Teraz słucham

Zaczęty przez gratefullde, Maj 30, 2014, 12:19

Poprzedni wątek - Następny wątek

jafi

The Doobie Brothers "Minute by Minute". 1978
Chociaż to ósmy studyjny album D.B. to wciąż brzmią świeżo i mają pomysły na piosenki.
Płyta obsypana wieloma nagrodami, której producentem był nie będący w zespole Ted Templeman, który w mojej opinii również miał swój udział w brzmieniu grupy.
"Minute by Minute" można śmiało ustawić obok tych najsławniejszych z tego czasu i gatunku.
Mówię o "Breakfast in America" z 1979 i "Gaucho" z 1980 roku.

jafi

Bach "Das musikaliche Opfer" Academy St Martin in the Fields Neville Marriner
To wykonanie utworu J.S. Bacha zrobiło na mnie szczególne wrażenie. A przecież w muzyce klasycznej nie ma improwizacji jak w jazzie. Nie wiem dlaczego prowadzona przez N.Marrinera orkiestra i jej wykonania tak bardzo zachodzą pod skórę. Podobnie było z jej wersją "Peer Gynt", ale to szczególny przypadek: ta i żadna inna.

jafi

Sonny Rollins "Sunny Days, Starry Nights". 1984
Tenorzysta S.R. nawiązuje tym albumem do lat 50-ych, kiedy startował.
Radosny calypso-jazz po słonecznej stronie przypomina o jego karaibskich korzeniach.

jafi

Kenny Drew "Swingin` Love". 1983
Mam poczucie komfortu z muzyką Kenny Drew - nie jest odkrywczy, ale wiem czego się spodziewać.
Trafia w sedno definicji mainstreamu trio fortepianowego.

jafi

Oscar Peterson "Oscar Peterson in Russia". 1974
Trochę radio Erewań: koncerty odbyły się w Tallinie, a nie w Rosji, tyle że Tallin był miastem w Związku Radzieckim.
Warto zwrócić uwagę kiedy O.P. koncertował w ZSRR - a był to czas odprężenia - po podpisaniu układu Salt 1, negocjacjach Salt 2, nadchodzącym podpisaniu KBWE w Helsinkach (1975).

jafi

"Melodias de Siempre - Besame Mucho"
Muzyczny skok w bok, czyli muzyka po którą zwykle nie sięgam.
Skok ustałem całkiem dobrze, ba jestem zaskoczony że aż tak.
To się nazywa zaskoczyć siebie samego.
Raz, że świetnie nagrana, dwa: równie dobrze zrealizowana i trzy - piosenki!
Bo kto nie zna "Besame Mucho", "Amor Amor", "La Mer", czy "Copacabana"?
Najlepiej się słucha piosenek, które już dobrze znamy.😃

sheykk

Henderson nagrał i wydał płytę w 1992r  z tego co pamiętam dostał nagrodę Grammy.Płytę kupiłem pewnie w 93-94 r.Minęło 30 lat a ceny płyt nie zmieniły się.

jafi

Art Blakey & Jazz-Messengers "Au Club Saint-Germain/Vol.1" 1959
Wspaniały koncert!
Zaliczam go do jednej z najlepszych płyt koncertowych, które słyszałem.
Jest żar, radość grania i klubowa atmosfera.
To, że wydany został w mono zupełnie mi nie przeszkadza (nie pierwszy raz).

sheykk

Odkładając na półce wczorajszego Hendersona pobrałem stojącego obok. Zupełnie inna muzyka bez muzykalności Billy Strayhorna ale i aż ale z drivem i pasją  jazzu który lubię  .

jafi

Vivaldi "Cztery pory roku" I Musici Felix Ayo. 1959
To był dobry rok ten 1959: M.Davis nagrał "Kind of Blue", Art Blakey koncert w klubie Saint-Germain, a orkiestra kameralna I Musici tę wersję dzieła Vivaldiego.
Mam, znam kilka innych wykonań, ale to cenię szczególnie.
Choć płyta Philipsa nie waży 180g to brzmi świetnie.
Może jakiś szczególny materiał (bo jest plastyczna), a może tak dobrze nagrana (bo ktoś wiedział jak ustawić mikrofony), a może...
Trudno oddzielić/wyfiltrować co najbardziej wpłynęło na efekt końcowy. Pewnie wszystko na raz nie zapominając o orkiestrze i soliście.