Jeffa Becka "znałem" od zawsze, zawsze gdzieś się przewijał, np. u Rogera, Watersa w "Amused to Death"....
Jednak nigdy nie miałem żadnej jego płyty..... no może nie tak, bo miałem ale o tym później....
Tak wiedziało się, że bardzo dobry gitarzysta, jak zagrał to się go słuchało a płyty nic....
Az, jak to bywa do przypadku, parę lat temu w radio promowali jego utwór "Live In the Dark" z jego najnowszej płyty.... z roku 2016....
Tak mi wpadł "w ucho" że prędko kupiłem płytę....
"Loud Hailer"
To był wystrzał, połączenie starego grania z nowym brzmieniem.....
Wałkowałem ją na okrągło jak za dawnych czasów, tym razem na CD, kiedyś byłaby to taśma......
I pozarażałem kolegów płytą.... 😀😀😀
Się słucha.....