Są takie płyty jazzowe, które po prostu trzeba mieć. Nagrania legendarne, z różnych przyczyn. Przez długi czas byłem skupiony na kolekcjonowaniu płyt saksofonistów tenorowych z okresu Złotej Ery - który dla mnie, subiektywnie, domyka się wraz z końcem lat 60. Zajęty wyszukiwaniem białych kruków takich zapomnianych przez bogów i ludzi tenorzystów jak choćby Bob Cooper, Georgie Auld czy Bill Perkins - no przyznajcie się, nikt ich już dziś nie kojarzy

- nie wspominając o gwiazdorach formatu Coltrane'a czy Getza, trochę zaniedbałem największą klasykę, tę niekoniecznie z tenorem na pierwszym planie.
Teraz zacząłem to nadrabiać, bo aż wstyd. Wśród płyt, które niedawno kupiłem, są dwa CD (kiedyś wydane na trzech LP) z zapisem słynnego koncertu kwintetu Arta Blakeya w nowojorskim klubie Birdland, który odbył się 21 lutego 1954 roku. "A Night at Birdland" uważany jest za jedną z najlepszych rejestracji koncertowych w historii jazzu. Co ciekawe, Alfred Lion, szef wytwórni Blue Note, wcale nie planował tego koncertu jako pokazówki Arta Blakeya. To miał być po prostu koncert muzyków związanych z tą wytwórnią. Kuty na cztery nogi Blakey dał jednak podobno w łapę zapowiadającemu koncert konkretny banknot, w związku z czym muzycy zostali zapowiedziani jako zespół Arta Blakeya

. Nagrało się, poszło w świat, Blakeyowi inwestycja zwróciła się po tysiąckroć. Został gwiazdą, przejął Jazz Messengers po Silverze i już dalej było z górki. Łebski gość, ale też, trzeba przyznać, świetny bębniarz i bandleader.
Owym MC (Master of Ceremony), który zapowiedział koncert, wymieniając na pierwszym miejscu Blakeya, był słynny niskorosły wodzirej Birdlandu Pee Wee Marquette. Ta zapowiedź przeszła do historii, jak i sam koncert. Słynną frazę: "Ladies and gentlemen, as you know we have something special down here at Birdland this evening. A recording for Blue Note Records." samplowano potem na niejednej płycie. Poniżej wklejam nagranie oryginalne, a także dwie najsłynniejsze przeróbki: z płyty US3 "Hand on The Torch" oraz z płyty Quincy Jonesa "Back on The Block" - w kawałku "Jazz Corner of The World", nazwanym tak, jak nazywano właśnie klub Birdland, fragment ze wspomnianym cytatem z Pee Wee Marquette'a zaczyna się tak gdzieś w okolicach 2:32. Enjoy!

wV0xfSNbA&start_radio=1&rv=Fk-4lXLM34g
&index=7