział i komu na tym zależało?
Na koniec poligrafia, odwieczna bolączka naszego przemysłu fonograficznego ponownie daje o sobie znać - Digi Pack nie posiada uszlachetnionej powierzchni (po czterokrotnym użyciu!) na rogach i załamaniach odpryskuje zadruk. Mało ciekawe zdjęcia (opatrzone i szaro-bure, choć niektóre w oryginale kolorowe) dopełniają reszty.

Tak wydawane płyty źle służą Niemenowi i dlatego nie wpisuje się w poczet entuzjastów.

Tadeusz Skliński Foto Romuald Juliusz Wydrzycki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:35
Farida w trójmieście

Ostatni raz Farida była w Polsce na zaproszenie organizatorów festiwalu Sopot 94. Zaśpiewała, rozmawiała z Czesławem Niemenem telefonicznie blisko godzinę i wjechała. Jej artystyczne drogi poprowadziły ją na estrady w Las Vegas. We Włoszech nagrywa, najczęściej kompozycje swego męża Ameroco Contiango, nieomieszkając też wykonywać repertuaru sprzed lat jaki dla niej stworzył Czesław Niemen. Każdego roku otrzymywała zaproszenia do Polski. Jednak tym razem było ono wyjątkowe. Na propozycję Krzysztofa Wodniczka odpowiedziała pozytywnie i przybyła do Poznania na koncert 70. Urodziny Niemena. Frenetyczne oklaski i stainging ovation polskiej publiczności pozwoliły jej wypowiedzieć po polsku ,,ty jesteś najdroższy, kochany..." Jej brat Giulio ożenił się z Polką Marią Zurowską, której córka Elizabeth mieszka w Wejherowie. Po kilkudniowym pobycie w stolicy Wielkopolski, Farida wraz z mężem Americo przyjechała do Wejherowa. Pewnego dnia przyjechali do Sopotu. Spotkali się w BART- Bałtyckiej Agencji Artystycznej z dyrektorem Eugeniuszem Terleckim (może wesprze ją, aby mogła wystąpić w Operze Leśnej na jednym z trzech festiwali muzycznych) oraz w Krzywym Domku, gdzie Farida

została powitana bukietem pięknych, czerwonych róż i złożyła na murze swój autograf z dedykacją. Rozmawiali także o możliwości jej występu na tej scenie w dniu 28 marca br. kiedy to właśnie w Krzywym Domku nastąpi ogólnopolska inauguracja 50 lecia polskiego rock and roiła. Ten wieczór ma być poświęcony Niemnowi i któż jak nie Farida, Jego partnerka koncertowo- nagraniowa mógłby zaszczycić taką inaugurację.

Potem wraz z przyjaciółmi Andrzejem Mrozem i Krzystofem Wodniczakiem Farida odwiedziła Marię pierwszą córkę Czesława Wydrzyckiego, mieszkankę Gdańska. Jakże wzruszające było powitanie i przypomnienie jak to Farida małą 10 letnią Misie oprowadzała po Operze Leśniej, nawet wprowadziła ja na estradę. Maria pokazała Faridzie zdjęcia z 1970 roku. Sympatyczna Włoszka poprosiła o zeskanowanie tych jakże istotnych, ponadczasowych fotek. Słuchały też ostatniej wydanej płyty Czesława ,,Spodchmurykapelusza" (nota bene zadedykowanej Czesławie i Franciszkowi Walickim, którym Czesław co wielokrotnie powtarzał - zawdzięcza NAJWIĘCEJ). Andrzej Mróz pofatygował się, aby w pobliskim EMPI-Ku kupić to wydawnictwo dla Faridy jednak nie było tego CD w sprzedaży i nabył drogą kupna nieudaną kompilację sygnowaną przez wdowę Małgorzatę i jej córkę Eleonorę pod nazwa ,,Spiżowy krzyk". Farida przyjęła ten krążek, bo wszystko, co zawiera cząstkę Niemena jest dla niej na wskroś istotne.. Ważnych dla obu pań rozmów i wspomnień nie było końca, ale też omawiano i dzień dzisiejszy i to, co może wydarzyć się jutro. Farida spytała czy imię córki Marii Julia ma swój pierwowzór z drugim imieniem Czesława Juliusz, Maria odpowiedziała, że tak wybrała - ot co. Plany obie panie mają...

Odbyła się też krótka wizyta w redakcji Dziennika Bałtyckiego, której efektem był zamieszczony w środowym wydaniu z datą 4 marca br. wywiad z Farida. Maria polubiła Faridę, a Farida pokochała Marię taką miłością jaką może okazać osoba pamiętająca swego ukochanego Czesława.

(kmw)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 13, 2019, 06:38
Brzmienia 2009 jesień
50 lat polskiego Rocka - ślady Niemena w Berlinie


8 listopada 2009. sala koncertowa Werkstatt der Kulturen wypełniła nie fanami muzyki Czesława Niemena, po godz. 18-tej rozpoczęliśmy spotkanie ,,50 lat polskiego Rock'n'Rolla" przypomnieniem przez Wojtka Sowińskiego, berlińskiego piosenkarza (tego dnia wystąpił w roli konferansjera) życiorysu Czesława Niemena i projekcją naszego krótkiego dokumentu filmowego ,,Ślady Niemena w Berlinie", zawierającego wspomnienia o Niemenie trzech osób: red. Wojtka Mroza, saksofonisty Joe Kućery i plastyczki Eli Woźniewskiej, którzy znali go i spotykali się z nim, tu w Berlinie.
Po projekcji wystąpił wokalista opery wrocławskiej, uznany za najwierniejszego interpretatora utworów Niemena - Jarosław Królikowski, który gdy śpiewał najpopularniejsze piosenki z początków kariery artysty, duch Niemena unosił się nad słuchaczami, była to iluzja, która pozwoliła tym, którzy byli na koncertach Niemena, cofnąć czas i wrócić do chwil, gdy panował Rock'n'Roli. po polsku nazwany przez Franciszka Walickiego Big-Beatem. W tle wyświetliliśmy zdjęcia z archiwaliów berlińskich organizatorów koncertów Niemena, Wojtka Mroza i Krzysztofa Lipowicza.
Z tym drugim jak i innymi osobami, które opowiadały nam tego wieczora o spotkaniach z Niemenem, nakręcimy kolejną cześć wspomnień o Niemenie.
Może odpowiemy na pytanie, komu Niemen zadedykował piosenkę ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz".
Tego dnia Niemcy fetowali 20-lecie zburzenia muru, my również w pierwszej części koncertu poświęconej Czesławowi Niemenowi, mieliśmy coś jubileuszowego. Występ saksofonisty Joe Kućery, który na krótko przed upadkiem muru grał z Niemenem w znanym muzycznym klubie Quasi modo, a podczas naszego koncertu przypomniał w wersji instrumentalnej na saksofon i fortepian wraz z Chrisem Szachnowskim, dwa przeboje ,,Pod papugami" i ,,Płonie stodoła", nagrodzone gromkimi brawami. Do tego wspaniałego duetu dołączył, niespodziewanie nawet dla nas organizatorów, obecny na sali amerykański wokalista Josse Ballard i wykonał, dedykując pamięci Niemena – Evergreen ,,Georgia". Ten miły i sympatyczny gest jak i wykonanie nie
przypadł do gustu publiczności, co wyraziła brawami.
Dwie kolejne interpretacje z repertuaru Czesława Wydrzyckiego, wykonała Iwona Cudak, na codzień występująca z zespołem Ultramild, byty to: ,,Jednego serca" i ,,Dziwny jest ten świat". Iwona zebrała za tą interpretację wraz z Chrisem Szachnowskim, również duże brawa. Sam byłem ciekaw jak poradzi sobie z tak znanymi utworami, ale udowodniła, ze jest interesującą postacią na berlińskiej scenie muzycznej. Natomiast Chris to wirtuoz gry na fortepianie, to postać wyjątkowa - sympatyczny, uczynny. Bez problemu akompaniował muzykom, także naszemu miejscowemu
bardowi Januszowi Adamskiemu, który zaśpiewał balladę Dżemu ,,Do kołyski".

W drugiej części koncertu, basista Harald Aleksa i jego gitarzyści: Richard Arame, Jens Schmidel, Sven Ramrath i Marek Wiśniewski na perkusji (przyjęli tego dnia nazwę B5) wystąpili z blues-rockowym programem ,,z dedykacją" - polskim muzykom - Rówieśnikom Rock'n'Rolla, których zdjęcia przewijały się na ekranie dzięki uprzejmości Wojtka Korzeniewskiego z Fundacji Sopockie Korzenie, a były to fotografie Marka Karewicza z wystawy - Big-Beat - 50 lat polskiego Rock'n'Rolla.
B5 zaprezentowali, świetny warsztat muzyczny, gdzie na wyróżnienie zasługiwała gra Richarda A rame, który po koncercie zebrał wiele pozytywnych opini.
Na zakończenie zagrała grupa rockowa Lear's Child, która mocnym rakowym akcentem zakończyła ten wieczór, mam nadzieję, że gitarzysta solowy grupy, polskiego pochodzenia. Piotr Kucharzak, da nam jeszcze o sobie usłyszeć wraz ze swoim zespołem.
Była to, jak powiedzieli uczestnicy poprzednich spotkań, najlepsza nasza impreza!
Nasz najlepszy Rock Abend!
W przygotowaniu, we współpracy z poznańskim stowarzyszeniem ,,Brzmienia" kolejny wieczór ,,Berlińczycy śpiewają Niemena".

Marek Szlachcic
www.rockberlin.pl
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 08:08


   1969 II 10 34   Dziennik Bałtycki

   Echa muzyki młodzieżowej

   Czesław Niemen jest najbardziej kontrowersyjną postacią polskiej muzyki młodzieżowej. Na jego temat wypowiadają się nie tylko znawcy muzyki młodzieżowej, socjologowie czy publicyści, bowiem wścibscy profani z pasją godną lepszej sprawy penetrują jego biografię, wiążąc wiele faktów z pobytem Niemena w Gdańsku. Z tego okresu pochodzi wiele opowieści i legend o ,,Cześku", których narratorzy z reguły przedstawiają się: ,,Jestem najlepszym przyjacielem Niemena...". Jedno trzeba przyznać: ich opowieści są barwne i ciekawe. Do żelaznych punktów programu należy opowiadanie o tym. jak to Niemen (wtedy jeszcze Wydrzycki) mieszkał w jednej z sal wykładowych Liceum Muzycznego. Gdy przed ósmą budzili go uczniowie, wtedy on chował koc którym był nakryty i niewyspany (bo oczywiście, jako artysta nie mógł kłaść się spać przed północą) wędrował do miasta. Najbardziej wtajemniczeni informatorzy twierdzą stanowczo, że właśnie brak snu był przyczyną melancholii i smutku jego pierwszych kompozycji.
   Droga Niemena  do ,,Sukcesu" nie była łatwa. Powodzenie przyszło po latach intensywnej pracy i przemyśleń, których  rezultatem jest obecny styl interpretacji wokalnej i koncepcji kompozycji.
   Okres współpracy z ''Niebiesko-Czarnymi'' był dla Niemena tylko preludium do późniejszych oryginalnych koncepcji nieodzownym dla każdego artysty pierwszym etapem konfrontacji swych umiejętności z reakcją publiczności. Już jednak wtedy wypracował Niemen pierwsze elementy swojego stylu interpretacji, obalając niektóre kanony panującej w polskiej piosence konwencji zależności między tekstem a melodią utworu. Przyszło także zainteresowanie muzyką, która wywarła największy wpływ na twórczość i metodę interpretacji Niemena: stylem soul i współczesnym rhythm & bluesem. Muzykę tę tworzą artyści murzyńscy, wśród których najbardziej znani są Wilson Pickett, Stevi Wonder, Percy Sledge, James Brown i zmarły tragicznie Otis Reding.
   Angielskie słowo soul oznacza duszę, dlatego też przez wymieniony styl należy rozumieć rodzaj muzyki, wymagający od wykonawcy maksymalnej szczerości wyrażania uczuć i powiązania otwartości z ekspresją. Czesław Niemen, nawiązując do stylu soul musiał zwrócić dużą uwagę na teksty wykonywanych przez siebie utworów. Wykorzystywana poezja (Tuwim, Norwid) jest tylko znakomitym marginesem repertuaru wokalisty, gdyż najlepiej interpretuje on teksty własne, odbijające osobiste doznania i myśli. Podkreślić trzeba konsekwentne zaangażowanie w najistotniejsze problemy, przed którymi staje człowiek; Niemen swoimi utworami pobudza do myślenia, zmusza do zastanowienia się nad sobą i nad światem.
   Interesujący eksperyment: słuchanie nagrań Niemena z okresu ostatnich kilku lat. Łatwo można zauważyć jak zmieniał się głos wokalisty, jak nie tracąc cech indywidualnych, jednocześnie brzmieniem upodabniał się do głosu Otisa Reddinga i częściowo Jamesa  Browna. Z bogatego arsenału środków wyrazu artystów murzyńskich zaczerpnął Niemen przede wszystkim elementy ekspresywne, w rodzaju spontanicznych okrzyków i westchnień. Niemen czuje się w swoich utworach wyzwolony z wszelkich stereotypów codzienności. Maksymalna koncentracja oraz idealna precyzja wykonania - to nieodłączne atrybuty wokalisty i jego ,,Akwareli". Grupa ''Akwarele" to odrębny rozdział niniejszych rozważań. Jej skład instrumentalny jest wynikiem zapatrzenia się we wzory zespołów, towarzyszących artystom murzyńskim; Niemen dąży do tego, aby jak najbardziej przybliżyć sound ''Akwareli" brzmieniu grup murzyńskich. Temu celowi służą także aranżacje, nawiązujące wieloma motywami do charakterystycznych opracowań utworów Otis Redinga. Niektórzy posuwają się do pewnej złośliwości, mówiąc: ''Ukazał się nowy longplay Reddinga, pewnie wkrótce wyjdzie także nowa płyta Niemena". Być może słowa te byłyby usprawiedliwione, gdyby nie bogata indywidualność niektórych muzyków z grupy ,,Akwarele" i oryginalna metoda kompozycji Niemena. O tym jednak już w następnym odcinku.


                                                                                                                                                      Stanisław  Danielewicz
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 08:23
   1970 XII 6-7 Dziennik Bałtycki

     
   Niemen przedstawia siebie

   Tak powinien brzmieć tytuł ostatnich konceptów Niemena w sobotę i niedzielę ubiegłego tygodnia. Farida, której nazwisko znajdowało się w rzeczywistym tytule imprezy (,,Niemen przedstawia Faridę") zaśpiewała zaledwie cztery piosenki - a podobno ostatnio na niektórych koncertach prezentowała zaledwie po dwa utwory w czasie dwugodzinnego programu. Koncert upłynął więc pod znakiem samego Niemena i jego zespołu, chociaż nie można zapomnieć o krótkim, ale udanym popisie saksofonisty Zbigniewa Namysłowskiego. Impreza jako całość nie była z pewnością rewelacją, ale poziom jej był dość wysoki, a co najważniejsze - wyrównany, bez poważniejszych mankamentów. Po raz pierwszy chyba mogę z uznaniem napisać o całkowicie adekwatnym do potrzeb i możliwości wykonawców nagłośnieniu sali, o właściwym wyważeniu proporcji grup instrumentalnych i wokalnych. Dotychczas miałem zazwyczaj o to największe pretensje do Niemena, gdyż niewłaściwe nagłośnienie z reguły niweczy efekty nawet najlepiej przygotowanego programu.
   Kurtuazja wobec kobiet obowiązuje, a więc zacznę omówienie programu od Faridy. Krótko bawiła na estradzie, ale zaprezentowała się jako wokalistka od najlepszej strony. Umiejętnie dobrany repertuar z gatunku pop stanowił dla Faridy materiał do popisania się charakterystyczną, powolną wibracją głosu, znakomitym operowaniem dramatycznym krzykiem, ale... piski w jednym z utworów zamiast pożądanego dramatyzmu - przyniosły jedynie rozbawienie.
   Napisł ktoś o Faridzie, że śpiewa głosem wygłodzonej, dzikiej kotki - takie właśnie wrażenie odniosłem, słuchając m. in. utworu prezentowanego przez piosenkarkę na Festiwalu Piosenki w Sopocie.
   Poza Faridą gościem programu Niemena był także Zbigniew Namysłowski, który zaprezentował się jako solista we własnym utworze ,,Ni stąd, ni zowąd", Wieloczęściowa kompozycja stanowiła znakomity pretekst do improwizacji - zarówno w partii opartej na ostinatowym motywie akordowym sekcji rytmicznej, jak i w coraz modniejszym w kręgu poo-jazzowej i beatowej awangardy schemacie: tonika moll i subdominanta dur (momentami schemat ten zmierzał nawet w kierunku jednofunkeyjności). W związku z utworem Namysłowskiego można mówić, na drodze analogii do free-jazzu, o elementach free-beatcwych jego kompozycji. Ilustrację tej tezy stanowić będzie klasyczny ,,kocioł" instrumentalny w jednym z fragmentów, a więc zbiorowa gra free. Namysłowski popisał się także jako flecista (chociaż jako alcista stoi znacznie wyżej) we własnej kompozycji ,,Sprzedaj mnie wiatrowi" wokalnie interpretowanej przez Niemena. Przyznam się, że wolę znacznie wykonanie Marianny Wróblewskiej, tego utworu - choć i Niemenowi nie można zarzucić złej interpretacji.
   Czesław Niemen dał w czasie koncertu przegląd swoich dawnych i nowych pozycji od pamiętnego ,,Sukcesu" po najnowsze ,,Człowiek jam niewdzięczny". W tym właśnie utworze, poza Niemenem, wyróżnił się świetną solówką Jacek Mikuła, organista, natomiast wyjątkowo słabo, bez żadnej koncepcji grali swoje partie solowe (improwizowane) basista J. Zieliński i perkusista Cz. Bartkowski.
   Jeżeli idzie o pozycje zagraniczne, to Niemen bardzo umiejętnie dobiera sobie repertuar (na szczęście zrezygnował tym razem ze ,,Spinning wheel")., śpiewając m. in. ,,Don't cry baby" i charlesowskie ,,In My drawn in my tears".
  Niedzielny koncert wieczorny przebiegał w myśl starej tradycji teatralnej i estradowej, nakazującej na ostatnim z cyklu przedstawieniu wyprawianie niezauważalnych dla widza, ale nieraz kłopotliwych dla wykonawców wzajemnych ka¬wałów. I tak organista na próżno przyciskał w pewnym momencie nożny manuał, pod który dowcipnisie - koledzy podłożyli mu... klocek. Niemen ze zdziwieniem zauważył, że niektóre jego partie solowe przejęła Krystyna Prońko z towarzyszącego zespołu wokalnego, a sam chórek nie mógł powstrzymać się od śmiechu, śpiewając ,,trzęść zboże", zamiast ,,szczęść Boże". Po koncercie jeden z muzyków zapytał Niemena: ,,Czy zauważyłeś, że śpiewałeś dziś ,,Człowiek jam niewdzięczny" jako walc? Na szczęście Niemen nie okazał się ,,człowiekiem niewdzięcznym"...


                                                                                                                                Stanisław   DANIELEWICZ
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 08:33

   1971 Na Przełaj

      Farida śpiewa całym sercem                   

   W Sopocie publiczność nagrodziła jej występ huraganem braw. Wzruszona długo kłaniała się publiczności na estradzie, a za kulisami wybuchnęła głośnym płaczem. Gdy się uspokoiła - powiedziała: ,,jestem oczarowana, szczęśliwa i wzruszona, bo wiem, że zostałam zrozumiana..."
   Farida jest brunetką, ma 23 lata. Jej ojciec jest Sycylijczykiem, matka Arabką. Zdolności muzyczne zdradzała od dzieciństwa i wcześnie zaczęła się uczyć muzyki. Jako młoda dziewczyna wzięła udział w festiwalu młodych talentów w Ariccio (Sycylia) i zdobyła drugą nagrodą. Wkrótce nagrywa też płyty, coraz częściej występuje na estradach. Jej fascynujący głos o niebywałej ekspresji zwraca na nią uwagę krytyków. O Faridzie zaczyna się dyskutować,
   Farida mówi: ,,Śpiewam tak jak czuję. Na estradzie dają z siebie wszystko, śpiewam całym sercem".
   Trzecia płyta Faridy, a szczególnie piosenka ,,Vedrai, vedrai" (,,Zobaczysz, zobaczysz"), staje się wielkim przebojem. Czwarta płyta - i znów sukces ogólnokrajowy: przebój ,,Pensami stasera" (,,Myśl o mnie dziś wieczorem") robi międzynarodową karierę. Farida zostaje zaproszona do udziału w największej włoskiej imprezie piosenkarskiej - Cantagiro. Występuje w tzw. girone B - sekcji konkursowej, skupiającej wybijających się młodych piosenkarzy włoskich. Po imprezie objeżdża Włochy i zaczynają się rzeczy dziwne. Na jednych imprezach Farida jest ekspresyjna, śpiewa ,,całą duszą i całym sercem", na innych traci ekspresję, żywiołowość. Co się dzieje? To do akcji wkraczają producenci: Farida śpiewa za nowocześnie - twierdzą oni. Publiczność nie jest do tego przyzwyczajona, pragnie tradycyjnego włoskiego ,,pięknego śpiewu", więc Farida musi śpiewać ,,ładnie"...
   I Farida śpiewa ,,ładnie", ale przestaje być sobą... A ponieważ nie umie przestać być sobą, więc stałe wraca do swojego sposobu śpiewania. Trwa swego rodzaju walka między indywidualnością piosenkarki a wymaganiami producentów.
   Kto ma rację? Czy rzeczywiście publiczność jest tak zachowawcza? Czy tego konserwatyzmu nie dyktują interesy i gusty producentów?
   Odpowiedzią na te pytania jest w pewnym stopniu dotychczasowa kariera Faridy. Śpiewając inaczej niż wszystkie współczesne gwiazdy włoskiej piosenki - osiąga przecież ogólnokrajowe sukcesy: jej piosenki zdobywają popularność w całych Włoszech.
   Na festiwalu w Sopocie Farida śpiewała tak jak chciała. Zdobyła publiczność, zdobyła zaszczytną Nagrodę Prasy. Szczęśliwa, pojechała... na Kaszuby. Mówiła później: ,,Było cudownie, po raz pierwszy w życiu zbierałam grzyby! Smakowały mi bardziej niż moja ulubiona potrawa - kalafiory! Jestem zachwycona Kaszubami i w ogóle waszym krajem. Muszę tu jeszcze przyjechać..."
   Przyjeżdża! W listopadzie wystąpi w kilkunastu miastach Polski. Wielu z nas będzie miało okazję słuchać jej urzekającego głosu. Głosu Faridy.

                                                                                                                          R.Sw. 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 08:55
1976 XII Jazz

   CZESŁAW NIEMEN - zwątpienia i wiara

Nie pamiętam mojego pierwszego zetknięcia z muzyką. W każdym razie miało to miejsce
w bardzo wczesnej młodości. W domu był fortepian oraz inne instrumenty. Ojciec był stroicielem instrumentów muzycznych. W chórze kościelnym śpiewałem z całą rodziną. To było w Wasilszkach koło Grodna. Średniej szkoły muzycznej w Gdańsku nie skończyłem z powodu trudnej sytuacji rodzinnej. Śmierć ojca... Miałem wtedy 21 lat. Poza tym władze szkoły nie patrzyły przychylnie na moją działalność pozaszkolną, gdyż troszeczkę podśpiewywałem w klubie studenckim - ,,Żak".
   Był to rok  1960.
Na estradzie zacząłem śpiewać w roku 1962. Interesowałem się wówczas piosenką folklorystyczną. Początkowo, jeszcze w szkole, śpiewałem .pieśni ludowe narodów radzieckich. Głównie rosyjskie, białoruskie, trochę orientalnych. Do dziś zresztą bardzo je kocham. Trwałam, że jeśli piosenka ma istnieć, to właśnie tak piękna jak piękne są pieśni ludowe. Podobny stosunek miałem do folkloru południowoamerykańskiego, szczególnie brazylijskiego. Z czasem jednak zniknęło to z mojego repertuaru. Dojrzałem, poczułem się na siłach, żeby sam pisać piosenki. ,,Wiem, że nie wrócisz" była pierwszą piosenką, którą napisałem. Druga - ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz?". Tak się zaczęło. To była ta ,,wielka estrada". A jednak w kabarecie ,,To tu" miałem większe przeżycia. Zwłaszcza, że pracowałem bezinteresownie. Dziś nie widzę takiego zainteresowania tymi sprawami co kiedyś. Było wtedy mnóstwo kabaretów, teatrzyków.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 09:06

19 XII 1971 Odgłosy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 09:32
Tylko Rock grudzień 1998'

Fraszka wyborcza II

Długoż jeszcze
będzie wracać
na zawieje
dziejów
rzucać
puste słowa
nowomowa..?
sowie oczy
wybałuszać
dudnić basem
w moje uszy
wydmuchiwać
bzdury
z grubej rury..?

        *
Co tu robić?
stać?
czy siedzieć?
nie pamiętać?
nic nie wiedzieć?
betonowe wieko
kruszyć?
co przygniata
duszę..!



                       Czesław Niemen, 11 października 1998
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 09:55
Okładek ciąg dalszy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 12:28
1996 XII  Śląsk

 
   Niemen zapamiętany...

  fragm.

Znów z wirowania świateł, z oparu mgły skojarzeń wyłoniła się wiec tej nocy muzyka: momentami mroczna i tajemnicza, momentami kryształowo przejrzysta i klarowna, wręcz logiczna w doborze brzmień i zestroju znaczeń... Norwidowska ,,Larwa", zapowiedziana jako ,,wszechcywilizacji społeczny blues", stanowiła wzmocniony drapieżną wokalną ekspresją apel o przeciw¬stawienie się hegemonii pieniądza, wstrzymanie pędu bezwzględnej machiny zysku i wyzysku, rykoszetem uderzającym nie tylko i nie tyle o Londyn, który stał się ,,literalną podstawą" wiersza, a zarazem punktem wyjścia norwidowskich uogólnień, ile również w rodzime polskie sprawy i sprawki, w których - w połowie dekady lat 70. - zaczął dominować krótkodysansowy blichtr i dorobkiewiczowskie fobie, noszące już w sobie zaródź kryzysu, skulminowanego w czerwcu '76. Zaraz potem - ,,Moja piosnka (II)", napisana przez Norwida w Ameryce, przepojona tęsknotą za krajem, nie tylko jako miejscem na ziemi, ale przede wszystkim ,,Ojczyzną wyobrażoną", choć niewątpliwie wyidealizowaną - poszanowania wartości, nieskalanych ideałów, czystej wiary. Już to nieraz pochopni egzegeci mieli zeszłowiecznemu autorowi za złe, że wiersz ten - w ich opinii oczywiście ,,nieudolnie"! - nawiązuje do słynnego utworu Juliusza Słowackiego (,,Smutno mi, Boże"). Uważna lektura prowadzi jednak do wniosku, że poza powracającym jak refren zawołaniem - u Norwida: ,,Tęskno mi, Panie" - więcej między tymi wierszami różnic, niż podobieństw - i budowa, i wersyfikacja, i przesłanie, i sytuacja życiowa, która te sformułowania wydobyła na światło dzienne, są w obu wypadkach odmienne, a niemenowska interpretacja wokalna wydatnie te różnice uwypukliła.
   Po zakończeniu tego utworu widownię przeszedł wyraźnie wyczuwalny dreszcz, że oto Niemen - po raz pierwszy do końca i tak wyraźnie - deklaruje się oto jako człowiek wierzący i głęboko odczuwający - wprawdzie słowami poety, ale czyż należy ich wybór i interpretację, tak pełną uczucia, uważać jedynie za aktorską maskę i pozę, element dramaturgii programu? Jestem przekonany, że nikt spośród widzów tego tak nie odebrał...
   Jedynym poza norwidowskim przerywnikiem, a zarazem nawiązaniem do poprzednio prezentowanego programu, stał się wiersz ,,Pan Cogito a ruch myśli", podany w formie bardziej zwartej niż poprzednio, chyba nie jedynie za sprawą znakomicie wzajemnie się inspirujących instrumentalistów pod wodzą lidera... Po nim - ,,Sierocwo" Norwida - nie tyle o przeciwstawnych prądach rozwoju myśli ludzkiej, ile przede wszystkim o ukrytej w nich i w samej ,,materii świata" nadziei na transcendentalną sankcję całej naszej egzystencji. Potem - nie nazwana wówczas explicite kompozycja instrumentalna, która z czasem przerodziła się, po nieznacznej ewolucji tematu i znaczniejszych przeróbkach aranżacyjno-rytmicznych, w utwór ,,Światło jutrzenki", przemianowanego następnie na ,,Twarzą do słońca" - dynamiczny, żywiołowy, z interesująco rozbudowaną ,,kołową" frazą wstępną, która rozwija się następnie prawie jak fabularna opowieść. Wreszcie - kulminacja całego recitalu - fragment poematu ,,Promethidion", zatytułowany przez interpretatora może aż nazbyt lapidarnie - ,,Pochwala pracy": motyw bardzo podobny, niemal symetryczny, jak w. ,,Mojej piosnce", o analogicznej rytmice, zakończony, w następnych miesiącach coraz monumentalniej rozbudowywaną, partią instrumentalną, w której fraza zda się wznosić na niebotyczne wręcz szczyty uniesienia.
 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 12:32

Tylko Rock III 1999
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:37
Brzmienia 2010 zima  - W Berlinie wystąpiłem bez kompleksów
- mówi Jarosław Królikowski

Berlin, to piękne, duże miasto i ważne centrum dla środowiska artystycznego. Ostatnio występowałem tam i poznałem sporo ciekawych miłych i serdecznych ludzi. Pewnego dnia zadzwonił red. Krzysztof Wodniczak, szef magazynu ,,Brzmienia" (ostatni menager Czesława Niemena), z pytaniem czy nie zechciałbym wystąpić w Berlinie z repertuarem swoim i Niemena. Od razu wyraziłem zgodę, bo jak mówili mi wcześniej różni artyści - ten facet ma nosa do udanych imprez. Okazało się to propozycja bardzo kusząca, a i występ w gronie takich muzyków - jak się później okazało z górnej półki - którzy grali kiedyś z Niemenem bardzo ,,kręciło".

Do Berlina przywiózł mnie Trans-Bus jeżdżący na tej trasie, było bardzo fajnie i miło droga upłynęła, jak biczem strzelił. Szczęśliwie dojechałem pod wskazany numer domu, gdzie przywitał i odebrał mnie osobiście menager-Marek. Szlachcic znany w Berlinie organizator imprez artystycznych dla Polonii, który w czasie pobytu dbał o mnie, obwoził po całym Berlinie. Wstępne przymiarki do koncertu ,,50 lat polskiego Rocka i Niemen nad Szprewą", a była to międzynarodowa impreza związana z rocznicą obalenia Muru Berlińskiego i przypominająca Mistrza Czesława. Kiedy przyszła moja kolej, wyszedłem jak zawsze spokojny, w tradycyjnym kapeluszu i w długim czarnym płaszczu koncertowym - myślę że wyglądałem fajnie (tak mówili później) i wykonałem wiele utworów. Niemena. Tego dnia byłem w bardzo dobrej formie. Zaskoczyła mnie miła i serdeczna atmosfera i reakcją międzynarodowej publiczności. Po każdym utworze były brawa, a po koncercie gratulacje, pochwały i dyskusje o mojej interpretacji utworów Cz. Niemena itd. Ludzie, artyści i muzycy mówili, że zostali zaskoczeni tak bliskim wokalnie, ,,niemenowym", wykonaniem tamtych utworów. To szok - powtarzali - że jest ktoś taki (sądzili że jestem tuzinkowym wykonawcą kompozycji Cz. Niemena których już znali). Również muzycy, przyjaciele Pana Czesława, które go znały i grywały z nim (np. Sz. Chris, J. Ku-cera, J. Ballard, I. Cudak, T. Harald-Aleksy) zaproponowali mi współpracę przy najbliższych koncertach w Berlinie.
Warto więc ciągnąć dalej, bo występ w Berlinie traktowałem jako ,,bój" o zaliczenie kolejnej imprezy; warto było czekać na tę chwilę gdzieś w zaciszu Opery, Operetki i Estrady, by nabrać rutyny artystycznej, mimo różnych, - kierowanych pod moim adresem uwag i zgryźliwości. Idę do przodu, dzięki takim, jak Wy ludziom wrażliwym i bezinteresownym, których znam, którym ufałem i ufam i którzy wiedzą, że wykonywanie utworów Cz. Niemena dziś nie jest proste.

Mówię to spontanicznie niczego nie zakłamując, bo to wszystko jest do sprawdzenia - niech muzyka Mistrza Czesława długo, najdłużej dodaje nam mądrości, skrzydeł i zwyczajnie, niezwyczajnej nadziei! Czego Czytelnikom i sobie życzę. Pozdrawiam serdecznie ...

notował: kris
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:41
Będziemy dalej grali

Przyzwyczailiśmy się już do koncertów w dniu urodzin Czesława Niemena Wydrzyckiego. Każde taka uroczystość wzbudza nadzieje i dobro, jak w rodzinie. Kiedy przed poznańskim koncertem w Blue Notę pojawiły się - za Polską Agencją Prasową - anonse zapowiadające ten muzyczny koktail na jednym z portali nieźle pohulali sobie forumowicze. Jeden z ,,odważnych" napisał... ,, O NIE... Już sobie wyobrażam - na scenę wejdą gwiazdki, zaśpiewają jakieś 'Pod papugami' i będą dumni, że sprawdzili się w repertuarze 'awangardowego' artysty Niemena... A nawet jeżeli pojawi się coś spoza trzech pierwszych płyt, czyli z okresu jego właściwej twórczości, a nie big bitowych pioseneczek, to i tak będą to utwory najprostsze z możliwych. Niemena powinni grać jazzmani i twórcy awangardowi Powinni grać w małych salach dla publiczności, która zna prawdziwego Niemena (z lat 70-tych), a nie 'Sen o Warszawie'. Koncerty dla masowej publiczności (jak ten z Sopotu), to żenada, profanacja i totalne zaciemnianie obrazu tego artysty. Naprawdę żałuję, że Niemen nagrał swoje trzy pierwsze płyty, że nie debiutował 'Enigmatic'. Wówczas znaliby go nieliczni, ale znaliby to co znać należy, a nie jakieś radiowe pomyje". Tyle podpisujący się jako MF - from heli. To oczywiście prywatny, komentarz jednego z użytkowników portalu.

Gdyby ukazała się taka opinia PO KONCERCIE nie należało by z nią polemizować. Może MF - from heli był na koncercie i zweryfikował swoje obawy, bo można było wysłuchać co prawda aż w dwóch interpretacjach ,,Sen o Warszawie", ale też takie ,,perełki" jak ,,Jednego serca"/,,Strange Is This Word", w wykonaniu młodych poznańskich jazzmanów, których 'skrzyknął' pianista Kuba Królikowski. Jazzmani zagrali po swojemu bardzo ładne pasaże, w tonacjach dur i moll,. Każdy z nich, Paulina Frąckowiak - gitara basowa, Paulina Szczepaniak - perkusja, Maciej Sokołowski - sax, mógł wykazać się inwencją i wydobyć z instrumentów dźwięki zapisana przez Niemena. Nie standardowo do repertuaru Niemena podszedł też wokalista Grzegorz Kupczyk, który z ,,Ptaszka" zrobił dźwiękowo - tekstowy z puszczeniem oka akapit, który nie do końca zatrzymał się w oczekiwanym przez słuchaczy momencie.
Były tez niestandardowe wykonania utworów z okresu włoskiego Niemena. Ze świeżością wysłuchaliśmy interpretacji Eweliny Rajchel, której bezbłędnie akompaniował Piotr Kałużny.

Rzeczywiście tradycyjne wersje repertuaru Niemenowego zaprezentowali Terii Fajfer, Jarosław Królikowski i Piotr Kuźniak. Te wykonania podobały się do tego stopnia, że ci wokaliści zmuszani byli do bisowania. ,,Nie chwal dnia przed zachodem słońca" wysłuchać, przemyśl i dopiero potem, jeśli już musisz - ciśnie się nie tylko na papier. I tak dalej będziemy grali na urodzinach Czesława Niemena.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:43
Niemen forever

Już po raz piąty z rzędu w Poznaniu zebrali się fani muzyki i legendy Czesława Niemena. W ten zimowy wieczór 15 lutego w klubie Blue Notę mieszczącym się w piwnicy poznańskiego Zamku mogliśmy posłuchać, co mają do zaprezentowania współcześni imitatorzy Wydrzyckiego, a było ich wielu, a ich muzyka brzmiała bardzo różnorodnie. Koncert rozpoczął, co prawda, występ grupy Black Night, która zagrała na wstępie muzykę ,,The Shadows", jednak później było już bardzo Niemenowo. Po tym utworze, zespól wystąpił wraz ze skrzypaczką grając ,,Daj mi wstążeczkę błękitną" w aranżacji Wojtka Hoffmana i Witka Łukaszewskiego. Ciekawie zaprezentował się zespół ,,Simple Blue", który wykonał ,,Sen o Warszawie" w bluesowej aranżacji. Bardzo dobrze wypadł Piotr Kuźniak, który podobnie jak na pierwszym koncercie urodzinowym, który się odbył tuż po śmierci Niemena w Auli Uniwersyteckiej, zachwycił widownię śpiewając ,,Dziwny jest ten świat". Co ciekawe wystąpił jako solista z gitarą elektryczną, przygrywając do jego potężnego głosu ciekawe solóweczki. Natomiast Kuba Królikowski z jego zespołem wykonał ,,Dziwny jest ten świat" na nutę nieco jazzowo-transowo-eksperymentalną, co mnie szczególnie nie przypadło do gustu. Zaskoczeniem był występ Eweliny Raichel, która w hołdzie wszystkim miłościom Czesława, a przede wszystkim Faridy zaśpiewała piosenki po włosku. Ja osobiście bardzo czekałem na pojawienie się Grzegorza Kupczyka - legendy zespołu Turbo i powiem, że się nie zawiodłem. Już po samym manipulowaniu odległością mikrofonu od ust było widać, że ten człowiek zna się na rzeczy. Podkreślam tutaj, że podobnie jak w przypadku Piotra Kuźniaka, były frontman metalowego Turbo zaśpiewał w akompaniamencie gitary, ale tym razem akustycznej. Na końcu kilka utworów Niemena wykonał Jarosław Królikowski - tenor opery wrocławskiej, dobrze mi znany z poprzednich ,,edycji" koncertów urodzinowych. Jego głos to bardzo wierna imitacja głosu Czesława Niemena, jak i również jego stroju. Sądzę, że za to tak głośno widownia klaskała mu brawa. Mi osobiście bardzo podobał się ,,Czas jak rzeka"w jego wykonaniu.

Ogólnie imprezę uznałbym za bardzo udaną, o czym świadczy chociażby wysoka frekwencja w Blue Nocie, gdzie właściwie na całej widowni, było bardzo duszno. Co ciekawe, publiczność była bardzo mieszana, nie tylko pod względem płci, ale również i wieku. Były to osoby zarówno dojrzałe, jak i młodsze - w wieku studenckim. Co jak co młodzieży w wieku szkolnym to za bardzo nie widziałem, ale może to i dobrze. Być może nad imprezą panował oprócz Wydrzyckiego duch piosenki ,,Dozwolone od lat 18"... a może to zwykły zbieg okoliczności.

Oskar Jernas
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:44
Pamiętają Czesława

Z inicjatywy Konsula Białorusi!!! (i przypuszczam, że dzięki jego specjalnym zabiegom) zorganizowano w Auli Uniwersytetu w Białymstoku koncert poświęcony Czesławowi. Grał zespół ,,Kaprys" z grodzieńskiego konserwatorium, a śpiewała m. in. Świetlana Diakun (która w 2006 r. obroniła w tym Konserwatorium, w klasie wokalnej pracę magisterską). Muszę powiedzieć, że instrumentalnie było bez zarzutu (może bez specjalnych porywów, ale naprawdę poprawnie), natomiast wokalnie całkiem, całkiem... Poza Nią, jeszcze dwójka wokalistów (bo oni mają w Grodnie niezły Wydział Wokalny - i tam się śpiewa Niemena!). Kawałek S. D. amatorsko nagrałem aparatem i prześlę Ci w najbliższym czasie, natomiast (dyplomowy) koncert 8 utworów Czesława z 2006 r. nagrany profesjonalnie (jeżeli będziesz chciał go zobaczyć), prześle Ci Tadek Skliński, który go ma i jeżeli będziesz chciał, to go udostępni (a jeżeli nie będzie chciał, to ja wyślę Ci na wskazany adres). Poza koncertem wyświetlono pierwszy białoruski film poświęcony Czesławowi. Reżyser Wiera Sawina była na tym koncercie. Wyświetlono także film Gienka Szpakowskiego (ten 55 minutowy, nagrany dla TV Polonia...). Było kilka telewizji (nasza lokalna i białoruska i jeszcze jakaś bliżej niezidentyfikowana...). Był Adam Kosiorek (Szef Stowarzyszenia Niemen) i jeszcze kilka osób z kręgu moich Spotkań Niemenowskich (Jerzy Dziemski i jego brat Tadeusz, Tadek Skliński, Jacek Cywiński. Oczywiście Gienek Szpakowski....). Przesyłam Ci zdjęcie Tadka Sklińskiego, który zagrał ,,solówkę". Łatwiej kupić Encyklopedię Niemenowską, niż zobaczyć Tadka na bębnach... Pozdrawiam Cię serdecznie i zazdroszczę Ci tego, że będziesz miał okazję posłuchać ,,na żywo" Pani Grażyny Łobaszewskiej, której jestem ogromnym fanem od bardzo wielu lat, gdy tylko usłyszałem Ją ,,na żywo" z Ergo Band.... Jeżeli będziesz miał okazję, proszę przekaż Jej ukłony od wiernego fana z Podlasia.

Janusz Stankiewicz
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:46
W rytmie wspomnień

,,Póki czas z życia pić każdy haust, czerpać je, wdychać je, poznać trud, poznać gniew, szczęścia smak, walki smak, bo żaden cień, żaden blask nie może przejść obok nas..." - śpiewał niegdyś Czesław Niemen. Innym razem ,,wchodził" do rzeki, która nosiła imię ,,czas" - odgadywał w niej ,,tamte dni", nie próbując powstrzymać ich nurtu - wiedział, że dzięki jego zmienności, można ,,pięknie zapominać" i ,,mądrze pamiętać" o tym, co ważne - takie też były jego piosenki, pieśni i kompozycje instrumentalne, o czym przekonali się ci, którzy 15 lutego br. przyszli do poznańskiego klubu ,,Blue Note", aby świętować 71. urodziny artysty. Organizatorem koncertu było Stowarzyszenie Muzyczne ,,Brzmienia". ,,Brzmienie" koncertowych przeżyć rozedrgał wieloletni przyjaciel i ostatni menedżer Niemena - Krzysztof Wodniczak, który poprowadził koncert z Romualdem Juliuszem Wydrzyckim, stryjecznym bratem artysty.

Niemena ,,wspominali" m. in.: Ewelina Rajchel, Piotr Kuźniak, Jarosław Królikowski, Grzegorz Kupczyk, Janusz Musielak, zespół ,,Combo Kuba Królikowski" i... Farida - włoska piosenkarka, której wysłuchaliśmy za pośrednictwem nagrania wideo. Trudno było nie przypomnieć sobie pieśni ,,Musica Magica" i ,,Non Andare Mio", które podczas ubiegłorocznej rocznicy urodzin Niemena, wykonała dla nas żywo. W tym roku, włoskie nastroje wyśpiewała Natalia Janowska, przy jasnym jak rzymskie niebo akompaniamencie fortepianu. Jeśli zaś o tym instrumencie mowa - nie można pominąć faktu, że Niemenowy wieczór ,,pamiętał" nie tylko o artyście, którego talent narodził się nad rzeką Niemen. Chcąc wpisać się w ,,partyturę kulturalnych wydarzeń" Roku Chopinowskiego, przypomniał postać Fryderyka Chopina. Wszystko za sprawą legendarnego nagrania chopinowskiego preludium w wykonaniu Niemena, po raz pierwszy udostępnionego szerszej publiczności.
Koncert na 71. urodziny Niemena, podkreślił twórczy uniwersalizm jego kompozycji. Odnosiło się to szczególnie do warstwy instrumentalnej, która pozwoliła usłyszeć, że Niemena warto grać nie tylko na ,,Niemenowy sposób". Tytuł taki jak np. ,,Sen o Warszawie" można zaprezentować na jazzowo, momentami wręcz ,,klasycznie". ,,Klasycznymi" muzycznymi tematami poznańskiego koncertu, okazały się: ,,Wspomnienie", ,,Pod Papugami", ,,Sukces" i ,,Dziwny jest ten świat". Emocjonalny wydźwięk ostatniego z nich sprawił, że chciało się dośpiewać, iż niezależnie od tego, że świat jest ,,coraz większy w swej dziwności", warto znaleźć dowód na słuszność pytania ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz". ,,Odpowiedź" podpowiadał finałowy utwór, który wykonali wszyscy biorący udział w koncercie, piosenkarze i muzycy. Każdy z utworów Mistrza może być uznany za ,,mistrzowski", bo niesie w sobie niewymuszone piękno - dobre jak dziewczyna, która ,,nim przyjdzie wiosna, nim miną mrozy" wtula się w ciebie w snach jak ,,w ciszy kolebce"; łączy wyobraźnię nut z wrażliwością słuchaczy, aby wybrzmiało najprostsze z możliwych - przesłanie ,,miłości do ludzi". Dlatego ten, kto na ,,blu-enotowej" scenie, zmierzył się z utworami Niemena, przekonał się, że udaje się je dobrze zaśpiewać na tyle, na ile potrafi się odnaleźć w sobie pokorę... Urodzinowe koncerty poświęcone Niemenowi, niosą w sobie walor odradzania kulturalnych tradycji Poznania. Pamięć o prawdziwym artyście, staje się barwnym wspomnieniem czasów, w których tworzył. ,,Barwa" minionych lat, w której dojrzewa obraz współczesności, czyni aktualną ideę związaną ze świętowaniem urodzin Niemena, którego bycie artystą zrodziło się z wiary, iż warto być sobą; przeżywać każdy dzień tak, jakby miało się w nim spotkać coś i kogoś Jedynego; z wyobraźnią ,,złotą" jak jesień z utworu ,,Wspomnienie", choćby nieprzychylni ludzie życzyli nam, aby z ,,drzewa naszych wspomnień" opadły wszystkie liście...

Dominik Górny
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:47
Urodziny Niemena

W poniedziałek 15 lutego w przeddzień 71 urodzin Czesława Niemena, Krzysztof Wodniczak, ostatni menedżer artysty, zgromadził w poznańskim klubie ,,Blue Notę" spory aparat wykonawczy. Wystąpili:
Piotr Kuźniak, Jarosław Królikowski, Piotr Kałużny, Janusz Musielak, Grzegorz Kupczyk, Combo Kuby Królikowskiego, Simple Blue, Terri Fajfer, Ewelina Rajchel.

Artyści przedstawili swoje interpretacje piosenek z repertuaru mistrza, ale i przybliżyli ,,kanoniczne" wykonania. Dwaj pierwsi wykonawcy od lat są propagatorami twórczości Niemena. Piotr Kuźniak nagrał już dwie płyty ,,niemenowe". Można by się zastanawiać nad celowością takiego przedsięwzięcia, skoro wszystkie płyty zremasterowane i na nowo wydane są dostępne. Wokalista zdaje sobie sprawę z oczywistych różnic i niepowtarzalności Niemena, prezentuje więc jego repertuar we własnych opracowaniach, bardziej odpowiednich dla jego temperamentu i możliwości, choć przyznaje, że jego wersje zyskały aprobatę autora ,,Sukcesu". Jarosław Królikowski, obdarzony silnym głosem o tak charakterystycznej barwie, że momentami mamy wrażenie, że to sam Czesław Niemen śpiewa, może sobie pozwolić na ,,wierne repliki". Tym razem nie jest to grzechem, bo wyobraźmy sobie śpiewaka operowego, którym jest Królikowski, który daje popis swojego kunsztu. W muzyce rozrywkowej walorem jest niepowtarzalność, w ,,klasycznej" wierność, tym sposobem sam Niemen staje się niemal klasykiem.

Usłyszeliśmy jeszcze dwa wykonania, ,,odtworzenia". Terri Fajfer przypomniała wersje Marleny
Ditrich ,,Wiem, że nie wrócisz" i ,,Snu o Warszawie". Ewelina Rajchel z akompaniamentem Piotra Kałużnego na fortepianie, przypomniała włoskie piosenki z repertuaru Niemena.

Simple Blue, prosty zespół bluesowy, rozgrzał publiczność stylowo i rockowo wykonanymi; ,,Snem o Warszawie", ,,Jednego serca" i ,,Płonącą stodołą". Po tej rozgrzewce publiczność nie chciała puścić Piotra Kuźniaka, który przypomniał wszystkie największe przeboje z repertuaru Niemena. Oczywiście będą i tacy, którzy powiedzą, że pięć to mało i ta lista przebojów jest znacznie dłuższa. Zgoda, ale wszystko zależy, od tego co się ceni, a co utrwaliło się w pamięci. Swój zestaw zaproponowali Janusz Musielak i Grzegorz Kupczyk.
Koncert zakończyło wspólne wykonanie Jarosława Królikowskiego i Piotra Kuźniaka pieśni ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz?" Były i bisy i więcej niespodzianek. Romuald Juliusz Wydrzycki odtworzył ze swoich zbiorów unikalne nagranie z filharmoni szczecińskiej, gdzie Czesław Niemen zagrał własną rockową interpretacje słynnej ,Etiudy rewolucyjnej" Chopina, czyli ,,dwaj klasycy w jednym". Nic podobnego, nie było klasycznie, raczej familijnie. Przerwy techniczne, potrzebne na wymianę instrumentów i podłączenia kabli, wypełniali wspomnieniami Juliusz Wydrzycki i Krzysztof Wodniczak. Nie obyło się i bez kłopotów, bo komuś struna pękła w gitarze, a czasem trzeba było podłączyć się z marszu, bez próby, więc czasem ktoś się w kable zaplątał. Jednak to nie przeszkadzało, bo atmosfera jak na prywatce, a to dzięki bliskości baru, no i charakteru samego miejsca. Ubiegłoroczna feta w auli UAM nie była tak udana, bo właśnie tej swobodnej atmosfery zabrakło.

Szósta edycja urodzinowego koncertu Niemena w Poznaniu zakończyła się sukcesem, tym wspólnie odśpiewanym i dla jednego z fanów, który zabrał ze sobą ,,Sukces"w pierwszym winylowym wydaniu z autografem idola, wygrawszy go w konkursie ze znajomości kulisów kariery Niemena.

And.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:50
Fotoreportaż Andrzeja Wilaka
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:53
Artysta jak skrzypce i wino - im starszy, tym lepszy
Z Piotrem Kuźniakiem, piosenkarzem i multiinstrumentalistą rozmawia Dominik Górny


- O Pana muzycznej wszechstronności świadczą nie tylko występy z Trubadurami. Spełnia się Pan jako solowy artysta.
- Jest to dla mnie bardzo ważne. Postawiłem jeden warunek - będę grał z Trubadurami, ale nie porzucę solowej działalności scenicznej. Tak też się stało. Gram jako ,,człowiek-orkiestra" - multiinstrumentalista. Nie opanowałem jeszcze instrumentów dętych, ale to tylko kwestia czasu. Zanim zacząłem grać w Trubadurach, występowałem wcześniej przynajmniej przez 15 lat. Przyzwyczaiłem się do grania solowego, samodzielności w robieniu podkładów, aranżacji, tworzeniu kompozycji. Lubię też śpiewać covery, przerabiać stare piosenki, melodie, które tylko z tego względu, że są polskojęzyczne, nie mają szansy zaistnieć na świecie.

- Artyści często dedykują płyty swoim mistrzom. Pan tak uczynił z albumem poświęconym pamięci Czesława Niemena.
- Cześka Niemena poznałem w 1962 roku w Szczecinie, na festiwalu ,,Szukamy młodych talentów". Był artystą prawdziwym, nie udawał i to mnie do niego przekonało. Szansę na trwałe istnienie ma muzyka i sztuka, która nie jest udawana, jest wolna od udziwnień. Zająłem się jego dawnymi utworami, których on sam nie chciał już na nowo nagrywać. Zrobiłem nawet próbne nagrania w domu. Przedstawiłem je Czesiowi. Dawaliśmy cykl dwumiesięcznych koncertów w Stanach. Pierwszą część grali Trubadurzy, a drugą - Czesio Niemen. Jako kolega, poprosiłem go, aby posłuchał moich wersji jego utworów i powiedział, co o tym sądzi. Słuchał ich chyba przez dwa tygodnie. Potem przyszedł, poklepał mnie po plecach i powiedział - ,,słuchaj, niektóre Twoje pomysły są bardzo interesujące i mi się to bardzo podoba. Jeśli chcesz, możesz wszystkie moje piosenki nagrywać do woli". Na wszelki wypadek zapytałem się, czy nie chce sam odświeżyć swoich starych piosenek. Odparł, że już się w to nie będzie bawił. Jego celem jest nieustanne dążenie do przodu, odkrywanie czegoś nowego. Nagrywał później muzykę elektroniczną, projektował okładki swoich płyt, wzbogacając jej własnymi grafikami. W tym czasie, ja nagrałem płytę poświęconą pamięci Czesia Niemena.

- Czy Czesław Niemen wysłuchał jej w całości?
Niestety nie udało mu się to. Żałuję, że nie posłuchał wszystkich piosenek z tej płyty. Zdążył ocenić pięć piosenek: ,,Dziwny jest ten świat", ,,Hej, dziewczyno, hej", ,,Pod Papugami", ,,Sen o Warszawie" i ,,Włóczęga". Najbardziej spodobał mu się ,,Dziwny jest ten świat". Dopytywał, jak wpadłem na pomysł aranżacji, w której na początku wybrzmiał piorun, grzmot. Z ,,Włóczęgą" to też była ciekawa historia. Czesio chciał nagrać ten utwór w całości, czyli wszystkie pięć zwrotek. W czasach ,,komuny" jedna zwrotka była zabroniona. Dlatego poradził sobie z tym tak, że zrobił pastisz, rockendrolla. Uważałem, że była to piosenka na to za poważna. Dlatego zaśpiewałem ją w formie bluesa. Oczywiście też nie śpiewam tej piątej zwrotki, bo nigdy nic nie wiadomo...

- Wybór piosenek na płytę dedykowaną Niemenowi nie mógł być prosty. W jego dorobku znajduje się wiele znakomitych utworów...
- Jestem w trakcie nagrywania drugiej płyty z utworami Niemena. Fani się jej domagają. Przychodzą na koncerty i gdy robi się ,,rodzinna" atmosfera, wykrzykują tytuły piosenek, które chcieliby usłyszeć, a których nie ma na pierwszej płycie. Kieruję się jedną zasadą - mistrza nie wolno naśladować. Jeśli chce się nagrać coś dla niego, to trzeba w tych piosenkach pokazać ,,siebie", swoją twórczą inwencję. Dlatego tworzę nowe aranżacje starych piosenek. Nagram m. in. fragment ,,Bema pamięci żałobny rapsod", ,,Pamiętam ten dzień", czy ,,Mów do mnie jeszcze". To, co chcę zachować to klimat utworów Czesława. Równolegle nagrywani płytę autorską. Materiału na nią nazbierało się już bardzo dużo. Mam mnóstwo swoich kompozycji. Rysio Poznakowski specjalnie dla mnie napisał kilka piosenek. W Polsce nikt jeszcze ich nie śpiewał. Mam nadzieję, że uda mi się nagrać płytę z największymi polskimi przebojami dawnych lat. Na pewno umieszczę na niej ,,Żółty jesienny liść", czy ,,Kolorowe Jarmarki".

- W jaki sposób Pan sobie radzi z interpretacją piosenki?
- Kiedyś zostałem zapytany, kto lepiej śpiewa - ja, czy Krawczyk? Odpowiedziałem, że to nie na tym rzecz polega. Sztuka jest niewymierna. Każdy śpiewa inaczej i nie można nikogo porównywać, skalować, że ktoś jest lepszy, czy gorszy. Można za to powiedzieć - albo ktoś fałszuje i nie potrafi śpiewać, albo ktoś potrafi wykonać utwór tak, żeby chwycił za serce. Nigdy nie będę się starał, choćby w połowie naśladować Niemena, czy Krawczyka.

- Obecnie dominuje przekonanie, że każdy może być ,,gwiazdą". Kogo można uznać za prawdziwego artystę?
- Dla mnie ,,gwiazdą" jest ten, kto z powodzeniem trwa na scenie przynajmniej przez 20 lat. Nigdy nie chciałem być ,,gwiazdą" i nigdy nią nie będę. Gwiazdy są na niebie i mogą tylko spaść, a ja chcę jeszcze długo grać dla swojej publiczności. W moim mniemaniu największym talentem polskiej sceny, jeśli chodzi o muzykę rozrywkową - popową, bluesową, pozostał Czesław Niemen. Zarówno jako wokalista, aranżer, kompozytor i poeta. Pisał przecież teksty do swoich utworów np. ,,Czas jak rzeka", czy ,,Dziwny jest ten świat". Obecnie rewelacyjną wokalistką jest Krysia Prońko i Grażyna Łobaszewska. To jest dla mnie poziom światowy. Cenię Barbarę Streisand, Cliffa Richarda, Toma Jonesa, Eltona Johna... W Polsce nie docenia się dawnych artystów. Panuje przekonanie, że jak ktoś skończył 50 lat to nie ma prawa pokazywać się w telewizji. Zupełnie inaczej jest w Stanach.

- Mówi Pan o scenach światowych, a na ile Poznań zapewnia przyjazny klimat artystycznego rozwoju?
- Ten klimat mógłby być znacznie lepszy. Jestem znany chyba dlatego, że działam w Trubadurach, a to grupa z Łodzi, gdzie sprawy kultury mają się naprawdę dobrze. W Poznaniu jest wielu interesujących artystów. Niestety nikt nie chce tego udowodnić. Nie jest tak tylko dzisiaj. Kiedyś Anna Jantar musiała wyjechać do Warszawy, żeby mieć szansę się ,,wybić". Gdyby się nie przeprowadziła w odpowiednim momencie, to nie zrobiłaby żadnej kariery. Hania Banaszak musiała wyjechać. Krysia Prońko, czy Halina Frąckowiak wyprowadziły się do Warszawy. Mimo tych niekorzystnych czynników, nigdy nie wyprowadzę się z Poznania. To jest moje rodzinne miasto. W nim urodziłem się, pracuję i pewnie zakończę życie. Nigdzie więcej, ale właśnie tutaj.

- Które z elementów podejścia do muzyki na Zachodzie, powinniśmy przejąć?
- Podoba mi się otwartość zachodnich mediów i społeczne podejście do dawnych dokonań artystycznych. Kiedy jedzie się do Stanów, to w każdej stacji radiowej grają zupełnie inną muzykę, nawet muzykę przedwojenną. Na innych falach grają muzykę lat 60-tych, kiedy indziej 80-tych. To mi bardzo odpowiada. Każdy poszukuje muzyki, która mu odpowiada. Polskie rozgłośnie radiowe narzucają jeden rodzaj muzyki, albo wszystkie muzyczne gatunki mieszają i podają to bez wyczucia. Brak logiki w tym wszystkim. Za dużo niedomówień.

- Jest to znak czasów współczesnych, czy było tak od zawsze?
- Taką sytuację narzuciła współczesność. Obecnie nie liczy się wartość nagrania, ale pieniądze, które się płaci za emisję. Minęły czasy, gdy artysta szedł do radia i mówił - ,,słuchajcie, mam coś fajnego, zagrajcie to". Kiedyś o popularności decydowała publiczność, która sama domagała się nowych nagrań. To było sprawiedliwe. Dziś tak nie jest. Proszę mi wierzyć, że w większości przypadków nikt nawet nie posłucha piosenki, zanim znajdzie się na antenie. Dasz pieniądze, to obojętnie wrzuca się twój kawałek na play listę, jako jeden z tysięcy innych i to wszystko. Obecnie uważa się, że artysta jest ,,towarem". Jeśli chce się zareklamować, musi zrobić to w taki sposób, jak przy reklamie przysłowiowego proszku do prania. Jeśli ktoś tego nie robi, tak jak ja, to ma szansę wyjść do publiczności podczas koncertów, bardzo często kameralnych. Najlepszym weryfikatorem wartości artysty jest publiczność. To dla niej gram. Artysta jak skrzypce i wino - im starszy, tym lepszy.

- ,,Dziwny jest ten świat" - co Pana w tym świecie najbardziej dziwi?
- Dziwi mnie show biznes. Jego zasady są strasznie pokręcone. On nie ma właściwie żadnych zasad nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dziś może wyśpiewać sobie nagrodę ten, kto nie umie śpiewać. Wystarczy, że potrafi odpowiednio używać programów w komputerze i ma znajomości. Maszyna wszystko wyprostuje i jest dobrze - przynajmniej on tak myśli. Gorzej jest już z koncertami na żywo. Wtedy okazuje się, że ci ludzie naprawdę nie potrafią śpiewać. Gdybym wiedział, że nie umiem śpiewać, to w życiu bym się nie odważył nawet na jeden występ. Młodzi artyści są pozbawieni samokrytycyzmu. Grają z pełnego playbacku, nie mając szacunku do słuchaczy. Zdziwiłby się Pan jak dużo jest takich zespołów. Mimo to są dziś na topie. Zauważyłem pewną prawidłowość - stara gwardia dawnych zespołów i wokalistów występuje z reguły na żywo. Zawsze gram na żywo. Nie pamiętam wcześniejszego wykonania piosenki. Staram się wypełnić ją nowym duchem. Nigdy dwa razy nie zaśpiewam tak samo.

- Są w Pana repertuarze utwory autobiograficzne?
- Jest taka jedna piosenka. Napisałem ją w 1964 roku, kiedy grałem z zespołem ,,Szafiry". To był jeden z pierwszych kultowych zespołów w Poznaniu. Napisałem wtedy utwór ,,Jestem blisko". Nagrałem go później z Anną Jantar. Niedawno przypomniało mi się o tej piosence, która znajdzie się na mojej autorskiej płycie.

- ,,Znamy się tylko z widzenia, a jednak lubimy się trochę". Komu dziś mógłby Pan zadedykować tę piosenkę?
- Jest wielu takich ludzi, których znam z widzenia, zamieniłem kilka słów, ale to wystarczyło by ich polubić. Dedykuję tę piosenkę tym, którzy przychodzą na moje koncerty.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:56
Brzmienia 2010 wiosna

Twórczość czasem musi długo wyczekiwać
Z Jarosławem Królikowskim rozmawia Stefan Pruszczgda

Do kogo Pan siebie z tamtych lat i dzisiaj by porównał, mając na myśli swoją postawę życiową, osobowość? Czy do jakiejś postaci literackiej, filmowej, innej? Z cechami jakimi?
- Jak miałbym się porównywać do kogoś z tamtego okresu, to na pewno artystycznie do Czesława Niemena, bo mimo że wykonywałem wówczas wiele innych i różnych utworów i też różnych wykonawców, to on ujął mnie najbardziej -i swoją postawą, i uporem w dążeniu do celu, i też nieuleganiem nikomu, i niczemu, co nie było po jego myśli. A przypomnę tylko, że były to lata pod względem rozwoju muzyki i wykonawców w kraju i za granicą bardzo ciekawe, kuszące, bowiem w tym okresie następował rozwój muzyki różnych kierunków i nurtów, w których poszukiwanie nowych form i inspiracji nie było wcale też tak bardzo łatwe. W tym klimacie też wyrastałem i kształtowałem się muzycznie i wokalnie. Gdybym miał dziś się do kogoś z tego okresu porównać, to miałbym spore kłopoty. Wtedy było naprawdę dużo wykonawców i na ogół znanych, wspaniałych. Na nich się również wzorowałem, dawali mi te początki wokalne, choć myślę, że też podobnie czerpali inspiracje i wzorowali się znów na swoich ulubieńcach. Trudno jest mi powiedzieć, dlaczego Czesław Niemen Myślę, że był mi on jedynym i najbliższym twórczo, i duchowo, wokalnie wykonawcą polskim.

Największy inspirator lub największa inspiratorka do artystycznych dróg to... Gdzie był ten początek, dalsza wędrówka, trofea?
Moje początki to Strzegom i lata, gdzie zdradzałem już wówczas zamiłowania na piosenkarza estrady, to współpraca moja z wieloma zespołami i to w latach, w których zorganizowano w Gdańsku Ogólnopolski Festiwal Młodych Talentów. Pewnego dnia do Strzegomia (tu nadal mieszkałem) do kina ,,Muza" przyjechał zespół ,,Niebiesko-Czarni" z całą swoją świtą wykonawców: Michałem Burano, Heleną Majdaniec, Czesławem Niemenem, Wojciechem Kordą. Dziś niewielu wie o tym, że wówczas byłem przesłuchiwany i to z wynikiem pozytywnym (w kinie, w małej kanciapce), osobiście przez Z. Podgajnego-organy i J. Popławskiego-gitara, aby się dostać do zespołu. Zaśpiewałem dwa utwory ,,Malagenia" i ,,Besame mucho". Moje wykonanie bardzo się podobało i aż żal dziś mówić, że tylko przez to, że nie byłem jeszcze pełnoletni, nie zostałem przyjęty. Bardzo nad tym ubolewałem i pomyślałem sobie, że przecież zdałem ten egzamin, dodawałem sobie otuchy: ,, bądź z tego też dumny, bo może pewnego dnia osiągniesz ten swój cel
artystyczny". Wtedy wyjechałem do Wrocławia, aby podjąć naukę śpiewu. We Wrocławiu miałem wiele sukcesów, występów, konkursów, przeglądów piosenki, aż miło dziś o tym wspominać...

Filozofia jest królową nauk. A życiowa – Pana?
Moja filozofia życiowa jest prosta: żyć zawsze i wszędzie uczciwie i zgodnie z prawem bożym, bo życie tu na tej ziemi to czas, który nie zna pojęcia i wymiaru, wielkości i przestrzeni. My tu w jesteśmy i żyjemy, i się poruszamy, i istniejemy - bo to nasze życie.

A kiedy Pan zaśpiewa w Poznaniu?
Byłem znów, w lutym br., zaproszony do klubu ,,Blue-Note", by zaśpiewać tam kilka utworów Czesława Niemena z okazji jego urodzin. Występ tu traktuję bardzo poważnie, bo tu mnie odnaleziono i też po latach dano szansę ponownego zaistnienia solowego, bo wyciągnięto mnie z opery i gdzieś schowanego w zespole. A uczynił to ciągle czegoś nowego poszukujący red. Krzysztof Wodniczak, twórca magazynu muzycznego ,,Brzmienia" wspólnie z Czesławem Niemenem. I tu była też tego dnia moja radość.

Ciekawią mnie Pana plany artystyczne, postrzeganie przez Pana dziedzictwa duchowego Niemena, a także jego wpływ na Pana twórczość...
Chciałbym dalej koncertować i promować materiał z płyty ,,Fantasmagoria", który jest wyśpiewany głosem moim z duszy i serca słowami poety malarza grafika - Zbigniewa Kresowatego. Na płycie są to trzy obrazy narodzin życia i śmierci, to fantasmagoria jak moje wspomnienie, które biegnie też do Czesława Niemena, któremu poświęciłem swoją twórczość. Sądzę, że w tym ambitnym i podobnym klimacie, choć śpiewam jego utwory, to i mam też swoje-mają one inny charakter i aranżacje, bowiem podjąłem się tego niebywałego zadania, by wyśpiewać swemu Mistrzowi to, co uchodzi za niemożliwe. Pewnie dlatego też przypłaciłem to ,,bezsławą", pozostając w pokorze i cieniu Mistrza... To jednak cecha szczególna każdego artysty, gdy twórczość czasem musi długo wyczekiwać, jakby w czyśćcu, a czasem trwa to aż do odejścia ze ,,sceny tak małej", jaką jest życie twórcze. Jakże często wtedy, gdy ambitne, jest nierozumiane, a wręcz poniżane przez różnych cyników nieuków i oportunistów, co najdziwniejsze - ,,robiących" w muzyce... A jednak tu coś się stało! Dziś w sercach pozostał tylko żal i pasja nad kontynuacją niemożliwego. Gdy słucham tych nagrań i w każdej innej odrębnej kompozycji, jest w głosie i imaginacjach twórczo-muzycznych głos Czesława Niemena, który dotyka skutecznie i jakby podskórnie przywołuje tamten czas. Wiele osób tak twierdzi, a nawet wprost często nie wierzy, że to nie są kompozycje Czesława Niemena - i w tym chyba tkwi cała tajemnica tych nagrań z ,,Fantasmagorii". Powołuję się tutaj na słowa i spostrzeżenia na mój temat poety Zbyszka Kresowatego, z którym się w zupełności zgadzam i niech tak w prawdzie zostanie.

Dziękuję za wypowiedź.
Też bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie wszystkich.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 14, 2019, 12:58
Moje spotkania z muzyką Czesława Niemena
VII OGÓLNOPOLSKI ZLOT MIŁOŚNIKÓW MUZYKI CZESŁAWA NIEMENA


Świebodzin, 11-13 czerwca 2010 r.

10 czerwca 2010 r. Gazeta Lubuska informowała: ,,Jutro rusza coroczny zlot fanów Czesława Niemena. Impreza zaczyna się w piątek rajdem śladami artysty. W naszym mieście nie brakuje bowiem miejsc związanych z tym wielkim człowiekiem polskiej piosenki. Obowiązkowym punktem tej trasy jest oczywiście słynna już ławeczka Niemena, ale odwiedzimy również gimnazjum nr 3, które w ubiegłym roku otrzymało jego imię no i dom, w którym mieszkał piosenkarz, stanowiący dziś własność Jerzego Wydrzyckiego, kuzyna artysty."

Na antenie Radia Zachód były zaś dwie audycje poświęcone rozpoczynającemu się zlotowi. W pierwszej były wstępne informacje o zlocie, natomiast 10 czerwca w audycji, którą prowadził redaktor Andrzej Nawrocki; brat stryjeczny Czesława Niemena Jerzy Wydrzycki, prezes Stowarzyszenia Pamięci Czesława Niemena Jan Edward Czachor i ja podaliśmy istotne informacje o zlocie jak również o samym artyście.
Na zlot przybyło w tym roku ponad 30 osób z całego kraju: z Warszawy, z Wrocławia, z Poznania, Wałbrzycha, Zielonej Góry, Gliwic, Słupska i kilku mniejszych miejscowości jak: Oborniki, Gostyń, Nowe Miasto Lubawskie. W zlocie uczestniczyło także wielu mieszkańców Świebodzina.
Spotkanie, które dla tzw. 'niemenologów' przygotował burmistrz Świebodzina p. Dariusz Bekisz. Uczestniczyło w nim około 40 osób i odbyło się w miłej rodzinnej atmosferze. Czuliśmy się nie tylko na tym spotkaniu jak jedna wielka rodzina. Większość z nas zna się już od kilku lat. Łączy nas nie tylko muzyka Czesława Niemena, ale również przyjacielskie, wręcz braterskie stosunki.

Kolejnego dnia w sobotę dzień rozpoczynamy od rajdu szlakiem Niemena. Dzwonię do pani Jadwigi Bortkiewicz-Wydrzyckiej - siostry Czesława Niemena, która wybierała się na zlot (w ubiegłym roku była), ale w tym roku niestety zdrowie jej nie pozwoliło, chociaż bardzo chciała być wśród nas. Wiele razy to mówi, że wśród nas czuje się naprawdę bardzo dobrze. Razem ze swoim mężem Kazimierzem uważają, że stanowimy jedną wielką rodzinę. Kazała wszystkich serdecznie pozdrowić i ucałować.

Nim zdołaliśmy ustawić się do wymarszu, otrzymuję telefon z TVP-3, redaktor Andrzej Loch pyta mnie gdzie aktualnie jesteśmy, bo on wraz z ekipą telewizyjną jedzie do Świebodzina, by nagrać reportaż o zlocie.
Pierwszym miejscem tego dnia jest słynna już ławeczka Niemena, gdzie wszyscy robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Każdy kładzie na chodniku swój aparat a pan fotograf-kamerzysta robi po kolei każdym aparatem zdjęcie.

Następnie idziemy do 3 gimnazjum, które od ubiegłego roku nosi imię Czesława Niemena.
I znowu telefon z TVP-3, z pytaniem 'gdzie teraz jesteśmy? ' Podaję swoją komórkę prezesowi Stowarzyszenia Pamięci Czesława Niemena Janowi Czachorowi, on jako miejscowy, a zarazem dokładnie i wnikliwie informuje telewizję o naszych planach na dzień dzisiejszy. Przyjeżdża telewizja, robi wywiad, nagrywa młodzież śpiewającą piosenki Niemena, by w informacjach lubuskich w TVP-3 nadać krótką migawkę ze zlotu.

Następnie cała grupa idzie na ulicę Paderewskiego, gdzie znajduje się dom w którym przez kilka lat przebywał artysta. Odpoczywał tutaj po trudach swej pracy artystycznej, tutaj nie miał problemów dnia codziennego. Lubił bardzo ziemię lubuską, przypominała mu trochę rodzinne strony tzn. Stare Wasiliszki. Nosił się nawet z zamiarem kupienia sobie w małej osadzie leśnej Kosobudkach lub w Łagowie Lubuskim domku, by móc w spokoju tutaj odpoczywać.
Niestety nic z tych planów nie wyszło. Opowiadają o tym zarówno Jerzy Wydrzycki jak również jego małżonka Maria. Można by ich słuchać bez końca, ale trzeba nam iść dalej tym razem do Świebodzińskiego Domu Kultury, gdzie odbywa się seminarium 'Czesław Niemen artysta i
człowiek'.

W pierwszej części tego seminarium zabiera głos prezes Stowarzyszenia Pamięci Czesława Niemena Jan Edward Czachor. Przybliża wszystkim cele Stowarzyszenia, mówi trochę o ubiegłorocznym zlocie, kiedy to odsłonięte ławeczkę artysty. Potem występuje Tadeusz Wójcik z Wrocławia, który z kolei opowiada o Jarku Królikowskim (tenorze Operetki Wrocławskiej), który za chwilę ma dać koncert piosenek z repertuaru Czesława Niemena.
Zieloną Górę przyszło mi reprezentować. Kolejne utrudnienie to zachrypnięte gardło, ale mikrofon trochę pomaga, bo mówić głośniej nie byłbym w stanie. W oparciu o przemyślenia do jakich skłoniło mnie wielokrotne wysłuchanie płyty Czesława Niemena ,,Terra Deflorata", która powstawała przez ponad półtora roku i wydana przez Veriton w 1989 roku jest rozprawą o absurdach, zarazem krytyką i samokrytyką człowieka dojrzałego, wciąż jednak niedoskonałego. Została nagrana w domowym studiu Niemena. Jest to atrakcyjny katalog kombinacji najnowszej wtedy generacji instrumentów elektronicznych. Terra Deflorata to dowód żywotności i niepowtarzalności stylu Czesława. Pojawia się znów jako artysta-samotnik, korzystający ze swej elektronicznej 'orkiestry' zwanej przez siebie 'robotestrą'. Jego autorstwa są też wszystkie teksty (napisane po wnikliwym analizowaniu Pisma Świętego). W tekstach tych nadal z uporem przypomina chętnie zapominane przez ludzi prawdy, choćby taką: nie wynośmy / bitnych awanturników / na piedestały / wrzaskliwych pomników / i nie wpatrujmy się / w luster kryształy / nie będzie wielkim / ten kto jest mały...

Z tyłu okładki znajduje się też zdjęcie Niemena wykonane przez jego kuzyna Jerzego Wydrzyckiego. Jest to zdumiewająco nowatorska płyta; otworzyła ona nowy etap estetyczno-muzycznych rozważań Czesława Niemena.
Same tytuły utworów, na przykład Począwszy od Kaina, Spojrzenie za siebie, Status mojego ja, mogły mówić o tematyce niecodziennie poruszanej w muzyce rozrywkowej.
Człowiek nie umie korzystać z darów Stwórcy, nie pojmuje Bożej miłości, gdyż (posłużmy się jeszcze słowami autora) napawa się przemocą / wcielił się w armie sprzeczne / wytwarza nieurodzaje / a / oracje swe niewdzięczne ozdabia w komunały/a zatem niweczy to, co otrzymał: Cud Wszechświata / owoc wszechbytu Ziemię.

Terra Deflorata jest moim zdaniem wizytówką człowieka myślącego.
Po wielokrotnym słuchaniu tej płyty i po przeanalizowaniu treści napisałem krótki wiersz na ten temat. ŻYĆ, BY CZŁOWIEKIEM BYĆ. Był to mój absolutny debiut w tej dziedzinie. Moje słowa spotkały się ze zrozumieniem i przyjęte zostały nawet oklaskami. Maciek Wróblewski wziął ten tekst mówiąc, że może kiedyś skomponuje do nich muzykę.

Na zlot miała być wydrukowana książka J. E. Czachora 'Niemen w Świebodzinie'.
Ze względów finansowych druk został przełożony na termin późniejszy. Autor książki cytuje jej fragmenty dla uczestników sympozjum. Odczytywane fragmenty są przeplatane występami Jarka Królikowskiego, który stara się bardzo wiernie oddać każdą piosenkę, którą śpiewał kiedyś Czesław Niemen. Słyszałem nawet takie głosy, że nie zauważa się różnicy między śpiewem Czesława Niemena a Jarka Królikowskiego.
Niemniej prawdziwi znawcy talentu Czesława Niemena, ciągle czekają, kiedy ukażą się na rynku płyty z repertuaru artysty, który za życia nie zdołał już wydać, chociaż pracował nad tym, aby jego fani mogli ich słuchać na swym sprzęcie w swoich domach.
Kiedy na sali jest prezentowane DVD przedstawiające film o ubiegłorocznym zlocie widzimy na nim odsłonięcie ławeczki Niemena i Jego siostrę, która siedzi na tejże ławeczce obok swego brata.
Wśród uczestników następuje jak podczas każdego zlotu wymiana artykułów prasowych, unikatowych nagrań, wspomnień z koncertów zdjęć artysty itp.

Uczestnik zlotu Zenon Musiałowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 17:38
 Tylko Rock IV,X 1995
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 14, 2019, 17:44
Tylko Rock VIII,XII 1994
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 06:36
Chcą ratować dom Czesława Niemena na Białorusi

W Supraślu koło Białegostoku powstaje stowarzyszenie miłośników twórczości nieżyjącego wybitnego muzyku Czesława Niemena, które chce pomóc przy remoncie rodzinnego domu artysty w Starych Wasiliszkach w obwodzie grdzieńskim na Białorusi, by mógł tam powstać dom środowisk twórczych i muzeum Niemena.

Jak powiedział prezes Stowarzyszenia imienia Czesława Wydrzyckiego-Niemena Adam Kosiorek (z TVP Polonia), pod koniec października w sądzie rejestrowym w Białymstoku zostały złożone dokumenty potrzebne do formalnego zarejestrowania stowarzyszenia, które działa od sierpnia. Założyciele stowarzyszenia maja nadzieję, ze procedura rejestrowa zakończy się jeszcze w 2009 roku.

Formalna rejestracja jest ważna, bo dopiero wtedy stowarzyszenie będzie się mogło ubiegać o dotację w polskim Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rzecz ratowania domu Niemena na Białorusi. Jak poinformowało Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury, resort jest ,,gotów wesprzeć projekt finansowo i merytorycznie we współpracy z polskimi placówkami dyplomatycznymi na Białorusi". Centrum poinformowało też, że przedsięwzięcie może być wsparte w ramach programu ,,Kultura polska za granicą" z puli środków dotyczących ochrony dziedzictwa kulturowego za granicą. Pieniądze mogłyby zostać przyznane w 2010 roku.
Ministerstwo przypomina, że w czerwcu 2009 roku na Białorusi w Grodnie podczas posiedzenia Polsko-Białoruskiej Komisji Konsultacyjnej ds. Dziedzictwa Kulturalnego strona polska zaproponowała, aby Muzeum Czesława Niemena powstało w ramach współpracy polsko-białoruskiej.
Projekt został wtedy wpisany na tzw. listę przedsięwzięć wspólnych, a władze białoruskie go zaakceptowały.

Miłośnicy twórczości Niemena (właściwie Czesława Juliusza Wydrzyckiego) chcą. by muzeum powstało w rodzinnym domu Wydrzyckich w Starych Wasiliszkach. Niemen urodził się lam 16 lutego 1939 roku, gdy Stare Wasiliszki były jeszcze na terytorium Polski. Obecnie to Białoruś. W tym domu nikt nie mieszka. Rodzina Wydrzyckich wyjechała stamtąd do Polski w 1958 roku. Dom sprzedała sąsiadem, którzy nie mieli jednak potomstwa, dlatego przeszedł na własność miejscowego sowchozu. Jak powiedział PAP Eugeniusz Szpakowski ze stowarzyszenia, autor nagradzanych reportaży i filmów o Niemenie, chodzi o wyremontowanie rodzinnego domu Czesława Niemena i o utworzenie w tym miejscu izby pamięci oraz archiwum poświęconego temu
twórcy, ale też o to, by placówka, która tam powstanie tyła czymś na kształt domu środowisk twórczych i służyła kulturze. Tworzeniem placówki ma się zająć strona białoruska.

Kosiorek podkreśla, że starania o utworzenie muzeum Niemena w Starych Wasiliszkach trwają od kilku lat. Od 2004 roku toczy się na ten temat dyskusja.
Szpakowski mówi, że nakłady na remont starego, drewnianego, krytego obecnie eternitem domu nie są aż tak duże. Jest bowiem wstępnie mowa o około 200 tyś. zł. Oprócz remontu domu w grę wchodzi uporządkowanie jego otoczenia, sadu, ogrodu, może budowa małego amfiteatru.
Prezes stowarzyszenia Adam Kosiorek podkreśla, że potrzebny będzie szczegółowy kosztorys i oględziny budynku przez specjalistów od dawnego budownictwa drewnianego.

Polskie stowarzyszenie liczy na nawiązanie współpracy przy projekcie z podobną organizacją z Białorusi. Za pośrednictwem Konsulatu Białorusi w Białymstoku Stowarzyszenie otrzymało informację o możliwości spotkania z jedną z takich organizacji jeszcze w listopadzie.
Członkowie stowarzyszenia podkreślają, że w swoich działaniach są ,,dalecy od polityki i wątków narodowościowych", choć przyznają, że materia, z którą się zmagają jest trudna. Zależy im na ocaleniu domu Niemena oraz tym, by w tym miejscu organizowano koncerty, wspomagano kulturę.
Stowarzyszenie ma wymaganych przepisami prawa 15 członków założycieli, ale skupia kilkadziesiąt osób z różnych miast Polski. To wielbiciele twórczości Niemena, muzycy, dziennikarze. Są wśród nich m. in. Jerzy Dziemski - muzyk, który przez 7 lat grał z Czesławom Niemenem, Tadeusz Skliński - autor dyskografii Niemena, Janusz Stankiewicz - prof. wydziału prawa Uniwersytetu w Białymstoku, Edward Chomicz - reżyser dźwięku, muzykolog, a także Józef Borysiewicz - przyjaciel Niemena z czasów szkolnych, Cezary Mielko - animator kultury.

W 2009 roku minęła piąta rocznica śmierci Czesława Niemena. Zmarł 17 stycznia 2004 r. w Warszawie. Niemen był jednym z najwybitniejszych polskich artystów. Nazywany ,,królem polskiej muzyki" był piosenkarzem, kompozytorem, instrumentalista, a także - plastykiem.

Jego największe przeboje to; ,,Dziwny jest ten świat", ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz", ,,Sen o Warszawie".

(mj)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 06:40
Czyja jest ,,Musica Magica"?

Sąd Okręgowy w Poznaniu na wniosek Małgorzaty Niemen -Wydrzyckiej zakazał Stowarzyszeniu Muzycznemu Brzemienia wykonywania podczas koncertów upamiętniających Czesława Niemena jego utworu ,,Musica Magica".

Werdykt sądowy został wydany w ramach tzw. zabezpieczenia roszczeń. Reprezentujący Stowarzyszenie Muzyczne Brzemienia Krzysztof Wodniczak, działający jak dotąd bez pełnomocnika prawnego, spóźnił się o jeden dzień z zaskarżeniem tej decyzji i stała się ona, pomimo wielu odwołań, prawomocna.

Adwokat Agnieszka Woźniak z Warszawy, reprezentująca Małgorzatę Niemen-Wydrzycką, we wniosku o udzielenie zabezpieczenia, tak pisze o utworze ,,La musica magica" zwanego też ,,Musica Magica". (...) W tym czasie przebywała w Polsce włoska piosenkarka Concetta Gangi używająca pseudonimu scenicznego Farida. Przesłała ona C. Niemenowi swoje wiersze, proponując mu skomponowanie do nich muzyki. Niemen skomponował muzykę tylko do jednego utworu słownego Faridy - ,,La musica magica", zaaranżował ją na poszczególne instrumenty i w czasie wizyty Faridy w studiu domowym Czesława Niemena doszło do nagrania i wspólnego wykonania tego utworu, podczas którego śpiewali wspólnie tekst Faridy do muzyki skomponowanej i nagranej przez Czesława Niemena.
Autorstwo tego utworu i sposób jego powstania jest bezsporne. Spór dotyczy natomiast - pisze warszawska adwokat - zakresu uprawnień Stowarzyszenia Muzycznego Brzmienia do udostępnienia utworu, jego rzetelnego wykonania i nadzoru nad korzystaniem z niego, których bezprawnie uzurpuje sobie Stowarzyszenie, podejmując działania naruszające autorskie prawa osobiste C. Niemena, których ochrony zamierza się domagać jego małżonka.
Poznański sąd wydał postanowienie o zabezpieczeniu, czyli zakazie publicznego wykonywania utworu ,,Musica Magica", gdyż zdaniem trybunału Małgorzata Niemen-Wydrzycką uprawdopodobniła swoje roszczenia. Z przedłożonych przez nią dokumentów, a są to: odpis o stwierdzeniu nabycia spadku i kserokopia zgłoszenia tego utworu do ZAIKS, wynika jej uprawnienie do dochodzenia roszczeń o ochronę osobistych praw autorskich zmarłego męża.

Krzysztof Wodniczak spóźnił się o jeden dzień z zaskarżeniem tej decyzji. Szkoda, gdyż z kolei on ma dokumenty stwierdzające, że jedyną właścicielką utworu ,,Musica Magica" jest Concetta Gangi - Farida.

- To ona - mówi K. Wodniczak - napisała słowa, a muzykę skomponował Czesław Niemen, a następnie cały utwór jej podarował, gdyż była jego partnerką nie tylko estradową, ale i życiową. Potwierdzają to najbliżsi krewni Czesława Niemena-Wydrzyckiego, jego siostra i brat stryjeczny. Farida w trakcie licznych tournee we Włoszech, Francji i Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej - dodaje K. Wodniczak wykonuje utwór, gdyż jest on chroniony przez włoską organizację zarządzającą prawami autorskimi Societa Italiana Degli Autori ed Editori.

W posiadaniu K. Wodniczaka jest pisemne pozwolenie Faridy na wykorzystanie utworu ,,Musica Magica" przed koncertem i potwierdzenie zgłoszenia tego utworu we włoskim ZAIKS, czyli SIAE. Zakaz wykonywania utworu ,,Musica Magica" na koncertach organizowanych przez Stowarzyszenie Muzyczne Brzmienia jeszcze o niczym nie przesądza. O tym, do kogo należą prawa autorskie zadecyduje proces.

Kazimierz Brzezicki
collage Krystyna Jurek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 06:44
Zapiski muzycznego barmana

My w siedemdziesiątym trzecim Na pierwszy rzut oka zgoła przystające jednakże później nieco indyterentne muzyczne orientacje.
Co by w ten jeden tembr?

Ależ skądże. No momentami, może? A przecież rocka syndromem spowici.
Płyta ,,Ode To Venus" jest artystycznie nijaka. Mało spójna, rzekłbym pompatycznie nadmuchana.
Duże akapity dźwiękowe zdają się nasuwać nieodparte wrażenie iż muzycy błądzą podążając ku nikąd. Potencjał przecież drzemie w nich nie byle jaki. A wyszedł... bohomaz.

Pikanterii słowu temu dodają nazwiska: Niemen, Skrzek, Apostolis, Piotrowski. Dobrze jednak, iż incydent ów to tylko fragmentaryczna część ich jakże bogatej muzycznej karty.

01. Ode to Venus
Ciekawy temat na otwarcie, niestety potem już tylko jazzrockowa rozdjeżdżanka.
02. Puppets
Zawieszony w obłokach vocal sugestywnie rozpieszczany promieniami pianina.
03. Fromm the First
Trochę tutaj King Crimson, trochę SBB, ale aury żadnej i ten zagubiony skądinąd śpiew.
04. What Have i Done
Jurek wielkim perkusista był. I basta. Te zamykanie breaka, rozkołysane talerze, asymetryczna stopa.
05. Fly over Fields of Yellow Sunflowers
Nudno, że aż strach.
06. What a Beautifull Women You Are
Kiedy tylko organy same towarzyszą śpiewającemu Czesławowi robi się jakoś cieplej.
07. A-Pilyrim
Najmocniejszy moment płyty. Do tej karawany podłączam się bez chwili zastanowienia.
08. Rock For Mack
No nie, nie skomentuje tego. ,,Ode To Venus" (1973), Producent by Niemen/Rodiger Woldmann
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 06:49
Brzmienia 2011 zima - Słowa wstępnie pisane

Wdowa po Czesławie Niemenie Wydrzyckim, ostatnia Jego żona powtarza jak mantrę ,,Czesław by sobie tego nie życzył"... Gdyby żył na pewno nie pozwoliłby jej na wojowanie ze wszystkimi i o wszystko. Kuriozalne pozwy śle gdzie tylko może. Dotyczy to także założonego przez Czesława Stowarzyszenia Muzyki Elektronicznej, później przemianowanego - na wniosek Niemena - w Stowarzyszenie Muzyczne BRZMIENIA.

Udostępniam Czytelnikom naszego magazynu muzycznego fragment korespondencji do Sądu Okręgowego w Poznaniu za rzekome zabronione wykonanie podczas koncertu na 70 urodziny Niemena przez Faridę, jego wieloletnią partnerkę życiową utworu ,,Musica magica".

Odpowiedź na pozew z dnia 25 maja 2010 r.

Niniejszym w imieniu pozwanego Stowarzyszenia Muzycznego BRZMIENIA wnosimy o

l/ o oddalenie powództwa
2/ o zasądzenie na rzecz pozwanego od powoda kosztów procesów według norm przepisanych.
Ponadto wnosimy o wyznaczenie przez Sąd adwokata z urzędu, gdyż pozwane stowarzyszenie nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej i nie ma możliwości opłacenia adwokata.

Uzasadnienie
Pozew zasługuje na oddalenie, gdyż błędnie zdaniem pozwanego, przedstawia status prawny utworu będącego przedmiotem niniejszej sprawy. Pozwany nie kwestionuje podnoszonej w pozwie okoliczności, że zmarły Czesław Niemen Wydrzycki wspólnie z Concettą Gangi - Faridą stworzyli utwór "Musica magica". Ten fakt jednak nie przesądza o prawach autorskich do tego utworu spadkobierców. Pozwany dowiedział się, że utwór ten został podarowany Faridzie, o której przesłuchanie w charakterze świadka wnosi się w petitum odpowiedzi na pozew, że utwór ten został jej przez Niemena podarowany. W tej sprawie zostało doręczone stosowne oświadczenie Concetty Gangi - Faridy. Niezależnie od powyższego Concetta Gangi -Farida okazała pozwanemu odpis wpisu do włoskiej organizacji chronionej prawa autorskie, z którego wynika, iż ma ona wyłączne prawo do tego utworu. Powyższy dokument też zostanie pokazany na posiedzeniu Sądu, a znajduje się w aktach sprawy.

Czesław Niemen Wydrzycki upublicznił ten utwór już podczas warszawskiego koncertu 1 września 1990 roku, co oznacza, że zdecydował się na jego rozpowszechnienie, a nie pozostawienie w zasobach archiwalnych. Dowodem na to, że chciał rozpowszechnienia tego utworu jest podarowanie tej wspólnej kompozycji znanej wokalistce - wieloletniej partnerce życiowej - Włoszce Paradzie i wspólne opracowanie z nią wersji "Musica magica".
Wobec powyższego Małgorzacie Niemen Wydrzyckiej brakuje legitymacji do wytoczenia powództwa, gdyż nie jest ona właścicielką utworu "Musica magica", o którego ochronę wnosi oraz że nie doszło do naruszenia praw osobistych do tego utworu wobec jego rozpowszechnienia przez samego współautora Niemena i akceptacji interpretacji utworu przez Faridę jeszcze za życia Czesława Niemen Wydrzyckiego- i chociażby z tego względu pozew zasługuje na oddalenie w całości.
Od wielu lat utwór "Musica magica" istnieje na You Tube jako utwór muzyczny wideo tzw. clip, nieznanego autora i nikt nie ma wpływu na szeroką popularyzację tego utworu.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 06:54
Mój komentarz: O tym pisałem kilka stron wcześniej.

*****************


Niemen Terra deflorata

Czesław Niemen to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, twórca muzyki rockowej lub szerzej, rozrywkowej XX wieku w Polsce. Niestety w ostatnich latach jego twórczość bardzo rzadko pojawia się na wydawnictwach płytowych. Czas nieubłaganie mija i nasze pokolenie, czyli pokolenie Czesława zaczyna odchodzić w przeszłość. Dlatego postanowiliśmy choć ten fragment muzycznego życiorysu artysty ocalić od zapomnienia, póki jeszcze na to czas. Nagrania koncertowe prezentowane na tym wydawnictwie pochodzą z archiwów brata stryjecznego Czesława - Romualda Juliusza Wydrzyckiego. Zostały one nagrane na analogowej taśmie na magnetofonie Sony w stereofonicznej technice jedno-śladowej. Coraz większy rozwój techniki cyfrowej, oraz znakomita wiedza i długotrwała ciężka praca inżyniera dźwięku, który podjął się zadania masteringu, doprowadziła do polepszenia zapisu dźwięku w jakości umożliwiającej wydanie tego materiału na płycie. Słuchając naszego CD trzeba jednak o tym pamiętać, dlatego opatrzyliśmy to wydawnictwo podtytułem ,,official bootleg".
Nasze wydawnictwo ukazuje dwa koncerty artysty z lat 1984 -1986. Nowe wersje starych nagrań oraz niepublikowane nigdy dotąd utwory muzyk przedstawił w rozbudowanych wersjach elektroczno-wokalnych. Pokazują one mało znany okres działalności artysty z połowy lat 80 tych i jego fascynacje wchodzącymi wtedy nowymi technikami nagraniowymi.

Front okładki, autorstwa Czesława Niemena to kartka świąteczna, którą autor wykonał i podarował swojemu kuzynowi Romualdowi. Ta niezwykle interesująca grafika ukazuje dodatkowe talenty artysty, a my uznaliśmy, że będzie to znakomity materiał aby je zaprezentować szerszemu gronu odbiorców. Czesław Niemen, kiedy zdecydował się na karierę muzyczną, musiał zdać sobie sprawę, że przestaje być osobą prywatną, a staje się częścią kultury i spuścizny narodowej wszystkich, którzy cenią jego twórczość. Dlatego oddajemy w Wasze ręce, tak naprawdę, to co do Was należy, bo to my wszyscy, którzy słuchamy muzyki artysty współtworzymy jego wielkość.

Agencja Handlowo-Artystyczna OSKAR s. c.
Suchy Las 10.11.2010. Witold Andree
Zawilcowa 42, 62-002 Suchy Las.
NIP: 777-26-79-030, Regon. 63440040440

Oświadczenie w sprawie płyty Czesława Niemena.
W związku z coraz częściej pojawiającymi się ze strony niektórych spadkobierców Czesława Niemena zarzutami, że wydana przez naszą firmę płyta kompaktowa NIEMEN - TERRA DEFLORATA - KONCERT jest wydawnictwem pirackim, pragnę oświadczyć, że w/w płyta jest całkowicie legalna. Prawa do tego materiału otrzymał od artysty za jego życia jego stryjeczny brat Romuald Wydrzycki z wyraźną sugestią darczyńcy o możliwości opublikowania podarowanych archiwaliów.
Wg. prawa nie może wchodzić w skład masy spadkowej coś, co spadkodawca już za swojego życia komuś podarował. Pan Romuald Wydrzycki sprzedał naszej firmie na podstawie legalnej umowy wszystkie prawa majątkowe dotyczące tego wydawnictwa, które otrzymał od krewnego. Prawa autorskie do utworów artysty opłacone zostały przez nas do organizacji Zaiks umowa nr. 679/2010.
Pragnę dodać, że niniejsze wydawnictwo jest hołdem dla Czesława Niemena od jego stryjecznego brata Romualda Wydrzyckiego i spełnieniem jego życiowego marzenia jakim jest podtrzymywanie pamięci o swym wielkim krewnym.

Sugestie jakiejkolwiek prywatnej osoby, że nasze wydawnictwo jest nie legalne, a nie mające uzasadnienia w legalnych dokumentach tego dotyczących są nie zgodne z polskim prawem. W państwie prawa, w którym przyjmuje się prawne domniemanie uczciwości, udowodnienie czegokolwiek może odbyć się tylko na podstawie prawomocnego wyroku sądowego. Sugestie i opinie osób prywatnych NIE STANOWIĄ PRAWA W TYM KRAJU, jeśli żyjemy w kraju, gdzie prawo obowiązuje.
Jednocześnie przypominam Art. 51 ustawy o prawie autorskim:
2. Po wprowadzeniu do obrotu, dalszy obrót egzemplarzami utworu nie narusza praw autorskich.....
Czyli odpowiedzialność za legalność obrotu egzemplarzem utworu ponosi firma wprowadzająca go na rynek, czyli nasza Agencja. Ponieważ płyta została wydana legalnie z zachowaniem wszystkich wymogów prawa, spadkobiercy Czesława Niemena otrzymają należne im wynagrodzenie, zarówno z organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (tekst i muzyka), jaki i organizacji zarządzającej tzw. prawami pokrewnymi do praw autorskich (artystyczne wykonanie), zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Dodatkowo ostrzegamy, że jakiekolwiek pomówienia nas o nieuczciwość i dyskredytacja naszej firmy w mediach znajdzie swój finał w sądzie, a pomawiający poniosą za to surowe konsekwencje.

Z poważaniem
Witold Andree
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 15, 2019, 09:38
1995 październik ,,Bajtek"

   Sekrety kuchni kompozytorskich

Piotr Ługowski: Jest Pan artystą, który jako pierwszy w Polsce zaczął wykorzystywać syntezatory. Jak to się stało, że zwrócił Pan swoje zainteresowana ku tym, nietypowym wówczas instrumentom?

Cz. Niemen. Wynikało to z moich poszukiwań dźwięków innych niż się tradycyjnie używało. Zresztą pod koniec lal 60 panował trend do szukania innych, zupełnie nowych brzmień. Na przykład Hendrix używał takich elektów, jak ,,Wah Wah''. które odpowiednio zniekształcały barwę dźwięku. Syntezatory wprowadzał miedzy Innymi Pink Floyd, który używał wówczas syntezatora Synthi EMS Dokładnie tan sam model kupiłem i ja w 1971 r. Potem ta dziedzina przemysłu muzycznego zaczęła się bardzo szybko rozwijać. W roku 1974 stałem się posiadaczem pierwszego w Polsce Minimooga. Wcześniej miałem też jeszcze melotron - mechaniczny sampler.

Na czym polegało jego działanie?

Zamiast generatorów i oscylatorów posiadał on szereg zapętlonych taśm przyporządkowanych do poszczególnych klawiszy. Nagrane były na nich na przykład dźwięki skrzypiec wiolonczeli. Dzięki tym pierwszym instrumentom narodził się nowy gatunek muzyczny - muzyka elektroniczna. Powstała też pierwsza polska płyta z taką twórczością, nagrana przez Pana w roku 1975. Czy w czasach nagrywania ,,Katharsis" instrumenty na których Pan grał oferowały ciekawe możliwości kreacyjne?

Tak. instrumenty te pozwalały na dość daleko idące eksperymentowanie z dźwiękiem. W tym celu wykorzystywało się tak zwane ,,oscylatory". Każdy z twórców mógł osiągać unikalne efekty. Były to bardzo ciekawe instrumenty, używam ich zresztą do dziś. Są kopalnią zupełnie nieoczekiwanych brzmień. Co prawda trochę zmęczyłem się tym wszystkim i coraz częściej wracam do brzmień naturalnych, które towarzyszyły mi we wczesnej młodości w szkole muzycznej. Grałem wówczas na fagocie. Obecnie posiadam dość potężny arsenał barw tego typu, dzięki którym jestem w stanie nie tylko zaranżować, ale też i nagrać swoje kompozycje w formie symfonicznej lub kwartetu czy kwintetu smyczkowego. Nagrałem już zresztą kilka takich utworów.

Czy znaczy to. że teraz Pana muzyka będzie oscylowała ku takim formom?

Ona zawsze oscylowała w tym kierunku. Oczywiście nie jest wykluczone, że okres ten jest tyko chwilowy. Sądzę bowiem, że teraz, u schyłku wieku, gdy we wszystkich dziedzinach muzyki nastąpiła synteza, każde dowolne zastosowanie treści i formy jest nawet wskazane. Dotyczy to całej sztuki. Moim zdaniem, ciekawe jest łączenie instrumentów elektronicznych z prawdziwą orkiestrą.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 15, 2019, 10:02

9 marzec 2000 ŻnG

   Play Box 2000
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:22
Jazz Forum, grudzień 2011
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:24
"Pamiętam ten dzień"
Roman Radoszewski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:25
"Uczucia mieszane"
Marek Zawadka
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:26
"Uchem Adama - Soyka śpiewa Niemena"
2012 lato
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 15, 2019, 10:35
2004 I 25   Wprost- Nr 1104
   

      Mojżesz rocka



      Czesław Niemen (1939-2004 )


   ''Jak tłum idzie w jedną stronę, to ja idę w odwrotną" - powiedział Czesław Niemen w jednym z wywiadów. Te słowa najtrafniej definiują czterdziestoletnią karierę najwybitniejszego polskiego wokalisty. Niemen był dla polskiej muzyki rockowej tym, kim w USA są Bob Dylan, Tom Waits czy Neil Young. Bywał nazywany Mojżeszem polskiego rocka. Niemen (urodzony jako Czesław Wydrzycki zmarł w sobotę 17 stycznia w Warszawie na raka jelita grubego. W ostatnim ćwierćwieczu wydał ledwie dwa albumy: "Terra deflorata" (1989) i "Spodchmurykapelusza"(2001). Gdyby nie one, o Niemenie można by mówić, że był wielkim nieobecnym na polskiej scenie - bardziej symbolem i legendą. Był jednak częścią naszej zbiorowej pamięci, o czym przypomniały reakcje tysięcy osób na doniesienia o jego chorobie.


   Niemen jak Pink Floyd

   Pierwszym skojarzeniem z nazwiskiem Niemena jest piosenka "Dziwny jest ten świat". Dramatyczne wykonanie tego protest songu z grupą Akwarele na festiwalu opolskim w 1967 r. było efektownym otwarciem solowej kariery byłego wokalisty Niebiesko-Czarnych. Piosenka okazała sie też punktem zwrotnym w historii polskiego rocka. W drugiej połowie lat 60. rodzimi muzycy ugrzęźli w imitowaniu brytyjskiego rhythm and bluesa i gitarowego popu ery beatlemanii albo tkwili w przasnej pseudoludowości. Niemen sięgnął po soul wielkich "krzykaczy" tamtej epoki - w szczególności Jamesa Browna. I stworzył w naszych warunkach pokoleniowy hymn na miarę "My Generation" The Who oraz "Satisfaction" The Rolling Stones. Po raz pierwszy język polski w zderzeniu z rockową aranżacją zabrzmiał naturalnie. Reszty dokonał glos Niemena - mocny, ekspresyjny o dużej skali i bogatej barwie, który w innej rzeczywistości mógłby jego właścicielowi zapewnić miejsce w panteonie największych wokalistów XX wieku.
Zdobyty przez Niemena przebojem "Dziwny jest ten świat" status gwiazdy pierwszej wielkości przypieczętowały nagrania następnych płyt: "Sukcesu" (1968 i rewolucyjnego "Niemen Enigmatic" (1970. Na tej ostatniej płycie poemat Norwida "Bema pamięci żałobny rapsod" połączył się z rozbudowaną kilkuczęściową muzyczną formą o psychodelicznym zabarwieniu, nieco w stylu ''In''A-Gadda-Da-Vida" Iron Butterfly czy "A Saucerful Of Secrets" Pink Floyd. Niemen sięgnął także po poezje Kazimierza Przerwy-Tetmajera ("Mów do mnie jeszcze" i Adama Asnyka ("Jednego serca". W składzie jego zespołu pojawili się wówczas wybitni jazzmani - Zbigniew Namysłowski i Michał Urbaniak.

   Grzech niezależności

   Im bardziej lud kochał Niemena, tym bardziej nie cierpiały go władze, które nie mogły mu darować ostentacyjnej niezależności i niezgodnego z gomułkowskim kanonem ubrania. Przykro wspomnieć, ale w antyniemenowskiej koalicji - obok dyspozycyjnych dziennikarzy różnych młodzieżówek i partyjnych organów - znaleźli się również m.in. poeta Stanisław Grochowiak ("'Dziwny jest ten świat' to bajoro poetyckie", twórca kultowego "Rejsu" Marek Piwowski (autor szyderczego dokumentu "Sukces" oraz były członek grupy Niemen Józef Skrzek, który swego dawnego szefa określił mianem "muzycznego kaleki". Najcięższe działo przeciw krnąbrnemu artyście wytoczono w 1971 r., gdy PAP podała za jakimś lokalnym dziennikiem, że podczas koncertu w Radomsku pijany Niemen pokazał publiczności goły tyłek. Ogólnopolska prasa skwapliwie podchwyciła temat. Problemem było to, że Niemen w Radomsku nigdy nie występował. Wokalista wytoczył oszczercom proces i sprawę wygrał, ale o tym już gazety nie wspomniały.
Osiem lat po rzekomej aferze Niemen został uhonorowany Nagrodą Państwową I stopnia w dziedzinie działalności estradowej. Miał już wtedy za sobą doskonałe, choć idące pod prąd muzycznych mód, nagrania eksperymentalne z udziałem jazzowych oryginałów - kontrabasisty Helmuta Nadolskiego i trębacza Andrzeja Przybielskiego ("Niemen, vol. 1" i "Niemen, vol. 2" - 1973, cztery płyty nagrane dla niemieckiego oddziału CBS, w tym "Russische Lieder" z własnymi opracowaniami tradycyjnych pieśni rosyjskich, a także "Mourner's Rhapsody" (taki tytuł nosiło angielskie tłumaczenie "Rapsodu" Norwida, z udziałem Urbaniaka i plejady jazzowych oraz rockowych znakomitości. Miał też za sobą występy na wielu prestiżowych scenach za granica. Jego osobę poważnie brano pod uwagę jako następcę Davida Claytona-Thomasa w formacji Blood, Sweat & Tears. Było jasne, że Niemen odniósł sukces na własnych warunkach. Ten sukces może nie gwarantował mu fortuny, lecz dawał to, o co zabiegał od początku: imponujący, jak na polskie warunki, margines swobody twórczej.
Zmęczenie koncertami i nieustannymi konfliktami z niezdyscyplinowanymi muzykami wpłynęło na jego decyzje o radykalnym ograniczeniu występów. Skupił się na działalności studyjnej - w otoczeniu bezwzględnie posłusznego jego woli elektronicznego instrumentarium. W postanowieniu tym utwierdził go udany w pełni autorski album "Katharsis" (1976 oraz nowo odkryta pasja pisania muzyki filmowej i teatralnej.

   Człowiek wśród dinozaurów

   Liczne reedycje przypominają, jak często Niemen jako kompozytor i eksperymentator flirtujący z popem, rockiem, soulem, free-jazzem, jazz-rockiem i elektroniką, wyprzedzał swój czas. Jego muzykę odkrywają kolejne pokolenia młodzieży. Dziś sample z jego nagrań można znaleźć w muzyce grup hiphopowych (choćby Wzgórza Ya-Pa 3 czy Slums Attack, jak i na albumie "Come With Us" znanej brytyjskiej formacji The Chemical Brothers, która zwróciła się do Niemena - i tekściarza, niejakiego Norwida - z prośbą o wyrażenie zgody na wykorzystanie fragmentu utworu "Pielgrzym" z płyty "Niemen Aerolit" (1974).
   Kiedy w 1986 r. w sopockiej Operze Leśnej wyznaczyły sobie spotkanie dinozaury - gwiazdy muzyki młodzieżowej lat 60., by uczcić ćwierćwiecze polskiego mocnego uderzenia, tylko Niemen - samotny na wielkiej scenie, otoczony elektroniką - ani myślał sie poddać atmosferze wspomnień i kombatanctwa. W przeciwieństwie do kolegów i koleżanek ze swego pokolenia, on nie był reliktem dawno minionej epoki. Należał do współczesności.

                                                                                             Jerzy Rzewuski

                                                                                  WPROST  Nr 1104 (25 stycznia 2004)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:36
Farida w Warszawie - z Niemenem w tle

O 8.10.2010 r otrzymałem dwa sympatyczne telefony. Pierwszy z Białegostoku, który obwieścił, że ,,moje" Stowarzyszenie NIEMEN wygrało proces z p. M. Niemen-Wydrzycką, która w wyjątkowo nieetyczny (ad personam - naruszając moje dobra osobiste) i niezgodny z prawdą sposób usiłowała wpłynąć na decyzje sądu.

Drugi telefon był z Florencji. Usłyszałem aksamitny głos rudej Bogny Kiszkiel, która powiadomiła mnie, że za kilka dni do Warszawy przyjedzie Farida. Mąż Bogny - Kuba był akustykiem Czesława, a przy okazji serwisantem i kierowcą białego Forda Transita - nie mylić z białym Fordem Mustangiem. Padło pytanie czy mogę coś zrobić aby medialnie przypomnieć Faridę polskim fanom.

Było to wyzwanie, ponieważ Farida jest artystką, a nie rozchwytywaną przez niemal wszystkie telewizje głupawą celebrytką.
Problem polega na tym, że media współtworzą gwiazdki bez talentu i głosu. Tupet, przerośnięte ego i wiara w swój talent takich ,,artystów" jest porażająca. Resztę dopełnia pseudo-twórczy bełkot, który zastępuje prawdziwe autorytety! Jakość została zastąpiona byle jakością i... jakoś to leci.
W takich realiach o pobycie Faridy w Warszawie powiadomiłem telewizje publiczną i prywatną. Liczyłem na TYP Kulturę, która z nazwy i definicji wydawała się najwłaściwsza. Na przeszkodzie stanęły logistyczne kłopoty redaktora Ka. Pozostałych decydentów przemilczę.

Nie zawiedli przyjaciele Niemena. Maria Szabłowska, Marek Gaszyński, Dariusz Michalski i Paweł Sztompke zaprosili Faridę do swych audycji. Dwukrotnie usłyszeliśmy piosenkę ,,La Musica Magica" - duet z Niemenem, Farida pięknie i ciepło opowiadała o uczuciu jakie ją łączyło z Czesławem, a na koniec zaapelowała o bardziej konkretne i wymierne kultywowanie jego pamięci. Jestem przekonany, że słuchacze byli zadowoleni.
W programie sentymentalnej podróży śladami Niemena nie mogło zabraknąć miejsc, w których Artystka przebywała jako życiowa partnerka Czesława. Urocze lokale warszawskiej Starówki, Sala Kongresowa, hotel Bristol, dom przy ul. Niecałej, w którym mieszkała. To wszystko przywołało wspomnienia jednego z najpiękniejszych okresów w jej życiu.

Przyjemnie było patrzeć na promieniującą Faridę.
Tu mała dygresja. W tamtym okresie byłem częstym gościem Czesława. W pokoju znajdował się rysunek twarzy Faridy (pamięta go m. in. redaktor naczelny jednego z miesięczników). Przypomniałem to Faridzie, która opowiedziała historię powstania tego portretu. Otóż Niemen rysował jej twarz ze zdjęcia, które mu ofiarowała. Wątpię aby ta fotografia pozostała w archiwum Czesława, ale faktem jest, że wizerunek Faridy ozdobił trzy płyty Niemena, a niedawno także 10-cio złotową srebrną monetę wydaną przez NBP. Niektórzy przypisują tę twarz zupełnie innej osobie.

Pobyt w Warszawie nie mógł zakończyć się bez odwiedzin dawnych przyjaciół: Mariana Saneckiego i Marka Karewicza. Ze zrozumiałych względów Farida mogła się widzieć tylko z Markiem, który zaprezentował nam swój biograficzny film ,,Człowiek ze złotym obiektywem". Po wizycie u tego wybitnego fotografika była zdziwiona, że nie ustanowiono jakiejkolwiek urzędowej opieki nad tak wielce zasłużonym dla polskiej kultury twórcą (Marek jest po wylewie z częściową dysfunkcją ruchu). Cóż zrobił swoje.

Punktem kulminacyjnym było odwiedzenie grobu Niemena na warszawskich Starych Powązkach. Farida zostawiła Czesławowi czerwone serce z kwiatów, w które wpięła biało-czerwoną flagę z napisem Forever oraz per sempre. Ubolewała, że prochy Czesława spoczywają w zadaszonym kolumbarium. Na cmentarzu była dwukrotnie, tych spotkań nie będę opisywał.

Zadbaliśmy o to aby nasz gość otrzymał miłe pamiątki -wspólne zdjęcia z Czesławem, wycinki prasowe, pocztówkę dźwiękową (substytut singla madę in PRL) ze swym przebojem ,,Pensa mi stasera". Producent telewizyjny - realizator wielu programów Czesława Niemena - Jacek Cywiński przygotował ucywilizowany (bez idiotycznych wstawek prestidigitatora masochisty) teledysk z Sopotu 1970. Farida oglądała siebie po raz pierwszy od 40 lat z nieukrywanym wzruszeniem.
Towarzyszyłem Faridzie przez tydzień. Sprawiło mi to wielką satysfakcję i było okazją do poznania Artystki prywatnie. Pierwszy raz miałem taką możliwość za kulisami Sali Kongresowej w Warszawie 12 i 13. 11. 1970r Pamiętne koncerty ,,Niemen przedstawia Faridę". Zapamiętałem, że bardzo czule opiekowała się pierwszą córką Niemena-Marysią Wydrzycką, była sympatyczna, miła i ,,nie robiła" za gwiazdę. Taką pozostała do dziś. Drugi raz spotkałem Faridę na pamiętnym rewelacyjnym koncercie zorganizowanym przez Krzysztofa Wodniczaka w Poznaniu z okazji 70-tych urodzin Czesława Niemena. Obecne spotkanie miało wyjątkowo kameralny charakter i może dlatego udało mi się zaprzyjaźnić z Artystką, choć niedawno ludzie małego formatu robili wszystko aby było inaczej.
Moja kolekcja powiększyła się o piosenki ,,lo senza lei" i ,,Terra deflorata" w wykonaniu Faridy oraz unikatowe kompozycje Niemena, które miały ukazać się na ich wspólnej płycie (przed laty RCA Italiana wycofała się z projektu).

Niebawem ukaże się nowa płyta Faridy. Ciekawe, czy będzie zawierała kompozycje Niemena. Pozostałych planów Artystki nie zdradzę ale zapewniani, że będzie to nie tylko dla jej fanów spora niespodzianka. Któregoś wieczoru zapytaliśmy Faridę jaka jest jej ulubiona piosenka Niemena - odpowiedziała bez namysłu po polsku ,,Nie jesteś moja". Natychmiast w jej oczach pojawiły się łzy. Przypominam, że tę piosenkę napisał, skomponował i zadedykował swej miłości Niemen.
Niemen forever, per sempre i niech tak zostanie.

Tuż po wyjeździe Faridy, do Warszawy przyjechał Romuald Wydrzycki (stryjeczny brat Niemena), który promował dwu-płytowy album ,,Terra deflorata-koncert" wydany przez firmę OSCAR. Płyty są doskonale zgrane i optymalnie zremasterowane. Jest to mega ważny album ponieważ stanowi część magicznych i niedostępnych nagrań Czesława Niemena. Stanowi ciekawe studium artystycznej drogi Artysty. Wielka szkoda, że został tak późno wydany. Cieszę się, że Romuald wraz z firmą OSCAR przerwał drugi, tym razem artystyczny pogrzeb Niemena. Pani M. Niemen-Wydrzycka uwikłana w permanentne protesty, a ostatnio także liczne procesy (zanosi się, że wzajemne) nie ma czasu na wydawanie nieznanej twórczości swego męża. Trudno się dziwić ponieważ kłopoty ma nawet z tą znaną. Pisemny artystyczny testament Czesława (BOX ,,Niemen na pomieszane języki") nie jest realizowany i póki co zdani jesteśmy na wznowienia, przypadkowe składanki oraz reedycje płyt znanych od dawna.

Wyjątek stanowią koncertowe nagrania Niemena z archiwum Polskiego Radia. Niestety opis płyt ma niewiele wspólnego z prawdą materialną. Nie tylko pozmieniano fakty ale także skład ,,Grupy Niemen". Niedorzeczności powtarzane są na antenie Polskiego Radia, a w prasie przez niedouczonych ,,recenzentów". W dodatku ,,41 potencjometrów" jest byle jak (bo amatorsko) zremasterowana i to ze skróconej taśmy kopii! (pytanie do Polskiego Radia gdzie jest taśma matka?) Dzięki takiej "polityce wydawniczej" czas Niemena nieubłagalnie mija. Szkoda.

Tadeusz Skliński

P.S.
W grudniowym miesięczniku Teraz Rock ukazały się dwa listy (p. p. M. Niemen i W. Andree) dotyczące albumu ,,Terra deflorata-koncert". Zarzut p. M. Niemen dotyczący utworu graficznego wykorzystanego na okładce płyty (prawo o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności) jest niedorzeczny. 'Strojenie choinki - 1998' bo tak nazywa się utwór, został opublikowany w Magazynie Rzeczpospolita Nr 50 z 17.12.1998r. Pozostałe kwestie zapewne rozstrzygnie sąd. Czy aby tylko o to w tym wszystkim chodzi?
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:38
Jubileusz

Odbyło się już 1500 notowanie Listy Przebojów Trójki. Nie przepadam za takimi specjalnymi audycjami, ale jakoś trzeba sobie z tym radzić. A poza tym po takich spotkaniach zostają na pamiątkę zdjęcia. Te z kolekcji Darka Kawki. DeKawka jest naszym stałym słuchaczem, fanem muzyki TOTO i świetnym fotografem. Umie uchwycić te odpowiednie chwile. Raczej krzyczy do mnie: żółwik!, niż: uśmiech! I to mi się podoba. Bo nie lubię się fotografować jak diabli!!!
Chyba, że to takie zdjęcia strzelone przypadkiem, kiedy już zapominani, że w studiu jest fotograf. Bez pozowania, proszę! Te dzisiejsze pochodzą głównie z ,,osiemnastki" Listy i 1000 jej notowania. Z cyklu: Tacy byliśmy!

Kilka dni temu Słuchaczka przysłała do radia 1500 upieczonych przez siebie pierników w kształcie serca. Wielkie serce. Dziękujemy! Pierniki się przydadzą. Są już trochę twarde, ale nadal pyszne. Do kawy porannej jak znalazł... No tak, ale czy pierniki czegoś nie sugerują? Pomyślę o tym innym razem.
Dziś na moim bazarku, na którym jestem codziennie od ponad 17 lat dostałem w ulubionym sklepie prawdziwy tort na 1500 wydanie listy. Znaczy słuchają Trójki! To było wzruszające i... trochę kłopotliwe, bo zakupy, duży tort. Dałem jednak radę. Na dwa razy do samochodu...
Z Nowego Sącza przyszła paczka dla mnie i Balona z dwiema flaszkami najsłynniejszego wyrobu z Łącka. Miło być prezenterem, od kilku dni odbieramy z Piotrem miłe dowody sympatii, prezenty. DZIĘKUJEMY!

To przy okazji przepraszam na New Kids On The Błock, za Tora! Tora! Tora! Za Samanthę Fox. ,,Lambadę". Za wszystko, co się Słuchaczom nie podobało na Liście przez te wszystkie lata. Tak wyszło. Głównie przypadkiem...

Na różnych forach w internecie pojawi się pewnie wiele nieprawdy, ale na to już nie mam wpływu.
Płyta na dziś: wyciszający Neil Young ,,Le Noise". Daniel Lanois (producent) zrobił kawał dobrej roboty...
Wino: Mak Shiraz (special edition) 2001 McLaren Yale. Nowa dostawa, paczka przyszła dziś. W samą porę...

Marek Niedźwiedzki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:40
Musica Magica - pieniądze, sztuka, kobiety i Niemen
Oscar Jernas
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 15, 2019, 10:43
Muzyczna spuścizna Niemena przed sądem

W końcu marca br. przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces cywilny z pozwu wdowy po słynnym artyście Czesławie Niemenie-Wydrzyckim przeciwko Stowarzyszeniu Muzycznemu ,, Brzmienia", którego prezesem jest znany poznański animator kultury, a jednocześnie ostatni menadżer artysty - Krzysztof Wodniczak. Poznański Sąd stanął przed nie łatwym zadaniem. Musi bowiem rozstrzygnąć kto ma prawo do nieznanej kompozycji Czesława Niemena. Czy spuścizna po znanym wokaliście należy do wszystkich czy tylko do rodziny.

Małgorzata Niemen-Wydrzycka oskarża Stowarzyszenie ,,Brzmienia" o naruszenie praw autorskich męża i domaga się przeprosin, zakazu wykorzystywania przez pozwanego utworu ,,Musica Magica" oraz 50 tys. zł. Zadośćuczynienia. Chodzi tylko - mówi Małgorzata Niemen-Wydrzycka o nierespektowanie praw autorskich mojego męża, a dotyczy to w szczególności wykonania utworu ,, Musica Magica". W z organizowanym przez Krzysztofa Wodniczaka koncercie ku czci artysty z okazji 70 urodzin włoska piosenkarka Farida wykonała bowiem sporny utwór bez zgody spadkobierców.

W kwestii tego utworu trzeba się cofnąć do początku lat 70-tych, kiedy to Czesław Niemen po sukcesie przeboju ,,Dziwny jest ten świat" wyjechał do Włoch. Wrócił stamtąd z Farida, która została jego życiową partnerką. Piosenkarz lansował ją w naszym kraju w trasie pn. ,,Niemen przedstawia Faridę". W kilkanaście lat później włoska piosenkarka przesłała Niemenowi swoje wiersze prosząc go o skomponowanie do nich muzyki. Artysta się na to zgodził i na początku 1990 roku Farida odwiedziła Niemena i w jego domowym studiu nagrali piosenkę do jednego z jej wierszy pt. ,,Musica Magica". Farida była autorka słów i współwykonawczynią, natomiast kompozycja to dzieło Czesława Niemena. Z tym nagraniem podarowanym jej przez Niemena jako pamiątka artystka wróciła do Włoch. Piosenkarka zarejestrowała utwór w Societa Italiana Degli Autori et Editori - włoskim odpowiedniku polskiego ZAiKS-u.
Prezes Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" Krzysztof Wodniczak stwierdził przed sądem, że miał pozwolenie na wykonanie tego utworu z jego oryginalną ścieżką dźwiękową od Faridy. Moim zdaniem mogła ona tym nagraniem dysponować bez ograniczeń. Mam od niej pismo, w którym upoważnia mnie do jego wykonania w ograniczonym zakresie - mówił w sądzie pozwany.

Mąż nie powierzał mi nadzoru nad prawami autorskimi do jego twórczości, niczego mi nie zlecał, testamentu nie zostawił - powiedziała przed sadem Małgorzata Niemen - Wydrzycka. Na rozprawę przyszła z dwiema córkami. Przez sześć lat przymykałam oczy na liczne działania naruszające dobra mojego męża. Dlatego jestem w sądzie, bo Czesław sam nie może się bronić - stwierdziła. To, że Czesław podarował Faridzie piosenkę nie daje automatycznego prawa do jej wykonywania i publikowania -przekonywała w sądzie. Jej zdaniem bez zgody spadkobierców Niemena nie można wykonywać jego kompozycji.
Poznański proces nie jest jedynym konfliktem Małgorzaty Niemen z poznańskim środowiskiem muzycznym. W listopadzie ub r. Firma fonograficzna Oskar wydała bez jej wiedzy i zgody album zawierający nagrania z koncertów Niemena w Szczecinie i Berlinie. Wdowa domaga się 300 tyś. zł od kuzyna Niemena - Romualda Juliusza Wydrzyckiego, który udostępnił wytwórni te nagrania.

Rozpoczęty przed poznańskim sądem proces dotyka skomplikowanej sytuacji, a mianowicie miedzy innymi tego, co obdarowany może zrobić z prezentem. Czy może użyczyć go innym osobom nie narażając się na konsekwencje prawne. Czy Farida, której Czesław Niemen podarował muzykę z wykonaniem do jej wiersza może nim dowolnie dysponować? Sprawa tym trudniejsza, że w 1994 r. Zmieniły się przepisy dotyczące prawa autorskiego i sąd będzie musiał sięgnąć do tych z 1952r. Kolejna rozprawa, na której sąd przesłucha pierwszych świadków odbędzie się w czerwcu br.

Tadeusz Kujanek, collage Krystyna Jurek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 15, 2019, 12:17
   Jazz Forum luty 2004

  frag.

   W latach 60 jego kolorowe stroje biły w oczy, styl życia - bliski flower power - nie pasował do ówczesnego siermiężnego socjalizmu, hasła - zbliżone do pacyfistycznego ,,Make Love, Not War", w latach Zimnej Wojny, podziału Berlina i próby sił między Wschodem i Zachodem, nie znajdowały uznania u ówczesnych decydentów.
   Krytykowano go, ośmieszano, zniekształcano jego wypowiedzi, odwoływano jego koncerty - ale mimo to trwał, był konsekwentny, nie uginał się, szedł do przodu, nie ustępował, nie łagodził wymowy swoich piosenek.


   Jedni artyści mają wspaniały głos, drudzy komponują cudowne melodie, inni jeszcze piszą mądre i zgrabne teksty do tych melodii, a całkiem inni potrafią to wszystko doskonale zinstrumentować. On te wszystkie talenty łączył. Gdy w myślach, w głowie tworzył piosenkę, to robił z nią wszystko od początku aż do końca - powstawało dzieło skończone.
   Był człowiekiem wrażliwszym niż inni i rozpierała go fantazja. Miał wciąż nowe pomysły i wciąż wyznaczał sobie nowe cele. Nie wszystko jednak zdążył zrealizować.

                                                                                                                                                  Marek Gaszyński
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 16, 2019, 17:44
,,Był perłą i wyjątkiem"
http://www.radiownet.pl

fragment

   W tym roku mija 52 lata od powstania polskiego utworu wszechczasów. Czym dla Pani jest ,,Dziwny jest ten świat''?

Te lata nie były przeze mnie analizowane i oceniane jako studium kariery ojca. Mimo, że był to dla niego świetny okres prosperity, uznania i uwielbienia przez wielu miłośników, dla mnie było to po prostu chłonięcie ojca, jako zjawiska i naturalnej potrzeby po prostu bycia. Ocenę powstawania i rozstawiania kolejnych przebojów zostawiałam zawsze jego wielbicielom. Dla mnie był tylko ojcem. Wraz dojrzewaniem i dorosłością miało się to zmienić, na profesjonalne studium także i tego, jak dziwny jest ten świat i jak sprawić, aby może dzięki muzyce i poezji  Niemena stał się piękny i bardziej zrozumiały.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 16, 2019, 17:57
2019 IV Nostagia

frag.

Po latach doszło do jego kolejnego spotkania z Kazimierzem Rudzkim. Stało się to w popularnym programie telewizyjnym ,,100 pytań do...". Tym razem Niemen był już przygotowany z tematu teatr.

- W tej chwili związałem się z teatrem, mam w planie np. muzykę do ,,Burzy" Ostrowskiego, do ,,Snu srebrnego Salomei" Słowackiego. Czuję, że to będzie prawdziwa moja działalność. Marzę o tworzeniu spektakli fabularnych - opowiadał.

Ale prof. Rudzki atakował. ,,A czy pan nie mógłby się normalnie ubrać?". Niezrażony wokalista odparował: ,,Normalni to jesteśmy nago. Czy mój kubraczek jest śmieszniejszy niż pana muszka?". Według wielu obserwatorów, Niemen wyszedł z tego pojedynku zwycięsko.

   A jakie były dalsze losy jego zawodowych uprawnień? Tak, jak wcześniej obiecał, nie przystąpił już nigdy do weryfikacyjnego egzaminu. Dopiero za czasów Gierka Polskie Stowarzyszenie Jazzowe wystąpiło do ministerstwa kultury o przyznanie piosenkarzowi kategorii zawodowej, - W końcu to nastąpiło, ale nigdy nie odebrałem weryfikacji - wyjaśniał Niemen.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 17, 2019, 08:11
2019 IV 15   Gazeta Lubuska
         
W Zielonej Górze powstaje pomnik Czesława Niemena.

W pracowni zielonogórskiego rzeźbiarza Artura Wochniaka powstaje pomnik Czesława Niemena. Wczoraj oficjalnie zaprezentowano gliniany model. Oglądający zgodnie przyznali: to może być najlepszy pomnik wybitnego muzyka!

W Zielonej Górze powstaje pomnik Czesława Niemena. Za prace odpowiada Artur Wochniak
Artur Wochniak pracuje obecnie nad pomnikiem Czesława Niemena, który ma stanąć na starym rynku w Białogardzie.

- Ogłoszono konkurs na realizację pomnika Niemena, a w zasadzie na ławeczkę. Ale że w ostatnim czasie tak wiele ławeczek się pojawiło, więc sceptycznie podszedłem do tego pomysłu. Wolę inne formy: stoliki, hokery czy kawalety. Dlatego ostatecznie zdecydowałem się wykonać projekt muzyka na stołku barowym - tłumaczy A. Wochniak.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 17, 2019, 11:45
2019 II 22  Gazeta Olsztyńska
     
   CZESŁAW NIEMEN - OSTATNI ROMANTYK

- Niemen był człowiekiem ogromnej kultury, wymagającym, jeśli chodzi o scenę, ale niekapryśnym. Kiedy na spotkania przyjeżdżały tak wybitne osoby, jak Aleksander Bardini czy Niemen właśnie, prosiłam, by zasiedli także w jury konkursu. Czesław Niemen był doskonałym jurorem - dodaje Jolanta Szydzińska.

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 17, 2019, 12:03
   WSPOMNIENIE

muzyka: Marek Sart słowa: Julian Tuwim

Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.

Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy,
młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej - majowy.

Ach, czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką...


,,Wspomnienie'' to taka trochę transakcja wiązana. Ja wtedy przyjaźniłem się z Sartem, który bardzo marzył, żeby mi dać jakąś swoją piosenkę i żebym ja ją zaśpiewał. I nagrał. I ten właśnie utwór mi przyniósł. Powiem szczerze: on nie bardzo pasował do tego, co myśmy robili, do naszego stylu, i w zasadzie nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić. I gdybym wtedy wiedział, że to przede mną już ktoś nagrał (Marian Koster z krakowskimi Szwagrami, to bym powiedział: 'nie'. Ale powiedziałem: 'tak' - no i kłopot



Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 18, 2019, 07:07

  18 V 2019 TVP Rozrywka  Gwiazdozbiór

   godz-9,35 i 11,55

   Gościem odcinka jest Czesław Niemen, kompozytor, multiinstrumentalista, piosenkarz rockowy oraz autor tekstów piosenek.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 18, 2019, 08:53
31 styczeń 2010 Angora

Sen o Warszawie
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 18, 2019, 12:58
1978 7 Radar

    ,,Bo piękno na to jest by zachwycało do pracy''

frag.

   Jestem uparty. Nie bez powodu moim duchowym przywódcą stał się Cyprian Kamil Norwid ze swą filozofią. Mam zawsze w pamięci wiele jego myśli, z ta najbardziej znaną ,,Bo piękno na to jest by zachwycało do pracy. Praca, by się zmartwychwstało". Ten sam Norwid napisał, że pracować należy nie wysiłkiem ramion i grzbietu, lecz w pocie czoła, Do kultu pracy, która jest sensem istnienia i poczucia obowiązku przywykłem w moim domu rodzinnym. Zycie ludzkie, jeśli chcemy mówić o jego pełni, a tylko takie ma prawdziwą  wartość, polega na nieustannej samoedukacji, zbieraniu doświadczeń, dążeniu do poznania nowego.
   Dobrze jest czasem ,,wyjść z siebie'', stanąć obok, spojrzeć z zewnątrz na swe działanie i postępowanie. Ocenić siebie ostro, krytycznie. Jest to bardzo trudne, ale nieodzowne dla prawidłowego funkcjonowania i własnego rozwoju. Człowiek staje się wówczas mniej surowy dla innych, a przynajmniej bardziej obiektywny w ich osadzaniu.
   Już po utworze ,,Dziwny jest ten świat'' chociaż jego treść mogła brzmieć dla niektórych trochę naiwnie, otrzymałem wiele listów, których autorzy wyznawali, że sens tego tekstu skłonił ich do myślenia o życiu. I później nie raz po swych koncertach otrzymywałem takie pisemne zwierzenia. A wiadomo, że nie tak łatwo ludzie chwytają za pióro, by dzielić się swymi wrażeniami.
   Swoja sztukę utożsamiam z poglądem na życie. Chcę się dzielić nim z innymi, by skłonić ich również do zastanowienia. Muzyka nie jest w moim odczuciu rozrywką , lecz przeżywaniem, obcowaniem z tym, co piękne.  Nie wyobrażam sobie, abym mógł zaśpiewać jakikolwiek utwór. Jest to zresztą fakt świadomego wyboru. Musze być zafascynowany sposobem myślenia i wypowiadania się poety, odczuwać z nim pokrewieństwo.
   Był taki okres, kiedy pomawiano mnie, częściowo nie bez racji, że proponuję w piosence popularnej wartości zachodnie. Było to w latach fascynacji rock and rollem. Nawet jednak w tych moich pierwszych utworach przeważała melodyjka  i harmonika słowiańska, że powołam się tylko na ,, Bema pamięci rapsod żałobny", lub ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz''.
   Jak każdy, przeżywam okresy zauroczenia innymi kulturami muzycznymi, nowymi prądami i tendencjami. Z festiwalu Jazz Yatra wróciłem pod wielkim wrażeniem muzyki hinduskiej, co zapewne znajdzie jakieś odbicie w mojej twórczości. Jako ,że mówiąc słowami jednego ze śpiewanych przeze mnie utworów ,, Każdy kwiat ma swe zapachy''



                                                                                                                                                         Barbara Henkel
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 18, 2019, 13:13
Odgłosy 9  kwiecień 1989
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 19, 2019, 08:17
 
Michał Traczyk
Poezja w piosence
Wydawnictwo Poznańskie
2009



   ,,Z poetów uwielbiam Norwida" Czesław Niemen

fragment


Po wyliczeniu na łamach ,,Argumentów" sukcesów artysty Krystian Brodacki (zaliczający się do fanów Niemena) wypunktował również stawiane mu zarzuty:

- Niemen śpiewa inaczej niż wszyscy,
- Niemen ubiera się inaczej niż wszyscy,
- Niemen gra głośno,
- Niemen nosi długie włosy,
- Niemen jest nieżonaty,
- Niemen zarabia

   Kwitując milczeniem dziwaczność niektórych zarzutów, wymieniankę można by kontynuować, dodając kolejne: Niemen nie komponuje łatwych piosenek (,,Kompozycje Wydrzyckiego są bardzo osobliwe, trudno w nich bowiem znaleźć to, co typowe dla przeboju: banalną melodyjkę - łatwo wpadającą w ucho"), Niemen pisze słabe teksty (,,Zacząłem sam pisać teksty. Powiedzieli: grafoman"). Jednym słowem, jak zauważył sam zainteresowany: ,,Zawsze jestem zły"126.
   Lista sporządzona przez Brodackiego nie ogranicza się do dwóch podkreślonych ,,inaczej", wskazujących główne ,,przewiny" muzyka, kłujące w oczy (i uszy) jego krytyków; bardzo dużo ataków sprowokował Niemen swoim wyglądem - kapeluszami, kolorowymi, wyszywanymi w kwiaty strojami, peruką.

Żył wbrew obiegowym opiniom, polskiej zaściankowości i polityce partyjno-rządowej, niezwykle twardy w swojej postawie, nieulegający naciskom. Był artysta, który się wykreował. Jego kożuszki, kapelusze były rodzajem twierdzy, w której tworzył własne środowisko, nie tylko na scenie, także w życiu prywatnym. Nigdy nie można było go zobaczyć w szarym garniturku. Zawsze był inny, kolorowy, niecodzienny. Do tego trzeba było niezmiernej odwagi.

   Najwięcej chyba krytyki spotkało Niemena jednak w związku z punktem pierwszym listy Brodackiego - niezwykłym śpiewem, a w zasadzie nadużywaniem krzyku, co miedzy innymi wytyka mu Stanisław Grochowiak:

Jako słuchacz, słucham Niemena z przykrością. Nie odpowiada mi ten rodzaj muzyki. Jest to moje subiektywne odczucie, po prostu nie lubię wrzasku, nawet najbardziej ,,artystycznego". Wrzask kojarzy mi się z bólem, albo z satysfakcją zadawania bólu. Obawiam się, że używanie tych mocnych środków łączy się u Niemena z chęcią epatowania słuchacza i audytorium. Takie podejście do samego śpiewania, do twórczości, to jest właśnie to, czego nie znoszę. Odczuwa się to, krzykliwe cierpiętnictwo w samym sposobie śpiewania, w interpretacji, a nie tylko w niefortunnym ,,poezjowaniu" Czesława Niemena. Zgadzam się, że Niemen ma ogromne możliwości wokalne. Ale w kraju, w którym właściwie nie mamy piosenkarzy - bo u nas tylko panie jakoś znośnie śpiewają - Niemen jest człowiekiem, który mógłby śpiewać ciekawie, imponująco, a robi sobie tutaj jakąś nienaturalną hece. Szkoda.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 19, 2019, 08:33
   Uważam, że wegetarianizm jest jedynym rozwiązaniem, przynajmniej dla naszej strefy klimatycznej. Ma ogromne znaczenie z punktu widzenia ekonomii. Pomyślmy: najpierw wytwarza się pożywienie roślinne, potem przeznacza je na paszę dla zwierząt hodowanych na mięso, mięso z kolei zjadają ludzie. W porównaniu z produkcją żywności wegetariańskiej jest to proces podwójnie kosztowny. Następna sprawa to nasze zdrowie. Wpływ diety mięsnej na rozwój cho¬rób takich jak miażdżyca, nowotwory czy schorzenia serca jest już dzisiaj faktem oczywistym. Ale w społeczeństwie nadal funkcjonuje wiele mitów na temat konieczności jedzenia mięsa. Powszechne jest mniemanie, że człowiek pracujący przede wszystkim fizycznie-i-myślę tu na przykład o górnikach czy hutnikach — nie może zrezygnować z mięsa, gdyż zabrakłoby mu siły. Tymczasem sprawy mają się dokładnie na odwrót. Przyczyną takich poglądów jest siła przyzwyczajenia i tradycja. Mięso jest jak używka. Gdyby każdy mięsożerca zastanowił się nad swoim samopoczuciem fizycznym i psychicznym po kilkukrotnym zjedzeniu mięsa w ciągu dnia, może zrozumiałby, w czym tkwi sedno problemu. Kawałek mięsa zalega w przewodzie pokarmowym do 80 godzin. Wyobraźmy sobie kogoś, kto je mięso na śniadanie, obiad i kolację. Taki człowiek jest nieustannie zatruwany mięsem rozkładającym się w jego przewodzie pokarmowym. Organizm oczywiście broni się przed skutkami zatrucia, ale jego możliwości są ograniczone. Doświadczyłem tego na sobie... Od dziesięciu lat nie jem typowo polskich dań, jak choćby schabowego z kapustą lub ziemniakami, i wychodzi mi to na dobre. Kiedyś, gdy bawiłem się w stolarkę, czy gdy przenosiłem jakieś ciężkie sprzęty, odczuwałem duże zmęczenie. Teraz jest inaczej, po prostu nabrałem sił. Dieta mięsna ma wpływ na psychikę. Ludzie, którzy jedzą mięso, są pełni stresów, agresji, niepokoju... Osobiście nigdy nie byłem agresywnym człowiekiem, ale odkąd przeszedłem na dietę wegetariańską, jestem jeszcze bardziej spokojny. Co więcej, mam to uczucie lekkości... Pracuję nieustannie głową i stwierdzam, że pamięć mam lepszą niż dwadzieścia lat temu. O czymś to świadczy.

                                                                                                                                 Czesław Niemen czerwiec 1993 roku Warszawa
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 19, 2019, 08:59
   Tylko Rock  luty 1995'

   PANThEON

  (Rzecz o pozytywnym myśleniu)

   Być. Lecz w jakim kraju przebywać? Oto jest pytanie... Miniony rok - wesołek - zostawił w spadku straszliwe spustoszenie na polu bitwy o demokrację w sobiepaństwie polskim. Magia idei demowładztwa przerosła wszelkie wyobrażenia o  jej "dobrodziejstwach" w niejednej zatroskanej łepetynie. Moja także nie stanowi wyjątku. Demokretynizacja, nie znam  łagodniejszego określenia, w natarciu. Winę za stan Pospolity w Rzeczy naszej ponoszą ci, którzy z lenistwa nie wybierali nikogo w 93 roku. Bezmyślnie oddali tym samym głosy wrzaskliwym aktywistom, którzy na swoich będą głosować do końca świata. "Wszystkim według potrzeb...", co za heca... Polelandem znów rządzi jakiś gęboskisły "lolo-ideolo", pierwszy sekretarz skompromitowanej partii mańkutów. Wielkorus groźnie natarł na Groznyj. Zgroza...
   Jak tu myśleć pozytywnie... I co to znaczy? Robić pod siebie i polewać waniliowym lukrem dla zneutralizowania fetoru, czy piętnować ludzkie-nieludzkie cechy? Wielu z nas woli nie martwić się. Zachowawczo izoluje myśli od nie dotyczącego ich zła i obnaża wyszczotkowane uzębienie w "pozytywnym" uśmieszku idioty. Otóż, moim zdaniem - myśleć pozytywnie, to nie przymykać oczu na absurdy, którymi raczy nas świat. Nie chcę przytaczać nudnych już dla mnie samego wywodów z piosenki "Zezowata bieda". Szczegóły na płycie... Tym, co nie mają pojęcia na jakiej? - podpowiadam - na chodnikowej... Nie namawiam narcyzów i egoistów do słuchania moich płyt, choć może mogliby odkryć prawdy oczywiste, które ich głównie dotyczą.
   Na razie ślinopędne chciejstwo wybałusza niejednemu z orbit gałki-patrzałki... Dlaczego ci a nie my, on a nie ja? W rezultacie - ona je - oni ją... Słowna gra? Tak. Jak "best - consumatum est..." 
   Pod koniec grudnia jakiś dewiant oplakatował miasto Kołobrzeg, nabierając ludzi na "Koncert Niemena". Skasował szmal za bilety i przepadł bez wieści. Mnie, rzecz jasna, nie było. Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, żebym mógł zagrać koncert nie uzgodniony ze mną. Moja siostra, mieszkająca w tym kurorcie, doniosła, co teraz miejscowi ludzie wygadują... Mianowicie psują eter z dzioba w dziób, że to ja ich nabiłem w butelkę. Który to już raz pomawia mnie o czyn nie popełniony zezowata bieda..? Ale wróćmy do tematu. Polscy rockfani popisali się typowo polskim refleksem - przyznali pośmiertnie palmę pierwszeństwa Ryszardowi Riedlowi w plebiscycie na męski "najwokal" za rok 94. Rysiu! Jak Ci teraz? "Człowieku niewdzięczny"... Obiecałeś zaśpiewać moją piosenkę...
Co ma wspólnego pozytywne myślenie z wędrówką Ryśka w Zaświaty? A no to, że gdyby doceniony był wcześniej, może byłby jeszcze wśród nas!



                                                                                                                    Czesław Niemen, 4 stycznia 1995r.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 10:18
Farida w Bielsku Białej

26.03.2011 r. Farida wystąpiła na 1 Festiwalu Niemen - Pamięć zorganizowanym m. in. przez Stowarzyszenie Kulturalne SONATA.

Sala Bielskiego Centrum Kultury była pełna. Stary i nowy repertuar Faridy był przyjmowany owacyjnie. Oczywiście w repertuarze Faridy nie mogło zabraknąć wątków poświęconych Niemenowi, które niezależnie od prezentacji mul-timedialnej natychmiast wychwytywała widownia.
Za dramatyczne i ekspresyjne wykonanie piosenki Czesława Niemena ,,lo senza lei" ze znamiennie zmienionym tytułem na ,,lo senza Te" (Ja bez Ciebie) zachwycona publiczność uhonorowała artystkę standing ovation! (podczas całego koncertu czterokrotnie).
Na koncercie nie mogło zabraknąć piosenki Musica Magica, którą Farida wykonuje z wyjątkowym zaangażowaniem emocjonalnym, pasją i wzruszeniem. Nie można się dziwić, wszak jest to utwór łączny (Faridy i Niemena) czyli wspólny. Wdowa po Czesławie Niemenie z uporem godnym lepszej sprawy pozwała Krzysztofa Wodniczaka do sądu i za wykonanie tej piosenki przez Faridę, zażądała kwoty 50.000 złotych. Mrozek i Gombrowicz razem wzięci to jak mawia pewna reklama pikuś. Krzysztof Wodniczak nie jest piosenkarzem i jeżeli już, to adresatem pozwu powinna być Farida.
Po drugie w każdej umowie, szanujący artystę organizator umieszcza następujący paragraf: ,,oświadczam, że uznaje prawo artysty do swobodnego ułożenia programu jak też własnego wizerunku scenicznego". Koniec cytatu i koniec sprawy. Ale jak się okazuje nie w kraju gdzie posługujemy się infantylną logiką.
Artystyczne doznania Festiwalu i szczytny cel kultywowania pamięci Niemena zostały przyćmione przez atmosferę skandalu, a to komornik zajął pieniądze ze sprzedaży biletów na koncert Łobaszewskiej, a to przez dwa dni Festiwal wisiał na włosku (nie były sprzedawane bilety na żaden koncert). Pomimo tych problemów wszystkie imprezy l Festiwalu Niemen Pamięć odbyły się zgodnie z harmonogramem. Oprócz Faridy wystąpiła wspomniana Grażyna Łobaszewska i Stanisław Sojka.
Organizator Jerzy Rocławski pozyskał z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotacje dla swego Stowarzyszenia SONATA w wysokości 50.000 zł. (patrz oficjalna strona MKiDN).
Wszystko uzgadniał z p. M. Niemen łącznie z wyjątkowo nieudanym i niekomercyjnym plakatem. Po tych konsultacjach próbował uniemożliwić Faridzie wykonanie piosenki Musica Magica sporządzając kuriozalny aneks do umowy. Czy to się Rocławskiemu opłacało? Otóż jak każdemu kto cokolwiek uzgadnia ze spadkobierczynią stanowczo NIE! Pani M. Niemen wycięła Jerzemu niezły numer: zadzwoniła do MKiDN z informacją, że organizator nie może zapewnić odpowiedniej rangi imprezie (sic!)
Gwoździem do trumny okazał się także komornik, który wystąpił do MKiDN po pieniądze przyznane Stowarzyszeniu SONATA. W tej sytuacji Minister Zdrojewski 04.04.2011r. anulował dotację. Wielka szkoda, że już po zakończeniu Festiwalu.
Nie bez winy jest organizator, który posiadając duży dług komorniczy porywa się na cykliczny festiwal poświęcony Niemenowi. Jako komentarz przytoczę słowa Krzysztofa Longina Tomaszewskiego:
,,Problemem są ludzie bez duszy, kto jej nie posiada jest winien, a nie Niemen".
Niemen nie ma szczęścia, a raczej odwrotnie. Miał i nadal ma i to duże do wszelkiej maści cwaniaczków, oszustów, fanów z upośledzeniem umysłowym i co tu dużo kryć niekompetentnych amatorów cudzej wiedzy i materiałów. Nie bez winy są także spadkobierczynie, które zamiast spędzać czas w studiach nagraniowych marnują go ze szkodą dla siebie, a przede wszystkim Czesława w salach sądowych.
Czy takie działanie akceptowałby Czesław? Czy tego by sobie życzył? A może na to wszystko zaśpiewałby ,,Jednego serca tak mało, tak mało"? Albo w swoim stylu powiedziałby: na ch.. mi to robią? Z kronikarskiego obowiązku informuję, że współorganizatorem Festiwalu było Bielskie Centrum Kultury, Sponsorem Gmina Bielsko-Biała, Ceramika Pilch Jasienica, sponsorem na plakacie MKiDN. Patroni medialni: Jedynka Polskie Radio, TYP 2, Kronika Beskidzka, Radio Bielsko 106.7 FM

Tadeusz Skliński, fot. Edward Chomicz

P. S. Stanisław Sojka, Grażyna Łobaszewska wystąpili za darmo, Farida za 16% ustalonej stawki. Artyści zapewne tylko z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych zostali zrobieni w jajo.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 10:24
Będę pamiętał jeśli nie w Polsce to na Białorusi
Z ostatnim menedżerem Niemena Krzysztofem Wodniczakiem rozmawia Franciszek Gwardzik

- Jaka jest Pańska wiedza o songu ,,Musica Magica" skomponowanego przez Czesława Niemena do tekstu Concetty Gangi - Faridy, razem wykonanym przez ten duet.
- Utwór powstał w końcu lat 80-tych (ok 1989 roku). Do słów Faridy Niemen skomponował muzykę i nagrał w domowym studio. Prezentował ten utwór na koncertach oraz w Polskim Radiu w programie pierwszym. I to jest WŁAŚCIWA, pierwotna wersja utworu, do której prawa mają spadkobiercy Niemena. A jest ich czworo, a nie jak stara się upublicznić pani Małgorzata, ostatnia żona Niemena, że tylko ona jest tą jedyną najważniejszą. Druga wersja tego utworu powstała, gdy do domowego studia Niemen zaprosił Faridę i ona dograła do wersji pierwotnej swoją partię wokalną. Są zatem dwie wersje tego samego utworu. Jedna z muzycznym wkładem samego Niemena, druga z muzycznym wkładem Niemena i Faridy. I tę drugą wersję utworu Niemen podarował Faridzie. Właśnie ta druga wersja utworu ,,Musica Magica" była prezentowana w Poznaniu podczas koncertu na 70. te Urodziny Czesława Niemena-Wydrzyckiego. I z tego powodu wzięły się nieoczekiwane problemy i spotkanie pozwanego czyli mnie jako przedstawiciela Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" i powódki Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

- W ostatnim czasie natężona jest sądowa aktywność jednej ze spadkobierczyń dorobku Niemena. O co Pana zdaniem może chodzić wdowie po tym Artyście uznanym za najwybitniejszego w XX wieku.
- Trudno zrozumieć i prześwietlić kobiecą naturę. Gdyby to dotyczyło tylko spuścizny twórczej Czesława Niemena - Wydrzyckiego to miałbym wyrobiony pogląd, bo znalem go dobrze, mieliśmy podobne gusty muzyczne, ceniliśmy też te same wartości, byliśmy przyjaciółmi. Teraz pani Małgorzata próbuje ,,dorobić mi gębę" tego, który nie respektuje jej zaleceń czy nawet postanowień. Wśród ,,niegodziwców" pojawia się tylko moje nazwisko, potem wymienia nazwy firm fonograficznych i wydawnictw książkowych.

- Organizowane przez Stowarzyszenie Muzyczne ,,Brzmienia" koncerty charytatywne miały zawsze przesłanie. Były organizowane, po to aby wspomóc tych, których Niemen za życia (bez rozgłosu) wspomagał. Pierwszy koncert na 65. Urodziny przyniósł dochód 30 tysięcy zł, które przekazaliśmy zgodnie z rekomendacją koncertmistrzem Filharmonii Wileńskiej dwojgu solistom oraz zespołowi dziecięcemu - takie połączenie Gawędy z Arką Noego.
- Podobnie zresztą część wpływów z koncertu na 70 Urodziny Niemena przekazano na pomoc w odrestaurowaniu domu rodzinnego w Starych Wasiliszkach, aby powstała tam Izba Pamięci. I w marcu br. nastąpiło jej otwarcie.
Najbardziej przykrą sprawą i bolesnym doświadczeniem jest to, że Czesław Niemen w 1988 roku współzakładał stowarzyszenie ,,Brzmienia", a pani Małgorzata wytacza teraz proces, przeciwko stowarzyszeniu, które współtworzył jej mąż. Moim zdaniem i innych członków stowarzyszenia, obowiązkiem naszym jest nadal kultywowanie pamięci o Nim oraz propagowanie Wielkiego Artysty, a także i edukowanie młodego pokolenia, które niestety nie miało okazji wychować się na Jego wielowarstwowej twórczości.

- Czy nadal, mimo zakazów będzie Pan organizował koncerty na część Niemena?
- Nie wiem czy w Polsce, na pewno przeniosę swoją aktywność na Białoruś, gdzie nikt ze spadkobierców nie będzie zakazywał. Tam są dobre klimaty dla Niemena. Nie zasypuję gruszek w popiele, oraz jabłek - będę co sił aktywnie popularyzował twórczość Niemena.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 10:25
Ślady upływającego czasu wyzywają teraz na pojedynek subtelności kobiecej ajakże urody. Emanuje ciepłem, żarliwym wtedy w 2009 roku tak mniej więcej opisywałem moje emocje po spotkaniu z NIĄ.
Dziś z perspektywy minionych wielu dni już tak nie rozentuzjazmowany, może bardziej relatywnie ponownie podejdą do tematu co zowie się FARIDA. A jest pretekst - medialny szum o utwór ,,Musica Magica" podarowany jej przez Czesława Niemena.
A zagadnąłem naówczas tak ,,To prawda której nie da się ukryć. Wygląda pani tak samo jak na okładce płyty z lat 70 tych". Wiedziałem, że w nieco... ale cóż tam. Komplement wyraźnie trafił ponieważ po przetłumaczeniu przez osobę towarzyszącą na ustach niewieścich zagościł uśmiech a poniedługim czasie usłyszałem.. Grazie.
A działo się to w niedzielne południe. Pierwszy stolik pod barkiem. Ona i jej świta. Bardziej wyszukane potrawy? O, przepraszam ale u nas w karcie nie goszczą. Zaraz, zaraz znalazł się jednak kompromis. Jest o. k. A później. Później już tylko dochodzące do ów towarzystwa kolejne osoby. Tłumaczka, Krzysztof Wodniczak, Józef Skrzek a jakże też ze swoją ferajną (w sobotę koncertowali w Blue Notę). Ach cóż to był za ,,razgawor". Subtelny bez wzajemnego przekrzykiwania rzekłbym stonowany w jakości a ilości decybeli zewsząd serdeczność, wzajemny szacunek. Co nie co dochodziło mych uszu, ale... No wiecie tajemnica zawodowa. Mija kolejna godzina. Wyraźnie usatysfakcjonowana nasza Sycylijka spogląda teraz nerwowo w kierunku szefa SBB. A ten wstaje od stolika stanowczo ,,No na nas już czas" i rozpoczyna ceremonię pożegnalną. To samo czynią pozostali członkowie grupy. (Antymos cały czas siedział przy drugim stoliku jak zwykle wyciszony jakby zamknięty w sobie).
A ja? Ja odprowadzam pana Józefa do drzwi, ,,szerokiej drogi i wszystkiego najlepszego". Podziękował. W tym momencie poczułem wszechogarniające ciepło i dumę. Taki sobie barman.
W poniedziałek Aula UAM wydostojniała jakby bardziej jeszcze gdy ukazała się ONA. Cala w bieli. Ze swą empirycznie zadziorną charyzmą. ,,Ariyederci" droga. Do następnego razu na koncercie, a nie przed Temidą jak chciałaby niejaka Małga.

Leszek Szambelan
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 10:31
Brzmienia 2011 lato
Złote lata sopockiego NON STOP-u


Dzień narodzin ,,młodzieżowego obiektu rozrywkowego", któremu nadana zostanie z biegiem lat potoczna nazwa Sopocki ,,Non - Stop", przyjmuje się prasową informację z dnia 7 maja 1961 roku, która informuje, że (...) podczas wspólnego posiedzenia Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i Zarządu Miejskiego Związku Młodzieży Socjalistycznej w Sopocie podjęto uchwałę o powołaniu do życia, ,,Letniej kawiarni z dansingiem 'NON STOP'. Lokalizacja - to dziedziniec Biura Wystaw Artystycznych od strony ul. Powstańców Warszawy. Teren ten zostanie połączony z kawiarnią PAWILON brezentowym dachem (...).
Na posiedzenie zostali zaproszeni inicjatorzy (pomysłodawcy) powołania tego typu młodzieżowej 'rozrywkowe tanecznej' formy rozrywki, Mikołaj Laszkiewicz - dyrektor Państwowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Gastronomicznego w Sopocie oraz Franciszek Walicki - kierownik organizacyjno - programowy zespołu Czerwono-Czarni. Można przyjąć, że był to kolejny punkt zwrotny w historii polskiego rock'n'rolla, zwanym potocznie big-beatem. Nowością tego typu imprezy muzycznej zwanej 'Non-Stop' polegała przede wszystkim na tym, że kierowana była do konkretnego odbiorcy, młodzieży. Impreza w początkowym okresie (1961- 62 r.), miała w sobie znamiona młodzieżowej 'ludowej' zabawy Czyli było 'coś' z piosenki Piotra Szczepanika pt. 'Zabawa podmiejska', na rock and rolową nutę, czyli miejski wieczorek taneczny na wolnym powietrzu. Harmonogram programu zakładał - zespół (zespoły) muzyczny nurtu big-beatowego gra do tańca w blokach po 20-25 minut. Przerwy 15-20 minutowe. Należy mieć świadomość, że zgoda na tego rodzaju i tego typu imprezę w 1961 roku, ówczesnych władz nie tylko Sopotu, która nie mieściła się w dotychczasowych obowiązujących ramach zjawisk muzycznych PRL-u, była śmiałą i odważną decyzją, której organizatorzy realizację rozpoczęli 2 lipca 1961 rok.

Tak wspomina scenerię Non Stopu z roku 1961 Wiesław Bernolak - gitarzysta zespołu Czerwono-Czarni (...) na ziemi położone były zbite w jedność deski, które stanowiły coś w postaci 'parkietu' do tańca o powierzchni 100 metrów. Zespół zajmował miejsce na niewysokim podium przy drewnianym, wysokim na ponad 2 metry 'płocie'. Był on pomalowany w biało i czarne kolory. Nad parkietem do tańca, podium dla zespołu, bufetem oraz częścią gdzie znajdowało się ok. 60, czteroosobowych drewnianych stolików, rozciągnięty był brezentowy dach. Dach zamocowany był w dość prymitywny sposób, na drewnianych, okrągłych i długich wspornikach. Cały plac Non Stopu oświetlony był rzędami zawieszonych żarówek (...).
Dwudziestoletnią działalność sopockiej sceny Non Stopowej, możemy podzieli na trzy okresy, które są związane z jej lokalizacją, lata 1961 i 1962 przy ul. Powstańców Warszawy, 1963 -J-1967 przy ulicy Drzymały, 1968-1981 przy ul. Polnej (obok stacji SKM - Sopot Wyścigi). Okresy te również odzwierciedlają jej charakter muzyczny, jak i zmiany kulturalno-obyczajowe młodzieży, jakie ewaluowały na przestrzeni lat szczególnie w dekadzie lat 70-tych ub. wieku.
Założenia programowe pierwszej imprezy w 1961 roku, okres działalności (lipiec-sierpień) i dzienny czas trwania imprezy były prawie niezmienny szczególnie w latach 60-ty ub. wieku. Program ten zakładał występ muzyczny zespołu w blokach, w przerwach organizatorzy przeprowadzali różnego rodzaju konkursy, w tym muzyczne turniej, pogadanki dydaktyczno-wychowawcze, czy rozmowy na aktualne problemy społeczne, wplatając w to ideologię o nurcie wychowawczo -społeczno - socjalistycznym, jak również zapraszali w roli 'specjalnych' gości, przedstawicieli świata kultury, muzyki, filmu itd. Najwięcej wśród uczestników zabaw Non Stopowych zainteresowanie budziły konkursy: wybory 'Najmilszej dziewczyny sopockiego lata'. Turniej 'Szukamy młode talenty' a od 1968 roku 'Festiwal Amatorskich Zespołów Młodzieżowych o 'Złota Gitarę'. Należy wspomnieć, również 'Bal rówieśników Polski Rzeczypospolitej Ludowej, który odbył się w dniu 22 lipca każdego roku.

Dokonywano również zmian nazwy imprezy: Letnia kawiarnia z dansingiem Non Stop, Sopocki Pawilon 'Kawiarnia-no-rozrywkowy 'Non-Stop', Młodzieżowy Pawilon Muzyki, tańca i piosenki 'Non Stop', Młodzieżowy Ośrodek Rozrywko-wo - Sportowy 'NON-STOP'. Przedsiębiorstwem prowadzącym Sopocki Non - Stop było Państwowe Przedsiębiorstwo Przemysłu Gastronomicznego (PPPG) w Sopocie. W latach 1961, 1962 i 1963 było głównym organizatorem lipcowo-sierpniowej imprezy. Od 1964 roku współorganizatorem (z PPPG) były m. in. KSW ŻAK, Wojewódzka Agencja Imprez Artystycznych (WAIA) w Opolu, WAIA w Olsztynie, Klubu ZMS 'Ster' w Gdańsku, Polskie Stowarzyszenie Jazzowe (PSJ). Dziwnym się wydaje, że WAIA w Gdańsku z siedzibą w Sopocie ani razu nie nawiązała współpracy z PPPG w celu wspólnej organizacji imprezy Non Stopowej. W 1965 i 1966 roku 'gospodarzami' Non Stopu był zespół Czerwone Gitary. W tym miejsce należy dodać, że członek zespołu Bernard Dornowski na scenie Non Stopu występował aż 7 razy. Jako ciekawostkę należy wspomnieć, że w 1966 roku, gościnnie na scenie Non Stopu wystąpiła Irena Jarocka (piosenkarka związana z gdańskim Studiem Piosenki), towarzyszyło jej trio muzyczne w składzie: S. Krajewski i K. Klenczon - gitary, J. Skrzypczyk - perkusja. W sierpniu podczas występów zespołu Pięć Linii, reżyser E. Etler realizuje dokument ukazujący atmosferę panującą w Non Stopie pt. "Brezentowe Niebo".

W 1967 roku stery organizacyjne przejmuje PSJ, które tchnęło w Sopocki Non Stop nowego rockowego i nie tylko muzycznego ducha, ale i daleko idące zmiany organizacyjno-muzyczne. Zaowocowało to tym, że poziom muzyczny, jak również i różnorodność nurtów muzyczny diametralnie zmienił się w stosunku do lat poprzednich. 'Gospodarzami sezonu Non Stop 67' był zespół Polanie, obok których wystąpili między innymi: Blackout, Niebiesko - Czarni, Skaldowie, Cz. Niemen & Akwarele, Joan Dogan & Flamengo z Czechosłowacji. W konkursie zespołów amatorskich o puchar Non Stop 1967 wystąpiła czołówka trójmiejskiej sceny big-beatowej. Dwumiesięczną imprezę zakończył warszawski zespół Dzikusy. Impreza Non Stop 67, była wyjątkowa, dlatego poświęcono jej więcej miejsca otóż, koncerty Polan i Cz. Niemena & Akwarele cieszyły się ogromnym powodzenie. Dzienna frekwencja przekraczała 1200 osób. Bilet kosztował 15 zł. (20 zł., gdy grały dwa zespołu) więc organizatorzy inkasowali średnio 20 - 25 000 zł dziennie, śmiało można stwierdzić, że nie było w Sopocie lokalu rozrywkowego, który by posiadał taki dochód i to za 3 -4 godzinną działalność! Tej sytuacji finansowej były świadome, zarówno władze miasta jak i organizatorzy, którzy ignorowali apele, petycje okolicznych mieszkańców jak również zmasowany atak dziennikarzy, szczególnie Głosu Wybrzeża. Gremia te twierdziły, że działalność Non Stopu jest szkodliwa ze względu na głośną muzykę oraz na 'nadliczbową' ilość fanów big-beatu w samym, jak i w okolicy Non Stopu.

Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że okres 1961-1967 rok był dla sopockiego Non Stopu 'Złotym okresem', jak również i dla polskiego rok'n'rolla, zwanego big-beatem.
Wraz z przeniesieniem sopockiego Non Stopu na plac przy ulicy Polnej stał się on drugoplanową imprezą, muzycznego sopockiego lata. Powodem tego była wspólna organizacja PSJ i WAIA w Gdańsku w 1968,69,70 roku imprezy pt. Festiwal Zespołów Młodzieżowych o Kotwicę Sopockiego Lata. Zespoły uczestniczące w festiwalu występowały w Non Stopie z jednym okazjonalnym koncertem. Pozostały czas muzycznie wypełniały zespoły z Czechosłowacji (The Framus Five, Flamengo) i w przeważającej części zespoły wojewódzkiej i trójmiejskiej sceny rockowej i uczestniczące w konkursie o Błękitną a później Złotą gitarę Non Stopu..
W okresie tym pojawia się nowe zjawisko socjologiczne wśród młodzieży, najbardziej uwidocznione w okresie wakacji i oczywiście w sopockim Non Stopie, które z biegiem lat nabierało coraz to bardziej kolorytu a związane to było z nowymi nurtami rocka. Pojawili się jak ich nazywała trójmiejska i ogólnopolska prasa ,,apostołami nowej mody". Po tym określeniem kryli się ,,Polscy hippisi". Wraz z ich pojawieniem zaczai się nowy czas pojmowania kultury i obyczajowości wśród młodzieży a Polacy musieli się przyzwyczaić, że hippis może być... synem, córką sąsiadów.
Sopocki Non Stop w pierwszej dekadzie lat 70- starał się nawiązywać do swoich Złotych lat, ale nie było już takiego entuzjazmu jaki gościł w poprzedniej dekady wśród młodzieży. W Non Stopie polskie profesjonalne zespoły nurtu rockowego występowały okazjonalnie jakby od niechcenia. Główną sceną w tych latach była scena Teatru Letniego. Lukę tą organizatorzy Non Stopowych imprez wypełniali polskim zespołami o mniejszej skali popularności, by jednak uatrakcyjnić pro-gram zapraszano nadal zespoły z Czechosłowacji The Framus Five, Blue Effect.
W 1970 roku po raz pierwszy w Polsce, konkretnie w Sali Turystycznej sopockiego Grad Hotelu debiutuje 'Musicora-ma', pod nazwą tą kryła się tak zwana 'mechaniczna muzyka' czyli publiczne odtwarzanie muzyki z płyt. Sopocka Musicorama, bezboleśnie zadawała cios 'żywej' muzyce rockowej jaką prezentowano na scenie Non Stopu. Scena ta opierała się muzyce mechanicznej do 1973 roku.
Począwszy od sezonu 'Non Stop 74' do ostatniej edycji Non Stopowej imprezy w 1981 roku, organizatorzy dzielą ją na dwie części. W pierwszej, tradycyjnie do tańca gra zespół rockowy, w drugiej gospodarzem jest prowadzący dyskotekę, którego nazywają 'prezenterem', 'disc jockey dyskotekowym' czyli osoba prezentująca nagrania z płyt gramofonowych.
Reasumując, pomysł z 1961 roku powstania sopockiego Non Stopu prezentującego 'żywą' rock'n'rollową muzykę przez F. Walickiego okazał się strzałem w dziesiątkę, ale dekadę później prawie, że uśmiercił ją kolejnym pomysłem, jakim było dyskoteka. Dopiero kolejne pokolenie na przełomie lat 70/80 z pod znaku Młodej Generacji odrzuci 'mechaniczną muzykę' i powróci do korzeni rock'n'rolla, rocka.
Sopocki Non Stop wniósł w rozwój polskiej muzyki rock'n'rolowej, zwanej potocznie, big-beatem, muzyką młodzieżową ogromny zachodni powiew idei wolnościowy, a przede wszystkim nowe rytmiczne brzmienie, które w Polsce od 1959 roku, sukcesywnie zmieniało muzyczną scenę. Scena sopockiego Non Stopu dekady lat 70-tych ub. wieku różniła się diametralnie od tej z dekady 60-ty. Posiadała inny klimat i inny silny wymiar kulturalno-obyczajowy o podstawach wolnościowych, takie było pokoleniowe, światowe przesłanie rock'n'rolla. Zmiany jakie następowały w młodym pokoleniu, były niepokojące dla ówczesnych polskich władz do tego stopnia, o czym niewielu bywalców Non Stopu wiedziało, że gdańska służba bezpieczeństwa, szczególnie w II dekadzie lat 70-tych ub. penetrowała środowisko uczestników imprez Non Stopowych i realizowała plan operacyjny o młodzieży szkól średnich i nie tylko, nadając jej kryptonim 'Trójmiejskie Gangi Młodzieżowe'. Poniżej fragment z tego opracowania (...) Na wybrzeżu punktem zbiorczym, miejscem kontaktów z siostrami i braćmi tej samej krwi [dot. członków gangów-komuny hipisowskiej] z całej polski jest lokal 'Non Stop' Sopot-Wyścigi. Czynny tylko w sezonie letnim. Ma charakter wczasowy, turystyczny. Zbiera się tu młodzież przyjezdna i tubylcza, zaprzysiężona i nie zaprzysiężona [dot. Gangu Aniołowie Piekła]. W celach rozrywkowych. Wymienia swoje poglądy w wielu przypadkach polityczne (...).

Roman Stinzing
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 10:37
Niemen & Vangelis - podobieństwa

Odkąd zacząłem kolekcjonować płyty, moimi ulubionymi wykonawcami są Niemen i Vangelis. U mnie początek zainteresowania muzyką i zbierania płyt to 1963 rok. Uzbierałem sporo płyt, ale przeważają w mojej płytotece nagrania głównie dwóch wykonawców: Czesław Niemen i Vangelis. Mam ich prawie wszystkie płyty. Kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać, doszedłem do wniosku, że Ci wykonawcy mają ze sobą wiele wspólnego. Są do siebie bardzo podobni. Nawet wygląd fizyczny. W dziesięciu punktach podaję, to co ich łączy.

01. Obaj nosili pseudonimy, gdyż ich nazwiska byłyby trudne do zapamiętania i wymówienia dla prezenterów i fanów ich talentu, a) Czesław Juliusz Wydrzycki b) Evangelos Odysseas Papathanassiou

02. Obaj byli samoukami (nie ukończyli szkół muzycznych), nie uczyli się nut.

03. Obaj zaczęli śpiewać i grać bardzo wcześnie a) NIEMEN - gdy miał zaledwie 2 lata wchodził wtedy na stołek i śpiewał dla rodziny, oraz mieszkańców Starych Wasiliszek. b) VANGELIS - w wieku 4 lat zaczął grać, gdy miał 6 lat dał pierwszy publiczny występ prezentując własną kompozycję.

04. Obaj musieli opuścić swój kraj, swoje rodzinne strony i emigrować a) NIEMEN - w 1958 roku musiał opuścić Stare Wasiliszki i jechać do Polski, b) VANGELIS - w wyniku przewrotu w swoim kraju w 1968 roku opuszcza Grecję (Valos) i przybywa do Francji.

05. Obaj nagrywają wiele utworów związanych z tematyką biblijną, a) NIEMEN - nagrywa utwory z tekstami biblijnymi: Hymn o Miłości, Osiem Błogosławieństw, Psalmy, Ojcze Nasz, b) VANGELIS - nagrywa płyty: 1492-Na podbój raju, Rapsodies.

06. Obaj pozyskują do współpracy wielu słynnych wokalistów, instrumentalistów i słynne orkiestry,
a) NIEMEN - Tomasz Jaśkiewicz, John Abercrombie, Antymos Apostolis, Fa-rida, Jan Hammer, Jerzy Piotrowski, Janusz
Popławski, Zbigniew Seifert, Józef Skrzek, Tomasz Stań-ko, Michał Urbaniak, b) VANGELIS - Jon Andersen, Montserrat Caballe, Irenę Papas, Vana Yeroutis, Paul Young, Demis Roussos, Mary Hopkin, Kathleen Battle i Jessye Norman, Konstantinos Paliatsaras, Roman Polański oraz Robert Janson.

07. Obaj nagrali płyty, które trudno jest zdobyć a) NIEMEN
- Re di cuori - nakład 10 egz., Extravaganza - nakład 100 egz. Mourner's Rhapsody (wersja autorska) nakład 1000 egz. b) VANGELIS - Rapsodies – płyta wydana tylko w Grecji i to mimo wielkiego rozgłosu w bardzo małym nakładzie, Invisible Connections - płyta nagrana dla Deutsche Grammophon, Francesco - bootleg, EL Greco - soundtrack, Event Of Excellance - nagrania koncertu Vangelisa z Rotterdamu.

08. Obaj na swoich płytach próbowali ostrzec ludzkość, że ich postępowanie może doprowadzić do samozagłady
a) NIEMEN- płyty: Katharsis i Terra Deflorata b) VANGELIS - płyta Inyisible Connections

09. Obaj współpracowali z wieloma reżyserami filmowymi komponując muzykę do ich filmów

10. Obaj nosili przez większy czas trwania ich kariery piękne brody.

opracował: Zenon Musiałowski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 11:34
Niemen nieznany - koncert zespołu Soundrise

W piątek (10.06) w Zielonej Prowansji w Wolsztynie odbył się koncert wrocławskiego zespołu Soundrise pt. ,,Niemen nieznany - Idee Superfixe". Zespół, który tworzą studenci V roku Akademii Muzycznej we Wrocławiu, zaprezentował swoją wizję twórczości Czesława Niemena, oprawioną w nowoczesną aranżację. W pięknej scenerii ,,Zielonej Prowansji" mogliśmy na jakiś czas oderwać się od codzienności i delektować znakomitą muzyką. Przepiękny głos Joanny Pieczykolan przeszywał wszystkich na wskroś, a gitarowe solówki Marcina Kużdowicza wywoływały dreszcze. Warto dodać, że Marcin jest rodowitym wolsztynianinem, dlatego był ogromnie wzruszony, że mógł wystąpić w rodzinnym mieście. Pozostali członkowie zespołu to: Szymon Orchowski - instrumenty klawiszowe, Kuba Wojciechowski - bas, Bogusz Stępak - perkusja.

Impreza spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem. Przyciągnęła osoby w różnym wieku, z których większość pierwszy raz słyszała nieznane piosenki Cz. Niemena. Na zakończenie Pan Starosta Ryszard Kurp podziękował za przepiękny koncert i wręczył kwiaty Pani Joannie. ,,Niemen nieznany" wywarł duże wrażenie i utkwił wszystkim mocno w pamięci.

Joanna Milanowska
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 11:35
Jak nie kijem to pałką

Po raz ósmy ,,Niemenologowie" wyznaczyli sobie doroczne spotkanie, tym razem w urokliwym Łagowie, w którym to Czesław Niemen wielokrotnie przebywał wyznając w zamkowych komnatach miłość Faridzie. Był to czas kiedy Był zauroczony wpływem włoskiej piosenkarki. A w nagraniach czuło się jak przelewają muzykę z serca do serca.


Wszystko związane ze zlotem fanów twórczości Niemena odbywało się bez zakłóceń do momentu pojawienia się afisza zwiastującego koncert, w którym zaanonsowano występujących: Danutę Urbańską,
Jarosława Królikowskiego (o którym Niemen wypowiadał się z należną atencją), Macieja Wróblewskiego (wielokrotnie występującego z Niemenem w programach Estrady Poznańskiej), prowadzącego Jerzego Wydrzyckiego (nagłaśniającego Jego koncerty w kraju i zagranicą)... i wnuczkę Niemena Wydrzyckiego 7 letnią ,,skrzypaczkę" Julię Gutowską.

I się zaczęło. Organizatorzy koncertu otrzymali pismo z kancelarii prawnej reprezentującej Małgorzatę Niemen Wydrzycką, że zabrania się tego koncertu pod sankcjami karnymi. Oto treść pisma jakie wpłynęło na kilka dni przed planowanym koncertem.

,,W imieniu mojej Mocodawczym, w związku z uzyskaniem przez Panią Małgorzatę Niemen Wydrzycką informacji o organizowanym w dniu 18 czerwca 2011 roku przez Wójta Gminy Łagów oraz Stowarzyszenie Pamięci Czesława Niemena w Świebodzinie koncertu 'Czesław Niemen Wspomnienie', w celu zapobiegnięcia naruszeń przysługujących mojej Mocodawczyni praw, wskazuję, iż każde wykorzystywanie dorobku artystycznego Czesława Niemena w innym zakresie niż opisany w art. 23-35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r., w szczególności w celach promocyjnych lub reklamowych stanowi naruszenie praw osobistych oraz majątkowych Czesława Niemna i jego spadkobierców i wymaga zgody osób uprawnionych. Podkreślam, że moja Mocodawczyni nie wyraża zgody na odtwarzanie artystycznych wykonań Czesława Niemena za pomocą nie wprowadzonych do obrotu lub nielegalnie wprowadzonych do obrotu egzemplarzy. W podpisie Radca Prawny Mirosław Bieńkowski Szkoda, że Pan Radca nie wspomniał o spadkobierczyni Marii Gutowskiej (która niczego nie zakazuje, wręcz przeciwnie zachęca do ocalenia od zapomnienia) matce Julii, która zagrała na skrzypcach w hołdzie dla dziadka. Czesława Niemena Wydrzyckiego. Może trzeba mocniejszych słów, nazwania po imieniu ten chocholi taniec pani M. Nadać mu wymiar powagi w tonie i w argumentach.

(wagay)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 11:38
Sen... o pieniądzach

"Jestem inżynierem dźwięku" - tak przedstawiła się przed poznańskim Sądem Eleonora, najmłodsza córka Czesława Niemena. Jednak później, w krzyżowym ogniu pytań, wyznała, że niestety nie udało się jej zrobić matury. W dwa tygodnie później w ciepły, czerwcowy weekend, najstarsza córka Niemena - Maria Gutowska, nieomal nie spadła z krzesła, gdy to usłyszała...

W połowie czerwca w Łagowie miał miejsce VIII Ogólnopolski Zlot Miłośników Czesława Niemena. Tradycyjnie pojawili się liczni fani, znajomi i jego przyjaciele. Nie zabrakło też licznej reprezentacji rodziny Wydrzyckich z siostrą i najstarszą córką Niemena na czele. Po zapoznaniu się z przebiegiem procesu, który wytoczyła Krzysztofowi Wodniczakowi ostatnia żona artysty, wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. A cóż takiego wzbudziło ich reakcję? Zwyczajnie absurdalność i zarozumiałość części spadkobierców. Otóż przed Sądem córka Eleonora usiłowała udowodnić, że tekst piosenki ,,Muscica Magica" nie napisała Farada, tylko sam jej ojciec! Tezę swą oparła na rozmowie telefonicznej i nie przetłumaczonym na język polski mailu od tajemniczej Włoszki - Luciany. Wedle oświadczenia pani Eleonory, to ona była w tym czasie managerem Faridy i zna kulisy powstania spornej piosenki. Problem polega na tym, że sama Concetta ,,Farada" Gangi nigdy nie zetknęła się taką postacią. Proszę wyciągnijcie Państwo sami stosowne wnioski... Pikanterii dodaje fakt, iż najmłodsza córka Czesława Niemena twierdziła, pod przysięgą, że jej tata nie zgłaszał swoich utworów do ochrony w ZAiKS-ie, bo nie pisał tzw. fortepianówek. Sugerowała więc, że nie umiał tego robić.

Szanowni Państwo, nie warto zagłębiać się w młodzieńcze fantazje pani Eleonory - której mamusia chwilami podpowiadała w Sądzie co ma zeznawać.
Prośba o stworzenie muzyki do przesłanych przez Faridę wierszy miała na celu uzyskanie do nich melodii - mówi adwokat Paweł Gronek, który działa w imieniu Stowarzyszenia Muzycznego BRZMIENIA założonego przez samego Czesława Niemena. Utwór ,,Musica Magica" - kontynuuje adwokat Paweł Gronek - był wykonywany na poznańskim koncercie zgodnie z wolą współtwórcy, którą wyraził w trakcie tworzenia utworu i nie ma dowodów, aby zmienił swoje stanowisko.
Działania powódki są zatem nadinterpretacją i przeczą woli zmarłego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mimo wielu wcześniejszych publicznych wykonań spornego utworu, w tym w Polskim Radio, wdowa po Czesławie Niemenie wraz z jej córkami usiłuje znaleźć słabego przeciwnika, z którego pranie ,,wyssać krew". Przecież ich adwokat robił wszystko, aby w tym dziwnym procesie nie zeznawała włoska piosenkarka Farada. No bo niby jak od niej wydobyć 50 000 zł? Polskiego Radia też nie warto ruszać - bo nie zapłacą. Więc o co tu w ogóle chodzi? Sprawa wydaje się zdumiewająco prosta! Przez wiele lat po śmieci Niemena nie spłacono pierwszej córki artysty - Marii Gutowskiej. Przecież? willi na warszawskim Żoliborzu należy do niej, ale nic z tego ma. Trzeba więc jakoś zdobyć niemałą kwotę... Tyle tylko, że to nie tędy droga. A w obecnej sytuacji samozwańczemu inżynierowi dźwięku nie pozostaje nic więcej, jak nadal tylko śnić o wielkich pieniądzach i to w barze ,,Pod Papugami".

Jerzy Jernas
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 11:41
W Łagowie zwyciężyła wolność artystyczna

I stało się. Zazdrosna o wszystko, co jest związane z Niemenem, wdowa po artyście Małgorzata Niemen-Wydrzycka zabroniła nawet zlotu fanów muzyki i twórczości jej zmarłego męża! A co w tym złego, że fani już po raz ósmy wspólnie wspominali odchodzącego coraz bardziej w niepamięć Czesława Wydrzyckiego? Przepiękna promocja twórczości Niemena w wypełnionym po szwy amfiteatrze Łagowa była, bez wątpienia wydarzeniem bardzo estetycznym, chwalebnym, a na pewno nie haniebnym! Publiczność reagowała żywymi brawami na nieomal każdy utwór tego koncertu. Wielkimi owacjami przyjęto występ siedmioletniej wnuczki Czesława Niemena grającej od roku na skrzypcach. Cała impreza odbyła się w spokoju, nikomu nic tam nie przeszkadzało, nie doszło do żadnej profanacji twórczości i osoby zmarłego artysty tylko do jej uhonorowania. Po co więc to całe pieniactwo z zabranianiem wójtowi gminy Łagów organizacji tak udanej, jak się okazało imprezy? Trudno się oprzeć wrażeniu, że taka postawa może służyć tylko idei sprzecznej z wolnością zgromadzeń, swobodami obywatelskimi.

No chyba tylko dla samej idei pieniactwa, że to co Niemen to, nie Niemen tylko JA - wdowa po Niemenie.

Oskar Jernas
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 11:59
50 lecie sopockiego NON STOP

Sopot w dobrym stylu przypomniał o istnieniu jednego z obiektów, które przez lata pracowały na jego renomę i legendę. Mowa o uruchomionej 50 lat temu letniej kawiarni z tańcami pn. ,,Non-Stop", w której przez dwie dekady kreowano gwiazdy, lansowano obowiązujące w całym kraju mody, a przede wszystkim, była enklawą beztroskiej zabawy w czasach, w których wcale nie było do śmiechu. Obchody rocznicy trwały w sumie trzy dni (14-17 lipca) a ich głównym punktem i zwieńczeniem był koncert na parkingu przy sopockim bulwarze nadmorskim, dokładnie na tym samym miejscu, na którym funkcjonował drugi ,,Non-Stop" (1963-67). W koncercie, którego pląsając wysłuchało kilka tysięcy osób w zróżnicowanym wieku, udział wzięła reaktywowana na tę okazję, pierwsza polska super-grupa POLANIE, którą tak jak przed laty dowodził niestrudzony Wiesław Bernolak. Gośćmi weteranów byli znani wokaliści reprezentujący cztery pokolenia naszej rockowej sceny - Zaleff, Tomek ,,Lipa" Lipnicki, Marek Piekarczyk i Wojciech Korda - których występy udowodniły, że muzyka łączy pokolenia i to po obu stronach rampy. Jednak nie oni i nie poprzedzający ich występ formacje: COTTON WING, ALZHEIMER, nie weteran Tadeusz Głuchowski ani mieszkająca w Londynie wokalistka, Nika Boon, wywołali tego wieczoru największe owacje. Bohaterem wieczoru, choć przecież pozostałym nie szczędzono przecież gorą-cych braw, został Franciszek Walicki, ojciec chrzestnego polskiego rock'n'rolla, ale też ojciec założyciel zarówno Non-Stopu, jak i pierwszej polskiej dyskoteki (Musicorama). Tak się złożyło, że w 3 dni po imprezie obchodzi 90-te urodziny, więc nie dziwota, że licznie zgromadzona publiczność kilkakrotnie odśpiewała mu ,,sto lat", a na sędziwego jubilata spadł prawdziwy grad prezentów i gratulacji. Nie sposób ich zliczyć, więc wymieńmy te najbardziej spektakularne: Prezydent Sopotu Jacek Karnowski i Vice-Marszałek Województwa Pomorskiego, Wiesław Byczkowski wręczyli laureatowi dziewięćdziesiąt wielobarwnych róż. Nową, wymyśloną przez Fundację Sopockie Korzenie, nagrodę pn. Fenomen, wręczył jej fundator Dariusz Adamowicz z firmy Mega Musie. Spore wrażenie na publiczności zrobił wiekowy obraz ,,Bitwa Jana III Sobieskiego pod Rolnikiem" ufundowany przez poznańskiego biznesmena, Lecha Antoniego Czabana z Włodkowiczów, który w laudacji stwierdził m. in., że ,,big-beat by się w Polsce nie narodził, gdyby nie zwycięstwo Sobieskiego nad Turkami". Były też nagrody: Stowarzyszenia Autorów ZAiKS (Marian Zacharewicz), Związku Artystów Wykonawców STOMUR (Andrzej Kurpiewski), Polskich Nagrań (Iwona Thierry), Wydawnictwa ,,Brzmienia" (Krzysztof Wodniczak) i wiele, wiele innych. Poza tym dostojnemu laureatowi życzenia składały liczne osobowości estrady i mediów - telewizyjni prezenterzy: Maria Szabłowska i Krzysztof Szewczyk; reżyserka Helena Giersz; fotografik Marek Karewicz, dziennikarz muzyczny Marek Gaszyński; muzycy, m. in.: Wojciech Gąssowski, Piotr Puławski, Andrzej Ibek, Jerzy Dętko, Leszek Dranicki, Jerzy Rajczyk; wydawcy: Daniel Wolak, Krzysztof Wodniczak i Krzysztof Karwasz oraz animatorzy kultury z Joanną Gulą-Cichocką, Eugeniuszem Terleckim i Larry Ugwu na czele. Uzupełnieniem finałowej imprezy był bardzo udany kiermasz płyt i wydawnictw muzycznych, którego hitem były kompaktowe reedycje płyt Polskich Nagrań, Solitonu i Metal Mindu; książki: ,,Motława Beat" Andrzeja Ichy i Romana Stinzinga, biografia Erica Claptona pióra Zdzisława Pająka. Niejako przy okazji odbyła się promocja wydanej z inicjatywy Andrzeja Olechowskiego płyty ,,Krzysztof Klenczon - Nie przejdziemy do historii" (Polskie Radio).
Pomysłodawcą i realizatorem koncertu finałowego był Marcin Jacobson, natomiast inicjatorem i producentem całości, Fundacja Sopockie Korzenie z Wojciechem Korzeniewskim i Wiesławem Śliwińskim na czele.

Reasumując. Dobrze się stało, że kolejna, ważna dla historii Sopotu nie została przegapiona. Ważne, że Fundacji Sopockie Korzenie, konsekwentnymi!, co ważne udanymi, działaniem udaje się przekonać coraz większe grono ludzi dobrej woli, że historia tzw. ,,muzyka niepoważna' zasługuje na większą uwagę i wsparcie, albowiem stanowi ona element naszego dziedzictwa narodowego i lokalnej tożsamości. Powodzenie jakim cieszyły się obchody ,,50-lecia Non-Stopu", a wcześniej imprezy jubileuszowe poświęcone Czerwono-Czarnym i Krzysztofowi Klenczonowi, organizowane
przez tę Fundację, są namacalnym dowodem, na to że takie działania są potrzebne, a do tego są w pełni akceptowane przez społeczeństwo.

Antoni Wieloszewski 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:01
Pół wieku non stop

17 lipca 2011 roku podczas obchodów 50-lecia sopockiego Non Stop miałem okazję wziąć udział w niecodziennym koncercie.
Ponownie wystąpili Polanie, dzięki nim mogliśmy choć na chwilę wrócić do epoki ,,Dinozaurów Polskiego Rocka" i posłuchać muzyki, która królowała właśnie w latach sześćdziesiątych...

Polanie wystąpili w składzie: Andrzej Nebeski - perkusja; Zbigniew Bernolak - gitara basowa, śpiew; Wiesław Bernolak - inst.. klawiszowe, gitara, śpiew; Włodzimierz Wander - saksofon, śpiew oraz gościnnie Tomasz Dziubiński - gitara, śpiew; Adam Zimny - gitara, flet, śpiew oraz Andrzej Mikołajczak - inst.. klawiszowe (w 1968 roku związany był z zespołem ,,Nowi Polanie", który w 1969 zmienił nazwę na ,,Grupa ABC Andrzeja Nebeskiego" - więcej na www.wojciechskow-ronski.pl. Adam Zimny zaśpiewał utwory z repertuaru Polan zastępując nieobecnego na scenie Piotra Puławskiego, który tym razem niestety był po stronie publiczności... a szkoda...

Drugim wykonawcą, który także pamięta wczesny okres Non Stopu był Wojciech Korda także wokalista grupy Polanie, raczej kojarzony z zespołem Niebiesko Czarni oraz duetem Ada i Korda & Horda. Zapraszam do strony www. wojtekkorda. pl.
Choć okres współpracy Wojtka z Polanami był bardzo krótki to dodam, że ostatni raz wspólnie wystąpili w 1965 roku, po czym Wojtek pozostał w Niebiesko Czarnych a jego miejsce zajął Piotr Puławski... Od tego momentu był to najsilniejszy skład grupy.
Na koncercie obecny był Wojciech Gąssowski, który przed laty także występował w Polanach.
Wielkim wydarzeniem była obecność na scenie, zaproszonego przez Wojciecha Korzeniowskiego, Franciszka Walickiego. Jego osoby nie muszę przybliżać, a dociekliwych zapraszam na www. polskirock. pl. Walicki odebrał kilka ważnych nagród wręczonych mu na dowód uznania Jego zaangażowania w początki naszej muzyki, w tym m. in. nagrodę ,,Polskich Nagrań" czy ,,Wodnika".

W 1964 roku Franciszek Walicki skomponował piosenkę ,,Powiedzcie jej", do której też napisał tekst. Pomimo upływu lat jest ona nadal aktualna, a Wojciech Korda śpiewa ją do dziś wraz z publicznością. Podczas koncertu zadedykował ją właśnie Walickiemu.
Niespodzianką były występy Marka Piekarczyka (TSA), Tomka ,,Lipy" Lipnickiego (LIPALI) i Krzysztofa ,,Zalef' Zalewskiego z Polanami.
Piekarczyk wykonał ,,Nie zawrócę" (Polan), i ,,Całe niebo w ogniu" Michaja Burano i Leske Rom które znalazły się na jego solowej płycie ,,Źródło" w 2009 roku; Lipnicki ,,The Hous of the Rusing Sun" The Animals i ,,Unchain My Heart" Joe Cocera a Zalewski ,,Don't let me be misunderstood" The Animals i ,,Summer in the city" Joe Cocera.

Mogliśmy usłyszeć archiwalne nagrania artystów, którzy swoimi pierwszymi krokami budowali dla nas muzykę, do której wraca już trzecie pokolenie. Całą imprezę oceniam pozytywnie choć uważam, że oprawa muzyczna koncertu poświęcona 50-tej rocznicy powstania Non Stopu powinna być hołdem dla wszystkich, którzy w nim kiedyś występowali, a których dzisiaj nie ma już z nami, nie tylko dla wybranych...
Najważniejszy jest fakt, że koncert przyciągnął publiczność z całego kraju i chwała za to organizatorom (Wojciechowi Korzeniowskiemu i Marcinowi Jacobsonowi), bo przecież nie od dzisiaj wiemy, że Rock and Roli jest wieczny i przetrwa wszystko...
Koncert rozpoczęły mniej znani wykonawcy: MECHANIZM, MAJESTIC, COTTON WINGS, ALZHEIMER i GRUPA BIG BEATOWA PIOTRA MIKSA.
Podczas koncertu można było zakupić płyty winylowe jak i najnowsze wydawnictwa kompaktowe gwiazd lat 60-tych, a także książki o tematyce muzycznej (np.,,Bernolak Boogie", ,,Motława Beat"), koszulki oraz gadżety związane z samym Non Stopem.
Scena i ogrodzenie zostały upiększone fotosami Marka Karewicza na których były archiwalne ujęcia muzyków Big Be-atu i Jacka Awakumowskiego który przedstawił dekadę Muzyki Młodej Generacji.

Na koniec pozostaje nam tylko życzyć sobie, żebyśmy mogli częściej uczestniczyć w takich wydarzeniach.

Piotr Przybylski
Fot. Magdalena Bedyńska 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:03
Wdowa po Niemenie kontra Krzysztof Wodniczak

Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu odbyła się na początku września br. trzecia odsłona procesu, jaki wdowa po Czesławie Niemenie, Małgorzata Wydrzycka-Niemen wytoczyła Stowarzyszeniu Muzycznemu ,,Brzmienia" i jej prezesowi Krzysztofowi Wodniczakowi. W pozwie domaga się przeprosin, zakazu wykonywania utworu ,,Musica Magica" oraz 50 tyś. zł rekompensaty, za jej zdaniem, bezprawne jego wykorzystanie, co uznała jako naruszenie jej dóbr osobistych.
Sporny utwór wykonany został w poznańskiej auli UAM w lutym 2009r. podczas koncertu poświęconego pamięci Czesława Niemena. Włoska piosenkarka Cencetta Ganga - znana jako Farida zaśpiewała ,,Musica Magica" z playbacku. Utwór ten nagrała z Niemenem na początku lat 90-tych. Artysta skomponował, a piosenkarka napisała tekst. Organizatorzy koncertu nie dostali, mimo starań K. Wodniczaka, zgody na upublicznienie tego nagrania od rodziny kompozytora. To zachowanie, zdaniem powódki miało naruszyć prawa autorskie i dobra osobiste Małgorzaty Wydrzyckiej-Niemen, która jest główną spadkobierczynią spuścizny po Czesławie Niemenie.

Podczas wrześniowej rozprawy sąd przesłuchał świadków strony pozwanego, którzy generalnie zeznawali na korzyść Krzysztofa Wodniczaka. Na pytania sądu odpowiadali dwaj dziennikarze ,, Niemenolodzy"oraz stryjeczny brat artysty Romuald Wydrzycki. Tadeusz Sklinski ,,żywa encyklopedia" życia i twórczości Niemena mówił przed sadem, że do nagrania utworu ,,Musica Magica" doszło na początku 1990 r. najpierw powstała ścieżka muzyczna, a potem piosenkarz nagrał do niej partię wokalną z włoskim tekstem napisanym przez Faridę. Zanim artystka dołożyła do utworu swój głos, piosenka była grana kilkakrotnie na koncertach i w radiu. Skliński potwierdził wcześniejsze zeznania Wodniczaka, który uważał, że miał prawo wykorzystać ten utwór podczas koncertu. Z daniem prezesa ,,Brzmienia", był on własnością autorki tekstu Faridy, która wraz ze wszystkimi prawami otrzymała go od Niemena. Na dowód tego świadek wręczył sądowi nagrania spornego utworu nagrane podczas koncertu w Cieszynie oraz programie Polskiego Radia ,,Lato z Radiem" w 1990r. Ponadto Niemen wykonał ten utwór we wrześniu tego roku podczas koncertu warszawskiej Agrykoli. Oznacza to, że Krzysztof Wodniczak jako organizator koncertu wykorzystał utwór wcześnie upublliczniony. Świadek powiedział także, że w rozmowie z Faridą przyznała ona, że Czesław ofiarował jej wspomniany utwór, poza tym prawnie oboje są autorami ,,Musica Magica" bo on skomponował muzykę, a ona napisała tekst. Były już wcześniej – stwierdził - podobne sytuacje, w których Niemen podarowywał swoje utwory innym wykonawcą m. in. Maryli Rodowicz i Hannie Banaszak.

Jestem bratem stryjecznym Czesława Niemena powiedział Romuald Wydrzycki. Byliśmy w bardzo bliskich stosunkach, krewny artysty podczas poznańskiego koncertu zapowiadał wyjście Faridy na scenę. Zeznał, że piosenkarka śpiewała, odtwarzając oryginalne wykonanie z muzyką i głosem Czesława Niemena. Głos Cześka musiał być z playbacku, bo przecież on już nie żył. Razem z kuzynem uważaliśmy Krzysztofa Wodniczaka za uczciwego człowieka. Nie rozumiem dlaczego jest ścigany, przecież on nie śpiewał.

Do sądu dotarło także oświadczenie Marii Gutowskiej córki Czesława Niemena z pierwszego małżeństwa, w którym stwierdziła, że nie ma w temacie będącym przedmiotem sprawy wyczerpującej wiedzy. Nie mieszkałam ze swoim ojcem i nie byłam świadkiem powstawania spornego utworu w jego domu, jak moje siostry i jego żona. Jest dla mnie wiarygodne twierdzenie Faridy o podarowaniu jej przez mojego ojca kompletnego, skończonego utworu muzycznego, którego był współautorem do wyłącznej dyspozycji Faridy, ze względu na łączącą ich przyjaźń, szacunek i zażyłość.
Kolejna rozprawa odbędzie się 10 listopada br. w Sadzie Okręgowym w Poznaniu. Zostaną na niej przesłuchane Farida oraz jej włoska menadżerka.

Tadeusz Kujanek 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:07
Brzmienia 2012 zima  - z ziemi włoskiej do Polski

Z Rzymu do Poznania przyleciała włoska piosenkarka Farida. Nie spotkała się jednak z jej zagorzałymi wielbicielami, a jedynie z Małgorzatą Niemen Wydrzycką - wdową po wielkim muzyku. Do spotkania doszło w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.

Dwa lata temu Stowarzyszenie Muzyczne BRZMIENIA kierowane przez Krzysztofa Wodniczaka zorganizowało koncert ,,Na 70. urodziny Niemena". W poznańskiej Auli UAM wystąpiła wówczas Farida, z którą Czesław Niemen nagrał piosenkę ,,Musica Magica" do słów tej włoskiej piosenkarki. Fakt ten nie przypadł do gustu wdowie po Niemenie. Uznała bowiem, że organizator koncertu nie miał prawa, bez jej zgody, dopuścić do publicznego wykonania tego utworu i pozwała do Sądu Stowarzyszenie Muzyczne BRZMIENIA (zresztą założone przez samego Czesława Niemena). Od wielu miesięcy ostatnia żona Czesława Niemena Wydrzyckiego wraz z dwoma córkami Eleonorą i Natalią próbuje udowodnić, że to było pierwsze publiczne wykonanie tego utworu oraz że Farida nie ma żadnych praw do niego, a nawet że nie napisała tekstu piosenki. Jak było naprawdę dowiedzieliśmy się z ust piosenkarki Concetty Gangi.

Stanowisko pełnomocników Stowarzyszenia Muzycznego BRZMIENIA w sprawie z powództwa Pani Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej:
Jesteśmy bardzo zadowoleni z zeznań kluczowego dla sprawy świadka - Concetty Gangi FARIDY. Potwierdziła ona okoliczności, na których opieramy nasze żądanie oddalenia powództwa w całości. Potwierdziła, że napisała utwór wspólnie z Niemenem, był on skończony w momencie nagrywania go,czyli w 1990 roku, wykonywała go wielokrotnie przed śmiercią Niemena za Jego wiedzą i zgodą, wiedziała także, że Niemen go wykonywał bez niej - i nie miała nic przeciwko temu, a przede wszystkim potwierdziła, że został on jej podarowany przez Niemena. W związku z tym roszczenie Małgorzaty Niemen Wydrzyckiej jest bezpodstawne - nie zostały naruszone ani jej (jako jednego ze spadkobierców Niemena) prawa majątkowe (gdyż przeszły one na Faridę wraz z podarowaniem jej utworu Musica magica), ani osobiste (wykonanie utworu nie naruszało więzi autora z utworem - koncert w poznańskiej auli był na wysokim poziomie artystycznym, a Farida śpiewała na żywo, co wcześniej było kwestionowane przez powódkę).

adwokat Dobromita Tenerowicz-Grądzka
adwokat Paweł Gronek
Fot. Wiktor Franczyszyn 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:09
Komentarze na różnych forach wyrażone przez internautów:

- Żeby Czesław Niemen (Wydrzycki) wiedział, co będzie wyprawiała Jego druga żonka Małgorzata - była modelka z Jego wszystkimi utworami pewnie zapisałby wszystkie prawa do swoich dzieł w testamencie choćby Schronisku dla psów. Takiej pazernej baby tylko można pożałować, że taka jest chytra (Leo).

-Kobieta znana z tego, iż była żoną artysty mści się po latach na dawnej miłości tegoż. Gdzie te spodziewane zyski? Włoszka powinna ,,olać" przyjazd tutaj, ale pięknie powiedziała. Teraz Niemenowi będzie miała piosenkę i zarobi na pewno te 50.000 zł (rick).

-Spadkobierczynie doprowadziły do tego, że o Niemenie ostatnio pisze się tylko w kontekście licznych procesów. Nie rozumiem, jak można być tak zawziętym (Ewa).

-Skąd są pieniądze na tego typu ,,szopki"? Czy osoby, które odtworzyły ten utwór miały z tego jakieś korzyści majątkowe.? Nie... (Łukasz)

-Żeby takimi procesami skrzywdzić muzykę (River)

-Śledzę z uwaga te sprawę i nie rozumiem dlaczego wdowa po Niemenie walczy z człowiekiem, który promuje twórczość jej męża (był Jego przyjacielem i menedżerem). Nie rozumiem dlaczego pozwała go jako organizatora koncertu, skoro to Farada dobierała repertuar i jeśli wdowa po artyście uznała, że naruszone zostało prawo, to powinna pozwać Faridę. Bardzo mi się podoba postawa Faridy, a postawa wdowy po naszym wielkim artyście nie... (maw)

-Farada ośmieszyła Małgorzatę (IP)
-To smutne, że Niemenowa chce spieniężyć pamięć po Cz. Niemenie. Jak bardzo małym i pazernym trzeba być (krystian9).

-Pazerna chciwa i zazdrosna ta baba po Niemenie.. .Pewnie się biedak teraz w grobie przewraca -jak widzi jaki cyrk żonka urządza. Wstyd pani Niemen, wstyd na cały świat (magda-Iene76).

-Wstydzę się za Wydrzycką. Farada była kimś ważnym dla Niemena, więc miał prawo jej ofiarować piosenkę. Małgorzacie nic do tego, bo pojawiła się wiele lat później. Ciekawe co by zrobiła, gdyby jej mąż miał np. dziecko z Faridą, też by go pozbawiła majątku? Ależ babsko! (Oleńka)

-Klasa zerowa jest bardzo cenna w przypadku zabytków. U ludzi, szczególnie spowitych wieloletnią żałobą, pożądana jest wyższa. (Carl-de-sac).

-Niezwykłą sytuacja, Sąd od kochanki chce potwierdzenia dowodów miłości na piśmie (barziewiak66).

-Babsku pazerność rozum odbiera (wypowiadasz). 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:11
Nie udało się zarobić. Interesowna czy Bezinteresowna zawiść!

Gangi Concetta wyjaśnia:
Pani Kinga Kosińska składając, podczas rozprawy dnia 10 listopada 2011 r. zeznania (bez żadnych sugestii ze strony sadu) oczerniła mój wizerunek mówiąc że jak jako artystka nie jestem w ogóle znana we Włoszech. Pragnę, aby ta pani udokumentowała swoje twierdzenia. W ciągu ostatnich lat zdobywałam innego rodzaju doświadczenia. Brałam udział w kręceniu filmu, co wymagało czasu i zaangażowania. Odniosłam sukces grając w teatrze. Odbyłam tournee po świecie (Stany Zjednoczone, Francja, Polska, Hiszpania). Kręciłam spoty reklamowe dotyczące mody. Przez pewien czas artysta może poświęcać się innym zadaniom i nie nagrywać płyt. Nie w ten sposób ,,ktoś" staje się ,,nikim".

Pani K. chce zdyskredytować mój poziom życia ukazując mnie jako osobę ubogą, aby skierować proces na nieistotne kwestie. Nie widziałam pani K. od momentu kiedy przeprowadziła się z Włoch do Polski Ojciec K. Jerzy Kosiński organizując moje tournee pozbawił mnie części należnego zysku. Kinga prosiła, abym nie występowała z oskarżeniem przeciwko jej ojcu. Te zdarzenia miały miejsce 30 lat temu. Z ludzkiego punktu widzenia nie wnosiłam oskarżeń, które nie wiadomo jakie mogłyby mieć konsekwencje. Przykro mi - i pytam dlaczego Kinga Kosińska odpłaca się mówiąc same kłamstwa. Rezerwuję sobie prawo do wniesienia oskarżenia o zniesławienie.

Concetta Gangi - Farida
rys. Jerzy Pietrzykowski 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 12:13
2012 VIII 12 Głos Wybrzeża
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:14
Farida

Faridę poznałam w latach 70., gdy wraz z Claudio Baglionim i grupą polskich artystów odbywali trasę koncertową po Polsce. Będąc tłumaczem, mogłam poznać ją poznać bliżej, jej męża muzyka oraz Czesława Niemena, który kiedyś pojawił się za kulisami. Wcześniej zajmowałam się tylko muzyką klasyczną, lecz gdy Faridę usłyszałam po raz pierwszy, oniemiałam. Ta drobna, skromna i piękna osóbka miała cudowny głos! Co za żywioł! Co za głębia! Żadnego fałszywego odczucia, czy gestu! Na koncercie poświęconym pamięci Czesława Niemena w Poznaniu 2009 roku, po tylu latach pokazała, że jej głos nabrał jeszcze szlachetniejszej barwy i dojrzałości. Głos pełen wibrujących uczuć, który tak zachwycił Niemena! Odżyły w naszych sercach wspomnienia. Ileż wzruszenia czuło się w tej drobnej postaci, która śpiewając ogromniała, potężniała, by nagle zadrżeć cichym łkaniem na kolanach. TO JEST FARIDA! W Poznaniu śpiewała z oryginalnym nagraniem Czesława Niemena grającego i wtórującego jej śpiewem. To było coś pięknego! Dla nas cofnął się czas. ,,Musica Magica" przywołała z zaświatów Niemena. Ożył za magicznym zaklęciem ,,Musica Magica". Oni w tym momencie znów śpiewali swoją wspólną ,,Musica Magica". Czuło się, że w tym koncercie całe ich dusze są razem.. Cudowna jest historia ,,Musica Magica", która wyrosła z jedności duchowej i pięknego, odwzajemnianego uczucia. Słowa autorstwa Faridy i do nich skomponowana DLA NIEJ muzyka Niemena. I te dwa elementy utworu stanowią nierozerwalną całość, gdyż dla siebie zostały stworzone. Bez siebie nie mogą istnieć, są kalekie. Jedno nie może się spełnić bez drugiego! Niestety, zbyt duża różnica zwyczajów w owym czasie i sposobu życia, nie pozwoliły się spełnić temu pięknemu uczuciu. Wreszcie zabliźniły się rany. Niemen poznał inną dziewczynę, która trochę urodą przypominała Faridę, lecz podobieństwo to było powierzchowne. [...]

,,Musica Magica" od zawsze była Faridy i Niemena. Jest owocem ich uczucia. Wspólnie stworzona. I nikt nigdy nie zaśpiewa tej magicznej muzyki i nie wydobędzie jej magii tak jak jej współautorka i genialna wykonawczyni. Tu zaszyfrowana jest ich jedność duchowa. Muzyka jest piękna, lecz zainspirowana słowami i DO NICH DLA NIEJ STWORZONA. Jedno bez drugiego jest okaleczonym dziełem i traci swój sens. [...]
Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy w lutym 2009 roku usłyszeć ten cudowny duet w ,, Musica Magica". My, Fani ,,Musica Magica" żądamy, aby sprawiedliwości stało się zadość. Niech ,,Musica Magica"wróci na SWOJE MIEJSCE, do Faridy! Niech śpiewa nam ją jak najdłużej!!! I tak, jak tylko ona to potrafi!!! Cudowna, skromna o gołębim sercu i pięknej duszy! Farido jesteś WIELKA! Ileż w Tobie godności.

A Farida gotowa jest się zrzec prawa do swojej własności tak drogiej. Gotowa jest, aby nikogo nie skrzywdzono pazernością nie-autorki czy nie-autorów tej piosenki i jej tekstu... Ale nie krzywdź nas, fanów i muzyków, dając na pożarcie diament Waszych Wspomnień, Wasze wspólne Dzieło tym, którzy go nie tworzyli...

Maria Żurowska
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: vasa w Maj 20, 2019, 12:14
Aleś się wkręcił.
Jak to uporządkujesz to masz gotowy materiał na doktorat z muzykologii :)
Cytat: Kangie w Maj 20, 2019, 10:37U mnie początek zainteresowania muzyką i zbierania płyt to 1963 rok.
I chyba masz jakieś nieczyste konszachty z Ojcem Czasem :P
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:18
Cytat: vasa w Maj 20, 2019, 12:14Cytat: Kangie w Dzisiaj o 10:37
U mnie początek zainteresowania muzyką i zbierania płyt to 1963 rok.
I chyba masz jakieś nieczyste konszachty z Ojcem Czasem
Cytat: Kangie w Maj 20, 2019, 10:37Niemen & Vangelis - podobieństwa

Odkąd zacząłem kolekcjonować płyty, moimi ulubionymi wykonawcami są Niemen i Vangelis. U mnie początek zainteresowania muzyką i zbierania płyt to 1963 rok. (...)

opracował: Zenon Musiałowski

Każdy tekst, który nie jest miojego autorstwa podpisuję nazwiskiem / pseudonimem autora. W 1963 roku urodził się podpisany Zenon Musiałowski.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 12:18
Tylko Rock VIII 2002
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:19
Cytat: vasa w Maj 20, 2019, 12:14Aleś się wkręcił.
Jak to uporządkujesz to masz gotowy materiał na doktorat z muzykologii
Wkręcony byłem jakoś w 2012 roku i chłonąłem wiedzę o Niemenie. Teraz tylko wrzucam na forum. Z uporządkowaniem będzie problem. Może to potrwać tyle co przeciętne robienie doktoratu ;)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 12:27
Tylko Rock wrzesień 2000
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:28
Fakty i mity
Pamiętam ten dzień Czesław Niemen

(Polskie Radio 2CD PRDC 1290-1291)

Album ma przypomnieć trzeciej i czwartej generacji fanów o istnieniu Czesława Niemena, Jego fenomenalnym glosie, a także początkach artystycznych ,,manowców", jak sam często mawiał o swym zawodzie.
Projekt jest spóźniony aż o osiem lat, ,,lecz mocno wierzę w to", że spełni swe zadanie. Broni jej Czesław Niemen swym talentem, muzykalnością, niekiedy prostotą, ale zawsze szczerością przekazu.
Niestety powierzchowna znajomość twórczości Artysty, zarówno redaktorów albumu jak i autora komentarza, skutkuje tym, że wydawnictwo zawiera sporo błędów merytorycznych i formalnych.

47 lat zajmuję się artystycznymi dokonaniami Niemena i nabyta wiedza upoważnia mnie do stwierdzenia, że nie nadano wydawnictwu odpowiedniej rangi, należnej Artyście tego formatu - nie poradzono sobie z rzetelnym opisem i doborem utworów. Mało tego, kilku utworów nawet nie przesłuchano co doprowadziło do błędów i niezbyt korzystnego wizerunku Artysty. Spuścizna Niemena, a także On sam nie zasługują na bylejakość, a diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach.

Oto one:

• ,,Ave Maria no Morro" - pochodzi z tego samego ,,Podwieczorku przy mikrofonie" co ,,Malaguena Salerosa" i ,,Piosenka tyrolskich górali" - brak takiej informacji i dat we wszystkich nagraniach. Nie podano autora tekstu, którym, podobnie jak muzyki, był Brazylijczyk - Herivelto Martins (Heriyelto de Oliveira Martins). Tłumaczenia na hiszpański dokonał Manuel Salina.
• ,,Czas jak rzeka", ,,Ach jakie oczy" (powinien być tytuł pierwotny - ,,Niebieskie oczy") i ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz" - nie zawierają w opisie informacji, że pochodzą z II KFPP w Opolu (koncert ,,Zielone, Żółte, Czerwone" - 26.06.1964). Błędna jest informacja, bo Niemenowi nie towarzyszą tu Błękitne Pończochy. Chórek na festiwalu tworzyli: Ada Rusowicz, Wojciech Korda, Janusz Popławski i Krzysztof Klenczon.
• ,,Pod Papugami" (CD-1 i CD-2) - tu współautorem tekstu był Jan, a nie Zbigniew, Gałkowski.
• ,,Locomotion" - na początku nagrania brakuje 6 sekund. Usunięto perkusyjny wstęp Andrzeja Nebeskiego. W opisie pominięto również męską grupę wokalną: Bernarda Dornowskiego i Marka Szczepkowskiego.
• ,,Tylko nie mów mi o tym" - w opisie również pominięto męski chórek: Bernarda Dornowskiego i Marka Szczepkowskiego.
• ,,Sen o Warszawie" - (CD-1) może to nieistotny szczegół, ale w opisie nie podano nazwy koncertu ,,Przeboje sezonu".
• ,,Kałakolczik" - Wołków miał na imię Wiaczesław a Makarow - Iwan. Ale nie to jest istotne. Kiedyś także zaufałem opisom na fiszkach katalogowych (i nie tylko) w archiwum Polskiego Radia i popełniłem błąd. Z Festiwalu Niemenowskiego w Mińsku Białoruskim przywiozłem płytę z dumkami rosyjskimi. Rosjanie (płyta jest rosyjska) sygnują autorów ,,Kałakolczika" następująco: Aleksander Guriliow-Iwan Makarow.
• ,,Domek bez adresu" - w opisie pominięto udział Jazzowej Sekcji Instrumentów Dętych Studia Jazzowego Polskiego Radia, którą tworzyli: Stanisław Mizarecki, Henryk Rzeźniczek i Albert Pradella. Na dodatek dwukrotnie błędnie podano autora tekstu, którym był Andrzej Tylczyński, a nie Tyczyński (CD-2).
• ,,Czy wiesz o tym, że..." - tu kuriozalna pomyłka. Niemenowi nie towarzyszy zespół Studia Rytm z Błękitnymi Pończochami (nota bene Błękitne Pończochy rozpadły się 25.08.1965, a nagrania dokonano 03.10.1965). Kompromitująca wpadka redaktorów polega na tym, że jest to nagranie z orkiestrą Michaela Colombiera. Niemen wykorzystał podkład muzyczny przywieziony z Francji (podobnie jak w przypadku: ,,A Varsovie" / ,,Sen o Warszawie", ,,Jamais" / ,,Czy wiesz?", ,,Hey, les filles" / ,,Hej dziewczyno, hej" i ,,Peut-etre" / ,,Być może i ty", co przytomnie zastrzegł w kontrakcie z firmą DISC AZ).
• ,,Czornyje browi, karyje oczi" - muzyka jest rzeczywiście ludowa, ale źródła rosyjskie podają, że autorem tekstu jest Konstantin Dumitraszko.
• ,,Moja Ojczyzna"- brak nazwy koncertu i daty - Premiery '77, 10.06.1977. Kolejny dowód, że redaktorzy nie przesłuchiwali nagrań.
• Niemen (czwarta zwrotka) zapomniał tekstu. W koncercie finałowym 12.06.1977 ponownie wykonał ten utwór - tym razem bezbłędnie i z o wiele lepszą dykcją. Jestem przekonany, że Czesław wybrałby nagranie wolne od wad.
• ,,Pokój" i ,,Nim przyjdzie wiosna" - tu też brak nazwy koncertu i daty - Koncert Laureatów, 25.08.1979.
• ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz" i ,,Wspomnienie" - brak daty koncertu - 22.08.1980.
• Następna niekonsekwencja dotyczy muzyków towarzyszących Niemenowi. Skoro podaje się ich nazwiska przy nagraniach artysty z 1979 roku, wypadałoby również podać nazwiska tworzących zespoły: Bossa Nova Combo, Studia Rytm, Błękitne Pończochy, Alibabki, Niebiesko-Czarni, Akwarele, Niemen Aerolit i Grupa Niemen... Nietakt wobec niewymienionych muzyków, czy kłopoty z ustaleniem składów?

l wreszcie komentarz zamieszczony w książeczce.

Przed kilkoma laty, na prośbę śp. Staszka Cejrowskiego, dokonałem wraz z Tomaszem Kiewro korekty pracy pana Piotra Chlebowskiego pt. ,,Pielgrzym". Najwyraźniej nasze uwagi nie dotarły do adresata, który myli się w następujących kwestiach:
• Festiwal Młodych Talentów zakończył się 01.07.1962 roku, a nie w sierpniu 1962.
• pierwsza emisja telewizyjna Muzyki Małego Ekranu odbyła się 06.04.1980 roku a nie 06.06.1980.
• ,,Kołysanka" pochodzi z repertuaru Raszida Bejbutowa a nie Riszi Bajbutowa.
• ,,Pamiętam ten dzień' został nagrany w 1966 roku. W dniach 6. -7. lutego 1967 Niemen dokonał drobnych korekt wokalnych.
• ,,Allilah" - to nagranie radiowe z tego samego okresu co sesja płytowa w Polskich Nagraniach (kwiecień 1968).
• dywagacje o wahaniach i udziale Niemena w 'wiernopoddańczym spektaklu' są o tyle niefortunne, że takich 'spektakli' o dużo większym ciężarze gatunkowym niż występy na Festiwalach Piosenki Radzieckiej było w karierze artysty więcej. Nota bene samo słowo 'spektakl' wydaje się nie na miejscu. Była to po prostu jedna z imprez kulturalnych wykorzystywanych w celach propagandowych.
Wschodni wątek nie miał puenty w postaci występu Niemena na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w 1977 roku, lecz dwa lata później. W 1979 roku artysta już się nie wahał. Był wówczas nawet jurorem tego festiwalu.

Nagrania zamieszczone na płycie były publikowane wielokrotnie w Polskim Radiu (m. in. przez niżej podpisanego). ,,Malaguena Salerosa"z masteringiem Edwarda Chomicza zaistniała w dokumentalnym filmie Eugeniusza Szpakowskiego ,,Czesław Niemen". Koncert w ramach cyklu 'Muzyka Małego Ekranu' prezentowały TVP Kultura i TVP Polonia oraz Telewizyjne Ośrodki Regionalne całego kraju. Pozostałe piosenki znalazły się na płytach Polskich Nagrań, Polskiego Radia, Alcomu, Pomatonu (tę redagowałem osobiście), Wifonu, oficjalnych pocztówkach dźwiękowych i radzieckiej Melodii (ponad pół miliona nakładu!).
,,Podwieczorek przy mikrofonie", w którym odnalazłem latynoskie rarytasy Czesława Juliusza Wydrzyckiego (można powiedzieć - mój wkład w tę płytę i to nie jedyny) nie 'pochodzi przypuszczalnie' z kawiarni 'Stolica' z 15.06.1962 roku, jak pisze pan Chlebowski. Odnosząc się do tego przekłamania, opiszę prawdziwe okoliczności nagrania utworów: ,,Malaguena Salerosa" (znanego również jako 'La Malaguena'), 'Ave Maria no Morro', 'Piosenka górali tyrolskich', a także parodii utworu na gitarę hawajską oraz przeboju Gene'a Vincenta ,,Keep It a Secret"(te dwie ostatnie pozycje nie znalazły się na płycie).

Rozgłośnia Polskiego Radia w Lublinie z okazji swego 10-1ecia zorganizowała Ogólnopolski Festiwal Kabaretów Amatorskich. Impreza odbyła się w gmachu Naczelnej Organizacji Technicznej (Sala Teatralna Związku Zawodowego Kolejarzy). Tam m. in. wystąpił gdański kabaret TO-TU z programem 'Divertimento' i w cuglach wygrał festiwal. Młodym artystom przypadła pierwsza nagroda - statuetka 'Srebrnego Stańczyka' (projektu Freda Kosmali) i 5 tyś. zł nagrody przyznanej przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. Ciekawostką jest fakt, że na 12 prezentacji wokalnych kabaretu TO-TU: Radosławy Kozickiej, Barbary Michałowskiej i Tadeusza Chyły, aż pięć przypadło Czesławowi Juliuszowi Wydrzyckiemu! Jak widać zespół kabaretu TO-TU pierwszy docenił Jego talent powierzając mu prawie połowę swego repertuaru. Działo się to 08.05.1962. Imprezę nagrała ekipa 'Podwieczorku przy mikrofonie', a audycji nadano numer 98. Taśma znajduje się w archiwum Polskiego Radia w Warszawie.

I wreszcie to co najważniejsze - muzyka. Niestety od dawna Polskie Radio S. A. wraz ze zgodą spadkobierczyni na wydawanie płyt Czesława Niemena otrzymuje w pakiecie - ' inżyniera dźwięku' - Eleonorę - najpierw Niemen, a obecnie Atalay, która nieudolnie majstruje przy nagraniach swego ojca.
Urzekająca barwa głosu Niemena w kilku perełkach wokalnych 'Malaguena Salerosa', ' Ave Maria no Morro' 'Być może i ty', 'Kolibielnaja', 'Czornyje browi, karyje oczi', została zniekształcona. W nagraniach słychać przestery, głos Niemena jest irytująco świszczący w spółgłoskach. To efekt nadmiernego uwydatniania wysokich tonów. Kilka nagrań nie pochodzi z taśm-matek, a jedynie z kiepsko wykonanych kopii. Najgorzej na płycie (za sprawą falującej dynamiki) wypada 'Być może i ty'. Dokonano bezmyślnej ingerencji w pierwotny charakter nagrań, a profesjonalista takich rzeczy nie robi.

Dzieje się to w Polskim Radiu S. A. za pieniądze podatnika, głównie fana Czesława, który pamięta, bądź posiada nagrania artysty w stanie 'zerowym' - sprzed ingerencji samozwańczego 'inżyniera dźwięku'. To nie tylko mało etyczne, ale także szkodliwe dla muzyki Niemena. Nie ma również uzasadnienia ekonomicznego. Tym bardziej, że z rekonstrukcją nagrań radzi sobie pani Ewa Guziołek-Tubelewicz, której mastering jest poprawny - to klasyczna, dobra praca bez zbędnych kombinacji i fajerwerków.

Na repertuar drugiej płyty realizatorom zabrakło pomysłu. Kilkanaście minut zajmuje recital Niemena z orkiestrą Zbigniewa Górnego, który tak na dobrą sprawę można było zastąpić ciekawszymi nagraniami. Ewidentnie zabrakło rewelacyjnej 'Pieśni wojów' (w katalogach Polskiego Radia 'Pieśń o zdobywcach Kołobrzegu'), którą p. Małgorzata Niemen uważa za nagranie nielegalne (mam to na piśmie!), a także radiowych nagrań Niemena z Niebiesko Czarnymi -"Nadzieja, niepewność być może' (późniejszy tytuł 'Być może i ty'), 'Przyjdź w taką noc' czy 'Hej dziewczyno hej', gdzie Czesław Niemen śpiewa w dwugłosie i trójgłosie z.... samym sobą (młodzieży przypominam, że nie było wtedy komputerów). Z późniejszego okresu zbrakło koncertowego 'Kamyka', 'Ody do Wenus' w polskiej wersji i wielu innych. Mam przeświadczenie, a właściwie pewność, że redaktorzy nie wiedzieli gdzie szukać tych nagrań, lub, co bardziej prawdopodobne, nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Podobnie zresztą jak o wielu innych, które nie figurują w archiwum radiowym pod hasłem Niemen.

Na koniec okładka... Tradycyjnie zielono-buro-szara, czyli nijaka... Słusznie - Małgorzata Niemen w Polskim Radiu oświadczyła, że Czesław nie lubił kolorów (sic!... ciekawe dlaczego tyle lat tworzył barwne grafiki komputerowe - to zapewne tylko incydentalny wypadek przy pracy...).
Wszystkim, którzy mają odmienne zdanie, dedykuje także tę fotografię.

Tadeusz Skliński

P. S.
'I Have a Dream'... Pani Małgorzata Niemen zakończyła już wszystkie procesy z rodziną oraz fanami Niemena i z uwielbienia do sal sądowych wytoczyła proces sama sobie. Ten jednak, ze względów formalnych, został odrzucony. Rozpacz Pani Małgorzaty, a tym bardziej jej adwokatów, była bezgraniczna. Zniesmaczona i oderwana od rzeczywistości, przez kilka lat, jak zjawa, przemierzała sądowe korytarze, z przyzwyczajenia przesiadywała na ławach przed salami rozpraw. Po paru latach ktoś jej uprzytomnił, że jest wdową po fenomenalnym artyście i w końcu dała się przekonać do właściwego kultywowania Jego pamięci. Porzuciła sądy i wartko zabrała się do pracy. Po latach nie myliła już 'Snu końca i początku' ze 'Snem o Warszawie' posiadła w końcu wiedzę, że 'Pieśń Wojów' to nagranie jak najbardziej legalne i równie szybko, bo już za osiem lat, ukazała się kolejna płyta z rarytasami Niemena. Eleonora Atalay wymyśliła sobie trzeci zawód (po piosenkarce i inżynierze dźwięku) i wreszcie przestała marnować dorobek swego zdolnego ojca.
Byłoby to chyba zbyt piękne ... ale to przecież tylko sen.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:30
Brzmienia 2012 wiosna  - Słowa wstępnie pisane

Żyję pod ciągłym napięciem i pod presją sprawy sądowej i wszystkich jej emanacji. Czuję się znieważony, poszkodowany, szkalowany - a nawet osaczony. Wśród ,,niegodziwców" pojawia się tylko moje nazwisko. Moje dobre imię próbuje szargać się tylko dlatego, że twórczość Przyjaciela staram się ocalić od zapomnienia. Pani Małgorzata Wydrzycka nie życzy sobie bowiem, aby rozpowszechniać utwory skomponowane przez jej męża. Nie wyraziła ona również zgody na nazwanie studium aktorskiego imieniem Niemena. Pamięć tego Artysty, Jego utworów, Jego osiągnięć, Jego twórczości powoli odchodzi w zapomnienie. I stosownie do swoich wyobrażeń oskarżyła mnie, a ja jestem bezbronny wobec uzbrojonych przez paragrafy prawników. Czuję się pogrążony wobec tych działań.
Działania Pani Małgorzaty Wydrzyckiej wobec mojej osoby to NAGRODA za to, że przekazując m.in kontakt firmie Solar chciałem pomóc jej zarobić. I zarobiła wtedy. Bezklasowość niektórych emocjonalnych wybuchów i wypowiadanych w sali sądowej najlepiej oddają przemyślaną tezę tego procesu, którego nikt z rozsądnie myślących nie jest w stanie pojąć. Wypowiedzi córki Eleonory były także dziwne: Ojciec nie pisał fortepianówek (a w ZAIKSie jest zgłoszonych 97 Jego utworów -). I że jako 13-latka pamięta jak powstawała "Musica magica", a przecież w wywiadach twierdziła, że twórczość ojca wcale jej nie interesowała. Córka Artysty myliła tytuły np ."Sen o Warszawie" wymieniała jako ,,Warszawski dzień" etc. Z kolei świadek p. Kinga Kosińska powiedziała niezgodnie z prawdą, że Farida nie jest znana we Włoszech. Co Pani Gangi mogłaby uznać za pewną obrazę dot. swej osoby. Nie wiedziała też p. Kosińska, że sprawa w której zeznaje nie toczy się o sławę Faridy. Wstydziła się też wspomnieć o ojcu Jerzym Kosińskim, który znany był w środowisku z niecnych dokonań. To on podkupił zespół ,,Rhythm and Blues" z gdańskiego Żaka obiecując muzykom załatwienie matur i odroczenie ze służby wojskowej. Także dzięki Niemu jeden z dyrektorów Pagartu przekazując Mu znaczną zaliczkę(w dolarach) na sprowadzenie na koncerty do Polski zespół Marino Martiniego został zwolniony i musiał te pieniądze zwrócić. W okresie mojego studiowania mówiono, że "niedaleko pada jabłko od jabłoni".

Nie będę mówił tu o wszelkich zakazach i działaniach p. Małgorzaty zmierzających do unicestwienia pamięci Czesława, które wydała nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Rok ubiegły był obchodzony jako 30 lecie tragicznej śmierci kolegi Niemena z zespołu Niebiesko Czarni- Krzysztofa Klenczona. Obserwując to wszystko mam pytanie, na które nikt nie zna jeszcze odpowiedzi. Co będzie za 22 lat kiedy nastąpi 30 rocznica śmierci Niemena-Wydrzyckiego? Czy Niemen wtenczas będzie kojarzony tylko z nazwą rzeki lub bądź też z pociągiem ekspresowym na trasie Warszawa - Białystok? Czy nic istotnie się do tego czasu nie zmieni? Czy będziemy tonąć, samodegenerować się w konflikcie nienawiści i beznadziejności, a jej udawanie skrzywdzonej, że jest ofiarą odepchnięcia są li tylko wymyślonym wybiegiem? Bo jak wytłumaczyć fakt, że wdowa po Artyście jest również uprawniona do praw ochronnych do słownego znaku towarowego ,,Niemen" oraz słownego znaku towarowego ,,Czesław Niemen". To dwie wykluczające się sytuacje na propagowanie twórczości Czesława Juliusza Niemena Wydrzyckiego (będę wszędzie używał takiego sformułowania, gdyż taka zbitka dwóch imion, pseudonimu i nazwiska nie jest pod ochroną -jeszcze!) Może nie tworzę jeszcze żadnej wartości danej, raczej - zdaniem wdowy - rozbijam, atomizuję już i tak rozbite środowisko.

Krzysztof Wodniczak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:32
Plakat
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:36
Farida z niemenowym akcentem

Wzimowy, niedzielny wieczór obfitujący w ostry mróz wybrałam się na koncert do zupełnie mi nieznanego dotąd miejsca. Była nim nowa sala w niedawno wybudowanym budynku: Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Znam chyba wszystkie sale koncertowe, sceniczne, teatralne, etc. w Poznaniu. Z tą się spotkałam jednak po raz pierwszy z racji niedawnego jej wybudowania. Koncert miał się składać z 2 zasadniczych części: występu Piotr Kałużny i Ewelina Rejchel będącej jakby wstępem do obszerniejszej i właściwie najbardziej oczekiwanej przez widownię części. W tej drugiej - dłuższej części uczestniczył główny gość programu, który przybył z Włoch. Była nim Farida, a właściwie Concetta Gangi-niegdysiejsza bliska Niemenowi osoba. Pierwszą znacznie krótszą część zawartą w 3 piosenkach wykonywał duet: śpiew wraz z akompaniamentem instrumentu klawiszowego. Farida miała podobno możliwość wyboru zespołu poprzedzającego jej występ i niejako wprowadzającego w atmosferę jej prezentacji .Z kilku zaproponowanych wybrała duet- Piotr Kałużny i Ewelina Rajchel. Powodem takowego jej wyboru mogło być to, iż zaprezentowali oni 3 piosenki, z czego dwie zaśpiewane były przez Rajchel po włosku. Najpierw usłyszeliśmy "Mai si zipetera..." napisana razem przez Ewelinę i Piotra (muz. Piotra Kałużnego z tekstem Eweliny Rajchel).! potem dwa następne utwory autorstwa Niemena czyli ,,Oggi forsę o, me Domani" kompozycji w całości Niemena i ,,Italiam, Italiam" z muzyką Niemena z tekstem Cypriana Kamila Norwida.
Wszystkie zagrane przez ten duet utwory były przedstawione w stonowanych, spokojnych raczej rytmach i dość statycznie wykonane .Ewelinę Rajchel przyznam się szczerze słyszałam po raz pierwszy śpiewającą swoje teksty. Natomiast Piotr Kałużny jest mi dobrze znany. Nasze dróżki czasami się w Poznaniu przecinały, więc już nieraz poznałam go jako zarówno świetnego przede wszystkim pianistę, jak również i muzyka w całościowym ogólnym tego słowa znaczeniu.

Pierwsze dwie piosenki były wykonane po włosku, z racji tego, że p. Ewelina świetnie zna ten język i pisze w nim nawet wiersze. Na końcu tego wystąpienia zaśpiewana została ,,Italiam, Italiam", tym razem w języku polskim z pięknym tekstem Norwida. W tej ostatniej towarzyszyły linii śpiewu Eweliny podobnie jak i w innych piosenkach rozłożone akordy głównie w lewej ręce gry Piotra Kałużnego z czasem akordowym podkreśleniem szczególnie ważnych części tekstu. Ostatni utwór wykonany już tylko w naszym rodzimym języku o budowie zwrotkowej posiadał zastanawiający tekst o aniołach i nawiązywał do słów tak znanego pozdrowienia : "Szczęść Boże". Tym razem raczej następowała jego trawestacja: "Szczęść CI Boże". Jakbyśmy i my mieli życzyć również szczęścia samemu Bogu, aby się w jakiś sposób poczuł zadowolony...??? Motyw pływających po powierzchni wody żagli zawartych podkreślanych kilka razy w tekście jeszcze
bardziej wprowadza w nastrój wyciszenia. Mało znany tekst Norwida nadał już samą swoją akcentacją utworowi wrażenie płynięcia i przemijania. Wspomaga to odczucie zastosowana tu wersyfikacja trocheiczna. Spokojna, nastrojowa i chwilami pełna zadumy piosenka, w przerwach między zwrotkami jazzowo trochę potraktowana w przez Piotra Kałużnego z elementami improwizacji i z celowym chwilowym odejściem w inną tonację. Które zresztą bardzo wtedy mi się spodobało. Jednakże całość tej piosenki pod względem wykonawczym odebrałam porównując z oryginalnym jako bardzo ugrzecznione przekazanie pierwowzoru. Jakże inne było to wykonanie, niż znane mi ,,Italiam" z charakterystycznym, ochrypłym głosem, pełnym ozdobników w linii melodycznej śpiewane przez Niemena! Tamto było znacznie bardziej emocjonalne i naładowane ekspresją. Zawierało końcowe niesamowite, wirtuozerskie solo na klawiszach i powtarzane kilkanaście razy w codzie : "Płyń wspomnieniem, płyń wspomnieniem, płyń wspomnieniem..."

Wykonanie tego małego dziełka należącego autorsko zarówno do Norwida, jak i przecież Wydrzyckiego było jakiś czas w PRL -u zabronione. Może dlatego jest ono tak mało znane? Całość pierwszej części wykonanej w tym duecie później odebrałam, jako specjalnie stonowaną, przyciszoną, spokojną i wyważoną prezentację przeciwstawiającą się całkowicie w swym charakterze żywiołowej, wulkanicznej i rozsadzanej energią osobie Faridy. W krótkiej przerwie między obydwiema częściami zgasło oświetlenie sali. Sądziłam, że to jest chwilowa przerwa w dostawie prądu, ponieważ były w ten dzień siarczyste mrozy. Tymczasem wtedy na scenę niewidoczna dla publiczności weszła Farida .Ukryta pod płaszczem ciemności stała na scenie i zaskoczyła nas swoją obecnością, gdy zaświeciło światło. Wykonała na początek piosenkę swojego autorstwa poświęconą Niemenowi. Darzy go bowiem ta diwa szczególnym sentymentem, ponieważ jak wiemy kiedyś łączyła ich nie tylko muzyka...

Concetta wykonała ten utwór z towarzyszeniem półplaybecku, chcąc wykorzystać brzmienie orkiestry znakomicie nagranej we Włoszech, a prowadzonej przez jej męża Amerigo Colaptrisco wraz z synem. Farida szokowała już przy wykonaniu pierwszej piosenki swoją ruchliwością i to nie tylko głosu, lecz i całego ciała. Pełna południowej energii unikała statycznego śpiewania. Ruchem aktorskim podkreślała niuanse zawarte w tekście. Głos jej o dość ciemnym zabarwieniu o rozległej skali mezzosopranu miał zdolność przechodzenia,w różne sposoby ekspresji jak szept, prawie płacz,ostre zabarwienie, staccato, glissando przechodzące w krzyk .W jakimś stopniu była to prezentacja możliwości głosowych artystki. Z Faridą miałam okazję spotkać się po raz pierwszy na żywo i jej wysłuchać. Więc zaskoczyła mnie pod wieloma względami wtedy już w tym pierwszym utworze. Zaintrygował mnie jej głos, z którym potrafiła robić to, co chciała. Zastanowił mnie też ekspresyjny sposób wykonania na scenie,pełny żywiołowości i aktorskiego ruchu. Gość z Italii bowiem nie jest taki młody, a wygląd i sposób wykonania zupełnie nie pasował do metrykalnego wieku, jakim podobno legitymuje się Farida. Lecz kobiety o wiek się nie pyta i tu to przysłowie ma w jak najbardziej szerokim zakresie zastosowanie. Całość utworu poświęconego Czesławowi (Intro "Le Mię Radici"co można przetłumaczyć: wstęp- "Moje korzenie" - ewentualnie pochodzenie ) została w sposób delikatny i subtelny zgrana z widowiskową zmianą oświetlenia. Chylę tu więc czoła przed wiedzą i wyczuciem operatora oświetlenia i dźwięku. Potem nastąpiło wykonanie przez śpiewaczkę drugiej pozycji, czyli hitu nad hitami! Znany wszystkim choćby z Sopot 70 :"Ve-drai, Yedrai".
A od tego momentu do prawie samego końca koncertu Faridzie w większości piosenkach towarzyszył w akompaniamencie duet: Piotr Kałużny (klawisze)i młoda wiolonczelistka Magdalena Pernal. Partia wiolonczeli w subtelny sposób podkreślała linię melodyczną śpiewaną przez Gangi. Na szczególną uwagę zasługiwał akompaniament Piotra Kałużnego, odchodzący czasami od pierwowzoru utworów i w subtelny sposób traktujący improwizacyjnie niektóre fragmenty piosenek. Nie traciły one przy tym wcale na wartości i urodzie, lecz uzyskiwały wymiar w pewnym sensie osobisty wprowadzając pewny element niepowtarzalności i oryginalności. ,,Vedrai,Vedrai" to ,,hicior" znany zwłaszcza doskonale mojemu pokoleniu. Pamiętam lata mojego dzieciństwa, gdy nawet nastolatki chodziły po ulicach nucąc refren: "Yedrai, Yedrai"... Pozornie prosta melodyjka zyskała status przeboju na kilka sezonów. A zaczęło się wszystko od wykonania piosenki przez Faridę podczas festiwalu w Sopocie w 1970 r. i wtenczas to otrzymała ona Nagrodę Dziennikarzy. Jakże inaczej był wtedy przez nią zaśpiewany ten znany hit! Tam gwiazda operuje znacznie spokojniejszym i o mniejszej ekspresji głosem. W Poznaniu nie uchyla się Farida od bardzo emocjonalnego i ukazującego jej wielkie możliwości artykulacyjne głosu wykonania. Dotyczy to zarówno linii melodycznej,którą moduluje ona i zmienia w zależności od dramatyzmu i emocji zawartych w tekście, jak i gry aktorsko -ruchowej,podkreślającej przekaz słowny. Concetta rusza palcami, rusza rękami, zmienia odpowiednio mimikę twarzy, wykonuje obroty wokół siebie, czasami wręcz biega po scenie, klaszcze, klęka, siada, a nawet się kładzie na deskach estrady. W zmianach artykulacyjnych głosu można się dopatrzyć i domyśleć wpływu Niemena, który podobnie jak Farida wyrażał w śpiewie złość, gniew, nadzieję, krzyk etc.

Po ukończonej piosence diwa mówi do zgromadzonej na widowni publiczności -"Kocham cię" po polsku. To też wpływ Czesława !!! Przed wykonaniem następnej pozycji wyszła tłumaczka i powiedziała, iż ten wkrótce wykonany utwór został poświęcony przez Faridę Niemenowi i posiada tekst niedawno napisany przez nią. Ponieważ za bardzo ona nie zdążyła się go nauczyć na pamięć, będzie go śpiewać z kartki. Po raz pierwszy zresztą Concetta ustawiła sobie stojak i korzystała z niego. Było to w rzeczywistości muzycznie nieco przerobione "Adagio na smyczki i organy" Tomaso Albinioniego ( tak naprawdę autorem tegoż jest Remo Giazotto w 1949r.) dostosowane w linii melodycznej do potrzeb tekstu i możliwości głosowych. Towarzyszył śpiewaczce sam Piotr Kałużny na klawiszach i wyjątkowo podczas grania tego utworu wiolonczela milczy. Na początku we wstępie Farida zaczęła cicho śpiewać,później w miarę trwania utworu,coraz głośniej. Niektóre wersy podkreślała ona naśladowaniem łkania i następowało powoli narastające crescendo, wkrótce po zmianie tonacji przechodzące w dramatyczny krzyk. Akompaniujący na klawiszach Kałużny bardzo delikatnie i odpowiednio dostroił się do narastającego natężenia dźwięku. Utwór ten jest mi doskonale znany, wielokrotnie wykonywałam go na pogrzebach (organy). Również właściwie większość ze względu na smutnawy charakter linii melodycznej kojarzy go się z uroczystościami pogrzebowymi i ostatecznymi w naszym życiu, podczas których rzeczywiście jest często i chętnie grany. Odczułam to wykonanie, mimo towarzyszącej mu bariery językowej jako śpiew wykonawczyni smutnej po stracie i śmierci bliskiej jej osoby.
Do tego momentu koncertu Farida wykonała 9 piosenek, z których opisałam te moim zdaniem najbardziej znane i lubiane przez polskich słuchaczy. Lecz zaśpiewała ona też podczas poznańskiego koncertu i inne znane w Polsce hity, jak: ''lo per Lui"," L'istrione", "Io donna", "Mister Uomo". Zwłaszcza '' Io per Lui"zrobiło na mnie wrażenie swym dramatyzmem wykonania i siłą wyrażanych emocji. Artystka wyrażała mimiką swój smutek, ból i rozpacz,a także podkreślała te uczucia swoim głębokim głosem, wykorzystując jego możliwości artykulacyjne.

I na koniec z półplaybecku, bez towarzyszenia Piotra i wiolonczeli wykonane zostało: "lo Senza Lei" (,,Ja bez Niego") niejako zamykające jak klamra koncert wykonany przez Faridę. Dzięki temu czuło się w całym wystąpieniu artystki ducha twórcy i nasze myśli krążące wokół osoby Niemena. W sali koncertowej była wręcz odczuwana Niewidzialna Jego Obecność, jak się dalej dziwi: "Dziwny jest ten świat". Wprawdzie zamiast słynnego wstępu organów, jak jest to w oryginalnym autorskim nagraniu, zaczął się utwór innym wstępem. Jest nim poszum wiatru, a potem wokaliza zakończona westchnieniami. I nagle usłyszeliśmy : "Io Senza Lei"(!!!), co jak możemy się domyśleć oznacza :"Ja bez Ciebie" wykrzyczany po włosku! Concetta ruchowo podkreślała w sposób aktorski znaczenie słów. Które i tak większość z nas zna po polsku, co tym bardziej ułatwiało zrozumienie tego, co chce nam przekazać gwiazda - .A ona chciała wręcz wyrzucić z siebie, wykrzyczeć na całą salę, a może i dalej..: ,,Jak naprawdę trudna jest nasza miłość".?! Właściwie było to najlepsze wykonanie tego utworu, jakie słyszałam przez te wszystkie lata oprócz tego,wykonanego naturalnie w oryginale przez samego autora, czyli Czesława Niemena.
Zaśpiewany przez Faridę wykazał znakomitą znajomość intencji, ale i też osobowości twórcy. Obserwując nawet ekspresję i żarliwość samego wykonania tego małego dziełka (bo tak myślę można tę pieśń nazwać) przez gościa wieczoru mogliśmy się domyśleć,że kiedyś znakomicie w czasie swojej znajomości się rozumieli, a muzyka była dla nich ważnym aspektem życia.
Rzeczywiście wtenczas dla nich dziwnie i niespodziewanie to wszystko się ułożyło... A zaprawdę dla Concetty jest dziwny nawet i teraz ten świat! Kiedy to zabroniono jej wykonywać utwór napisany specjalnie dla niej i podarowany jej przez kochającego Czesława jako prezent od serca. Autorką tekstu zawartego w ,,Musica Magica" jest też sama Farida. Była więc tak naprawdę to ich wspólna piosenka! Lecz prawo o decydowaniu jego rozpowszechniania posiadają obecnie decyzją sądu spadkobierczynie..

Dziwny jest ten świat. Mniszka Brudnica
f ot. Andrzej Wilak, Wiktor Franczyszyn
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:38
Farida w sądzie nie zaśpiewała

Nie było wyroku w procesie o naruszenie praw autorskich, który Małgorzata Wydrzycka-Niemen wytoczyła Stowarzyszeniu Muzycznemu Brzmienia, i jego prezesowi Krzysztofowi Wodniczakowi. Sąd postanowił powołać biegłego, który sporządzi opinię na temat praw majątkowych stron do spornego utworu. Wdowa domaga się 50 tyś. złotych zadośćuczynienia i odszkodowania.
Poza pieniędzmi żąda wydania zakazu wykorzystywania jednej z kompozycji Czesława Niemena . Proces w tej sprawie ruszył w marcu ubiegłego roku. Wdowa twierdzi, że w lutym 2009 roku, podczas koncertu poświęconemu pamięci Czesława Niemena w Poznaniu, zorganizowanego przez Stowarzyszenie Muzyczne Brzmienia, włoska piosenkarka Farida wykonała utwór ,,Musica magica", do którego muzykę skomponował Niemen. - Ten utwór był darem Niemena dla Faridy i dlatego mogła ona tym nagraniem dysponować, a mam od niej pismo, że ja mogę ten utwór wykorzystać i multiplikować w ograniczonym zakresie - mówił w sądzie Krzysztof Wodniczak. Zresztą Farida utwór zarejestrowała we włoskim odpowiedniku naszego ZAiKS. Podczas rozprawy sąd ponownie przesłuchał raz jeszcze Krzysztofa Wodniczaka i Małgorzatę Wydrzycka-Niemen nie przychylił się jednak do wniosku, aby swoje zeznania uzupełniła Farida. Zamiast tego zdecydowała o powołaniu biegłego, który przygotuje opinię na temat praw autorskich do utworu Niemena. Dopiero po jej sporządzeniu sąd wyznaczy termin kolejnej rozprawy.

Kazimierz Brzezicki
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:40
Musica Magica

Fascynująca » Musica Magica « jest jednym z najbardziej tajemniczych i najmniej znanych szerszej publiczności utworów muzycznych Czesława Niemena. Autorką tekstu jest Concitta Gangi 'Farida'. Tak kompletny utwór o niebywałej sile artystycznego wyrazu musiał być świadectwem uczuć jego autorów. Istotnie, ,, » Musica Magica « należy do NIEMENA i do MNIE, do nas dwojga" ~ mówi współautorka w kontekście sporu sądowego z Małgorzatą Niemen o spadek autorskich praw majątkowych do spuścizny artystycznej Czesława. Farida i Czesław podarowali sobie nawzajem składniki tego dzieła. Taka to magia słów, muzyki i uczuć.
A słowami Faridy jest ,,to dar serca", nie 'darowizna spełniona', która wedle prawa autorskiego włoskiego i polskiego jest ważna nawet wówczas, gdy nie ma zapisu notarialnego. ,,Tylko tyle i aż tyle" ~ pisze Romuald Juliusz Wydrzycki, najbliższy krewny Czesława. Trzeba to wiedzieć, gdy po latach Farida przyjeżdża na koncerty do Polski ~ ojczyzny tego, który był i zawsze będzie dla mnie jedną z osób najbliższych sercu ~ jak sama mówi w wywiadach. I dodaje ,,gdybym mogła cofnąć czas, nie pozwoliłabym Niemenowi odejść, krzyczałabym za nim z całych sił, że nie potrafię bez niego żyć!". I chyba dlatego » Musica Magica « działa również na słuchacza z niebywałą siłą. Sam jej doświadczyłem, gdy w lutym roku 2009, na 70-lecie urodzin Czesława usłyszałem po raz pierwszy ten utwór w Poznaniu ze sceny w wyjątkowym duecie ~ Faridy na żywo i Czesława z playbacku, bo nie było go już wśród żywych. Ilustracyjny obraz włoskiego koncertu sprzed lat, odtwarzany na scenie z zapisu archiwalnego, dawał ułudę współobecności obojga. Vitrual i real w jednym ~ coś niesamowitego. Na tym tle faktograficznym pretensje pani Małgorzaty są małostkowością lub interesownością, bądź swoistym miksem tych dwóch ludzkich skądinąd emocji i postaw. Zaś o sile prawdy i pozytywnych ludzkich cech świadczy aktywność Krzysztofa Wodniczaka, zasłużonego dla kultury prezesa Stowarzyszenia Muzycznego 'Brzmienia', a zarazem ostatniego menedżera Niemena. Krzysztof jest 'spiritus movens' koncertów upamiętniających twórcę, które organizuje wbrew stawianym przeszkodom, za to również dla, świadka pamięci o Czesławie ~ Concitty Gangi o pseudonimie artystycznym 'Farida'. Pamięć o wspólnych losach i życiowym dramacie obojga skłania tę Sycylijkę do wizyt w chłodnym klimatycznie kraju północy ~ ojczyźnie Czesława. Na melodię ,,Dziwny jest ten świat" zaśpiewała ,,Jesteś tylko mój" pomimo 39-stopniowej gorączki podczas swego jesiennego koncertu. Słowa prowadzących koncert Eweliny Rajchel i Piotra Kałużnego były ciepłym, kameralnym do niego wprowadzeniem w języku słonecznej zazwyczaj Italii. Zrządzeniem losu i lub Dobrego Boga (jak kto woli) jest to również język Amora. Ewelina Rajchel jest italianistką, piosenkarką, autorką tekstów i muzyki, absolwentką Studium Wokalnego imienia Czesława Niemena w Poznaniu. Piotr Kałużny jest wykładowcą Akademii muzycznych w Poznaniu i Wrocławiu, jazzmenem i twórcą muzyki teatralnej, filmowej, kameralnej i symfonicznej. Warszawa, którą Czesław słowami piosenki nazwał, tak samo jak Ty ~ miasto moje (a dodam, że również tak samo jak ja) pamiętała o tym, w zwycięskim plebiscycie uczniów uznając go za patrona Gimnazjum przy ulicy Zwycięzców na Saskiej Kępie. Istotnie, ,,Historia żyje" ~ to słowa Cypriana Kamila Norwida, którego Czesław rozumiał i przybliżał współczesnym, tworząc wyjątkowe nagranie między innymi ,,Bema pamięci rapsodu żałobnego" w swym nowatorskim i prekursorskim wykonaniu.

Jerzy Ryli
fot. Andrzej Wilak, Wiktor Franczyszyn
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:42
Niezwykły koncert

Jedni wyczekiwali w napięciu wietrząc sensację, drudzy czekali na ulubione przeboje, ale byli i tacy, którzy liczyli na wpadkę Artystki-skandalistki, o której ostatnio głośniej bywało w prasie niż na scenie. Jednak pierwsze akordy w wypełnionej Auli Uniwersytetu Medycznego rozwiały wątpliwości. Zagrało muzycznie, lirycznie, po prostu, z klasą! Piotr Kałużny - fortepian i Magda Plorer - wiolonczela tworząc akompaniament partii instrumentalnych (podporządkowane intonacyjnie i rytmicznie) partii głosowej Faridy, polegającej na ozdabianiu melodii wokalnej za pomocą duetu instrumentalistów. Wszyscy oczekiwaliśmy na akcent niemenowski. Oczywiście, na zakończenie koncertu. Była kompozycja Niemena. ,,Dziwny jest ten świat" Farida zaśpiewała po swojemu i po włosku, jako: "Ja bez Niego". W interpretacji Faridy ten utwór dłuższej wartości rytmicznej, metrycznego ugrupowania dźwięków, nieznacznego wydłużenia dźwięku. W zależności od położenia w obrębie taktu wyróżnia się nadto akcent muzyczny regularnie przypadający zawsze na określone części taktu (pierwszą i trzecią ćwierćnutę w metrum).Często stosowanym sposobem uzyskiwania efektu głębszego wyrażania emocji jest dodanie do dźwięku akcentowanego figury ozdobnikowej. Dla uzyskania odpowiedniego artystycznego wyrazu artystka stosuje akcydencje, czyli znaki chromatyczne powodujące w obrębie jednego głosu i jednego taktu zmianę chromatyczną notowanego dźwięku. Farida brawurowo w tym utworze zastosowała pionową linię lub klamrę łączącą wszystkie położone nad sobą pięciolinie. Po tak znakomitym, acz wyczerpującym wykonaniu ,,Dziwnego świata" po włosku i wzruszeniu Faridy nie sposób było, nie wypadało wręcz prosić Faridę do wykonania bisu. Czuło się, że musiało tak zostać i koniec. Zaśpiewany przez Faridę utwór ,,Adagio" Tommasa Albinioniego (a właściwie Remo Giazotto) charakteryzuje się wolniejszym tempem niż np. andante. Concetta śpiewa go traktując swobodnie jego linię melodyczną, wprowadzając dowolne tempo w zaimprowizowanej kadencji solowej w formie określonej (cadenza ad libitum).(kadencja wirtuozowska potraktowana w sposób dowolny. Przejmująca interpretacja Faridy odzwierciedla konkretne jednostkowe afekty(emocje) przez odpowiedni dobór elementów muzycznych (rytmu, tempa, harmonii).Cała ta jej muzyczna estetyka to typowe affetti w celu podkreślenia emocjonalnego wyrazu kompozycji.

W części utworów wykonywanych przez artystkę niekiedy bywa zastosowana też forma ABA - trzyczęściowa, dość luźno potraktowana budowa ABA.ew.ABAl, formy zwrotkowe I to dość ścisłe z refrenem. Swoboda do taktu oznaczającego powrót do tempa pierwotnego, które uległo chwilowej zmianie, ale zawsze zastosowuje accentato (akcentu z naciskiem). Muzyka jaką preferuje Farida to wykorzystane kompozycyjne skale pentatoniczne i wykorzystywanie tonów harmonicznych pentatonizmów. Farida śpiewa zupełnie w systemie dur- moll tylko czasami od tego odchodzi. Pentatoniki tam raczej nie było, tylko pewnego rodzaju improwizacja, traktowanie w sposób dość luźny linii melodycznej. Pewną monotonię melodyki rekompensuje zróżnicowana rytmika oraz ogromne poczucie harmonii. Melodyka jest wyraźnie podporządkowana zasadom współbrzmień i rytmice. Artystka wykonuje wielorakie kombinacje podziału i zestawień wartości rytmicznych. Raz śpiewa z łatwością, biegle, przyjemnie i miło, innym razem burzliwie i z niepokojem, ale zawsze jako element pierwszoplanowy wykazuje przewagę wartości interpretacyjnych nad melodycznymi i rytmicznymi. Do tego Jej taniec z niewidocznym partnerem - wiadomo z Którym . Ukazany w powolnym tempie i polegający na harmonicznym szeregowaniu póz. Płynność i maestria wykonania jego przez Faridę to nic innego, jak monodram muzyczny z jakim się po raz pierwszy zetknąłem. W czasie koncertu i potem długo wszystko grało i gra? Do zobaczenia więc znowu, za niedługo!

Krzysztof Wodniczak
fot. Andrzej Wilak, Wiktor Franczyszyn
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:43
O tym jak kobieta odgaduje duszę Niemena

Pierwszą motywacją spotkania powinno być umiłowanie sztuki - ta zaś spełnia się w najbardziej wiarygodny sposób w imieniu muzyki i słowa poetyckiego - dowodem tego są kompozycje wykonywane niegdyś przez Czesława Wydrzyckiego Niemena. Echo tej właśnie myśli stało się pierwszą nutą spotkania Concetti Gangi - Faridy i Grażyny Łobaszewskiej, która włoską piosenkarkę określiła ,,największą inspiracją Niemena". Ze względów artystycznych Farida przybyła do Polski na koncert, który odbył się w Sali Centrum Kongresowo-Dydaktycznego w Poznaniu - 28 stycznia br. Dzień później Grażyna Łobaszewska wyśpiewała duszę Niemena, w recitalu jemu w dużej mierze poświęconym. Piosenkarki, w rozmowach zakulisowych, a przecież rozśpiewanych na scenie przeżyć godnych odgadnięcia duszy Rzeki Niemen, podzieliły się wzruszeniami myśli i serca, jakie stały się udziałem ich samych, a także ,,ich", choć przecież tak bardzo Niemenowej publiczności, i choć ,,czas jak rzeka, jak rzeka płynie"- przyjaciele Niemena pozostają wraz z nim i z jego sztuką, aż do dziś, jak można było wywnioskować z tonu zamyślenia m.in. Krzysztofa Wodniczaka, ostatniego menedżera Niemena. W muzyce ważne jest to, by taka ,,muzyka" pozostała właśnie, niezależnie od nut, które podpowiada realny nurt życia.

Dominik Górny
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 12:45
Umowa spisana rytmen serca
Concettcie Gangi - Faridzie dedykują autor wiersza: Dominik Górny

Nie potrzeba innego świtu
niż słowo przyrzeczone
miłości
co nie jest wichrem pewności takiej nadziei
co nie zapytuje czy mnie jeszcze pamiętasz -
Pieśń którą w sobie nosisz
posłyszysz jak dedykację
jedyną i pierwszą -
słowiańskość
dziwna jak ten świat
i południk tego co włoskie
wzajemności wyznaniem
Odgadujesz krajobraz
który jest spotkaniem -
zmierzasz w stronę
którą wierność
podpowiada
Dojdziesz
nim przyjdzie wiosna
zanim Sen o Warszawie
zbudzi to co większe
od świata
jaki w serca
obecności skryłaś
Otwierasz dłonie
linie papilarne -
ciepłe nurty rzeki
w której ufność
nie swoją zanurzasz
szczęście też nie Twoje -
echo głosu Niemena
co uśmiechał
muzykę pełni
A jednak trwasz
Wystarczy jeden oddech
i ujawnisz że modlitwa
ma duszę kobiety -
ustami prawdy
ją wymawiasz 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 12:55
2000 XII Tylko Rock
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 13:01
1995 wrzesień Tylko Rock

   Wynalazca
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 20, 2019, 13:10
 Tylko Rock 1993 marzec
Planeta cudów
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 13:45
Niemen nad modrym Dunajem

W niedzielny wieczór 4 marca w wiedeńskim klubie Utopia rozbrzmiały zgoła inne dźwięki niż kojarzące się z tym miastem walce Straussa. Za sprawą Krzysztofa Wodniczaka i Ewy Paprotnej Wiedeńczycy usłyszeli największe przeboje Czesława Niemena.

Pracownicy wiedeńskiego kluba Utopia byli mocno zaskoczeni, gdy klub wypełnił się ponad dwustoma widzami. Zazwyczaj w niedzielne wieczory mało kto tu zagląda. Tą niespodziankę sprawiła wiedeńska Polonia wraz z konsulem RP w Austrii Tadeuszem Olewińskim. Ale okazja była niezwykła - 73. rocznica urodzin Czesława Niemena. Koncert przypominający różnorodną twórczość artysty prowadzili Romuald Juliusz Wydrzyki i Krzysztof Wodniczak. Dzięki nim widzowie poznali wiele nowych faktów z życia Czesława Niemena.

Ale oczywiście najważniejsza była jego muzyka. Ogromne wrażenia na widzach zrobił Romuald Andrzejewski, który na instrumentach klawiszowych wykonał utwory inspirowane kompozycjami Niemena z okresu el muzyki. Podwójne instrumenty klawiszowe wybrzmiały w pełni, a instrumentalista zadbał o wyrazistość wypowiedzi i należycie zrozumiał wypełnienie przestrzeni, podobnie jak to robił Czesław. Natomiast Grzegorz Kupczyk wraz z muzykami z zespołu CETI w hołdzie Niemenowi zaśpiewał piosenki Pamiętam ten dzień, Ptaszek i Com uczynił. Nie zabrakło także innych piosenek z wczesnego okresu piosenkarza. Natalia Janowska przypomniała zgromadzonej publiczności Domek bez adresu, Płonącą stodołę, Obok nas i Zabawę w Ciuciubabkę. Największe wrażenie na widzach zrobił tenor Opery Wrocławskiej Jarosław Królikowski, który przy akompaniamencie Romualda Andrzejewskiego dał niezwykły recital. Polacy mieszkający w Wiedniu zupełnie nie słyszeli wcześniej tego wokalisty - a trzeba dodać, że jeszcze za życia Niemen ,,namaścił go" jako autoryzowanego wykonawcę swoich piosenek. Jego głos chwilami do złudzenia przypominał głos Czesława. Na początek zaśpiewał piosenkę z filmu ,,Czarny Orfeusz", czyli utwór który Niemen zaprezentował podczas Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Następnie Królikowski zaprezentował wiedeńskiej Polonii Wspomnienie, Sukces i Włóczęgę. A już w towarzystwie muzyków z zespołu CETI Fantasmagorię, Pod Papugami, Dziwny jest ten świat oraz Sen o Warszawie. W finale koncertu wszyscy wykonawcy zaśpiewali po jednej zwrotce piosenki Jednego serca. W licznych rozmowach kuluarowych, jakie odbyły się koncercie nasi rodacy wyrażali zdumienie istnieniem w Polsce tak wspaniałych wykonawców, gdyż na co dzień karmieni są jedynie komercyjną papką jaką pokazują polskie telewizje z TVP na czele.

Jerzy Jeras
Fot. Mariusz Michalski i Michał Wioch 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 13:49
Znowu zdobyty

Nowa Polonijna Agencja Artystyczna VIP i jej szefowa Ewa Paprotna postanowiła zainaugurować działalność koncertem dedykowanym Czesławowi Niemenowi Wydrzyckiemu. Dzięki Romanowi Szmeterlingowi, bratu Anny Jantar, mieszkającemu od ponad 30. lat w Wiedniu, postanowili odnaleźć Krzysztofa Wodniczaka, ostatniego menedżera Zmarłego Artysty, prosząc o zaproponowanie odpowiednich wykonawców. To Wodniczak wybrał takich, a nie innych sprawdzonych muzyków na wielu koncertach i tematycznych imprezach i... udało się!

Klub Utopia w Wiedniu
Koncert dla około 200 osób, z udziałem konsula Tadeusza Oliwińskiego, bardzo serdecznie powitanego przez Ewę Paprotna szefową Agencji VIP Okazało się także wokalistkę śpiewającą ciepło " To ty mój anioł" (kompozycja Jarosława Kukulskiego). Zaprosiła ona na estradę Romualda Juliusza Wydrzyckiego i Krzysztofa, którzy od tego momentu stali się gospodarzami. Ten duet wniósł wiele ożywienia przedstawiając mniej znane fakty biografii Niemena-Wydrzyckiego. Potem na scenie pojawił się Romuald Andrzejewski, znany multiinstrumentalista, grający muzykę improwizowaną inspirowaną kompozycjami z okresu el muzyki. Podwójne instrumenty klawiszowe wybrzmiały w pełni, a muzyk zadbał o wyrazistość i wypełnienie przestrzeni ,podobnie jak robił to dawniej Czesław.
Kolejnym wykonawcą był Jarosław Królikowski na przyciemnionym wejściu zaśpiewał a capella wokalizę dedykowaną Czesławowi Niemenowi Wydrzyckiemu. Następnie zaśpiewał utwór wykonywany w Szczecinie na Festiwalu Młodych Talentów z filmu "Czarny Orfeusz". Śpiewał także ,,Wspomnienie", ,,Sukces" i ,,Włóczęgę".

Rodzynkiem w polskim ansamblu była wokalistka Natalia Janowska. Wykonała dwa utwory: ,,Obok nas" i ,,Zabawę w Ciuciubabkę". Wodniczak i Wydrzycki zapowiadając Grzegorza Kupczyka i muzyków z GRUPY CETI. wspomnieli o nagraniu płyty Czarna Róża i udziału w nim Czesława Niemena Wydrzyckiego. Kupczyk śpiewał ,,Pamiętam ten dzień", ,,Ptaszek",,,Com uczynił" oraz swoją
standarową kompozycję ,,Dorosłe Dzieci" Po przerwie zaproszono Natalię Janowska, która wykonała ,,Domek bez adresu" i ,,Płonącą stodołę". Po czym zagrał instrumentalny mix w wykonaniu R. Andrzejewskiego, gitarzysty Janusza Musielaka i J. Królikowskiego. Zespół przedstawił kilka utworów: ,,Fantasmagorię", ,,Pod Papugami",,, Dziwny jest ten świat", ,,Sen o Warszawie".

Kibice Legii Obecni w klubie śpiewali najgłośniej dając wyraz, że to ich hymn i nikt im tego nie odbierze! Na finał, weszli na estradę wokaliści i muzycy i po jednej zwrotce zaśpiewali symbolicznie ,,Jednego serca". To utwór kończący koncert.

Były bisy i chóralne śpiewy. Po koncercie spotkanie z organizatorami, przedstawicielami mediów polonijnych, sympatykami. Rozmowy i wspomnienia potwierdziły, że czas upłynął, ale nie przemija. Jest zawsze wiele wspólnych wrażeń, niezapomnianych koncertów, płyt i imprez, które łączą pokolenia. Można nieskromnie podsumować - Wiedeń znowu zdobyty!


Z archiwum sopockiego pasjonata
17stycznia minęła 8. już rocznica śmierci Czesława Niemena. Ten nietuzinkowy artysta pozostawił po sobie również liczne sopockie ślady i tropy, po których chciałbym dziś poprowadzić czytelników ,,Riwiery".
Na początku lat 60-tych Czesław Juliusz Wydrzycki (bo artystyczny pseudonim ,,Niemen", pochodzący od nazwy rzeki jego dzieciństwa i dzieciństwa spędzonego na ówczesnych polskich Kresach, przyjął znacznie później) zarabiał na swoje utrzymanie, śpiewając w ,,Żaku", w studenckim kabarecie ,,To tu". W roku 1962 wystąpił - jako solista - w finale I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i wtedy zaczęła się jego przygoda z zespołem ,,Niebiesko-Czarni", z którym występował później w sopockim ,,Non-Stopie".

Żak i Błękitne Pończochy
Pomieszkuje wtedy w... kotłowni klubu ,,Żak", później Tadeusz Chyła przygarnia go do swojej sopockiej pracowni przy ul. Obrońców Westerplatte. Na początku stycznia 1963 roku przenosi się do swojego przyjaciela, jazzowego - muzyka, Helmuta Nadolskiego, z którym dzieli wynajmowany pokój w mieszkaniu przy małej, cichej sopockiej uliczce Chodowieckiego 3. Kwaterę te podnajmował im świeżo upieczony student wyższej Szkoły Muzycznej w Sopocie Zdzisław Miodoński, który grał później w kilku zespołach jazzowych, a w roku 1976 został kierownikiem Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Sopocie. Był też jednym z założycieli Towarzystwa Przyjaciół Sopotu i inicjatorem odbywających się od 30 lat (!) koncertów czwartkowych w Dworku Sierakowskich. W tym sopockim lokum Niemen mieszkał ponad dwa lat, odbywały się też tam liczne muzyczne próby (m.in. z chórkiem ,,Błękitne Pończochy", w którym śpiewała Ada Rusowicz, z którą Niemen przez jakiś czas tworzył parę). Tam właśnie zabrzmiała też po raz pierwszy piosenka ,,Zabawa w ciuciubabkę", która szybko stała się przebojem i tam powstała pierwsza samodzielna kompozycja artysty - piosenka ,,Wiem, że nie wrócisz", do której słowa napisał ,,ojciec chrzestny" polskiego big-beatu i pierwszy menedżer Niemena, Franciszek Walicki, kilka lat temu uhonorowany nagrodą Sopockiej Muzy z okazji 50-lecia polskiego rock'n'rolla. To Walicki był też pomysłodawcą i organizatorem legendarnej sopockiej sceny muzycznej - ,,Non-Stopu", gdzie - w roku 1963 usłyszał jego piosenkę reżyser Andrzej Kondratiuk, kręcący akurat w Sopocie swój film ,,Kobiela na plaży", zrealizowany techniką ukrytej kamery. W ten sposób ,,Wiem, że nie wrócisz" trafiło do tego filmu, jako końcowa ilustracja muzyczna i stało się kolejnym przebojem Niemena.

I stał się Niemen
W roku 1965 występuje po raz pierwszy jako Niemen (pseudonim wymyśliła mu żona Franciszka Walickiego) wraz ,,Niebiesko-Czarnymi" na V Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Operze Leśnej w Sopocie. Rok później opuszcza na stałe Trójmiasto, zakładając w Warszawie własną grupę ,,Akwarele". W roku 1970, kiedy ukazuje się album ,,Niemen Enigmatic", uznany wiele lat później polską płytą rockową wszechczasów, jedną z nagród na sopockim festiwalu przyznano zachwycającą nie tylko oryginalnym głosem, ale urodą (pochodziła z Algierii), młodej piosenkarce, reprezentującej Włochy, Faradzie. Głośno było wtedy o burzliwym romansie Niemena, który podczas pobytu w Sopocie nie odstępował Faridy o krok. Helmut Nadolski wspominał, jak ukrywali się oni wtedy przed wścibskimi dziennikarzami i fanami, zamknięci godzinami w jego sopockim mieszkaniu.
Jerzy Gruza, długoletni reżyser sopockich festiwali, wspomina też nieco ekstrawaganckie, zarówno prywatne, jak i estradowe, stroje Niemena: ,,Zawsze był inny, kolorowy, niecodzienny. Do tego trzeba było niezmiernej odwagi. Kiedy przyszedł do Opery Leśnej z zakochaną w nim do nieprzytomności Faridą, miał na głowie sombrero, którym współtworzył jakiś pozaustrojowy świat. Przy nim nie czuło się PRL-u". Po sopockim festiwalu ta oryginalna para rusza w trasę koncertową po Polsce pod hasłem ,,Niemen przedstawia Faridę". Po burzliwym, krótkotrwałym związku artysta pozostawił piosenkarce kilka utworów, które później wykonywała podczas solowej kariery.

Sopockie gwiazdowanie
Niemen zaś powraca do Opery Leśnej w roku 1974 już jako wielka festiwalowa gwiazda (z własnym nowym zespołem ,,Aerolit"), występując poza konkursem na sopockiej scenie m.in. obok popularnej wtedy grupy ,,Middle of the Road". Kilka dni po zakończeniu festiwalu, 27 sierpnia 1974 roku w sopockim kościele św. Jerzego, ma miejsce niecodzienny koncert. Niemen występuje w nim, jako instrumentalista podczas utrwalania na płytę niecodziennego wydarzenia koncertowego, którego motorem był kontrabasista i długoletni przyjaciel, Helmut Nadolski. Wypełniony po brzegi kościół był świadkiem koncertu muzyki niełatwej, wymagającej skupienia, ale wyjątkowo pięknej, która została utrwalona na czarnej płycie długogrającej ,,Medytacje". Jej bohaterem był Nadolski (teksty, muzyka, kontrabas), a towarzyszyli mu właśnie Niemen, grający na moogu, Andrzej Nowak na organach oraz znany aktor Olgierd Łukaszewicz. Na okładce tej płyty znaleźć też można poetycką refleksję samego Niemena, chyba dość dobrze oddającą charakter jego ,,muzycznej filozofii":
,, Uczmy się - odczuwać głębiej niż rozum praktycznie nakazuje Kochać piękno i odnajdywać je w sobie samych Słuchać muzyki angażując jedynie serca sumienia..."

W roku 1976 znów występuje na festiwalu jako gwiazda z pozakonkursowym recitalem, ale jego nagrane występy telewizja wstrzymuje. Kiedy w roku 1979 po raz kolejny otrzymuje taką propozycję, ku zaskoczeniu wszystkich, odmawia. ,,Jerzy Gruza zaproponował mi występ w Sopocie. Odparłem: - Co, znowu będę gwiazdować? Ponieważ tyle razy mnie zdejmowano z anteny, zgodzę się na występ, jeśli umieścicie mnie w konkursie. Zażartowałem. Minęły dwa tygodnie, zadzwonił Gruza i zaproponował występ w konkursie. Złapałem się za głowę. Miałem jednak kilka piosenek, fajny motyw z telewizyjnego serialu ,,Rodzina Leśniewskich", do którego pisałem muzykę. Pasował do wiersza Jarosława Iwaszkiewicza ,,Nim przyjdzie wiosna". Wygrałem..."
Niemen zdobył wtedy Grand Prix - główną nagrodę sopockiego festiwalu, do której dodatkiem był piękny jacht pełnomorski, zajmujący podczas koncertów honorowe miejsce na scenie Opery Leśnej. Nagroda ta nigdy do artysty jednak nie trafiła i ciekawe skądinąd, co się z nią później stało.

Fruwające marynary dinozaurów Rok później, kiedy w gdańskiej stoczni trwały sierpniowe strajki i rodziła się właśnie ,,Solidarność", Niemen występował na sopockim festiwalu - obok takich gwiazd jak Gloria Gaynor i Petula Clark. Z telewizją poróżnił się jednak na dobre, kiedy dopuściła się haniebnej manipulacji na jego osobie na początku stanu wojennego, emitując odpowiednio zmontowany, archiwalny wywiad z artystą. Ale po reaktywacji sopockiego festiwalu w roku 1984, piosenki Niemena były wciąż obecne na scenie Opery Leśnej, bowiem najczęściej wybierali je zagraniczni uczestnicy konkursu o nagrodę ,,Bursztynowego Słowika". Nagrody te zdobywały ich interpretacje m.in. piosenek ,,Dziwny jest ten świat" czy ,,Jednego serca".

Sam Niemen triumfalnie powrócił na deski sopockiego amfiteatru podczas dwóch pamiętnych koncertów ,,Old Rock Meeting - Czy nas jeszcze pamiętasz?" z 11 i 12 lipca 1986 roku, które zorganizowano z inicjatywy niestrudzonego Franciszka Walickiego, jako hołd dla polskich muzyków, którzy rozpoczęli swoje kariery w latach 60-tych. To było autentyczne ,,Srebrne wesele" polskiego rocka, z nadkompletem na widowni Opery Leśnej, z chóralnym wykonaniem ,,Sto lat!", z fruwającymi marynarkami, z łzami wzruszenia w oczach i ponadpokoleniową integracją. Finałem tych koncertów był samodzielny recital Niemena i wspólne wykonanie z nim przez wszystkich wykonawców jego piosenki ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz" ze zmienionym nieco na te okazję tekstem Walickiego. Wówczas było to na pewno pytanie wyłącznie retoryczne."

Wojciech Fułek 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 13:54
Małgorzata Wydrzycka - Niemen kontra Stowarzyszenie,,Brzmienia"

Co postanowi biegły i sąd w procesie Małgorzata Niemen-Wydrzycka kontra Stowarzyszenie ,,Brzmienia"? Concetta Gangi-Farida o prawie do utworu ,,La musica magica", którego jest autorką słów, a autorem muzyki - Czesław Niemen: ,,To była umowa serca" (10 listopada 2011). Małgorzata Niemen - Wydrzycka: ,,Nie wyraziłam zgody na wykorzystanie »La musica magica« podczas koncertu w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009, przekazałam to telefonicznie panu Krzysztofowi Wodniczakowi, a on przerwał rozmowę" (26 stycznia 2012).

Krzysztof Wodniczak: ,,Czy miałem wskoczyć na scenę, wyrwać mikrofon i zabronić Faridzie, aby nie wykonywała tego utworu?," (26 stycznia 2012).
Prawo cywilne w Polsce i we Włoszech nie zna ,,umowy serca". Sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu Iwona Godlewska 26 stycznia 2012 zdecydowała, że powoła biegłego do wyceny i oceny, w jaki sposób, jakie dobra osób i jakie ich prawa zostały naruszone, stwierdzając wcześniej podczas tej wokandy, że prawo cywilne ani w Polsce, ani we Włoszech nie zna kategorii ,,umowy serca" , na którą powołała się Concetta Gangi - Farida jako świadek podczas poprzedniej rozprawy, w listopadzie. Włoska piosenkarka wówczas ,,umową serca" nazwała i argumentowała swoje prawa do utworu ,,La musica magica". Piosenkę tę stworzyli wspólnie. Niemen skomponował muzykę do tekstu Faridy, a później podarował jej nagranie.

,,La musica magica" na krużgankach sądowych. Utwór ten Farida zaprezentowała na koncercie w Poznaniu w lutym 2009 roku, zorganizowanym w Auli Uniwersyteckiej przez Stowarzyszenie Muzyczne ,,Brzmienia" na 70. urodziny Czesława Niemena. Po tym koncercie Małgorzata Niemen-Wydrzycka, wdowa po zmarłym w 2004 r. Czesławie Niemenie, wystąpiła z pozwem o odszkodowanie 50 tyś. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw autorskich swego męża i o ochronę tych praw - przeciwko prezesowi Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" Krzysztofowi Wodniczakowi. Twierdzi, że nie wyraziła zgody na wykorzystanie i wykonanie tej piosenki podczas tego koncertu, o co prosiła Krzysztofa Wodniczaka w rozmowie telefonicznej, którą on przerwał...

To już piąta wokanda procesu. Sąd w miniony czwartek 26 stycznia br. zapowiedział, że nie będzie przesłuchiwał Luciany Farese, uznając dowód z tego przesłuchania za zbędny. Obie zaś strony procesu, toczącego się już od 24 marca 2011 r., podtrzymały swoje stanowiska. Tym razem zeznawała Małgorzata Niemen-Wydrzycka i Krzysztof Wodniczak. Obecna zaś na sali Concetta Gangi - Farida przysłuchiwała się ich zeznaniom (tłumaczonym z polskiego na włoski przez jej osobistą tłumaczkę), zajmując miejsce w ławie dla publiczności. Rozemocjonowana którąś z wypowiedzi Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej - zareagowała głośno i gestykulując, lecz sędzia Godlewska upomniała ją i zapowiedziała, że może zostać wyproszona z sali za zakłócanie porządku. Włoska piosenkarka przeprosiła sąd i pozostała w sali. Dociekania w sądzie o wiedzy Małgorzaty Niemen-Wydrzyckiej dotyczącej ,,La musica magica" i upubliczniania tego utworu. Sędzia Iwona Godlewska oraz adwokaci obu stron procesu zadali powódce w tym procesie wiele pytań zmierzających do poznania jej wiedzy o faktach upubliczniania ,,La musica magica", m.in. dociekali, czy Małgorzata Niemen-Wydrzycka wie, od kiedy piosenka ta pojawiła się na You Tube, czy za jej zgodą tam się ona pojawiła, jaka była zawartość tego nagrania, kiedy telefonowała do Krzysztofa Wodniczaka, czy wie, że ten utwór był wykonywany w Szczecinie, czy wie, na ilu koncertach w ogóle był wykonywany, czy była na koncercie w Auli UAM, na którym piosenkę tę śpiewała Farida, czy wiadomo jej o udostępnieniu tego utworu przez jej męża Czesława Niemena - Polskiemu Radiu, czy Czesław miał zwyczaj publicznego udostępniania utworów nieskończonych, kiedy dowiedziała się o tym utworze, jakie były okoliczności kontaktu Faridy z Niemenem w sprawie wspólnego tworzenia tej piosenki, gdzie ten utwór był nagrany i czy była świadkiem jego nagrywania przez Czesława Niemena i Faridę oraz ich konsultacji.
Małgorzata Niemen-Wydrzycka generalnie podtrzymała swoje wszystkie dotychczasowe zeznania złożone przez nią podczas przesłuchań w sądzie. A odpowiadając na kolejne pytania sądu, stwierdziła, że ma wiedzę, iż na You Tube ta piosenka jest od 2 lat, że widziała jakąś składankę, dodała: nieudolną (,,to był nieudolny fotomontaż wizualny"), wie o jednym tylko koncercie - w Poznaniu, na którym ten utwór wykonała Farida, ,,Czesław Niemen udostępniał utwór Polskiemu Radiu, gdy go tam zapraszano", ,,nie miał on zwyczaju udostępniać utworu nieskończonego", o ,,La musica magica" dowiedziała się w latach 89., 90., na jej męża wywierano presję, aby skomponował ten utwór, w tej sprawie jednak nigdy się z nim nie kontaktowała Farida, lecz jej menedżerka, a nie chciał być nękany telefonicznie, bo miał swoje twórcze plany, ,,Czesław nie przywiązywał wagi do tego utworu", ,,utwór był nagrany u nas w domu". Stwierdziła też, iż nigdy nie była świadkiem nagrania, gdyż odbywało się ono w innym pomieszczeniu.

Krzysztof Wodniczak: ,,Działałem w imieniu Stowarzyszenia Muzycznego »Brzmienia«". Od Krzysztofa Wodniczaka, który również podtrzymał swoje dotychczasowe zeznania, sąd i adwokaci pragnęli uzyskać rozeznanie w kwestiach ściślej związanych z branżą muzyczną i popularyzacją muzyki, a szczególnie - z utworem ,,La musica magica". Pytania te dotyczyły m.in.: jego roli w koncercie zorganizowanym w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009, podczas którego zaprezentowana została ,,La musica magica", oraz w innych organizowanych koncertach (czy je organizował osobiście). Także zmierzały do uzyskania odpowiedzi o miejscach, gdzie był udostępniony film o tym koncercie, ile razy była odtworzona ,,La musica magica" i gdzie, w tym ile razy na żywo, ile razy wykorzystał ten utwór bez zgody Faridy, jak go otrzymał, czy Czesław Niemen wykonywał ten utwór za życia, jakie stanowisko w sprawie wykonania tego utworu w Auli UAM zajęła Małgorzata Niemen-Wydrzycka... A nawet - dlaczego się zajmuje Czesławem Niemenem.

Krzysztof Wodniczak stwierdził m.in.: ,,od kiedy otrzymałem ten fonogram od Faridy, wiedziałem, że mogę go wykorzystać tylko raz,"La musica magica" z fonogramu, który otrzymał od Faridy (ona przesłała go na adres Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia") był przeznaczony tylko do promocji, to była zapowiedź koncertu i zawierał osobistą adnotację Concetty Gangi - Faridy, że nie można go upowszechniać, był pokazany w swarzędzkiej telewizji internetowej, nie miał zgody powódki na prezentację tego promocyjnego fonogramu. Powiedział, że nie organizował koncertu w Auli UAM w swoim imieniu, lecz jako prezes Stowarzyszenia Muzycznego ,,Brzmienia" i tak też kontaktowała się z nim Farida (niejako menedżerem Niemena), film z tego koncertu był
odtworzony raz - w rocznicę tego koncertu, w spisie utworów do ZAIKS-u zamieścił utwór Niemena i Faridy, ,,La musica magica" pojawiła się na You Tube ok. 2005 r., w sumie ma wiedzę o 8 odtworzeniach tego utworu, po raz pierwszy był prezentowany na koncercie w kwietniu 1990 roku w Cieszynie, na żywo był wykonany l września 1990 roku i w sierpniu 1991 roku, w audycji ,,Lato z radiem", chociaż na to nie ma bezpośredniego dowodu (lustrator muzyczny Michał Rybczyński zmarł 1,5 roku temu, a on mógłby to potwierdzić). Zaakcentował: Ja nie wykorzystałem tego utworu. Ona, Farida, przywiozła ten utwór w przywiezionym przez nią programie. ,,Czy miałem wskoczyć na scenę, wyrwać mikrofon i zakazać Faridzie, aby nie wykonywała tego utworu?". Na pytanie: Dlaczego zajmuje się pan Czesławem Niemenem? - odpowiedział m.in.: ,,Byłaby oracja na całą rodzinę, ale wolałbym uniknąć takich wypowiedzi. To artysta wielki, on wybrał Wodniczaka na menedżera. Byliśmy przyjaciółmi". ,,Farida swoje honorarium z koncertu w Auli Uniwersyteckiej w lutym 2009 przeznaczyła na Izbę Pamięci w Starych Wasiliszkach, zresztą cały ten koncert miał taki cel. Powstała grupa inicjatywna, która ten dom (dom rodzinny Czesława Niemena) ma zagospodarować na muzeum poświęcone pamięci Artysty". ,,A ten koncert to trzy bisy, owacja na stojąco, kilkanaście recenzji. Jeśli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego obejmowało patronatem ten koncert, czy mógłby on mieć niski poziom?!" - mówił z patosem, świadomy wielkiego i entuzjastycznego przyjęcia i tego koncertu, i samej Concetty Gangi - Faridy w Poznaniu.

Ciąg dalszy... Sąd zmierza do ustalenia, w jaki sposób i jakie dobra osób i prawa majątkowe zostały naruszone. Powołuje biegłego z zakresu wyceny praw. Postanowienie odnośnie tezy dowodowej zostanie podjęte na posiedzeniu niejawnym. O ciągu dalszym powiadomi strony...

Stefania Pruszyńska 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 13:58
''NIEMEN WSPOMNIENIE"

Odbył się koncert ''NIEMEN WSPOMNIENIE" Hali Widowiskowej OSRiR przy ulicy Łódzkiej 29 w Kliszu. Czesława Niemena wspominał w roli głównej wybitny polski wokalista jazzowy Marek Bałata ze swoim zespołem oraz z towarzyszeniem Filharmonii Kaliskiej pod dyrekcją Adama Klocka a także Chóru Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Kaliszu pod dyrekcją dr Beaty Szymańskiej. Koncert poprowadził były basista zespołu Akwarele Paweł Brodowski, który oprócz pięknych zapowiedzi utworów opowiadał różne ciekawe anegdoty z życia wielkiego mistrza.

Oprócz znanych utworów takich jak: ,,Dziwny jest ten świat", ,,Wspomnienie", ,,Pod papugami", ,,Obok nas', znalazły się mniej znane kompozycje: ,,Z listu do M", ,,Com uczynił", ,,Elegia śnieżna", ,,Epitafium'. Ogromna wrażliwość, wirtuozeria i świetne, własne interpretacje Bałaty sprawiły, że wszystkie dzieła Niemena odżyły na nowo i uświadomiły nam ponadczasowość i kunszt ich kompozycji. Gościem specjalnym była Natalia Niemen - córka Czesława Niemena. Zaśpiewała kompozycję swojego ojca ,,Począwszy od Kaina", pochodzącą z przedostatniej płyty artysty z 1989 r.. Ze wzruszeniem wyznała, że wykonuje w całości utwór swojego taty po raz pierwszy. Brawurowo wykonała utwór i słychać było duże podobieństwo w głosie. Drugi utwór, jaki wykonała Natalia był jej własnej kompozycji pt: ,,Ja jednak". Niemen przyznała, że piosenka kojarzy jej się smutno, bo napisała ją w czasie, kiedy jej ojciec odchodził. Zadedykowała ją wszystkim, którzy stracili kogoś bliskiego. Zapewne wzruszyła tym wykonaniem niejedną osobę, bo słychać w niej było wielki ból ale i nadzieję. Na zakończenie koncertu zaśpiewali w duecie Marek z Natalią ,,Nim przyjdzie wiosna". Publiczność oklaskiwała bardzo długo artystów. Na bis zaśpiewali powtórnie finałowy duet.
Osobiście zaliczam koncert do bardzo udanych. Pogratulować należy organizatorom i pomysłodawcy całego przedsięwzięcia.

Natalia Janowska 
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 20, 2019, 13:59
Dwa pisma
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 06:44
Świat się nie zatrzymał - GALA 12-13/2008
rozmawia Alina Mrowińska


Chociaż skończyła 50 lat, wciąż jest najbardziej znaną polską modelką. Chociaż jej mąż
Czesław Niemen zmarł cztery lata temu, wciąż jest jego żoną. Ale uczy się żyć bez niego.
Cieszy się, że ma fantastyczne wnuki, fajnego zięcia, mądre córki. Docenia każdą chwilę
radości.
W restauracji, w której się spotykamy, Małgorzata zamawia pierogi. Śmieje się, że zawsze
wprowadzają ją w dobry nastrój. Opowiada, że w tym roku chce wydać felietony męża, które
przez dziesięć lat pisał do muzycznego miesięcznika ,,Tylko Rock". ,,Sam Czesław planował to
zrobić. Chcę, żeby ludzie poznali również, jak pisał. Bardzo dowcipnie opisywał rzeczywistość.
Czasem zahaczał o politykę, ganił nasz show-biznes. Fajnie się to czyta". Chciałaby też
upowszechnić mniej znane utwory męża. ,,Pamiętam, jak Czesław niejednokrotnie ubolewał, że
ludzie znają tylko kilka jego piosenek. Kiedyś byliśmy w kuchni, radio grało, ja się krzątałam,
Czesław czytał gazetę i nagle słyszymy »Obok nas«. Odłożył gazetę i powiedział z ironią: »No
tak, zatrzymałem się w rozwoju w latach 60.«".

GALA: Od śmierci męża minęły cztery lata. Nadal trudno pani o tym mówić. Czas nie goi ran?
MAŁGORZATA NIEMEN: Dzisiaj wiem, że czas łagodzi rany, ale ich nie goi. Uczy, żeby żyć
dalej, funkcjonować i tyle. Ostatnio kontaktuję się listownie z fanką Czesława, dziś już
emerytowaną nauczycielką z Opola. Niedawno też odszedł jej mąż. Napisała do mnie piękny list.
To, czego ja nie potrafiłam wyrazić, a czułam po śmierci Czesława, ona ujęła w jednym trafnym
zdaniu: ,,On zmarł, a czas się nie zatrzymał". Na ulicy samochody dalej jeździły, młodzi ludzie
się całowali, w telewizji ktoś robił głupie miny. A stało się przecież coś nieodwracalnego.
Chciało się krzyknąć: Ludzie, zatrzymajcie się, stańcie, mój mąż odszedł. Ale świat nie
przystanął.

GALA: Poznaliście się jesienią 1973 roku. Powiedziała pani: ,,Poczułam, że coś się między nami
zdarzyło".
MAŁGORZATA NIEMEN: Pierwszy raz zobaczyłam Czesława w Wytwórni Filmów
Fabularnych na Chełmskiej. Robił tam muzykę do filmu Janusza Kondratiuka ,,Dziewczyny do
wzięcia". Mijaliśmy się. Zaintrygował mnie, ale się nie obejrzałam. Nie chciałam mu dać
powodu do satysfakcji, że jakaś małolata ogląda się za artystą. Czesław potem mi powiedział, że
wtedy przystanął i patrzył za mną. Miał nadzieję, że się odwrócę. Po jakimś czasie z
projektantką Grażyną Haase i koleżankami poszłyśmy po pokazie do ,,Remontu". On też tam
był. Grażyna nas poznała. Zaczęliśmy rozmawiać, tańczyć i tak już zostało.

GALA: Jaki był państwa dom?
MAŁGORZATA NIEMEN: Zwyczajny. Dzieci, koty, obowiązki, nieporządek... Gotowałam,
odprowadzałam dziewczynki do szkoły. Wydawało mi się, że pokazy mody muszą się kiedyś
skończyć i powinnam mieć poważny zawód. Czas mijał, córki rosły, a propozycje pokazów i
zdjęć ciągle były. Myślałam: Jeszcze ten jeden raz i koniec. To ,,jeszcze" trwa do dziś i cały czas
jestem gospodynią domową. Dom był najważniejszy, pielęgnowaliśmy to. Dziś ciągle trudno mi
o tym mówić.

GALA: Czym się różniliście?
MAŁGORZATA NIEMEN: Czesław nigdy nie wszedł w blichtr show-biznesu. Uważał to za
stratę czasu. Ja też nie byłam i nadal nie jestem bywalczynią, ale czasem lubiłam gdzieś pójść,
poznać nowych ludzi, popatrzeć na dobre pokazy mody. Co jeszcze? On lubił stare, ciemne
meble. Zachwycało go dobre rzemiosło, piękna rzeźba. Ja natomiast wolałam meble prostsze,
jasne i takie, które się nie kiwają, nie trzeszczą, na których można śmiało usiąść, bez obawy, że
coś się zniszczy.

GALA: Co jest w życiu ważne?
MAŁGORZATA NIEMEN: Na pewno miłość. Do mężczyzny, rodziny, przyjaciółki,
zwierzęcia. To, żeby drugiemu człowiekowi nie robić krzywdy. Czasami bardzo się staramy i nie
udaje się. Może samo staranie się, żeby być dobrym, już jest osiągnięciem? Po pięćdziesiątce
zaczyna się inaczej patrzeć na swoje życie. Dociera do nas, że nawet to, że oddychamy, jest
skarbem. Cieszę się, że chodzę, patrzę, słyszę, jakby banalnie to nie brzmiało. Ostatnio
zauważyłam, że wysyłając kartki świąteczne, zaczęłam do: ,,Zdrowia, szczęścia, pomyślności"
dopisywać: ,,I życzliwych ludzi na drodze". Przez te cztery lata sporo się nauczyłam o naturze
ludzkiej.

GALA: Jest pani osobą wierzącą?
MAŁGORZATA NIEMEN: Coraz częściej myślę, że nie. Kiedyś mówiłam: Większość wierzy,
to coś w tym musi być. Ludziom, którzy wierzą, na pewno jest łatwiej, mają się gdzie zwrócić.
Mogą powiedzieć: Tak widać miało być, Bóg tak chciał. Nie wierzę, że Bóg tak chciał.

GALA: Dlatego lubi pani ciszę.
MAŁGORZATA NIEMEN: Wtedy łatwiej zdystansować się, przemyśleć, czy jest sens dalej się
czymś zagryzać, czy mam na to wpływ. Czasem lubię też muzykę, taniec, plotki, imprezy z
koleżankami. Ale na co dzień dobrze się czuję sama z sobą.

GALA: I co pani wtedy robi?
MAŁGORZATA NIEMEN: Leniuchuję, czytam. Nawet prawo autorskie mnie wciąga. Ostatnio
dotykałam spraw, z którymi wcześniej miał do czynienia Czesław. Pomyślałam, że nie mogę aż
tak mocno wszystkiego przeżywać, bo to będzie ze szkodą dla mnie i rodziny. Muszę siebie
oczyszczać z różnych pokładów emocji.

GALA: Co panią cieszy w życiu?
MAŁGORZATA NIEMEN: Że siedzę teraz z panią w pięknym miejscu, zajadamy pyszności.
Cieszy mnie, że mam fantastyczne wnuki, fajnego zięcia, że moje córki są mądrymi kobietami,
rodzice jeszcze nie potrzebują mojej pomocy, a wręcz odwrotnie, mnie podtrzymują na duchu.
Lubię cieszyć się chwilą. Kiedyś zdzwoniłyśmy się rano z koleżanką, rozmawiamy, w pewnym
momencie pytam: ,,Co teraz robisz?". A ona: ,,Piję kawę i siedzę na tarasie". Powiedziała to z
taką rozkoszą. Też piłam kawę, popatrzyłam przez okno i ta chwila była taka kojąca. Nie lubię
rano pośpiechu. Muszę najpierw wypić kawę, a dopiero potem odbieram telefony. Lubię
delektować się powolnym wchodzeniem w dzień.

GALA: Lubi pani jeździć autobusem i patrzeć na ludzi.
MAŁGORZATA NIEMEN: Czasami po powrocie do domu napiszę jakiś tekst. Pamiętam
starszą panią, siedziała obok mnie. Zwróciłam uwagę na jej ręce. Takie stare, spracowane,
piękne. Żałowałam, że nie mam aparatu, ale pewnie nie odważyłabym się ją poprosić o zgodę.
Lubię czarno-białe portrety starszych ludzi. W ich oczach jest szczerość, mądrość,
doświadczenie życiowe. Mogę patrzeć i patrzeć na te ich zmarszczki, oczy, wyraz twarzy.

GALA: Łatwo godzi się pani z przemijaniem?
MAŁGORZATA NIEMEN: Nie zaciskam zębów i nie zmagam się z czymś, na co nie mam
wpływu. Zawsze miałam świadomość, że nie będę wiecznie wyglądać jak pupcia mojego wnuka.
Czasami zastanawiam się nad zabiegami kosmetycznymi. Myślę, że jeżeli to kobietom pomaga,
to w porządku, niech robią. Ale walka z czasem też jest do jakiegoś punktu, do końca się nie da.
Chyba pozostaje się pogodzić.

GALA: Pięknej kobiecie trudniej jest się starzeć?
MAŁGORZATA NIEMEN: Dla żadnej nie jest to łatwe. Tylko że piękną bardziej widać. Czy to
będzie pani na poczcie, czy Demi Moore, każdą tak samo to boli.

GALA: Starość zawsze panią fascynowała. Kiedy miała pani dwadzieścia kilka lat, kupiła pani
książkę o geriatrii.
MAŁGORZATA NIEMEN: To był jakiś rodzaj przystosowywania się do przemijania. Już
wtedy myślałam: Nie będziesz całe życie osiemnastką. Gala: To dosyć dziwne. M.N.: Sama
jestem zdziwiona. Mam tę książkę do dziś. Może jakiś wpływ miało to, że mama była
pielęgniarką? Napatrzyła się na wiele ludzkich dramatów. Lubiłam z nią rozmawiać o życiu, o
tym, co jest najważniejsze. Mam mądrą mamę.

GALA: Mówi pani, że wspomina dzieciństwo jako coś słonecznego.
MAŁGORZATA NIEMEN: Cudowne były zajęcia plastyczne w moim przedszkolu w Olsztynie
i okolice mojego bloku. Teraz stoją już tam nowe domy, ale kiedy byłam mała, rosły drzewa.
Wdrapywaliśmy się na jabłonkę, siadałyśmy z koleżankami na kocach i szyłyśmy ubranka dla
lalek. Bawiliśmy się w Indian, kowbojów.

GALA: Jeszcze w podstawówce zaczęła pani zapisywać złote myśli.
MAŁGORZATA NIEMEN: Wypisywałam z książek cytaty, żeby potem nie szukać, tylko
zawsze mieć ulubione fragmenty pod ręką. W ,,Przekroju" były różne mądre myśli znanych
ludzi. Usilnie szukałam wskazówek, drogowskazów, podpowiedzi, jak żyć. Z czasem przestałam
notować, zaglądać do tych zeszytów. Kiedyś pomyślałam: Dlaczego już nic nie notuję? Aha, bo
już jestem taka mądra. W jakimś momencie ma się tyle własnych życiowych doświadczeń, że
mądrości wielkich ludzi ma się w małym palcu. Dawno niczego nie notowałam.

GALA: Pamięta pani ulubione cytaty?
MAŁGORZATA NIEMEN: Bardzo mi się podoba powiedzenie: Lepiej zapytać raz i wstydzić
się raz, niż nie zapytać i wstydzić się całe życie. Ktoś niezwykle elokwentny z nami rozmawia i
co chwila pada jakieś mądre słowo. A my wstydzimy się przyznać, że nie rozumiemy i zapytać:
Przepraszam, co to znaczy? Ja zawsze pytam, to przecież nie jest żadną ujmą. Nie musimy na
wszystkim się znać. Jeszcze lubiłam: Cierpliwość drąży skałę. Genialne. Żeby w pewnych
sprawach zanadto się nie spieszyć, bo cierpliwością też można dużo zyskać.

GALA: Anna Dymna powiedziała mi, że przez całe życie kolekcjonuje piękne chwile. Nazywa
je swoim skarbcem. Gdy jest jej źle, zamyka oczy i przypomina sobie jedną z nich.
MAŁGORZATA NIEMEN: Ja sięgam w piękne zakątki, kiedy jest mi dobrze. Gdy jest mi źle,
to jest mi źle. Ktoś mnie zranił, był nieelegancki, nietaktowny i dopóki ta cała mgławica się nie
rozwieje, nie potrafi ę uciec w ładne wspomnienia.

GALA: Z kolei pani powiedziała kiedyś: Nie mogę się nadziwić, że tyle dobrego spotkało mnie
w życiu. Dziś powtórzyłaby to pani?
MAŁGORZATA NIEMEN: Na pewno tak. Ważne jest, żeby od czasu do czasu wrócić do
punktu, z którego się wychodziło. Gdzie byłam, gdy miałam 20 lat, a gdzie jestem teraz. Zrobić
prosty rachunek życia. Ja kochałam i byłam kochana. Miałam szczęście do ciekawych wydarzeń,
interesujących ludzi, mam wspaniałych rodziców. Mnóstwo im zawdzięczam.

GALA: Jacy są pani rodzice?
MAŁGORZATA NIEMEN: Są dynamitami. Chciałabym mieć jedną setną energii mamy. Mam
nadzieję, że trochę wzięłam z jej żywotności, pogody ducha, dzielności. Jesteśmy podobne w
powściągliwości. Obie nie lubimy obarczać sobą świata. Tata jest bardzo usportowiony. Kiedyś
sędziował mecze koszykówki, siatkówki. Po nim lubię dużo chodzić, ruszać się. Może dlatego
nie mam samochodu? Chociaż pewnie też z innych powodów. Czasem się zamyślam, zagapiam.
Mogłabym być niebezpieczna na drodze.

GALA: Córki są pani przyjaciółkami?
MAŁGORZATA NIEMEN: Kiedy były małe, nie byłam mamą kumpelką. To przyszło później,
kiedy mogłyśmy razem iść potańczyć, na koncert. Córki wiedzą, że ze wszystkim mogą do mnie
przyjść. Podoba mi się, że mają świetny kontakt z babcią. Czasami mówią jej więcej niż mnie.

GALA: A wnuki? Pięknie pani powiedziała, że jak się rodzi dziecko, bezkrytycznie wierzy pani
w Boga.
MAŁGORZATA NIEMEN: Nawet bardziej to odczułam przy wnukach niż moich
dziewczynkach. Nie było człowieka i nagle jest... Takie małe źrebiątko, pulsują żyłki, krew wie,
w którą stronę ma płynąć, za chwilę zacznie mówić. Cud niepojęty, boskie wydarzenie.

GALA: Wnuki mówią do pani ,,babciu"?
MAŁGORZATA NIEMEN: Jestem ,,baba Gosia", jest jeszcze ,,baba Mira", mama zięcia.
Chłopcy mieszkają w Poznaniu, ale prawie cały styczeń spędzili u mnie. Na początku byłam w
euforii, potem zaczynałam mieć dość (śmiech). Odkąd wyjechali, tęsknię i z uśmiechem
wspominam ich zabawne zachowania. Fajne chłopaki. Choć testosteron chyba działa od
początku. Wystarczy, że Bronek chwyci ołówek, już wywija, krzyczy, że jest rycerzem. Mimo że
córka z zięciem dbają, żeby nie oglądali nawet kreskówek, w których są czołgi i wybuchy.
Cieszę się, że Bronek ma dobry słuch. Młodszy Wincenty zabawnie tańczy.

GALA: Kiedyś pani malowała w sposób, który nazywała pani rozlewaniem kolorowych plam.
Jaki kolor ma teraz pani życie?
MAŁGORZATA NIEMEN: Beżowy. I gdzieś już przemazuje się róż. Jeszcze do niedawna
byłam jak w smogu. Szaro, ciemno, buro. Gdy byłam na spotkaniu, niby rozmawiałam,
uśmiechałam się do ludzi, ale wiedziałam, że jest nas dwie. Ta podwójność już zawsze będzie mi
towarzyszyć.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 07:08
2008-15 VIVA ,,Bo Czesław mówił"
Wywiad z Małgorzatą Niemen prowadzi
MONIKA KOTOWSKA

- "Jagody szaleju" Niemena? Nie znam.
Świetnie. Pozna pani. To pastisz. Czesław nie był pompatyczny, jak wielu się zdaje. Miał świetne
poczucie humoru. Pamiętam, parę lat temu siedzieliśmy w kuchni, kiedy naszą ulicą szedł
sprzedawca jagód i wołał: ,,Ja-go-dy, ja-go-dy, ja-go-dy, ja-". I tak na okrągło. Czesława
wielokrotnie inspirowało to, wobec czego inni przechodzą obojętnie. Wtedy napisał ,,Jagody
szaleju".

- I zmieściły się na ,,Spiżowym krzyku", płycie, którą Pani złożyła z utworów bliskich swojemu
sercu. Myśli Pani, że bliskich równie mocno sercom fanów?

Pewna grupa fanów męża ma odmienne zdanie na temat tego, co powinnam robić. Co w jakiej
kolejności wydawać. Rzecz ciekawa, tym osobom wydaje się, że są wyspą na oceanie, a wokół nie
ma innych ludzi. Trafnie w ubiegłorocznej ,,Machinie" powiedziała Agnieszka Chylińska, że są fani
i fanatycy. Ci ostatni mają postawę roszczeniową, wszystko wiedzą najlepiej, chcą mieć wpływ na
to: ,,kiedy masz wydawać płyty, jak masz się ubierać i co mówić w wywiadach". Teraz te pretensje
przeniosły się na spadkobierców Niemena. A wracając do ,,Spiżowego krzyku" wydanego przez
Polskie Nagrania, jest to płyta z kluczem. Szanowni Państwo, choćbyście nie wiem jak mocno ją
ściskali, nie wyciśniecie z niej ,,Dziwnego świata", ,,Snu o Warszawie" ani ,,Wspomnienia"... to
płyta żony, gospodyni domowej i eksmodelki (śmiech).

- Kobiety, z którą przeżył 30 lat. Fanki wypisywały każdego dnia w jego windzie: ,,Kochani
Niemena". Tyle dziewczyn go otaczało, wybrał Panią.

Czy czułam satysfakcję? Nie, choć zdawałam sobie sprawę, że Czesław jest wyjątkowym
człowiekiem. I miałam świadomość, że podoba się kobietom. Kiedy się poznaliśmy, miał forda
mustanga i czasem, gdy przejeżdżaliśmy koło jego domu, mijaliśmy ławeczkę, na której dzień w
dzień siedziała jedna lub dwie dziewczyny. Siedziały tak i patrzyły w jego okna. Tamtego miejsca
dziś już nie ma. Zamiast ławeczki i kiosku z gazetami stoi nowoczesny budynek. Ale mam zdjęcie
tamtego skwerku sprzed lat.

- Niemen miał w sobie jakiś magnetyzm.
Był z innego wymiaru. Nie ma już takich mężczyzn. Kiedy byłam zeźlona na kogoś, obejmował
mnie i mówił: ,,Popatrz w gwiazdy". Najpierw się jeżyłam, obruszałam, ale za chwilę
przyznawałam mu rację. Lepiej spojrzeć w niebo, zamiast się spalać. To jego ,,kosmiczne"
spojrzenie bardzo mi pomagało. Wiedziałam, że jako gospodyni powinnam dbać o dom i czasem
użalałam się: ,,No zobacz, dopiero co odkurzałam, a tu znów wszystko od nowa". A on na to ze
spokojem: ,,Kosmos cały kurzy". Nie przejmował się mniej ważnymi sprawami. Z czasem drogą
osmozy i na mnie przeszło to zdystansowanie (śmiech).

- Sam wiedział dobrze, czego chce?
Czasem pokazywał mi swoje nowe kompozycje i pytał, co myślę. Wolę rozwiązania
minimalistyczne, Czesław odwrotnie - ornamenty, ozdobniki, zagęszczał aranżacje. ,,Strasznie dużo
się tu dzieje", mówiłam. A on lekko uśmiechał się i przekornie odpowiadał: ,,Tak, co powiesz?".
Ale jeśli pisał wiersz czy felieton, byłam pierwszą recenzentką, brał pod uwagę moje sugestie. To
niesamowite, ale nie uczył się w szkole polskiego. Urodził się w Starych Wasiliszkach, małej
polskiej wsi, która po 1939 roku znalazła się poza naszymi granicami. W szkole uczono języka
rosyjskiego, ale w domu mówiło się po polsku. Z drugą repatriacją rodzina Wydrzyckich wyjechała
do Polski. Stało się tak za namową Czesława, któremu groziła służba w sowieckiej armii.

- Mocna osobowość, wpłynął na Panią? Będąc modelką trudno nie poddać się fascynacji
modzie. Pani się udawało. To jego zasługa?
Pamiętam, kiedyś kupiłam sukienkę i mówię do męża: ,,Zobacz, to teraz modne". A on: ,,No to co,
że modne". Dla niego nie był to wyznacznik, że skoro zgodne z trendami, to dobre. Czesław miał
taki własny radar, jak chodzi o garderobę, był może kontrowersyjny, ale pozostawał sobą.

- Mąż coś kiedyś Pani w życiu narzucił?
Mieliśmy różne zdania, jeśli chodzi o szkołę dzieci. Wolałam, żeby dziewczynki poszły do
zwykłej podstawówki. ,,Bo spokojne dzieciństwo", argumentowałam. Czesław uważał, że powinny
uczyć się gry na instrumentach, a mając warsztat muzyczny, kiedyś same zdecydują, w jakim
kierunku pójść.

- Wspierał córki, pomagał dziewczynkom w nauce?
Kiedyś poprosiłam Czesława, żeby którejś z dziewczynek pomógł przebrnąć przez ćwiczenia na
fortepianie i tu okazało się, że raczej nie ma talentów pedagogicznych. Ze swobodą pokazywał, jak
to trzeba zagrać, ale nie umiał tego dzieciom przekazać.

- To on miał zawsze w domu decydujący głos? Czy spieraliście się o życie?
Czesław był człowiekiem dobrodusznym, ale niewątpliwie to on był w naszej rodzinie wodzirejem.
Wszystko mu podlegało, o wiele spraw go pytałam. Kłótnie? Oczywiście bywały różnice zdań.
Zdarzało się, że dzień czy dwa były tak zwane ciche. Ale potem albo ja zaczynałam się łasić, albo
Czesław obejmował mnie i wszystko szło w niepamięć. Między nami było 16 lat różnicy. Bardzo
imponował mi swoim postrzeganiem świata. Właściwie wszystko, co Czesław mówił, robił,
przyjmowałam bezkrytycznie, jako to najlepsze, najmądrzejsze, najwłaściwsze. Ktoś pięknie
powiedział, że życie z nim było jak uniwersytet. Myślał o tym, co Czesław śpiewał na koncertach.
Ale dla mnie rzeczywiście tak było. Bo nie przyjmował czyichś sądów za własne, a ja uczyłam się
od niego.

- Jak Pani sobie radzi z tym, by odnaleźć się teraz na nowo?
Staram się żyć normalnie. Ja jedna wiem, jak się czuję. Tych, co milczeli, gdy Czesław odszedł,
rozumiem. Sama chciałam niedawno dzwonić do znajomej, wesprzeć, coś powiedzieć. Ale nie
podniosłam słuchawki. Nie ma takich słów. A ja? Raz sobie radzę, raz trochę mniej. Jem, staram się
wyspać, ruszać się. Luksusem jest spokój. Takie chwile tylko ,,moje". Nigdy nie lubiłam
podróżować. Od dziecka mam problemy lokomocyjne. A teraz świadomie pielęgnuję swoje

- Nie musi Pani wstawać rano do pracy, ale wstaje.
Nie muszę, ale odkąd zajmuję się sprawami Czesława, mój plan dnia się zmienił. Sporo czasu
spędzam przy komputerze. Córka nauczyła mnie jego obsługi. To dla mnie wielki przełom,
ponieważ jestem zupełnym antytalentem technicznym. Kiedyś Czesław próbował wprowadzić mnie
w zawiłości grafiki komputerowej. Pokazywał, jak to jednym ruchem można rysować niby
ołówkiem, grubym pędzlem, robić pastelową fakturę. Jednak byłam oporna. Bo w malowaniu lubię
się pobrudzić, czuć zapach farb. I tak się skończyło na jednej lekcji.

- Malowania Pani brakuje?
Brakuje mi rodzaju beztroski związanej z malowaniem. Takiej wręcz naiwnej radości z położenia
plamy. Może jeszcze przyjdzie jakaś wena, ale do tego potrzebny jest spokój. Na razie mam myśli
zaprzątnięte innymi sprawami.

- Ma Pani tyle kwiatów w ogrodzie, to też sztuka, gdy rośnie.
Kwiaty to zasługa mojej mamy i córki. Mają rękę do roślin. Dla Czesława zieleń przy domu też
była ważna. Wychowywał się przecież wśród pól i łąk. Jemu też rosło. Kilka lat temu w naszym
ogródkowym kompoście zakiełkowała wielka pestka awokado. Czesław posadził ją w donicy,
hołubił i podlewał, aż wyrosło delikatne drzewko. Rośnie do dziś.

- Potrafi Pani poprosić o pomoc?
Gdyby okoliczności mnie do tego zmusiły - na pewno tak. Jednak nie lubię zaprzątać sobą innych.
Próbuję w miarę możliwości radzić sobie sama. Hmm, może to uciekanie od zobowiązań?

- Ma Pani przyjaciółki? Ich prosić o nic nie trzeba.
Ewcia Wajnert, Lidka Popiel, Bogna Sworowska, Madzia Siemińska. Tak się trzymamy, trzymamy
się w pamięci. Czasem nie gadamy ze sobą pół roku. Zastanawiałam się, na czym więc ta bliskość
polega. Może podobne poczucie humoru, estetyka? Lidka fotografuje, Ewcia jest utalentowaną
artystycznie osobą. Kiedy się spotykamy, rozmawiamy o kolorowych sprawach, choć nie tylko. Już
samo to, że one są, bardzo mnie krzepi.

- Są twarze, którym czas nie robi krzywdy. Pani ma taką twarz.
W prasie często robią mi liftingi komputerem. Wtedy gromy ślę,bo jeśli w wywiadzie mówię, że
jestem babcią, nie mogę mieć twarzy ponaciąganej jak dziewczynka. Kiedy ktoś pyta mnie o dietę,
odpowiadam: Dobrze robi dieta ,,newsowa". I podaję jako przykład 95-letniego dziadka mojego
zięcia. Wincenty mieszka w lesie, hoduje pszczółki, włosy ma gdzieniegdzie przyprószone siwizną,
jest w dobrej kondycji. Jego głowy nie bombardują od rana informacje, który polityk zrobił szpagat
i gdzie wybuchła bomba. Budzę się i nie włączam telewizji.

- Dużo Pani myśli?
Bywa. Czasami mam skłonność do czarnowidztwa, ale staram się to od siebie odsuwać. Dużo
myślę o dzieciach, lubię towarzystwo wnuków. Ich naiwność, świeżość, spontaniczność. Dużo się
od nich uczę. Próbuję od nowa wyzwolić w sobie optymizm i czułość do świata.

Rozmawiała MONIKA KOTOWSKA
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 07:35
PARTY - Dziwny świat Niemena
Nr 5: 9 marca 2009

W jego życiu najważniejsze były rodzina i muzyka. Stronił od fleszy,nie wywoływał skandali.
Zarzucano mu,że gra za ambitnie, tymczasem Czesław Niemen pięć lat po śmierci nadal nie
ma sobie równych.

Jedni zachwycali się jego talentem i głosem, nazywając go wirtuozem ludzkich serc, inni
twierdzili, że jest dziwakiem, który - zamiast śpiewać - krzyczy. Choć Czesław Niemen budził
kontrowersje, dziś - pięć lat po śmierci - jest uznawany za artystę wszech czasów. ,,Dziwny jest ten
świat" wygrał ostatnio plebiscyt TVN Style na niezapomnianą polską piosenkę, pokonując takie
nieśmiertelne szlagiery jak ,,Małgośka" Maryli Rodowicz i ,,Autobiografia" Perfectu. Na dodatek
piosenki Niemena włączają do swoich repertuarów coraz to młodsze gwiazdy. Jego geniusz ciągle
nie ma sobie równych. Dlaczego? ,,Swoim śpiewem Czesław po prostu czynił cuda", powiedział w
jednym z wywiadów Daniel Olbrychski. I trudno nie przyznać mu racji.

Wspomnienie
Czesław Wydrzycki od dziecka marzył, by zostać muzykiem. Urodził się siedem miesięcy przed
wybuchem wojny we wsi Wasiliszki Stare koło Nowogródka. Później, już jako Czesław Niemen,
wspominał, że w rodzinnych stronach częściej słyszał śpiew niż rozmowę. Jako młody chłopak był
wstydliwy i zamknięty w sobie. Uciekał w muzykę. Kiedy grał na gitarze, pianinie, akordeonie, a
nawet grzebieniu, świat przestawał dla niego istnieć. Na jednym z przedstawień szkolnych
zaśpiewał tak pięknie, że kobiety obecne na sali... popłakały się ze wzruszenia. Kiedy jako 19-latek
został z rodziną repatriowany do Polski, nie zrezygnował z muzyki. Uczył się w szkole muzycznej
w Gdańsku, w klasie fagotu. ,,Marzyła mi się kariera muzyka w orkiestrze symfonicznej. Ale po
śmierci ojca (Niemen miał wtedy 21 lat - przyp. red.) musiałem myśleć nie o nauce, lecz o
zarobieniu na utrzymanie swoje i matki", wspominał. Rzuca szkołę i zaczyna zarabiać, m.in.
występując w kabarecie To Tu i śpiewając latynoamerykańskie samby w studenckich klubach.
Podoba się. Wysoki, dobrze zbudowany, modny wąsik. No i ten głos...
W 1962 roku 23-letni Czesław wygrywa Ogólnopolski Festiwal Młodych Talentów w Szczecinie i
dołącza do zespołu Niebiesko-Czarni. Zamiast portugalskich czy hiszpańskich piosenek zaczyna
śpiewać angielskie standardy. Kiedy zespół jedzie na występy do Francji, żona Franciszka
Walickiego, kierownika grupy, stwierdza: ,,I trzeba coś zrobić z twoim nazwiskiem, Czesiu.
Francuzi go nie wymówią. Znad Niemna pochodzisz, to może Niemen?". Czesław tak się zżywa ze
swoim pseudonimem, że później robi z niego swoje oficjalne nazwisko.
W ciągu kilku lat Niemen, okrzyknięty prekursorem bigbitu, staje się rozpoznawany w całej
Polsce. Na jego występy z Niebiesko-Czarnymi walą tłumy. Jednak prywatnie nie jest szczęśliwy,
bo właśnie rozpada się jego pierwsze małżeństwo ze szkolną miłością - pielęgniarką Marią
Klauzunik. Niemen obiecuje, że nigdy nie będzie mówił ani o niej, ani o ich córce Misi. Ta ostatnia
ma dziś 49 lat.

Sukces
Coraz większa popularność dała Niemenowi pewność: trzeba postawić na karierę solową. Założył
grupę Akwarele. Kiedy w 1967 roku na festiwalu w Opolu przejmująco zaśpiewał ,,Dziwny jest ten
świat", nikt nie miał wątpliwości, że właśnie narodził się nowy idol, gwiazda, jakiej jeszcze w
Polsce nie było. ,,Wiedziałem, że trzeba wyjść z jakimś mocnym pomysłem. Wymyśliłem sobie
strój od Sasa do łasa. Czyli: spodnie w kwiatki, marynarkę w paski, do tego jakąś apaszkę - można
powiedzieć, że idiotyczny (...) A już ten krzyk na estradzie w moim songu? To była totalna
herezja!", wspominał.
,,Dziwny jest ten świat" stał się hymnem pokolenia młodzieży lat 60. Niemen był na ustach
wszystkich. Jedni mówili o nim, że jest ekscentrykiem i dziwakiem, inni widzieli w nim twórczego
indywidualistę. Rok później odebrał pierwszą w historii polskiej fonografii Złotą Płytę za swój
debiutancki krążek. Koncertował, komponował, nagrywał. Stał się zjawiskiem, bo proponował
swoim fanom nie muzykę rozrywkową, jak Maryla Rodowicz czy Czerwone Gitary, ale
ambitniejszą, taką, która zmuszała do myślenia. Wykorzystywał teksty Adama Asnyka, Kazimierza
Przerwy-Tetmajera i Cypriana Kamila Norwida. Do dziś na lekcjach języka polskiego nauczyciele,
zamiast czytać wiersze Norwida, puszczają młodzieży niemenowską wersję ,,Bema pamięci
żałobny rapsod".

Coś, co kocham najwięcej
Sława, jaką zdobył w latach 60., jednak mu nie wystarczała. ,,Jako młody człowiek byłem wtedy
na rozdrożu - znałem już smak sukcesu i popularności, ale wciąż poszukiwałem tego
najważniejszego, co każdy człowiek powinien dostrzegać najbardziej, czyli prawdziwej miłości",
wspominał artysta. Jesienią 1973 rokują odnalazł. 34-letni Niemen na korytarzu wytwórni filmowej
na Chełmskiej zobaczył piękną, 18-letnią Małgorzatę. Niedługo potem poznał ją dzięki projektantce
Grażynie Hasse. Stali się nierozłączni. ,,Przyciągało mnie jego wnętrze, jakaś tajemnica", wyznała
w wywiadzie dla magazynu ,,Exklusiv" Małgorzata Niemen. On - popularny artysta, ona
świetnie zapowiadająca się modelka. Dziś wspomina w wywiadach, że czuła się trochę nieswojo,
odwiedzając Czesława w domu koło Ogrodu Saskiego. Winda była cała zapisana wyznaniami
miłosnymi, a na ławeczce przed domem niemal zawsze siedziała jakaś dziewczyna. Nie wystraszyła
się jednak jego popularności. Zamieszkali w 20-metrowym mieszkaniu, potem w domu na
Żoliborzu. Urodziły się córki - Natalia i Eleonora zwana Norą. Małgorzacie, choć robiła karierę
modelki, udało się stworzyć dom pełen ciepła i miłości. To ona dbała o rachunki, zakupy, odrabiała
z dziećmi lekcje. Niemen komponował. Najchętniej spędzali czas właśnie we czwórkę. Nie lubili
blichtru, bardzo rzadko można było ich spotkać na bankietach. Niemen, koncertując poza
Warszawą, nie szedł po koncercie na imprezę, jak to było w zwyczaju, ale wracał szybko do hotelu.
Jak wspomina Dariusz Michalski w książce ,,Czesław Niemen. Czy go jeszcze pamiętasz?": ,,Sam
wielokrotnie plotkarzom rzucał na żer siebie,swój ubiór, swoje opinie, gesty, zachowanie - poza
życiem prywatnym. Najwytrwalszy nawet paparazzo nie mógł znaleźć niczego »na Niemena«. No,
może poza tym, że artysta łysieje, dlatego nosi perukę".

Ten los, zły los
Niemen zawsze wzbudzał emocje i przez to miał także wielu przeciwników. Pierwszy uderzył w
artystę Marek Piwowski, który nakręcił o nim film dokumentalny ,,Sukces". Choć wypowiedzi
artysty wykorzystane w filmie miały być autoryzowane, Niemen obrazu nie widział. Po premierze
artysta uznał, że Piwowski go ośmieszył, pokazując jako dętego bufona. Reżyser go przeprosił.
Niedługo potem wybuchł tzw. skandal radomski. Jedna z lokalnych gazet napisała, że Niemen po
koncercie w Radomiu za kulisami zdjął spodnie i wypiął się na publiczność. Nie było to prawdą, ale
piosenkarz mocno przeżył publikację. W prasie coraz częściej można było przeczytać, że ,,Niemen
się skończył". Oskarżano go o wykorzystywanie polskiej poezji do celów komercyjnych,
plotkowano, że ,,układa" się z władzą. To ostatnie zresztą było całkowicie wyssane z palca, bo
Niemen nawet nie interesował się polityką. Natomiast władza chętnie ,,skorzystała" z Niemena.
Zimą 1981 roku muzyk nagrał dla telewizji program świąteczny. Nie wiedział, że zostanie on
wyemitowany po wprowadzeniu stanu wojennego, a jego pojawienie się na szklanym ekranie
będzie jednoznaczne z poparciem status quo. ,,To była wzorcowa manipulacja. Czesław ciężko to
odchorował", wspomniała w rozmowie z ,,Sukcesem" Małgorzata Niemen.

Postscriptum
Ataki sprawiły, że artysta powoli zaczął się wycofywać z życia publicznego. Fani oczekiwali
,,starego" Niemena, a on nie chciał w kółko śpiewać ,,Pod papugami". Czuł się nierozumiany.
Zaczął szukać nowych inspiracji. Zafascynowała go muzyka elektroniczna, zaczął komponować
muzykę do filmu, teatru, użyczył głosu Chochołowi w ,,Weselu" Wajdy. ,,Był obiektem
niewybrednych ataków, ale właściwie nie ze strony ówczesnych decydentów, tylko właśnie ze
strony twórców i odtwórców, których przewyższał talentem, wyprzedzał wyobraźnią", powiedział
w jednym z wywiadów jego kolega Franciszek Walicki.
Czesław Niemen mówił, że jest ,,człowiekiem niedoskonałym". Był wymagający, szczególnie w
stosunku do siebie. Dlatego trudno mu było uznać swoje utwory za dobre, ciągle je poprawiał,
zmieniał, udoskonalał. Kiedy grzmiał ,,popelina", wiadomo było, że utwór się nie nadaje. Ale
denerwował się rzadko. We wspomnieniach przyjaciół i współpracowników pozostaje zawsze
ciepły i wciąż ,,poszukujący". Czego? Może odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak dziwny jest ten
świat...

MARTA TABIŚ

Wspomnienia Czesława Niemena pochodzą z książki Dariusza Michalskiego ,,Czesław Niemen.
Czy go jeszcze pamiętasz?", wydawnictwo MG.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 08:37
Życie na gorąco - Postać tygodnia
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 08:38
Życie na Gorąco - Ludzie Legendy
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 08:53
2010-1 GALA - Czy mnie jeszcze pamiętasz

Gdziekolwiek się pojawili, zawsze wzbudzali zainteresowanie. On w ostatnich latach życia
zawsze na czarno, z nieodłącznym kapeluszem na głowie. Ona jak bajeczny ptak, łagodna,
uśmiechnięta. Unikali bankietów, hucznych zabaw, taniego rozgłosu. Naturalni, prostolinijni,
serdeczni.


Od pierwszego wejrzenia
Po raz pierwszy zobaczyli się na korytarzu w Wytwórni Filmów Fabularnych przy Chełmskiej w
Warszawie w 1972 roku. Małgosia miała wtedy 17 lat. ,,Zobaczyłem zjawę" - wspominał później
Czesław Niemen. ,,Trochę przesadził, bo byłam w wyciągniętym swetrze i szerokich spodniach,
dzwonowatych" - komentowała po latach wypowiedź męża Małgorzata. Ale sama również
doskonale zapamiętała, jak wtedy wyglądał: ,,Na głowie miał jak zwykle kapelusz i szedł tym
swoim flegmatycznym krokiem. Pamiętam, że serce mi drgnęło, ale nie chciałam dać mu
satysfakcji i nie obejrzałam się". Za to obejrzał się on. Opowiadał: ,,Czekałem, czy się obejrzysz,
czy nie...". Małgosia: ,,W naszych początkach było kilka takich spotkań, kiedy przeszywał nas prąd.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że powinniśmy iść razem". Splot zdarzeń, które
doprowadziły do wymiany spojrzeń na szarym korytarzu, to kolejny dowód na nieuchronność losu,
kiedy jedno zdarzenie pociąga za sobą inne. Wystarczy jeden krok postawiony w innym miejscu,
niż planowaliśmy, a życie potoczy się inaczej. Gdyby Małgorzata wcześniej nie oblała egzaminu do
szkoły plastycznej przy Łazienkowskiej, najprawdopodobniej nigdy nie znalazłaby się w wytwórni
filmowej. Na egzaminie miała wyrzeźbić kosiarza w ruchu i dostała za to czwórkę, ale już z
rysunku - troję, co przeważyło. Żeby nie tracić roku, poszła do liceum dla pracujących, a tam
poznała Zosię, która pracowała jako goniec na Chełmskiej. I to właśnie Zosia powiedziała Małgosi,
że ekipa filmu ,,Wielka miłość Balzaka" również poszukuje gońca...
I tak Małgorzata zatrudniła się w WFF, a w wolnych chwilach statystowała. Również w filmie
Janusza Kondratiuka ,,Dziewczyny do wzięcia", do którego muzykę pisał Niemen. Nic więc
dziwnego, że minęli się na korytarzu. Oboje być może zapomnieliby o tym, gdyby nie kolejny
przypadek. Gdy któregoś dnia Małgosia stalą w bufecie filmowców w kolejce po kawę dla swojego
kierownika, podszedł do niej nieżyjący już operator Stanisław Latałło i poprosił o podejście do
stolika, przy którym siedziało kilka osób, a wśród nich Grażyna Hase. Znana projektantka mody
zwróciła uwagę na nastoletnią piękność i chciała z nią porozmawiać. Któregoś dnia po pokazie
mody Grażyna zaproponowała, by wszystkie poszły do klubu studenckiego Remont. Tam ze swoim
towarzystwem był również Czesław Niemen. Grażyna Hase dokonała oficjalnej prezentacji. To była
miłość od pierwszego wejrzenia. Zaczęli ze sobą tańczyć, rozmawiać. I od tej chwili stali się
nierozłączni.

Mężczyzna po przejściach
Zanim Czesław poznał Małgorzatę, miał już za sobą kilka związków, małżeństwo i dziecko. W
swojej pierwszej miłości, Marii Koluzunikównie, zakochał się jako kilkunastoletni chłopak. Tego
związku nie akceptowały rodziny zakochanych. Czesław był jednak nieugięty. W tajemnicy przed
rodziną w 1958 roku wziął ślub w rodzinnych Wasiliszkach Starych (dzisiejsza Białoruś). Miał
wtedy 19 lat. Później z młodziutką żoną przyjechał do Gdańska. Tu odbył się ślub kościelny młodej
pary. Tu także niebawem na świat przyszła ich córka Maria zwana Misia. Małżeństwo jednak po
roku się rozpadło. Artysta utrzymywał je w tajemnicy. Zwierzył się tylko dziennikarzowi gdańskich
,,Liter", że żona go nie rozumiała, kazała mu przestać śpiewać i brać się do ,,porządnej roboty".
Kolejnymi partnerkami muzyka były piosenkarki: związana z zespołem Niebiesko-Czarni Ada
Rusowicz i przywieziona z półrocznego pobytu we Włoszech Farida, z pochodzenia Algierka.
Artysta próbował ją lansować. W 1970 roku na jeden z koncertów z cyklu ,,Niemen przedstawia
Faridę" przyszedł z dziesięcioletnią córką Marysią. Maria, dziś Gutowska, choć kochała ojca, jako
dziecko się od niego odcinała. ,,Wydrzycka, my pamiętamy, kto jest twoim ojcem..." - mówiono do
niej ostrzegawczym tonem w szkole, co znaczyło: lepiej uważaj! Czesław Niemen nie był
pieszczochem komuny: barwny, utalentowany, śpiewający niezrozumiałą muzykę i w dodatku
niepokorny. Już pierwszymi piosenkami zdobył wielką popularność. W1963 roku jego kompozycja
,,Wiem, że nie wrócisz" odniosła ogromny sukces na koncertach w paryskiej Olimpii. Kolejnym stał
się utwór ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz", który w grudniu 1964 roku z własnym tekstem nagrała
wielka Marlena Dietrich. Pseudonim artystyczny ,,Niemen" przed wyjazdem do Paryża wymyśliła
dla niego żona Franciszka Walickiego, muzyka i przyjaciela Czesława. ,,Jak oni tam będą
wymawiać twoje nazwisko: Wydrzycki?!" - mówił.

Odkąd artysta poznał młodszą od siebie o 16 lat Małgorzatę, wówczas Krzewińską, olsztyniankę z
urodzenia, życie nabrało dla niego innych barw. Spotkał ją po niezbyt udanym włoskim epizodzie,
kiedy podpisał pięcioletni kontrakt z monachijskim oddziałem CBS na nagranie pięciu płyt. Grał
wtedy z nową grupą - zespołem Silesian Blues Band (SBB) Józefa Skrzeka. I nareszcie miał do
kogo wracać! Był zauroczony Małgosią, a ona, kiedy mogła, pojawiała się na jego koncertach, żeby
wpaść na scenę z bukietem kwiatów. Był bardzo skromnym człowiekiem, toteż Małgosia zdziwiła
się, kiedy jadąc po raz pierwszy do niego windą, zobaczyła ściany zapisane wyznaniami miłości,
np.: ,,Czesiek, kocham cię!". Na ławce pod jego domem zawsze siedziały dziewczyny, które
wpatrywały się w okna swojego idola. Kiedy później artysta dostał od szefa wytwórni Columbia
zaproszenie do Nowego Jorku, wydawało się, że światowa kariera stoi przed nim otworem. Miał
przecież wszystko: niebywały talent, nieprawdopodobne możliwości wokalno-instrumentalne,
fantazję. A jednak artysta nie odniósł tam sukcesu. Na przeszkodzie stanął jego upór i
niewiarygodna wprost wierność sobie. Niemen nie chciał wykonywać swoich starych przebojów,
jak ,,Pod papugami" lub ,,Czy mnie jeszcze pamiętasz", wolał nowe, oryginalne brzmienia,
poszukiwania. ,,Bema pamięci żałobny rapsod" dla amerykańskiej publiczności okazał się zbyt
trudny.

Tylko Małgosia
,,Bardzo wtedy tęsknił za Małgosią" - wspominała w telewizyjnym dokumencie Urszula Dudziak.
Dwa lata później, w 1975 roku, muzyk i modelka wzięli ślub. Zamieszkali w jego kawalerce koło
Teatru Wielkiego. Potowe zajmował biały fortepian. ,,Najtrudniej było na początku, gdy w 26-
metrowej kawalerce zamieszkaliśmy wraz z córkami i Czesław musiał pracować w domu. Czasami
miałam wszystkiego dość, ale z drugiej strony, wychodząc za niego za mąż, wiedziałam, co mnie
czeka. Nigdy więc nie padło z mojej strony »Twój żywioł albo ja«" - opowiadała po latach
Małgorzata. W 1980 roku razem z dziewczynkami Natalią i Eleonorą przeprowadzili się do
segmentu na Żoliborzu. Maryla Rodowicz wspominała, że Czesław sam zbudował w nim schody i
remontował dach. Mieli niewielką grupkę serdecznych przyjaciół, z którymi się często spotykali u
dziennikarki Krystyny Tarasiewicz. Przychodzili tam m.in. Magda i Wojciech Klemmowie,
Karolina i Chris Niedenthalowie.
Małgorzata została muzą męża. To dla niej pisał piosenki i projektował okładki swoich płyt,
zachęcając do malowania również żonę. W tej dziedzinie, biorąc pod uwagę fakt, że miała już
własne wystawy, mogła być ekspertem, ale gdy wypowiadała się na temat muzyki, Czesław
grzecznie mówił: ,,Tak uważasz?" i... zostawał przy swoim zdaniu. Artysta początkowo nie był
zachwycony tym, że Małgorzata jest modelką: ,,Bardzo chciał, żebym była w domu. Jak ta
kokoszka w domku gniazdeczko wysiadywała. A mnie cieszyło chodzenie po wybiegu,
aranżowanie ruchu, dobieranie układów do określonych strojów. W końcu Czesław skapitulował" -
mówiła. Dla niego było to niepoważne zajęcie. Ale skoro tego chciała Małgorzata...
,,Na pokazie był raz, może dwa razy. Popatrzył, potem powiedział: »Ładnie wyglądałaś«. I tyle. O
co miał być zazdrosny? Wtedy modelki nie musiały bywać na imprezach, żeby poznawać ludzi,
łapać kontakty. Po pokazie wracało się do domu. Czasem szliśmy całą grupą na wino i plotki, ale
tym się nie przejmował" - opowiadała w jednym z wywiadów. Wszyscy, którzy ich znali,
podkreślają, że byli idealnym małżeństwem, zawsze zgodni w osądach, stojący za sobą murem.
Małgorzata za Czesławem, on za Małgorzatą.

Mijały lata. Po manipulacji, jakiej wobec artysty dopuściła się w stanie wojennym TYP, muzyk
tworzył samotnie w domu. Małgorzata wciąż była najpiękniejszą polską modelką. Córki rosły,
dojrzewały. Obie próbowały sił w muzyce. Dzisiaj Natalia jest żoną Mateusza Otremby, syna
pastora i byłego prezesa fundacji ,,Młodzież dla Chrystusa-Polska". Związała swe życie ze
wspólnotą chrześcijańską Genesis w Poznaniu, która jest zborem Kościoła Chrześcijan Baptystów.
Śpiewa, ale realizuje się także jako mama dwóch synów: Bartka i Wincentego, których Małgosia
kocha nad życie. Eleonora wzięła udział m.in. w nagraniu charytatywnej płyty ,,Moja i Twoja
nadzieja" i w wielu innych projektach muzycznych. Napisała też muzykę do filmu Jana Holoubka
,,Obce ciało", a w 2002 roku wydała elektro-popową płytę. ,,Był wspaniałym ojcem" - mówiła
niedawno w porannym programie TVN- ,,Był osią, wokół której kręcił się nasz dom" - dodała
Małgorzata. W tym roku mija szósta rocznica śmierci Niemena. Jak teraz wygląda życie
Małgorzaty? ,,Moje życie ma teraz kolor brązowy. I gdzieś już przemazuje się róż. Jeszcze do
niedawna byłam jak w smogu. Szaro, ciemno, buro. Gdy byłam na spotkaniu, niby rozmawiałam,
uśmiechałam się do ludzi, ale wiedziałam, że jest nas dwie. Ta podwójność już zawsze będzie mi
towarzyszyć" - mówiła w wywiadzie dla ,,Gali". Jednocześnie jednak w wielu publicznych
wystąpieniach wdowa po jednym z najwybitniejszych polskich artystów powtarza, że trudno jej
nadziwić się, że tyle dobrego spotkało ją w życiu. ,,Kochałam i byłam kochana. Czy można chcieć
czegoś więcej".

Aleksandra Szarłat
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 10:31
2001 V 29 CZAT - zapis

Czesław Niemen
SPOTKANIE 2001 V 29 i 2001 XII 12


Moderator: Za 10 minut rozpoczniemy internetowe spotkanie z Czesławem Niemenem. Nazywam
się Bartek Radniecki i będę moderował to spotkanie. Prosimy o zadawanie pytań.
Moderator: Pora zacząć.
krzycho: Witam panie Czeslawie . Co pan sadzi o opinii ze "rock juz umarl" ?
tommy: Panie Czesławie, czy zgodzi się pan ze smutnym hasłem 'Rock'n'roll is dead'? Czy ta
muzyka rzeczywiscie juz nie powroci?
Czesław Niemen: Ja myślę, że umarł dla tych, dla których nigdy nie żył.
Defekt: Jaki rodzaj muzyki uważa Pan za najszlachetniejszy ?
Czesław Niemen: Trele słowików.
Czak: Co sądzi pan o muzyce wspolczesnej, typu disco polo ?
kefirz: Czy sluchal pan kiedys Hip Hopu
Czesław Niemen: Disco polo uważam za kalectwo. Moim zdaniem najbardziej zabawny Hip Hop
mógłby się okazać w wykonaniu Hanki Bielickiej.
Pszczola: Co Pan sądzi o młodych wykonawcach sięgajacych po Pana utwory (np. K.Kowalska czy
M.Balcar)?
Czesław Niemen: Miło mi, że o mnie pamiętają.
krzycho: Czy planuje pan jakies wystepy w najblizszym czasie ?
Czesław Niemen: Jak na razie jeden koncert, specjalny poświęcony 180 rocznicy urodzin
Cypriana Norwida. Odbędzie się 29 września w Teatrze Polskim w Warszawie.
JohnyBravo: czy sa plany wydawnicze na najblizsze lata
jerseyGIRL: czy będzie nowy album?
Czesław Niemen: Zająłem się wyłącznie realizacją niezrealizowanych planów. Jestem bliski
zakończenia projektu nowej płyty, która ukaże się w październiku.
Robert : Co myślisz o karierze swojej corki w showbusinessie?
krzycho: Czy w pelni akceptuje pan kierunek artysystyczny jaki obrala panska corka ?
krzycho: Czy mozna oczekiwac kiedys na pana duet z natalia (niemen oczywiscie ) ?
Czesław Niemen: Próbowałem ją ukierunkować w stronę muzyki poważnej, ale po skończeniu
liceum muzycznego w klasie altówki nagle zaczęła śpiewać. Uważam, że robi to coraz lepiej.
Obecnie pracuje z zespołem "New Live'm" i za kilka dni ukazuje się ich nowa płyta z udziałem
Natalii.
MAGI: Czy pomaga pan artystycznie rozwijac sie swojej corce?
Czesław Niemen: Nigdy nie narzucałem jej niczego. W tym roku jednak zgłosiła się do mnie
sama z prośbą o nagranie ścieżek wokalnych do wspomnianej płyty z "New Live' m". Było to dla
mnie bardzo bogate doświadczenie, ponieważ Natalia wykazała się bardzo wysokimi
umiejętnościami, jeśli chodzi o technikę wokalną. Niewiele miałem istotnych wskazówek.
spring: Czy Pańska nowa płyta będzie skierowana do odbiorców starszego pokolenia, czy też
spróbuje podbic serca młodych ludzi?
Czesław Niemen: W moim wieku nie można mieć takich zamiarów, jak podbijanie czyichkolwiek
serc. Nigdy specjalnie nie spekulowałem, tym bardziej teraz. Płyta będzie kontynuacją tej sprzed
10 lat "Terra deflorata", ale oczywiście nie zabraknie na niej jeszcze niestosowanych przeze mnie
eksperymentów. Chociaż może tylko mi się tak wydaje.
michał: PANA NAJLEPSZY PRZEBÓJ TO ?
Defekt: Pana ulubiony film to... ?
Czesław Niemen: "What'd I say" Raya Charlesa i "Wesele" Andrzeja Wajdy.
Freebird: pana ulubiona książka to ....?
Czesław Niemen: "Pan Cogito" Zbigniewa Herberta.
kamil: Czy w planach są reedycje płyt nagranych dla niemieckiej filii CBS i czy data wydania
nowego albumu jest pewna czy może się jeszcze zmienić?
Czesław Niemen: Oczywiście takie plany są, natomiast co do pewności dat, nie da się niczego
zapewnić w 100 %, poza tym, że jestem bardzo zdeterminowany.
krzycho: Czy zgodzilby sie Pan zagrac przed jakas duza gwiazda ? Jesli tak to przed kim np. ?
Czesław Niemen: Już drugi rok trwam w postanowieniu zaniechania popisywania się na scenie.
JohnyBravo: NAJPIEKNIEJSZE LATA W PANA ŻYCIU
Czesław Niemen: Paradoksalnie dzieciństwo (choć były to czasy bardzo niebezpieczne -
powojenne) i czas obecny.
j23: Kim chciałby Pan być gdyby nie mógłby Pan zostać muzykiem?
Czesław Niemen: Malarzem
lamella: NAJWIĘKSZ PORAŻKA ŻYCIOWA
Czesław Niemen: Z grubsza wszystko mi się udało, dlatego drobiazgi się nie liczą.
jagoda: Jakie potrawy Pan lubi jeść i co Pan je,czyto jest jakaś dieta, bo wygląda Pan świetnie.
Czy lubi Pan pitrasić?
ela: ela : JAK pAN TO ROBI ,ZE WYGLĄDA TAK ŚWIETNIE
Czesław Niemen: Od 17 lat jestem wegetarianinem. Nie pitraszę. Lubię czasem szklankę
czerwonego wina.
krzycho: Jakie jest Pana ulubione zajecie w wolnych chwilach ?
lamella: CZY UPRAWIA PAN JAKIŚ SPORT ?
Czesław Niemen: W wolnych chwilach zasypiam. Wakacje i zabawy mnie nie interesują. Rano
robię 20 pompek. Niecodziennie i nieregularnie.
Zibi: Czy uważa się Pan za pracoholika?
Czesław Niemen: Raczej stosuje autoterror.
lamella: Czym dla dla Pana jest praca ?
Czesław Niemen: Zachwytem, choć często mozołem.
krzycho: Czy zgadza sie Pan z opinia za cierpienie uszlachetnia ?
Czesław Niemen: Nie każdego, ale wszyscy mamy sposobność zrozumienia bólu innych.
piorek: czym jest autoterror?
Czesław Niemen: Sposobem na pokonanie lenistwa.
krzycho: Kazik Staszewski uwazany jest za jednego z najwybitniejszych naszych artystow ? Co Pan
sadzi o tej opinii i Kaziku ogolnie ?
Czesław Niemen: Jeżeli jest uważany, to pewnie tak jest.
eevona: czyja tworczosc najbardziej pan ceni?
skaty: MA PAN SWOJEGO IDOLA
Czesław Niemen: Nie zanoszę modłów do wybrańców. Kocham sztukę. Osoby fizyczne są według
mnie zawsze tylko pretekstem do uprawiania sztuk
ASIA: WITAM MOJEGO IDOLA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mir: Czy nadal Pan twierdzi że dziwny jest ten świat
gut: Czy naprawdę dziwny jest ten świat?
Czesław Niemen: Tak. Nasz ludzki. Poza tym jest piękny, choć i okrutny.
ASIA: ALE SĄ TEŻ DOBRZY LUDZIE!
Czesław Niemen: I ten świat nie zginie nigdy dzięki nim...
ASIA: TO PRAWDA
zK: jakis ciekawy epizod w Pana twórczości, śmieszne wydarzenie?
Czesław Niemen: Co do śmiesznych wydarzeń, tych w pamięci nie chołubię.
piorek: czy uważa się Pan za Człowieka Spełnionego?
lamella: Czy jest Pan Człowiekiem Spełnionym ?
Czesław Niemen: Stałem się minimalistą i nic już nie uważam.
krzycho: Co wg. Pana jest najważniejsze w życiu ?
Czesław Niemen: Miłość.
piorek: na czym polega Panski minimalizm ?
Czesław Niemen: Na niedążeniu do jakichkolwiek sukcesów.
Leszek: Czy czuje się pan człowiekiem kochanym Panie Czesławie?
NONA: m
Czesław Niemen: Nawet, jeżeli tak jest, trudno mi to pojąć. Najważniejsze, ze sam odczuwam
uczucie miłości.
Moderator: Pora na ostatnie pytanie.
krzycho: Czy takie uwielbienie ze strony fanow jest dla Pana przyjemne czy raczej meczace ?
lamella: POZDROWIENIA OD FANÓW !!!!!!!!!!!!!!!!!
Czesław Niemen: Zawsze miałem kłopoty ze zrozumieniem pojęcia "uwielbienie". Najmilsze jest
zrozumienie przez fanów moich intencji.
Moderator: Dziękujemy wszystkim za udział i pytania. Naszym gościem był Cz.Niemen
SPOTKAANIE - 2001.XII.12
Moderator: Witam. Nazywam się Marta Kacprzycka i będę prowadzić dzisiejsze spotkanie z
Czesławem Niemenem. Zachęcam do nadsyłania pytań do naszego Gościa
Moderator: Nasz Gość jest już nami. Serdecznie witamy i rozpoczynamy spotkanie.
Monika31: proszę nam opowiedzieć o swojej nowej płycie. Przede wszystkim dlaczego tak długo
na nią czekaliśmy?
MARTA: Dlaczego po kilku latach przerwy Czesław Niemen zdecydował się na wydanie nowej
solowej płyty?
Czesław Niemen: Witam. Przez ostatnie 10 lat każda przymiarka wejścia do studia kończyła
się czymś pilniejszym do zrobienia. W rezultacie odkładanie na później spóźniłem się o całą
dekadę. Jednak na początku 2001 roku postanowiłem już nie odkładać realizacji planowanych
nagrań.
messerx: Czy, skoro nowa płyta jest już gotowa i do kupienia w sklepach, jest szansa, ze przyjdzie
teraz kolej na dalsze reedycje? Kiedy płyty zagraniczne? (Ludzie w Polsce ich często nie znają –
można by wydać jak nowe:-))
Czesław Niemen: Zdaję sobie sprawę, że tego też już nie można odkładać na później. Dlatego
po pierwsze: przystępuję do kontynuacji przeniesienia winylowych płyt na format cyfrowy,
projektu, który był przerwany kilka lat temu. Mówię o 12 płytach, które kiedyś były wydane
na winylowych płytach od 1962 do 1980 roku. Ten zbiór nosi tytuł "Niemen od początku". Jak
na razie zremasterowałem 5 płyt. W tej chwili w drodze są 6 i 7.
Yabadaba: Jak można by określić charakter nowej płyty? Jaki jest jej przekaz, nawiązania ?
Czesław Niemen: Kontynuując poprzednią wypowiedź - to jeśli chodzi o płyty wydawane w
kraju. Natomiast trwają pertraktacje z wydawcą mojej ostatniej płyty - Pomaton, na wydanie
pięciopłytowego albumu, na który się złożą wszystkie nagrania jakie się okazały za granicą.
bumerang: Dlaczego zrezygnował Pan ze współpracy z żywymi ludźmi na rzecz maszyn, to oddala
od ludzi
Czesław Niemen: Yabadaba - Mimo, że nie czuję powołania bycia "misjonarzem", to jednak
nie mogę zrezygnować z maniery mentorsko - pouczającej, w jaką popadłem od chwili
napisania piosenki "Dziwny jest ten świat". Praktycznie ten temat jest nieustannie
powtarzany w tekstach, które w między czasie napisałem i których się nagromadziło dużo.
Natomiast opinie, jakie do mnie docierają, że jest to płyta niekomercyjna, niepiosenkowa, co
to znaczy niepiosenkowa? Użyję tu poetyckiego skojarzenia - Ja jako kłos, a nie kwiat nie
mogę się już umizgiwać do ślicznych panienek. Co nie znaczy, że nie mogę już śpiewać
piosenek o miłości, ale na pewno nie o taką o jaką zabiegają młodzi pięknie tego świata. De
facto ta płyta jest o miłości. Z przesłaniem takim - Norwidowskim - czy ten ptak swoje
gniazdo kala, czy ten, kto o tym mówić nie pozwala? Jeżeli mówię o naszych przywarach - to,
dlatego, że świat dziwny mnie do tego zmusza. Po pierwsze to nie są maszyny. To, czego
używam, to są instrumenty. I ja nie pozwalam im rządzić sobą. Wszystko, co jest na tej płycie
jest zagrane i zaśpiewane. Natomiast zrezygnowałem ze współpracy zespołowej, ponieważ
przyszedł taki czas, że mogłem ziścić swoje marzenie o niezależności. Słowem awersja do
kołchozu, którą wyniosłem z młodości dalej jakoś tkwi we mnie.
Bart: Skąd pomysł na piosenkę "Dziwny jest ten świat"?·
lewy_lewy: Jeśli nasz świat jest, według Pana, dziwny, to jak wyobraża Pan sobie świat niedziwny?
Czesław Niemen: To bardzo proste. Kiedy ludzie zniszczą w sobie nienawiść - świat stanie się
piękny.
Aśka: Czy we współczesnej muzyce jest miejsce na kolejny "Bema pamięci rapsod"? Czy możemy
sie jeszcze spodziewać podobnych utworów?
Mirosław_Malik: Pozdrawiam, życzę dalszych sukcesów. Czekamy na dalsze reedycje z antologi w
formacie cyfrowym. To cieszy. Czy w tym przypadku możemy liczyć na wydanie "Bema pamięci
rapsod żałobny"? Wydaje mi się, że właśnie ten klimat w powiązaniu z C.K.Norwidem - i nie tylko
- jest jakby źródełkiem m.in. nowej płyty. Czy w przyszłości właśnie ten charakter i klimat będzie
towarzyszył pańskiej twórczości?
Czesław Niemen: Nie da się tego wykluczyć. Co do Rapsodu to w zbiorze "Niemen od
początku" znajduje się taka płyta pt. "Enigmatic".
raf: Jest pan na polskiej scenie muzyki rockowej niemal od jej początków. Proszę powiedzieć, jak
ona się zmieniała przez ten czas, czy zmiana ustroju miała znaczący wpływ i jak pan ocenia to, co
się teraz dzieje na naszej scenie
Czesław Niemen: Scena muzyczna zmieniała się wraz ze zmianami nowych, modnych
kierunków, jakie następowały jedne po drugich. Nie ma sposobu żeby odpowiedzieć na takie
pytanie jednoznacznie, krótko i węzłowato.
DePe: Dlaczego Pan Niemen nie zgodził się na wykorzystanie sampla z jego piosenki w hip
hopowym utworze WYP3 i Trzyha i chłopaki musieli wycofać nakład ?
Czesław Niemen: To chyba jakieś nieporozumienie. Niczego takiego nie przypominam sobie -
żeby ktoś śię do mnie w takiej sprawie zgłaszał.
Marcos: Hej Czesław , pomagasz swojej córce przebić się w show-buisiness'ie?
MARTA: Jak Czeslaw Niemen ocenia poczynania muzyczne swojej córki?
gieroppa: Co sądzi Pan o twórczości Pana córki? Czy jest pan z niej zadowolony?
Czesław Niemen: Nie pomagam. Mam za wąskie plecy. Ostatnio pomagałem tylko w nagraniu
ścieżek wokalowych na płytę z zespołem New Life M. Jestem o tyle zadowolony, ponieważ w
trakcie sesji nagraniowej przekonałem się, że umie śpiewać.
Zdzichu: Czeslaw , co sadzisz o ludziach którzy próbują naśladować twój śpiew ?
Sławek: Czy stara sie pan podchodzić ze zrozumieniem dla młodych ludzi, którzy próbują spiewac
pana utwory czy ich pan bardzo nie lubi (bo tak słyszałem)
Kredka_fetka: co pan sądzi o coverach pana piosenek, czy podobają się panu nowe wersje
ówczesnych przebojów?
Czesław Niemen: Nie mam żadnych zastrzeżeń. Jeżeli ktoś próbuje włączyć je do swojego
repertuaru - niech to czyni na własną odpowiedzialność.
morela: jak Pan ocenia współczesne trendy w muzyce?
Marcos: Co sądzi pan o współczesnych, młodych polskich wykonawcach? Czy rację mają ci którzy
mówią ,że wielkie koncerny faworyzują miernoty na polskiej scenie?
Czesław Niemen: Gdy się obserwuje medialny szum wokół wciąż nowych trendów - można
takie wrażenie odnieść. Ale to nic nowego. Coraz bardziej okazuje się jest potrzebna mediom
opinia przechodniów, którzy nie muszą mieć dobrego smaku.
women: -women: Co innego robiłby Czesław Niemen gdyby nie był muzykiem?
Bodek: Panie Czesławie, proszę opowiedzieć cos o swoim życiu prywatnym. Jakie Pan ma hobby,
czy ma Pan jakąś generalna życiowa filozofie? Jaki był najbardziej fascynujący dzień w Pańskim
życiu ?Czego chciałby Pan jeszcze dokonać, doświadczyć, zobaczyć... Pozdrawiam serdecznie i
dziękuje onet.pl za możliwość transformacji myśli...
Czesław Niemen: Moje życie prywatne niech nikogo nie obchodzi. Powiem krótko jestem
minimalistą. Ani zbytek, ani blichtr mnie nie interesuje. Niczego nie próbuję robić w imię
górnolotnych dokonań. Moje hobby to jest nieustanne analizowanie, dlaczego jestem i dokąd
zmierzam. Gdybym nie był muzykiem - przede wszystkim bym malował. Jednak przeważyła
gitara i popisywanie się przed publicznością.
Bodek: Czy Pan zmienił swoja opinie o świecie? Czy myśli Pan, że "Pod Papugami" to miejsce na
dobry azyl ?
gol: Czy piosenka '"Pod Papugami" jest związana z Pana prywatnym życiem?
Czesław Niemen: Nie jestem autorem tej piosenki. I nie zamierzam przestępować z nogi na
nogę w kolejce po szklaneczkę koktajlu do niklowanego baru pod Papugami.
Bombadillaz: Jedno mi się bardzo u pana podoba. Z wywiadów wynika, że nie jest pan materialistą,
że nie przywiązuje pan takiej wagi do dóbr materialnych. Czy zawsze tak było? Czy gdy mógł pan
robić karierę na zachodzie właśnie ten pana minimalizm panu w tym przeszkodził?
Czesław Niemen: Święta prawda. I nie jestem z tych którzy koniecznie chcą błyszczeć i nie
wyobrażam sobie siebie w roli gwiazdy zamieszkującej w pałacu przy Beverly Hills na
przykład.
gol: Wydaje mi się, że jest Pan samotnikiem. Czy to prawda?
DePe: Panie Czesławie, nie widać Pana na przyjęciach tzw. warszawskiej śmietanki. Ewentualnie
bywa Pana żona. Jest Pan typem samotnika czy po prostu to wstręt do taniego blichtru?
Czesław Niemen: Nie bywam często. Chociaż czasem wychodzę z nory. Nie bywam z
prozaicznego powodu - z powodu dymu papierosowego.
tresor23: Mam następujące pytanie Cześku: Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania? Kogo ze
współczesnych kompozytorów uważasz za najlepszego w dziedzinie muzyki?
hez_guitar: jaki muzyk robi (ł) na Panu największe wrażenie? Kto był (jest) dla Pana inspiracją ?
Czesław Niemen: Właściwie nigdy nikogo nie potrafiłem naśladować dokładnie. Dzięki temu
udało mi się stworzyć własny styl. Ale przecież próbowałem wzorować się. Pierwszym
nauczycielem był dziś już 70-o letni geniusz rhytm&bluesa - Ray Charles.
messerx: Trzymam kciuki za wydanie "box". A dlaczego nie ma/nie było nigdy "Niemen - Live"?
Od dawna sam Pan nagrywał swoje koncerty, musiało się ich dużo zachować na tasmach... Znam
chociażby świetne nagrania z Leningradu '76, prezentowane kiedyś przez Polskie Radio. Szkoda, ze
to tez chowa się tylko w archiwach...
maak: Jest wiele pana muzyki pochowanej w archiwach PR i TV czy i one ujrzą kiedyś światło
dzienne?
Czesław Niemen: Szczerze mówiąc, jakość tych nagrań, które i sam rejestrowałem i inni je
rejestrowali pozostawię tak wiele do życzenia, że nie przekonuje mnie do tego iżby koniecznie
to wydawać. Jeśli chodzi o archiwalia TV i PR - te pierwsze w większości zapewne już nie
istnieją, te drugie najczęściej, a właściwie od połowy lat 70-tych sam dostarczałem do PR. A
więc mam je w swoim archiwum. Zamierzam w przyszłości, jak dobrze pójdzie - niedalekiej -
również je zebrać w zbiór utworów nieznanych.
fanka: Skoro wydał pan nową płytę czy będzie pan również koncertował ?
staszek: Czy w związku z wydaniem nowej płyty planuje pan jakąś trasę koncertową? Młode
pokolenie miało bardzo małe szanse widzieć pana na żywo.
Mirosław_Malik: Kiedy będzie można Pana słuchać na żywo, na koncertach w wielu miastach
Polski na których obok nowych utworów znalazłyby się i wspominki?
Czesław Niemen: Pomysł na koncertowanie na razie jest problematyczny. Ponieważ to się
wiąże z wyjazdami. Niestety praca przy nagraniach i remasteringu dawnych nagrań wymaga
bardzo dużo czasu. Jednak nie wykluczam, że od wiosny przyszłego roku spróbuję wyjść na
przeciw tym wszystkim, którzy na to czekają.
Bodek: Jaki trend w malarstwie , czy może jaki artysta zrobił na Panu największe wrażenie? Ile
dziel Pan stworzył własnoręcznie i czy jest możliwość obejrzenia Pańskich obrazów? Czy gdyby
ktoś zaproponował Panu aukcje Pańskich dziel na cele dobroczynne odmówiłby Pan? Czy ma Pan
swoich " uczniów?"
Bombadillaz: A jak tam pańskie projekty multimedialne. Czy technika dojrzała już, aby sprostać
pana wizjom?
Czesław Niemen: Na pewno Van Gogh, Salvadore Dalhi, Malczewski i wielu innych. Jest
znakomita okazja zobaczenia 12 obrazów w książeczce dołączonej do płyty pt.
"Spodchmurykapelusza". Marzę o możliwości high definition, chociaż na razie pracuję nad
płytą DVD.
Lo_li_ta: Czy lubi Pan brać udział w tego typu spotkaniach z fanami?
rafcioo_82: A może pytanie z innej beczki :-) ..Co pan myśli na temat internetu?i takich spotkań jak
te?
messerx: "Za dużo tu hochsztaplerki" powiedział Pan kiedyś w radiowym wywiadzie na pytanie o
Internet. Nadal jest Pan tego zdania, czy Internet się poprawił o tamtego czasu w Pana oczach?
alimka: Czy na co dzień korzysta pan z zasobów sieci internetowej? Co pan sądzi o ty wynalazku?
Czesław Niemen: Paradoksalnie taki doświadczony komputerowiec jak ja powinien zacierać
ręce z powodu możliwości łączenia się ze światem. Lecz nie jestem ekshibicjonistą. Ponieważ
nie mam wciąż własnej strony www, ani przeglądarki, tak na prawdę nie wiem czy się
poprawił, czy się popsuł. Słyszałem tylko, że młodzi internauci najchętniej wymieniają się
grami komputerowymi i muzyką o podejrzanej jakości MP3.
Aśka: Jaka jest Pana recepta na spokojne i prawe życie
Czesław Niemen: Żyć i dać żyć innym. A nade wszystko nie zaglądać do okien sytych.
Moderator: Ostatnie pytanie do naszego Gościa.
achesa: "...lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy
dzięki nim..."- śpiewa Pan. Czy nadal Pan w to wszystko wierzy?
Czesław Niemen: Tak. Bo gdyby tak nie było, co nie znaczy, że nie może tak być, jakiś
przybysz z kosmosu mógłby zobaczyć jedynie wąwozy blizn na planecie Ziemia.
Moderator: To było ostatnie pytanie do naszego Gościa. Dziękujemy naszemu Gościowi i
wszystkim uczestnikom za udział w spotkaniu.
Czesław Niemen: Również bardzo dziękuję i przesyłam serdeczne życzenia na Święta. I mimo
wszystko bardziej optymistycznego 2002 roku.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:03
Czesław Niemen i zasłużona pamięć
Indeks 7-8 2007

Pomnik jemu należał się z pewnością. Jeśli jednym z symboli Opola jest festiwal piosenki polskiej, a Czesław Niemen jest dziś najznaczniejszym artystycznie i społecznie symbolem tej piosenki w całej jej historii, to możemy z powodzeniem zauważyć, że taki pomnik powinien stanąć właśnie w Opolu. W mieście repatriantów zza wschodniej granicy, takich samych, jakim był Czesław Wydrzycki-Niemen z Wasiliszek koło Grodna, który do Polski w powojennych granicach wrócił dopiero w roku 1958 jako 11-letni chłopiec.

                                                                                  ***

Rozmawiałem z nim po raz pierwszy w kwietniu 1976 roku podczas Międzynarodowej Wiosny Estradowej w Poznaniu. Upłynęły wówczas równe dwa lata od chwili, kiedy ukazała się moja książka pt. Niemen. Kształty mitu - jego pierwsza obszerniejsza biografia muzyczna. Do tej pory nie znaliśmy się osobiście, choć po ukazaniu się tej publikacji nieraz słyszałem wśród znajomych z branży rozrywkowej zadawane pół żartem, pół serio pytanie: ile ci Niemen zapłacił? Branża zna swoje prawidła gry i jeśli ktoś od nich odstąpi, to i tak w to nie uwierzy.

Ówczesny szef ,,Estrady" w Poznaniu i gospodarz ,,Wiosny", Stanisław Nowotny, zadość czyniąc dobrym zwyczajom tego grodu, na zakończenie festiwalu wydał przyjęcie w hotelu ,,Polonez". Niewielu gości, smakowity poczęstunek (jak to w Poznaniu), no i niezobowiązujące rozmowy przy lampce wina w garści. Był na przyjęciu także Andrzej Kosmala, eks-dziennikarz i wicedyrektor ,,Estrady", który wiedział, że obaj z Niemenem prywatnie nie znaliśmy się.
- Poznajcie się, panowie - powiedział Andrzej, z pełną gracją dokonując prezentacji (a w duchu pewnie chichotał z wytworzonej sytuacji). Niemen swoim zwyczajem bezalkoholowe; popijał wodę mineralną i zaczął prowadzić grzeczną konwersację o niczym, jak to zwykle snuje się przy tego typu okazjach.
W pewnej chwili nie zdzierżyłem i zapytałem, czy czytał książkę biograficzną o sobie i swojej muzyce.
- Nie, nie czytałem. A wyszła? - Wyszła, panie Czesławie. I jest przez impresaria, który wykupił od wydawcy część nakładu, sprzedawana na pańskich koncertach.
- Acha, chyba coś sobie przypominam, coś takiego widziałem - powiedział z przepraszającym uśmiechem. Pomyślałem wówczas, że najwyraźniej kpi sobie ze mnie albo ma taki sposób bycia. A może popularność tak na niego wpływa? W duchu żałowałem wtedy, że nie znał on krótkiej opowiastki Bohdana Smolenia z kabaretu. .. ,,Tey", który na festiwalu w Opolu oświadczył: ,,Przyzwyczaiłem się już do telewizyjnej popularności. Niedawno byłem z synami w ZOO i wie pan, przy której klatce zgromadziło się najwięcej ludzi?... Przy mnie".
- Zrobił pan Wackowi niespodziankę - włączył się Andrzej, przysłuchując się naszej rozmowie. I do mnie: - To nie wiesz, że pan Czesław słynie z tego, że żyje tylko muzyką?
Kończąc pierwszą naszą rozmowę, odniosłem wrażenie, że poświęciłem książkę wspaniałemu muzykowi, który jako człowiek jest zwykłym bufonem. Ale pozory mylą, o czym mogłem się przekonać w następnych latach, kiedy odwiedzałem Niemena w jego studiu ulokowanym na dawnym strychu Teatru Narodowego. Na przeciw teatru, na ulicy Niecałej, miał małe mieszkanko, gdzie dosłownie gnieździła się jego rodzina. Dzięki uprzejmości ówczesnego gospodarza Teatru Narodowego, Adama Hanuszkiewicza, znalazł więc sobie tu przystań i mógł ulokować ogromny sprzęt elektroakustyczny, różne syntezatory, przystawki i dokładki, na których grywał i nagrywał swój ą muzykę na płyty, do filmu, dla teatru.

Pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy wpadałem do jego pracowni w Narodowym, mało już występował publicznie. Skoncentrował się na nagraniach, na komponowaniu. Jego gwiazda idola z lekka przygasła, choć nadal jasno świeciła gwiazda niewątpliwie najlepszego muzyka naszej estrady rozrywkowej. I takim pozostał do dziś, nawet po śmierci. Ale w całej powojennej historii polskiej rozrywki był to chyba jedyny idol młodzieżowy z prawdziwego zdarzenia. Idol, a zatem coś więcej niż tylko piosenkarz, kompozytor, instrumentalista. Kiedy w latach 60. i 70. był u szczytu popularności, zastanawiałem się wówczas, kim jest ten człowiek, któremu prasa poświęciła tysiące stron maszynopisu. Kim jest i cóż zdziałał, skoro znaj ą go i mówiąc nim wszyscy, a spory na jego temat osiągały najczęściej temperaturę wrzenia. Idol? Czy tylko piosenkarz, kompozytor i aranżer? Artysta? Człowiek-symbol? Organista? Młodzieżowe bóstwo? Klasyk XX wieku? Mitoman? Filozof? Rzemieślnik muzyczny? Duchowy przywódca młodych? Cierpiętnik i pielgrzym rodzimej rozrywki? A może rzeczywiście jest coś dziwnego w tym świecie, który zrobił z niego gwiazdę?

Próbowałem znaleźć odpowiedź na te pytania. Przeczytałem uważnie kilkaset artykułów, przesłuchałem nagrania płytowe Czesława Niemena. Obserwowałem jego występy w kolejnych latach kariery, występy z różnymi muzykami i przed różną publicznością. Rozmawiałem z jego młodymi wielbicielami i wrogami oraz ze znawcami muzyki.
Wydaje mi się, że mit Niemena jest czymś więcej niż tylko mitem, a obraz, który ukształtował się wokół jego wieloletniej popularności, nie jest prosty i jednowymiarowy. Zresztą jest to nie tylko obraz działalności Niemena. To raczej zlepek wielu lustrzanych odbić naszej codzienności, zwłaszcza z życia młodzieży, ale i nie tylko młodzieży - który z tych lub innych powodów przylgnął do hasła wywoławczego: Niemen.

Powszechnie uważa się, że idola tworzą środki masowego przekazu, przemysł rozrywkowy, ludzie showbusinessu, wielka machina popierania. Niemen jest tu wyjątkiem. Nie radio, nie płyty, nie telewizja czy film zrobiły z niego gwiazdę. Niemen stał się ulubieńcem młodzieży, a później i jej idolem - dzięki żywym koncertom. W długich włosach nie mógł być pokazywany w telewizji, bo TV lubiła wówczas ostrzyżonych. W radiu też nie wypadało go lansować, bo prezes telewizji był jednocześnie prezesem radia. A w filmie, jak to u nas w filmie: krucho z taśmą. Starczyło jej na początku kariery Niemena tylko na tyle, by nakręcić film dokumentalny pt. Sukces, który ośmieszał nowo wykreowanego idola młodych ludzi.

Dziś, z perspektywy 2007 roku, można powiedzieć, że był idolem przez całe dziesięciolecie, bijąc swoją popularnością wszystkich. Ani przed nim, ani po nim nie pojawił się na powojennej estradzie ktoś, kto mógłby równać się z nim zasięgiem i trwałością popularności.

Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
że od wielu lat
człowiekiem gardzi człowiek.
(...)
Nadszedł już czas
nienawiść zniszczyć w sobie!


To proste zdziwienie Niemena podzieliły miliony młodych ludzi pod koniec lat 60. zeszłego stulecia. Dorośli zaś mogli wówczas podziwiać wielkie dyskusje prasowe na temat młodzieży (sygnalizowane tytułem tej piosenki), dyskusje, w których z dużym mistrzostwem skrzętnie pomijano problemy dla młodzieży najistotniejsze. Lała się woda, pływały słowa, a o tym, co młodych gnębi - cisza. Tak jakby zapomniano, że w wieku lat kilkunastu zaczyna się wielka droga szukania ideałów. Równie wielkich, jak ta droga.
Kiedy Czesław Niemen śpiewał w Opolu swój pierwszy wielki przebój Wiem, że nie wrócisz, pozostał nie zauważony przez jury i prasę. Rodzi się nowe, zaskakujące pomysłowością i inwencją oryginalne zjawisko w naszej muzyce rozrywkowej: Niemen. Jeden z nielicznych dziennikarzy muzykologów, zajmujący się wówczas rozrywką, Andrzej Stankiewicz, napisał kiedyś, że gdy sławny Ray Charles przypadkowo wpadł na pomysł nagrywania własnym falsetem poszczególnych głosów towarzyszącego mu zespołu wokalnego - Niemen zrobił to już o wiele wcześniej, np. w piosence Jak można wierzyć. Głośno było w naszej prasie o pomyśle Charlesa, natomiast: ,,Gdy Niemen nagrywał Jak można wierzyć,
rozważano właśnie, czy wygląda gorzej w białym garniturze czy w siermiędze" - ironizował Stankiewicz. Tak to ,,kompleks Kopciuszka" przysłaniał ludziom oczy.

Z roku na rok Niemen zyskiwał na popularności (i to bez poparcia środków masowego przekazu, co również można zaliczyć do zjawisk rzadko spotykanych w światku rozrywki, a polską swoistość podkreśla jeszcze fakt, iż w podobny sposób, bez mass mediów, utorowały sobie drogę do popularności Czerwone Gitary). Z czasem stał się Niemen jedną z najciekawszych na świecie postaci muzyki rozrywkowej. Potrafił połączyć elementy tradycji rhythmandbluesowej ze słowiańskimi: archaiczny śpiew antyfonalny - z temperamentem i ekspresją zyskującą aprobatę polskiej publiczności młodzieżowej lat 60. Stał się niekoronowanym, największym idolem naszej młodzieży. A że nie wylansowano go w świecie? Nie martwiłbym się z tego powodu. Może publiczność ówczesnego RFN-u czy Włoch wolała puściutkie ,,umpra-umpa" od okraszonych melizmatami za-śpiewów? Może nasi impresariowie, jeżdżąc na Zachód ,,w celu lansowania po linii i na bazie", bardziej byli zainteresowani zakupem ortalionów i rajstop niż rze-czywistym interesem polskiej kultury? Może... Faktem jest, że mieliśmy Niemena, a nie Gotta czy Juergensa. Każdemu, znającemu nuty i posiadającemu odrobinę wyobraźni muzycznej, wiele to mówi.

Dzięki stosunkowo olbrzymiej popularności, trwającej przez wiele lat, wystąpienia oraz postać Czesława Wydrzyckiego-Niemena urosły do ponadpiosenkarskich i ponadrzeczywistych kształtów. W sytuacji, kiedy popyt na idoli estrady wzrósł do niespotykanych dotąd rozmiarów, jeden autentyczny idol musiał zastąpić kilkunastu, równorzędnie walczących o względy nie tylko młodzieżowej publiczności. Innym powodem wyolbrzymienia postaci Niemena był fakt, iż przy długotrwałym zastoju w twórczości naszych autorów piosenkarskich, przy ciągłym powielaniu tych samych schematów melodycznych, aranżacyjnych i tekstowych - nawet najmniejsze odejście od tych schematów dawało wrażenie awangardowości, ambitności poszukiwań. Nie mówiąc już o tym, co robił Niemen, przełamujący te schematy. Tylko kto to chciał docenić?

Ze wszech miar unikatowa to postać w polskiej i światowej muzyce rozrywkowej. Autentyczny i wieloletni idol młodzieży, który był jednocześnie najciekawszym rodzimym twórcą w całej historii naszej estrady piosenkarskiej. Prócz Beatlesów nie znam innego, porównywalnego przykładu.

Pierwszy piosenkarz i kompozytor, któremu udało się połączyć pozornie odległe światy dźwiękowe chropowatej, murzyńskiej muzyki soulowej z miękką i liryczną melodyką słowiańską. Ostro zrytmizowanego rhythm and bluesa czy rocka z polską czy rosyjską metrorytmiką. Brzmienie starocerkiewnego chóru, orientalne melizmaty i archaizmy polskiej muzyki ludowej - z komercyjnymi standardami anglosaskiej mody rockowej. Intuicji i muzycznego instynktu mogli mu zazdrościć wszyscy.
Idol, którego wyniosła na piedestał sama młodzież, bez podpowiedzi mądrych wujków z show-businessu i telewizyjnych prezesów.
Takiego przypadku nie znała dotąd historia rozrywki. To bowiem mogło się urodzić tylko w Polsce. Sami przyznacie...

Wacław Panek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:08
2011 31 Na żywo - Historia jednej piosenki
- Z tęsknoty za żoną, która odeszła do innego.

Mało kto wie, jak prawdziwe i bolesne są uczucia, które wyśpiewał Niemen w przeboju ''Wiem, że nie wrócisz''. Wybitny artysta w genialny sposób śpiewał o swoim wielkim żalu po rozstaniu.

Opole, rok 1963. Czesław Niemen przejmująco śpiewa: ,,Źle mi tak bez ciebie być, szare są dni, słońca w nich brak, gdzie jesteś, gdzie jesteś ty?"...Publiczność słucha ze wzruszeniem. Czy poruszona była przed telewizorem piękna Maria Klauzunik? Jeżeli tak, to pewnie starannie ukrywała swoje emocje, bo nie oglądała tego występu sama. Choć formalnie była jeszcze żoną Niemena, w jej życiu i sercu gościł już inny mężczyzna.
Dla Czesława odejście Marysi było straszliwym ciosem. Wierzył, że ta jego pierwsza, wielka miłość pozostanie z nim na zawsze. Zakochał się w Marii jako 17-latek, jeszcze w Starych Wasiliszkach, gdzie się urodził i wychował. Marysia była śliczną dziewczyną, ojej względy starało się wielu chłopaków. Czesław miał nad nimi przewagę - był artystą. Grał na wielu instrumentach, śpiewał, pisał wiersze, malował... Gdy Maria dostała od niego swój portret, innych adoratorów odstawiła. Wybrała Czesława. Długo nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Przez tę miłość... wyrzucono go ze szkoły muzycznej w Grodnie. Ponad 400 opuszczonych, nieusprawiedliwionych godzin lekcyjnych poświęcił spotkaniom z ukochaną!

Dramatyczne wydarzenia towarzyszyły repatriacji rodziny Wydrzyckich. Wszyscy czekali już przy ciężarówce z upakowanym dobytkiem, ale Czesław zniknął. Siostra Jadwiga szukała go po całej wsi, bez skutku. Nagle przybiega kuzynka z rewelacją: - Czesio właśnie w urzędzie pojął Marysię za żonę, ja byłam świadkiem - mówi. Za chwilę zjawia się zdyszany pan młody, wskakuje na ciężarówkę. Ruszają...
Czesław chciał mieć pewność, że ukochana przyjedzie do niego do Polski. Z obozu dla repatriantów w Mielenku pisał czułe listy, wysyłał zdjęcia. Po roku Maria przyjechała. Wkrótce urodziła im się córka. - Misie wychowywała nasza mama, bo oni nie mieli
warunków. Czesiek tułał się, mieszkał nawet w kotłowni w szkole muzycznej w Gdańsku, gdzie się uczył, a Marysia u naszej cioci - wspomina ,,Na żywo" siostra artysty, Jadwiga Wydrzycka-Bortkiewicz.

To od początku była trudna miłość. Czesław dużo grał, wyjeżdżał w trasy. Był wierny żonie, ubóstwiał ją. Jednak Maria, kiedy podjęła naukę i pracę w szpitalu jako pielęgniarka, inaczej spojrzała na takie życie z artystą. - Gdy któregoś dnia Czesiek przyjechał do niej z bukietem kwiatów, u niej był już ktoś inny - opowiada jeden z zaprzyjaźnionych muzyków.

Po rozwodzie Maria natychmiast wyszła za mąż. Czy to była dobra decyzja, wie tylko ona. Jej mąż, marynarz, po latach przywiózł sobie ze świata nową miłość, peruwiańską piękność, dużo młodszą od Marii. Rozwiedli się. Dziś Maria jest na emeryturze i podobnie jak Misia mieszka w Trójmieście. Czesław Niemen związał się z piosenkarką Adą Rusowicz. Ale ona sama żaliła się koleżankom, że nie czuje się kochana, bo Czesław wciąż myśli o Marysi. Gdy przejmująco śpiewał: ,,Chciałbym - cię widzieć tu, mój jedyny śnie i przez życie tylko z tobą, tylko z tobą iść" - wszyscy doskonale wiedzieli, za kim tak rozpaczliwie tęskni.
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:16
2011 48 Na żywo -  Nie mogła bez niego żyć

Przed laty rozstała sie z Czesławem Niemenem, którego kochała. Wróciła do męża. Dziś gorzko żałuje tej decyzji
Z jednym z najpopularniejszych polskich muzyków Czesławem Niemenem łączył ją namiętny romans. On napisał dla niej muzykę do piosenki ,,Musica Magica". Dziś o prawa do wykonywania tego utworu Farida (65) toczy bój z żoną zmarłego artysty Małgorzatą. ,,Na żywo" zdradza, dlaczego uważa, że ona ma prawo śpiewać ten utwór.

Stanęła Pani przed sadem, bo zaśpiewała piosenkę skomponowaną przez ukochanego...
Trudno mi to zrozumieć, jestem rozgoryczona. Małgorzata Niemen pozwala organizatora koncertu ku czci jej męża, za to, że wykonałam na nim swój własny utwór. To ja napisałam słowa do piosenki ,,Musica Magica". Czesław skomponował muzykę i mi ją podarował. To zeznałam w sądzie jako świadek. Opowiedziałam też o naszej miłości. Bo bez niej nie powstałby ten piękny utwór.

Czesław był największą miłością Pani życia?
Zdecydowanie największą i jedyną. Nazywałam go Giulio, to po włosku Juliusz (drugie imię Czesława). Od pierwszej chwili, kiedy spotkaliśmy się na jednym z festiwali, adorował mnie. On też zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłam przerażona, bo czułam, że rodzi się między nami coś niebezpiecznego, a przecież dopiero co wyszłam za mąż. Giulio był po rozwodzie z pierwszą żoną Marią.
Próbowała Pani zabić w sobie tę miłość?

Tak. Po festiwalu rozjechaliśmy się i myślałam, że już nigdy się nie zobaczymy. On jednak robił wszystko, by nasze drogi się spotkały. Przyjechałam na festiwal do Sopotu, potem zaczęliśmy występować razem. Nie umiałam się obronić przed miłością. Zamieszkaliśmy w jego kawalerce na ulicy Niecałej w Warszawie. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego córeczką Marysią.
Dlaczego w takim razie wróciła Pani do Włoch?

Mój ojciec poważnie zachorował, trafił do szpitala. Złożyłam ślubowanie, że jeśli wyzdrowieje, wrócę do domu, do męża i rozstanę się z Giuliem. Pochodzę z Sycylii, gdzie rodzina w tamtych czasach była świętością. Dzieci były podporządkowane rodzicom, żona mężowi. Teraz jest zupełnie inaczej. Młode dziewczyny nie muszą dokonywać tak dramatycznych wyborów.
Nie żałowała Pani decyzji o rozstaniu?

Nie było dnia, abym ni e żałowała. Byłam w zasadzie małą, głupią dziewczynką. Skrzywdziłam i jego i siebie. Zrozpaczony Giulio pojechał ze mną do Rzymu.
Wiedział, że nie będę z nim rozmawiać, więc skontaktował się ze mną przez naszą wspólną znajomą. Powiedziała, że Giulio ma dwa bilety do Paryża i chciał, żebym ostatni raz pojechała z nim, pożegnała się. Płakałam, zaciskałam zęby, ale nie pojechałam.

Po kilku latach Czesław ożenił się z Małgorzata. Poznałyście się za jego życia?
Nie, nigdy. Zobaczyłam ją dopiero niedawno w sądzie. Wydała mi się bardzo samotna i nieszczęśliwa. Zdziwiłam się, że odczytała z kartki to, co sobie wcześniej przygotowała.
-Ja mówiłam z serca. Gdy w 2009 r. zaproszono mnie na koncert ku czci Czesława, przyjęłam zaproszenie, bo myślałam, że spotkam na nim Małgorzatę. Liczyłam, że porozmawiamy, powspominamy mężczyznę, którego obie kochałyśmy. Dziś wątpię, czy ona go kochała. Bo jak można żądać 50 tyś. zł za to, że zaśpiewałam naszą wspólną piosenkę? Za udział w koncercie, podobnie jak inni artyści, nie wzięłam ani grosza! Pieniądze zostały wpłacone na dom pamięci o Niemenie.
Nie brak głosów, że Małgorzata jest o Panią zazdrosna...

Ja też sądzę, że to właśnie jest powód tego procesu. Ona wie, że to ja byłam jego największą miłością. Nawet będąc daleko od siebie, cały czas byliśmy z Giuliem połączeni. To była i jest więź serca. Wiem, że on przez całe życie często malował moją twarz.
Gdyby mogła Pani cofnąć czas, co by Pani zrobiła?
Krzyczałabym ze wszystkich sił, że nie mogę bez niego żyć.

Krzysztof Owczarek
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:31
Synkopa - Nasze rozmowy z Czesławem Niemenem
Rozmawiał Dariusz Michalski
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:35
1971 Jazz nr 1. styczeń
Niemen bez formy
Notował: Krzysztof Hara
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:37
1971 Jazz nr 6. czerwiec
Niemen - XL 0666
Niemen - XL 0710-711
Artykuł: Janusz Mechanisz
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:42
Kilka fotek z 1971 roku
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:48
1971 Nowa płyta Niemena
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:54
   Magazyn Jazz, lipiec-sierpień 1971

   HELLO, DOLLY
   hello, Niemen



Z Pragi otrzymaliśmy relację naszego czytelnika wrocławskiego, Bogdana Gieraczyńskiego:

   ''Po zakończeniu Festiwalu muzyki beatowej (14—16.IV) odbył się w praskiej ''Lucernie" koncert z udziałem zespołów ''Collegium Musicum", ''Gattch" oraz Czesława Niemena. Występ naszego śpiewaka spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. Prawdziwą sensacją stolicy CSRS jest musical ''Hello, Dolly" reżyserii Gene Kelly, wyświetlany w kinie «Alfa». W głównej roli gra niezrównana Barbra Streisand, w epizodycznej roli leadera big bandu - Louis Armstrong, który zresztą w duecie wokalnym z bohaterką wykonuje tytułową piosenkę. Muzyka i choreografia filmu - na najwyższym poziomie
Melomani prascy korzystają z licznych disco-teque i jazzklub'ów z Redutą (gdzie stale gra ''Prażsky Dixieland" i ''Jazz Q") na czele".

Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:55
Muzyka teatralna i telewizyjna
Muza (S)XL0831

data nagrania: grudzień 1971
CD: 2004
Muzyka: Andrzej Kurylewicz
Śpiew: Czesław Niemen
Śpiew: Wanda Warska
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 21, 2019, 11:59
ROK 1972 - GRUPA NIEMEN
Kilka zdjęć z tego okresu
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 07:25
Sprawy i ludzie – ,,Cena młodości"

Tadeusz Woźniak
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 07:32
Okiem i uchem IBISA - Kto się boi Niemena

Gdyby Niemen był łysy i śpiewał ''Orkiestry dęte", nie byłoby z nim kłopotów. Klaskalibyśmy mu hojnie, co najwyżej wybrzydzając, że jest tradycjonalny. Gdyby sprawił sobie tupecik z przedziałkiem i zaśpiewał na przykład ''Szli na zachód osadnicy", stałby się podejrzany, można by się bowiem domyślić, że chce z czegoś lub kogoś zakpić, Musiałby wtedy zacząć systematycznie sic upijać, podrywać dziewczyny i robić kanty, żebyśmy orzekli, że jest oryginałem. Ponieważ jednak Niemen nosi perukę, ma wąsy i śpiewa ''Dziwny jest ten świat", nie podrywa i nie pije. więc stał się niebezpieczny. Tacy jak on deprawują młodzież, wykoślawiają gusty i kto wie czy im się nie marzy obalenie obowiązujących porządków. Bo poza tym co to za śpiew? Wycie jakieś i drgawki. Ani tego słuchać ani powtórzyć. Ten Niemen to w ogóle coś nie tego...

Smutne jest to, że nie przesadzam. Tak o nim mówią. Tak mówią o nim ludzie, których należałoby podejrzewać o zdrowy rozsądek. Tak o nim mówią nawet ci, którzy decydują o składzie wykonawców na duże imprezy. Nie dziwię się pojedynczym przedstawicielom tzw. masowej publiczności, bo jest wśród niej taka różnorodność gustów, że znalezienie czegoś, co dogadzałoby wszystkim, jest niemożliwe. Ale ponieważ jeden lubi zupę mleczną, a drugi ma wągry, więc i w kwestiach gustu nic może być nic stałego. Chodzi jednak o ten rozsądek.

Kim jest Niemen? Niemen jest artystą. W tym stwierdzeniu, za które na pewno będę zwymyślany (w konsekwencji właściwie nie ja, tylko Niemen) kryje się fakt zasadniczy: artystą jest ten, który nie schlebia nikomu. Otóż Niemen właśnie nikomu nie schlebia. Prze-ciwnie : Niemen występuje zawsze przeciwko utartemu gustowi, przeciwko wszelkim schematom, przeciw wszystkim. Głównie przeciwko modzie. On pierwszy złamał konwencję prasłowiańskiego pobekiwania. W czasach, w których nasza piosenka kąpała się w łzach, gdy tonem obowiązującym była tęsknota obficie podlewana sosem sentymentalizmu, on zaatakował frazę krzykiem, łamiąc obowiązujący ton łagodnego liryzmu. On pierwszy wprowadził do naszej techniki wykonawczej atrybut zupełnie obcy - melizmat właściwy ludowej wokalistyce wschodu. On pierwszy do stylu śpiewania bluesowego wprowadził elementy melodyki słowiańskiej, udowadniając, że taki mariaż jest możliwy. On pierwszy wreszcie spróbował większej formy wokalnej, pokrewnej kantacie lub oratorium, a opartej na tekście poetyckim ("Bema pamięci żałobny rapsod''). Trzeba przy tym pamiętać, że wszystko to rozgrywało się w dziedzinie określanej nazwą muzyki rozrywkowej, choć faktycznie nic z tą rozrywką wspólnego nie miało.

Co z tego wynikło? Tłumy dla których w początkowym okresie Niemen był stereotypowym idolem witanym, histerycznymi wrzaskami- te tłumy uspokoiły sie i ucichły. Dzisiaj muzykę Niemena odbiera się w filharmonicznym skupieniu. Nie są to piosenki, które swą ekspresywnością wywołują ryki zachwytu, nie są to piosenki, które wyciskają łzy. Niemen działa na wrażliwość, na wyobraźnię słuchacza przede wszystkim zaskakującą inwencją melodyczną, kolorystyczną i harmoniczną. Jego dzisiejsze utwory mają tylko z grubsza określony kształt, ledwie zarysowaną kanwę konstrukcyjną, na której on sam i jego instrumentaliści haftują misterną tkaninę dźwiękową. Ta pół-improwizacyjna muzyka nabiera szczególnego smaku dzięki temu, że słuchacz zdaje sobie sprawę z faktu, iż jest świadkiem jej powstania teraz w tej chwili. Czy jest to piękne? Pojęcie piękna ulega zmianom. Nie jest to ładne tą ładnością, która wzrusza sentymentalnych. Dzisiejsza wersja ''Dziwnego świata" to nie piosenka z ''Love story", przy której sięga się po chusteczkę. Ale słuchając Niemena ma się gardło ściśnięte. Czy z oczekiwania na to co nastąpi, czy wskutek poddania się jego nieokiełznanej żywiołowości - nie wiem. Ma się chęć krzyczeć albo gwizdać - wszystko jedno: krzyczy się lub gwiżdże ale nie jest się obojętnym. I dlatego Niemen jest niebezpieczny.

Ostatni raz słuchałem go w Opolu. Koncert odbywał się poza głównym nurtem festiwalowym. Amfiteatr był pełny. Około trzeciej nad ranem Niemen wyszedł na estradę razem ze swoimi muzykami. Jest jeszcze w jego zespole trochę teatralności lub może raczej widowiskowości, bo muzycy celebrują swoje zajęcia w sposób misteryjny, co jest może dziwaczne, może szokujące, ale nie jest nieestetyczne. Wśród utworów, które wykonywał, była również nowa wersja ''Dziwnego świata". Mimo białego dnia nie chciano go puścić z estrady.

Tego koncertu telewizja nie transmitowała. Nakręcali go jacyś filmowcy zagraniczni. Przypuszczam, że za parę lat będziemy od nich te filmy kupowali, bo kiedyś przecież uświadomimy sobie wreszcie, że mieliśmy w tej pogardzanej i lekceważonej dziedzinie muzyki rozrywkowej twórcę i wykonawcę, który pokazał coś nowego.

Dzisiaj słuchałem Niemena przez radio. Śpiewał dwie piosenki radzieckie: ''Kołysankę" i jeszcze jakaś. Akompaniował sobie sam - na gitarze i na fortepianie. Zdumiał mnie jego głos. Głos, który jest mu absolutnie posłuszny. Ozdobniki, których używał w obu piosenkach, tchnęły zawodzeniem muezina, śpiewem pasterza lam - nie wiem. Pamiętam, że kiedy z nim niedawno rozmawiałem, mówił o tym, że podporządkowanie sobie głosu ma już właściwie ukończone. Mówił nawet, że mógłby zaśpiewać arię operową.

I przyszło mi do głowy, że to byłoby ciekawe, gdyby, np. zaprosić Niemena na Festiwal Piosenki Radzieckiej do Zielonej Góry.
Ale skąd, panowie! Przecież on jest niebezpieczny!
Może by więc namówić go na to, żeby nagrał arią z ''Pajaców" Leoncavalla? Tak po swojemu. Co by z tego wynikło?
Boją się, że wtedy stałby się dopiero niebezpieczny, bo wśród młodzieży zaczęłaby się moda na operę tak jak po ''Rapsodzie" zapanowała moda na Norwida. A do tego nie możemy przecież dopuścić, żeby jakiś Niemen śpiewał Leoncavalla.
I żeby tłumy waliły go słuchać.
Lepiej przeczekać i przemilczeć. Bo nie ma niebezpieczeństwa, gdy się o nim nie mówi.

IBIS
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: kos w Maj 22, 2019, 08:17
Kilka książek poświęconych Niemenowi.
1.   Roman Radoszewski: Czesław Niemen: Kiedy się dziwić przestanę. Monografia artystyczna. Iskry, 2004. ISBN 83-207-1770-1.
2.   Marek Gaszyński: Czas jak rzeka. Prószyński i S-ka, 2004. ISBN 83-7337-849-9.
3.   Dariusz Michalski: Niemen o sobie. Warszawa: Twój Styl, 2005.
4.   Tadeusz Skliński: Niemen: dyskografia, fakty, twórczość. Nemunas, 2006.
5.   Dariusz Michalski: Czesław Niemen: Czy go jeszcze pamiętasz?. Warszawa: MG, 2009. ISBN 978-83-61297-76-5.
6.   Jan Edward Czachor: Czesław Niemen w Świebodzinie. Stowarzyszenie Pamięci Czesława Niemena w Świebodzinie, 2010.
7.    Dzieła płytowe tom 1, tom 2
8.   2015 Album z fotografiami Niemena
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 11:53
Magazyn "Jazz", luty 1972
Goniąc własny ogon
Wacław Panek

W drugiej połowie grudnia ub. r. PSJ zaproponowało młodzieży warszawskiej 3 koncerty polskiej
czołówki beatowej w Sali Kongresowej. Imprezy te były również giełdą dla polskich i
zagranicznych impresariów pragnących zawrzeć ewentualne kontrakty na 1972 r. oraz miały służyć
reklamie wyrobów ''Polleny" i ''Cory". Oprócz L. Kydryńskiego, który zapowiadał wszystkie trzy
koncerty - na estradzie wystąpili: zespół Breakout z M. Kubasińską, grupa ABC z H. Frąckowiak,
Trio K. Sadowskiego z L. Urbańską, Wł. Nahornym i A. Dąbrowskim, No To Co bez P.
Janczerskiego, ale za to z Partitą, Skaldowie, Asocjacja Hagaw oraz Grupa Niemen.

Recenzując majową ,,Muzykoramę" (Jazz nr 7-8/71) pisałem, że zespół Breakout wyróżnił się
kilkoma ciekawszymi poszukiwaniami w zakresie barwy instrumentalnej. Obecnie przekonałem się,
że optymizm był przedwczesny, bo w grudniowym koncercie tenże sam zespół zaprezentował
zestaw wyjątkowo nieciekawych stereotypów, nużących a nawet denerwujących. Szczególnie na
tym polu odznaczył się perkusista A. Tylec, który nie mając dobrze opanowanych podstaw gry na
perkusji, koniecznie chciał zwrócić uwagę ciągłym wtrącaniem się z ''solówkami". Równie
beznadziejne były solistyczne partie T. Trzcińskiego, który ''improwizował" na harmonijce ustnej.
W programie Breakoutów znalazła się między innymi piosenka pt. ''Ona poszła inną drogą". Święta
prawda! Ona - czyli muzyka rozrywkowa poszła inną drogą a Breakout pozostał w miejscu. Nieco
bardziej urozmaicony repertuar przedstawiła grupa ABC. Najlepiej, moim zdaniem, wypadł drugi
utwór, w którym zespół grał i śpiewał po angielsku, akompaniując krótkiemu pokazowi mody.
Zdecydowany plus dla impresariów: zespół udowodnił, że potrafi być funkcjonalny oraz wykazał
się znajomością ''English for eve-ryone". Następny wystąpił Bogusław Koprowski, który śpiewem i
prozą reklamował kosmetyki ''Pollena" oraz inne mało atrakcyjne wyroby.

Trio Krzysztofa Sadowskiego zaproponowało ten typ muzyki rozrywkowej, który - mam wrażenie -
niebawem może być ogólnie przyjętą modą. Jest to bowiem konglomerat dawnych standardów
jazzowych, sentymentalnych zaśpiewek wschodnich, ostrej pulsacji rytmicznej, elementów
atonalnych (klastery na organach) typowych zestawów harmoniki funkcyjnej, oraz interesujących
partii improwizacyjnych solistów. Wszystko to wymieszane razem stanowi całkiem strawną
masową rozrywkę muzyczną, a dzięki indywidualnym improwizacjom dobrych muzyków (W.
Nahorny, K. Sadowski) jest również w pewnym sensie sztuką. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego
Andrzej Dąbrowski, mimo tylu próśb, perswazji, nie da sobie wytłumaczyć, by wreszcie skończył
ze śpiewaniem na estradach a wrócił do perkusji przy której kiedyś tak dobrze się prezentował!
Przecież jeszcze rok temu A. Dąbrowski czytał przez radio list słuchacza z Kielc, który mu radził,
aby zaczął śpiewać reklamy w CDT. W końcu propozycja taka też nie jest pozbawiona sensu.
Koncert sobotni zakończyła grupa No To Co, która zmieniła swój profil pseudoludowy na typ
pseudoniemieckiej kapeli z tancbudy. W piosenkach utrzymanych w stylu ''Ganz im Weiss" grupie
No To Co sekundowała girlaskowata grupa Partita, której członkinie z nieznanych mi powodów,
poobnażały w całości swoje niezbyt harmonijnie zbudowane kończyny dolne. Ostatecznie jak się
nie ma dobrego gustu muzycznego, to można by zachować choć trochę gustu kobiecego. Obie
grupy zaprezentowały brak ambicji muzycznych przy jednoczesnych ambicjach dewizowo -
importowych. Wydaje się, że z takim repertuarem lepiej szukać szczęścia u zachodnich sąsiadów
niż na polskich szlakach chałturniczych.

Niedzielny koncert rozpoczęty przez Skaldów, z powrotem przeniósł nas na rodzinne decybelowojuhasowe
turnie, konsekwentnie i kulturalnie uprawiane przez braci Zielińskich. Wychodząc ze
słusznego założenia, że akustyka Sali Kongresowej jest słabsza od akustyki tatrzańskich szczytów -
Skaldowie wzmogli ją dodatkową wiązką decybeli, dzięki czemu słuchacz mógł bez trudu odczuć
klimat tatrzańskiej lawiny.

Grająca, śpiewająca, stepująca oraz rozweselająca Asocjacja Hagaw wystąpiła z nowymi
argumentami satyryczno-muzycznymi dostarczanymi od niedawna przez nowego leadera Krystiana
Brodackiego. Sam chief co prawda zrezygnował z asocjacji bluesa i bluffu w zespole dziennikarzy
a przeniósł swe zainteresowania na Asocjację Hagaw, lecz z pożytkiem dla tych ostatnich.
Publiczność nieco odżyła i rzeczywiście rozweseliła się programem Hagawu - nie przeczuwając
nawet, że za chwilę... odbędzie się ceremonia o zgoła odmiennym nastroju. Pierwszy utwór:
''Requiem"! Drugi utwór: ''Piosenka dla zmarłej". A na estradzie (5-osobowa) Grupa Niemen. Tym
razem ani akwarelowa ani enigmatyczna. Ciemne barwy, nastrój ze wszech miar poważny.
Skojarzenia raczej jesienne, a ściślej mówiąc warszawsko-jesienne. Bowiem, nowa koncepcja
dźwiękowo-twórcza Czesława Niemena oscyluje wyraźnie w kierunku estrad Festiwalu Muzyki
Współczesnej ''Warszawska Jesień". Na marginesie warto dodać, że sposób znęcania się nad
kontrabasem przedstawiony przez pana Nadolskiego, został zdyskontowany już kilka lat wcześniej
na ''Warszawskiej Jesieni", bowiem już wtedy ten poczciwy instrument był kopany na estradzie.
Natomiast cieszę się, że Niemenowi przestały wystarczać schematy spod znaku ''soul - music" i
próbuje sięgać po nowe środki wyrazowe. Obawiam się tylko, że w gąszczu muzyki współczesnej
można łacno zagubić się. Ale stawka jest wysoka i warto o nią grać.

Na zakończenie tych nieco gorzkawych rozważań chciałoby się rzec: no tośwa se panowie
pobigbicili - czas wracać do roboty!

WACŁAW PANEK
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 11:58
   Magazyn Jazz, marzec 1972

   Czesław Niemen w rubryce "Z kraju"

   opracowanie Aleksander Rowiński,

   Mówi Niemen: - w styczniu występowałem w NRF z moją nową grupą, która nazywa się ''Niemen" (Józef Skrzek - multiinstrumentalista, grający dawniej w Breakoutach i Silesian Blues Band, Helmut Nadolski - b, Jerzy Piotrowski - dr, Antypas Apostolis - g). Daliśmy tam pięć koncertów (śpiewając wyłącznie po angielsku) wraz z grupą Jacka Bruce'a, byłego basisty zespołu Cream. Norymberski dziennik ''Abendzeitung" stwierdził, że jesteśmy jedną z najlepszych grup typu progressive na naszym kontynencie, a ''Nurnberger Nachrichten" że ''polski zespół był sensacją wieczoru". Wytwórnia CBS dokonała z nami nagrania LP m.in.: nową wersję pieśni ''Dziwny jest ten świat" i ''Piosenkę dla zmarłej" (do wiersza Iwaszkiewicza) w przekładzie na angielski Pawła Brodackiego, inne teksty sam tłumaczyłem. Zaproponowano mi występy na festiwalu jazzowym we Frankfurcie. Nasz nowy program i styl gry związany jest z Jazzem. Przed tym, w lutym występujemy w Czechosłowacji, w maju na Węgrzech. Dalsze plany: festiwale w Bilsen i w Helsinkach. Zwlekam z nagraniem nowego longplaya dla PN, ale na wiosnę być może, skuszę się. Przygotowuję nowy program dla publiczności krajowej.

                                                                                                      (Row)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 12:02
1972 JAZZ nr 7
Zbigniew Herbert
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 12:04
1972 JAZZ nr 9

Magazyn "Jazz", wrzesień 1972
KURYLEWICZ
Kazimierz Czyż w rubryce "Wśród płyt"

ANDRZEJ KURYLEWICZ - Muzyka teatralna i telewizyjna. Muza (S)XL0831. Wanda
Warska, Czesław Niemen, Orkiestra p/dyr. Andrzeja Kurylewicza oraz A. Przybielski (tp), A.
Kurylewicz (p), J. Bednarek (b), W. Jagiełło (dr).

Niestety, nie mieliśmy dotąd wielu płyt z muzyką ilustracyjną - filmową, teatralną czy telewizyjną.
I choć na Zachodzie takich płyt wydaje się mnóstwo (wystarczy wspomnieć ''South Pacific", ''West
Side Story" czy ''Shaft"), my wciąż nie możemy się doczekać nagrań z muzyką filmową Krzysztofa
Komedy. Być może zwiastunem zmian w tej dziedzinie jest płyta z piosenkami Andrzeja
Kurylewicza, które znamy z widowisk teatralnych i telewizyjnych. Nie jest to jednak muzyka
ilustracyjna w ścisłym tego słowa znaczeniu, bowiem piosenki te żyją zupełnie własnym życiem -
także w oderwaniu od dramaturgicznego kontekstu. Jest to raczej śpiewana poezja, w której - jak
mówi kompozytor - ''najważniejszy jest wiersz. (...) On rządzi wszystkim", Jednakoż muzyka
spełnia tu rolę niebagatelną; stanowi bowiem niejako muzyczną osnowę, na której ów tekst
(pochodzący spod piór znamienitych poetów) nabiera blasku, staje się czytelny i zrozumiały dla
wszystkich. I nawet nie ma znaczenia, że niekiedy wersyfikacja tekstu nie zawsze pokrywa się z
muzyczną frazą, bowiem chodzi tu przede wszystkim o nastrój - określony zresztą przez warstwę
poetycką utworu. Można więc było obawiać się, że owa fascynacja nastrojem zaważy na muzyce,
uczyni ją wydumaną, przestylizowaną, nieprawdziwą. Tymczasem tak nie jest. Owszem, mamy do
czynienia ze stylizacją - już to romantyczną, już to ludową - jednak wszystko to podane jest tak
subtelnie, że można by pomyśleć, iż tekst i muzyka narodziły się w tym samym czasie.
Najważniejsza w tej muzyce jest jednak jej niesłychana prostota - jakiś motyw, prosta figuracja,
lekka melodia. A przy tym skromna instrumentacja i powściągliwość muzyków. Wanda Warska
śpiewa te piosenki niby dla siebie, bardzo intymnie, ''do wewnątrz". I to właśnie sprawia, że stają
się one jeszcze bardziej poetyckie i – rzekłbym - eteryczne. Największe, jak sądzę, wrażenie
wywołać może piękna ''Kołysanka" z ''Nieboskiej komedii" Krasińskiego, ''Przy kościółku" do
figlarnego tekstu Słowackiego, czy ''Czułość" Norwida. O ile jednak Warska trafia w samo serce tej
muzyki to ekstrawertyczna ekspresja Niemena budzić może niekiedy irytację, lub co najmniej
rozbawienie, bo nawet frywolny tekst ''Mazurka" Karpińskiego podany jest w tonie dramatycznej
rozpaczy. Tak samo niepojęte jest zawodzenie muezzina w ''Romancy Cherubina". Co ma
wspólnego islam z Beaumarchais?... In plus można jednak zaliczyć interpretację ''Mojego psalmu"
Norwida i ''Dobranoc" Mickiewicza. Zatem jeśli lubi ktoś poezję i dobrą, subtelną muzykę - płytę
tę gorąco rekomenduję.

Zainteresowanych informuję, że można również nabyć kasetę z tymi nagraniami (CKOO4, cena 80
zł).

KAZIMIERZ CZYŻ
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 22, 2019, 12:12
1972 JAZZ nr 10

Magazyn "Jazz", październik 1972

   Niemen jakiego nie podziwiamy

   Krzysztof Jacuński

W sierpniu w gdańskim "Żaku" koncertowała Grupa Czesława Niemena. Uznanie, z jakim spotkały się występy ze strony publiczności (nie tylko młodzieży, ale i starszych) pokrywało się z przychylnymi recenzjami krytyków krajowych i zagranicznych. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewne ''ale". Część słuchaczy wyniosła ze wspomnianych koncertów, dość nieprzyjemne wrażenia z powodu denerwującej postawy Niemena na estradzie, wskazującej na to, że lekceważy sobie publiczność. 8.VIII. br. muzycy spóźnili się (na własny koncert!) o 30 minut, nie przepraszając publiczności. Niemen na szczęście ograniczył do minimum swoje ''dyskusje" ze słuchaczami, ale co najmniej szokująco zabrzmiała jego zapowiedź: ''Teraz zagramy utwór, którego tekst pochodzi z repertuaru Iwaszkiewicza"... Po zakończeniu zaś I części koncertu powiedział: ''Spotkamy się za 15, a może za 30 minut".

A przecież grupa reprezentuje wysoki poziom i na pewno jesteśmy tzw. wdzięczną publicznością, więc na cóż się zda taka lekceważąca postawa?

                                                                          KRZYSZTOF JACUŃSKI
                                                                         (Gdańsk)
Tytuł: Odp: Czesław NIEMEN
Wiadomość wysłana przez: Kangie w Maj 23, 2019, 06:34
1972 październik nr 10 (130) Gdańsk
Litery tygodnik społeczno-kulturalny wybrzeża
Cena młodości

Minęło jedenaście lat. Stanął na tej samej scenie, na której rozpoczynał karierę muzyczną.
Wówczas Czesław Wydrzycki, dzisiaj Niemen. Klub studencki ,,Żak"; sala teatralna - największe
pomieszczenie klubowe - szczelnie zapełniona ludźmi. Około 600 - 700 osób. Tyle przychodzi
każdego dnia (od l - 10 VIII), żeby wysłuchać kilku piosenek. Gdyby śpiewał jedną piosenkę, też
by przyszli.

Przedostatni dzień koncertów. Andrzej Langowski po raz szósty przyjechał z Tczewa specjalnie
na występ Niemena. Błażek, gdańszczanin, opuścił tylko jeden koncert. Siedemnastoletni Wiesiek
Jackiewicz, uczeń technikum plastycznego, prosi żeby numer ,,Liter", w którym będzie artykuł o
Niemenie, ukazał się w zwiększonym nakładzie. Wiesiek mieszka w Katowicach, obawia się, że
może mieć trudności z nabyciem wybrzeżowego miesięcznika. Bodaj najstarszym na widowni jest
Edward Tłustowski, lat 54, magister prawa, nauczyciel technikum samochodowego we Wrocławiu.
Razem z synem Jackiem, studentem politechniki, siedzą tuż przed sceną.

Występy ,,Grupy Niemen". Miały to być wieczorki taneczne - tak przekazywała zamysł
organizatorów prasa codzienna. Ale jak w tej ciżbie tańczyć ? A gdyby nawet było miejsce, to
charakter utworów nakazywał słuchać. Począwszy od pierwszego występu, imprezy samorzutnie
zmieniały się w koncerty. Usunięto stoliki i krzesła, żeby nie zajmowały cennego miejsca. Setki